Fujiwara Sue
16/07/1634, Kioto, Osaka, szlachta
Blada skóra; czarne, długie włosy; stalowoszare, chłodne oczy. Zwykle ubiera się na biało-czarno.
Ojciec Sue sprawował funkcję urzędniczą w Kioto, oraz pełnił rolę głowy rodu. Matka natomiast była kapłanką w pobliskiej świątyni, gdyż właśnie tym zajmowały się pierworodne kobiety z jej rodziny, od wielu już pokoleń.
Wujów, ciotek i kuzynów/ek również miała kilku, jednak poza jedną, jedyną ciotką, kompletnie ich ignorowała przy każdej nadarzającej się okazji. Ciotka ta, siostra jej matki, mieszkała w domostwie nieopodal i pełniła rolę medium w świątyni, gdzie obrzędy odprawiała jej siostra. Poza jej bratem, była jedyną osobą, którą Sue tolerowała, a nawet okazywała faktyczną i szczerą sympatię. Zapewne ze względu na profesję ciotki, która zawsze dziewczynę fascynowała, gdyż posiadała swoistą aurę tajemniczości i mroku, która ją otaczała.
Same dzieciństwo Sue nie różniło się zbytnio, od przeciętnego dzieciństwa dziewczynki o szlacheckim pochodzeniu.
Dzień w dzień pobierała nauki, które miały zagwarantować przyszłemu mężowi dobrą żonę (nawet, jak sama Sue od niemal zawsze powtarzała, że męża nie chce). Uczyła się kaligrafii, poezji. Uczestniczyła w zajęciach muzycznych i teatralnych. Poznała również podstawowe obrzędy, jednak nie przykładała do nich wagi. Nigdy nie czuła się specjalnie religijna, a poza tym, rolę kapłanki i tak miała przejąć jej siostra. Czasem pomagała w większych uroczystościach jako Miko, ale nic poza tym.
Ogólnie ujmując: była bardzo i wszechstronnie wyedukowana, zgodnie z pozycją rodu.
Bawić się nie lubiła, chociaż utrzymywała jakąś formę kontaktu z rówieśnikami. Bardziej jednak dla spokoju, bo rodzice mocno martwili się o nieco aspołeczną córkę, niż dla samej potrzeby zabawy i śmiechu. Zdecydowanie wolała się zaczytywać w książkach i uczyć, zamiast biegać z kijkiem po podwórku.
Dodajmy do tego, że od małego nie lubiła kogo/czegokolwiek. Korzystając ze swojego statusu społecznego, korzystała ze wszystkich jego przywilejów i na wszystkich patrzyła z góry. Co prawda z - nie zawsze szczerym - szacunkiem, ale jednak z góry.
Trzeba opowiedzieć jednak więcej o tym, jak stała się zabójcą demonów.
Kiedy miała około osiem lat, zobaczyła, jak grupa demonów pożywia się w zaułku na. Ofiarą był mężczyzna, którego Sue nigdy nie widziała wcześniej na oczy, więc scena ta w żaden sposób ni e ruszyła dziewczyny. Nie żałowała ofiary, wszystko to było jej obojętne, ale demony zaczęły ją nieco irytować. Bez mrugnięcia okiem minęła ich. Instynktownie nawet przyspieszyła ruchu, gdy zobaczyła kątem oka, że demony zaczynają mieć na nią chrapkę, jednak na jej szczęście została uratowana. Patrzyła z zaciekawieniem, gdy zajęła się demonami pewna zabójczyni. Młoda Fujiwara szybko wymiotła to wydarzenie z pamięci, zgodnie z podejściem: "Skoro ja żyję, to po co drążyć?", wzruszyła ramionami i poszła dalej.
Kilka dni po tym zdarzeniu jednak, demon wtargnął do posiadłości jej rodu i zamordował jej ciotkę, która waśnie była w odwiedzinach. Tę ciotkę, z którą była najbliżej niż z kimkolwiek innym. To przelało czarę goryczy, a lekka irytacja zmieniła się w... może nie nienawiść, ale niechęć do tego stopnia, że zaraz jak - o dziwo ta sama zabójczyni demonów - zajęła się delikwentem, Sue zatrzymała ją i w ciągu krótkiej dyskusji przekonała ją, by wstawiła się za nią, by sama mogła zacząć trening.
Ta co prawda nie zgodziła się na początku, jednak po naleganiach skierowała do zaprzyjaźnionego człowieka.
Sue niemal natychmiast postanowiła się z nim skontaktować i zaraz, następnego dnia, wyruszyła do jego domu. Ten, po wyrażeniu niechętnej zgody przez rodziców dziewczyny, postanowił wziąć ją na swoją protegowaną. Na czas treningu przeniosła się więc do jednej z pobliskich wiosek, gdzie mieszkał jej mistrz.
Tam zaczęła doskonalić swoją kondycję, sprawność, zręczność, szybkość i siłę.
Codziennie miała treningi ze starszymi (była najmłodsza z grupy), z którymi staczała krótkie sparingi, które poprawiały jej umiejętności walki wręcz. Krótkie labirynty pełne pułapek poprawiały jej zręczność, szybkość i percepcję otoczenia. Rozwinęła również tak swoje zmysły, a najbardziej węch.
Ku zaskoczeniu wszystkich, dziewczyna miała swoisty talent w tej dziedzinie i szybko opanowywała coraz to bardziej skomplikowane ruchy i ciosy. Bez większego problemu pokonywała nawet znacznie starszych i większych chłopców, którzy trenowali pod tym samym mistrzem. Szybko też zaczęła poznawać tajniki oddechu. Odnalazła w sobie swoiste bractwo z piorunem, więc to w ten żywioł nakierunkowany został jej trening.
Gdy minął mniej więcej rok, od rozpoczęcia szkolenia, mistrz powiedział jej, że jest gotowa na egzamin. Zaznaczył przy tym również, że wolałby, by do niego nie podchodziła, ale rzecz jasna dziewczyna wypuściła to drugim uchem i czym prędzej podążyła w stronę testu.
Siedem dni w lesie, samotnie, za to z ryzykiem napaści demonów? Potrzymajcie matchę, nie ma problemu.
W ciągu całego egzaminu, starała się trzymać na uboczu i samotnie, ale stale czujnie i z szeroko otwartymi oczami, na mogące czyhać niebezpieczeństwa. Kiedy natrafiła na jakiegoś demona, słabsze pokonywała sama, choć nie zawsze było to proste, a z co silniejszymi goniła się po lesie, póki nie znalazła wsparcia w innych uczestnikach selekcji. Sama czasem pomagała innym, gdy widziała, że mają kłopoty, ale głównie dla satysfakcji z pokonania demona, niż troski o innych.
Z racji, że podczas selekcji szło jej najlepiej, dostała przywilej wybrania rudy jako pierwsza. Wybrała tą największą. Sama nie wiedziała, dlaczego, po prostu uznała ją za odpowiednią. Przekazała ją hashirze, zamieniła z nim jeszcze kilka słów, a potem wróciła do domu.
Jak tylko wróciła do domu, ponownie i niemal od razu wróciła do dotychczasowego życia. Ponownie zagłębiła się w nauce umiejętności ważnych dla młodej szlachcianki, a właśnie rozpoczęta przez Sue kariera zabójcy demonów nie spotkała się z aprobatą jej starszego brata. Tonekichi próbował ją odwieźć i przekonać, by zrezygnowała z walki z dziećmi nocy, póki było to jeszcze możliwe. Dziewczyna jednak była nieugięta.
Gdy tylko otrzymała swoje miecze, które trafiły do niej po trzech tygodniach i przekazane zostały przez samego Mistrza Miecza, zaczęła uczęszczać na misje, gdy tylko dostała takowe w przydziale.
Niestety, niestety dla Sue, rodzice po kilku latach takiego funkcjonowania, postanowili wydać córkę za mąż. Wraz z ojcem wyjechała do Osaki, by poznać jej przyszłego męża. Poprzez porozumienie rodzin, jej życie miało zostać złączone z samurajem, który nazywa się Nishiōji Mikage. Po długiej rozmowie, ojcowie młodych postanowili, że nie będą czekać, tylko od razu maja się razem wprowadzić do posiadłości samuraja.
Aktualnie, mieszkając z przyszłym mężem, i z jego pomocą, wciąż próbuje dostosować się do nowej roli w swoim życiu. Wykonuje swoje obowiązki jako żona, a jako zabójca demonów nierzadko rusza na niebezpieczne wyprawy, w tym równie nierzadko z własnym partnerem.
- Bardzo rzadko ubiera się w klasyczny "mundur" zabójców demonów. A jak już - zakłada na niego czerwono-złote haori. No i zakłada to tylko na misje.
- Zawsze ma przy sobie tanto, które stale chowa w rękawie kimona, nawet gdy nie ma przy sobie swojego no-dachi...
- ...gdzie zarówno tanto, jak i no-dachi, stanowią komplet nichirin...
- ...a no-dachi z tego kompletu jest niewiele niższe od samej Sue.
- Jej wyostrzonym zmysłem jest węch.
- Ma dobre oko i szybko potrafi przeanalizować mowę ciała rozmówcy.
- Lubi zarówno słodycze, jak i ostre potrawy.
- Na wszystkich patrzy z góry. Nawet na osoby o wyższej pozycji niż jej własna.
Co więcej, na start dostajesz 42 punkty, które wydać możesz na zakupy w Sklepiku Mistrza Gry lub zamienić je na punkty do statystyk. Do zobaczenia na fabule!
Nie możesz odpowiadać w tematach