Bycie medykiem to ogromna odpowiedzialność. Możesz mieć czyjąś krew na rękach.
Zawsze obawiała się, że zabójcy, którzy trafią do niej w opiekę mogą nie przeżyć kolejnego dnia. Dłonie trzęsły jej się bowiem wtedy jak dwie spore galaretki. Widok tak wielu rannych pobratymców był trwożący. Musiała brać głęboki dech w pierś, odsuwać na bok wszelkie troski i działać najlepiej jak potrafiła.
Przyglądała się chłopakowi o ciemnych włosach i zielonych oczach, jak rana rozciąga się na jego łopatce. Postanowiła najpierw ją przemyć, a oględzinami pozostałych części ciała zajmie się później. Przygotowała do tego watę, trochę czystego alkoholu i pałeczki, żeby nie dotykać rozciętej skóry bezpośrednio palcami. Wata do alkoholu, potem w pałeczki i zaczęła ostrożnie oczyszczać ranę.
— Powiedz jak będzie mocno piekło to na moment przerwę — spokojny ton głosu kompletnie nie odzwierciedlał tego jak bardzo się bała w środku o stan zdrowia wszystkich zabójców. Lekko przestraszona, aż musiała na moment sama oderwać się od pacjenta i zamrugać kilka razy szybko oczami.
— Jeju wybacz... Martwię się trochę — zdradziła wzdychając głęboko i na nowo przystawiając umoczoną w alkoholu watę do rany. Tym razem prędko nie oderwała się od niej, w kilka dobrych minut kończąc czyszczenie, pozbywanie się wszelkiego brudu.
— Mam nadzieję, że lubisz blizny... bo chyba taka spora Ci pozostanie — skrzywiła się lekko w delikatnym uśmiechu i poklepała chłopaka po ramieniu — Będę ją teraz zaszywać, w porządku?
Nie czekając na odpowiedź zaczęła przygotowywać przyrządy.
Z zamyślenia wyrwało go dość mocne szczypanie na plecach które wywołał alkohol połączony z raną.
- Spokojnie nie przerywaj. Na pewno nie będzie bolało mocniej niż w momencie kiedy zostałem trafiony. - Odpowiedział siląc się na uśmiech.
Co prawda nie było mu do śmiechu, jednak widząc jak dziewczyna się przejmuje postarał się chociaż nie dodawać jej zmartwień. Wiedział, że poza nim znajdzie się tu o wiele więcej rannych, dlatego nie mógł się nad sobą rozczulać. Słysząc, że zostanie mu blizna westchnął tylko głośniej. Z jednej strony każda blizna na ciele wojownika symbolizowała jego odwagę, jednak rana na plecach sama w sobie mogła oznaczać, że został zraniony podczas ucieczki. Wszyscy ludzie którzy ją zobaczą będą sami pewnie ustalać jaka była prawda.
- Zrób wszystko co jest potrzebne abym mógł wrócić do walki. Muszę wyrównać rachunki z tym demonem. - Po tych słowach zacisnął mocno pięść.
Nie posiadał odpowiedniego sprzętu aby zadać mu stałą ranę, czy też zostawić bliznę, jednak mógł przynajmniej pozbawić go życia.
#33ff00
— To zapewne, ale jednak nadal... — westchnęła cicho przykładając jeszcze raz mokrą od alkoholu watę do rany i zmieniając ją na czystą. Wolałaby, żeby mimo wszystko podczas procedury opatrywania ran nikt się nie skarżył na to, że coś go boli. To miało być właśnie bezbolesne, a raczej czerwonooka tak uważała.
— Mocno Cię obił. Mam nadzieję, że oddałeś mu z nawiązką — gdy tylko skończyła oczyszczać skórę przeszła do jej zaszywania. Pochyliła się delikatnie i biorąc igłę z nicią zaczęła ostrożnie zszywać chłopaka.
— Wiesz, to tak nie działa. Nim wrócisz do pełnych sił, a masz jeszcze połamane żebra... — urwała na moment, by wytrzeć ranę czystym skrawkiem materiału z krwi — To trochę minię. Mam jednak przeczucie, że jak go dopadniesz, to na pewno tym razem będzie się bał o swoje życie.
Posłała Ryo lekki uśmiech i wbiła igłę ponownie w skórę obok rany.
— Wydajesz się mocno skoncentrowany na tym, by oddać temu parszywemu demonowi za to co Ci zrobił — zajęcie go rozmową mogło oderwać go od tego, co robiła Akira. A przy okazji dziewczyna nie czuła się tak, jakby zajmowała się jakimś bezdusznym zabójcą, który wolał ciszę. Z takimi też zdarzało jej się pracować.
- Niestety nie tak mocno jakbym chciał. Dlatego też mimo, że jest miło nie mam czasu tutaj siedzieć - Odpowiedział.
Zdawał sobie sprawę, że nie wróci szybko do pełni sił, jednak nie mógł tracić czasu na rekonwalescencje. Jego celem jest oczyszczenie świata z tego plugastwa, a nie dokona tego siedząc na szpitalnym łóżku.
- Nie ja tutaj jestem ofiarą - Zaczął spoglądając znów na dziewczynę.
- Każda zabita teraz przez niego osoba... Zginęła tylko przez to, że byłem zbyt słaby - Dokończył i spuścił wzrok.
Brał całkowitą odpowiedzialność za to co się wydarzyło podczas tej walki. Co prawda nie był tam sam, jednak nie było to żadne tłumaczenie. Nie mógł tak po prostu zrzucić winy na swoich towarzyszy. Nie wiedział jak oni podchodzą do tego tematu, jednak jemu było naprawdę ciężko.
#33ff00
Nie możesz odpowiadać w tematach