Shirounagi
06/09/1625 Nagoja, Yonezawa, Samuraj
Długie, białe włosy. Zielononiebieskie, lekko błyszczące oczy. Mocna budowa ciała i ponadprzeciętny wzrost.
Shirounagi zakończył kolejne polowanie. Miał złamane trzy żebra, lewą rękę, rozcięty łuk brwiowy, z szerokiej rany na nodze obficie lała się krew. Demon, z którym walczył skończył o wiele gorzej. Był martwy. Jego ciało powoli zaczęło rozsypywać się w drobny pył, który rozwiał delikatny podmuch wiatru. To był miły i przyjazny wiatr. Delikatny, niczym łagodny dotyk matki, układającej swoje dziecko do snu. Shirounagi opadł z sił, zamknął oczy i podążył do krainy nieświadomości.
Obudził się w niewielkiej, drewnianej chatce. Ktoś zajął się jego ranami, iż nie groziła mu śmierć przez wykrwawienie. Powoli podniósł głowę, rozejrzał się dookoła i zobaczył niewielkie palenisko, nad który w okrągłym kociołku bulgotała aromatyczna potrawka. Za kociołkiem siedział zgarbiony staruszek.
- Ach, wstałeś wreszcie. Próbowałeś przekroczyć granicę?
- Co?
- Tak to mówimy w tych okolicach. Mało brakowało, a byłbyś już po drugiej stronie. Dorwałeś przynajmniej tego demona?
- Demona? – Shirounagi lekko się zawahał. – Skąd wiesz, że to był demon?
- Często pojawiają się w tej okolicy – staruszek wzruszył ramionami. – Poza tym, mój siostrzeniec był Zabójcą, więc co nieco wiem o tych sprawach. Też miał taki ładny, kolorowy mieczyk. Niech biedaczyna spoczywa w pokoju.
- No… - białowłosy spuścił wzrok. – Chyba powinienem jakoś podziękować za ratunek.
- A nie ma o czym gadać! – staruszek machnął ręką. – To ja powinienem być wdzięczny. Wy Zabójcy robicie kawał dobrej roboty.
- Niewystarczająco dobrej – rzekł ponuro Shirounagi. – Ludzie ciągle giną z powodu demonów.
- Tak. Giną również z powodu chorób, lawin, kataklizmów – dziadzio zaśmiał się pogodnie. – Na coś trzeba umrzeć. Chociaż, jak widać mnie do tego wcale śpieszno nie jest. Hahahaha!
- Heh…
Świat nie był sprawiedliwy. Do tej niesprawiedliwości był już na tyle przyzwyczajony, że o tę sprawiedliwość coraz mniej dbał. Kiedyś Shirounagi bardziej się tym przejmował. Został Zabójcą Demonów, ponieważ wierzył, że może w ten sposób nieco zmienić świat na lepsze. Z czasem zrozumiał, iż nie to było prawdą. Po prostu poza walką w życiu nic innego mu nie wychodziło.
Ojciec był niezbyt zamożnym samurajem. Nie dbał zbytnio o rodzinę. Młodego Shirounagiego wysyłał do niewielkiego dojo, lecz nie po to, by chłopak się czegoś nauczył, lecz żeby miał jakieś zajęcie i nie przeszkadzał ojcu, gdy ten zamierzał się upić, lub pójść w odwiedziny do domu publicznego. W tym właśnie miejscu Shirounagi po raz pierwszy spotkał Zabójców Demonów.
Pewnego dnia do dojo zawitał Hashira wiatru i wprost zapytał trenujące dzieciaki, czy chciałyby zabijać demony. Myśląc, że to jakaś zabawa niemalże wszystkie się zgodziły. Jedynie Shirounagi nie wykazał większych chęci. Powód był prosty. Uważał, że jego ojciec był demonem. Nie takim demonem, co prawda, jak inne demony, ale takim demonem, jakim mógł być człowiek.
Pomimo niechęci Shirounagi przystąpił do pokazowego treningu, który miał na celu sprawdzić talent potencjalnych uczniów. Większość z uczniów nie wytrzymała godziny ćwiczeń. Jemu jednak się udało. Ćwiczenia były jedynym sposobem, by mógł się choć trochę wykazać jakimiś umiejętnościami.
Choć w dalszym ciągu nie zamierzał zostawać Zabójcą, to jednak zrezygnował z treningów w dojo, na rzecz o wiele cięższych i skuteczniejszych treningów z filarem wiatru. Nie zdecydował się jednak na to, by opuścić rodzinny dom i wyruszyć do Yonezawy. Filar odszedł bez żadnych nowych rekrutów, a Shirounagi kontynuował swoje dotychczasowe życie.
Zmieniło się ono w dniu, kiedy jego ojciec wrócił pewnego razu pijany do domu i tak brutalnie zbił matkę Shirounagiego, iż ta po kilku dniach zmarła. Wtedy chłopak zdecydował, że jednak chce zabijać demony. Wyruszył do Yonezawy, by kontynuować trening przygotowawczy. Ćwiczył zaciekle, nieustannie mając w głowie obraz pijanego ojca. Stracił jednak część zapału, gdy przekonał się czym naprawdę były demony, które miał zabijać.
Według Shirounagiego były to tylko wynaturzone bestie. Dzikie i wściekłe stworzenia. Zwyczajni drapieżnicy, którzy zamiast innych zwierząt zjadali po prostu ludzi. Nie dostrzegał w nich większego zła, niż w ludziach. Mimo tego rozczarowania nie zaprzestał treningów. W końcu, nic innego poza nimi mu nie wychodziło.
Po kilku latach mógł przystąpić do egzaminu. Jego celem była ochrona pewnego marechi. Ten zaś okazał się zwykłym pijakiem, ogromnie przypominającym Shirounagiemu jego ojca. Wstręt, jaki ten człowiek wzbudził w białowłosym był tak ogromny, iż przez moment rozważał, czy lepszym rozwiązaniem byłoby zabić go samemu, czy pozwolić demonom, by go zjadły.
Shirounagi zrozumiał wtedy, dlaczego dostał takie zadanie, a nie inne zadanie. Mistrz powtarzał mu, że celem Zabójcy nie jest osądzać innych, lecz ochraniać ludzi przed demonami. Nie było istotne, kto był zły, a kto dobry. Nieważne, kto był gorszy. Tu nie chodziło o żadną sprawiedliwość. Po prostu miał do zrobienia to, co do niego należało. To co umiał najlepiej.
Nic więcej.
Demon, z którym Shirounagi tej nocy stoczył walkę nie był zaskakująco silny. Wobec innych demonów, byłby niczym żałosny, wygłodniały pies, poszukujący pod stołem resztek i odpadów. Shirounagi wykonał swoje zadanie, które nie dało mu żadnego poczucia satysfakcji. Otrzymał jednak własny miecz. Długie ostrze, które nazwał Kanjōnashi. Otrzymał też własnego, hałaśliwego kruka Blezepupa. I także oficjalnie został przyjęty w szeregi Zabójców Demonów.
W jakim dokładnie celu? Nie wiedział. Niczego innego po prostu nie potrafił. Tak najwidoczniej chyba musiało być.
- Jest leworęczny
- Cichy i zazwyczaj marudny, mimo to woli przebywać z ludźmi, niż być samemu
- Choć zwykle ubiera się na czarno, to jego ulubionym kolorem jest zielony
- Z pozoru wydaje się być spokojny i opanowany, lecz w czasie walki staje się okrutny i całkowicie pozbawiony litości
- W walce używa długiego ostrza (120 cm) o ciemnozielonym zabarwieniu z kilkoma jaśniejszymi przebłyskami
- Poza walką mieczem dobrze radzi sobie w walce bez broni
- Poza walką i treningami nie ma zbyt wielu zainteresowań. Jest też trochę życiowo nieporadny i niezdarny.
- Jego ulubionym zajęciem na spędzanie wolnego czasu i odpoczynek jest leżenie pod drzewem i liczenie liści
Co więcej, na start dostajesz 35 punktów, które wydać możesz na zakupy w Sklepiku Mistrza Gry lub zamienić je na punkty do statystyk. Do zobaczenia na fabule!
Nie możesz odpowiadać w tematach