Obchodzimy 3. urodziny forum! Limitowana odznaka, możliwość stworzenia własnej oraz urodzinowy jackpot.
12 listopada 2024
Ruszyły rzuty na ocalonych i zabitych! Trwać będą do 12 października.
1 października 2024
Ruszyły rzuty na ocalonych i zabitych! Trwać będą do 12 września.
1 września 2024
Ruszyły rzuty na ocalonych i zabitych! Trwać będą do 12 sierpnia.
1 sierpnia 2024
Ruszyły rzuty na ocalonych i zabitych! Trwać będą do 12 lipca.
1 lipca 2024
Ruszyły rzuty na ocalonych i zabitych! Trwać będą do 12 czerwca. Ponadto w nowej aktualizacji znajdziecie informacje dotyczące zapisów na EVENT.
1 czerwca 2024
Ruszyły rzuty na ocalonych i zabitych! Trwać będą do 12 maja.
1 maja 2024
Ruszyły rzuty na ocalonych i zabitych! Trwać będą do 12 kwietnia.
1 kwietnia 2024
Pojawiła się nowa aktualizacja! Zmiany przy tworzeniu postaci, lista NPC, usprawnione oddechy i inne.
14 marca 2024
Ruszyły rzuty na ocalonych i zabitych! Trwać będą do 12 marca.
1 marca 2024
Ruszyły rzuty na ocalonych i zabitych! Trwać będą do 12 lutego.
1 lutego 2024
Ruszyły rzuty na ocalonych i zabitych! Trwać będą do 12 stycznia.
1 stycznia 2024
Ostatni dzień naszego kalendarza adwentowego. Jest to również okazja, aby zdobyć odznakę!
24 grudnia 2023
Pojawiła się nowa aktualizacja! Nowy wpis do fabuły, wyjaśnienia w mechanice oraz zwiększone grono MG.
10 grudnia 2023
Ruszyły rzuty na ocalonych i zabitych! Trwać będą do 12 grudnia. Pojawił się także kalendarz adwentowy.
1 grudnia 2023
Najnowsza Aktualizacja już dostępna! Przebudowa forum i nowości.
12 listopada 2023
Najnowsza Aktualizacja już dostępna! Zakończenie Halloween 2023 oraz o tym co dalej z Forum.
7 listopada 2023
Nabór na Mistrzów Gry!
5 listopada 2023
Ruszył Event Halloweenowy!
22 października 2023
Aktualizacja Fabuły!
25 listopada 2023
Festyn Washi!
8 kwietnia 2023
Nowa aktualizacja, ruszyły także rzuty na ocalonych i zabitych.
1 marca 2023
Nowa aktualizacja. Zmiany w funkcjonowaniu oddechów i zmysłów, więcej o mieczach nichirin i inne.
4 lutego 2023
Nowa aktualizacja.
21 stycznia 2023
Nowa aktualizacja. Poszukiwanie śnieżynek, więcej slotów fabularnych, zakończenie rozliczeń i inne!
24 grudnia 2022
Nadchodzące wydarzenia!
6 grudnia 2022
Forum w przebudowie.
13 listopada 2022
Nowa aktualizacja.
16 września 2022
Pojawił się temat z propozycjami.
12 września 2022
Nowa aktualizacja. Zakończenie eventu, zmiany w administracji i inne.
12 września 2022
Nowa aktualizacja.
17 sierpnia 2022
Ruszyły rzuty na ocalonych i zabitych! Trwać będą do 12 lipca. Ponadto oficjalnie rozpoczął się event.
1 lipca 2022
Ruszyły zapisy na event!
11 czerwca 2022
Nowa aktualizacja! A w niej, między innymi, nowe odznaki i formy zdobywania punktów.
12 maja 2022
Zmiana w administracji forum!
26 kwietnia 2022
Na forum pojawił się minievent! Szukaj wielkanocnych jajek i znajdź nagrody!
17 kwietnia 2022
Aktualizacja. Ingerencje, HD, listy gończe i zawody dla grupy Humans.
28 lutego 2022
Aktualizacja. Witamy nowych Mistrzów Gry!
20 lutego 2022
Aktualizacja dotycząca marechi i nabór na Mistrzów Gry!
14 lutego 2022
Pojawiła się nowa aktualizacja.
13 lutego 2022
Ankieta dot. nawigacji i rozmieszczenia działów.
10 lutego 2022
Aktualizacja tematu dot. śmierci postaci.
8 lutego 2022
Ruszył minievent dla grupy Humans!
17 stycznia 2022
Zmianie uległ temat rany, leczenie i rekonwalescencja, a dokładniej czwarty punkt dot. regeneracji demonów.
11 stycznia 2022
Pojawiła się kolejna aktualizacja, z której dowiedzieć się można o nowych rzeczach, jakie pojawią się na forum, a także przedstawieni zostali nowi MG!
10 stycznia 2022
Informacje dotyczące minieventu! Szukaj śnieżynek i każdego dnia zdobądź PO!
23 grudnia 2021
Wpadła nowa aktualizacja, z której możecie dowiedzieć się więcej na temat możliwości prowadzenia większej ilości wątków fabularnych!
3 grudnia 2021
Na forum pojawiła się nowa aktualizacja dotycząca kruków kasugai, filarów i PO!
28 listopada 2021
Na forum pojawiła się nowa aktualizacja dotycząca PO!
15 listopada 2021
Zapisy na event! Przekonaj się razem z nami, że Wszystkie drogi prowadzą do Edo.
14 listopada 2021
Aktualizacja! Dowiedz się o zmianach na forum oraz o dodatkowej możliwości zebrania PO!
13 listopada 2021
Otwarcie forum.
12 listopada 2021
Latest topics
Dōgo OnsenDzisiaj o 12:45 amSōsetsu
Izakaya we wsi pod NagojąWczoraj o 11:49 pmSōsetsu
Jindai-jiWczoraj o 9:39 pmOda Seiji
ZamówieniaSro Lis 20, 2024 10:31 pmOda Seiji
Z Tsurugi do pobliskiej wsiSro Lis 20, 2024 7:29 pmSōsetsu
Lipcowa WisteriaSro Lis 20, 2024 5:02 pmTokage Jin
DōtonboriSro Lis 20, 2024 12:25 pmAdmin
Shinrin-yokuSro Lis 20, 2024 12:25 pmAdmin
Opuszczony chramSro Lis 20, 2024 12:25 pmAdmin

PUNKTÓW
Gozu
https://hashira.forumpolish.com/t81-gozuhttps://hashira.forumpolish.com/t237-gozuhttps://hashira.forumpolish.com/t215-gozu#298https://hashira.forumpolish.com/t217-gozu
demon
DEMON




Gozu
12/11/1619, Nose, brak miejsca zamieszkania, Duchowni
Symetryczne, powtarzające się tatuaże na każdej części ciała (klik), długie, czarne pazury, różowy odcień włosów i tęczówek.

OPIS POSTACIThere is an urban legend in Japan, known as Gozu, which means "Cow Head". This story is so terrifying, so disturbing, that everyone who hears it falls into a total trance of panic, to such a degree that after waking up he is unable to remember anything he heard.

Zakazany owoc, nieważne, w jakiej formie, smakuje najlepiej. Można by założyć, jakoby zyskał takie określenie z powodu bycia zbyt dobrym — bycia zbyt zniewalającym, ekscytującym, by móc wytrzymać przy zdrowych zmysłach.
Przyjemność okiełznująca do tego stopnia, że kompas moralny szaleje niczym przy spotkaniu z magnesem; wskazówki tracą rozeznanie, jaki kierunek obrać — który z nich był tym dla nich właściwym, wskutek czego północ staje się południem, a wschód zachodem.

To właśnie ten zakazany owoc sprowadził na ówcześnie ludzką wersję Gozu dozę szaleństwa, następnie doprowadzając go do utraty człowieczeństwa na wieki — tej ostatniej cechy, która dawała nadzieję na poprawę, by wraz z odebraniem jej, odebrać również wiarę. Bez niej pozostała niekończąca się ciemność, zarówno w jego umyśle, jak i przed oczami innych, w tym najbliższych.

Owocem tym była nieusychająca chęć przeciwstawienia się bogom. Ich woli, niekończącej się mądrości i, co najważniejsze, nieśmiertelności.

***

Trzy dekady temu, gdy świat zewnętrzny spowity był nie tylko mrokiem, ale i kontrastującym z ciemnością obłokiem — mgłą tak gęstą, że wydawało się, jakby wkroczenie w nią miało zakończyć się zgubą, świątynny mir został zakłócony. Noc ta, podczas której ledwo trzymająca się na nogach ciężarna zapukała do jinja, była nocą, która przesądzić miała o losie rozwijającym się w jej ciele życiu; o tym, czy życie to będzie mu dane. Stan błogosławiony bowiem nie był niczym nadzwyczajnym, nie był też powodem do tak wielkiej paniki i szczerego przerażenia, jakim w tamtym momencie charakteryzowała się kobieta — nadzwyczajne były natomiast jej słowa, jakoby ojcem dziecka był demon. Demon, to jest istota krwiożercza i bez krzty miłosierdzia, co w następstwie miało zrodzić kolejne pytanie: kim — czym — było to rozwijające się w niej życie? Człowiekiem czy istotą równie złą, co ta, które to istnienie powołała do życia?
Choć w pierwszej chwili kapłan nie uznał kobiety tej za poczytalną, uległ jej prośbom i groźbom, jakoby w innym wypadku miała odebrać sobie życie, przy tym również dziecku. Ciąża była w zaawansowanym stadium, a zważywszy na to, przyjął ją do chramu i jej doglądał; każdego dnia odprawiał rytuały oczyszczające i odganiające wszelkie zło, jakie mogło czyhać nie tylko na nią, ale i na jej potomka — bo bez różnicy, czy los dziecka był już przesądzony czy też nie, wiara mężczyzny nakazywała celebrowania każdego nowego życia. To właśnie ta idea popchnęła tamtej nocy kannushi do podjęcia być może lekkomyślnej decyzji o wpuszczeniu kobiety do środka — nie zważając, czy stwierdzenie, jakoby współżyła z demonem było prawdą, czy zwykłym wymysłem zrodzonym z niestabilności.

Niecały tydzień później bogowie wydali na świat nowe życie, ale również jedno odebrali. Porodem zajmowała w tamtym momencie miko, kobieta bez żadnego doświadczenia w zakresie medycyny, ale starająca się z całych swoich sił, by ten przebiegł jak najsprawniej. Same starania jednak nie wystarczyły — niedoszła matka straciła zbyt dużą ilość krwi, ostatecznie nie dowiadując się nawet, czy dziecko, które powiła, było człowiekiem.
Nikt nigdy nie dowiedział się również, kim była, czy też tego, czy jej historia o demonie była prawdą. Kwestia ta pozostała owiana tajemnicą, ale choć dziecko okazało się ludzkie, kannushi, który niegdyś dał teraz już martwej wiarę i nadzieję, gdy tylko spoglądał na chłopca, przed oczami wciąż miał jej szczere przerażenie; przerażenie, które jego zdaniem nie mogło widnieć na twarzy osoby dopuszczającej się kłamstwa i obłudy.

Chociaż starano się ustalić tożsamość matki, w tamtym momencie zgłoszono zaginięcie zbyt wielu kobiet, by móc utożsamić ją z jedną konkretną — zaginięcia ciężarnej nie zgłoszono natomiast ani jednego. Chłopiec zyskał więc miano sieroty, bez połączenia z jakimkolwiek klanem czy domem, którego mieszkańcy mogliby przejąć nad nim opiekę. Zamierzano oddać go do przytułku, jednak w ostatniej chwili kannushi, już nie pierwszej młodości, podjął decyzję o przygarnięciu dziecka — nadając mu imię Yūzō. Decyzja ta, mogąca wydawać się pochopną, pokierowana była brakiem jakiegokolwiek potomka, który po jego śmierci mógłby zająć się jinja, to jest chramem, nad którym on sam sprawował pieczę od dekad.

***

Przychylność bogów, mówiono, kiedy tylko po wiosce rozeszła się wieść o nagłym, może nieco osobliwym w okolicznościach pojawieniu się dziecka. Osobliwym, to znaczy nie tyle, ile niespodziewanym, ale i nie do końca wytłumaczalnym, prawie jakby prowadzonym siłą wyższą. Nie od dziś wiedziano bowiem, że za życia małżonki starca, los nie był skory do obdarowania ich potomkiem; teraz natomiast spadł mu niczym z nieba, nawet jeśli opłacone było to żywotem niewinnej kobiety.
Wzmianki jednak o kulisach, gdzie kobieta ta zawitała w progach świątyni z powodu strachu przed spowiciem potwora, wiernym darowano. Dlatego kiedy ci patrzyli na dziecko to niczym na cud, świadomi całości sytuacji patrzyli na nie jak na tykająca bombę.  

Kłamstwo może wydawać się tym, co doprowadza do tragedii, ale w tym wypadku to prawda okazała się boleśniejsza w skutkach — bo chociaż historia matki przed ludźmi z zewnątrz była utrzymywana w tajemnicy, tak dziecko martwej było w pełni świadome swojej genezy. Założono, jakoby to prawda miała być zbawienna; że kłamiąc, to znaczy zwalczając zło złem, jedynie się ten potencjalnie siedzący w chłopcu mrok nakarmi — przez co zyska na sile. Nie przewidziano jednak, że natura Yūzō nie należała do tych skruszonych i dążących do poprawy, z wartościami, które powinien wyznawać człowiek prawy, a do tych pysznych, tych, które z rozkoszą pływały w najgorszych prawdach o sobie, o ile dawały mu powody do dumy, nawet jeśli w spaczony sposób.
Naiwność ta wynikała z niepodważalnego człowieczeństwa w fizyczności chłopca, której daleko było do demonicznej — ale wrodzona przezorność kazała odnosić się do historii z pewną dozą podejrzliwości — nie jednak co do wiarygodności samych słów martwej, ale względem jego własnej osoby, jakby tylko wyczekiwano, aż słowa te staną się prawdą, a chłopiec, zamiast człowiekiem, okaże się demonem. I chociaż kannushi, teraz już jego ojciec, nigdy nie powiedział tego głośno, jednym z powodów, dla których nie pozostawił chłopca samego sobie, była chęć uchronienia bezbronnych — by w razie nieprzychylności losu mógł odebrać życie złu, jakie potencjalnie mogło w nim siedzieć.
Zło czekało, owszem, ale nie w takiej postaci, jakiej oczekiwał starzec.

***

Kannushi, dokładniej Yonekura Kametarō, poza opiekowaniem się jinja, prowadził również szkołę świątynną — terakoya — tak jednak na swojego syna, poza umiejętnością czytania i pisania, nakładał również obowiązek wpajania sobie dzieł literackich czy ćwiczenia kaligrafii. Z biegiem lat obowiązki te poszerzyły się o przygotowywania do objęcia roli kannushi, jego następcy, gdy sam opiekun doczeka się dnia, w którym zamknie oczy po raz ostatni. Czasu do tego momentu było niewiele, a Yūzō, chociaż był uczniem wręcz pochłaniającym wiedzę, swoją uwagę w części zbyt dużej, by podobało się to starcowi, kierował na aspekty związane z szamanizmem. Choć była to dziedzina pokrewna, a nawet będąca częścią jego nauk, tak jednak zainteresowanie to wydawało się aż nazbyt namiętne.
Nie ciekawiło go bowiem tylko wróżenie, czy to z kości czy skorup, a kwestie wykraczające poza jego własne kompetencje. Kwestie, które zahaczały o możliwość kontaktowania się ze zmarłymi, bycia opętanym przez bogów i możliwość stanięcia z nimi twarzą w twarz. Chłopiec był zaciekawiony światem, który przedstawiał mu ojciec, to prawda — z tym że zainteresowanie to skupiało się na aspektach nieco bardziej osobliwych, w tym na yokai czy innego rodzaju demonach, yomi, to jest królestwie zmarłych; wczytywał się w zwoje, które podprogowo kwestionowały jego dotychczasową wiedzę — a następnie, podczas nauk ze strony ojca, szukał dziur w całym.

Pyszność, która w nim tkwiła, zrodzona została nie tylko z predyspozycji do niej, ale i otoczenia — najpierw głosów mieszkańców wioski, jakoby był cudem, który spadł z nieba — błogosławieństwem od samych bogów. To właśnie głosy te pchnęły go do bezproblemowego przyjęcia ścieżki, jakiej od niego oczekiwano, to jest ścieżki kapłana. Rolę odgrywała również historia o jego matce i domniemanym ojcu, który w założeniu miał być istotą silną i wzbudzającą postrach, nawet jeśli domyślnie odbierane powinno być to w negatywny sposób — ważne było jednak samo wzbudzanie emocji, swego rodzaju szacunku, chociaż myśl o szacunku była wyobrażeniem jedynie samego Yūzō, który szanował siłę i wielkość, nieważne jak wyrażone. Fascynowało go to do tego stopnia, że ani razu nie pomyślał o domysłach tych jako kłamstwie, a swego rodzaju przeznaczeniu. Wzbudzało w nim przekonanie, jakoby miało to znaczenie większe, niż mu się wydawało — że urodzony został do czegoś większego, czegoś, co zapisane było w zwojach, które z taką upartością wyrywał mu starzec.
A z przekonaniem tym jakiekolwiek autorytety zaczęły się zacierać, w tym autorytety boskie.

***

Im więcej zaczął dowiadywać się o świecie niematerialnym, tak samo jak i tym, który powierzchownie był dla niego niewidoczny; tym, do którego nie miał wstępu i tym, którego nigdy bezpośrednio nie poznał — tym więcej wątpliwości zaczął po sobie pokazywać. Nie były to jednak wątpliwości podszyte obawami, a najzwyczajniejszymi drwinami.

Dajecie sobą pomiatać; czcicie bogów, którzy jedyne, co potrafią, to zsyłać nieszczęścia. I co w zamian oferujecie za wszystkie te krzywdy? Lojalność, pokorność.
Początkowo podejścia tego nie uznawano za problematyczne czy skreślające z pozycji przyszłego kapłana; mimo że starzec i tak nie miał większego wyboru, wszelkie odstępstwa, poza próbami zdyscyplinowania chłopaka, tłumaczył zbyt młodym wiekiem, niewystarczającą wiedzą i równie niewystarczającym doświadczeniem, by zrozumieć otaczający go świat i stojące za nim siły wyższe. Próbował wpoić mu teorię harmonii, która światem tym rządziła i w utrzymaniu której jako kapłan będzie pomagał. Że jego obowiązkiem będzie dbanie o dobro wspólnoty, nie swoje własne, bo człowiek jako jednostka nie był w stanie nic zdziałać w obliczu bogów.
To ostatnie jednak niezmiernie mu nie pasowało.

Jak to było, staruszku? Posłaniec bogów? Masz na myśli odwalanie za nich całej brudnej roboty, kiedy oni siedzą i jedyne, czego chcą, to błogosławieństwa i spokoju, oddawania im czci i posłuchu? Dali ci coś kiedyś w zamian? Poczułeś kiedykolwiek, by twoja praca była doceniona? Wznosisz do nich prośby innych, ale czy kiedykolwiek wysłuchali twojej? Czy choć raz poczułeś się, byś dzięki swojej pracy został uznany za lepszego, za ponad tę łachudrę, która najpierw sprzeciwia się bogom, a następnie prosi o wybaczenie i błogosławieństwo? Nie uważasz, że coś ci się za to należy?
Nie było momentu, by zakwestionował czyjekolwiek wierzenia, ani też dnia, by uznał wszystkie te wpajane mu nauki za soczyste, mające na celu łudzić go bzdury. To nie brak wiary był powodem klęski, jaka go czekała, a wiara zbyt duża, by mógł się z nią pogodzić — pogodzić z tym, że istniało coś tak wszechmocnego; coś, co wiązało mu wokół nadgarstków sznurki, a następnie ciągnęło nimi tak, jak mu się podobało. Chciał te sznurki zerwać, przeciąć, uciec od nich i stać się niezależnym bytem, który nigdy więcej nie musiałby bać się gniewu tych, którymi go straszono.
Chciał być na równi z nimi, ale nie chciał być bogiem; bogami bowiem gardził, a wszystko z powodu tej ułudy, jaką karmili zaprzysiężoną im ludzkość.

Bogowie to chciwcy, obłudnicy, oszczercy i manipulatorzy. Biorą, nie dają, a jeśli dają, to tragedie, ponieważ ich zdanie zostało podważone. Istoty bez miłosierdzia, z wybujałym ego. Czym różnią się od demonów? Tym, że dla tych drugich nie wznosi się świątyń? Nie, proszę, czekaj, nawet zło wcielone potraficie czcić; skaczecie na zawołanie, umieracie, bo wasza wiara była zbyt płytka. A oni mają za to świętość i dary.
“Skaziłeś swój umysł”, odpowiadał mu wtedy ojciec. Wmawiał, że jego podejście jest zbyt płytkie; że dał się zwieść, owinąć wokół palca myślom i ideom, które jedyne, co mu przyniosą, to nieszczęście. Że jego wadą nie jest człowieczeństwo, a ślepota. Nie dosłowna, a metaforyczna — ślepota, to znaczy zaślepienie, które nie pozwala mu patrzeć dalej, niż jego własne pobudki i sprowadzające go na same dno pragnienia.
Niszczyła go zawiść i strach przed słabością. Chciał czegoś, czego nie powinien chcieć żaden człowiek; nikt, kto wiedział, że ludzki umysł nie był i nie będzie w stanie pojąć tego, co pojmuje umysł boski.
Otaczający go ludzie byli dla niego poniżej poziomu, stawiał ich na równi z toczącym się po podłodze kurzem, gdy jego własna moralność i poczciwość coraz bardziej zbliżały się do dna samego bagna. Kiedy jednak mu to wytykał, Yūzō wykorzystywał wpojone mu nauki przeciwko swojemu opiekunowi; twierdził, jakoby raz wywyższanymi cnotami były czystość i radość serca, natomiast innym razem piękno, jasność, doskonałość, szlachetność, przydatność i harmonia, a jeszcze niekiedy cnoty te zmieniały się na uczciwość, prawość, prawdomówność i szczerość.

Dostosowujecie zasady w zależności od tego, jak wam wygodniej; nie potraficie nawet powiedzieć, co jest złe, a co dobre, by w każdej chwili móc zmienić narrację. Jeśli powiesz niebo, może chodzić zarówno o górę, chmury, błękit, jak i o życie pośmiertne.
Jego wiara była głęboka, a wznoszone przez niego prośby brnęły wysoko, ale do istot, z którymi nie powinien chcieć mieć czegokolwiek do czynienia. Wraz z tym zachowaniem zaczęły mijać lata i choć szanowano go za posiadaną wiedzę i powierzchowną wiarygodność względem obranej ścieżki, zaczął wzbudzać niepokój. Zarówno w chramie, jak i wiejskiej społeczności; nikt nie mógł stwierdzić, co było nie tak, ale znalazły się jednostki, które uważały, jakoby coś było na rzeczy — coś, co sprawiało, że gdy było się w jego obecności, poczuć można było nie tylko niechęć, ale i bijące od niego obrzydzenie i nienawiść. Była to wewnętrzna, nieśpiąca nigdy frustracja, że czegokolwiek by nie zrobił, jedyne, co mógł, to postawić się na równi z otaczającymi go ludźmi.
Bo choć wiedział i czuł coraz więcej, nic nie wskazywało na to, aby wszystkie te trudności miały zostać w jakikolwiek sposób nagrodzone.
Miał żyć i umrzeć jako człowiek.
Krótkowieczny, kruchy i słaby.

***

Nagle coś się zmieniło. Mając dwadzieścia dwa lata, Yūzō złagodniał. W dotychczasowym życiu mężczyzny nie wydarzyło się jednak nic, co mogłoby wskazywać na tak gwałtowną zmianę usposobienia; nikt nie wywarł na niego żadnego wpływu, on sam również zarzekał się, jakoby wszystko było w jak najlepszym porządku.
Z dnia na dzień po prostu stał się synem, na jakiego wychowywał go Kametarō — posłusznym, wyrozumiałym i, co najważniejsze, niepodważającym jakichkolwiek z jego nauk. Jedynie ta radość, którą zaczął się charakteryzować, wzbudzała pewne wątpliwości. Radość, która towarzyszyła mu każdego dnia, a której przyczyna nie była nikomu znana.
Za punkt zaczepienia można by uznać te kilka dni, które spędził w Osace, ale to, co się w niej stało, pozostaje tajemnicą po dziś dzień.

Minął zaledwie rok, kiedy mężczyzna wziął sobie za żonę miko; nie ze swojej świątyni jednak, a tej, która umiejscowiona była we wcześniej wspomnianym mieście. Ślub zmusił ją do zrezygnowania ze swojej posady, a także do przeprowadzki na wieś, by w tej zamieszkać u boku męża. I chociaż początkowo małżeństwo to wydawało się zawarte z czystych i szczerych uczuć, głównie zważywszy na zachowanie Yūzō, to im więcej czasu mijało, zauważyć można było w tym zachowaniu swego rodzaju specyficzność — zarówno ze strony kobiety, jak i mężczyzny. Pierwsza bowiem na wszelką uwagę, jaką dawał jej mąż, reagowała dziwną niepewnością, jakby wahaniem czy konsternacją. Drugi natomiast, choć wykazywał się względem niej niezwykłą cierpliwością i delikatnością, to podejście to, im dalej w czas, zrównać można było z chorą fascynacją, a co więcej — fascynacją, która, jeśli ktoś obserwował wystarczająco uważnie, skierowana nie była w nią, a obok niej.
Cokolwiek to było, nie było miłością. Nie było też sympatią.
A ta coraz bardziej niepokojąca radość dalej nie znikała.

***

Mijały kolejne lata, a nic nie wskazywało na to, by mężczyzna miał wrócić do dawnego siebie. Wydawało się, jakby coś ciągle go trzymało, jakaś myśl bądź nadzieja, w którą nigdy nie zwątpił. Nie było już frustracji ani dyskusji ze starcem, chociaż ten, mimo że powierzchownie cieszył się z tej nagłej zmiany, jakakolwiek by nie była, to ta sama przezorność, która względem Yūzō po ten czas w nim siedziała, kazała mu nie tracić czujności. Może było to już zwykłe przewrażliwienie lub przesadna podejrzliwość, ale czegokolwiek jego syn by nie zrobił, odbierał to jako fałsz.
Fałsz na tyle duży, że zwątpił w szczerość zawartego małżeństwa, co następnie popchnęło go do konfrontacji z byłą miko — na co ta zarzekała się, jakoby jej zachowanie wywołane było dobrodusznością ze strony Yūzō zbyt dużą, by potrafiła poczuć się swobodnie.
Nawet jeśli i te słowa wypowiedziała z tą charakterystyczną dla siebie niepewnością.

Potem oboje zaczęli znikać, bóg jeden wie gdzie, a wróciwszy z powrotem do wioski, przez przynajmniej jeden dzień atmosfera stawała się napięta; mężczyzna zamykał się w kaplicy, na jakiekolwiek pytania odpowiadając jedynie krótkimi, zirytowanymi mruknięciami. Nazajutrz wszystko jednak wracało do normy.

***

Licząc sobie trzydzieści lat, Yūzō przejął pieczę nad świątynią. Kannushi, choć dalej żył, to życie to polegało na czekaniu na śmierć — przyklejony do łoża, bez sił do poruszania się. Opiekowała się nim synowa, w czasie kiedy sam syn rzadko kiedy zaszczycał go swoją obecnością. Nie było tajemnicą bowiem, że między nimi nigdy nie było zażyłości, relacji takiej, jakiej można było spodziewać się po ojcu i dziecku; Yūzō traktowany był przez niego przez cały okres nie tylko dzieciństwa, ale i później, niczym zwykły uczeń. Naczynie, które chciał napełnić całą swoją dotychczasową wiedzą, całym zdobytym doświadczeniem — zapominając jednocześnie, że jego wychowanek nie był jedynie gotowym do zapisania kawałkiem papieru, ale i człowiekiem, którego potrzeby nie kończyły się na zdobywaniu wiedzy.
Można by więc rzec, że to, do czego doszło jeszcze w tym samym roku, spowodowane było nie tylko utwierdzaniem go w swojej wyjątkowości, ale i brakiem zainteresowania ze strony opiekuna — zainteresowaniem, które opierałoby się na czymś więcej, niżeli samym upewnianiu się, że chłopiec był wyspany i najedzony. Pozwalał mu żyć we własnym świecie; nie wysłuchiwał, a jedynie mówił.
Mówił, mówił i mówił, podejrzewał, patrzył jak na wybryk natury, nie zauważając jednocześnie, że to pod jego okiem zmieniał się w tego, kim był — że i on, kannushi, był współczynnikiem, a nie jedynie pobocznym obserwatorem. Myślał o odebraniu chłopcu życia, w razie gdyby ten odrzucił swoje człowieczeństwo, ale nigdy nie pomyślał o tym, by temu zapobiec.
I tylko ta myśl o morderstwie go dręczyła, gdy w środku nocy świątynię nawiedził przeraźliwy krzyk.

Niewiele się mylił, uznając zawarte między miko a Yūzō małżeństwo za fałsz. Kobieta posiadała coś, czego nie posiadał on — a przynajmniej domniemało się, że posiadała. Coś, co utożsamiało się ze zdolnościami tych świątnnych posłanek, to jest jasnowidzenie, oraz wiedzę o czymś, o czym on jak dotąd nie miał pojęcia.
Wiedzę na temat istnienia demonów innych niż te, które mu wpajano; demonów, potworów, które swoje istnienie rozpoczynały jako ludzkie, by w jednej chwili człowieczeństwo to zaprzepaścić. Nie fascynowała go więc ona, a jej predyspozycje i informacje, na które, wydawać się mogło, czekał całe życie. Dowiedziawszy się o tym poczuł się tak, jakby narodził się na nowo; jakby cała ta wzburzona w nim frustracja miała zostać wreszcie wynagrodzona.
Stąd ta nieupszczająca go na krok radość oraz nagłe pojawienie się kobiety, której obiecał zapewnić byt. Nie kochał jej, a ją kupił, tak jak na targu kupowało się owoce; małżeństwo było więc swego rodzaju umową, gdzie jej rolą było wspomaganie go w dążeniu do chorych, nieosiągalnych wręcz celów, natomiast rolą Yūzō było zagwarantowanie tej zamkniętej w sobie kobiecie choć najmniejszej cząstki miłości, nawet jeśli złudnej, oraz uwolnienie jej z jarzma ubogiej i zwyrodniałej rodziny.
Wykorzystywali siebie nawzajem i żadnemu z nich to nie przeszkadzało.
A przynajmniej do momentu, w którym ta niemalże siedmioletnia cierpliwość mężczyzny zaczęła zbliżać się do limitu wyczerpania.

Czuł, że ten człowiek — człowiek? — którego zobaczył tamtej nocy w swoich drzwiach, się nim bawił. Nie w tej samej chwili, ale przez wszystkie te lata, kiedy go szukał. Nie wiedział wtedy jeszcze, że szukał właśnie jego, ale gdy tylko go ujrzał, wydało się to jasne bardziej niż cokolwiek innego.
Nie znał go, ale czuł, że mimo to nieznajomemu temu nie był tak samo obcy — że go znał i czekał, jakby tylko chcąc przekonać się, jak długa i lojalna była jego wiara.
Czy Yūzō był zły? Nie, był wdzięczny. Zarówno za tę prawie dekadę wyczekiwania, jak i następujące po niej męki, gdy poczuł przepływające przez swoje żyły żywy ogień.

***

Pamiętał ogromny ból, potem chwilę nieświadomości, po której przed oczami zobaczył zakrwawione truchło małżonki (małożonki?) i rozprzestrzeniający się po pomieszczeniu ogień. W tamtym momencie był jedynie obserwatorem; nie potrafił kontrolować ani swoich ruchów, ani też tej rozwijającej się w nim żądzy i poczucia głodu. Działał instynktownie, jakby jego ciało samo wiedziało, co powinno robić, natomiast umysł był odcięty od wszystkich tych działań. Nie wiedział, kim był ten starzec, który resztkami sił przytrzymywał się drzwi, ale wiedział natomiast, że tylko on był w stanie zaspokoić te pragnienia.
Stał się tym, czego od dnia jego narodzin obawiał się Kametarō, a o czym on sam od dawien dawna marzył.
I chociaż gardził bogami, znalazł tego jednego, za którym był w końcu w stanie ślepo dążyć. Boga innego od reszty; takiego, który boskością się tą dzielił i który emanował tą samą siłą i wzbudzał ten sam strach i szacunek zarazem, które od laty Gozu wywyższał.  

***

Ego Gozu przerasta wszystko inne, mogłoby się wydawać, w tym nawet górę Fudżi. Charakteryzuje go wiara we własne przekonania, ale jednocześnie umiejętność spojrzenia na sytuację oczami osoby trzeciej, postawienia się na jej miejscu — niekoniecznie przyjmując tę postawę i uznając za prawidłową, a już tym bardziej sprzyjającą. Zrozumienie nie jest mu obce, owszem, ale inaczej ma się sprawa z wyrozumiałością i otoczeniem empatią czy ramieniem.
Interesuje się jedynie własnymi sprawami, chyba że w czyimś interesie wyczuwa też interes dla siebie. Miłość natomiast nie istniała zarówno wcześniej, jak i teraz, a jedynie żądza, obecnie dodatkowo krwi.
Wyciszenie się jest ważne, nie praktykuje życia impulsywnego, pozbawionego planu; jest rozgarnięte i stonowane, praktykowane wraz z próbą funkcjonowania w harmonii z własnymi emocjami i popędami. Żywot przestał mieć większe znaczenie, bo żeby móc go w pełni zrozumieć, należy wiedzieć, że jeśli istnieje życie, istnieje też śmierć — jeśli nie ze starości, to z wypadku, smutku lub z rąk innych.
Sensem jest oszukanie tego przeznaczenia, wymazanie kroków idącej za nim śmierci. Wyzbycie się granic, jakie nakładało na niego życie z poziomu człowieczeństwa, człowieczeństwa ulegającego i posłusznego bogom.

Bogowie bowiem to wróg, któremu przez całe życie starał się stawić czoła; napluć im w twarz i wznieść się na ich poziom lub obniżyć ich do swojego. Nie uważał zrozumienia tego sensu za możliwe dla wszystkich, a dla tych, co mają siłę, dla tych, co wiedzą, w jaki sposób grać, by wygrać, żyć, by żyć, a nie umrzeć lub czekać na śmierć.

I teraz, kiedy w końcu mu się to udało, zamierzał z tego korzystać. Powoli, bez rozmachu, z cierpliwością tak samo dużą jak wtedy, gdy na możliwość tę czekał. Nigdzie mu się już nie spieszyło.
Bo niczego już nie pamiętał.




CIEKAWOSTKIMatka Gozu była prostytutką pracującą w dzielnicy czerwonych latarni, skazaną na takie właśnie usługi przez prawo. Do sprzedawania własnego ciała zmuszano ją również w czasie ciąży, dopóki do dzielnicy ponownie nie wkroczył ten sam mężczyzna, który odpowiedzialny był za jej stan — tym razem jednak, zamiast skorzystać z usług tam oferowanych, zaczął mordować tych, którzy stanęli mu na drodze. Niektórym udało się zbiec, w tym i przyszłej matce Gozu, która była świadkiem całego wydarzenia. Z tego powodu, jako że dzielnica miała większe zmartwienie na głowie, nie wszczęto poszukiwań kobiety ani nie ogłoszono jej zaginięcia opinii publicznej.

Gdy skończył siedem lat, kannushi wysłał go do szkoły han umiejscowionej w Osace, by tam przygotowano go do objęcia posady kapłana. To, czego go nauczano, zahaczało o klasykę konfucjańską, kaligrafię oraz podstawy arytmetyki i etykiety. Został też zaznajomiony z językiem chińskim i chociaż nie potrafi przeprowadzić w tym języku rozmowy, to zna niektóre znaki oraz niekiedy uczył się na pamięć fragmentów bardziej znaczących ksiąg chińskich. Szkołę skończył w wieku piętnastu lat.

Choć nie jest pewien dlaczego, przynajmniej raz do roku odwiedza szczątki dawnej świątyni, w której przyszło mu się wychować. Coś go do tego miejsca ciągnie, ale nie pamięta już, co takiego miał z tym wspólnego.

Nie pamięta również samego momentu nauki wróżenia, tak jednak dalej tę umiejętność posiada. Głównie są to wróżby z kości (rokuboku) i skorup (kiboku), ale także z dłoni (czego nauczył się z chińskich zapisków). Jest też zaznajomiony z zasadami feng shui.

Imię Gozu jest wynikiem złego zrozumienia wypowiadanego w jego stronę "Yūzō". Tak właśnie nazwał go starzec, którego następnie zabił, a którego słowa utożsamił ze sobą samym.

Nie ma miejsca, które mógłby określić jako dom. Zazwyczaj podróżuje po terenach imperium, tak jednak dosyć często znajduje się w okolicach Osaki.

Lubuje się w kadzidłach, nie przepada natomiast za kotami.

Przed przemianą nie miał tatuaży, natomiast jego włosy były czarne, a oczy koloru ciemnego brązu.





Gozu
Ikonka postaci :
Gozu Cq4JoOv
Klasa :
klasa kapłańska
Cytat :
bitch, if I die then you better say rip
Zawód :
brak
Wiek :
35
Gif :
Gozu TCF22sH
Wzrost :
-
Siła :
C
Wytrzymałość :
C
Szybkość :
D
Zręczność :
D
Hart Ducha :
C
Punkty :
0
Siła
Wytrzymałość
Szybkość
Zręczność
Hart ducha
gang świeżaków
gracz zarejestrowany w ciągu pierwszych dwóch tygodni
przełamanie lodów
użytkownik napisał pierwszego posta fabularnego
łakomczuch
demon wylosował ponad 20 ofiar
zew krwi
zabicie pierwszego demon slayera
sztukmistrz z Imperium
demon odblokował blood art
jaszczurka
pełne zregenerowanie swoich utraconych kończyn
sława mnie wyprzedza
postać pojawia się na liście gończym
wszystkie drogi prowadzą do Edo
wzięcie udziału w evencie "wszystkie drogi prowadzą do Edo"
PUNKTÓW
Admin
admin

https://hashira.forumpolish.com/t34-wzory-kart-postacihttps://hashira.forumpolish.com/t39-wzor-chronologiihttps://hashira.forumpolish.com/t40-wzor-relacji


Witaj, Gozu!Twoja Karta Postaci została zaakceptowana, a ty właśnie wstąpiłeś w szeregi Demonów. Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś, uzupełnij swój profil, a następnie przystąp do uzupełnienia informatora, do którego wzór znajdziesz tutaj.

Co więcej, na start dostajesz 50 punktów, które wydać możesz na zakupy w Sklepiku Mistrza Gry lub zamienić je na punkty do statystyk. Do zobaczenia na fabule!

PS jako nowemu użytkownikowi przysługuje ci odznaka Gang Świeżaków – nie zapomnij jej odebrać tutaj!




Admin
Ikonka postaci :
Gozu Cq4JoOv
Cytat :
omae wa mou shindeiru
Wiek :
---
Gif :
Gozu Tanjiro-demon-slayer
Wzrost :
---
Siła :
S
Wytrzymałość :
S
Szybkość :
S
Zręczność :
S
Hart Ducha :
S
Punkty :
926
Siła
Wytrzymałość
Szybkość
Zręczność
Hart ducha
Twoje zezwolenia

Nie możesz odpowiadać w tematach