Daitan
22/07/1630, Prowincja Kai, Edo, rzemieślniczka w specjalizacji przedmiotów związanych z hazardem
Do znaków szczególnych Daitan należy na pewno szrama przechodząca przez prawe oko. Praktycznie od brwi, aż do połowy policzka. Jest to blizna, którą kiedyś otrzymała w trakcie gry hazardowej, gdy jednemu z samurajów puściły nerwy po przegranej i zapachnął się na nią wakizashi. Zdążyła zamknąć oko, więc jedyne co ucierpiało to jej powieka oraz reszta skóry twarzy w tym miejscu. Aczkolwiek sama sobie domalowuje barwnikiem kreski po drugiej stronie, aby było symetrycznie. Kolejną charakterystyczną cechą są włosy koloru dojrzałej marchwi, które ma praktycznie do pośladków, aczkolwiek większość czasu są związane dla czystej wygody pracy. Daitan również lubi swoje kremowe kimono, które odsłania nieco biustu. Nie jest to typowo kobiecy krój, a bardziej męski z dodatkami czerni na wysokości ud. Bez żadnych finezyjnych wzorków, po prostu zostało to doszyte, gdy powstała dziura w materiale. Ach no i nie zapomnijmy, że jest też dosyć wysoka, bo ma całe 170 cm wzrostu!
Przez lata rosła jak na drożdżach, będąc bardziej podobną do swojego ojca, nawet pod względem wzrostu a szczególnie koloru włosów. Nie przejawiała również zainteresowania typowo kobiecymi rozrywkami oraz powinnościami. Bardziej interesowały ją podróże oraz słuchanie opowieści wędrownych kupców, którzy przemieszczali się od miasta do miasta. Jeden z takich kupców nawet regularnie grał z nią w różne gry, które miał ze sobą. Znała już wtedy hanafude oraz kości, ale nigdy z kupcem nie była w stanie wygrać. Jako dziecko bardzo ją to kręciło, dlatego próbowała setki razy coś ugrać, aż w końcu mężczyzna się zlitował nad nią i wyjaśnił tajniki tych gier oraz sukcesu swojego zwycięstwa. Otóż... po prostu oszukiwał. Karty były znaczone niewielkim, minimalnie wyczuwalnym oznaczeniem wykonanym przy pomocy igły, zaś kości były ważone więc przy odpowiedniej technice rzutu wypadały określone wartości.
Z początku Daitan była obrażona, że w ogóle śmiał ją oszukiwać, ale im dłużej się zastanawiała, tym więcej widziała w tym opcji zysku. W końcu jednak sama zaczęła analizować te gry, a nawet w dłoniach porównywać kości i uczyć się tych samych trików, czego efektem było rozwinięcie zmysłu dotyku. Bardzo potrzebnego w grach hazardowych, aby nie dać się oszukać. Na dodatek sama zaczęła grać z okoliczną młodzieżą, to na mniejsze to na większe stawki. Raz na wozie, raz pod wozem, ale bilans wygranych był najczęściej korzystniejszy, gdyż złota zasada mówiła, że czasem trzeba dać komuś wygrać, aby mógł zatracić się w szale hazardu. Właśnie tak to obrazował ów kupiec, który minimalnie dawał między rundami dziewczynie przewagę, aby potem zgarnąć całą pulę.
Wraz z biegiem lat nabierała coraz większej wprawy w hazardzie, który był oficjalnie nielegalny, ale z drugiej strony... nawet samurajowie grali. Tylko po cichu, tak by przełożeni się nie dowiedzieli, pomimo że ich główne zasady mówiły „nie chodź na dziewczynki, nie upijaj się, nie graj". Daitan również zdarzyło się grać właśnie z samurajami. Niektórzy przegrywali z godnością i odchodzili od stołu, zaś byli i tacy, którzy nie potrafili się pogodzić z przegraną. Byli też tacy, którzy zatracili się w hazardzie na tyle mocno, że przegrali swój miecz. Swoją dumę, a gdy sobie to uświadamiali to uciekali się do najbardziej brudnych zagrań jakim była napaść. Właśnie po jednej takiej grze Daitan została oszpecona, a rekonwalescencja trochę jej zajęła. Wyszła z tego z blizną, ale bogatsza o całkiem sporą ilość pieniędzy. Na tyle dużą, aby móc grać o większe stawki, lecz najpierw w celu zapewniania sobie stałego dochodu, dziewczę postanowiło zainwestować w swój własny zakład rzemieślniczy oraz niezbędne narzędzia do produkcji małych bibelotów, oraz potajemnie produkowania utensyliów hazardowcyh. Wyważone kości? Jak najbardziej w asortymencie. Karty do hanafudy? Pokaż tylko znak, zapłać i bierz do kieszeni, pamiętając, że się nie znamy. Oczywiście zakład rzemieślniczy musiał z czegoś się utrzymać, więc produkował również zabawki oraz wykonywał mniejsze lub większe naprawy, które nie wymagały płatnerza. Kobieta zatroszczyła się o to, aby zatrudnić odpowiednich rzemieślników i zarazem samej doglądać interesu. A przynajmniej do pewnego etapu swojego życia.
Biznes prosperował, ale w każdym życiu zdarza się również tragedia. Matka Daitan została zaatakowana przez demona ze skutkiem śmiertelnym. Została wtedy jedynie z ojcem, który po takiej stracie był już wrakiem człowieka. Nie każda rana się goi, dlatego wściekła kobieta postanowiła szukać kogoś kto wyszkoli ją na zabójczynię demonów. Jednak... była już dorosła więc musiała jeszcze w międzyczasie pracować nad własną tężyzną fizyczną, aby nie zaczynać od kompletnego zera. Ale... gdzież ich znaleźć skoro kryją się niczym szczury? Tutaj też dziewczę wpadło na pomysł, który był ogromnym ryzykiem. Pod swoim zakładem rzemieślniczym kazała wybudować jeszcze jedno pomieszczenie, w którym można było się spotykać potajemnie. Ustawiła stoliki z różnymi grami, a następnie... rozpuściła plotkę. Prostą plotkę o demonie, który pożerał każdego kto przegra w wybraną przez niego grę. Ponoć demon skrywał się w piwnicy dlatego mógł grać również w dzień. Liczyła, że ten ruch jej się opłaci, a potem... no cóż, potem musiałaby przejść szkolenie i przeżyć je przede wszystkim.
#Jej ulubioną grą jest Cho-Han
#Jest bezpłodna na skutek wady genetycznej
#Pokonała na rękę kilku mężczyzn ze swojego zakładu rzemieślniczego
#W wolnym czasie pali tytoń ze swojej fajki
#Przynajmniej 2 razy w tygodniu odwiedza grób swojej matki, chyba że jest w podróży
#Uwielbia ostre jedzenie
#Nie przyznaje się do tego, ale bardzo lubi dostawać kwiaty i dobry alkohol
#Jest praworęczna
Co więcej, na start dostajesz 45 punktów. Do zobaczenia na fabule!
Nie możesz odpowiadać w tematach