Kurozuka
11/1595; Góry Miyama [Nose, Osaka]; Rzemieślnik
Pętle i pętelki zwisające spod jej szyi. Jedne mniej, inne bardziej zasznurowane. Czerwona czapka wystająca ponad jej zielone, przypominające algi włosy. Opaska przechodząca przez jedno oko, drugie natomiast przypomina swym wyglądem aparat wzrokowy muchy. W nieco bardziej ludzkiej formie oko przybiera normalny wygląd z pionową, żółtą tęczówką. Kimono złożone z wielu przypadkowo zszytych szat.
– Mówiłeś mi, że w dalekim lesie żyje jakaś stara wiedźma? – W końcu się odezwała, widząc, że chłopak dokańcza swoją część mięsiwa.
– Mmm, tak, tak! – Powiedział pełen entuzjazmu w głosie, wycierając przedramieniem cieplutkie wargi ociekające tłuszczem królika. – Rodzice mi zawsze o niej opowiadali, ale to ponoć tylko jakaś legenda. Żeby to dzieciaki się nie zapuszczały w las, haha.
– Haha. – Odwzajemniła babcia, choć był to sztuczny śmiech. Pozbawiony wszelkich emocji. – Nie widziałam nigdy nikogo złego w tym lesie. Może rzeczywiście jedynie cię okłamywali? Co o niej mówili? – Pogrzebaczem przerzuciła skwierczące deski w palenisku, a jasny, gorący płomień rozbłysł pomiędzy rozmówcami.
– Nooo... Nie wiem, nie pamiętam. Mówili, że ma kościste dłonie, stary, zgrzybiały nos, a jej oczy wiecznie są zasłonięte. Ponoć skrywa zielone włosy pod swoją czapką. A potem porywa niegrzecznych ludzi. Kiedyś z wioski ktoś uciekł, wie babcia? – Kobieta jedynie przytaknęła głową, udając, że słucha tej wspaniałej opowieści. – Ponoć porwała Hiro i Shimę. Takie to. Nieroby to były. Ja myślę, że uciekli gdzieś daleko. Pewnie byli zakochani, hihi. Ahm! – Odrzucił kość zwierzęcia, a ta pofrunęła w las, obijając się o leżące na ściółce gałęzie. Babcia jedynie ułagodziła swe nakrycie głowy, aby nie rzucało się aż tak w oczy. – Pyszne, babciu!
– Cieszy mnie to, że ci smakuje. Musisz jeść więcej, nim wrócisz do wioski. – Powstała wreszcie ze swojego siedziska, podchodząc bliżej rozżarzonego nad ogniskiem rusztu. Jej zimne, stare dłonie oplotły drewnianą gałąź dookoła, a teraz też chłopak mógł zauważyć więcej szczegółów jej wyglądu, gdy światło płomienia padało idealnie na ubrania kobiety. Czerwoną czapkę, której znaczna część zgięta była do tyłu, duży nos z jeszcze wiekszą kurzajką na jego środku, a także sznury. Dużo sznurów, które oplatały dokładnie jej szyję. – Jedz, jedz. Mama z tatkiem pewnie nie mogą się doczekać, aż do nich wrócisz. – Podarowała chłopcu przyszykowanego królika, a ten, nie patrząc wiele, wziął się za jego konsumpcję. Chwila ta jeszcze trwała, a kobieta raz po raz zagadywała swojego młodszego rozmówcę, nie chcąc stracić z nim utrzymanej więzi. Przy tym oczywiście nie omieszkała karmić go różnorakimi smakołykami. Jajkiem znalezionym w gnieździe, świeżą dziczyzną upolowaną kilkadziesiąt minut przed spotkaniem czy królikami, których zapas Kurozuka miała pod dostatkiem. Może jej się nudziło i polowała sobie na króliki, aby zabić monotonię? Kto wie.
Wieczór stawał się coraz ciemniejszy, a wraz z wygasłym już ogniskiem jedynym źródłem światła były pojedyncze punkty jawiące się białawą barwą na niebie. Gwiazdy. Chyba tak je ludzie nazywali. – Wiesz, że możesz posługując się gwiazdami dotrzeć do domu? – Powiedziała babka nieco łagodniejszym niż do tej pory głosem. Lubiła dzieci. Jakoś wewnętrznie czuła, że po prostu powinna pomagać im. Biednym istotkom, które nie potrafią same ułożyć sobie życia. Kuro już nie raz i nie dwa widziała, jak wychowane w złych warunkach dziecię nie wie jak poradzić sobie w dorosłym życiu. Stacza się na bruk, żyje w nędzy i ubóstwie. Nie chciała pozwolić, aby i kolejny zagubiony chłopczyk podzielił ten los. – Wystarczy, że spojrzysz o tam i zobaczysz północ. Chcesz wrócić do swojego domu? Mogę ci pomóc się tam dostać. – Rzekła spokojnym tonem, wysuwając swoją rękę w stronę chłopca. Każdemu zadawała to pytanie. Jedni po spędzonym wieczorze u boku babki odpowiadali twierdząco, rozumiejąc to, że ucieczka z rodzinnego domu wiele nie pomaga, a warunki, jakie w nim mieli, były naprawdę dobrze. Pojedyncze kłótnie się zdarzają, ale one przecież nie powinny skłaniać nas do ucieczki. Drudzy natomiast odpowiadali... – Nie chcę, babciu. Chciałbym zostać z tobą. Jesteś naprawdę kochana, a nie jak mój ojciec, co bije moją mamę. Chciałem się mu postawić, ale się boję. Mogę zostać z tobą? – Drudzy natomiast odpowiadali przecząco. – W takim razie pomogę ci pozbyć się problemu ciążącego na twych barkach, Ao. – Żywy uśmiech pojawił się na jego twarzy, a ciepła rączka oplotła dwa palce staruszki. I tak też ruszyli do chaty ukrytej w jednym z okolicznych pagórków, gdzie Kurozuka wypełniła to, co obiecała przed chwilą. Pozbawiła chłopca wszelkich problemów doczesnych. Pozbawiła chłopca życia, gdy ten skończył w jej kotle.
A co było wcześniej? Życie. Babka przeżyła wiele, starając się być dobrą żoną, przykładną córką i wspaniałą matką. Większość czasu przeżyła w wiosce w okolicach Osaki, gdzie po prostu spędzała kolejny dzień za dniem tak, jak nauczyli ją jej rodzice. Zza młodu, a także wiele lat po tym, gdy pierwsze siwe włosy zaczęły pojawiać się na jej skroniach, parała się sztuką zielarstwa, a także ogólnie mówiąc ziołolecznictwa. Kilkanaście lat temu do ich wioski trafił znachor, który przez chorobę nie mógł dalej podróżować, przez co swoje ostatnie dwa lata życia spędził pod opieką mieszkańców, a szczególnie młodej bohaterki tej historii. W zamian za okazane wsparcie znachor odwdzięczył jej się naukami. To od niego nauczyła się czytać i pisać, to pod jego okiem zaczęła odróżniać na pierwszy rzut oka podobne do siebie zioła i to dzięki niemu coraz więcej osób z osady, jak i okolicznych wiosek, zaczęło słyszeć o młodej zielarce, która z dobroci i czystości serca pomaga innym w potrzebie. Pewnego ranka, gdy jak zawsze wybrała się do okolicznego lasu pozbierać zioła na maści, nim zdążyła się obejrzeć jej klatkę piersiową przeszyła czerwona, niemalże trupia dłoń, a jej mózg już po chwili przestał pracować. Umarła. Lecz wkrótce narodziła się na nowo.
Kurozuka nie pamięta wiele życia sprzed swojej śmierci. Pamięta jedynie pierwsze uczucie, jakie jej towarzyszyło tuż po tym, gdy przebudziła się na nowo. Trudny do opisania smutek połączony z żalem. Żalem do tego, że umarła, a może żalem do tego, że praktycznie nikt poza jedną dziewczyną nie zainteresował się zaginięciem kobiety? Najwyraźniej nie była im już potrzebna. Ulokowała się w jednej z chat wydrążonej pośrodku ogromnego pagórka otoczonego przez gęsty las, w którym umarła i po którym często się przechadza szukając zbłąkanych wędrowców. Takich jak ona sama. Jednym pomaga wskazując drogę, a innych los kończy, jeżeli uzna to za stosowne. I choć Kurozuka ma swój wewnętrzny kodeks, którym stara się posługiwać, aby nie być bezlitosną morderczynią żywiącą się na trupach przypadkowych ludzi, tak po prawdzie jest to jedynie zasłona do tego, aby w choć minimalny sposób usprawiedliwić się z haniebnych czynów, których się dopuszcza. Czyżby to ludzkie sumienie wciąż na niej ciążyło? Być może. Problemem są tutaj wspomnienia, a raczej pojedyncze obrazy, jakie pojawiają się przed jej oczami raz po raz, dając jej znać o tym, jak niegdyś wyglądało jej życie. Była dobrą kobietą, rodzinną. I czasami... ale tak tylko czasami, myśli o tym, czy nie byłoby jej lepiej, gdyby postarała się bardziej przełamać krwiożercze żądze, jakie nią targają. Niestety wszelkie relacje, jakie próbowała do tej chwili wytworzyć z poznanymi ludźmi, kończyły się dość szybko i bezpowrotnie. Demonicznej natury nie da się oszukać.
⌖ Gdy rozmawia z ludźmi, prosi ich o to, aby nazywali ją Iwate. Tak nazywała się pierwsza ofiara, którą Kurozuka pożarła po swojej przemianie. Była to drobna dziewczynka, której niegdyś marzeniem było pobieranie nauk u Kurozuki.
⌖ Lubuje się w dzieciach, nastolatkach. Te o wiele łatwiej wpadają do miedzianego kotła, który sobie przygotowała na tyłach chaty. Zupa z ludzi i cebuli. Dobra.
⌖ Kurozuka nie zawsze korzysta ze swojego kotła. Wykorzystuje go głównie wtedy, gdy się jej nudzi lub pragnie się zabawić. Podobnie jak porozmieszczane w lesie stryczki, flakoniki z trucizną czy zapędzanie biednych ludzi w ślepe zaułki. To jak specjalna kolacja, którą szykuje sobie od czasu do czasu.
⌖ Wśród miejscowej ludności uchodzi za Kurozukę czy Onibabę z Osaki. Do tej pory była jedynie miejską legendą, lecz teraz coraz więcej ludzi widzi w niej demona.
⌖ Z ludźmi stara się rozmawiać ciepło i przyjaźnie. Z demonami nie ma takiej litości. Bardzo nie lubi, gdy ktoś zapuszcza się do jej lasu bez jej pozwolenia, o ile nie ma w tym stosownego interesu lub gdy Onibaba nie jest chwilę po jedzeniu. Wtedy może wykorzystać moment na pobawienie się innymi demonami.
⌖ Stara sobie wmawiać, że nie lubi ludzkiego cierpienia. Jednakże śmierć przez powieszenie czy wygotowanie z pewnością nie należy do najszybszych i najprzyjemniejszych.
⌖ Przez lata obcowania w lesie, jej wiedza na temat ziół i ich działania na ludzi pogłębiła się. Niejednokrotnie testuje swoje specyfiki na kimś, zanim przerobi go na zupę. Stąd też, gdy wybiera się do Osaki pod okryciem nocy, sprzedaje tam swoje maści i inne mikstury. Dorabia sobie też jako rzeźnik, polując na okoliczną zwierzynę. Dla zabawy. Z nudów. W lesie nie ma wiele rzeczy do robienia.
Co więcej, na start dostajesz 45 punktów, które wydać możesz na zakupy w Sklepiku Mistrza Gry lub zamienić je na punkty do statystyk. Do zobaczenia na fabule!
Nie możesz odpowiadać w tematach