Z zewnątrz jest to ładny, piętrowy, kompaktowy budyneczek, zbudowany z różnych rodzajów drewna i z nielicznymi, tradycyjnymi zdobieniami. Budowla jest z zewnątrz otoczona licznymi drzewami, a obok znajdowało się niewielkie, naturalne jeziorko, w którym na upartego spokojnie dałoby się łowić ryby. Na niewielkiej równince nieopodal zaś można spróbować hodować rośliny w celu tworzenia żywności, lub (w przypadkach specjalisty) medykamentów.
W środku zaś znajdują się trzy przestronne pomieszczenia, będące głównym obszarem życia dla rezydentów i gości. Na parterze znajdowała się pojemna sala, udekorowana w sposób bardzo prosty, lecz przy tym subtelny - podłoga z tatami, z dużym paleniskiem pośrodku, przy którym można było się ogrzać lub coś ugotować. Po jednej stronie, w jednym rogu znajdował się obszar, w którym stały wszystkie stojaki na wyposażenie i szafy z futonami, w drugim - duży stolik z kilkoma poduszkami obok, na których można było wygodnie usiąść. Po drugiej stronie pomieszczenia zaś znajdował się oddzielony obszar z podłogą z kamienia, pełniący funkcję łazienki, a w ostatniej wolnej części stały... półki z książkami i zwojami. Przy półkach zaś stał dość już zużyty, lecz nadal ładnie ozdobiony shamisen. Trzecim pokojem zaś była rzeczywista kuchnia, z otwartymi piecami z miejscami na blachy, grille i woki. Większość utensyliów wyglądała na dość często używane.
Na piętrze zaś (będącym antresolą wokół pomieszczenia, z środkiem otoczonym barierkami), do którego wchodziło się za pomocą drabinki, znajdowała się sypialnia opiekuna - duży futon, zwykle dokładnie pościelony, do tego kilka szafek i stojaków, na których wisiały różne stroje noszone przez osobę opiekującą się kryjówką Zabójców.
Młody mężczyzna jednocześnie nadal starał się podtrzymywać konwersację, którą zaczęli jeszcze w pobliżu rzeki Kamo. Dziewczyna podjęła kilka bardzo ciekawych tematów, zwłaszcza pod koniec ich krótkiej wymiany opinii na temat samobójstwa w tytule utrzymania swojego honoru i spłacenia długu. Suki na samym początku stwierdziła tylko, że o ile samurajowie rzeczywiście popełniali sepukku w celu reparacji, to ci którzy przyłączyli do oddziałów Zabójców Demonów musieli zacząć wyznawać nieco inną ideologię niż ta utrzymywana przez podręcznikowych przedstawicieli swojej klasy społecznej.
W końcu tylko westchnął.
- ... kiedy byłem gotowy na śmierć, nawet nie wiedziałem o istnieniu demonów. Ciężko mi by było sobie zarzucić że robię to mimo zdolności do walki, skoro nawet nie miałem pojęcia że jakakolwiek wojna nadal się toczy. - Sięgnął po gurdę przypiętą do paska i znów pociągnął z niej zdrowo. Gdy tylko wyskokowy napitek spłynął w dół jego gardła, odetchnął głośno z satysfakcją na twarzy. - To było już trochę temu.
Uśmiechnął się lekko, i zanucił:
Lecz znaczenie wciąż umyka mi
Cały mir odpłynął wraz ze statkiem w bieli
I ta twarz, historia spośród mórz głębin..."
Nie znosił nawet myśli, że przyprawiłby kogokolwiek o smutek. Ktokolwiek by poczuł żałobę, nie zasługiwał na to. Kai sam by zadbał, by nie czuli się źle, choćby miał wstać z martwych, wyjść z siebie, stanąć obok i dać im w twarz.
... Chociaż, ciężko by było znowu uciec śmierci, zwłaszcza w takich warunkach, huh.
Po chwili milczenia po jej słowach, Kai w końcu spojrzał na nią z powagą w spojrzeniu, lecz jednocześnie z ciepłym uśmiechem na twarzy.
- Dziękuję, Suki.
W końcu zaś, po dobrej chwili marszu, dotarli na miejsce. A przynajmniej miejsce, które doskonale znał sam Kai - a Suki mogła ujrzeć po raz pierwszy. Tym, co rzuciło się najpierw w oczy, był piękny korytarz z drzew, poprzecinany tylko kilkoma bramami torii - sugerującymi, że jest to trasa do świątyni. Dla nich jednak, jako Zabójców Demonów, ważniejsza była informacja na temat tego, jakie to były drzewa. A te nie dość, że formowały ten ozdobny, pięknie pachnący tunel, to jeszcze zdawały się otaczać okoliczne tereny w dużym pierścieniu.
Drzewa wisterii.
- Czad, nie? - powiedział z dziwną dumą w głosie Kai. - Wszystko to urosło samo, naturalnie. Jak gdyby samo namawiało, żeby Zabójcy mogli się tu skitrać. Sam dowiedziałem się o tym miejscu tylko dlatego, że szefostwo mi o tym wspomniało przez mojego kruka, Hisę. Mało kto tu przychodzi, ale każdy Zabójca może się tu zatrzymać i nieco odsapnąć - a ja tutaj mieszkam praktycznie jako opiekun, chociaż żadnej oficjalnej decyzji o tym nie miałem.
Przeszli przez ten ozdobny, wypełniony czerwienią bram i fioletem kwiatów wisterii tunel, aż w końcu dotarli do części centralnej tego terytorium: niewielkiej polany ukrytej pośród drzew. Na polanie tej znajdowały się liczne poletka, duże naturalne jezioro, i drzewa nieco różniące się od reszty rosnącej w lesie - jak gdyby były zasadzone tutaj specjalnie. W centrum tego wszystkiego zaś stała dość stara, lecz utrzymana bardzo dobrze świątynia jinja wykonana z kilku rodzajów drewna i wzmacnianymi ścianami, takimi by nawet chłód wieczorów nie utrudniał życia tym którzy przebywali w środku. Zanim podeszli do samego budynku, Kai podszedł jeszcze do poletek i przyjrzał się im, by ocenić jaki jest ich stan, a następnie dziarsko ruszył w stronę wejścia do budynku.
W genkanie przed głównymi drzwiami zdjął swoje sandały waraji, będące elementem jego umundurowania Zabójcy, i wkroczył do środka, pokazując gestem by Suki weszła za nim.
- Kryjówka Zabójców Demonów w Kameyamie, zapraszam serdecznie. Sekundka, rozpalę ogień w centrum żeby się nieco ogrzać i przygotować herbatę - gdzieś miałem jeszcze zapas matchy, zaraz je odkopię. Kopsnę się też do kuchni i coś ogarnę do jedzenia. - Wyszczerzył zęby w uśmiechu. - Wbrew pozorom, w gotowaniu jestem całkiem niezły, a ile można żyć na sucharach katayaki albo senbei.
Z tymi słowami podłożył nieco węgla drzewnego ze składziku do paleniska w środku głównej sali i zapalił go w niecałą minutę, korzystając z krzesiwa. Kiedy palenisko się nagrzewało, powiesił na specjalnym haku nad nim wiszący czajnik z wodą w celu ugotowania jej - kiedy to przygotował, ruszył w kierunku kuchni, dając Suki czas na rozgoszczenie się. Zresztą, to miejsce i tak było na tyle przestronne, by każdy miał przestrzeń, ale też na tyle przytulne, że nadal dało się kontynuować normalną rozmowę. Oraz usłyszeć tumult wywołany nagłym brzęczeniem naczyń do gotowania, które momentami brzmiało tak jakby Kai podniósł kilka woków i z nimi wylądował na glebie.
Pitch black night for my old town
Black oceans beneath shall now swallow me
To zdanie ją nieco ruszyło, choć nie dała tego po sobie poznać. Wracając wspomnieniami do swojej młodości, pokręciła lekko głową na boki. - Wierz mi nie jesteś pierwszym i na pewno nie ostatnim człowiekiem który choć raz w życiu miał takie myśli.. - skomentowała ze spokojem w głosie. - Teraz wcale nie jest lepiej.. jak cały świat wie o istnieniu demonów.. wolałam gdy zwykli ludzie o nich nie mieli pojęcia.. - dodała po chwili z niezadowoleniem w głosie. Nadal szła obok niego, równym tempem co chłopak. Uważnie się rozglądała po okolicy zastanawiając się dokąd ją prowadził. I czy mogła mu ufać? Nie! Suki nie ufała nikomu na dobrą sprawę. A tym bardzie zabójcom, zwłaszcza że jeden był gotowy poświęcić ją demonowi żeby tylko uratować swoje dupsko. Niech ona tylko znajdzie gnoja!
Dostrzegła lekki uśmiech na jego twarzy gdy podzieliła się z nim swoją szczerą opinią. Ludzie nie zdawali sobie sprawy z tego jak wiele znaczyli dla innych, każda relacja, niczym roślina, odpowiednio pielęgnowana, rosła. Kwitła a potem dawała owoce tej pielęgnacji. - Huh? Nie ma za co jak mam być szczera.. zdajesz się być w porządku.. - powiedziała ze spokojem w głosie nadal będąc czujną. Wszak nie wiedziała jakie starszy chłopak miał intencje wobec niej. Czy może był jakimś socjopatą i z tym uroczym uśmiechem prowadził ją na skraj jakiejś przepaści aby zepchnąć ją z krawędzi. Mógł przecież udawać, liczyła się z tym. Ale pomimo tego postanowiła dać mu szansę.
Zatrzymała się nagle spoglądając na spore drzewa wisterii rosnące po obu stronach, tworząc 'szczelinę' tylko dla wybrańców. Pokiwała głową znacząco w odpowiedzi na słowa chłopaka. - Wygląda niesamowicie Takayuki.. - to mówiąc podeszła bliżej dotykając dłonią jednej ze zwisających gałązek z fioletowymi kwiatami. Oczy aż jej rozbłysnęły. To miejsce zdawało się być wyjątkowe i ona mogła je podziwiać. - Nigdy czegoś takiego nie widziałam.. - powiedziała robiąc powolne kroki między drzewami po wydreptanej ścieżce tuż za zabójcą.
Gdy tylko doszli do centrum skrytego przed światem miejsca aż jej dech zaparło. To miejsce było czymś innym. I tutaj mogła się czuć bezpieczna. Podchodząc do jeziorka spojrzała na taflę wody po czym wróciła wzrokiem do chłopaka. Zaraz za nim zdjęła swoje obuwie i weszła boso za nim do środka. Podeszła powoli do miejsca gdzie było palenisko i usiadła przy nim po turecku. Położyła oba miecze obok siebie i oparła przedramiona na udach nieco się pochylając w kierunku rozpalonego ognia. - Herbata brzmi naprawdę dobrze.. - powiedziała z łagodniejszym uśmiechem na ustach i uważnie rozglądała się po pomieszczeniu. Spojrzenie powędrowało na antresolę. - Więc mieszkasz tu sam.. nie nudzi ci się? W sensie.. masz tu co robić poza trenowaniem? - spytała z zaciekawieniem. - Ja nawet nie wiedziałam że mamy takie miejsce pod Kioto.. ciekawe czy są takie bezpieczne siedziby w innych miastach.. - dodała po chwili uważnie przyglądając się temu co robił chłopak.
Ona sama również nie wydawała się być zła - wręcz przeciwnie, chociaż wydawała się bardzo... na krawędzi. Mimo tego był skłonny uwierzyć że w środku znajduje się dobra osoba z dużą dozą wrażliwości... która po prostu musiała wytworzyć bardzo twardą opokę wokół siebie, by nie dać się pochłonąć temu szalonemu światu który ich otaczał.
Kiedy kroczyli przez przejście otoczone licznymi drzewami wisterii, Kai tylko sięgnął za pazuchę i wyciągnął niewielką fajkę kiseru, którą lubił raz na jakiś czas sobie zapalić. Oczywiście, nie robił tego bardzo często, ale i tak ciężko mu było pozbyć się przyzwyczajeń które zagarnął od swojego starego opiekuna. Dlatego po prostu dozował sobie użytkowanie fajki tak bardzo, jak to tylko możliwe. Po prostu się nią raczył tak, by się raczyć, nie żeby jakoś specjalnie karmić płuca dymem.
- Ano, natura potrafi pokazywać swoje piękno w najmniej oczekiwanych momentach - stwierdził wesoło, również przyglądając się licznym niebiesko-fioletowym kwiatom. - A jeszcze ten zapach? Dla nas radocha i przyjemność, a demony wolałyby przejechać jajami po żwirze niż podejść tu nawet na odległość jednego chō. Dlatego właśnie uwielbiam to miejsce. Zrozumiesz jeszcze bardziej, jak zobaczysz samą świątynię.
I rzeczywiście, chyba dziewczynę nieco przytkało na widok tej dość przyjemnej kryjówki Zabójców. Przytulna, lecz nadal bardzo urokliwa świątynia stanowiła idealne miejsce na przeczekanie co trudniejszych warunków i zmęczenia, dzięki poletkom i drzewom które rosły w okolicy miejsce było w sporej części samowystarczalne (oczywiście, po ryż trzeba było czasem się przejść, ale od czego był opiekun), a otoczenie drzew wisterii i malowniczego jeziorka tylko nadawały całości niezwykłej estetyki. Żyć nie umierać, zwłaszcza zważając na to jaki burdel dział się wszędzie w okolicy, z demonami i poparciem ludzkości dla takowych. W tym miejscu można było znaleźć chociaż trochę spokojnej przystani na tym morzu chaosu które rozlewało się po świecie. Przeglądając krzaki soi, Kai na moment tylko spojrzał na przyglądającą się kryjówce Suki, i pozwolił sobie na kolejny wesoły uśmiech. Chyba nie tego się spodziewała w środku lasu, i było to zaskoczenie skrajnie pozytywne. Ba, nawet na jej twarzy dało się zobaczyć nieco więcej kolorów niż wcześniej.
Kiedy dziewczyna wkroczyła do środka, Takayuki zdążył już rozpalić niewielkie palenisko w środku pomieszczenia i powiesił nad nim czajnik z wodą, samemu zaś udał się w stronę kuchni, z której na początku było słychać głównie szczękanie i brzdękanie różnych naczyń i utensyliów do gotowania. Co jakiś czas tylko wychylał się, by spojrzeć czy woda zaczyna osiągać poziom wrzenia - a gdy w końcu zauważył że takowa rzeczywiście zaczyna się gotować, młodzieniec podszedł szybkim krokiem i postawił przed dziewczyną kilka przedmiotów - dwie czarki, miotełkę chasen do matchy, pojemniczek z samą sproszkowaną herbatą i łyżeczką do jej dawkowania, oraz talerzyk z kilkoma okrągłymi rzeczami pokrytymi proszkiem (które to przedmioty po bliższym przyjrzeniu się okazały się być anko daifuku, czyli słodką pastą anko otoczoną mochi i posypaną sproszkowaną soją).
- Nie ma co robić całej ceremonii - ot, daj ile herbaty chcesz i zalej wrzątkiem, następnie roztrzep za pomocą chasen. A daifuku jako dodatek, sam robiłem - powiedział, posyłając jej mrugnięcie okiem. - Dołączę do Ciebie za moment, tylko skończę przygotowywać jedzenie.
Następnie wrócił do kuchni i zajął się przygotowywaniem posiłku - nie trzeba było wiele czekać, gdy po świątyni rozniósł się zaskakująco przyjemny aromat. Najpierw był to zapach ryb wymieszany ze specyficznym, jodowym zapachem przypominającym nieco morze. Chwilę później dołączyły do tego nieco inne zapachy, bardziej przypominające zapach soi - a jeśli ktoś się znał na kulinariach, bez problemu byłby w stanie rozpoznać w tym zapach miso.
- Czy się nudzi? - spytał przy kolejnym momencie wychylenia się z segmentu kuchennego. - Nie powiedziałbym, nie. Jestem przyzwyczajony do samotności, w końcu byłem latarnikiem. Na swój sposób tłumy mnie wręcz niepokoją. Może dlatego mi wspomnieli o tej świątyni. A co do nudów? Owszem, często trenuję, ale roboty w okolicy jest zaskakująco sporo! Zwłaszcza przy krzakach soi i przy noszeniu drewna. Sama świątynia też wymaga co jakiś czas napraw, więc też się tym zajmuję. Jak zaczyna mi czegoś brakować, to planuję jak to zdobyć, i przygotowuję samemu lub kupuję. Nie ma czasu na nudę.
W końcu ciemnowłosy wrócił do komnaty w której przebywała Suki, niosąc ze sobą spory garniec i dwie miski wraz z płaskimi łyżkami. Jak się okazało - w naczyniu znajdowała się dość lekka, lecz wyjątkowo aromatyczna zupa miso. Sądząc z zapachu i wyglądu, poza aromatycznym naparem w środku znajdowały się paski szalotki asatsuki, idealne kostki tofu i pływające kawałki wakame.
- Zjedz, rozgrzeje Cię. Bieganie i przebieranie się na chłodzie to nie jest zawsze najlepszy wybór, a tak też nieco się odprężysz. - Wyszczerzył zęby w uśmiechu. - Większość z tego to własna robota, musiałem kupić tylko katsuobushi i wodorosty. Miso, tofu i asatsuki są z poletek obok.
Samemu sobie również nalał sporą porcję zupy, i zaczął ją pochłaniać w zaskakująco dużym tempie. Kiwał jednocześnie głową, najwidoczniej zadowolony z efektu swoich wybryków kulinarnych.
- Jeśli chodzi o kryjówki w innych miastach... cóż, ciężko mi powiedzieć. Nie wiem czy to cokolwiek podpowie, ale z wieży latarni w okolicach Nagoyi nigdy niczego podobnego nie widziałem.
Pitch black night for my old town
Black oceans beneath shall now swallow me
Siedziała grzecznie przy palenisku, uważnie obserwując całe pomieszczenie. Jak na tak spore lokum, wydawało się bardzo puste. Ciekawie byłoby zobaczyć większą ilość łowców w tym miejscu. Odpoczywających po misji, albo tuż przed nią. Odchyliła się nieco w tył i opierając dłonie na podłodze za sobą, wygięła się nieco plecami. Przechyliła głowę wpatrując się w sufit. To nie tak że jej brakowało towarzystwa innych zabójców. Na dobrą sprawę nie czuła się zżyta z nikim, kto miał ten sam oddech co ona. Choć czasami widziała jak ludzie trenują razem, nawet ktoś jej proponował sparing. Odmawiając kilka razy, przestała być pytana. Nie przeszkadzało jej to wcale.
Wzięła głębszy wdech, zapach wisterii zdawał się być wszędzie. Zastanawiała się czy by jej się nie znudził po dłuższym czasie. Przeniosła spojrzenie na przedmioty na tacce przed nią. - Dzięki..? - mruknęła przygotowując sobie swoją własną herbatę. Nasypała odrobinę do kubeczka i zapała wrzątkiem. Złapała za chasen, uważnie się mu przyglądając i po chwili zaczęła dość energicznie roztrzepywać proszkowaną herbatę lewą ręką. - Serio nie musisz się aż tak fatygować.. nie chcę ci sprawiać problemu. - odpowiedziała grzecznie wbijając spojrzenie w kuleczkę na talerzyku. Wyglądała tak ładnie że aż nie chciała jej brać do buzi.
Widząc jak puścił jej oczko, aż prawy kącik drgnął mimowolnie. Odprowadziła go wzrokiem do miejsca gdzie szykował posiłek i wróciła swoimi niebieskimi oczami na mochi. Zbliżyła czarkę z herbatą do ust i upiła łyczek. Wzdrygnęła się i skrzywiła niemiłosiernie. "Za cierpkie.. o jakie to paskudne.." przemknęło jej przez myśl. Już teraz wiedziała że sypnęła za dużo sproszkowanej herbaty. Co prawda wolała jaśminową, albo każdą inną liściastą w tym momencie. Westchnęła lekko biorąc w palce miękki smakołyk. Ścisnęła go palcami kilka razy i zbliżyła do ust. Powąchała. Zapachu to to nie miało, albo wisteria wszystko mocno tłumiła. Polizała białą masę z zaciekawieniem i po chwili wpakowała kulkę do buzi. Trochę ją trzymała tam zanim zaczęła powoli przeżuwać.
Przytknęła dłoń do warg, słodkawy posmak jaki rozlał się po wnętrzu był niesamowity. Chyba nigdy nie jadła czegoś tak dobrego. Na buzi zagościł radony uśmiech, choć zamaskowany jej prawą dłonią. Delikatny rumień sam wpełzł na poliki gdy zamknęła oczy, delektując się tym delikatesem.
Wyłapała parę informacji gdy odpowiedział na jej pytanie odnośnie nudy, ale otworzyła oczy dopiero gdy poczuła jak się zaczął zbliżać w jej stronę. Odkaszlnęła nagle, oczyszczając gardło przed odezwaniem się. - Dziękuję.. ale serio nie musiałeś.. - odpowiedziała biorąc w dłonie miseczkę z zupą. Pochyliła się nad nią zaciągając się zapachem jedzenia. - O wow... pachnie niesamowicie.. - szepnęła pod nosem. Jej czarka z herbatą stała nadal pełna ale talerzyk z kuleczką był pusty.
- Wiesz.. doskonale rozumiem jak się czujesz w tłumach.. też za nimi nie przepadam.. - przyznała nabierając na łyżeczkę nieco tofu i bulionu. Wpakowawszy łyżkę do buzi aż zamruczała z zadowolenia. - Ale pyszne! Nigdy nie jadłam czegoś tak dobrego! - chyba pierwszy raz w głowie rozbrzmiewał entuzjazm. Nabrała kolejną łyżkę delektując się posiłkiem jaki dla nich przyrządził zabójca. - Minąłeś się z powołaniem.. powinieneś gotować dla innych a nie biegać za demonami.. - powiedziała wskazując na niego pustą łyżeczką. - Wydaje mi się że jak byś powiedział o tym miejscu innym zabójcom..to pewnie byś miał częściej odwiedziny.. choć po spróbowaniu twojego jedzenia, okazałoby się że masz cały korpus zabójców na głowie.. bo nikt stąd nie chce się wyprowadzić.. - roześmiała się przybliżając miseczkę do ust i robiąc większego łyka samego bulionu, zanim znowu zaczęła nabierać stałe fragmenty jedzenia na łyżeczkę. - Jak nie wiesz czego szukać, to tego nie zobaczysz nawet jeśli będziesz miał to pod samym nosem na wyciągnięciu ręki.. - skomentowała ostatnie jego słowa. Teraz była ciekawa czy znajdzie równie bezpieczne miejsce co to. - Z resztą.. Nagoya i Edo są bezpieczne.. a przynajmniej bardziej przychylne nam niż demonom. - dodała po chwili.
- Nichirin:
- Ostrza obu mieczy są ciemno jadeitowej barwy. Tsuby obu nichirin wyglądają identycznie. Obie mają okrągły kształt a w ich wnętrzu od centrum tsuby aż po brzegi krawędzi rozchodzą cię cienkie, ćwierć okrągłe kreski. Od góry sprawiając wrażenie delikatnego wiru.
Tsuka 'Yokubō' (Pożądanie) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem jedwabnym o śnieżno białej barwie. Saya miecza również jest biała. Zaś tsuka 'Eien no konton' (Wieczny Chaos) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina, cienkiej i wytrzymałej na warunki atmosferyczne oraz uszkodzenia mechaniczne. Saya miecza, tak samo jak rękojeść jest czarna. Oba miecze posiadają wyryty napis na Sayach tuż przy tsubie: "Susanō no ikari" (Gniew Susanō)
Mężczyzna zajrzał na moment w stronę Suki, która przygotowała sobie kubek matchy i zaczęła go sączyć. Sądząc z jej nietęgiej miny, najwidoczniej musiała dać nieco za dużo herbaty - dobranie odpowiedniej ilości bywało rzeczywiście problematyczne. Sam się o tym przekonał jakiś czas temu, kiedy nie znając natury tej niezwykłej herbaty spróbował zrobić stosunek 1:3 matcha, 2:3 woda. To dopiero było niepowtarzalne wrażenie smakowe. Napar chyba wypalił mu język na tyle solidnie, że od tamtej pory pijał ciepłe napary tylko dla towarzystwa. Tak to był koneserem czystej wody i alkoholu, wszystko inne źle mu się kojarzyło. Alkohol przynajmniej nie ukrywa że zaboli, nie to co turbomatcha.
Jednak, musiał przyznać że poczuł jakąś dozę satysfakcji z tego, że zobaczył lekki (zamaskowany acz widoczny) uśmiech na twarzy dziewczyny po spróbowaniu jego anko daifuku. Cóż, właśnie po to było wagashi - słodycze podawane do matchy, aby skontrować gorycz stężonej zielonej herbaty. Sama z siebie byłaby nie do wytrzymania, a z dodatkiem słodkości daifuku tworzyło bardzo przyjemną harmonię smaków. A fakt że zrobił te ciastka w sumie dla własnego użytku ze dwa dni temu, tylko bardziej łechtał mu ego. Wyglądało na to, że tym razem jego zabawy w kuchni pozwoliły mu stworzyć coś co smakuje nawet innym ludziom, nie tylko jemu. Miła odmiana. Zwłaszcza po niektórych, dziwniejszych eksperymentach, którymi zajmował się zwykle bardziej z desperacji niż ciekawości.
Kiedy tak co jakiś czas spoglądał na dziewczynę, musiał przyznać że miała w sobie jakiś specyficzny, chłodny urok. Zgodnie z tym co podejrzewał, ona również miała nieco delikatniejszą stronę, która ujawniała się tylko w momentach kiedy ona sama pozwalała sobie na takie poluzowanie pasa. Na przykład teraz - wiedziała że między wisteriami demony jej nie zaatakują, więc mogła przestać rozglądać się na wszystkie strony, i po prostu robić coś co jej odpowiada. Lubiła słodkie smaki, i nie przepadała za goryczą. Była po prostu... sobą. A przynajmniej taką mogła być - w końcu znał ją tylko jakiś czas, więc gdyby zakładał że wie jaka jest, to okłamywałby wszystkich wokół, a siebie przede wszystkim. Odnosił jednak takie dziwne wrażenie, że... jej chłód i twarda opoka widoczna dla ludzi na zewnątrz była po prostu wytworem konieczności. Przeżyła sporo, musiała się dostosować. A to sprawiało, że choć pewnie była silna mentalnie, musiała mieć też jakieś emocje które starała się hamować "dla własnego dobra".
Być może przez to, że zawsze była sama i nie dopuszczała nikogo, była po prostu... samotna? Chciałaby komuś zaufać, ale po prostu nie potrafi?
Strzał na ślepo. Ale cholera wie. Nie będzie sobie nad tym załamywał głowy, byłoby to cokolwiek nieuprzejme w stosunku do Suki.
Kiedy w końcu przyniósł garniec z zupą, uśmiechnął się na widok jej reakcji. Następnie zaś na jej stwierdzenie tylko uśmiechnął się krzywo (acz pociesznie) i machnął zbywająco ręką.
- A ta nie musiałeś, a ta nie musiałeś - powiedział z rozbawieniem. - Gotować lubię, więc tym lepiej że mogę się tym hobby podzielić z kimś innym. A, nie zrozum mnie źle i nie gniewaj się, odniosłem wcześniej wrażenie że może potrzebujesz nieco spokoju ducha i ciepłego jedzenia. Skoro mogę to zapewnić, to czemu miałbym tego nie zrobić.
Sam usiadł po drugiej stronie paleniska, w taki sposób by nie naruszać przestrzeni osobistej Suki, i samemu zaczął pałaszować miskę pełną ciepłej zupy. Rzeczywiście, smak był równie dobry, jeśli nie lepszy niż to co tworzył zazwyczaj - zapewne domowe tofu i lepszy typ katsuobushi, tebiyama-shiki istotnie wpływały pozytywnie na aromat. A do tego te wodorosty, i cebulka! Nawet nie zauważył, kiedy pochłonął całą miskę zupy i sięgnął po następną - Takayuki zdecydowanie należał do tych ludzi, którzy chociaż wyglądali niepozornie, potrafili pochłonąć zastraszające ilości jedzenia.
Kiedy otrzymał komplement od Suki, jego łyżka zatrzymała się w połowie drogi do ust, kiedy on posłał dziewczynie nieco przytępione, zaskoczone spojrzenie.
- ...serio? Przeca to tylko miso-shiru. Myślałem że bardziej typowego żarcia nie da się zrobić - powiedział głuchym tonem, po czym podrapał się po potylicy. - Chociaż, wróć. Furikake gohan jest znacznie bardziej łopatologiczny. Miska ryżu, posyp dodatkami, gotowe. Chyba że... mochi w sumie też, nasyp ryżu i tłucz tak długo aż będzie ciągnący. Kurde, nie wiem co jest najprostsze.
W końcu włożył łyżkę z zupą do ust, i machnął ręką zbywająco, uśmiechając się. Skinął jednak głową na znak, że przyjmuje komplement.
A chwilę później zaczął się krztusić, bo oparzył sobie język. Trzymanie gorącej cieczy dłuższą chwilę w ustach, co może pójść nie tak.
Dopiero gdy się pozbierał (w czym sobie pomógł korzystając z matchy którą wcześniej przygotowała Suki, lecz jej nie wypiła przez gorycz - była na pewno chłodniejsza niż gorące miso) i odetchnął, mógł kontynuować rozmowę.
- Znaczy, HQ doskonale wie o tej świątyni, w końcu to oni mi powiedzieli. A że mam czas i mogę, to nie muszę cały czas biegać za demonami i je tłuc. Nie jestem wielkim fanem wojaczki, nawet jeśli wiem jak się to robi. - Uśmiechnął się wesoło. - A niech się sprowadzają, najwyżej będzie trzeba też sprowadzić jakichś pomocników i zrobi się z tego punktu coś większego. Na razie nie jest często uczęszczany, więc działa w swoim tempie. Nie ma co pospieszać.
Sięgnął do gurdy przy pasku i wypił odrobinę alkoholu. Nie proponował go na razie Suki, bo nie chciał żeby wzięła to za jakiś podejrzliwy gest - no i poza tym, proponować alkohol damie? Toż się nie godzi!
- W sumie, to dlaczego nie przepadasz za tłumami, jeśli mogę spytać? Coś się stało, że na zewnątrz jesteś tak... twarda, że tak to nazwę? - Natychmiast podniósł obie ręce do góry w geście poddania. - Oczywiście, nie musisz odpowiadać, jeśli nie chcesz wyjawiać czegoś tak prywatnego nieznajomemu! Bezczelne pytanie, ale ciekawość wygrała, wybacz!
Jego twarz nieznacznie stężała, kiedy usłyszał słowo "Nagoya". Jednak był to wyjątkowo minimalny mikro-tik mimiczny, który można było ominąć jeżeli się mrugnęło.
Pitch black night for my old town
Black oceans beneath shall now swallow me
- Nie ukrywam, że oddalenie się od Kioto było moim priorytetem, zbyt niebezpiecznie tam jest póki co. - wyjaśniła ze spokojem w głosie. A przynajmniej dla niej było zbyt niebezpiecznie. Zgarnęła go ze sobą tylko po to żeby się niepotrzebnie nie narażał. Zwłaszcza teraz każdy zabójca był na wagę złota.
Obserwowała jak usiadł w dogodnej odległości od niej i doceniała ten fakt. Wolała go mieć na oku, nawet jeśli wszystkie znaki na niebie i ziemi sugerowały że mogła mu zaufać. To jednak nie potrafiła. Na każdego przyjdzie czas próby, w krytycznej sytuacji okaże się do kogo może się odwrócić plecami, a do kogo nie.
Zaprzestała jedzenia wpatrując się w niego gdy zaczął wymieniać po kolei różne dania i rozwodzić się nad tym, które jest najprostsze do przyrządzenia. Przechyliła lekko głowę w bok i przeniosła spojrzenie na swoją do połowy pustą miskę. - Ale..tu nie chodzi o prostotę przygotowania posiłku.. ale o to jak smakuje. Wystarczy że dasz za dużo sproszkowanej herbaty i będzie ona niezdatna do picia.. może to tylko miso-shiru.. ale smakuje tak dobrze.. nie rozwodziłabym się nad tym czy było trudne czy łatwe w przygotowaniu.. chyba najważniejsze jest to jak ostatecznie smakuje.. - skomentowała ze spokojem w głosie. I wróciła do spokojnego dojadania tego co miała. Nie potrzebowała wcale dużo żeby zaspokoić głód w tej chwili.
- Cóż.. ja o tym miejscu nie widziałam do teraz, więc pewnie jest wielu łowców, którzy też nie wiedzą. Ale jak jakiegoś spotkam to mu powiem o tej lokacji.. - zakomunikowała z lekkim, łagodnym uśmiechem i dopijając po chwili resztkę bulionu odstawiła miseczkę na tackę obok siebie. - Było bardzo dobre.. dziękuję za posiłek.. - powiedziała po chwili miło się do niego uśmiechając.
- Twarda na zewnątrz? - powtórzyła po nim mrużąc nieco ślepia. Kącik ust lekko drgnął gdy się zastanawiała nad odpowiedzią dla niego. - Nie przepadam za tłumami bo.. mój zmysł nie jest jeszcze dopracowany.. przydałoby mi się znaleźć kogoś ze zmysłem dotyku, kto pomógłby mi w treningu.. Może znasz kogoś takiego wśród zabójców? - wyjaśniła na spokojnie, wpatrując się w jego twarz.
- Nichirin:
- Ostrza obu mieczy są ciemno jadeitowej barwy. Tsuby obu nichirin wyglądają identycznie. Obie mają okrągły kształt a w ich wnętrzu od centrum tsuby aż po brzegi krawędzi rozchodzą cię cienkie, ćwierć okrągłe kreski. Od góry sprawiając wrażenie delikatnego wiru.
Tsuka 'Yokubō' (Pożądanie) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem jedwabnym o śnieżno białej barwie. Saya miecza również jest biała. Zaś tsuka 'Eien no konton' (Wieczny Chaos) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina, cienkiej i wytrzymałej na warunki atmosferyczne oraz uszkodzenia mechaniczne. Saya miecza, tak samo jak rękojeść jest czarna. Oba miecze posiadają wyryty napis na Sayach tuż przy tsubie: "Susanō no ikari" (Gniew Susanō)
Inna sprawa, że Kai rzeczywiście nie sprawiał wrażenia osoby która mogłaby być jakimś poważniejszym zagrożeniem - zarówno dla ludzi, jak i dla demonów. W końcu pierdołowaty, przesadnie pozytywny i wiecznie rozkojarzony wojownik wręcz prosił się o kłopoty, czyż nie? Taki nie zdołałby zabić nawet upierdliwej muchy na ścianie, a co dopiero porządnego demona. Może dlatego jak do tej pory nie miał problemów?
- Rozumiem... a przynajmniej tak myślę - powiedział z ikoniczną dla siebie zbędną szczerością. - W takim razie udało Ci się oddalić, tak że nie jesteś ani za blisko, ani za daleko. No i masz dostęp do nieco większego komfortu niż co bardziej zrujnowane budyneczki na obrzeżach Kyoto, nie?
Wyszczerzył zęby w uśmiechu. Grymas ten jednak został szybko zastąpiony nutą melancholijnej ponurości.
- Ech, a Kyoto zawsze było takim ładnym miastem. Tyle stylu, tyle historii, tyle... majestatyczności. Wszystko w pizdu, przez kilka demonów, ha. - Wzruszył ramionami. - A nawet nie miałem okazji dobrze zjeść w okolicy, cholera. Dobrze że mnie ostrzegłaś, myślałem że ten cały burdel to taki standard, tylko się nie znałem na tym jak działają społeczności.
Na następne słowa Suki zaś, Kai tylko podrapał się po potylicy, strzelając wzrokiem gdzieś na bok. Nietrudno było się domyślić, że był zażenowany swoim nieogarnięciem - dziewczyna miała na myśli tylko smak jego miso, a nie to w jaki sposób została ta zupa przygotowana. Jako że mężczyzna zaś nie do końca wiedział jak reagować na komplementy (i czym takowe właściwie w sumie są), to najzwyczajniej w świecie rozgadał się na temat tego, na czym mniej więcej się znał. Zawsze tak było - jak temat w jakikolwiek sposób zbaczał w kierunku rozpraw kulinarnych, Takayuki przechodził do swojego własnego świata, w którym rozprawiał o różnych walorach smakowych i sposobach przygotowywania posiłków, wypatrując tego co najbardziej by pasowało do danej sytuacji. Nawet jeżeli ktoś tylko wspomniał o zagotowaniu wody na herbatę. Żeby jakoś zamaskować swoje zawstydzenie, mężczyzna sięgnął po następną miskę zupy i pochłonął ją równie szybko jak poprzednią.
Rzeczywiście, kiedy tak wspomniała, to faktycznie mało kto tutaj zaglądał. Jedną sprawą było to, że lokalizacja świątyni była postawiona wyjątkowo na uboczu, więc mało komu chciałoby się zapuszczać w takie miejsce... ale chyba mógł się spodziewać chociaż tego, że szefostwo przekaże informację o czymś tak ważnym jak bezpieczna kryjówka na uboczu dla wszystkich okolicznych Zabójców. Między innymi dlatego tak często wietrzył futony - żeby zawsze były jakieś dostępne i czyste na wypadek, gdyby pojawił się jakiś przedstawiciel oddziałów.
- ... Rzeczywiście, wypadałoby jakoś dać znać innym Zabójcom w okolicy o położeniu świątyni. Może by jakąś reklamę strzelił, czy coś. - Następnie wyszczerzył zęby w radosnym uśmiechu. - Na pewno? Fantastycznie, dziękuję Ci! Jak tylko ktoś się napatoczy, albo sama będziesz potrzebować miejsca żeby się przekimać, to wiesz gdzie uderzać! Ugoszczę jak na swoim!
Kiwnął głową z uśmiechem i poderwał się na równe nogi, by zgarnąć szybko wszystkie naczynia i ruszyć dziarsko w stronę wyjścia. Tam planował skorzystać z okazji, że chwilowo nie padało, i nieco je przepłukać odrobiną wody z jeziora. Kiedy zaś wrócił i odstawił wszystko na swoje miejsce, mógł wrócić do tego co następnie powiedziała Suki. Oczywiście, nie umknął mu fakt ze odpowiedź na jego pytanie była wyjątkowo... omijająca. Może i jego latarnia inteligencji nie świeciła najjaśniej. Zdarzało mu się czasem być zaskakująco łatwowiernym na dorosłego mężczyznę. Ale kiedy było trzeba, to potrafił wykrzesać z siebie tę odrobinę solidnego przeczucia i obserwacji, pozwalającej mu wyłapać te elementy rozmowy które osoba naprzeciw próbowała jakoś... zamieść pod dywan. Czym potrafił być irytujący, bo te przebłyski pojawiały się w najmniej oczekiwanych i najbardziej niekomfortowych momentach. Ostatecznie jednak postanowił, że nie będzie bardziej drążyć - skoro nie chciała mu powiedzieć co i jak, to po prostu najwidoczniej nie chciała tego ujawnić komukolwiek innemu. A zwłaszcza komuś kogo poznała dosłownie kilka godzin wcześniej.
Podrapał się po podbródku, zastanawiając się nad odpowiedzią.
- Obawiam się, że z tym nie pomogę - powiedział przepraszającym tonem. - Nie mam za bardzo kontaktów z innymi Zabójcami, a co dopiero ze specjalistami w zmyśle dotyku. Sam zaś jestem wyjątkowo wyczulony na dźwięki, więc nie wiem nawet za bardzo jak w sytuacjach bojowych może pomóc zmysł dotyku.
Pstryknął nagle palcami, uśmiechając się wesoło.
- No, ale jeżeli będziesz się czuła na siłach i miała na to ochotę, to możemy spróbować sił w jakimś sparingu. Gdzieś tutaj miałem różnego rodzaju bokkeny i miecze shinai, więc będzie można spróbować się w walce, nie ryzykując bliskiego spotkania trzeciego stopnia z Nichirin.
Pitch black night for my old town
Black oceans beneath shall now swallow me
- Ale.. to nie demony są największym problemem.. to mentalności ludzi, którzy się opowiedzieli po ich stronie.. nie możemy zabijać ludzi.. a jak się zbiorą w kupę to wtedy jest problem.. cały świat wywrócił się do góry nogami.. Zwariować można.. - westchnęła zrezygnowana lekko. - Obiecaj że będziesz na siebie uważał.. sprawiasz wrażenie zbyt ufnej osoby.. - dodała lekko się uśmiechając kącikiem ust. Zdawał się być jej kompletnym przeciwieństwem. Pewnie przygarnąłby tu każdego bez większego zastanowienia i nie daj boże skończył z poderżniętym gardłem. Westchnęła na tą myśl niezadowolona.
- No nie wiem co do reklamy.. - skrzywiła się na samą myśl że chłopak pewnie był gotów porozwieszać tabliczki w okolicy ze strzałkami z napisem 'Azyl Zabójców' i jeszcze naraził nie tylko to miejsce ale i siebie. - Może skupmy się na ustnym przekazywaniu informacji na temat tego miejsca.. okey Takayuki? - powiedziała miłym głosem starając się zakorzenić w nim tą myśl. Tak na wszelki wypadek.
Słuchając jego odpowiedzi na zadane przez nią pytanie westchnęła delikatnie. - To może jak poznasz jakiegoś zabójcę z tym zmysłem, mógłbyś mi dać znać? Byłabym ci bardzo wdzięczna. Na pewno jakoś odpłacę za pomoc w odnalezieniu takiej osoby.. - dodała łagodnym tonem. Nie mogła już dłużej sama się z tym męczyć. Potrzebowała choć odrobiny pomocy, czyjejkolwiek. Byle tylko ogarnąć niesforny zmysł dotyku. - Słuch, tak? Huh.. to brzmi ciekawie.. i zdaje się być bardzo przydatne. Zwłaszcza podczas walki. - powiedziała z uśmieszkiem.
- Jasne.. można spróbować swoich sił.. drewnianymi bokkenami. Bo z tego co się orientuję to zabójcy nie mogą ze sobą walczyć swoją bronią nichirin, ani tym bardziej używać przeciwko sobie oddechów.. - powiedziała łapiąc za kubek żeby napić się herbaty, bo aż jej w ustach zasnęło. Ale to był błąd. Bo biorąc większy łyk przypomniała sobie jaka ta herbata paskudna jej wyszła. Znowu się skrzywiła niemiłosiernie i ze zbierającymi się w kącikach oczu łezkami przełknęła paskudną ciecz. - Nigdy więcej.. nigdy więcej nie tknę Machi.. - przez całe ciało przeszedł paskudny dreszcz obrzydzenia gdy odstawiła kubek na tackę.
- Nichirin:
- Ostrza obu mieczy są ciemno jadeitowej barwy. Tsuby obu nichirin wyglądają identycznie. Obie mają okrągły kształt a w ich wnętrzu od centrum tsuby aż po brzegi krawędzi rozchodzą cię cienkie, ćwierć okrągłe kreski. Od góry sprawiając wrażenie delikatnego wiru.
Tsuka 'Yokubō' (Pożądanie) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem jedwabnym o śnieżno białej barwie. Saya miecza również jest biała. Zaś tsuka 'Eien no konton' (Wieczny Chaos) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina, cienkiej i wytrzymałej na warunki atmosferyczne oraz uszkodzenia mechaniczne. Saya miecza, tak samo jak rękojeść jest czarna. Oba miecze posiadają wyryty napis na Sayach tuż przy tsubie: "Susanō no ikari" (Gniew Susanō)
No i rzeczywiście, jakby tak spojrzeć, to rzeczywiście głównym problemem w samym Kyoto nie były demony, bo z takowymi nawet rzadko miewał do czynienia. Gdyby tak podsumować, to większość tarapatów w które wpadał podczas eksplorowania miasta, były rzeczywiście istoty ludzkie. Czy to tamci wielcy wojownicy z taboretem w ręku (co chcą by się bał, lecz nie czuje lęku), czy to niektórzy bardziej upierdliwi bandyci którzy bardzo chętnie sięgali po wszelkiego rodzaju broń i próbowali go napaść w biały dzień. Pamiętał dokładnie o tym, żeby nie używać nichirin przeciwko ludziom, bo to by się dość mocno mijało z celem... lecz zasady nic nie mówiły o samoobronie w walce na pięści, nie? I między innymi to był główny punkt jego przetrwania w Kansai - jak ktoś na Ciebie szarżuje i nie masz szansy na wywinięcie się w jakikolwiek inny sposób, po prostu daj takiemu w mordę. Wtedy szansa na nawianie sama się pojawi.
Improwizacja, adaptacja, przetrwanie. Czy Kai złamał zasady? Nie. Zabił człowieka? Nie. A taki zaborczy ziutek nakrył się taki kopytami i nauczył żeby nie gwizdać po świątyni? Jeszcze jak. Kto nie ma w głowie, ten ma w ręce. I w nodze.
Na szczęście takich sytuacji w których musiał się do tego odwołać, był w stanie policzyć na palcach jednej ręki. Chyba ze sześć ich było. Co patrząc na to że mieszkał tu od kilku lat, dawało obraz tego jak dobrze wiedział w jaki sposób wychodzić z tarapatów bez konieczności obijania kogokolwiek, ani prowokowania niepotrzebnych konfliktów. Zwykle jego brak rozumu i nadmiar szczęścia zupełnie wystarczały. A i fakt że przeciwnikom takowy Kai zwykle wydawał się po prostu nieszkodliwym bęcwałem, tylko przemawiał na jego plus. Szkoda było przecież marnować energię na takiego.
Uderzył się dumnie w pierś, uśmiechając jednocześnie.
- Hej, przeżyłem tu już trochę czasu. Nie chcę brzmieć na przesadnie pewnego siebie, ale jak do tej pory jeszcze nie zdechłem, więc nie jest tak źle.
Uśmiechnął się promiennie, przymykając na moment oczy.
- Ale miło usłyszeć, że ktoś się o Ciebie martwi. Miła odmiana. Dzięki.
Ostatecznie, kiedy dziewczyna skomentowała jego pomysł o reklamowaniu świątyni, Kai tylko podrapał się po potylicy. Ech, cholera. A był pewien że to był dobry pomysł. Zapewne pomysł Suki był znacznie bezpieczniejszy niż to co zaproponował, ale no... nie zapewniał za bardzo dobrych wyników, mało Łowców byłoby w stanie to miejsce znaleźć. Wybieranie między bezpieczeństwem a ilością, odwieczny problem. Który tak naprawdę nie był ani odwieczny, ani problematyczny, a wymagał tylko umiejętności myślenia. Czyli Kai odpadał.
-... no dobra, ma to sens. Można i tak.
Suki poprosiła go o danie jej znać, gdyby kiedykolwiek natknął się na jakiegoś Zabójcę specjalizującego się w używaniu zmysłu dotyku, a Kai pokiwał lekko głową, ponownie się uśmiechając. Znalezienie kogoś takiego na pewno nie będzie najprostszą sprawą na świecie, ale prędzej czy później ktoś taki się napatoczy. W końcu Łowców nie było wcale tak mało, a niektórzy będą się musieli tędy przewinąć. Wtedy wystarczy powiadomić dziewczynę, która i tak i tak mieszkała w Kyoto, i będzie mogła skorzystać z czyjegoś doświadczenia żeby podszlifować swoje umiejętności. Wygrana-wygrana.
Znów uśmiechnął się w sposób wyjątkowo dumny z samego siebie. Zaskakująco pasujący do jego prostej osobowości.
- Ano, słuch jest przydatny, to fakt. Jeśli by się skupić i to podszlifować, to nawet nie trzeba specjalnie mieć otwartych oczu, żeby móc zaatakować lub znaleźć lukę w obronie. Ćwiczę na opadających liściach - ich szum jest jednocześnie podpowiedzią i rozpraszaczem, idealna pomoc.
Ponownie się uśmiechnął i kiwnął głową, kiedy dziewczyna zaproponowała przyjacielski pojedynek na drewniane miecze. No, w końcu coś na czym się znał i co potrafił robić dość dobrze! Przeciągnął się lekko, a jego usta przyjęły wyjątkowo promienny uśmiech, ledwo ukrywający swoistą ekscytację. Wyglądało na to, że Takayuki naprawdę lubił trenować szermierkę, a każdą okazję na wykorzystanie tej wiedzy w walce traktował jako doświadczenie potrzebne do wzrostu w siłę.
- No pewnie, wiadomo. Nie zamierzam przecież używać stali przeciwko towarzyszce broni, nie chcemy się przecież pozabijać! Te bokkeny w zupełności wystarczą. - Przymknął przekornie jedno oko; drugie, to szkarłatne, spoczęło na dziewczynie. - Chcesz nieco odsapnąć po jedzeniu? Czy od razu lecimy do tańca?
Wstał i przeciągnął się. Kiedy zaś dziewczyna skomentowała swoją nowo wykształconą niechęć do matchy, tylko parsknął śmiechem. Nie żeby nie rozumiał, bo sam też pijał ją tylko czasami po swoich... średnio przyjemnych doświadczeniach z nią. Co nie zmieniało faktu, że było to zabawne.
Pitch black night for my old town
Black oceans beneath shall now swallow me
Skinęła lekko głową na jego słowa. Miał rację, dobrze sobie radził. Pytanie czy dlatego że miał szczęście czy że był taki dobry w trzymaniu się świata żywych. "Miła odmiana..?" powtórzyła po nim wpatrując się w jego oczy. Pokręciła lekko głową na boki. - Nie ma sprawy, nie wydajesz się być złą osobą, nie widzę więc powodu dla którego miałabym chcieć twojej krzywdy..? - spytała ze spokojem w głosie.
- Wydaje mi się że w korpusie jest więcej osób która wolałaby żebyś był bezpieczny.. to że ktoś tego na głos nie mówi, nie znaczy że tak nie myśli.. - powiedziała ze spokojem w głosie. Rozchyliła lekko usta jakby chciała coś jeszcze powiedzieć ale szybko się rozmyśliła uśmiechając się lekko do niego.
Ucieszyła się gdy przystał na jej propozycję ograniczenia przepływu informacji odnośnie tego miejsca. Aż odetchnęła z lekką ulgą, wystarczyłoby żeby wieśniacy spalili drzewa Wisterii i to miejsce straciłoby na wartości. A było to całkiem prawdopodobne, zwłaszcza że było na granicy terenów należących do demonów. Wzięła głębszy wdech i powoli wypuściła powietrze.
Próbowała sobie wyobrazić trening z opadającymi liśćmi. - Jesienią to masz trening przez cały czas chyba. - powiedziała lekko rozbawiona. - Słuch huh.. tak to brzmi jak bardzo dobry zmysł. Zwłaszcza gdy nie widzisz swojego przeciwnika z jakiegoś powodu.. może jak dopracuję swój zmysł to będzie mi też łatwiej. - dodała lekko się uśmiechając do niego.
Propozycję sparingu na miecze przyjęła, choć nie była pewna czy dobrze zrobiła. Widząc jednak entuzjazm na twarzy chłopaka, nie zamierzała teraz psuć mu humoru swoimi obawami. Skinęła tylko głową podnosząc się ze swojego miejsca i sama splotła dłonie ze sobą unosząc je nad głową. Zaczęła obracać się w obie strony na przemian i wychyliła splecione ręce możliwie do tyło nad białą czupryną aż dało się usłyszeć chrupnięcie. Odetchnęła z ulgą.
Swoje miecze zostawiła obok miejsca gdzie przed chwilą siedziała.
- Ale muszę cię ostrzec.. nigdy z nikim poza moim sensei nie ćwiczyłam.. mam nadzieje że nie zrobię ci krzywdy.. - powiedziała zerkając gdzieś w bok. Po czym ruszyła za nim i poprosiła o jeden miecz. Choć normalnie walczyła dwoma, to teraz jej przeciwnikiem nie był demon tylko inny zabójca. Więc oczywiście nie chciała mu zrobić krzywdy. Jeśli dostała miecz to zaczęła się rozgrzewać zanim mieli przystąpić do sparingu. Po czym przyjęła pozycję na lekko ugiętych nogach w średnim rozkroku. Trzymając miecz oburącz pod kątem 30 stopni. - Jestem gotowa! Możesz zacząć.. - powiedziała w oczekiwaniu na jego szarżę i ewentualny atak.
- Nichirin:
- Ostrza obu mieczy są ciemno jadeitowej barwy. Tsuby obu nichirin wyglądają identycznie. Obie mają okrągły kształt a w ich wnętrzu od centrum tsuby aż po brzegi krawędzi rozchodzą cię cienkie, ćwierć okrągłe kreski. Od góry sprawiając wrażenie delikatnego wiru.
Tsuka 'Yokubō' (Pożądanie) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem jedwabnym o śnieżno białej barwie. Saya miecza również jest biała. Zaś tsuka 'Eien no konton' (Wieczny Chaos) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina, cienkiej i wytrzymałej na warunki atmosferyczne oraz uszkodzenia mechaniczne. Saya miecza, tak samo jak rękojeść jest czarna. Oba miecze posiadają wyryty napis na Sayach tuż przy tsubie: "Susanō no ikari" (Gniew Susanō)
Może wewnętrznie chciał usłyszeć te słowa. Ale odnosił wrażenie, że niezależnie ile osób by mu to powiedziało, i tak nie zdoła uciec przed przeszłością. Nie był "dobrą osobą", o której mówiła Suki. Popełnił błąd, który miał zbyt drogą cenę.
Nie zasługiwał na czyjeś zmartwienie.
Ale nigdy by się do tego nie przyznał. A na pewno nie na trzeźwo.
- Być może masz rację - powiedział w końcu, kiedy wrócił do pomieszczenia w którym siedziała Suki. - Nie znam zbyt wielu osób w korpusie, ale może rzeczywiście ktoś taki się napatoczy. Jak się zjawię w Yonezawie, to się rozejrzę.
Po tych słowach pozwolił sobie na krzywy, przekorny uśmiech.
Na wspomnienie o jesieni, Kai skinął energicznie głową, a uśmiech na jego twarzy tylko się poszerzył. Co tu dużo mówić, jesień to była zdecydowanie jego ulubiona pora roku - nie było ani za gorąco, ani za zimno, powoli usypiająca natura pokazywała swoją niezwykłą, piękną w swej melancholii aurę. No i rzeczywiście, opadające liście pozwalały mu trenować znacznie intensywniej niż gdyby musiał za każdym razem uderzać jakieś bogom ducha winne drzewo, by zrzuciły kolejną partię opadających płatów czerwieni i żółci.
- Ano, jesień jest idealna do trenowania. Ale nie tylko! Na wiosnę, kiedy opadają płatki kwiatów, to również można tak trenować - jest nawet trudniej, gdyż są one znacznie mniejsze i wydają mniej dźwięków. Polecam spróbować, trafić opadający liść lub płatek jest zaskakująco ciężko... ale jak dobrze szlifuje to zręczność!
W końcu nadszedł kolejny moment, którym miał być początek ich starcia treningowego. Podczas kiedy Suki wstała od posiłku i skorzystała z krótkiej chwili by się przeciągnąć i rozruszać, Kai z widocznym entuzjazmem ruszył w stronę magazynku by zgarnąć z niego dwa odpowiednie bokkeny. W końcu złapał dwa z nich, takie które były w najlepszym stanie (chociaż, na upartego, wszystkie były w dobrym stanie - każdy z nich regularnie nacierał olejem, żeby uchronić je przed insektami i uszkodzeniami naturalnymi) i wrócił do pomieszczenia. Białowłosa postanowiła zawczasu go ostrzec przed możliwością zrobienia mu krzywdy - co w sumie nie było bardzo konieczne, bo Takayuki w trakcie pojedynków i tak zwykle nie zważał szczególnie na ryzyko obrażeń jakich mógłby doświadczyć. Obawy na temat jego zdrowia przyjął bardzo spokojnie, uśmiechając się nawet w wyjątkowo ciepły sposób.
- Wyglądasz bardzo uroczo kiedy się o to martwisz - powiedział, a jego dwukolorowe oczy wyszukały jej spojrzenia. - Nie bój się. To tylko trening. Nie wiem co musiałabyś zrobić, żeby mi zrobić coś poważniejszego.
Podał dziewczynie bokkena, puszczając jej jednocześnie oczko.
- Zaufaj mi, jestem twardszy niż się wydaję na pierwszy rzut oka.
Następnie wyszli przed świątynię, na niewielki placyk na którym można było przeprowadzić proste pojedynki. Ot, wydeptany okrąg o średnicy około pięciu metrów, idealny na proste potyczki bez przesadnych fikołów, doskoków i odskoków. O ile on sam często używał właśnie takich manewrów, to wiedział że nie zawsze pole walki mu na to pozwoli - więc trenował również sposoby na prowadzenie walki w znacznie bardziej ograniczonych warunkach niż te idealne, na otwartym polu.
Zanim rozpoczęli pojedynek, Suki skorzystała jeszcze z chwili żeby dokończyć rozgrzewkę, a Kai stanął na uboczu areny i wykonał własne ruchy rozgrzewkowe. Co prawda nie potrzebował ich jakoś szczególnie, bo i tak cały czas się kręcił czy w tę czy w tę, ale i tak - im bardziej rozruszany będzie, tym mniejsze ryzyko że się uszkodził. Podstawowe zasady treningowe. Następnie, zanim wszedł na arenę, powoli zdjął górną część umundurowania, odsłaniając swój nagi, dobrze wyrzeźbiony pracą fizyczną i licznymi walkami tors. Na skórze mężczyzny widać było kilka płytszych lub głębszych blizn, przede wszystkim na piersi i ramionach - ciężko było mówić o brzuchu, gdyż ten miał zawinięty pasami materiału sarashi, mające na celu dać dodatkową warstwę ochrony przed ranami w przypadku pojedynku.
Kiedy tylko zakończył przygotowania, wszedł ponownie na plac treningowy i sięgnął po bokken. Dziewczyna od razu mogła zauważyć zupełnie inny sposób trzymania miecza od tego, którym posługiwała się ona sama: Kai złapał bokken w lewą rękę i ostrzem skierowanym w dół, symulując trzymanie w dłoni katany schowanej do pochwy. Był to standardowy sposób przygotowania do pojedynku dla użytkowników stylu iaido - polegającego na szybkich, nagłych atakach. Jeżeli ktoś by się przyjrzał, to mógłby zauważyć że był to niemalże sztandarowy styl walki, którym posługiwali się Zabójcy Demonów szkoleni w Oddechu Pioruna; styl ten idealnie odzwierciedlał szybkość i precyzję żywiołu który reprezentowali.
- Gotowa?
Na jego twarzy znów zawitał uśmiech.
A chwilę później ruszył już w jej kierunku, trzymając prawą dłoń na rękojeści nadal "schowanej" broni. Poruszał się na ugiętych nogach, co dawało mu możliwość szybkich ruchów i łatwego przechodzenia od ataków do uników - a przynajmniej tak to miało działać w teorii. Zamierzał zatrzymać się w bezpiecznym punkcie, tak by zmusić Suki do podejścia. Jednocześnie natychmiast "dobyłby" drewnianego miecza, by... wykonać fintę, udając całym ruchem ciała to że za chwilę miałby na dziewczynę spaść cios.
Ten miał nadejść ułamek sekundy później, kiedy białowłosa nastawi blok na atak którego nie było - w ten sposób wytrącając ją z równowagi i osłabiając gardę, by umożliwić uderzenie drewnianym mieczem w ramię.
Na ile jednak ten manewr zadziała? Cholera wie. Na wszelki wypadek starał się cały czas obserwować i nasłuchiwać ruchów ze strony dziewczyny, by próbować wykonywać ewentualne parady lub uniki w przypadku kontrataków. Nie ma głupich.
(Rzut na atak: 12)
Pitch black night for my old town
Black oceans beneath shall now swallow me
'k20' : 12
- Znasz już mnie.. jak nie będziesz potrafił nikogo znaleźć to zawsze możesz do mnie zagadać.. - upomniała ze spokojem wymalowanym na twarzy. Wierzyła w to że chłopak znajdzie jeszcze nie jednego towarzysza broni na swojej drodze z którym nawiąże nie tylko nic porozumienia, co jakąś głębsza relację. Może z nią trochę zajmie czasu aż w pełni zaufa, w końcu nie było żadnej odpowiedniej sposobności aby sprawdzić to jakimi intencjami wykazałby się zabójca w obliczu zagrożenia.
Przechyliła głowę lekko w bok i skrzyżowała ręce pod piersiami gdy mówił o ścinaniu płatków w locie. - huh.. - mruknęła i wzięła jedną dłoń wyciągnęła przed siebie. Otwartą dłonią machnęła szybkim gestem w powietrzu zamykając dłoń w pięść po chwili, zupełnie jakby coś w powietrzu chciała pochwycić.
- Pęd powietrza powstały podczas poruszenia ręką, popycha płatki kwiatów zmieniając nieco ich tor lotu.. więc.. jak szybkim musiałbyś być aby trafić taki płatek mieczem zanim się przemieści.. to musi wyglądać imponująco.. jeśli faktycznie jesteś w stanie to zrobić.. - skomentowała wpatrując się w swoją zaciśniętą pięść. Po czym jej spojrzenie pomknęło w kierunku mężczyzny.
"Wyglądasz bardzo uroczo kiedy się o to martwisz."
Spięła się cała słysząc jego słowa, natrafiając przy okazji na jego spojrzenie najzwyczajniej w świecie się speszyła nieco. Zerwała kontakt wzrokowy z nim z miejsca, wbijając spojrzenie gdzieś w ścianę z lekkim rumieńcem na policzkach, które lekko nadęła niezadowolona że powiedział coś tak niedorzecznego.
- Bzdura.. nie boję się.. - rzuciła pod nosem nadal na niego nie patrząc. Dostrzegając kątem oka miecz, pochwyciła go lewą ręką. Podnosząc wzrok na niego ponownie nie umknęło jej uwadze puszczone oczko. - Coś ci tam wpadło? - spytała wskazując palcem na oko które jej puścił kompletnie nie wyłapując kontekstu z jakim został gest rzucony w jej stronę.
"Zaufaj mi, jestem twardszy niż się wydaję na pierwszy rzut oka."
- No byłoby głupio gdybyś nie był.. w końcu jesteś zabójcą.. nie możemy mieć słabych ciał.. zwłaszcza że walczymy z czymś co potrafi się regenerować.. - skomentowała obracając drewniany miecz w lewek ręce sprawdzając wagę broni. Była lżejsza od nichirin, potrzebowała chwili żeby się przyzwyczaić do tego jak leżała w ręce. Po krótkiej acz intensywnie rozgrzewającej mięśnie rozgrzewce i ona była gotowa wstąpić na 'arenę' przygotowana idealnie do tego typu zabaw. Widząc jak mężczyzna zdejmuje górną cześć uniformu lekko przechyliła głowę w bok z zaciekawieniem. Byli sami, nie było żadnego więcej źródła wibracji poza jakie wyczuwała. Wzięła głębszy wdech przyglądając się swojemu przeciwnikowi. Miał sporo blizn na torsie i ramionach, ona również miała jakieś pomniejsze pamiątki po starciach z demonami czy nawet te wynikające z nauki oddechu. Ujęła miecz w dłoniach przyjmując gardę na lekko ugiętych nogach. Napięła mięśnie brzucha i ściągnęła łopatki ze sobą. Lewa stopa nieco wysunięta do przodu, prawa nieco z tyłu w lekkim rozkroku umożliwiającym jej ewentualne zmiany w postawie. - Tak! Zaczynajmy! - powiedziała starając się skupić całą swoją uwagę na nim. Widziała jak trzymał miecz, chyba tylko raz widziała zabójcę wykonującego formę z mieczem trzymanym w ten sposób. Niebieskie oczy zdawały się nie spuszczać wzroku z ciała swojego przeciwnika. Głównie z prawej ręki trzymającej rękojeść miecza, ale starała się skupić na całym Takayukim.
Gdy zatrzymał się zrobiła dwa kroki w jego stronę i widząc jak chłopak zamachnął się mieczem w jej stronę zdołała się zasłonić, ruch powietrza wychodzący z zamaszystego ruchu bokenem idący na jej ramię sprawił że w ostatniej chwili przechyliła broń parując jego atak od boku. Siłą uderzenia i fakt ze dała się zmylić na początku kosztował cenne sekundy. Kai przesunął fizycznie przeciwniczkę o krok w bok.
Łapiąc balans, zrobiła kolejny krok w bok, odrywając swój miecz od jego i wyprowadziła atak od prawego ramienia po skosie w dół nie dając mu chwili wytchnienia.
Obrona: 12 | Atak: 14
- Nichirin:
- Ostrza obu mieczy są ciemno jadeitowej barwy. Tsuby obu nichirin wyglądają identycznie. Obie mają okrągły kształt a w ich wnętrzu od centrum tsuby aż po brzegi krawędzi rozchodzą cię cienkie, ćwierć okrągłe kreski. Od góry sprawiając wrażenie delikatnego wiru.
Tsuka 'Yokubō' (Pożądanie) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem jedwabnym o śnieżno białej barwie. Saya miecza również jest biała. Zaś tsuka 'Eien no konton' (Wieczny Chaos) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina, cienkiej i wytrzymałej na warunki atmosferyczne oraz uszkodzenia mechaniczne. Saya miecza, tak samo jak rękojeść jest czarna. Oba miecze posiadają wyryty napis na Sayach tuż przy tsubie: "Susanō no ikari" (Gniew Susanō)
Obrona: 10 | Atak: 3
Pitch black night for my old town
Black oceans beneath shall now swallow me
- Wiem co masz na myśli.. ale tak jest ze wszystkim.. Nie rodzimy się z umiejętnościami.. nabywamy je z czasem. Jedne szybciej inne wolniej ale jednak. Im więcej czasu poświęcamy na szlifowanie się tym lepsi jesteśmy w tym czego się podejmujemy. - dodała z lekkim uśmiechem. - Może jak będzie jesień to pokażesz mi jak tniesz opadające z drzew liście.. to musi wyglądać ciekawie.. - dodała po chwili.
Gdy ruszył na nią nie wiedziała czego mogła się po nim spodziewać. Jego szybkość i zwinność były czymś czego nie mogła lekceważyć. Blok się udał ale chyba tylko cudem. Czuła jak serce mocno jej biło gdy tylko zerwał się do biegu w jej stronę. Nigdy nie trenowała z żadnym innym zabójcą. Ćwiczyła pod okiem filaru wiatru i w samotności wszystkie formy swojego oddechu.
"Nieźle"
Rozchyliła lekko usta zaskoczona pochwałą z jego strony. - Dzięki.. nie było łatwo ten atak zablokować.. - skomentowała wpatrując się w jego twarz przez chwilę. Uśmiech stracił na łagodności i przybrał nieco bardziej zaczepny charakter. Starała się jednak nie rozpraszać. Włożyła sporo siły i skupienia do swojego ataku, nie wiedząc czy w ogóle trafi swojego przeciwnika. O dziwo końcówka jej bokkena niejako trafiła celu. Suki zdzieliła chłopaka w szczękę. Widziała jak jego głowa odskoczyła lekko w bok. - Oh.. - westchnęła i wybita tym że faktycznie udało jej się go pacnąć. Gdyby jego wymach był celniejszy nie obroniłaby się przed tym atakiem. Niezdarnie się uchylając odskoczyła w tył i poprawiła swoją postawę.
Widziała jak z kącika pociekła delikatna stróżka krwi. - Przepraszam.. nie chciałam ci krzywdy zrobić.. myślałam że to obronisz.. - wytłumaczyła się czując się nie najlepiej z tym że sprawiła mu ból. Jedyne czego nie rozumiała to tego uśmiechu widniejącego na jego twarzy.
"No, i to rozumiem! Dawaj następny, może tym razem mi pójdzie lepiej!"
- huh..? - mruknęła zaskoczona nie dowierzając jego słowom. "To.. mu się podoba?" mruknęła w myślach uważnie mu się przyglądając. Nie sądziła że udany atak wywoła tyle entuzjazmu u zabójcy. Zupełnie jakby obudził w nim jakąś uśpioną część. Zacisnęła dłonie ma mieczu mocniej. - Jak sobie życzysz Kai.. ale.. jak przegnę to proszę powiedz.. na prawdę nie chcę ci zrobić krzywdy.. - dodała.
Stanęła w lekkim rozkroku i wzięła więcej powietrza w płuca, po czym powoli je wypuściła i rzuciła się w jego stronę. Doskakując do zabójcy z uniesionym mieczem nad głową, pociągnęła go w dół prostopadle do ziemi.
Obrona: 1 | Atak: 13
- Nichirin:
- Ostrza obu mieczy są ciemno jadeitowej barwy. Tsuby obu nichirin wyglądają identycznie. Obie mają okrągły kształt a w ich wnętrzu od centrum tsuby aż po brzegi krawędzi rozchodzą cię cienkie, ćwierć okrągłe kreski. Od góry sprawiając wrażenie delikatnego wiru.
Tsuka 'Yokubō' (Pożądanie) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem jedwabnym o śnieżno białej barwie. Saya miecza również jest biała. Zaś tsuka 'Eien no konton' (Wieczny Chaos) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina, cienkiej i wytrzymałej na warunki atmosferyczne oraz uszkodzenia mechaniczne. Saya miecza, tak samo jak rękojeść jest czarna. Oba miecze posiadają wyryty napis na Sayach tuż przy tsubie: "Susanō no ikari" (Gniew Susanō)
Obrona 19 | Atak 20 (pierwsze przełamanie)
Pitch black night for my old town
Black oceans beneath shall now swallow me
Podziękowanie za troskę ją trochę zaskoczyło. Nie musiał tego mówić, był takim miłych osobnikiem że zapomniała już że takie osoby też istniały. Skinęła lekko głową na jego słowa. - Cieszy mnie to że nie mogę Ci zrobić krzywdy.. - skomentowała przyjmując pozycję.
"Nie hamuj się"
Drgnęła wewnętrznie słysząc te słowa. Nie było to aż takie łatwe jak myślał. Przynajmniej dla niej. Ona nie potrafiła tak nagle walczyć z nim na śmierć i życie. Dobrze że nie mogli używać swoich oddechów bo to byłby szybki koniec. Doskok i atak od góry mogły być poprawie wykonane ale Kai własnie pokazał jej z czego słynęły pioruny. Błyskawiczny zwód w bok i pacnięcie mieczem w prawy nadgarstek sprawiły że bokken wyślizgnął się z uderzonej ręki. Zaraz po chwili jeszcze pacnięta została w prawy bark. Ból poleciał wzdłuż ręki aż do palców. Zabolało jak jasna cholera. Gdy się cofnął do pozycji wyjściowej, oparła stopę na leżącym na ziemi orężu i zwinnym ruchem podbiła przedmiot w górę łapiąc go sprawnie w lewą dłoń. Obróciła bokkenem kilka razy i poprawiła chwyt na broni. - Szybki jesteś.. - skomentowała wsłuchując się w jego porady odnośnie dwóch stylów walki. Tu nie chodziło o to że była niepewna w stosunku do przeciwnika ale do Takayukiego. - Mój instynkt.. przekonajmy się.. - powiedziała uśmiechając się do niego miło.
Kiedy do niej doskoczył wykonując serię błyskawicznych ciosów próbowała oczywiście się zasłonić mieczem i zablokować ale prędkość pociągnięć była tak duża i precyzja z jaką atakował zdawały się być nie do odparcia. Gdyby miała dwa miecze to mogłaby mieć szansę. Pierwszy cios zbił jej bokken w bok a kolejny zdzielił ją pod kątem, po skosie przez klatkę piersiową odpychając ją brutalnie w tył. Pochylił się mocno do przodu, łapiąc się prawą dłonią za miejsce w które oberwała. Sapnęła krzywiąc się z bólu nieco. - Jesteś świetnym przykładem tego że nie należy oceniać książki po okładce.. - skomentowała poprawiając swoją postawę i ruszyła na niego, wykonując pchnięcie bokkenem w jego tors, mierząc w splot czubkiem drewnianej broni.
Obrona: 13 | Atak: 17
- Nichirin:
- Ostrza obu mieczy są ciemno jadeitowej barwy. Tsuby obu nichirin wyglądają identycznie. Obie mają okrągły kształt a w ich wnętrzu od centrum tsuby aż po brzegi krawędzi rozchodzą cię cienkie, ćwierć okrągłe kreski. Od góry sprawiając wrażenie delikatnego wiru.
Tsuka 'Yokubō' (Pożądanie) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem jedwabnym o śnieżno białej barwie. Saya miecza również jest biała. Zaś tsuka 'Eien no konton' (Wieczny Chaos) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina, cienkiej i wytrzymałej na warunki atmosferyczne oraz uszkodzenia mechaniczne. Saya miecza, tak samo jak rękojeść jest czarna. Oba miecze posiadają wyryty napis na Sayach tuż przy tsubie: "Susanō no ikari" (Gniew Susanō)
Obrona: 20 | Atak: 11
Pitch black night for my old town
Black oceans beneath shall now swallow me
Jej atak był może prosty, ale był dobrze zaplanowany. Niemniej jednak, nie wystarczył przeciwko niemu. Szybkim i zręcznym ruchem Takayuki wybił swój miecz w górę, czubkiem bokkena wytrącając cały oręż w górę. Rozchyliła lekko usta zaskoczona jego umiejętnościami szermierczymi. Był niesamowity!
Ruch powietrze jednak zapowiadał w jaki sposób nadejdzie atak. Zrobiła krok w bok i pociągnęła bokken w dół w ostatniej chwili zbijając sunący w jej stronę oręż zabójcy. Nie zamierzała marnować tej bliskości. Zaciskając mocniej dłonie na rękojeści zamachnęła się bronią od lewej do prawej strony po skosie od dołu ku górze prosto na tors. Gdyby to był jej nichirin, a Takayuki był demonem. To mogłaby rozpłatać przeciwnika na pół. Siła z jaką zrobiła atak również nie była niczego sobie. Suki włożyła w ten cios całą swoją siłę. Zmotywowana przez jej przeciwnika, z uśmiechem na ustach wykonywała ten atak.
Obrona: 13 | Atak: 20 (pierwsze przełamanie)
- Nichirin:
- Ostrza obu mieczy są ciemno jadeitowej barwy. Tsuby obu nichirin wyglądają identycznie. Obie mają okrągły kształt a w ich wnętrzu od centrum tsuby aż po brzegi krawędzi rozchodzą cię cienkie, ćwierć okrągłe kreski. Od góry sprawiając wrażenie delikatnego wiru.
Tsuka 'Yokubō' (Pożądanie) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem jedwabnym o śnieżno białej barwie. Saya miecza również jest biała. Zaś tsuka 'Eien no konton' (Wieczny Chaos) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina, cienkiej i wytrzymałej na warunki atmosferyczne oraz uszkodzenia mechaniczne. Saya miecza, tak samo jak rękojeść jest czarna. Oba miecze posiadają wyryty napis na Sayach tuż przy tsubie: "Susanō no ikari" (Gniew Susanō)
Obrona 18 | Atak 11
Pitch black night for my old town
Black oceans beneath shall now swallow me
Pokręciła lekko głową na boki, nie chcąc się rozpraszać w tej chwili. Jej unik i atak na grzbiet broni Kaia podziałał, zdobyła przewagę a potem z całej dostępnej siły zdzieliła młodzieńca w korpus. Nie tylko go odepchnęła ale i wytrąciła kompletnie z równowagi.
"No, i o to chodziło!"
Zarumieniła się delikatnie pochwałą, której się nie spodziewała po nim. Przecież oberwał bardzo mocno od niej. Jednak entuzjazm i ten dziki błysk w oku sprawiły że poczucie winy zniknęło bardzo szybko. A motywacja do kontynuowania jedynie się podniosła.
"Zaczynasz łapać! No, to dawaj następny!"
- Um.. dobrze.. - przytaknęła przyglądając się uważnie temu jak dochodził do siebie. Jego radość ją trochę zbiła z tropu, zwłaszcza ten dziki uśmiech i nieco oszalały śmiech. To sprawiło że się rozproszyła, nie zdołała przez to sparować jego prostego ataku. Boken uderzył w ramię. Co spowodowało syknięcie bólu. Niemniej jednak szybko się spięła i wybiła do przodu chcąc pchnąć końcówką miecza w okolice splotu słonecznego z całej siły.
Obrona: 2
Atak: 19
- Nichirin:
- Ostrza obu mieczy są ciemno jadeitowej barwy. Tsuby obu nichirin wyglądają identycznie. Obie mają okrągły kształt a w ich wnętrzu od centrum tsuby aż po brzegi krawędzi rozchodzą cię cienkie, ćwierć okrągłe kreski. Od góry sprawiając wrażenie delikatnego wiru.
Tsuka 'Yokubō' (Pożądanie) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem jedwabnym o śnieżno białej barwie. Saya miecza również jest biała. Zaś tsuka 'Eien no konton' (Wieczny Chaos) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina, cienkiej i wytrzymałej na warunki atmosferyczne oraz uszkodzenia mechaniczne. Saya miecza, tak samo jak rękojeść jest czarna. Oba miecze posiadają wyryty napis na Sayach tuż przy tsubie: "Susanō no ikari" (Gniew Susanō)
Obrona: 15
Pitch black night for my old town
Black oceans beneath shall now swallow me
- Będę się powoli zbierać.. ale.. bardzo chętnie wezmę trochę na drogę.. były.. przepyszne.. - powiedziała z delikatnym rumieńcem goszczącym na polikach. - Liczę na kolejne spotkanie Takayuki.. do następnego razu.. - to mówiąc pomachała mu jeszcze, z radosnym uśmiechem na ustach.
Z tematu
- Nichirin:
- Ostrza obu mieczy są ciemno jadeitowej barwy. Tsuby obu nichirin wyglądają identycznie. Obie mają okrągły kształt a w ich wnętrzu od centrum tsuby aż po brzegi krawędzi rozchodzą cię cienkie, ćwierć okrągłe kreski. Od góry sprawiając wrażenie delikatnego wiru.
Tsuka 'Yokubō' (Pożądanie) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem jedwabnym o śnieżno białej barwie. Saya miecza również jest biała. Zaś tsuka 'Eien no konton' (Wieczny Chaos) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina, cienkiej i wytrzymałej na warunki atmosferyczne oraz uszkodzenia mechaniczne. Saya miecza, tak samo jak rękojeść jest czarna. Oba miecze posiadają wyryty napis na Sayach tuż przy tsubie: "Susanō no ikari" (Gniew Susanō)
Nie możesz odpowiadać w tematach