Shimizu Kairy
26/02/1629, Kioto - Otsu, Yonezawa, Kupcy
Długie do połowy ud, platynowo blond włosy przechodzące w pastelowo niebieski gradient na końcówkach. Blada, mleczna cera i głęboko niebiskie oczy. Stroje w skomplikowane i barwne stroje wykrojone na sposoby jak najmniej ograniczające ruchy.
Większość znanych jej Demon Slayerów zaczynała swój trening po traumatycznym spotkaniu z demonami i/lub po spotkaniu z zabójcami, innymi słowy relatywnie późno, a przynajmniej w oczach Kairy, która zaczęła swoją przygodę w świecie zabójców demonów wraz z przyjściem na świat. Rodzina Shimizu od dziewięciu generacji służyła wśród zabójców. Dzieciństwo spędziła z nosem w książkach, ucząc się języka i niedługo później równolegle studiując uproszczone podstawy zielarstwa i medycyny, jej matka zawsze uznawała, że każdy zabójca powinien umieć zszyć lub zabezpieczyć swoje rany, nawet jeśli byle jak oraz wiedzieć jakie rośliny w lasach są przydatne a na jakie trzeba uważać. Pierwszy raz trenowała w dniu, w którym Kawa uznała, że jej córka jest wystarczająco silna, by utrzymać bez przewracania się dopasowany do jej rozmiarów wystrugany przez ojca bokken. Nigdy nie uznawała swojego dzieciństwa za ciężkie, może co najwyżej specyficzne, z perspektywy czasu oraz wiedząc teraz trochę więcej o świecie, nawet bardziej rozumie czemu Kawa zmuszała ją i jej o trzy lata młodszą siostrę do niezwykłego wysiłku fizycznego oraz intelektualnego odkąd były zaledwie małymi dziećmi.
Czasami dalej przypomina sobie czasy, w których pytała babcię, dlaczego matka każe im tyle trenować, przecież nie należą do rodziny samurajskiej, a większość z nich to kobiety, czemu musi trenować do zostania Demon Slayerem, czemu to aż takie ważne i dlaczego jej matka nie mówi praktycznie o niczym innym, babcia zawsze odpowiadała ciepłym uśmiechem i krótkim śmiechem, tłumaczyła wnuczce wiele razy zagrożenie, jakie stwarzają demony oraz jak ważna jest rola zabójców polujących na nich, jednak to nigdy do niej nie docierało. Kairy zdała sobie sprawę z tego, że bardziej dociera do niej praktyka niż teoria oraz wierzy tylko w to co widzi, gdy pewnego wieczoru podczas treningu z siostrą, która zaledwie kilka tygodni wcześniej otrzymała swój pierwszy drewniany bokken, usłyszała krzyki służby. Pobiegły z siostrą sprawdzić co się dzieje tylko by zobaczyć swoją zawsze opanowaną matkę, w stanie bliskim omdlenia, opartą o drzwi wejściowe oraz babcię, która mówiła coś do niej próbując ją zmusić do położenia się, dopiero po chwili zauważyła powiększającą się na podłodze plamę krwi, jej bezwładnie wiszącą rękę, oraz stróżki krwi ze śladów po pazurach na prawym policzku.
Niedługo później został jej przedstawiony podział między Demon Slayerami na rzeczywistych zabójców a NE, do których należała jej babcia, niedługo później zaczęła też zauważać ile blizn jest na ciałach kobiet z jej rodziny, blizn, na które nigdy wcześniej nie zwracała uwagi, blizn, które zaczęły być dla niej symbolem ludzi walczących z demonami.
Przy rodzinnym domu Kairy, nie zależnie gdzie akurat stał przez skomplikowaną historię kraju, zawsze stała mała zadaszona kapliczka, w niej natomiast wisiały drewniane tabliczki z zapisanymi imionami kobiet urodzonych w rodzinie oraz mężczyzn, którzy się w nią wżenili. Wszystkie tabliczki rodowitych Shimizu były ozdobione malunkami na wzór wzburzonego morza, malunkami, które jej rodzina nadawała tabliczkom dla zmarłych zabójców demonów, a różnoznacznie dla kobiet z jej rodziny, które opanowały oddech wody lub jego różne odmiany. Babcia Kairy nie trenowała Kawy, zajmowały się tym jej ciotki, po których zostały już tylko tabliczki, tak samo, jak po jej dwóch starszych siostrach, tylko Kawa przeżyła na tyle długo oraz była wystarczająco ostrożna, by doczekać się potomstwa.
Ojciec Kairy oraz Hayase niedługo po czwartych urodzinach drugiej córki dołączył do imion w kapliczce, Kawa parę miesięcy po śmierci ojca opowiedziała córkom, o tym, jak w ich rodzinie nigdy nie urodził się mężczyzna, większość Japonii uznałaby je za najbardziej pechową rodzinę w kraju, jednak nigdy nie narzekały na ciężką sytuację z tego powodu, bardziej problematyczne było dla nich to, że każdy mężczyzna, który został częścią ich rodziny umierał zaledwie kilka lat później, czasami nawet miesięcy, dopiero to słysząc Kairy zauważyła jak często jej matka gdy jest w domu błąka się po korytarzach bez celu, przesiadując w kapliczce lub obserwując córki i matkę z daleka, po czym znowu wracała do godzinnych treningów, lub długich podróży.
Kairy około dwunastego roku życia zaczęła coraz więcej czasu spędzać zajmując się rodzinnym biznesem którym zazwyczaj zajmowała się jej babcia oraz ojciec, zaczęła też coraz więcej czasu spędzać na studiowaniu medycyny, progresywnie zajmując się coraz cięższymi materiałami, na szczęście jej rodzinny biznes zajmujący się importem oraz eksportem tekstyliów, oraz sztuki po terenie całego Imperium pozwalał jej na kupowanie relatywnie drogiej, oraz nieraz ciężkiej do zdobycia literatury na temat różnych rodzajów medycyny, coraz więcej czasu zaczęła też spędzać na naukach u babci zamiast na treningach sztuk walki.
Lata mijały aż w końcu przyszedł czas na jej egzamin, jednak choroba oraz obowiązki przy biznesie nie pozwoliły jej na podejście do niego, tak samo następnego roku oraz dwa lata później aż w końcu jej młodsza siostra zdała przed nią, dopiero wtedy wytłumaczyła matce, że nie planuje podchodzić do egzaminu, zamiast tego zajmie się medycyną jako NE, dlaczego? Ponieważ ceni sobie swoje życie i spokój ducha ponad bieganie za demonami, ale nie może też patrzeć na cierpienia ludzi, którzy się poświęcają, nieważne jak bardzo gardzi ich brakiem szacunku do własnego życia.
Dalej pamięta czasy, kiedy walki z Hayase były czystą formalnością, niby tylko trzy lata różnicy jednak intensywne treningi pod okiem Kawy przyczyniły się do długoletniej różnicy w poziomach umiejętności dziewczyn, czy też raczej już kobiet. Zazwyczaj sparingi sióstr były dosyć spokojne, jednak tym razem czuła w ciosach siostry pewnego rodzaju wyrzut oraz żal, co więcej, zazwyczaj byłaby w stanie to wytrzymać, jednak już nie miała przed sobą swojej cherlawej młodszej siostry, a wytrenowanego oficjalnego zabójcę demonów. Ostatecznie była w stanie wykorzystać kilka błędów zirytowanej siostry, by osiągnąć remis. Trochę tęskniła za czasami, gdy codzienna rutyna polegała na studiowaniu i trenowaniu z Hayase, nie były to łatwe czasy, ale jednak relacje i świat wydawały się wtedy prostsze. Następny był sparing z jej matką, ukochaną, acz w wielu kwestiach niezrozumiałą przez Kairy matką, która była dla niej symbolem wszystkiego, czym powinien i jest Demon Slayer, sparing z kobietą wiecznie oponową, spokojną oraz wymagającą, w której oczach zawsze gościła pustka lub smutek. Nigdy nie potrafiły ze sobą rozmawiać, Kawa nigdy nie była w tym dobra a Kairy już za młodości wyrobiła sobie bardzo specyficzną opinię na temat zajęcia zabójców demonów i ich nastawienia do życia. Sparingi były jedynym momentem, w którym obie czuły jakby naprawę ze sobą rozmawiały, bez trudnych i niepotrzebnych słów. Kawa blokowała wszystkie ataki córki zaledwie raz lub dwa niechętnie kontrując, nigdy nie przyjmowała tak defensywnej postawy na zbyt długo, Kairy nie mogąc powstrzymując narastającej przez zachowanie matki frustracji sama przyjęła pozycję całkowicie defensywną oczekując inicjatywy z jej strony, po czym po raz pierwszy po latach długich i niewyobrażalnie męczących treningów zobaczyła zawahanie w ruchach Kawy, jednak zanim była w stanie przeanalizować co ono dokładnie znaczyło, została zmuszona do blokowania niedorzecznie szybkich i precyzyjnych ciosów. Zaczynało jej brakować tchu, nic dziwnego, sama od paru lat nie mogłaby powiedzieć ani jednego dobrego słowa o swojej progresji w sztukach walki, natomiast Hayase i Kawa każdego dnia były coraz dalej, nawet pomijając fakt, że pewnie, gdyby trenowała całe życie już nie doścignęłaby swojej matki u szczytu swoich możliwości, mimo to Kairy zawsze była dobra w znajdowaniu błędów w cudzych ruchach i czynach, wystarczająco dobra, by wykorzystać o dziwo dalej obecne, ledwo zauważalne zawahanie w jej ruchach i trafić Kawe. Obie zamarły w bezruchu i po raz pierwszy zobaczyła łzy w oczach matki, łzy szczęścia, gdy poprosiła Kairy o złożenie jej obietnicy.
Poranek był taki sam jak zwykle, jednak tym razem ubrała jeden z tylko dwóch przygotowanych stroi. Śniadanie jak zawsze spędziła z najbliższymi po czym zajęła się swoimi standardowymi zwyczajami. Po południu zmieniła strój na specjalnie przygotowany do długiej podróży i upewniła się, że wszystko, co potrzebne spakowała w optymalny i oszczędny w zajmowaniu miejsca sposób. Przygotowując jednego z dwóch koni należących do rodziny, po raz ostatni w przeciągu najbliższych nie wiadomo ilu miesięcy lub lat, zamieniła kilka zdań ze spokrewnionymi kobietami i pożegnała się z nimi wyruszając w drogę do Yonezawy. Ostatni raz obejrzała się za rodzinnym domem wspominając z uśmiechem jak obiecuje matce, że kiedyś się nimi zaopiekuje.
- W wolnym czasie zajmuje się załatwianiem spraw związanymi z rodzinnym biznesem - handlowaniem tekstyliami oraz sztuką.
- Ojciec nauczył ją rzeźbić w drewnie, od tamtej pory jest to jej główny sposób na odstresowanie.
- Interesuje ją literatura wszelaka ale głównie ta związana z medycyną, zielarstwem i historią, ma też słabość do polowania na literaturę zagraniczną.
- Uwielbia ubrania ze skomplikowanymi wzorami i krojami.
- Nadmierna obecność motywów morskich w rodzinnym domu przyczyniła się do miłości do ryb, akwariów i materiałów z rybami.
- Przez długie lata trenowała oddech wody jednak ostatecznie nigdy nie podeszła do egzaminu, mimo to dalej trenuje walkę mieczem, jednak teraz czysto dla przyjemności.
- Umie jeździć konno.
- Ze względu na historię rodziny nie interesują jej żadnego rodzaju związki.
- Pomimo chęci pomocy Demon Slayerom na swój sposób, nie może sobie oszczędzić morałów za każdym razem gdy którym się zajmuje.
Poprawki zostały wysłane Użytkownikowi 30 stycznia.
Ze względu na brak odpowiedzi, Karta zostaje przeniesiona do archiwum.
Nie możesz odpowiadać w tematach