Mizuno Eijiro
25/01/1623 Osaka, Takayama, Klasa samurajska
Niebieskie, podkrążone oczy, długa blizna na plecach, mała blizna na obojczyku
W początkowych latach swojego życia Eijiro był grzecznym dzieckiem. Z czasem jednak zaczynało się to zmieniać, im więcej rozumiał, tym bardziej nienawidził pozycji swojej rodziny i wyuczonych manier. Już w wieku jedenastu lat zdarzało mu się uciekać z bezpiecznej przestrzeni domu. Nie chciał poznawać kolejnych rodzin i dzieci z podobnych do swego, rodów. Łaknął za to poznawania świata, ludzi którzy nie są mili tylko i wyłącznie z powodu nauk jakie im wpajano od małego. Zupełnie jak jego z dawna uznany za zaginionego, wuj. W końcu na świat przyszedł jego brat. Nie potrzebował dużo czasu by zająć jego miejsce jako grzecznego, ułożonego chłopca - chluby rodziny.
W późniejszych latach większość swojego czasu starał się spędzać w zupełnie innym towarzystwie. Najlepiej z dala od domu. Był jednak zbyt inny, nie umiał zdobywać przyjaciół, dzieci zwykle go nie zauważały, albo nie chciały trzymać się zbyt blisko niego. Pewnego dłużącego się dnia, podszedł do niego chłopiec, równie samotny co on. Wystarczył im dzień by znaleźć wspólny język. Pomimo różnic jakie ich dzieliły, syn rzeźnika, stał się jego przyjacielem.
W listopadowy wieczór, kiedy słońce zachodziło zbyt szybko za horyzont, a już podrośnięci chłopcy dzielnie udawali, że ciemność nie jest niczym strasznym, znów po mieście rozchodziła się wieść. Młodzi ludzie znikali. Nikt nie wiedział gdzie, ale większość nieprawdopodobnych historii wspominała o pobliskim lesie. Głupi zakład popchnął młodych chłopców w stronę lasu. Było już późno, kiedy oboje stanęli przed linią drzew. Ciemność zdawała się wylewać z pomiędzy konarów jak lepka, czarna masa. Przyjaciel Mizuno, prosty i głupio odważny chłopak o charakterze wesołka, wystawił język w głupkowatym grymasie do dzieciaków stojących pare kroków za nimi, po czym wbiegł między drzewa. Nie minęło dużo czasu, gdy z ciemności usłyszeli krzyk rozdzierający serce niczym ostre szpony. Śmiechy ucichły. Zapanowała chwila ciszy, która dla Mizuno zdawała się trwać długie godziny. Dzieciaki uciekły. Słyszał rytmiczne uderzenia swojego serca, ale nie wiele się zastanawiając, rzucił się biegiem w stronę lasu.
Nawet nie wiedział kiedy poczuł ogarniający go dookoła smród zgnilizny. Tak ciężki i lepki jak ciemność która rozciągała się ze wszystkich stron. Usłyszał kolejny wrzask. Jego przyjaciel leżał za jednym z drzew, wsparty o korzeń. Chciał podejść do niego, serce waliło mu w piersi jak oszalałe, a w żołądku poczuł nieprzyjemne smeranie. Chłopak leżał na przesiąkającej krwią ziemi, jego nogi zaś leżały rozrzucone, jak gdyby zgubił je w biegu. Na twarzy wymalowany miał strach i ból. Demon stał nad nim z ociekającymi, krwią pazurami opartymi o drzewo. To coś wpatrywało się w jego stronę. Zupełnie nagle poczuł czyjąś obecność, mężczyznę. Chciał odwrócić się w jego kierunku. Krzyk uwiązł mu w gardle, kiedy paraliżujący ból oblał jego plecy, a zaraz zanim ogarnęło go ciepło i żelazny zapach krwi. Nie wiedział kiedy upadł na zimną ziemię. Nim stracił przytomność zobaczył tylko wyłaniającego się z ciemności mężczyznę i stalowy błysk.
Obudził się w swoim domu. Słyszał pełną rozemocjonowania rozmowę. Trzy osoby. W tym na pewno jego rodzice. Obrazy tamtej nocy wracały do niego powoli, w częściach, co raz lepiej układając się w całość. Poczuł się wyjątkowo samotny. Jego rodzina, chociaż go kochała, była w stosunku do niego zimna, a on stracił jedynego przyjaciela. Zabrał mu go demon. Jego myślami targały zarówno złość jak i smutek. Kiedy leżał w bólu i samotności, podszedł do niego, ktoś. Czuł, że to ta sama osoba, która pojawiła się w lesie, na krótko nim stracił świadomość. Wyglądał podobnie do jego ojca, miał jednak niechlujny zarost i nieco rozczochrane, uwiązane włosy. Pachniał lasem. Tamtego dnia dał mu wybór. Pójść z nim lub zostać i dorastać dalej w tym samym domu z którego próbował uciekać. Nie robiąc nic z tym co się wydarzyło i co narastało w jego sercu. Jego rodzice nie byli zadowoleni z wyboru który dał mu wuj, ale wiedzieli, że młodego Mizuno nie byli w stanie utrzymać na siłę przy sobie. Ostatecznie jego ojciec przystał na oddanie go w ręce swojego starszego brata.
Tej samej nocy, w bólu i niepewności utkniętej w gardle, pożegnał rodzinę, czekającą na jego decyzje. Od tamtej pory zaczął się jego długi i wymagający trening, prowadzony pod czujnym okiem i twardą ręką wuja, którego nigdy nie miał poznać. Uczył się i trenował z pełną determinacją równo pięć lat. Dopiero po tym czasie udało mu się przejść ostatnią próbę, a w końcu trafić na ostateczny egzamin.
W końcu nadszedł dzień egzaminu. Mizuno wzbogacony o wiele leczących się jeszcze zadrapań i siniaków, ukrytych pod ubraniem stawił się na miejscu wraz z , ku jego zaskoczeniu, wieloma innymi osobami. Kiedy tylko zostali wypuszczeni w las, a ciemność wyciągnęła swoje długie ręce by ogarnąć wszystkich, którzy znaleźli się pośród drzew, wróciły do niego wspomnienia. Nigdy go nie opuszczały, ale w tamtej chwili nabrały na sile. Szedł przed siebie, ale jego nogi wydawały się być z papieru. Czas chociaż uciekał szybko, dla niego ciągnął się niemiłosiernie. Co chwile dobiegał go czyjś krzyk z oddali. Podirytowany samym sobą przystanął w miejscu. Złapał głęboki oddech i wtedy poczuł to. Smród gnijącego mięsa dobiegł go od pleców. Nieprzyjemne mrowienie przebiegło mu wzdłuż pleców. Nie zastanawiając się uskoczył w bok dobywając miecza. Pazury smagnęły powietrze w miejscu, w którym stal ułamki sekund wcześniej. Demon nie był szczególnie silny, chłopak nie zamierzał jednak go lekceważyć. Kreatura rzuciła się ponownie do ataku próbując wbić w niego swoje pazury. Eijiro starał się unikać jego ataków, lecz tym razem, demon smagnął go w ramie rozdzierając mu rękaw. Tym samym odsłonił się zbliżając za bardzo. Początkujący zabójca demonów odciął mu dłoń po czym płynnie zmieniając postawę ściął głowę potwora. Po raz pierwszy zabił.
- Jest miłośnikiem kawy i słodkich przekąsek.
- Nie stroni od alkoholu.
- Początkowo sprawia wrażenie spokojnej, cichej, a wręcz zimnej osoby. Po bliższym poznaniu, szybko daje się poznać z tej weselszej i przystępniejszej strony.
- Nawet jeśli wydaje się na ogół zobojętniały, w rzeczywistości potrafi zarówno wysłuchać jak i ryzykować dla innych.
- Jego miecz przybrał kolor bladoniebieski.
- Nie obnosi się ze swoim pochodzeniem, a wręcz stara się omijać ten temat. Często bliżej mu do prostych ludzi. Nie ma też problemu z ciężką praca i pomocy innym w najzwyklejszych czynnościach dnia codziennego.
- Ma bardzo pośrednią urodę, zarówno kobiecą i męską jednocześnie co czasem prowadzi do dziwnych, niezręcznych sytuacji.
Co więcej, na start dostajesz 50 punktów, które wydać możesz na zakupy w Sklepiku Mistrza Gry lub zamienić je na punkty do statystyk. Do zobaczenia na fabule!
PS jako nowemu użytkownikowi przysługuje ci odznaka Gang Świeżaków – nie zapomnij jej odebrać tutaj!
Nie możesz odpowiadać w tematach