Demonica nie musiała mi tłumaczyć, jak powinienem się zachowywać, nie byłem zwierzęciem, które w celu zaspokojenia własnych potrzeb, na robiłby problemów innemu demonowi na jego terytorium. Jednak nie zamierzałem przywiązywać zbyt dużej do tego, że mnie upomniała. Bo żadnemu człowiekowi nie stanie się krzywda w lasach na pograniczu ryokanu, a przynajmniej nie ja będę powodem ich cierpienia w tamtej okolicy skoro byłem tam nikim więcej, jak tylko zwykłym gościem.
Nie zamierzałem bruździć innym demonom, a zwłaszcza tym, którzy nie zaskarbili sobie moje antypatii, chociaż też ciężko powiedzieć, że poświęciłbym takim, chociaż promil swojego czasu. Jeżeli czegoś nie lubiłem, starałem się po prostu to ignorować i nie spoglądać, chyba że nie dało się przejść obok tego obojętnie, albo gdy natrętna mucha nieustanie siadała mi na nosie. Może mógłbym pojawić się szybciej w Hatsuyuki, ale podjąłem się namalowania czegoś nowego i pasującego do jej miejsca. Jednak wena to okrutna kochana i minęło kilka dni i nocy, nim faktycznie poczułem satysfakcje z tego, co stworzyłem.
- Dobry wieczór, ja do Pani tego miejsca. Przyniosłem zamówione dzieło. - Palcem wskazałem na duży rulon pergaminu, który znajdował się na moich plecach przewieszony rzemykiem, Obraz trzeba było jeszcze rozprostować, usztywnić i dopiero wtedy będzie mógł zostać powieszony na ścianie, którą będzie zdobił, nim ząb czasu do końca nie strawi tego dzieła, jednak nim to nastąpi, na pewno przetrwa wiele dekad.
- W takim razie Pan pozwoli za mną. - Odpowiedziała mi ozięble służka, która gestem ręki wskazała kierunek i sprowadziła mnie do miejsca, w którym na pewno niepożądane oczy i uszy nie będą w stanie niczego podpatrzeć czy podsłuchać. Zająłem miejsce przy przygotowany stoliku, rulon położyłem obok na ziemi, aby nie przeszkadzał i czekałem, aż Pani żuraw się zjawi.
The silence is your answer.
- Przysporzyć, nie przysporzyło, żadnych dodatkowych problemów. A na pewno nie na tyle istotnych, aby się nimi przejmować. - Odpowiedziałem właścicielce tego przybytku i omiotłem ją złotym spojrzeniem. Proces twórczy zawsze powinien rodzić jakiś problem, przemyślenia czy spostrzeżenia, nie powinny być puste i odtwórcze, a podczas zapisywania chwili na wieki, trzeba jak najwięcej emocji przelać na papier. To może też był powód, czemu na co dzień byłem pusty jak skorupa, z której zawartość wylewała się na pergamin i tam zostawała, tak jakby odrywał cząstkę siebie.
- Może tak było, Może obserwowałem Hatsuyuki, aby uwiecznić go na pergaminie... Mógł to być przypadek, zbieg okoliczności albo celowe działanie, a jego rezultat będziesz mogła ocenić sama. - Wzrok na krótką chwilę i powoli przeniosłem z niej na arkusz, który leżał na stoliku. Poprowadziłem ją spojrzeniem do daru, o który sam poprosiła. Obraz, który został świeżona namalowany, emocje i uczucia, które jeszcze nie zdążyły pobladnąć i wytracić koloru. Nie został podpisany czy też zaakcentowany kroplą moje krwi, skoro Suiren nie życzyła tego sobie.
- Czasami jedna iskra jest w stanie rozpalić niezatrzymaną żądzę. Jedna pociągnięcie pędzla może nadać wielki wyraz albo zniszczyć całą chwilę na zawsze. Dlatego z ciekawości postanowiłem sprawdzić, do czego może zaprowadzić nakreślona w ten sposób linia... Ciekawe. - Skierowałem wzrok na służkę, która miała zasłonięte oczy. - Hmmm, wydaje mi się, że podczas walki w Kioto, spotkałem coś podobnego. Dostaliśmy wtedy ostrzeżenie. - Gdy sięgnąłem pamięcią o te kilka lat wstecz, przypomniała mi się wtedy tamta sytuacja w lesie.
- Ostatni rok spędziłem mocno odizolowany od reszty naszego społeczeństwa... Trochę trwając w letargu, z którego chciałbym się w końcu wybudzić. Słyszałem o tym pożarze i tego, co dokonał pierwszy, trochę żałowałem, że nie mogłem zatrzymać tej chwili na wieki. Aby mogła być przestrogą dla innych... - Uwiecznienie woli i okrucieństwa Muzana, na pewno było warte wyrycia nawet w skale przy pomocy dłuta. Aby inne demony poznały, jak ciężkie może być nawet to życie. - Mam też dla Ciebie wiadomość od Mnicha Yamato. Mianowicie żałował, że nie mogliście porozmawiać dłużej na trybunach. - Przekazałem wiadomość od Yamato, trochę czasu minęło od naszej rozmowy w tamtym przybytku, praktycznie o niej zapomniałem.
The silence is your answer.
Wziąłem krwawy napar w ręce i zbliżyłem subtelnie do ust, aby najpierw poczuć jego woń i nie było to w obawie o truciznę czy jakąś złą rzecz, po prostu lubiłem smakować różnymi zmysłami, takie zabiegi pozwalały mi łatwiej poczuć pełny bukiet w krwi, co ułatwiało określenie, z kogo została utoczona. A po krótkiej analizie zapachowej, nabrałem odrobinę płynu w usta, aby dokładnie rozprowadzić po podniebieniu i poczuć teraz na koniuszku języka smak. Na końcu odstawiłem napój z powrotem na miejsce, w którym stał chwilę wcześniej, tak aby nie zaburzyć układu na przygotowany stole.
- Towarzysze przychodzą i odchodzą, gdy jest to dla nich wygodne. Tak jak wspomniałaś w liście, mało demonów działa bezinteresownie. Większość ma ukryty cel albo potrzebę, której sami nie są w stanie zaspokoić, ale gdy tylko nadarzy się okazja, wtedy stoją przed Tobą na wspomnianych schodach, gotowi Cię zepchnąć. - Odpowiedziałem Pani żuraw, jak ja to widziałem i mocno podzielałem jej zdanie w tej kwestii. Delikatnie zaakcentowałem fragment o ukrytych celach, w końcu każdy szuka korzyści prawda? Sam zbytnio nie lubiłem towarzystwa na dłuższą metę i stroniłem od niego, ale to nie wynikało z powodu chciwości czy braku pohamowania przy jedzeniu.
Po prostu mało który demon przypadł mi do gustu na dłuższy czas, może po prostu jeszcze nie trafiłem na odpowiednio. Lubiłem mnicha i chętnie z nim przecinałem swoją drogę, ale byliśmy zbyt inni, żeby przebywać swoim towarzystwie zbyt długi czas. Z Katsurugi miałem umowę, gdzie każdy z nas miał swoją rolę do odegrania, ale była to forma zabawy, no i krótkie akty, które nie trwały zbyt długo.
- Sam z nudów szukam rozrywki w innych przedstawicielach naszej rasy, ale siła którą mogę zyskać, nie jest pierwszą myślą, jaka pojawia mi się w głowie na widok innego dziecka nocy. Może to ułuda albo ukryta potrzeba, której nie dostrzegam. - Dalej miałem na ustach ten niewielki uśmieszek, który zawitał na nich wcześniej. Obserwacja zachowania i postawy Suiren dostarczała pewnej rozrywki, tak jak oglądanie pieczołowicie na malowanej sceny, która pomimo bez ruchu ukazywała dynamikę sytuacji.
- Wydaje się dość gruboskórny i do tego umysłem niezmącanym myślą, ale jest wręcz przeciwnie... Może i by tak zrobił, jeżeli by wiedział, że też tu jestem. Ta wiadomość jest leciwa, nie widziałem go od roku, ale skoro się spotkaliśmy, to postanowiłem przekazać jego słowa. - Nie zamierzałem bronić w jej oczach Yamato, bo w pierwszej kolejności nie wiedziałem, co dokładnie działo się na trybunach, jedynie wspomniałem, że pozory mogą mylić. Miałem delikatny uraz, że mnich starał się bronić Seiyushi czy tłumaczyć ją w moich oczach. Sam pewnie rozwaliłby każdego demona, który stanąłby między nim a jego celem.
- Skrawek informacji zawarty w liście sprawił, że pojawiłem się tutaj, aby wydobyć z Ciebie kilka kolejnych... Zwłaszcza to, czego potrzebowałby twój Pan. - Zastanawiałem się jakie wsparcie mógłbym podarować Kizukim, skoro mój występ na arenie był zdecydowanie mizerny i poza krótkim zdaniem czwartego nic więcej się tam nie wydarzyło. W międzyczasie wyjąłem niewielką książkę w formacie a5, do której było przytroczone ptasie pióro, podarowane przez kobietę. Księga była zbiorem portretów, zacząłem ją wertować w poszukiwaniu wolnej strony, gdzie przy pomocy podarunku i własnej krwi zacząłem kreślić kreski i półkola, aby uchwycić rysy twarzy rozmówczyni.
- Czego oczekiwałby Twój Pan, jakiej pomocy?.. A może to ty czegoś potrzebujesz? - Nie przerywałem szkicowania portretu, co rusz przenosiłem spojrzenie między Panią żuraw, a kartką dokładnie Ilustrując jej oblicze intensywnie złotymi ślepiami. Sugerowałem jej pewne kwestie, tak jakbym po prostu strzelał w ciemno.
The silence is your answer.
- Demony rzadko lubią się dzielić swoimi wizjami czy marzeniami. Być może w tym przypadku Akio czeka na odpowiedni moment. - Insynuowałem i snułem pewne teorie znad pióra, które tańczyło na kartce papieru. Nie wiedziałem, co mógł mieć w głowie Akio, w sumie to nawet nie wiedziałem, jak jakikolwiek księżyc myślał albo czego chciał, bo wcześniej mocno stroniłem od ich towarzystwa.
Zwłaszcza że niektóre osobniki traktowały nas jako robaki, którymi mogą się bawić, gdy im się nudzi, ale czy trzeci faktycznie taki był? Arena mocno ukazała jakimi rzeczami lubiły zajmować się demony wyższych rang. Tego będę musiał się przekonać na własnej skórze, pani Żuraw zdecydowała nieco o nim opowiedzieć, ale były to bardzo zdawkowe wieści.
- To bardzo oszczędne informacje, ale na ten moment będą musiały wystarczyć... Będziemy musieli poczekać, aż Akio zdecyduje się ujawnić swoją wolę i wizje tego, do czego ja mógłbym mu się przydać. W czym możemy mu pomóc albo przysłużyć się, a może poszukiwał sojuszników, których mógłby obsadzić na niższych szczeblach w grze o wpływy. - Szukanie jego aprobaty czy uwagi było jak granie w shogi po omacku z zawiązanymi oczami. Trzeba było liczyć na to, że ruch, który się wykona, zostanie dobrze odebrany, a wtedy może nieśmiały i enigmatyczny księżyc powie, czego jeszcze oczekuje.
Zauważyłem zmiany w mimice twarzy Suiren, gdy wspomniała o swoich bolączkach i tego, że pomimo usilnego starania jej Pan nie zwracał na niej uwagi, na pewno było to coś, czego nikt nie chciał doświadczyć, w końcu bycie piątym kołem u wozu to była najgorsza rzecz. A ona mimo oddania siebie całej wcale nie otrzymywała, chociaż grama uwagi od niego. Sam przyszedłem tutaj zwabiony informacjami o księżycach, ale czy faktycznie tak było, czy może chodziło o coś innego, albo kogoś innego. Ciekawość zawsze budziła się w różnych momentami, a ostatnim czasy nie było dane nam się zobaczyć.
- Hmmm, to dlatego czułem coś znajomego... Czy to próba odświeżenia wspomnień z tamtej kaplicy i ofiary dla naszego rodziciela? - Odłożyłem na chwilę szkicownik i wziąłem z powrotem herbatę do ręki, aby znowu posmakować i skupić na wspomnianej krwi. Suiren była trudnym kąskiem do przełknięcia. Przejrzenie jej było zdecydowanie trudnym zajęcie, ale na pewno wzbudzało pewną satysfakcję, gdy kawałek po kawałku karty zostawały odkrywane. Nie wiedziałem, co jeszcze mogła zrobić za pomocą swojej krwi, słyszałem tylko, że potrafiła uleczyć nią człowieka, ale na pewno nie był to jej jedyny aspekt.
The silence is your answer.
Sam nie doznałem podobnego odrzucenia, bo żaden kizuki nie miał nade mną swojego patronatu, może to dlatego uczucie odtrącenia od kogoś nie pojawiło się u mnie. Muzna mógł mnie stworzyć, ale koniec końców byłem świadomy, że na początku byłem na samym dnie łańcucha pokarmowego, dlatego też nie czułem jego opieki czy troski, o ile kiedykolwiek komuś ją przejawił.
Wysłuchałem tego, co pani żuraw chciała mi przekazać. Miała racje, nikt kto czeka na znak, nie zajdzie daleko, bo nikt kto chce wypełniać tylko rozkazy, nie będzie mógł ich wydawać, ale czy ona nie chciała jak najlepiej przysłużyć się trzeciemu. Wykonać każde jego słowo, aby każde zdanie docierało do jej uszu, chociaż tak jak można było się spodziewać, jeżeli kiedyś przerosłaby, go silą, to najprawdopodobniej przejęłaby jego stanowisko i zmusiła do podporządkowania się, a przynajmniej, tak mi się wydawało w tym momencie.
- Zgadza się, nikt kto chce być jedynie narzędzie w czyjeś dłoni, nigdy nie zostanie ręką, którą ją prowadzi... W takiej sytuacji będę mógł Ci pomóc, jeżeli postanowisz działać, a nie czekać na słowa i polecenia trzeciego. W innym wypadku tak jak wspomniałem, pozostałoby tylko czekanie. - Odpowiedziałem Suiren, od której poniekąd potrzebowałem deklaracji do działania, a nie czekania tylko na słowa Akio. Spotkaliśmy się tutaj, abym mógł poznać cele i sprawy związane z księżycami, ale same księżyce nie zamierzały jakkolwiek dać coś od siebie. Dlatego, jeżeli byśmy mieli skupić się na ich woli, pozostałoby nam tylko czekanie w tej kwestii, ale ciągle możemy robić inne rzeczy, budować własną siłę i zbierać potrzebne korzyści.
Gdy wspomniałem o czekaniu, nie chodziło mi o stanie w miejscu, aż gwiazdka spadnie. Tylko i wyłącznie zwrócenia głowy we własnym kierunku, aby przestać myśleć o tym, czego ktoś silniejszy mógłby chcieć. Co prawda wiązało się to z ryzykiem, bo w końcu nigdy nie wiadomo czy jakieś plany nie zostaną pokrzyżowane. - Słusznie. -
-Rozumiem.... Tak, próbuje uwiecznić Twoją urodę, jest nietuzinkowa w tym świetle. A dodatkowo nie jest to łatwe zadanie, gdy nieustanie zmieniasz ekspresje swojego oblicza, ale nie zwracaj na to uwagi. Dzięki temu jest trudniej. - Miała racje, szkicowałem jej twarz i to nie tak jak ludzcy artyści, którzy ułatwiali swoją pracę przez pozowanie. Lubiłem, jak sztuka sprawiła mi trudności, po namalowaniu setek pejzaży i portretów, ciężko było znaleźć coś trudnego, ale dzięki takim utrudnieniom można było na nowo się zakochać w procesie tworzenia. - Jeżeli Ci się nie spodoba. Hmmm, będziesz mogła domagać się zadośćuczynienia. - Mimo chłodnego tonu, słowa zdecydowanie brzmiały jak deklaracja.
- Dziękuje... To dobrze jak sądzę. Tamten najwidoczniej zwątpił w cel tego wszystkiego. - Odpowiedziałem jej spokojnie znad szkicownika. - Hmmm, jeżeli mogłabyś rzucić więcej światła... Chyba nie mogę odwołać się do ostatnich wspomnień o Shigetaki. Musiałem być zbyt pochłonięty własnym celem. - Byłem zainteresowany tą wiedzą, mimo że głos jakoś za specjalnie tego nie zdradzał.
The silence is your answer.
Prawda była taka, że nie zamierzałem jej kosztem się niczego dorabiać, a po prostu przy okazji zebrać nieco posłuchu, ale to już raczej nie powinno stanowić dla niej problemu. Wiedziałem, że gołe słowa nie sprawią, że nagle mi zaufa czy uwierzy w cokolwiek, ale z drugiej strony nigdy nie dopuściłem się wobec niej zniewagi czy jakiegoś knowania.
Nie byłem też głupcem i wiedziałem, że taka pomoc mogła się dla mnie różnie skończyć, ale z drugiej strony dusza artysty domagała się nowych wydarzeń do uwiecznienia na płótnie, takich, o których później słowa rozleją się po kontynencie jak farba po kartce.
Słuchałem kolejny wieści, które przedstawiła mi Suiren. Moment, w którym wspomniała o tym, że Tadao był w stanie stworzyć niezależnego od Muzana demona, był niezwykle ciekawy. Czyżby i on sam wyzwolił się już z wpływów naszego twórcy, pytanie tylko w jaki sposób tego dokonał. Jak udało mu się wyzwolić z tych niewidzialnych okowów, które skuwały każdego z nas?
- Więc plotki o Drugiej wcale nie były plotkami. Myślisz, że stwórca postanowił nas porzucić? - Cała ta sytuacja bardzo przypomniała ludzkie problemy, gdy głowa kraju zostaje zgładzona, a reszta pretendentów zaciera rączki, aby przystąpić do walki o stołek. W naszym przypadku mogło być bardzo podobnie, jeżeli inne księżyce zaczną tworzyć niezależne demony i wymuszą na innych uległość. Może to nawet doprowadzić do wojny w naszych szeregach, jakbyśmy nie mieli wystarczająca wiele problemów. Teraz związywanie sojuszy jednak miało większy sens, z natury wolałem okazjonalnie spotykać inne demony i być samotnikiem, ale w aktualnej sytuacji bycie pojedynczą jednostką powodowało, że łatwiej było Cię zgnieść.
- To niezwykle interesujące, ale również niepokojące zachowanie. Może nasz stwórca w gniewie spalił Oguni, aby utrudnić podżegaczom działanie, teraz gdy nie ma bezpiecznego miejsca zbieranie sił może być utrudnione, ale też trzeba się wystrzegać demonów, które siłą chciałby wcielić pod patrona któregoś z księżyc. - Wróciłem do szkicowania oblicza Suiren, nie zarzucałem jej niczego. Nie czułem, jakby jej słowa miały mnie na siłę wcielić do grona popleczników Akio, tym bardziej byłem jej wdzięczny za wiedzę, którą i przekazała i dlatego chciałem się odwdzięczyć jej przy pomocy portretu.
- Nastroje wśród księżyców muszą być niespokojne od tamtej przemiany. Skoro to pierwszy im uzmysłowi, jak przepaść może ich dzielić albo jakie braki w wiedzy. Wspomniałaś, że nasze pokolenie demonów rozwija się znaczniej szybciej niż te starsze. Mogłabyś zagłębić się w ten temat? - Sam nie wiedziałem, czy faktycznie tak było, może dlatego, że większość czasu spędzałem w samotności albo w towarzystwie Katsu czy Yamato, a z nimi nie walczyłem.
The silence is your answer.
- Tu mi zabiłaś nieco ćwieka, faktycznie nie wydaje się zbyt użyteczny. Zwłaszcza że ostatnio nie popisałem się zbytnio, moje puste słowa raczej nie zmienia Twojego nastawienia. Mógłbym teraz powiedzieć wiele różnych rzeczy, ale nie wydaje mi się, żeby to Ciebie jakoś szczególnie mogło zainteresować. Może sama powinnaś postawić poprzeczkę i pozwolić mi się sprawdzić? Skoro Akio nie odpowiada, stwórcy nikt nie widział od jakiegoś czasu. Może potrzebujesz kogoś, kto znajdzie demona, który zmieni Susumu w jednego z nas? - Błądziłem po omacku w poszukiwaniu czegoś, co mogłoby ją zainteresować, nie chciałem się chwalić i mówić czego to ja nie potrafię. Nie było sensu też jej kłamać, zresztą co to by była za spółka, jeżeli ja nie byłbym w stanie wywiązać się z oczekiwań, które jej podarowałem.
- To nie tak, że nie pomyślałem o tym. Po prostu nie interesowało mnie aż tak bardzo... Księżyce równie dobrze mogą gromadzić słabsze demony, żeby mieć stado zwierzaczków, na którym będą odreagowywać albo zrzucać robotę i niepowodzenia. - Jej uszczypliwości nie robiły na mnie wrażenia, nie zwracał na nie uwagi. Miała rację w pewnych punktach i może z jej perspektywy to nie było zbyt bystre, z drugiej strony nie każdy śledził losy innych demonów, bo po prostu to mogło być mało interesujące. Podłączanie się do jakiegoś księżyca równało się, z tym że zamiast być wilkiem zostawało się owcą. Patron mógł na pewno ułatwić życie, ale z drugiej strony czy pozwoli swojej owieczce urosnąć na tyle w siłę, aby zasiąść wśród wilków?
- No dobrze w takim razie przyszedł czas odkryć karty. W ramach mojej wdzięczności i dobrej woli wyjawię Ci, czego doświadczyłem na trybunach. Możesz to potraktować jako ostrzeżenie... Poczułem, jakby ktoś postanowił mnie obserwować albo spoglądał z mojego wnętrza, usłyszałem również, odpowiedz na własne myśli... Niektóre księżyce mogą wejrzeć w nasze wnętrza i sprawdzić, o czym dokładnie myślimy. Z tego, co wiem, to na pewno druga tak potrafi. - Słowa o udowodnieniu swojego potencjału i tego, że stwórca mnie wybrał, darowałem sobie. Może po prostu Yama chciała się zabawić moim kosztem albo zrobić ze mnie jednego ze swoich bezmyślnych i oddanych pionków. Jeszcze nie powiedziałem, jak dokładnie mógłbym jej pomóc, ale w głowie powoli klarowało mi się, czego mogłaby pożądać i chcieć, tylko aby jej to dać, musiałem na pewno pożreć jeszcze sporo rzesze ludzi, zapowiadało się na pracowite miesiące.
The silence is your answer.
- W takim razie, to jest niewiele warte. - Rzuciłem te słowa, gdy upiększałem portret, w moim głosie nie było smutku czy żalu. Nie byłem podłamany czy z frustrowany, nie mogłem czytać w myślach innych. Przynajmniej jak na razie, ale kto wie może kiedyś, przecież umiejętności drugiej mogą być nabyte, a nie wrodzone. Nie czułem się jak odtrącone dziecko, które chciało zabłysnąć przed rodzicem, a zostało przez niego brutalnie zgaszone.
Uniosłem wzrok znad pergaminu, gdy Pani tego domostwa robiła małą demonstrację swoich zdolności, chociaż bardziej adekwatne byłoby to nazwaniem, uchyleniem rąbka tajemnicy, ale tak naprawdę w bardzo małym uchyleniem. Potrafiła uformować kwiat z własnej krwi, ale jakie właściwości mógł mieć, do czego służy? Czym była jej rzeczywista moc, tworzeniem, czy może to była jej manifestacja, było kilka pytań, które ciekawska osoba mogłaby zadać, ale ja się powstrzymałem od tego, przynajmniej w tej chwili.
- Jeżeli miałbym coś wybrać, to stawiałbym na to, że pomimo otrzymania daru nieśmiertelności, odebraniu wspomnień i przeistoczeniu. Dalej gdzieś w środku nas zostały, odciśnięte fragmenty ludzkich emocji. Pycha, duma, gniew i zazdrość, obżarstwo czy chciwość. Może jesteśmy uosobieniem tych grzechów. Gdzie w ludzkim społeczeństwem nie ma otwarcie na niej miejsca, skrywają je za maskami. - Może to był taki chichot losu albo po prostu stwórca chciał, żebyśmy nigdy nie mogli sobie zaufać i go obalić, skoro nie mógł nas zjednoczyć wspólny wróg i każdy szukał własnego interesu we wszystkim, tak nigdy nie będziemy w stanie się zmobilizować i zrobić cokolwiek, aby mu zaszkodzić.
Gdy jednak padło pytanie związane z moją mocą, nie czułem potrzeby zatajania tego. Nawet postanowiłem zrobić mały pokaz, pod nami rozciągnąłem czarną plamę i następnie uformowałem z niego nieprzeniknioną kopułę, tak aby tylko nasza dwójka się w niej znalazła. Cień nabrał fizycznej właściwości, odciął nas od świata zewnętrznego, gdzie żaden dźwięk nie mógł się wydostać.
- Potrafię manipulować Cieniem według własnego uznania... Co prawda nie odkryłem jeszcze wszystkich możliwości i moja moc nie ukazała jeszcze finalnej formy. - Do czego może być zdolna moja moc? Jakie będzie jej ostateczna forma, jak na razie postrzegałem ją jako pędzel, który przy pomocy czarnego atramentu mógł tworzyć różne rzeczy.
The silence is your answer.
Suiren zimno kalkulowała, co jej się opłacało we wspinaczce na szczyt, jakby zrobienie czegoś bez jakiejkolwiek korzyści miało jej zaszkodzić. Nie do końca podzielałem to zdanie, ponieważ zdarzało mi się robić bardzo bezcelowe rzeczy, ale jakże przyjemne, aby tylko na moment oderwać się od rzeczywistości, która była momentami mdła jak rozgotowany ryż.
- Niewidoczne ciężary, które pojawiły się w najmniej odpowiedni, czasie był mi dobrze znane, chyba nawet aż zanadto. - Sam niejednokrotnie poczułem niewidzialny łańcuch, który potrafił skrępować. Powstrzymać od działania czy mówienia, ale owe więzy nie pochodziły tylko z naszej przeszłości i wcześniejszego życia. Bo sam stwórca również dołączył do niego kilka ogniw, wolna wola to była tylko iluzja.
Bo gdy za mocno się ktoś rozbrykał czy nadepnął na odcisk, bardzo szybko był sprowadzany z powrotem na ziemie. Uzda na co dzień mogła nie być odczuwalna, ale gdy została tylko szarpnięta, od razu każdy przypomniał sobie o jej istnieniu. Od tamtego wydarzenia na trybunach, starałem się ukrywać swoje myśli i dokopywać się do nich, tylko w samotności, gdzie nikt nie mógł ich zobaczyć.
Gdy byliśmy skryci w cieniu, gdzie nikt zewnątrz nie był w stanie nas teraz dojrzeć czy usłyszeć. Przyglądałem się jej badawczo, próbowałem oszacować, co takiego dokładnie myślała. To był dopiero początek moich zdolności, które jeszcze nie przybrały ostatecznej formy, nie wiedziałem, jak daleko będę mógł się posunąć z manipulowaniem nim. Co takiego będę mógł nim namalować? Moja moc odzwierciedlała dusze artysty była niczym pędzel, który rozprowadzała ciemny atrament.
Czubek palca Suiren stuknął o cienistą powłokę, mimo że Cień nie miał naturalnie fizycznej formy, tutaj jej nabierał i wcale nie była, to skupiona na wietrze mroczna mgła, nie dało się jej ot, tak naruszyć drobnym dotykiem.
- Czas pokaże, co takiego się z niej finalnie wyklaruje. - Niełatwo było przewidzieć, w jaką stronę rozwinie się moc, a na pewno tak abstrakcyjna. Nie zamierzałem składać obietnic, których nie mogłem być pewny. Jeszcze los zadrwij sobie ze mnie i moja sztuka demonicznej krwi okaże się bardzo przeciętna i słaba. - Chyba już wystarczy tego pokazu. - Z tymi słowami po prostu uwolniłem czarną materię tkwiącą w bez ruchu, cień niczym gęsty dym opadł na ziemie i nie było już żadnego śladu po mocy.
- Nie spodziewałem się być jedynym, chociaż im więcej tym... - Nie do kończyłem wypowiadanej myśli. Większa ilość sprzymierzeńców na pewno mogła być atutem i niosła za sobą wiele korzyści, ale z drugiej strony łatwiej dbać o relacje z garstką niż większą grupą. W końcu im więcej nie do końca spójnych charakterów, tym większe tarcie. Jak długo jej cel nie przekreślał mojego, nie musiała się mnie obawiać, nie byłem typem, który zmieniał strony jak rękawiczki, a mojej przychylności i lojalności nie dało się kupić. Obopólna korzyść przemawiała do mnie, nawet jeżeli na początku nie miałbym o co prosić jej w zamian. Aktualnie nie miałem zbyt wiele celów na horyzoncie, dlatego dysponowałem czasem, który mógłbym jej poświęcić. Może to ciekawość albo pycha artysty, ale chciałem zobaczyć, jaką ONA przybierze dokładnie formę i jak wysoko uda się jej wzbić.
- Dobrze to słyszeć w takim razie... Jeżeli będziesz czegoś potrzebować, to wiesz, jak się ze mną skontaktować. Z Susumu też mogę pomóc, jeżeli już postanowisz o jego losie. - Cały ten czas byłem skupiony na utrwalaniu jej wizerunku na pergaminie, gdzie już wybrałem dokładnie jaką chwilę i emocje chciałem na nim zatrzymać. Oczywiście co jakiś czas spoglądałem w jej oczy i na język ciała. Czy to była obietnica w odnalezieniu demona, który mógłby go przemienić? Czy może za tymi słowami kryło się coś innego?
The silence is your answer.
- Zgadza się... Nie chciałem, żebyś odebrała to jako obawę. Po prostu miałem pewną myśl w głowie, na którą musiałem spojrzeć z innej perspektywy. Czas pokaże, chociaż zdecydowanie wolałbym być użyteczny. - Odparłem krótko, w moim głosie nie było obaw czy strachu. Twarz miałem zwróconą w stronę pergaminu, na którym właśnie kończyłem uwieczniać jej podobiznę. Zdecydowanie nie chciałem, aby ktoś zburzył jej domek z kart, bo i dla mnie ta gospoda był bardzo przyjemnym miejscem, gdzie mogłem podglądać zgromadzoną sztukę, obserwować ludzi w ich próżności i od czasu do czasu dowiedzieć się czegoś.
- Jestem podobnego zdania, ale czym może to być spowodowane? Odcięciem się od ludzkiej natury? Wyparciem potrzeby towarzystwa czy może po prostu niektóre demony nie potrafiły pisać albo nie chciały potrafić. Możliwe, że po prostu posłaniec był dla niektórych zbyt apetyczny. - Zanurzyłem końcówkę pióra w filiżance herbaty i zacząłem nim nanosić ostatnie kreski na papierze.
- To będzie na tyle. - Położyłem jej portret na stoliku herbacianym i przesunąłem w jej kierunku. Jeżeli zdecydowała się rzucić okiem, to dojrzała tam swoje oblicze, które ciekawskim wzrokiem praktycznie zaglądało do jej wnętrza. Usta jak i mimika twarzy wskazywały na opanowanie, neutralną postawę i dostojność, a tuż obok jej głowy znajdowała się krwawa pajęcza lilia z mieszanki jej własnej krwi i herbaty. Trzymam za łodyżkę miedzy jej delikatnymi palcami, tło było celowo minimalistyczne znajdowały się tam tylko dostojny żuraw szykujący do lotu, główną uwagę miała skupić jej twarz.
- W takim razie będę się zbierał, jeżeli masz takie życie, również możesz je zachować. - Uniosłem filiżankę w górę i duszkiem wypiłem resztę wywaru. Odłożyłem ją na miejsce, podniosłem się, ukłoniłem i wyprostowałem. Czas naszego spotkania bardzo szybko przeleciał, a ja też nie chciałem niepotrzebnie zajmować ją swoją osobą, gdy nie miałem nic do zaoferowania.
- Do zobaczenia niebawem jak sądzę. -
Z/T
Nie możesz odpowiadać w tematach