SENGYO
04/11/1627, nishimera, yonezawa, burakumin
sztywna postawa, monotonny głos, ograniczona ekspresja, jedna blizna przy prawym kąciku ust, druga obok, nad górną wargą
Pierwsze były krzywe spojrzenia posyłane w stronę specyficznego rodzeństwa. Sengyo była wichurą; niepowstrzymaną i gwałtowną, nieprzewidywalną w każdej chwili swojego życia. Żyła szybko, z całej siły, nie zwracając uwagi na nic ani na nikogo, prócz własnej rodziny. Postrach rówieśników, którzy w jej oczach byli niczym te robaki, uciekające w popłochu spod jej stóp. Drugie były skargi na nią i rodzeństwo. Moje dzieci się boją. Wracają posiniaczone, przerażone. Nic nie dawały zapewnienia, słowa Sumiko.
Bo Sengyo się nie bała. Nikogo ani niczego - może za wyjątkiem rodziców. Nieobcy był jej krzyk i przemoc, adrenalina. Nie bała się lasu; kiedy inne dzieci z wahaniem zbliżały się do krańców wioski, ona szła z uniesioną głową. Chodziła z matką i rodzeństwem zbierać zioła; chodziła też za ojcem, przyzwyczajona do krzyków przerażonej, zranionej zwierzyny. Nie bała się też podróżnych, zatrzymujących się w ich wiosce, w ich domu. Ich miecze sprawiały, że serce biło szybciej, lecz nie ze strachu, a ekscytacji.
Była tykającą bombą. Zbliżała się do wybuchu z każdym kolejnym dniem. Wywołał go krzyk chłopca, słowa skierowane prosto w jej rodzinę; śmiech i drwiny. Pamiętała szum w uszach, przelewającą się w żyłach furię, krew na knykciach. Nie pamiętała uderzenia, upadku, juchy wsiąkającej w glebę. Była ona, ogarniająca złość; była też pustka i zagubienie, gdy matka potrząsnęła nią, kiedy krzyk dorosłych dotarł do jej uszu. Ogarnął ją wstyd, ale i strach; paniczny i szczery. Bała się tego, co zrobiła. Bała się samej siebie.
Otuliła się warstwą obojętności i samotności. Zamilkła, bowiem kiedy otwierała usta, przerażała ją wizja tego, co z nich wyjdzie. Chociaż chłopak żył, chociaż matka wybłagała litość dla własnej córki(to przecież tylko dziecko), nie potrafiła zapomnieć. Widziała ojca, roztrzęsionego, tak niepodobnego, tak obcego w tamtej chwili; widziała łzy rodzicielki. Czuła wsparcie sióstr, jednak nic nie potrafiło przebić muru, jakim otoczyła się w strachu. Świat stał się szary i nudny, przynajmniej do momentu, w którym w jej domu nie pojawił się jeden Hashira. I gdyby nie zauważył w młodej nastolatce potencjału... Może na zawsze pozostałaby w cieniu.
Trening, chociaż ciężki, przyniósł za sobą cel i motywację. Pozostawała milczącą, zamkniętą osobą,
Nie możesz odpowiadać w tematach