Polana
Tętniąca życiem polana znajdująca się po środku lasów Sikoku. Stanowi idealne miejsce na dyskretny trening lub na odpoczynek po nim.
W te jeszcze chłodnawe popołudnie Ishida pod koniec swojego porannego treningu postanowił udać się do jednej ze swoich ulubionych lokacji w lasach Sikoku, polany odkrytej pewnego razu, podczas swoich porannych przebieżek leśnymi szlakami. Trafiając na polanę, Ishida, słyszał jakby zimny wiatr, nie docierał do tego miejsca, dając przyjemne odczucie ciszy. Ishida odstawił wielką kłodę, której używał do swojego treningu siłowego na wejściu do swojego cichego miejsca.
- No... Moment przerwy. Wytarł pot ze swojego czoła i jednym ruchem dłoni, zrzucił go na ziemię, następnie rozciągając się, aby rozruszać swoje ramiona, które po tym biegu, strasznie mu zesztywniały. Rozejrzał się po miejscu, aby sprawdzić, czy na pewno nikt nie przeszkodzi mu w jego chwilowym odpoczynku.
Podchodząc pod jedno z większych drzew, opiera się o nie plecami, wyciąga swoje schowane w sayi nodachi zza pasa i powoli siada przy podstawie drzewa, trzymając swoje nichirin za saye w dłoni, ostatecznie opierając je o drzewo, kiedy usiadł. Rozciągnął się, wystawiając ręce do góry i po kilku ziewnięciach, zmęczony po porannym treningu opuścił głowę w dół i zasnął.
- Ehh... te wspomnienia - odpowiedziała, machając głową na boki, idąc dróżką, wtedy zamarła, stojąc w linii prostej w kierunku odpoczywającego mężczyzny. Nie wiedziała, co powiedzieć, więc półszeptem wypowiedziała jego imię - Ishida... - powiedziała, spoglądając w jego kierunku. Był pewien moment tęsknoty za nim, jednak nie wiedziała, jakie uczucie jej towarzyszy. W tym momencie już miała narzeczonego, ale rany po stracie tamtego ponownie się otworzyły, widząc go tu, odpoczywającego na łonie natury.
- To niemożliwe - odpowiedziała nieco głośniej, aby mógł nawet usłyszeć jej delikatny i ciepły głos, nie wiedząc, co dalej powiedzieć bo ją zamurowało widząc go zdrowego i całego. Czuła pewien żal i złość, ale jednocześnie tęskniła za nim. Wiedziała, że to może być pewien sen, z którego może się obudzić. Białe włosy fruwały na boki, w tańcu. Zbliżyła się nieco bardziej , ale na tyle , aby być widoczną.
- Mogę ci w czymś pomóc? Zapytał białowłosą dziewczynę.
- Nie wiem, czy powinnam być szczęśliwa, że Cię widzę, czy powinnam być zła na Ciebie za brak kontaktu, Ishida - wyznała swoje uczucia. Naprawdę nie wiedziała, co z tym faktem zrobić. Po zerwanych pierwszych zaręczynach była bardzo przygnębiona. Potem wybrali dla niej lepszego partnera według woli rodziców, ale coś poszło nie tak i wrócili do punktu wyjścia - zaręczyn Hany z Heisuke. Pokręciła głową z aprobatą, spoglądając na leżącego mężczyznę na trawie.
"- Wygląda na to, że przeżyłeś, nie dając mi żadnego znaku życia... -"
Te słowa zostawiły go na moment w większej konsternacji... Wiedział że większość osób które zna, widział chociaż raz w ostatnim roku... Więc kim jest ta kobieta... Czyżby ktoś z jego przeszłości? Ale to przecież niemożliwe, prawda? Zostawił wszystko za sobą...
"- Przypomnę Ci, jestem Date Hana"...- Po tych słowach szybko otworzył oczy, jakby właśnie doznał szoku. Spojrzał na nią, skupiając się na jej twarzy. To prawda że minęło trochę czasu, i oboje na pewno się zmienili ale był pewny że osoba która przed nim stoi to Hana... Patrząc na nią powiedział tylko.
- Hana?
"- Nie wiem, czy powinnam być szczęśliwa, że Cię widzę, czy powinnam być zła na Ciebie za brak kontaktu, Ishida -" Dalej patrzył na nią zszokowany, myśląc czy to nie jest sen, albo coś w tym rodzaju, jednak dłużej się jej przyglądając zobaczył katanę przy jej boku. Czyżby też była członkiem korpusu?
- Hana... Czy to naprawdę ty?
- Myślałam, że nie żyjesz... - odparła, wtulając się w niego. Nie umiała kontrolować swojego uścisku, czy to było dobre, że to zrobiła, ale zawsze reagowała w ten sposób, czy to na rodzinę, przyjaciół czy osoby bliskie. Nie zwracała uwagi na swoją broń, która mogła się dziwnie ułożyć, bo to nie było najważniejsze, a jedynie dowód, że to naprawdę ona.
- Tak, to ja, naprawdę - odpowiedziała, widząc jego reakcję na jej strój i broń. - Tak, jestem w korpusie - odpowiedziała krótko z uśmiechem na ustach. Bardzo się cieszyła na jego widok. Niezmiernie.
- Dlaczego nie dałeś znaku życia? Rozumiem, że mogłeś mieć problemy - odpowiedziała zmartwiona, widząc, że musiał przejść wiele trudności w swoim życiu. Chciała mu dać wsparcie, wysłuchać go lub nawet przytulić, aby móc oderwać się od rzeczywistości, którą wcześniej znał. Jednak nie wiedziała, czy powinna okazywać dalsze zażyłości czy uczucia w jego kierunku. Owszem, miała pewne uczucia wobec niego, bo wiadomo, że czasem uczucia pojawiają się z biegiem czasu.
- A-a, H-Hana, nie możesz! Jestem cały spocony po treningu! Próbował jakoś sprawić aby go puściła i nie przesiąkła zapachem jego potu.
"- Myślałam, że nie żyjesz... -"
- I takie starałem się grać wrażenie... Teraz Korpus to mój dom i rodzina. Patrzył na nią jak ta dalej się w niego wtulała, nawet po jego słowach o tym, że śmierdzi potem, nawet jeśli nie aż tak aby to było wyczuwalne... Jednak jak widać, na nic się to zdawało... Do tego czuł że serio była stęskniona, w sumie minęło kilka lat. Ishida lekko wzdychnął i czując lekką nostalgię, również objął dziewczynę w geście pojednania.
"- Tak, jestem w korpusie -"
Jak widać tu i tak wszyscy się znają... Albo się znajdą. Lekko się zaśmiał pod nosem.
"- Dlaczego nie dałeś znaku życia? Rozumiem, że mogłeś mieć problemy -" Wzdychnął.
- To chyba lekko oczywiste... W jednym dniu straciłem tak ojca jak i matkę... Jego twarz wybrała ostrzejszych rys kiedy o tym opowiadał.
- I to wszystko było przez jednego pieprzonego, słabego demona... Nie mogłem go nawet porządnie zranić swoim ostrzem... Pomimo tych lat treningu w dojo i bycia tam najlepszym... Na wspomnienia o tym jego wyraz złagodniał, oczy się lekko zeszkliły a żeby zacisnęły... Zakrył swoją twarz dłonią i przetarł nią oczy, aby pozbyć się łez, które zdążyły się tylko pojawiać, lecz nie popłynąć. Po tym jak wziął głęboki wdech i się lekko uspokoił, kontynuował swoją odpowiedź.
- Choć teraz mówiąc to i patrząc wstecz mogę powiedzieć, że to było dość samolubne z mojej strony...
- To nie ma znaczenia, tak naprawdę ja też ćwiczyłam niedawno w dzisiejszym dniu. To się równa. To nie jest najważniejsze, ważne jest tylko to, że w końcu cię spotkałam - odpowiedziała, nadal go przytulając. Naprawdę tęskniła za nim. Łzy płynęły z jej rubinowych oczu. Gdy usłyszała dalsze słowa Ishidy, ucieszyła się z powodu Korpusu. - Wiesz, u mnie też trochę się zmieniło. Mój brat zaginął, a wcześniej mój ojciec zmarł, gdy miałam około dwóch lat, coś w tym stylu. Bardzo przeżyłam jego śmierć, potem nie potrafiłam się dobrze dogadać z mamą, a z kuzynką pisałam tylko listy, ponieważ wujek nas rozdzielił tak, że nie mieliśmy możliwości lepszego komunikowania się. A potem... - gdy zaczynała wspominać, że gdy usłyszała o rzekomej śmierci Ishidy, matka zaczęła przekonywać rezydencję Tairy o kontynuacji narzeczeństwa między Haną, a ich synem Heisuke. Nie wiedziała, czy powiedzieć mu o tym, ponieważ wolała nie mówić o tym w tym samym dniu. Chyba że zapyta ją o to.. Chyba że zapyta ją o to.
- Jestem w Korpusie dzięki wujkowi od strony mojej mamy. On zastąpił mojego zmarłego ojca, który mnie trenował, a potem trafiłam do jego przyjaciela na dalsze treningi - powiedziała z radością, uważając, że to były jej najlepsze lata, kiedy mogła się skupić na najważniejszym. - Co do bycia artystką, myślę o zrezygnowaniu z tańca w jednym miejscu, które jest dość niechlubne, ponieważ ogólnie zatrudniłam się, aby grać na instrumencie koto, ale moja matka naciskała, żebym również tańczyła, przez co mam wiele problemów, ponieważ mężczyźni myślą, że jestem kobietą towarzyską, a tak naprawdę nie jestem. Zaczyna mnie to denerwować - zwierzyła się mu, ponieważ nie wiedziała, z kim naprawdę mogłaby porozmawiać o tym.
- Przepraszam, że zrzucam na ciebie wszystkie swoje problemy, ale nie mam nikogo, komu mogłabym się zwierzyć, ponieważ mają inne zdanie niż ja - powiedziała smutnym głosem do Ishidy. Po pewnym czasie, gdy martwiła się o brak jego znaków, nie mogła uwierzyć, że stracił rodziców w jeden dzień. - Ale... ale to nie twoja wina. Ale to nie jest twoja wina, jeśli chodzi o słabego demona. Myślę, że musiał być zbyt sprytny. Jednak wiem, że rodzice teraz są dumni z ciebie, że ratujesz inne istnienia i nie zatraciłeś się w wspomnieniach z tamtych czasów - odpowiedziała, ponownie go przytulając, chcąc pokazać, że może wypłakać. - Rozumiem cię, wiesz, że jestem tu dla ciebie jako bliska osoba. Nie jesteś sam - odpowiedziała, dając mu otuchy. Wiedziała, że jest jego byłą narzeczoną, ale to nie oznaczało, że relacje między nimi mogły się ochłodzić.
Hana, po niezdecydowaniu, czy powinna zareagować w ten sposób, zaryzykowała i po przytuleniu go, dała mu buziaka w policzek. Nie wiedziała, jak on na to zareaguje, jednak uczucia wyszły poza jej kontrolę, ze względu na całą tę zaistniałą sytuację.
Jak widać moja próba nie raczenia jej moim zapachem, nie przeszła, albo jest po prostu jest uparta, jak pewna osoba którą znam, albo serio tęskniła... Co jest w sumie lekko zrozumiałe po takim czasie...
- Wiesz, u mnie też trochę się zmieniło. Mój brat zaginął... Wysłuchiwał jej opowieści, był dość skupiony aby bardziej ją poznać, przez to że w większości ich zaręczyny były organizowane przez rodziców i mieli mało kontaktów między sobą, do tego prawie brak wglądu w rodziny drugiej osoby, co było jasnym że nie mieli o sobie dużo informacji.
- Twój brak zaginął? Hmmm, nie kojarzę nikogo spotkanego z nazwiskiem Date w korpusie... Zastanawiał się.
- Jak wygląda? Jeśli go spotkam, spróbuje sprawić, aby się z tobą skontaktował.
"- Jestem w Korpusie dzięki wujkowi od strony mojej mamy..." powiedziała z radością, uważając, że to były jej najlepsze lata, kiedy mogła się skupić na najważniejszym.
Ishida skinął głową na jej słowa, nie często słyszał historię tego typu, sam wiedział, że wielu zabójców demonów straciło swoje rodziny, nim zostało członkami korpusu i to właśnie chęć zemsty pcha ich do przodu. Wiedział o tym aż zbyt dobrze...
- Serio? Za często nie spotykam tu ludzi tego typu, najczęściej poznaje tu tych, którzy mieli kontakt z członiem korpusu, lub byli już ofiarami ataku demona.
"- Co do bycia artystką, myślę o zrezygnowaniu z tańca w jednym miejscu..."
- Zaraz... Grasz na koto...? To wspaniale~! Kha, nie ma to jak dobry muzyk lub muzyczka koto w okolicy, od razu stres po treningu się rozchodzi, słuchając miłej nuty granej na koto~. Widać że był dość szczęśliwy, słysząc o umiejętnościach dziewczyny.
- Hmm, grać na koto i tańczyć jednocześnie... Nie ułatwia ci zadania. Wybacz za moje nieokrzesanie, ale jeśli coś nie sprawia ci przyjemności, to czy warto to kontynuować? Lekko się schylił w momencie przeprosin i spojrzał na nią pytająco.
- Ha? Takie śmiecie to nie mężczyźni. Zwłaszcza ci z ładnymi twarzami, którzy myślą że wszystko im wolno... Jeśli chcesz to podaj mi imiona, a chętnie z nimi pogadam~. Powiedział to do niej jakby zapraszał ją do czegoś mniej legalnego, ale wciąż robił to z uśmiechem tak jakby oferował jej szczerą pomoc.
"- Przepraszam, że zrzucam na ciebie wszystkie swoje problemy...-"
- Skąd ja to znam... Spojrzał w bok, przypominając sobie świat nakazów i zakazów członka rodziny samuraja w której kilka lat temu żył.
- Ale w Korpusie masz już trochę luźniej, prawda?
" - Ale... ale to nie twoja wina. Ale to nie jest twoja wina, jeśli chodzi o słabego demona. Myślę, że musiał być zbyt sprytny..."
- Nie był wcale sprytny... Był CHOLERNIE SŁABY! Nawet zwykły początkujący Mizunoto mógłby go ściąć... Wydarł się w złości na wspomnienia o tym...
- I wręcz przeciwnie, tamte wspomnienia dają mi siłę i cel... Chce się ich wszystkich pozbyć... Co do jednego... Było to jasne w jego spojrzeniu, że mówił te słowa poważnie i z dużymi pokładami determinacji.
"- Rozumiem cię, wiesz, że jestem tu dla ciebie jako bliska osoba. Nie jesteś sam -"
- Doceniam to, do tego oboje wiemy, że cały Korpus to teraz nasza rodzina... Dla tego nie musisz się o to martwić~. Ochoczo się uśmiechnął.
Ishida po otrzymaniu całusa w polik, spojrzał na Hane pytająco, z pustym spojrzeniem jakby nie wiedział co się stało. He? Dotknął swojego policzka i spojrzał na nią jeszcze raz, tak jakby jeszcze nie zrozumiał co się właśnie stało. HE??! Lekko się od niej odchylił, będąc zszokowanym, w tym samym czasie jego twarz się mocno zarumieniła.
- H-Hana-San? Patrzył na nią jeszcze bardziej zszokowany, nie rozumiejąc co się właśnie stało.
- No powiem Ci, że mój brat ma krótkie i czarne włosy, które odziedziczył po moim tacie - odpowiedziała, opisując jego szczegóły wyglądu.
- Tylko tyle pamiętam, niestety - dopowiedziała trochę ze smutkiem, jednakże miała nadzieję, że kiedyś spotka swojego brata. Kiedy dowiedziała się od Ishidy, że go w korpusie nie ma, były dwie opcje. Był nadal człowiekiem lub jest przemienionym demonem. Nie chciałaby usłyszeć tej drugiej opcji, bo wiedziała, że demony nie pamiętają tamtego życia, jakiego wiedli. Hana cały czas miała nadzieję, że to nieprawda i dawała choć odrobinę cienia szansy, żeby nie myśleć o jego losie. Po oderwaniu się od swojej nostalgii za bratem, usłyszała kolejne słowa dotyczące wstąpienia jej do korpusu, co nieco poprawiło jej humor.
- Znaczy mnie cieszy, że mogę chronić mieszkańców przed demonami, bo wiem, ile niewinnych wpada w ich zasadzki. A niektóre demony nawet pragną zrobić armię z ludzi, żeby stali się sługami Muzana - odpowiedziała nieco poważnie w tej kwestii.
- Mam po prostu pewne ambicje, które chciałabym spełnić jako zabójca demonów - dodała do swojej poprzedniej wypowiedzi o demonach. Po rozmowie o Korpusie, chciała bardziej rozluźnić atmosferę pomiędzy nimi, dlatego uznała, że zacznie kontynuować rozmowę o swojej artystycznej pracy, która faktycznie rozluźnia.
- Jeśli lubisz muzykę, to mogę Ci grać codziennie, to żaden problem naprawdę - powiedziała z radością do Ishidy. Umiała grać różne utwory, zarówno nostalgiczne, powiązane z naturą, jak i nieco weselsze.
- Znam wiele repertuarów. Od dziecka grałam na koto, który dostałam od matki na urodziny - powiedziała z radością, ponieważ naprawdę lubiła grać na tym instrumencie.
- Dlatego zrezygnowałam z funkcji tancerki w jej lokalu i teraz tylko gram tam na koto. Mam immunitet u szefowej i ochronę dzięki niej - powiedziała z lekkim poczuciem ulgi. Oczywiście usłyszała opinię Ishidy, co bardzo ją ucieszyło, że podziela te same zdanie co ona. Wygląda na to, że Hana i Ishida zaczynają się powoli łączyć nie tylko w tej kwestii. Wspólnie są zabójcami demonów, lubią muzykę i treningi. Zaczyna ją ciekawić, co jeszcze będzie ich łączyć w dalszych rozmowach.
- Ah, zapomniałam wspomnieć o tańcu. Niedawno dostałam nową pracę taneczną. Na każdym festynie mam przypisany repertuar od nowej szefowej, gdzie muszę zatańczyć tradycyjny taniec w tradycyjnym stroju. Na szczęście nie tolerują nachalnych tańców ani ubiorów, co dodatkowo mnie podbudowało w tej kwestii - odpowiedziała spokojnie do Ishidy. Przepraszając za wcześniejsze zrzucanie swoich problemów, usłyszała jego słowa i zastanawiała się, czy też miał wtedy takie problemy jak ona. Istnieje duże prawdopodobieństwo, ponieważ strata rodziców i zaginięcie brata nie są łatwe, a wręcz bardzo trudne.
- Tak, w korpusie jest nieco lepiej... - odpowiedziała nieco zmieszanym głosem, a nawet z przekąsem, co można było wyczuć. Jeśli Ishida to zauważył, na pewno mu o tym opowie. Gdy wrócili do tematu demonów i jego sytuacji, faktycznie, jeśli ten demon był naprawdę słaby, to musiał go zaskoczyć.
- Czyli można powiedzieć, że musiałeś doznać szoku i mogłeś nie dać rady go zabić. Jednak naprawdę nie przejmuj się tym. Jeśli ten demon nadal żyje, na pewno go zabijesz, a jeśli chcesz, możemy go zabić razem - odparła, dając mu otuchy i odwagę. Po jego kolejnej wypowiedzi można było wyczuć determinację zabójcy.
- To najważniejsze - powiedziała, gdy wspomniał o sile i celu.
- Ja pragnę pozbyć się głównego problemu, czyli Muzana - powiedziała odważniej, spoglądając Ishidzie w oczy. Hana nie żartowała, chciałaby odzyskać oddech słońca, to jest jej najważniejszy cel. Zawsze będzie się o niego martwić, to normalne, ponieważ nadal jest jej bliski. - Wiesz, to jest normalne, ponieważ nadal jesteś mi bliski - powiedziała nieco nieśmiało. Nie wiedziała, jak to ubrać w słowa, ale uznała, że powie to prosto z mostu.
Po ich rozmowie zauważyła, jak mu dała pocałunek w policzek i zobaczyła, że jego twarz pokryła się uroczymi rumieńcami.
- Masz urocze rumieńce - zaśmiała się cicho i dźwięcznie obok niego, ale nie na tyle głośno, żeby go przestraszyć w tej sytuacji. Po chwili postanowiła zaskoczyć go jeszcze raz i dała mu pocałunek na przeciwny policzek. Następnie zaczęła na niego patrzeć jak na obrazek, z zauroczonym wyrazem twarzy. U Hany można zauważyć pewną ekscytację związana z tym, co zrobiła, ponieważ ciekawiło ją, czy on również odważy się na taki krok. Przy nim czuła się rozluźniona i odważniejsza. Możliwe, że uczucia, które tam tkwiły w jakimś martwym punkcie, jakby ożyły, ale wciąż zastanawiała się, czym one są w tym momencie. Gdy Hana wykonała ostatni raz manewr, na twarzy dziewczyny pojawiły się rumieńce, co mogło oznaczać, że Ishida wciąż jej się podobał. Wiedziała, że ma narzeczonego, jednak nie mieli okazji porozmawiać osobiście, możliwe że wciąż jest zajęty swoimi obowiązkami.
"- Tylko tyle pamiętam, niestety -" Szczątkowe informacje... Ishida jednak skinął głowę aby dać jej choć trochę nadziei.
- Jeśli go spotkam, przekaże że go szukasz.
"- Jeśli lubisz muzykę, to mogę Ci grać codziennie, to żaden problem naprawdę -" Ishida lekko się uśmiechnął, słysząc tą propozycję.
- Hehehe~, taka dziewczyna to skarb, jak tak dalej pójdzie to cię chyba zabiorę twojemu narzeczonemu~. Zaśmiał się żartując, nie wiedząc o aktualnych zaręczynach Hany.
"- Znam wiele repertuarów. Od dziecka grałam na koto, który dostałam od matki na urodziny -"
- Słyszałem że początki gry na Koto są dość ciężkie, zwłaszcza dla młodszych osób, które nie mają jeszcze tyle siły.
"- Dlatego zrezygnowałam z funkcji tancerki w jej lokalu i teraz tylko gram tam na koto. Mam immunitet u szefowej i ochronę dzięki niej - "
- Miło to słyszeć że nie dajesz sobą rządzić, do tego posiadanie dobrej szefowej to skarb.
"- Ah, zapomniałam wspomnieć o tańcu. Niedawno dostałam nową pracę taneczną...-"
- W tym wypadku, musisz mi podać datę następnego festynu. Będę wyczekiwać twojego występu~.
"- Tak, w korpusie jest nieco lepiej... -"
- Miło to słyszeć~. Uśmiechnął się do niej, z ulgą na twarzy.
"...Jeśli ten demon nadal żyje, na pewno go zabijesz, a jeśli chcesz, możemy go zabić razem -"
- Nie możemy... On.. Już jest martwy, jeden z zabójców uratował mnie tamtego dnia, tak dowiedziałem się o korpusie i do niego przystąpiłem. Znowu lekko zmarkotniał, po poruszeniu tego tematu.
"- Ja pragnę pozbyć się głównego problemu, czyli Muzana -"
- Celujesz wysoko... Nawet wyżej niż ja.... Ale nie dam się prześcignąć. Powiedział zdeterminowanie.
"- Wiesz, to jest normalne, ponieważ nadal jesteś mi bliski -" Zarumienił się po tych słowach.
- Dzięki Hana, miło to słyszeć. Nieśmiało podrapał się po głowie.
"- Masz urocze rumieńce -" Spojrzał na nią poważniej, jakby mu się coś przypomniało.
- He? Wcale nie... No nie no.... Kolejna tak mówi... Wcale nie są urocze.... Przechylił głowę w i spojrzał w bok słysząc komplement, tak jakby się obraził, jednak to doprowadziło do tego aby tylko dostać kolejnego całusa, przez którego szybko odwrócił się w jej stronę z kolejnymi rumieńcami. Patrzył na jej twarz...
- Hana...? Patrzył na jej zarumienioną twarz ze spokojnym uśmiechem. Zbliżył swoją dłoń, która przejechała po jej policzku do czoła, a następnie ją lekko pacnęła w takowe.
- Wybacz za to. Schylił głowę w geście przeprosin.
- Wiem że się cieszysz że mnie widzisz, ale to nie znaczy że możesz od razu posuwać się do takich... Rzeczy... Zarumienił się mocniej niż wcześniej przy czym spojrzał w bok. Po chwili wrócił do niej wzrokiem.
- Też jest mi miło że w końcu mogłem cię spotkać i poznać. Każdy facet byłby zadowolony z takiej uroczej adoratorki. Jednak pchanie tak tego wszystkiego... Z dopiero poznaną osobą wymaga odwagi. Jesteś silna Hana... Znał już kilka silnych kobiet pośród korpusu, ale siła którą emanuje Hana jest inna... Jest delikatniejsza... Podrapał się po policzku. Po raz kolejny zbliżył dłoń do jej czoła i odsuwając jej włosy do góry zbliżył się i pocałował ją w nie.
- Co powiesz na to abyśmy zaczęli jako przyjaciele i lepiej się poznali? Zapytał ze szczerym uśmiechem.
- Ahh, dziękuję, naprawdę - zarumieniła się przy nim, próbując ochłonąć, ale to było daremne.
- Dobrze, bardzo chętnie - odpowiedziała, ciesząc się, że chce przyjść i zobaczyć mój występ.
- Może uda mi się załatwić Ci jedno z pierwszych miejsc na repertuarze - odparła z uśmiechem. Po usłyszeniu o martwym demonie, poczuła ulgę.
- To dobrze, bo musiałabym go polować i zabić - odpowiedziała odważnym i poważnym tonem głosu. Hana nie żartowała w tej kwestii, bo nie lubiła demonów, którzy grasują na ludzkim życiu. A jeśli chodzi o Muzana, to ma duże ambicje, aby ich zniszczyć.
- Możemy więc współpracować, aby go zabić. Jednak zastanawia mnie jedno, czy istnieje jeszcze rodzina zabójców i ludzi, z której wywodził się Muzan, zanim stał się demonem - wypowiedziała z ciekawością i zastanowieniem. Słyszała pewne plotki na ten temat, ale nie wiedziała, czy są one prawdziwe dotyczące klanu.
Białowłosa spoglądała na Ishidę, wiedząc, że naprawdę się zmienił - stał się bardziej otwarty i uczuciowy. Nie wiedziała, jak inne dziewczyny na niego reagują, ale nie mogła oderwać od niego wzroku. Lekko się zaśmiała, gdy zaczął rumienić się na policzkach. - Tak? - spytała, mając zarumienione policzki. Była zaskoczona, gdy zbliżył swoją dłoń do jej policzka i pociągnął ją za nie. - Auć, ojej - lekko naburmuszona odpowiedziała, słysząc jego słowa.
- Wypraszam sobie, powiedziałam Ci, że jesteś mi bliską osobą, więc mogę. A inni mężczyźni, którzy są poza kręgiem moich bliskich, nawet gdyby pragnęli mojej uwagi, nie dostaną jej - podkreśliła swoje słowa, bo jak powiedziała, ma stabilne uczucia i swój honor.
- Umm... dziękuję - odparła, słysząc komplement. Faktycznie, miał dużo racji, że powinna być ostrożna, bo inni mężczyźni mogliby wykorzystać jej naiwność na różne sposoby.
- Wiem, będę ostrożna - wypowiedziała krótko. Poczuła kolejny raz jego dłoń na swoim czole, potem ją pocałował, a serce dziewczyny zaczęło bić mocno, jak oszalałe. Nie wiedziała, co się z nią naprawdę dzieje.
- Dobrze, czemu by nie - odpowiedziała, mając rumieńce na twarzy. Ucieszyła się, że nie została odrzucona przez swoje emocjonalne wyrazy szczęścia, widząc jego reakcję. Chciała odwzajemnić ten pocałunek, jednak nie wiedziała, czy to nie byłoby za wiele według niej. Dała mu dwa pocałunki w policzki, ale gdyby posunęła się dalej, mogłoby to być źle odebrane. Wtedy uznała, że przytuli się do niego jeszcze raz, bo wtedy nie będzie zbyt kontrowersyjne pomiędzy nimi.
- Jeśli w tak młodym wieku się tego nauczyłaś, to można cię nazwać prawdziwym złotym dzieckiem, co~? Zaśmiał się pod nosem.
"- Może uda mi się załatwić Ci jedno z pierwszych miejsc na repertuarze -"
- A?! Naprawdę? Było by bardzo miło. Nie miałem w ostatnich czasach za dużo kontaktów z dobrą rozrywką, ale patrząc po twoim charakterze, będzie to występ najwyższej klasy~. Uśmiechnął się, mając już nadzieje że następny występ będzie już niedługo.
- Kha~, teraz się napaliłem~! Dosłownie można było zobaczyć bijącą od Itsukiego radość, objawiającą się tak że jego uśmiechnięta twarz wręcz promieniała.
"- ...Jednak zastanawia mnie jedno, czy istnieje jeszcze rodzina zabójców i ludzi, z której wywodził się Muzan, zanim stał się demonem -" Był lekko zaskoczony jej pytanie.
- Rodzina Muzana? Hmm, nigdy się nad tym nie zastanawiałem, a co ci ta wiedza? Zapytał zaciekawiony.
"- Wiem, będę ostrożna -" Skinął głową twierdzącą na te słowa.
- Dobrze to słyszeć~.
"- Dobrze, czemu by nie -" Spojrzał na nią lekko zaskoczony ale z dość zauważalnąulgą.
- Uff~, nie wiem czemu, ale bałem się że nie przyjmiesz tego tak dobrze~. Dzięki wielkie za wyrozumiałość Hana~. Znowu się uśmiechnął, po czym rozciągnął się, wyciągając ręce do góry. W tym momencie Hana właśnie go objęła co jedynie dało mu kolejne rumieńce. Patrząc w górę zobaczył że zbliża się południe, wiedząc że zbliża się czas jego rozciągania, spojrzał na dziewczynę i zapytał ją
- C-Cóż Hana... Nie wiem jak ty ale muszę się podjąć teraz treningowi rozciągania, aby nie zardzewieć zbyt mocno. Więc chyba czas wracać do kwatery głównej, prawda? Zapytał dziewczynę.
- Myślę, że ta wiedza mogłaby nam się przydać - odpowiedziała zaciekawiona.
- Jeśli udałoby się nawiązać z nimi kontakt, możemy wspólnie zabić tego demona, przy współpracy zabójców i rodu, z którego pochodzi - odpowiedziała, zachęcając go do przemyśleń na ten temat.
- Współpraca i sojusz są bardzo ważne, zwłaszcza pomiędzy nami a nimi - dodała, rozszerzając swoją wypowiedź na ten temat. Obiecała, że będzie ostrożna i nie złamie tej obietnicy wobec Ishidy.
- Rozumiem cię, dawno się nie widzieliśmy, więc musimy to trochę odbudować, prawda? - spytała, spoglądając na niego. Miała wrażenie, że chodziło mu o coś więcej niż tylko bycie zwykłymi przyjaciółmi. Hana zaczepnie w tym dniu pocałowała go jeszcze raz w lewy policzek, chcąc pójść z nim do kwatery głównej na wspólny trening. Nie zwracała uwagi na upływający czas, który zaczynał się kurczyć, mimo że miała dzisiaj trening do wykonania, aby potem móc pograć na swoim instrumencie. Po przytuleniu się do Ishidy. Gdy wspomniał o powrocie do kwatery głównej, kiwnęła głową.
- Co do treningu, muszę się rozciągnąć i potrenować, bo inaczej przełożony mnie zabije, widząc mnie w takim stanie, jak teraz - zaśmiała się nieco, mówiąc potem z nutką powagi. - Może dzisiaj potrenujemy razem? Co Ty na to? - zapytała go.
- Hmm... Zaczął się nad tym zastanawiać.
"- Współpraca i sojusz są bardzo ważne, zwłaszcza pomiędzy nami a nimi -" Skinął głową twierdząco.
- To prawda sojuszników nigdy za dużo. Jednak nie mam pewności, czy rodzina Muzana będzie chciała wpierw uwierzyć w to wszystko... Ale cóż, bez prób nie ma rezultatów.
- Rozumiem cię, dawno się nie widzieliśmy, więc musimy to trochę odbudować, prawda? -
- Dzięki za wyrozumiałość~. Znów się do niej uśmiechnął.
Gdy tylko dziewczyna go znowu pocałowała, skupił na nią swój wręcz karcący wzrokiem, ale ostatecznie tylko lekko klepnął ją w głową.
"- Co do treningu, muszę się rozciągnąć i potrenować, bo inaczej przełożony mnie zabije..."
- Huh? Przełożona? Dalej cię pilnują osoby o wyższych rangach? Myślałem że po skończeniu selekcji, trening jest zależny od osoby i nie musi być sprawdzany... Hmmm... Zaczął się zastanawiać.
- A może to ja jestem takim treningoholikiem że nie trzeba mnie sprawdzać~? Zaśmiał się pod nosem.
"- Może dzisiaj potrenujemy razem? Co Ty na to? -"
Słysząc to pytanie od razu się uśmiechnął.
- Jasne! To wracajmy do kwatery, osobiście nie chcę się rozciągać na ziemi. Wstał i dłońmi otrzepał się z kurzu znajdującego się na jego spodniach, następnie podał jej rękę aby pomóc jej wstać..
- Ach, daj spokój, przełożony tylko pilnuje, czy ja się nie lenię. Poza tym jestem samodzielna, po prostu woli mieć mnie na oku, to wszystko - odpowiedziała z przekąsem do Ishidy. Powtarzała przełożonemu, aby nie pilnował jej ani nic podobnego, ale najwyraźniej zachciało mu się tatusiować ją, czego tak naprawdę nie potrzebowała, bo miała wychowanie w rodzinie, które wystarczało na całe życie.
- Wygląda na to - zaśmiała się żartobliwie. Po tamtejszym buziaku poczuła, że przesadziła, ale jednak otrzymała delikatne upomnienie w postaci klepnięcia w głowę. Uśmiechnęła się niewinnie w jego kierunku.
- No to super, chodźmy, bo robi się nieco chłodniej, a nie zamierzam zachorować - odpowiedziała, widząc jak on pierwszy wstał i podał jej rękę do wstania. Skorzystała z jego uprzejmości i szybko wstała z ziemi, czując lekki ból w kostkach, który jednak szybko minął, gdy poruszyła palcami u nóg. Otrzepała się z kurzu z dolnej części ubrania. Wcześniej kiwnęła mu z podziękowaniem. Gdy poczuła wcześniej ciepło jego dłoni, zarumieniona była gdy spojrzała mu w oczy, wtedy miała kolejną falę gorąca.
- Beż żadnych informacji będzie ich trudno znaleźć, dosłownie będą tak samo trudni do odnalezienia, jak sam Muzan... Do tego zostaje jeszcze szansa że nam nie pomogą... Po przemyśleniu tego wszystkiego podchodził sceptycznie do całego pomysłu, choć wierzył że plan Hany, ze znalezieniem reszty rodziny Muzana, mógłby naprawdę pomóc, korpusowi z jego misją.
"- Ach, daj spokój, przełożony tylko pilnuje, czy ja się nie lenię.... - " - He czyżby kolejny adorator? Serio widać że ten kwiatuszek wabi~. Zaśmiał się pod nosem, słysząc o kolejnym mężczyźnie.
"- No to super, chodźmy, bo robi się nieco chłodniej, a nie zamierzam zachorować -" Skinął głową twierdząco.
- Yhy~, tak jest. Od razu ruszył z Haną w kierunku głównej siedziby zabójców demonów, kierując się przez górzysty jak i zalesiony teren lokacji na której się znajduje siedziba.
Yoshimatsu i Hana z/t
Szedł w ciszy przed siebie, wciąż nie wiedząc nawet co miałby powiedzieć. Jak się odezwać? Od czego zacząć? Nie miał pojęcia, bo w końcu sam posiadał nawet nie tyle zmysł pomagający w rozróżnianiu odpowiednich roślin, co sam... no właśnie. Przymus. Musiał wiedzieć, co było a co nie było jadalne już od dziecka, to pomagało im przeżyć. Jak miał komuś przekazywać tę wiedzę?
Pamiętał, że Eri próbowała namówić go do wzięcia ucznia. Ale... nie był na to gotowy. Zupełnie. W najmniejszym stopniu! A może raczej nie był przez fakt, że wiązało się to z odpowiedzialnością za kogoś? To, czego mógł jej nauczyć mogło kogoś uratować w przyszłości. Albo zabić. Co jeśli pomyli grzyby? Co jeśli zerwie silnie trującą roślinę zamiast tej leczniczej, bo on sam się pomyli, tłumacząc jej coś?
Czuł jak gula rosła mu w gardle z każdą chwilą. Nie mógłby się odezwać. Nie, to było dla niego zbyt wiele. Próba rozmowy...
A jednak powinien. Tak mu się wydawało, że na tym miałyby polegać nauki. Ale czego i w jaki sposób miał jej uczyć? Jak rozróżniać to wszystko, które rośliny...
Przesunął wzrokiem po polanie, na której mnożyło się już od traw i roślin. Co miał... od czego zacząć? Sam czuł jak wszystko go przygniatało w tej chwili, szczególnie, że stał w miejscu już kilka dobrych minut. Jego wzrok w ciszy przechodził z jednego liścia na kolejny - a on wciąż nie wiedział. Jak je nazwać, jak określić, co powiedzieć, w jaki sposób wytłumaczyć. W jaki sposób miał ją uczyć? Może zielnik? Przygotowywanie zielnika zawsze było doskonałym planem, ale...
Zawahał się znów, zdejmując z własnych pleców coś, co bardziej przypominało przenośną szafkę z szufladkami. Przykucnął przy niej, choć bardziej skupił się na roślinie, która znajdowała się przed nim. Fioletowo-czerwone liście - może był to dobry trop? Dobry początek? Nawet jeśli czuł, że jego głos wcale a wcale nie chciał się wydostać...
- ...które rośliny mogą się... wyróżniać na tle innych. Ale nie wszystkie... to... tutaj jest całkiem... wyróżniającą się... - wydukał cicho, odwracając się zaraz do szafeczki, sięgając po niewielki nożyk z jednej z wnęk. - Trzeba być ostrożnym przy zbieraniu tego, czego nie znasz... Czasem sam dotyk może być parzący i trujący dla skóry. Zapachy dużo mogą wskazać również, ale najważniejsza... jest obserwacja. I proszę, nie zjadaj wszystkiego co napotkasz, dobrze? - kontynuował, wciąż dość cicho, jakby w obawie przed własnymi słowami. Nawet nie spoglądał na swoją towarzyszkę w tej chwili.
- Shiso... jest bardzo powszechnie używane... też w gotowaniu. To jest dobra roślina na problemy z żołądkiem. Liście, korzenie... nawet jeśli roślina jest dobra na problemy z żołądkiem, nie każda jej część będzie tak samo skuteczna. Albo smaczna. Chociaż... nie trzeba przy lekach rozważać smaku zawsze. Ale już przy naparach można bardziej - mówił dalej, a choć trzymał nożyk w dłoni, jakby gotowy do zerwania rośliny, nie ruszył się nawet o milimetr z dłonią.
- Chcesz... ją zerwać? Do zielnika w sensie... - wydukał po cichu.
- Trening:
- Fukuro jako mistrz zielarstwa naucza Hanako podstaw rozpoznawania i zbierania roślin, oraz tego w jaki sposób różne części roślin mogą być używane w przygotowaniu specyfików do walki i leczenia.
dialog #7d9360
- Czyli... - zawahała się na moment - różna część rośliny będzie inaczej działać? I można je używać w gotowaniu jak i w zielarstwie? - zapytałaby się upewnić, że póki co wszystko dobrze pojmuje jej mózg. - Tak, z miłą chęcią, powiedz mi tylko Fukuro-san na co powinnam zwrócić uwagę, w sensie jakiś szczegół czy coś - dodała pod sam koniec z zawahaniem, o ile trzymana w dłoni roślinę pewnie by zapamiętała, tak nie była tego aż tak bardzo pewna gdy stali na środku polany, a wszystko zlewało się w jej jedną zieloną kupę, więc nie było szansy by odróżniła tę roślinę od czegoś innego. Ech...
______________________________________________
Jako NE posiada klasyczną broń nichirin z ciemnosrebrnym odcieniem
- Kod:
[color=#01a301] tekst [/color]
- Książki... - zawahał się, samemu w końcu najwięcej ucząc się ze zwykłego życia w kwestii roślin, przynajmniej tych najbardziej powszechnych. - Mamy zielniki. Robienie własnych to dobra praktyka. Książki też powinny się znaleźć... - zastanowił się, które były w jego posiadaniu, które posiadali inni mieszkańcy Tsurugi, gdzie mógłby oddelegować dziewczynę. W końcu nie chciał zmuszczać jej do sposobu nauki, na której podstawie on sam się uczył.
Skinął głową zaraz po jej kolejnym pytaniu. - Nasiona najlepiej sprawdzają się do olejów, liście do wywarów, ale nie jest to zasadą. Znaczy... to... tak bardzo podstawową, ale czasem na przykład uprażenie nasion może sprawić, że będą nadawały się do czego innego, do innych środków. Albo ususzenie. Niektóre rośliny, czy ich części, będą dobre do przechowywania... - mówił powoli, zastanawiając się, jak mógł sprawić, aby zielonowłosa zrozumiała lepiej. Jak mógł jej ułatwić to? Uważał, że praktyka była bardzo istotna w zielarstwie, ale może nie dla niej? Może potrzebowała pierw wiedzy..?
- Jeśli kucniesz będzie ci wygodniej - powiedział, samemu również przysiadając przy roślinie. Przekazał jej swój nożyk, którym przywykł samemu do ścinania roślin. Był po prostu wygoniejszy do pracy. Szybciej wtedy szła.
- Czerwona roślina, shiso, często jest używana w kuchni... Rośliny mogą być używane w kuchni, mogą w zielarstwie. To siebie nie wyklucza. Niektóre mogą leczyć, a inne szkodzić... czasem to tylko kwestia przygotowania - wyjaśnił, wpatrując się w liście, które może były bardziej purporowe? Tyle ich zawsze było - tak łatwe do znalezienia, nawet jeśli ich smak był dla niego zmorą po momentach, w których codziennością do jedzenia był ich wywar. Ale może dlatego było dla niego tak proste zapamiętanie, co było a co nie było jadalne? W końcu musieli coś jeść w domu - dużo gąb do wykarmienia, a ich sytuacja nie była tak komfortowa...
- Kora, kwiaty, korzenie... wszystko może być przygotowane w odpowiedni sposób, aby się posilić. Albo, aby pomogło uporać się z czymś... - powiedział, zaraz kręcąc głową. Może to było za dużo? Może powinin się skupić na innych aspektach...
- Ale pierw zbieranie i odpowiednie zasuszanie roślin. Ich przygotowywanie. Do zastosowania możemy przejść później - powiedział, sięgając prędko do szafeczki po jedną z szufladek, do której mogli odłożyć ścięte rośliny.
dialog #7d9360
______________________________________________
Jako NE posiada klasyczną broń nichirin z ciemnosrebrnym odcieniem
- Kod:
[color=#01a301] tekst [/color]
Czasem wydawało mu się, że gdyby potrafił czytać wcześniej, może wszystko byłoby łatwiejsze? A może takie mu się wydawało, bo teraz w korpusie rzeczywiście było łatwiej? Może przywykł do życia w Yonezawie, w Tsurugi, w sposób w którym mógł się przydać innym, nawet jeśli nie wszyscy za nim przepadali czy traktowali...
Właściwie jak? Traktowali go tak jak zasługiwał. W jaki inny sposób by mieli?
- Czytać nauczyłem się dopiero w korpusie, więc kiedy zdecydowałem się pomagać przy ziołach, to była kwestia nadrobienia ... Chociażby nazewnictwa - wyjaśnił, nie wiedząc jak powinien kogoś nauczać od podstaw. Mówił za dużo, zalewał kogoś swoją wiedzą, znów...
Ale od czego miał zacząć? W jaki sposób? Co było podstawami, a co było czymś niepotrzebnym na początku?
Widać było, że wpatrywał się w roślinę przed nimi zamiast w dziewczynę. Co powinien jej powiedzieć?
- Przepraszam, to moja wina, nie potrafię nauczać - powiedział prędko, wciąż wzrokiem utkwionym w roślinie o czerwonawych liściach. Dla niego to wszystko było... po prostu potrzebne. Od zawsze. Nie znał za dziecka właściwości roślin i jak stworzyć z ich udziałem leków, ale czy dużo różniło się to od tego, co jedli i dlaczego? Od tych losowych stwierdzeń, że coś było dobre na chorobę, a czasem na wzrok, a czasem na plecy, a czasem na sen...
Nie miał pojęcia jak długo milczał, zastanawiając się. Co powinno być... prostym? Od czego powinno się zacząć?
Nawet było widać jak kilka razy brał głębszy oddech, jakby próbował coś powiedzieć, ale zastygał - jakby nie potrafił się zebrać na nic, jakby słowa same utykały mu w gardle.
- Coś... rzuca ci się... w oczy na łące..? - zapytał w końcu cicho, ledwo słyszalnie na ściśniętym gardle. Jakby próbował zacząć od nowa. - Albo pamiętasz... jakąś roślinę? Coś, co często w domu było..? - dodał znów, możliwe że jeszcze ciszej, zupełnie tracąc pewność w głosie i słowach. Kiedy opowiadał o czymś, szczególnie o własnej pracy, miał tendedncję do zupełnego zatracania się w tym, ale wystarczyło go wybić z rytmu, aby cała ta pewność i słowotok znikały.
dialog #7d9360
- Nie wiem, czy to pomoże, czy nie, ale... to chyba kwiaty ozdobne... rośliny. Nie znam się na nich za bardzo - opuściła głowę w zażenowaniu własnej sytuacji - Czy ta informacja coś nam da? - spytała nieśmiało podnosząc głowę i zerkając na Fukuro.
______________________________________________
Jako NE posiada klasyczną broń nichirin z ciemnosrebrnym odcieniem
- Kod:
[color=#01a301] tekst [/color]
Widać było jak zamykał się w sobie - był nerwowy, ale bardziej jak zaginione w kąt zwierzę. Nie chciał, bał się odezwać... Bał się.. że nauczy czegoś złego. Może kobieta powinna skupić się na pomocy innym? A dopiero później poszukać kogoś, kto rzeczywiście mógłby jej nauczyć o roślinach?
Chociaż słysząc o roślinach ozdobnych - wiedział o nich, widywał i choć był pewny swego, początkowo nie rozumiał, dlaczego kobieta mogłaby pomyśleć, że to była nieprzydatna wiedza. To on był nieprzydatny - nie ona. To on nie potrafił jej pomóc... Przekazać tego co wiedział. Może po prostu powinien dać jej zielniki?
- Rośliny, które nie mają zastosowania, nie znajdują miejsca w przyrodzie. Wisteria przydaje nam się do walki z demonami, przygotowujemy z niej oleje wspomagające zabójców podczas starć, a chociażby lilie potrafią wspomóc regeneracje poparzeń i wysypek, szczególnie korzeń ma doskonałe zastosowanie na problemy żołądkowe, a liście czasem są stosowane do ukojenia problemów narządów roz... Innych problemów - zmienił prędko, wbijając wzrok w ziemię, zażenowany sam z jaką łatwością był gotowy opowiedzieć kobiecie o dokładnych problemach i wysypkach, z jakimi niektórzy przychodzili. Przygotowywał głównie leki i maści, środki z roślin, a nie leczył - ale wiedział, co na co mogło pomóc. Może stąd niektórzy traktowali go niczym medyka? Zaprzeczał temu, ale może... Niektórym było tak łatwiej? Trudniej było poprosić o pomoc specjalistę, bo było to niczym przyznanie się do problemu.
- Niektóre rośliny ozdobne są też... Toksyczne. A inne mogą zdać się na użycie... Jaki broń... - zawahał się na jakieś rozmazane wspomnienie, kiedy głos mu się zawahał.
Nie. Nie powinien o tym myśleć. To nie było jego problemem, jego sprawą, jego interesem.
I wolał nie myśleć nawet nie sprawdzać co Tatsu mogłaby zrobić, gdyby poruszył z nią ten temat. Jeszcze po tylu latach. Byłoby jeszcze gorzej niż ostatnio, kiedy nie przypilnował w pamięci daty - szczególnie, że przecież to wszystko mogło być tylko jego urojeniami. Nie miał żadnego potwierdzenia, że cokolwiek wtedy zaszło - to mógł być tylko alkohol...
- Możemy zacząć od tych roślin. Albo możesz spróbować zerwać coś, co rzuca ci się w oczy. I spróbujemy przeanalizować co znalazłaś... - zaproponował cicho, wciąż ze wzrokiem utkwionym w ziemi.
dialog #7d9360
Nie możesz odpowiadać w tematach