Moriko
16/08/1633, Opuszczona wioska, Yonezawa, Rzemieślnicy
Czerwone włosy; Warkocz; Delikatna budowa.
- Moriko ubiera się dosyć prosto — buty, z cienkiego materiału, czarne spodnie o wysokim stanie, zawiązane szerokim pasem z tego samego materiału z niewidocznymi spinkami. Koszulę zawsze nosi białą, ze zwężanymi rękawami oraz niewielkim stojącym kołnierzem. W ten sposób wygląda cała garderoba, jedyną różnicą są sytuację, gdy trzeba narzucić na siebie płaszcz czy kapelusz z powodu zimna lub deszczu.
- Włosy ma rude, wręcz ognisto czerwone. Nosi przyciętą grzywkę jednak nierówną. Grzywka po bokach kończy się dłuższymi pasmami włosów, sięgającymi poniżej szczęki. Włosy ma dosyć długie, zaplecione w warkocz. Twarz ma delikatne rysy, dosyć nietypowe w tym regionie. Sugeruje to obce pochodzenie. Oczy ma bursztynowe. Ciało jest dosyć drobnej budowy.
- Z dzieciństwa niewiele pamięta. Wie, że z matką i ojcem przypłynęli z innego regionu, niestety nie pamięta tego miejsca ani nawet, z jakiego rejonu pochodzi. Okolice Osaki traktuje więc jako swoje rodzinne strony. Byli ubogą rodziną — ojciec miał opinię wykształconego rzemieślnika, jednak jego twórczość nie budziła zainteresowania. Był jednak zaradnym człowiekiem i doskonale radził sobie sam pomimo problemów finansowych. Był dla Moriko wzorem do naśladowania, a jego umiejętności techniczne do dziś pozostają inspiracją. Rodzice odeszli dosyć wcześnie, powodem była jakaś zaraza — jedna z wielu, nikt nawet nie zawracał sobie głowy, by ją nazwać. Opieką zajął się następnie staruszek Rikyu — lokalny, szanowany zielarz. Był traktowany niczym dziadek przez większość lokalnych dzieci. Został też nauczycielem zielarstwa dla Moriko, co miało zapewnić pewną przyszłość.
- Rikyu starał się nauczyć Moriko wszystkiego, co wiedział o leczniczych ziołach, jednak to nie to budziło największe zainteresowanie w tym rzemiośle. Tworzenie medykamentów wydawało się czymś, co mogło zapewnić zysk i wygodne życie, jednak prawdziwą pasją były zawsze substancje trujące i narkotyczne. Rikyu tego nie pochwalał, co było punktem zapalnym wielu dyskusji. Zdaniem Moriko to dzięki takim substancjom można było wkraść się w łaski odpowiednich ludzi i zarobić dużo. Budziło to niepokój u staruszka — niestety nie mógł wiele z tym zdziałać. Nadchodzące problemy finansowe upewnić miały Moriko, że skupianie się na ziołach leczniczych nie zapewni wygodnej przyszłości.
- Osada, w jakiej mieszkali, od lat pustoszała. Ludzie przeprowadzali się do innych wiosek, by żyć z nowymi narzeczonymi, inni szukali szczęścia w mieście lub po prostu jako parobek w innych rolniczych osadach. Wioska, której ludność została uszczuplona już wcześniej z powodu zarazy była coraz mniej wygodnym miejscem do życia. Z tego powodu rzadziej też Rikyu miał podróżnych klientów. Nawet jego renoma nie przyciągała ludzi do wymierającej wioski. By zarobić, Rikyu i Moriko musieli podróżować po wioskach czy obozach drwali lub górników w poszukiwaniu chorych i cierpiących. To właśnie to miało odmienić życie Moriko i wpłynąć na radykalną zmianę planów.
- Podczas jednej z podróży przez las Moriko i Rikyu zgubili się. Byli w drodze do niewielkiej osady górniczej, gdzie trawiąca ludzi nieznana choroba spowodowała już kilka zgonów. Ich problemy w drodze spowodowane były wcześniejszymi ulewami. Wywołały one osunięcie się błota ze wzgórza, jakie zniszczyło kilka dróg i punktów odniesienia. Para zielarzy, próbując znaleźć nową drogę, krążyła zbyt długo w kółko. Rikyu był świadomy opowieści o demonach, jednak w tej sytuacji nie byli w stanie ani wrócić do domu, ani dotrzeć do celu przed zmrokiem. Musieli rozpalić ognisko i przenocować pośród drzew. Nie było to zbyt przyjemne — po ostatnich wydarzeniach las był nieprzyjemnie wilgotny, co potęgowało też uczucie chłodu. Nie ułatwiało to też znalezienia opału. Przynajmniej nie groził im wiatr.
- Ktoś, kto jak Moriko nie wiedział nic o zagrożeniach nocy, nie obawiał się spać nocą w lesie. Rozpalone ognisko powinno trzymać z daleka lokalne drapieżniki. Rikyu jednak nie mógł zasnąć. Nie podzielił się jednak obawami — mało kto skłonny jest uwierzyć w demony, jeśli samemu ich nie widział. Nawet jeśli, wiedza ta nie zmieniała nic w ich sytuacji. Czuwał, oszczędnie dodając do ogniska opału. Gdy właśnie tak poprawiał ognisko, odwrócił się, by wrócić na swoje prowizoryczne posłanie. Zobaczył wówczas wynurzającą się z ziemi rękę, tuż obok twarzy Moriko. Ręka próbowała przyłożyć coś do twarzy. Rikyu rzucił się z krzykiem, łapiąc za swoją podróżną laskę i uderzył w rękę. Obudziło to Moriko — zaskoczenie jednak było zbyt duże, by działać. Z ziemi powoli wysuwała się postać. Nic sobie nie robiła z ciosów drewnianą laską. W końcu, gdy już tylko nogi tej istoty były pod ziemią, złapała ona za laskę i zacisnęła dłoń — drewniana podpora rozsypała się w drzazgi. Drugą ręką potwór uderzył w zielarza. Staruszek z krzykiem przewrócił się a wokół opadły krople krwi. W tej sytuacji los pary wydawał się przesądzony. Istota, jaka ich zaskoczyła, miała nieludzką siłę i nadnaturalne zdolności. Nawet gdyby nie zaskoczenie ani Rikyu, ani Moriko nie mogliby nic zdziałać. Uratował ich jednak szermierz, który wyskoczył spomiędzy drzew i jednym ciosem ściął głowę demona. Gdy staruszek poddał się opiece swojego adepta, szermierz wspomniał, że zobaczył ich ognisko ze szczytu wzgórza. Tak jak oni, był tutaj z powodu choroby panującej w obozie górniczym. Odpowiedzialnym za chorobę miał być demon, jaki upodobał sobie trucie ludzi nocą, by powoli czekać na ich zgon. Gdy Rikyu zauważył demona, ten właśnie próbował otruć Moriko. Dla szermierza ta sytuacja była doskonałą okazją. Demon potrafił scalać się z roślinami, co ułatwiało mu ucieczkę przed Zabójcami — korzenie drzew tego lasu były idealną kryjówką dla niego.
- Od tamtej sytuacji głównym pragnieniem Moriko było zdobycie wiedzy o Demonach i przyłączenie się do Zabójców. Wcześniej życie zdawało się procesem, w jakim najważniejsze było zdobycie pieniędzy, wygodnego domu rozrywki. Gdy okazało się, że pod osłoną codzienności istnieje coś więcej nikt, w kim buzowała młoda krew, nie mógł zadowolić się powrotem do normalności. Rikyu uważał to za zbyt niebezpieczne. Nie mógł jednak już wiele zdziałać. W wyniku odniesionych ran nawet po długiej kuracji nie mógł już podejmować długich podróży. Ich dotychczasowa praca musiała być wykonywana teraz samodzielnie przez Moriko. Staruszek postanowił więc, że skorzysta z otrzymanego dawniej zaproszenia. Planował przeprowadzić się do Osaki, gdzie miał zostać nauczycielem. To dało szansę Moriko, by przyłączyć się do Zabójców Demonów. Niestety, kariera szermiercza nie stała otworem. Zabrakło tu talentu. Doceniono jednak inne talenty i wiedzę. Wszystko znów wróciło do zielarstwa, jednak tym razem doceniono zainteresowanie substancjami narkotycznymi i truciznami.
- Nikt nie jest pewny pochodzenia Moriko. Podejrzewa się, że rodzice Moriko byli imigrantami, jednak pełnej prawdy nikt nigdy nie pozna. Z powodu osierocenia, wychowaniem zajął się przybrany dziadek, lokalny zielarz Ichi no Rikyu.
- Ojciec Moriko był wynalazcą, jednak lokalni mieszkańcy nie byli zainteresowani jego twórczością — to doprowadziło do problemów finansowych rodziny. Choć to było wczesnym marzeniem Moriko, by iść w ślady ojca, brak zainteresowania spowodował, że w dalszych latach popłatniejszą specjalizacją okazało się zielarstwo pod okiem Rikyu.
- Moriko wierzy, że równie ludzie są równie niebezpieczni co demony. Nie ufa nawet innym Zabójcom Demonów.
- Celem Moriko jest stworzenie narzędzi, dzięki którym możliwa będzie walka z Demonami bez użycia specjalnych ostrzy. Jeśli Zabójcy i Demony przetrwają odpowiednią ilość czasu, w końcu skończy się materiał do tworzenia ostrzy. Naturalnym wyborem na alternatywę wydawać się może tu roślinność i zielarstwo.
- Stara się ograniczyć wiedzę ludzi na swój temat.
Co więcej, na start dostajesz 47 punktów, które wydać możesz na zakupy w Sklepiku Mistrza Gry lub zamienić je na punkty do statystyk. Do zobaczenia na fabule!
PS jako nowemu użytkownikowi przysługuje ci odznaka Gang Świeżaków – nie zapomnij jej odebrać tutaj!
Nie możesz odpowiadać w tematach