Pokój wspólny
Wspólna przestrzeń, w której Zabójcy mogą wypocząć w swoim towarzystwie.
To zresztą nie był pierwszy raz, kiedy wahał się przed podejściem do zabójcy. Zerkał, kręcił się, rezygnował, w pewnej chwili zdawał się zbierać w sobie na odwagę, żeby zaraz w następnej odwrócić się całkiem i opuścić pomieszczenie lub obszar, na którym się znajdywał. Jak miał do tego podejść, z której strony..? Co jeśli sprowadzi kłopoty na kogoś, kto napisał podobną prośbę o pomoc? Nie znał Matsumoto, nie wiedział jakiej reakcji mógłby się po nim spodziewać - nie mógł nawet wiedzieć czy ten przywykł do rozmawiania z obcymi. Znaczy, odpisał mu. Nic wielkiego ani nic personalnego, ale mogło to znaczyć, że mógł się nie spodziewać większych problemów z jego strony...
Narzucam się - pomyśli, że się narzucam. Albo jestem wariatem. A co jeśli już widział mnie wcześniej? Może nie, może nie zauważył... Może nie widział? Może... może ma wyczulony smak? Albo węch? Chociaż nie, nie, oby nie miał węchu, przecież zapach może być charakterystyczny..., zaczynał panikować jeszcze bardziej. Postąpił jeden krok i drugi, choć był wpatrzony całkiem gdzieś indziej w bliżej nieokreślony punkt, jakby to miałoby mu pomóc w przemożeniu odruchu ucieczki z pokoju wspólnego. Nie wiedział nawet czy zabójca wypoczywał, czy tylko znalazł się w tym miejscu przypadkiem i zmierzał gdzieś zupełnie indziej. Niezależnie od powodów, dla których zabójca pioruna znalazł się w tym miejscu, mógł w końcu dostrzec przed sobą obraz rozpaczy. Fukurō wyraźnie ledwo powstrzymywał się przed ucieczką z miejsca, a po chwili po prostu pokłonił przed tsuchinoto.
- Bardzo przepraszam, że narzucam się bez odpowiedniego wcześniejszego listu, czy kontaktu, czy kruka, czy... przepraszam. Nazywam się Fukurō i poproszono mnie... znaczy... chciałem pomóc... porozmawiać... na temat techniki, która... podobno... znaczy się nikt mi nie powiedział, to po prostu... nie tak, że plotki... to... przepraszam... - dukał coraz bardziej niezrozumiale, jakby mężczyzna miał się z każdym kolejnym nieskładnym słowem na niego zezłościć, lub wpaść w szał, lub zareagować w jeszcze inny nieprzewidywalny sposób - a może po prostu śmiechem? Tym bardziej, że zielarz miał coraz bardziej wrażenie, że był już obiektem szeptów i właśnie stworzył idealną do wyśmiania scenę, a do tego zrobił pośmiewisko z kogoś, do kogo się zwracał. Nic dziwnego, że nawet na moment nie podniósł głowy.
- Przepraszam tsuchinoto Matsumoto Takashi... czy... możemy porozmawiać o... twojej technice... i z czym się wiążę? - wydusił w końcu z siebie, czując jakby zaraz miało nadejść jakieś uderzenie w jego stronę.
dialog #7d9360
Nagle usłyszał głośne, tup, tup zesztywniałych nóg Ne, który do niego przybrnął - Takashi bardzo powoli obrócił głowę, zastanawiając się, czy przez chwile nie zignorować nadchodzącego człowieka, dopóki nie przerwie mu jego procesu.
Choć jednocześnie zerkał i na ruchy, nie mając wcześniej tak naprawdę okazji obserwować prawdziwej ceremonii herbacianej. Uwielbiał parzyć napary, uwielbiał poświęcać godziny na dobieranie odpowiednich mieszanek, a kiedy tylko miał okazję, częstował i innych tym co zaparzył - ale choć ruchy Takashiego w tej chwili można było śmiało porównać do pieczołowitości, z jaką zielarz przygotowywał swoje specyfiki, Fukurō było daleko do podobnej finezji przy samym parzeniu herbaty.
Choć kiedy tylko została podana mu czarka, poczuł dokładniej czym był tak wyróżniający się zapach.
Gyokuro dojrzewało w cieniu, nie w cieniu który był naturalny - cieniu, o który trzeba było zadbać już podczas samej hodowli rośliny. Pieczołowitość, z którą było potrzeba wyhodować ten rodzaj zielonej herbaty zaczynał się już na etapie kwitnięcia i dojrzewania samych liści, i nawet na moment nie znikał podczas suszenia i...
- To um... gyokuro?- wydukał z siebie w pierwszej chwili, jakby pytanie Takashiego zupełnie do niego nie dotarło - a gdyby kaczuszka potrafiła, z pewnością i ona wydałaby z siebie odgłos zawodu na zachowanie spłoszonego Ne. Dziw, że jeszcze nie pomyślał o potencjalnych kosztach, gdyby upuścił czarkę.
- Przepraszam, znaczy się, to dlaczego pytam... - zawahał się, czując coraz mocniej rosnącą gulę w gardle, a jego wzrok skupił się w tej chwili na naparze i kaczce. Czy nawet ona z niego drwiła w tej chwili? Znów robił z siebie pośmiewisko? Oczywiście, że tak, wtrącając się dodatkowo w coś, na co nie miał żadnych dowodów - może w coś, co powinien zostawić w spokoju?
- Niektóre techniki są... bardziej wymagające... i obciążające, nawet dla dobrze wytrenowanego ciała... - powiedział, znów dukając, wyraźnie ważąc każde wypowiadane słowo. Nie mógł się zdradzić przecież, że ktoś mu... powiedział? Musiał udawać, że wiedział tylko o tym, co miało miejsce podczas obrony Yonezway, prawda? To też o czym słyszał, mógł posiadać taką wiedzę...
Pochylił się lekko w ukłonie, uświadamiając sobie, że nie do końca przedstawił się Takashiemu. Czarkę wciąż trzymał w dłoniach, pilnując aby przypadkiem jej nie rozbić. - Przepraszam, nie wyjaśniłem... W korpusie jako Ne zajmuję się zielarstwem i kilkoma... innymi sprawami również... Ale to nieistotne. Znaczy, zioła. I maści. I leki... - znów wyraźnie zaczął się gubić, choć starał się tym razem skupić na zapachu dobiegającym z czarki. Znajomym, kojącym - wiedział doskonale, że była to mieszanka mająca ukoić umysł, ale ożywić ciało. - Nie odważyłbym się sugerować, że ktoś taki jak tsuchinoto potrzebuje mojej pomocy, ale... jeśli... mógłbym pomóc... jeśli używana technika wiążę się ze stanem jak po ataku na Yonezawę... - powiedział, zaraz starając się w pewien sposób naśladować swoją przyjaciółkę. Podniósł wzrok, próbując zacząć wpatrywać się uparcie w Takashiego, choć w wykonaniu Fukurō potrwało to mniej niż dwie sekundy nim jego wzrok z powrotem skupił się na kaczce.
Nawet ty się ze mnie śmiejesz... stwierdził widząc pięknie wykonany dziób ptaka.
dialog #7d9360
— Nie żałuj sobie, dzielenie się herbatą z fascynującym nieznajomym to jedna z prawdziwych przyjemności życia. — Zachęcił spokojnym głosem, czekając, aż ten pierwszy uniesie czarkę, kaczka na niej również tego wyczekiwała.
— Twoje słowo "przepraszam" traci na wartości, kiedy je tak ciągle powtarzasz. Używaj go kiedy faktycznie musisz. — Zauważył jeszcze przed tym, zanim sam Takashi postanowił przejść do tematu. Powtarzanie tak ważnego słowa, jest niewłaściwie - zrobi tak kilka, kilkanaście razy i gdy faktycznie nadejdzie ten moment gdy będzie trzeba go użyć, nikt nie uwierzy.
Upił w końcu, minimalnie się uspokajając, choć tylko na te kilka chwil, póki pusta czarka nie została odłożona na stół. - Jest... zaskakująco łagodna... - zauważył, choć jego myśli na moment wyraźnie odwróciły się w stronę właśnie rośliny. - Jeśli cień podczas hodowli mógłby spowodować... Oh, przepraszam. Nie miałem nigdy okazji skosztować gyokuro, dziękuję - powiedział, kłaniając się lekko, choć już w kolejnej chwili słysząc słowa odnośnie jego nawyku, znów lekko się speszył.
- Prze... - zaczął, choć zaraz zacisnął usta w cienką linię, powstrzymując się przed wypowiedzeniem kolejnego przepraszam. Był wyraźnie niereformowalny w podobnych kwestiach. To był jego nawyk, z którym dorastał. Przepraszanie za każdy krok i oddech, za ruch którego się nie wykonało, za własną obecność, tak na wszelki wypadek jakby miał znaleźć się ponownie na czyjejś drodze, blokując ją.
Chociaż w pierwszej chwili niekoniecznie zrozumiał kolejnych słów Takashiego. Podniósł na niego ostrożnie wzrok, chcąc odezwać się o tym, że to nie on się martwił, ale widząc że ten nie skończył jeszcze mówić, zamilkł.
To nie ja się martwię. To ktoś inny... I chyba mówimy tutaj o upartości, stwierdził w myślach, słysząc słowo determinacja, które z obrazem który otrzymał, wskazywało właśnie na to drugie. Może w tym był sęk, że nie przyjmował pomocy? Stawiał cudze życia ponad swoim? Nie było to nic, w co powinien się wtrącać - nie było to niczym, czego sam Fukurō nie byłby w stanie zrozumieć. W końcu głęboko wierzył, że nie posiadał wiele wartości jako osoba, tym bardziej jako ktoś, kto miałby zostać ochroniony. Nawet jeśli miało to miejsce, nawet jeśli wciąż był zły sam na siebie, że nie był w stanie zdziałać niczego...
- Um... to nie... - powiedział cicho, niemalże pod nosem, jakby niekoniecznie wiedząc czy powinien przerywać ten wywód zabójcy, który wyraźnie źle zinterpretował jego intencje. Nie chciał i nie szukał w sobie bohaterstwa, był zdeterminowany do pomocy w zakresie, w którym znał się lepiej, i w którym wiedział, że mógł być użyteczny. Nie miał w sobie niczego, co pozwoliłoby mu opanować techniki oddechu - próbował już, był bezużyteczny na tym polu. Mógł nauczyć się walki mieczem, ale nie potrafił być prawdziwie użyteczny. Zamiast tego, potrafił działać z tyłu, pomagać rannym i tym potrzebującym czegoś więcej podczas starć...
Nie będę znać twoich myśli, dopóki nie ubierzesz je w słowa i nie wypowiesz...
Wiedział o tym, że musiał nauczyć się mówić do ludzi. Jak miał mówić do ludzi? Jak miał ubierać myśli w słowa? Jak miał... zwracać się do innych? Nie szukał przecież porad! Jednocześnie to nie było tak łatwe do mówienia wprost jak wydawało się jej. W końcu co jeśli kogoś... urazi?
Po chwili ciszy w końcu jednak nieco odsunął się od stołu, choć nie podnosił się z podłogi - miał nadzieję, że to pomoże zwrócić uwagę, ale i pomoże mu... powiedzieć to co miał. Nie myśleć, nie zastanawiać się.
Skłonił się, wręcz kładąc na ziemi, czując że łatwiej będzie mu mówić, nie patrząc na rozmówcę. A jeśli miałby zostać uderzony... może łatwiej było się już po prostu położyć i przyjąć cios za wtrącanie się w nieswoje sprawy?
- Dziękuję za herbatę i słowa, ale... nie jestem bohaterem ani materiałem na wojownika, przyszedłem tutaj... przez czyjąś prośbę - mówił, chociaż jego głos brzmiał jakby miał się w każdej chwili załamać. Mówił powoli i cicho, jakby każde słowo sprawiało mu ból. - Matsumoto-san... proszę, abyś pozwolił sobie pomóc. Jeśli... jeśli technika, której używasz jest tak wyczerpująca i szkodliwa... proszę pozwól sobie pomóc - znów przerwa zawahania. Czy powinien mówić wprost..? Już powiedział właściwie. Może zabójca pioruna mógłby sam się domyśleć, o kim byłaby mowa. - Pracuję z ziołami, tworzę leki... Ktoś... Jest zaniepokojony twoim stanem i zwrócił się do mnie.
dialog #7d9360
- Tak! Zgadza się, zioła i leki, nie tylko wzmagają samą rekonwalescencję podczas urazów czy chorób, ale równie mogą stanowić kluczowy czynnik pomagający w walce z demonami. Trucizny to oczywiście jeden z rodzajów specyfików, jaki można przygotować do pomocy, ale z tych samych roślin można również przygotować leki. Rośliny mają ogrom działań, są różnorodne, a odpowiednio przygotowane mogą zmienić się w niezbędne lekarstwa. Mogą wspomóc nas w walce, mogą dać przewagę nad przeciwnikiem. Jeszcze mnóstwa roślin nie znamy, jeszcze ogrom jest obcy... ale z tych, które znam, jestem w stanie przygotowywać leki. I nie tylko! Można również przygotować coś, co pomoże krótkotrwale wspomóc pracę organizmu, dzięki czemu... - urwał, słysząc dość prędko, że wyraźnie nie musiał przekonywać dużo bardziej Matsumoto do udzielenia sobie pomocy. Przynajmniej w taki sposób zrozumiał z początku jego słowa, kiedy ten zaprosił go na skarpę treningową - rzeczywiście rozmowa z bliższą prezentacją mogłaby nieco więcej wyjaśnić i nakierować przy samym komponowaniu środka. Może powinien również skonsultować się wtedy z medykami, szczególnie tymi pomagającemu zabójcy podczas jego rekonwalescencji? Podobny środek mógłby nie tylko pomóc samemu Matsumoto, ale równie i innym zabójcom unikać zbyt dużych uszczerbków na zdrowiu, na które przecież albo sami się narażają, albo do których zmusza ich sytuacja. W końcu przeciwnicy, z którymi przyszło im się mierzyć, mieli ogromną przewagę - a w takim wypadku zabójcy powinni korzystać z każdego wsparcia, jakie tylko się pojawiało.
Podnosząc się powoli, podnosząc wzrok na Takashiego, mina nieco mu zrzedła przy jego ostatnich słowach. Jeśli uważał, że był blady to w tej chwili musiał już zupełnie stapiać się ze śniegiem.
- Moją... broń..? - zapytał głucho, choć stanowczo już w momencie, w którym zabójca pioruna zniknął z pola jego wzroku, a on sam został przy zestawie do ceremonii herbaty. Przynajmniej przez chwilowy czas, czując że lepiej dla niego było zjawić się na skarpie treningowej wcześniej niż później - tym bardziej, jeśli musiał jeszcze wstąpić do swojego domku na wszelki wypadek po... broń. I zioła.
Z/t x2 --> ciąg dalszy
dialog #7d9360
- Kod:
[color=#ff6666][b]- Tekst[/b][/color]
- Wygląd nichirin:
Midori Zangetsu
Miecz o zielonym ostrzu, niczym innym się nie wyróżnia.
Haruka mirai
Kolor ostrza jasno zielony, z czarnymi pięciolistnymi koniczynami na ostrzu. Tsuba ma kształt hakowatego krzyża o czarnej barwie. (ten znak oznacza szczęście w kulturach azjatyckich) Saya jest czarna, owinięta zielonym sznurkiem u góry.
-Miło poznać. Jestem Tokage Jin. - Odwzajemnił gest. Zerknął na tacę mężczyzny. Widząc tam ramen delikatnie się zaskoczył. Nie uważał, żeby był to posiłek idealny na śniadanie. Nie zamierzał jednak oceniać i wszelkie uwagi pozostawił dla siebie.
- Przerwę przed treningiem. - Odpowiedział na pytanie po czym przybliżył naczynie z zieloną herbatą do ust i wziął delikatny łyk. Po przełknięciu płynu uśmiechnął się delikatnie. Robił to za każdym razem gdy spożywany przez niego trunek miał idealny smak. W podróży rzadko zdarzało mu się wypić coś tak dobrego jak teraz. -Chociaż co do porannych ptaszków, to muszę przyznać, że też należę do tej grupy. - Dodał po krótkiej chwili. Gdy Katsumitsu zabrał się za posiłek (o ile to nastąpi) życzył mu smacznego, posyłając delikatny uśmiech. Imię mężczyzny było mu w pewien sposób bliskie. Jakiś czas temu poznał kobietę, która miała a imię Katsu i przyznać trzeba, że spotkanie i rozmowa z nią na długi czas pozostaną w jego pamięci z pewnych powodów.
-Też Cię wezwali do garnizonu? Masz pojęcie co organizują? - Zapytał, nawiązując do wzmożonej aktywności zabójców i obecności sporej ilości przedstawicieli korpusu w garnizonie, przy okazji odnosząc się do zbliżających się zadań (event).
-Jeśli to jakaś spora wyprawa to pewnie znów będzie gęsto od trupa… - Skomentował, mówiąc tym razem trochę ciszej, nawet bardziej do siebie, chociaż siedzący naprzeciw mężczyzna na sto procent to usłyszał. No chyba, że akurat zemdlał lub stracił uszy - co raczej nie miało w tej chwili miejsca.
- Kod:
[color=#ff6666][b]- Tekst[/b][/color]
"Przerwę przed treningiem." W takim razie trafił w dobrym momencie, sam jeszcze nie miał treningu, a zabójca na przeciwko niego miał przerwę przed. -Co powiesz na wspólny trening jak skończę jeść?- zapytał uprzednio przełykając kawałek kurczaka z zupy.
"też należę do tej grupy."-Ja tam wolę się wyspać, ale dziś nie mogłem spać.- Skomentował, lekko ziewając pod koniec i zasłaniając usta ręką. Wczorajszy patrol go trochę wymęczył, dobrze że obyło się bez rannych. Kto by pomyślał, że niedźwiedź może narobić takiego bałaganu.
"Też Cię wezwali do garnizonu? Masz pojęcie, co organizują?"-Tak, znam powód, na pewno ma to coś wspólnego z tymi wyrwami i trzęsieniami ziemi. Nie słyszałeś o nich?- Zapytał lekko zdziwiony, bo raczej to nie był cichy temat zwłaszcza w korpusie. Dalej będzie pamiętać jak trzęsienie dopadło go podczas treningu z Sosetsu, choć nie było to jakoś dawno. Ostatnio wiele rzeczy wydarzyło się w jego życiu, a jeszcze te demonicznego pochodzenia wstrząsy ziemi. Raczej szczęście mu nie sprzyjało.
"to pewnie znów będzie gęsto od trupa…"-Jedno jest pewne, jakby korpus nie zaczął działać, to mogłaby być to katastrofa na skalę całego kraju.- Stwierdził z pewnością w głosie, choć prywatnie sam uważał, że i tak trochę im zajęło zajęcie się tą sprawą. W końcu dalej czekali na swoje zadania związane z tą sytuacją, pewnie na dniach powiedzą im coś więcej.
- Wygląd nichirin:
Midori Zangetsu
Miecz o zielonym ostrzu, niczym innym się nie wyróżnia.
Haruka mirai
Kolor ostrza jasno zielony, z czarnymi pięciolistnymi koniczynami na ostrzu. Tsuba ma kształt hakowatego krzyża o czarnej barwie. (ten znak oznacza szczęście w kulturach azjatyckich) Saya jest czarna, owinięta zielonym sznurkiem u góry.
- Jasne, z wielką chęcią. – Powiedział, dodatkowo akceptując propozycję. Nie miał najmniejszego pojęcia na jakim poziomie jest jego przyszły sparing partner, jednak niezależnie od tego miał nadzieję na wyciągnięcie jakichś nowych umiejętności. Tokage należał do korpusu od dość krótkiego czasu, zatem nie był jakoś ponadprzeciętnie wyszkolony na ten moment. Szansa, że spotka kogoś silniejszego była bardzo wysoka, a zerkając na Katsumitsu miał wrażenie, że z kimś właśnie takim ma teraz kontakt.
- Wstawanie wcześnie nie wyklucza wysypiania się. – Skomentował uwagę odnośnie porannych pobudek. - Zgadzam się z Tobą, że warto się wysypiać i uważam to za obowiązek. W końcu wtedy jesteśmy sprawniejsi. Ale skoro jesteśmy w siedzibie korpusu i nie mamy akurat pracy to warto położyć się wcześniej, aby powitać następny dzień razem wraz wschodem słońca. W końcu wtedy jest więcej czasu na trening. – Dodał po chwili, wyrażając swoją opinię. Nie miał nic przeciwko, do osób, które lubiły pospać. Uważał, że każdy robi ze swoim życiem co chce i nic mu do tego. Z drugiej strony szkoda było jednak marnować dnia na leniuchowanie i leżenie, szczególnie gdy jest się w organizacji, zajmującej się walką z potworami, które swoimi możliwościami wykraczają poza ludzkie rozumowanie. Gdyby jednak się zastanowić, to te potwory żyły i polowały nocą, więc warto było chyba siedzieć do późnych godzin aby odpoczywać za dnia, gdy jest bezpieczniej… Zatem może Jin się mylił?
- Słyszałem, słyszałem. Pytanie tylko co na to możemy poradzić jako zabójcy? – Odpowiedział, druga częścią wypowiedzi zadając pytanie bardziej sobie niż towarzyszowi. Zastanowił się przez chwilę, w międzyczasie popijając herbatkę. - Może mają jakiś trop demona i coś z tym mamy zrobić? Albo może chodzi o te plotki o zaginiętych Filarach? – Kontynuował wypowiedź, ponownie jakby do siebie. Jego głos był cichy, jednak na tyle słyszalny, że siedzący przy nim Katsumitsu mógł z łatwością usłyszeć rozmyślania młodego samuraja. Gdy towarzysz wspomniał o katastrofie, Jin podniósł głowę. Przestał wgapiać się w naczynie z napojem, zerknął na rozmówcę i kiwnął głową, zgadzając się. Oby nie było to nic tragicznego.
- Kod:
[color=#ff6666][b]- Tekst[/b][/color]
"Wstawanie wcześnie nie wyklucza wysypiania się."-Po prawie cało nocnym patrolu ciężko wstać rano.- Odparł lekko wypuszczając powietrze nosem z rozbawiniem i lekko się uśmiechając po krótkim momencie. Złapał pałeczkami za kolejny kawałek jedzenia w misce i go zjadł. Stałe elementy w jego ramenie szybko znikały, został już tylko makaron i zupa.
" W końcu wtedy jest więcej czasu na trening."-Prawda, więc jesteś tym jednym z ambitnych zabójców. To dobrze, myślę że nasz trening będzie udany.- Odpowiedział mu z lekką ekscytacją w głosie, od sparingu z Sosetsu trochę minęło, a sparingi z białowłosą był już rutyną, chciał spróbować zawalczyć z kimś innym. Zdobyć nowe doświadczenie, w końcu styl każdego miał w sobie jakieś różnice, nawet jak czasami były małe lub niezauważalne na pierwszy rzut oka.
"Pytanie tylko co na to możemy poradzić jako zabójcy?"-W najprostszych słowach zabić źródło problemu- Odpowiedział bez zbędnego owijania w bawełnę i gdybania. W końcu trzeba być bezpośrednim, a nie sprawiać że inna osoba musi się domyślać. Przynależność do korpusu sprawiła że szybko wydoroślał.
"Może mają jakiś trop demona i coś z tym mamy zrobić? Albo może chodzi o te plotki o zaginiętych Filarach? "-Cokolwiek to by nie było, pewnie przypadnie mi obronna ludzi. A ci silniejsi zabójcy zajmą się pozbyciem przyczyny problemu.- Powiedział powoli nawijając makaron na pałeczki, a jego oczy gdy to mówił były skierowane na miskę. Chciał szybko skończyć jedzenie, aby z nim potrenować. Przerwał na chwile nawijanie makaronu na pałeczki, i skierował wzrok na Jina.
-Znaczy nie zrozum mnie źle lubię to co robię. Uważam że na obecną chwile to dobry podział zadań. Wiele mi brakuje, aby dogonić na przykład Sai lub Kagamiego. Nie wspominając o samych Hashirach. Rywalizacja z lepszymi, czy chęć ochronny kogoś bliskiego to dobra motywacja do działania.- Dodał starając się rozjaśnić znaczenie poprzedniego zdania, które mogło trochę brzmieć jak narzekanie, ale w gruncie rzeczy było stwierdzeniem faktu. W końcu kto by wysyłał zabójców na pewną śmierć. Wytrenowanie dobrego zabójcy trwa i kosztuje. Nie byli demonami które mogły się pojawiać jak grzyby po deszczu. -Ayay- Powiedział pod nosem, gdy makaron który nawinął ześlizną mu się z pałeczek i musiał odnowa to robić.
- Wygląd nichirin:
Midori Zangetsu
Miecz o zielonym ostrzu, niczym innym się nie wyróżnia.
Haruka mirai
Kolor ostrza jasno zielony, z czarnymi pięciolistnymi koniczynami na ostrzu. Tsuba ma kształt hakowatego krzyża o czarnej barwie. (ten znak oznacza szczęście w kulturach azjatyckich) Saya jest czarna, owinięta zielonym sznurkiem u góry.
- Tu masz rację. Po całonocnej pracy wypada pospać dłużej i odpocząć, co do tego nie ma wątpliwości. – Zgodził się z wypowiedzią drugiego zabójcy, wykonując dodatkowo potrójne skinienie, które miało utwardzić jego zgodę na wypowiedziane słowa. Gdy zaczął tak się nad tym zastanawiać, to sam powinien przerzucić się na taki tryb życia i zamiast być rannym ptaszkiem to mógłby zostać nocą sową. Demony były aktywnie głównie po zmroku, zatem faktycznie lepiej byłoby się przystosować do ich trybu życia.
- Cóż, faktycznie określiłbym się jako dość ambitnego. – Zgodził się ponownie, szybko jednak dodając: - Chociaż myślę, że gdy mowa o życiu, to większość ludzi jest na swój sposób „ambitna” i pragnie je zachować. A dołączenie do korpusu jest równe z wystawianiem się na wiecznie niebezpieczeństwo, zatem chyba każdy z nas jest dość ambitny, o ile można to tak określić. – Powiedział, dzieląc się swoimi krótkimi przemyśleniami. Sporo zabójców demonów było tutaj z przypadku – stracili kogoś bliskiego lub uciekali przed demonami. Korpus chronił swoich ludzi i w większości przypadków relacje między członkami były pozytywne – z drobnymi wyjątkami. Mimo to na misji każdy musiał sam pilnować swojej głowy, toteż chęć rozwoju była raczej czymś powszechnym.
- Znasz Kagamiego Yuichiro? – Zapytał zaskoczony. Od dawna nie spotkał się ze swoim dawnym znajomym. - Dawno go widziałeś? Co u niego? – Zaczął wypytywać, pełen nadziei, że jeden z jego dawnych nauczycieli nadal żyje. - Wybacz moje zainteresowanie. Po prostu za czasów, gdy jeszcze byłem uczniem Hashiry Płomieni, Kagami odbył ze mną kilka treningów. Od dawna jednak go nie widziałem. – Wytłumaczył się ze swojej nadmiernej ciekawości. Miał nadzieję, że nie został źle odebrany. Z drugiej jednak strony troska o towarzyszy to chyba nic złego, prawda? Jeśli po dniu dzisiejszym nie zobaczy Katsumitsu przez długi czas, a potem o nim usłyszy, to też na pewno wypyta o niego.
- Kod:
[color=#ff6666][b]- Tekst[/b][/color]
"zatem chyba każdy z nas jest dość ambitny, o ile można to tak określić. "-Czy ja wiem, nie znam wszystkich może tak jest, może nie. Na pewno bym nie zakładał że wszyscy.- Odparł starając się powiedzieć że niestety nie można do takich spraw podchodzić ogólnikowo, bo każdy jest inny. Może wielu ma cechy wspólne jak śmierć bliskich, chęć stania się silniejszym czy nawet zemsta. Są też ci co mają nie do końca dobre ambicje i tylko czekają na okazje, aby je urzeczywistnić.
"Znasz Kagamiego Yuichiro?"-Można to tak nazwać- Powiedział nie do końca pewny czy go zna jakoś bardziej, nie mieli za wiele okazji do rozmowy.
"Dawno go widziałeś? Co u niego?"-Dawno chyba dwa lata temu. Nie wiem co u niego. Przepadł jak kamień w wodę, ale myślę że ma po prostu ważniejsze rzeczy na głowie.- Odpowiedział niepewny losu jego starego znajomego. Starał sobie przypomnieć kiedy to było, chyba jakoś na początku jego przygody w korpusie. Mieli wtedy sparing dwa na jednego i mieli na początku zniszczyć tykwę której pilnował Kagami, co im się nie udało, a potem bronić swojej. Bronienie im też nie wyszło, a Yoshimatsu wylądował na drzewie od siły uderzenia starszego zabójcy. Dobrze że jedyne co się połamało to boken. Ne nie dostali tego dnia dodatkowej roboty.
"Kagami odbył ze mną kilka treningów. Od dawna jednak go nie widziałem."-Ja z nim miałem tylko okazje mieć sparing i jeden patrol.- Powiedział mało przejęty, w końcu nie miał okazji lepiej poznać rudego zabójcy, a następnie zaczął zjadać nawinięty makaron na pałeczki. Tak dalej pamiętał co się wydarzyło na patrolu, lecz nie widział potrzeby dzielenia się tą informacją, dalej wisiał obiad zabójcy płomienia. Po przełknięciu makaronu w jego głowie zrodziło się pytanie, które zadał praktycznie od razu. -Byłeś uczniem Hashiry płomienia? Czyli twój oddech to płomienie, prawda?- Zapytał ciekaw ze względu na to że od dawno nie miał okazji skrzyżować bokenów z kimś takim.
- Wygląd nichirin:
Midori Zangetsu
Miecz o zielonym ostrzu, niczym innym się nie wyróżnia.
Haruka mirai
Kolor ostrza jasno zielony, z czarnymi pięciolistnymi koniczynami na ostrzu. Tsuba ma kształt hakowatego krzyża o czarnej barwie. (ten znak oznacza szczęście w kulturach azjatyckich) Saya jest czarna, owinięta zielonym sznurkiem u góry.
- Dwa lata mówisz? – Powtórzył po czym zaczął się zastanawiać i liczyć. Jego ostatnie spotkanie z rudym odbyło się również w takim odstępie czasu. - Cóż, mam nadzieję, że uda mi się go wkrótce spotkać. Też się widziałem z nim ostatnio w podobnym terminie. – Wyjaśnił, następnie po chwili dorzucając - Kto wie, może nawet w podobnym terminie mieliśmy z nim kontakt. Pewne się minęliśmy.
- Dokładnie tak. – Potwierdził. - Chociaż trzeba przyznać, że na razie mojemu płomieniowi wiele brakuje zarówno do Tsuyi jak i Kagamiego. Ale to kwestia czasu. - Dodał po krótkiej chwili, wyrażając ogromną pewność siebie. Podczas tej wypowiedzi jego twarz wręcz emanowała pewnością siebie. Gdyby sama żądza potrafiła rozpalić płomień niczym oddech, to pewnie cała osada by teraz płonęła.
- A Ty korzystasz z jakiegoś oddechu? – Zapytał, chcąc dowiedzieć się czegoś o sparing partnerze. - Gdybym miał zgadywać, to powiedziałbym, że oddech wody idealnie do Ciebie pasuje. – Strzelił po krótkiej chwili. W jego oczach Katsumitsu był bardzo zrównoważony i spokojny, niczym płynący równomiernie strumień. Czasami Jin sam się zastanawiał jak to jest, że korzysta z płomienia – w końcu on również był raczej spokojną osobą, a ogień ewidentnie pasował bardziej do bardziej wybuchowych zabójców. Może jednak ambicja młodzieńca była jego płomieniem?
- Kod:
[color=#ff6666][b]- Tekst[/b][/color]
Nie zdziwił się że jego towarzysz używa oddechu płomienia, trochę się nawet tego spodziewał po zachowaniu, mimo to że ubiór dawał inne, a nawet wręcz przeciwne wrażenie. ''Chociaż trzeba przyznać, że na razie mojemu płomieniowi wiele brakuje zarówno do Tsuyi jak i Kagamiego. Ale to kwestia czasu. " -Prawda, jeżeli żadnemu z nas noga się nie podwinie po drodze.- Uśmiechnął się lekko, nie spodziewał się że znajdzie kolejną osobę z podobnym celem. Kolejny rywal, dzięki któremu stanie się silniejszy. Spodziewał się owocnego treningu, nawet jak może się okazać że jest silniejszy od niego, choć nie chciał zapeszyć ze względu na to że nie docenienie przeciwnika to największy błąd jaki można popełnić.
''A Ty korzystasz z jakiegoś oddechu?" Skinął głową na tak, gdy miał już powiedzieć, po skończeniu jedzenia makaronu, ten już zgadywał jakim oddechem się posługiwał czarnowłosy. Nie trafił, choć nie był daleko od prawdy w pewnym sensie. ''to powiedziałbym, że oddech wody idealnie do Ciebie pasuje. " -Ciekawe, mój przyjaciel z dzieciństwa posługuje się tyn oddech.- Odpowiedział mu jednocześnie lekko podnosząc brwi, przez to że akurat ten oddech dopasował do niego. Wiatr i woda w naturze miały wiele wspólnego, jedno i drugie potrafiło być spokojne, przyjemne, ale w jednej chwili mogło stać się niebezpieczne. -Mój oddech to wiatr, ale jestem na tropie czegoś, co będzie bardziej do mnie pasować.- Dodał tajemniczo, nie chciał zdradzać na razie swojego małego sekretu. Może gdy to opanuje to ujrzy to światło dzienne. Gdy już nic nie stało na przeszkodzie, złapał za miskę i wypił już letni ramen na raz.
- Wygląd nichirin:
Midori Zangetsu
Miecz o zielonym ostrzu, niczym innym się nie wyróżnia.
Haruka mirai
Kolor ostrza jasno zielony, z czarnymi pięciolistnymi koniczynami na ostrzu. Tsuba ma kształt hakowatego krzyża o czarnej barwie. (ten znak oznacza szczęście w kulturach azjatyckich) Saya jest czarna, owinięta zielonym sznurkiem u góry.
- Dziękuję. To raczej żadna specjalna wiadomość, po prostu chciałem się dowiedzieć co u niego. Kto wie, może też jest teraz gdzieś w siedzibie i szykuje się do zadania. Mam nadzieję, że gdzieś na niego trafię. – Odpowiedział na propozycję chłopaka. Nie uważał tego za zły pomysł, po prostu wolał to załatwić sam. Co prawda mógł za pomocą kruków już dawno się z nim skontaktować, jednak to nie to samo co spotkanie twarzą w twarz. Spotkania z osobami, z którymi się od dawna nie widziało były czymś radosnym. W tym okrutnym świecie nigdy nie wiadomo czy przeżyje się następną noc, a co dopiero dwa lata.
Temat oddechu dość mocno zainteresował samuraja. Lekko przymrużył oczy z zainteresowaniem i spojrzał na Katsumitsu delikatnie przechylając głowę na bok, w ten sposób okazując ogromne zainteresowanie. Jasne było, że sparing partner nie planuje zdradzić żadnych szczegółów, jednak wrodzona ciekawość Tokage nie pozwalała mu od tak zignorować tego co usłyszał bez próby wyciągnięcia dodatkowych informacji.
- Nie możesz pozostawić mnie w takiej niewiedzy… - zaprotestował patrząc na siedzącego naprzeciw młodzieńca z ogromnym zainteresowaniem (tajemnicą, nie nim) - … Może chociaż jakiś szczególik? – Ciągnął temat, mając nadzieję na zdobycie chociaż grama informacji i zaspokojenie swojego apetytu wiedzy. Był niemalże pewien, że nie uzyska wszystkich informacji, jednak nawet skrawek byłby dla niego już satysfakcjonujący. A przynajmniej takie miał wrażenie, bo jak wiadomo, apetyt rośnie w miarę jedzenia. Podobnie jest z informacjami i wiedzą. Czym więcej jej się ma, tym więcej się jej chce, dlatego też Ci, którzy wiedzą najmniej śpią najlepiej.
- Kod:
[color=#ff6666][b]- Tekst[/b][/color]
"Nie możesz pozostawić mnie w takiej niewiedzy… " -hmmmmm- Zaczął się zastanawiać czy mu o tym powinien powiedzieć, w końcu sam miał tylko kilka poszlak, których sam jeszcze nie umiał połączyć w całość. Raczej nie chciał się dzielić tym, z pierwszym dopiero co poznanym zabójcą w korpusie. Chciał mieć tą przewagę że mało kto będzie wiedzieć co ma ukryte w rękawie, jednak wpadł mu jeden ciekawy pomysł.
"Może chociaż jakiś szczególik?" -Jak wygrasz ze mną, to dostaniesz mały szczególik. Co ty na to?- Powiedział to, aby go zmotywować jeszcze bardziej. Ciekawość niby pierwszy stopień do piekła, jednak czy na pewno? Gdyby nie ludzka ciekawość, to pewnie cała cywilizacja by stała w miejscu. Może ten szczególik i jemu kiedyś pomorze, mimo to że na pierwszy rzut oka wydawało się raczej że nie, jednak na pewno ugasi jego ciekawość na ten moment.
Niestety ramen się skończył, teraz zostało mu wypić letnią zieloną herbatę i ruszać. -Dopijmy herbatę i można ruszać na trening.- Poinformował swojego towarzysza, następnie wziął łyk herbaty. Sam był ciekaw co potrafi jego nowy rywal, może nie aż tak bardzo jak Jin informacji o oddechu, ale mała ciekawość co pokaże, wciąż była.
- Wygląd nichirin:
Midori Zangetsu
Miecz o zielonym ostrzu, niczym innym się nie wyróżnia.
Haruka mirai
Kolor ostrza jasno zielony, z czarnymi pięciolistnymi koniczynami na ostrzu. Tsuba ma kształt hakowatego krzyża o czarnej barwie. (ten znak oznacza szczęście w kulturach azjatyckich) Saya jest czarna, owinięta zielonym sznurkiem u góry.
- Niech będzie. Tylko potem nie próbuj się wymigać! – Zgodził się niemalże natychmiast, gdy Katsumitsu zaproponował zakład. Co prawda Jin miał pewne obawy co do tego czy mu się uda zwyciężyć. Miał jakieś dziwne obawy, że jego sparing partner jest bardziej uzdolniony i przewyższa samuraja pod względami fizycznymi niż na to wygląda.
Zerknął w kubeczek, próbując się zorientować ile napoju mu (Jinowi) pozostało. Nie było go jednak wiele, zatem jednym łykiem wypił resztę i odłożył naczynie.
- Ja już. – Poinformował, po czym po chwili dodał. - Ale na spokojnie, nie śpiesz się. Przetraw jedzenie na spokojnie, żebyś potem nie zrzucił winy za porażkę na problemy żołądkowe. - Zażartował, uśmiechając się delikatnie. Rozejrzał się po pomieszczeniu, orientując się, że obecna wcześniej grupa zabójców, która spędzała czas przy mapie zniknęła.
- Gotów? – Zapytał, po czym gdy otrzymał pozytywną odpowiedź, podniósł się i zabrał swoje rzeczy. Rozłożył zawinięte w kostkę haori, następnie je ubierając. Katanę oraz tanto przypiął do pasa. Wziął do ręki kubeczek po czym ruszył w kierunku wyjścia z budynku. Po drodze odłożył na przeznaczone do tego miejsce swoje naczynie. Poprowadził ich do „dzielnicy”, w której znajdowały się magazyny oraz pola treningowe.
- Bokuto czy coś innego? – Zapytał, wchodząc do jednego z magazynów, w który znajdowały się bronie. Był to piętrowy budynek, dość długi, wykonany oczywiście z drewna. W tej okolicy było sporo takich budowli. Po drodze jak i przy tym miejscu poboru broni treningowej kręciło się sporo zabójców oraz innych członków korpusu. Każdy z nich był zajęty swoimi zadaniami i obowiązkami.
Gdy Jin otrzymał od Katsumitsu informację zwrotną odnośnie broni, z której chce skorzystać, młodzieniec podał mu ją. Osobiście zdecydował się na standardowe bokuto. Gdy mieli już bronie, poprowadził w kierunku jednego z pól treningowych. Znajdowało się na nim kilka bambusowych stojaków, kukły treningowe i inne, przydatne do treningu przyrządy. Na jednej z ławek samuraj odłożył swoje tanto oraz katanę. Zdjął haori, ułożył w kostkę oraz pozostawiał je tam. Gdyby się tak nad tym zastanowić, nie było sensu go zakładać, ale cóż.
- Gotów? – Upewnił się po czym przeszedł na środek pola treningowego. Stanął w pozycji bojowej naprzeciw Katsumitsu w gotowości do walki. Z jednej strony chciał zaatakować pierwszy. Coś jednak mu podpowiadało – po raz kolejny – że warto poczekać i upewnić się jak bardzo wyszkolony jest oponent. W związku z tym czekał w pozycji obronnej.
- Kod:
[color=#ff6666][b]- Tekst[/b][/color]
"żebyś potem nie zrzucił winy za porażkę na problemy żołądkowe" Uśmiechnął się rozbawiony. -Jasne, jak przegram to będzie tylko i wyłącznie moja wina- Odparł nie za bardzo przejmując się w tym momencie kto wygra, wolał zostawić takie rzeczy na potem. Nie znając siły przeciwnika mógł się spodziewać wszystkiego, więc najpierw będzie musiał wybadać jego siłę.
Skończył pić herbatę. "Gotów?"-Ta, pora na trening.- To powiedziawszy pozbierał swoje rzeczy, wziął tace z miską, kubkiem i ruszył za Jinem. Odłożył rzeczy po jedzeniu do odpowiedniego miejsca, przynajmniej tak mógł ułatwić prace sprzątającym Ne.
Szedł z nim do znanej mu "dzielnicy" najpewniej po to aby wziąć przedmioty treningowe. Na miejscu był spory ruch, pewnie wszyscy przygotowywali się do sowich misji. Chłopak już na wejściu wiedział co będzie mu potrzebne w tym sparingu. "Bokuto czy coś innego?"-Jedno bokuto, chce poćwiczyć podstawy.- Odpowiedział nie pokazując pewności siebie ani braku respektu do przeciwnika. Po prostu miał tym razem ochotę powalczyć jednym zamiast dwoma mieczami treningowymi, może przy powrocie do podstaw odkryje coś nowego. Po otrzymaniu bokuto podziękował z grzeczności.
To byłą krótka wizyta w magazynie, teraz zmierzali na pole treningowe mijając kilku zabójców którzy odnosili przyrządy do treningów. Gdy dotarli na miejsce odłożył swoje rzeczy obok rzeczy czarnowłosego.
Wszedł wraz zabójcą na wolne pole treningowe i ustawił się w pozycji bojowej na przeciwko. W obu dłoniach trzymał bokuto, które wystawił końcem w kierunku Jina. "Gotów?"-Tak, nadchodzę!- Krzyknął jednocześnie dając sygnał że sparing się zaczyna i ruszył do walki. Szybko skrócił dystans zmarkował atak na prawe ramię i zaatakował w kierunku lewego ramienia. Chciał sprawdzić czy jest czujnym obrońcą, czy jednak prosta zmyłka go pokona.
Wytrzymałość 8
Atak (5+4)=9
- Plan Treningowy:
- sparing zabójców
- Wygląd nichirin:
Midori Zangetsu
Miecz o zielonym ostrzu, niczym innym się nie wyróżnia.
Haruka mirai
Kolor ostrza jasno zielony, z czarnymi pięciolistnymi koniczynami na ostrzu. Tsuba ma kształt hakowatego krzyża o czarnej barwie. (ten znak oznacza szczęście w kulturach azjatyckich) Saya jest czarna, owinięta zielonym sznurkiem u góry.
Wytrzymałość: 8
Obrona: 9, Atak: 12
- Kod:
[color=#ff6666][b]- Tekst[/b][/color]
Wytrzymałość 7
obrona (3+4)=7 atak (6+4)=10
- Wygląd nichirin:
Midori Zangetsu
Miecz o zielonym ostrzu, niczym innym się nie wyróżnia.
Haruka mirai
Kolor ostrza jasno zielony, z czarnymi pięciolistnymi koniczynami na ostrzu. Tsuba ma kształt hakowatego krzyża o czarnej barwie. (ten znak oznacza szczęście w kulturach azjatyckich) Saya jest czarna, owinięta zielonym sznurkiem u góry.
Wytrzymałość: 7
Obrona: 5, Atak 18
- Kod:
[color=#ff6666][b]- Tekst[/b][/color]
Nie możesz odpowiadać w tematach