Gospodarstwa
Okolica pełna domów rolników oraz leżących przy nich pól, pastwisk i plantacji.
Im bliżej byli celu tym bardziej czuła ścisk w gardle, mając na uwadze, że wyznaczona chata mogła nie być dawnym schronieniem Kaito i Tory, a aktualnym, jedynie z krótką przerwą. O ile tego pierwszego rzeczywiście chciała spotkać, to rosłej demonicy już niekoniecznie.
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
Heart made of glass, my mind of stone
Hello, welcome home.
Ayy, don't be a stranger
'Cause I like high chances that I might lose
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
— Nie jestem Takashim — rzucił zniesmaczony, przywołując imię zabójcy pioruna, który w jego głowie stanowił fenomenalny wręcz przykład na to, jak nie posługiwać się swoim oddechem. Jego ezoteryczna technika mogła mu dawać wiele, ale biorąc pod uwagę jak skończył chociażby po napadzie demonów na Yonezawę, była ruchem ostatecznym. Nawet parę razy przyszło mu dyskutować o tym z Daisuke, oczywiście w celu wyśmiania Matsumoto.
— Robię sobie 'kuku' — rzucił z przekąsem — Kiedy jest to konieczne, a nie żeby pokazać, że mogę, albo żeby coś komuś udowodnić — machnął na nią ręką i nawet uśmiechnął się na to szturchnięcie pod tą maską.
— Wiesz, jak się tak martwisz, to może ja sobie stąd pójdę, co? Przynajmniej jedna zagwozdka z głowy — sarknął. Bo w przeciwieństwie do niej, on nie miał wątpliwości. Był ryzykantem, ale do pewnego stopnia i był pewny swoich technik głównie po to, żeby nie martwić się ich powodzeniem, kiedy na szali stawiał swoje zdrowie lub życie.
— Mam wrażenie, że nie ma co robić sygnału. Ewentualnie... zawołaj? — zawahał się nieco. Głównie dlatego, że podejrzewał iż ewentualna szybko ich zweryfikuje, nawet jak ustalą sobie jakieś specyficzne sygnały. Z resztą... znali siebie i swoje tendencje na tyle, że często mogli działać w swoim towarzystwie po omacku i liczyć na to, że drugie domyśli się o co im chodzi.
Skręcił, nie tracąc nawet na moment rytmu, kiedy wskazała na zawijającą w lewo odnogę ścieżki. Czekała ich ostatnia prosta, która przerzedzała nieco rosnące przy drodze zwykłe chałupy, robiąc miejsce na rozległą posiadłość, pewnie kiedyś bogatych i wpływowych właścicieli.
— Możemy spróbować na początek wejść gdzieś wyżej, może coś wypatrzysz — rzucił, mimowolnie rozglądając się za jakimś dogodnym miejscem, a potem wskazał na ustawione przy jednej ze ścian kupę skrzynek, po których mogli sięgnąć dalej, by łatwo wspiąć sie na wysoki dach.
Heart made of glass, my mind of stone
Hello, welcome home.
Ayy, don't be a stranger
'Cause I like high chances that I might lose
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
Już był gotowy, już się rozpędzał widząc tego jej podniesionego palucha, ale na całe szczęście zachowała wszelkie uwagi dla siebie. Bardzo dobrze, bo znowu by coś jej powiedział i byłoby jej przykro, albo zarzuciłaby mu, że jest okrutny. Powiedziała jednak co innego, na co uśmiechnął się pod maską perfidnie.
- O mnie? Myślałem, że o siebie, tylko wybierasz drogę naokoło, żeby to powiedzieć - prychnął lekceważąco.
Ruszył po tych skrzynkach, szybko znajdując się na dachu i przeczołgując się do krawędzi, gdzie zaległa Mori. Kiedy ona koncentrowała się na swoim wzroku, on próbował bardziej skupić się na tym, co właściwie czuł. Pozornie panował wokół nich spokój, więc albo nikogo nie było w domu, albo znajdowali się zbyt daleko od miejsca, gdzie trwały jakiekolwiek posiedzenia. Szybko jednak okazało się, że to drugie miało miejsce, bo kiedy Mori szturchnęła go łokciem, szybko podążył spojrzeniem za demonem przemykającym po podwórzu.
- Zostawmy sobie jednego, może coś powie. Przejdę po dachu bliżej nich. Możesz sobie strzelić i w beczki, mnie to bez różnicy, poczekaj tylko, aż będę mniej więcej za nimi i wtedy możemy się zacząć bawić - rzucił, a potem odsunął się od krawędzi i przesunął tak, żeby jak najbardziej skryć się przed wzrokiem demonów. Potem zaczął powoli przesuwać się wzdłuż elewacji, omijając miejsce, gdzie ewentualnie można było go łatwiej wypatrzeć z okien. W końcu jednak dotarł, zatrzymując się prawie idealnie na przeciwko Mori, wciąż nisko na dachu, ale kucając i z dłonią znajdującą się na rękojeści katany. Spojrzał na nią i kiwnął głową. Był gotowy, teraz wystarczyło, żeby zaczęła strzelać.
Heart made of glass, my mind of stone
Hello, welcome home.
Ayy, don't be a stranger
'Cause I like high chances that I might lose
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
To była ta najłatwiejsza część, kiedy mieli jeszcze element zaskoczenia po swojej stronie, bo zaraz kiedy pierwsze cielsko runęło na ziemię, podniosła się prawdziwa wrzawa. Drugi demon, który znajdował się blisko, krzyknął na całe gardło, oznajmiając krótkimi słowami pojawienie się obcych, tylko po to by następnie rzucić się w kierunku zabójcy Pioruna. Nie był przesadnie szybki, ani silny, co można było wyczuć po sile uderzenia, ale kiedy tylko Ayumu zablokował cios, zdał sobie sprawę że ostrze nie zrobiło tego, czego się spodziewał. Nie przeszło gładko przez skórę demona i nie przecięło kości i ścięgien, pozbawiając go kończyny. Zamiast tego zadało niewielką ranę, a w miejscu w którym się zatrzymało, skóra demona wydawała się skruszyć, jakby chronił go pancerz. Cudownie. Pomyślał tylko, zanim z dwójka kolejnych wybiegła z cienia budynku w jego stronę.
- Złap ich wszystkich! - wrzasnął do Mori, mając na myśli przede wszystkim siatkę, którą mogła posłać w ich stronę.
Heart made of glass, my mind of stone
Hello, welcome home.
Ayy, don't be a stranger
'Cause I like high chances that I might lose
obrażenie 1 poziomu - obicie przedramienia
obrażenie 2 poziomu - utrudniające poruszanie się obicie żeber
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
Po ciele jednookiego przeskoczyły wyładowania, skrząc się i zaznaczając jego sylwetkę na ciemnym podwórzu, kiedy sięgnął dłonią do siatki, sprawiając że elektryczność przeskoczyła dalej, rażąc złapanego demona. Ten ryknął, wyraźnie rozwścieczony, ale też chwilowo pozbawiony większej możliwości ruchu.
Szkoda tylko, ze wciąż został jeden, który właśnie wybiegł z domu, szarżując prosto na pioruna. Ayumu wykręcił mieczem, poprawiając pozycję, ale kiedy demon znajdował się na wyciągnięcie miecza, zatrzymał się gwałtownie.
Mężczyzną szarpnęła jakaś niewidzialna siła, jakby impet rozpędzonej bestii uderzył w niego bezpośrednio, bez konieczności fizycznego kontaktu. A mimo to Ayumu czuł doskonale nieprzyjemny zgrzyt i chrupnięcie łamanych kości, kiedy siła wbiła się na wysokości lewego ramienia. Nishioji nawet nie próbował się powstrzymywać, kiedy z płuc wyrwał mu się rzężący krzyk, zduszony trochę przez fakt, że został odepchnięty na przeciwległą ścianę budynku, w którą zawisł. Smętnie wisząca lewa ręka bolała, jednak wystawała z niej połyskująca bielą kość, świadcząca o paskudnym złamaniu.
Ayumu sapnął, zbierając się na równe nogi jak najprędzej i czując, jak jego ciała wzbrania się nieco przed gwałtownymi ruchami lewej ręki. Przytulił ją więc ciasno do korpusu, palcami łapiąc materiał uniformu, żeby jak najmniej nią ruszać.
Napastnikowi natomiast, zabłysły oczy, kiedy tylko zwęszył świeżą krew marechi. Warknął, wyraźnie zadowolony, nawet widząc to jak jego przeciwnik składa się do pierwszej formy swojego oddechu i rzuca w końcu do przodu, błyskawicznie znajdując przy nim i tnąc go w korpus. Demon zaryczał, ranny ale wciąż w gruncie rzeczy gotowy do walki.
rana 4 stopnia - otwarte złamanie lewego ramienia
Heart made of glass, my mind of stone
Hello, welcome home.
Ayy, don't be a stranger
'Cause I like high chances that I might lose
rana 1 poziomu - obicie przedramienia
rana 2 poziomu - utrudniające poruszanie się obicie żeber
rana 3 poziomu - przebite udo
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
Kiedy demon wystawił dłoń, szarpnął mieczem, wykorzystując okazję, że ten skoncentrował się na jego siostrze i ciął znowu po boku, ale tym razem nie po żebrach, a wyżej, pod pachą chcąc uszkodzić demonowi mięśnie i zakłócić możliwość ruchu. Udało się, bo katana mlasnęła nieprzyjemnie, wraz z przecinaną skórą i chlupotem krwi, która wylała się na ziemię. Ostrze jednak nie zrobiło niczego spektakularnego jak odcięcie demonowi całej ręki, bo Ayumu czuł jak ból z wystającej kości wytrąca go z równowagi i nie pozwala uderzyć z pełnią siły. Naelektryzowane ostrze jednak zrobiło swoje, kiedy wyładowania rozeszły się na moment po ciele napastnika, zakłócając jego motorykę i spowalniając ruchy. Demon przekierował więc wcześniej wystawiony palec, ale wolno i drżąco, tak że jego technika nie zadziałała tak jak powinna, a kiedy uderzyła w Ayumu, zaledwie musnęła go po nodze. Akurat, żeby Mori miała szansę na czyste cięcie toporami.
rana 4 stopnia - otwarte złamanie lewego ramienia
rana 1 stopnia - rozcięta skóra na prawej nodze
Heart made of glass, my mind of stone
Hello, welcome home.
Ayy, don't be a stranger
'Cause I like high chances that I might lose
rana 1 poziomu - obicie przedramienia
rana 2 poziomu - utrudniające poruszanie się obicie żeber
rana 3 poziomu - przebite udo
+
rana 1 poziomu - obtarte i nieco rozcięte kończyny po przejechaniu nimi po ziemi
rana 3 poziomu - głęboka rana kłuta po nadzianiu na wystający kawałek drewna
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
Demon skoncentrował natomiast swoją uwagę właśnie na nim, ale nie mógł mu się dziwić, bo krwawił przecież obficie, rozchlapując dookoła nęcącą krew marechi. Odskoczył, kiedy ten zamachnął się, próbując go nie tyle uderzyć, co chyba pochwycić, jednocześnie próbując to zrobić tak, żeby nie przeszkadzać Mori zanadto, ale chyba nie wychodziło mu to zbyt sprawnie. Mylił kroki, a demon znowu uderzył swoją sztuką krwi, tym razem jednak o wiele słabiej, czy to z braku siły czy może chcąc wybić pioruna dodatkowo z rytmu. Ten faktycznie, pod wpływem uderzenia odsunął się do tyłu, musząc zaprzeć się nogami, by nie polecieć zwyczajnie do tyłu, ale ale to dało Mori szansę na lepszy strzał i pocisk przebił klatkę piersiową demona.
Ayumu skoczył do przodu, składając się niczym do pierwszej formy, ale wyładowania już dawno przestały przeskakiwać po jego ciele i jedyne co mógł aktualnie zrobić, to zwyczajnie ciąć demona. Pierwszy cios zablokował, przy okazji szarpiąc się i chroniąc ramionami, ale kolejny, mimo prób walki, trafił we wrażliwą szyję, przebijając się przez skórę i posyłając jego głowę na ziemię.
Ayumu stęknął, czując jak ból przebija się nagle przez adrenalinę. Został im jeszcze jeden demon, ale ten wciąż wił się pod siatką, trzymającą go bezpiecznie w miejscu.
- Żyjesz? - zapytał, krzycząc do siostry i spluwając krwawą flegmą gdzieś w bok. Jedyne co im teraz zostało to dojść do siebie i ściąć ostatniego sukinsyna. Albo zadać mu parę pytań.
rana 4 stopnia - otwarte złamanie lewego ramienia
rana 1 stopnia - rozcięta skóra na prawej nodze
Heart made of glass, my mind of stone
Hello, welcome home.
Ayy, don't be a stranger
'Cause I like high chances that I might lose
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
Przyzwał też kruka, bo jakby nie patrzeć, jego siostra też potrzebowała profesjonalnej pomocy, a kiedy ptaszysko pojawiło się zaraz, poprosił je o znalezienie medyka w najbliższej okolicy, jakkolwiek by tego miało nie zrobić. Trzeba było jednak było przyznać, ze nawet z takimi pierdołami radziły sobie całkiem dobrze, więc nie wątpił, że ptak szybko wróci z informacją zwrotną.
- Lepiej nie będzie - odpowiedział kobiecie, samemu przyglądając się jej uważnie, jak tam z jej obrażeniami i czy faktycznie oboje nie byli tak poharatani, że nawet ten demon w siatce ich zaraz nie rozjebie.
- Nic ci kurwa nie powiem - oznajmił wściekle demon, całkiem elokwentnie - jak zauważył z przekąsem Ayumu. Nie zmieniało to jednak faktu, że nie wydawał się zbyt skory to współpracy, nawet jeśli chwilę wcześniej zaszlachtowali na jego oczach trójkę jego koleżków. Może czuł się odważnie, widząc ich aktualny stan, albo czując krew marechi. Albo jeno i drugie. - Weź go dźgnij. Albo odrąb mu coś - powiedział do niej, samemu jednak odwracając się w kierunku wnętrza budynku. - Ja sprawdzę w środku, pójdzie szybciej. Może ty z niego coś wyciągniesz, a może ja coś znajdę - wzruszył ramionami, albo raczej ramieniem, wyjątkowo chyba pamiętając, ze nie powinien ruszać tym ze złamaną ręką. Potem odwrócił się i wszedł do środka.
Było tam czuć zapach krwi, ale starej i przegniłej, zapewne po posiłkach, które urządzały tu sobie demony. Dlatego też poszedł w zupełnie innym kierunku, szukając najlepiej wyglądającego pokoju w całym kompleksie. Miał przeczucie, że Tora i Kaito mogli być na tyle próżni, że zależałoby im na takich rzeczach. Przyjemnym wnętrzu, ładnych mebelkach, przestrzeni która dawałaby im namiastkę luksusu. Przeszedł przez parę pokoików, ale większość z nich była pusta lub zwyczajnie zdewastowana; walały się po nich połamane meble, zalane tuszem bezwartościowe poematy czy porozrywane ubrania. W końcu jednak rozsunął drzwi, za którymi obraz wydawał się całkiem obiecujący. Pomieszczenie wydawało się wystarczająco duże, nawet jeśli któraś ze ścian umazana była starą krwią, której smuga kończyła się w rozkładającym się i cuchnącym ciele. Była tam rozłożysta leżanka, stół, nawet biurko czy inne szafki. Wszystko czego potrzeba do funkcjonowania i udawania, że było się na miejscu. Że miało się jakąkolwiek pozycję.
Dlatego też Ayumu wszedł do środka i zaczął się rozglądać. Najpierw powierzchownie, szukając chyba jakichś szczególnych śladów bytności. Może Kaito bawił się w odbijanie rączek i zobaczyłby na ścianie jakieś dwie odbite pary takich samych, to by na przykład wtedy miał pewność, że faktycznie tu był, ale niestety - niczego takiego zabawnego nie było widać. A kiedy już obszedł wszystko i obejrzał co było na wierzchu, zaczął patrzeć na to, czego nie było widać - opukiwać biurka i stół od dołu, czy zaglądając do szafek.
Heart made of glass, my mind of stone
Hello, welcome home.
Ayy, don't be a stranger
'Cause I like high chances that I might lose
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
Mori więc musiała zrobić dokładnie to, co zaproponował jej brat, sięgając po toporek i rąbiąc w demona. Krew trysnęła, ochlapując ją nieznacznie, a demon zaniósł się wściekłym wrzaskiem. Przez obrażenia nie miała aż tyle siły co wcześniej, więc musiała zadać więcej ciosów by osiągnąć ten sam efekt, który poprzednio osiągnęłaby o wiele szybciej.
Udało jej się - owszem. Demon jednak, kiedy tylko jego ręka upadła na ziemię, zaczął tworzyć sobie nową, był to jednak proces powolny. Nic też w jego postawie się nie zmieniło. Wciąż patrzył na nią tak samo, wciąż próbował, chociaż już nie tak energicznie, wyswobodzić się spod siatki.
Pusto, a szkoda, bo zostawiona za sobą nieopatrznie korespondencja zawsze okazywała się przydatnym znaleziskiem. Nawet jeśli nie dowiedzieliby się gdzie aktualnie mogą przebywać Kaito i Tora, to może wyłuskaliby inne przydatne informacje.
Kiedy skończył, nie pozostało mu nic innego jak ruszyć dalej, zatęchłym korytarzem, który wydawał się miejscem pośrodku którego jego mieszkańcy pierwsi dowiedzieli się, co to znaczy stanąć oko w oko z demonem. Piorun mimowolnie sięgnął po katanę, wysuwając ją z pochwy, kiedy wyczuł pierwsze oznaki, ze z podłogą jest coś nie tak. Pobawił się przez chwilę przenoszeniem ciężaru ciała, chcąc upewnić się, że ma rację, a potem wybrał jedną z luźniejszych, chcąc podważyć ją ostrzem.
Heart made of glass, my mind of stone
Hello, welcome home.
Ayy, don't be a stranger
'Cause I like high chances that I might lose
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
- Jeśli wam powiem, zabijecie mnie. Jeśli nie powiem, też zdechnę. W dupę możesz wsadzić sobie te swoje propozycje - syknął do niej. Może i jego sytuacja była beznadziejna, ale wydawał się dość oddany idei, by nawet jeśli miał tutaj umrzeć, nie dać zabójczyni pełnej satysfakcji.
Mori cofnęła się, napinając cięciwę i puszczając strzałę w niebo, która następnie spadła na demona deszczem nichirin. Ten znowu wydał z siebie nieludzki ryk, raniony i metalem i olejkiem, którym był on pokryty, ale też kuląc się w sobie, jakby chcąc chociaż nieco osłonić się przed tym co nadchodziło z góry.
- Jeśli mnie puścisz, powiem ci gdzie się udali - wycharczał jednak wreszcie, spoglądając na nią spode łba.
Cofnął głowę z odrazą, kiedy owinął go zapach zgnilizny i faktycznie, miał ochotę odłożyć tę deskę na miejsce i iść dalej, ale ktoś jęknął. Zielone spojrzenie wróciło do dziury, szukając ciała, które się poruszyło.
- Zaraz ci pomogę - powiedział, odsuwając wcześniej podważoną deskę na bok. - Powiedz mi tylko, Kaito i Tora, demony które tu wcześniej były, wiesz gdzie się udały? - zapytał, podważając drugą z klepek, najwyraźniej chcąc zrobić sobie więcej miejsca. Rozglądał się też, czy tylko ta jednak osoba wykazywała oznaki życia, czy może jeszcze ktoś więcej w tym dziwacznym grobowcu mógł żyć.
Heart made of glass, my mind of stone
Hello, welcome home.
Ayy, don't be a stranger
'Cause I like high chances that I might lose
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
- Udali się Kiusiu. Gdzie - powiem kiedy będę w pełni wolny. - poinformował ją raczej, niż próbował zaproponować, po chwili bezruchu zaczynając rozpracowywać siatkę, która go więziła.
Prawdę powiedziawszy, to Ayumu kupował sobie jedynie czas, chcąc wyciągnąć od leżących pod podłogą ludzi informacje, o ile je posiadali. Oni jednak okazali się sprytni, cholera, jakby za krótko tam leżeli. A on? On był zmęczony, połamany, stracił sporo krwi i powiedzmy sobie szczerze - wyciągnięcie każdego z dołu absolutnie mu się nie widziało, bo nie chciał w całym procesie stracić ręki, przez dodatkowe jej uszkodzenie.
Połowa, o ile nie większość, wciśniętych tu ludzi, była pewnie już dawno martwa, tak samo jak wskazana przez mężczyznę córka, na którą łypnął tylko pośpiesznie i już wiedział, że nie było co się z nią szarpać.
- Nic jej nie będzie - zawyrokował, kucając nad dziurą, a potem przyglądając się zmęczonym twarzom. - Jeśli mi nie powiecie, to zamiast was stąd zabrać, spalę tę całą posiadłość, żeby ukrócić wam cierpień. Gdzie oni są? Pośpieszcie się, bo medycy którzy wam mogą pomóc, będą mieli kawałek do przejścia - jego głos był dziwnie chłodny, ale to nie było tak, że nie współczuł ludziom na których właśnie patrzył. Jego spojrzenie błądziło od jednego ciała do drugiego, nie mogąc nie widzieć w jakim są stanie i jak wiele z nich nie da rady dotrwać przybycia medyków. Pewnie część trzymała się tylko dlatego, bo inne ciało uciskało im jakiś witalny punkt, nie pozwalając tak zwyczajnie wykrwawić.
Jedyne co mógł i chciał zrobić tak naprawdę w tym momencie, to przywołać znowu kruka.
Heart made of glass, my mind of stone
Hello, welcome home.
Ayy, don't be a stranger
'Cause I like high chances that I might lose
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
Ayumu przez dłuższą chwilę przyglądał się kolejnym osobom tkwiącym pod podłogą, jakby na nowo oceniając ich stan i to czy w ogóle było warto kogokolwiek tutaj kłopotać. Jego rozważania jednak przerwał mu ponownie głos kobiety, kiedy czy to widząc nadzieję, czy też zwyczajnie nie chcąc spłonąć, postanowiła się odezwać.
— Rozumiem — odpowiedział zdawkowo, prostując się i odwracając w kierunku, z którego przyszedł, a z którego też doszedł go głos Mori. — I najwyraźniej nie kłamie! Jedno udało się na Kiusiu, a drugie do Seto — odkrzyknął jej, nie odwracając jednak spojrzenia od wyrwy w podłodze. — Zajmij się nim, a ja zaraz przyjdę! — rzucił jeszcze, na moment znowu pochylając się nad ofiarami demonów — Ani ja, ani moja koleżanka nie możemy was wyciągnąć. Jesteśmy poważnie ranni, ale zaraz wezmę pomoc — poinformował ich chłodnym, tonem, zanim znowu wyprostował się i zwyczajnie odszedł, w kierunku najbliższego wyjścia na zewnątrz.
Wezwany kruk już na niego czekał, więc Ayumu przekazał mu informacje, że pośpiesznie potrzebują wsparcia tropicieli czy medyków, niekoniecznie nawet tych wspierających cienie, bo wewnątrz znajdują się osoby wymagające medycznej pomocy. Ptaszysko zatrzepotało skrzydłami i odleciało, a piorun ruszył wzdłuż budynku, do miejsca gdzie wcześniej zostawił Mori.
rana 4 stopnia - otwarte złamanie lewego ramienia
rana 1 stopnia - rozcięta skóra na prawej nodze
Heart made of glass, my mind of stone
Hello, welcome home.
Ayy, don't be a stranger
'Cause I like high chances that I might lose
Nie możesz odpowiadać w tematach