⠀⠀⠀⠀Nie zabiję ich, cisnęło mu się na usta, lecz nie uległ pokusie. To nie był czas na uszczypliwości. A kobieta, stabilna jak aktywny wulkan, gotowa była wybuchnąć gniewem bez ostrzeżenia. Jeden zły ruch, jedno niewłaściwe słowo. Jej zagmatwany charakter odsłaniał się przed nim niczym plansza do sudoku - topornie i w gruncie rzeczy bolała go już od tego głowa. Dużo łatwiej było zamknąć jej usta pocałunkiem.
⠀⠀⠀⠀— Poczekają. Mam teraz zajęte ręce — wyjaśnił rozbawionym tonem, zbywając jej oburzenie uśmiechem diabła.
⠀⠀⠀⠀Nie wszyscy nabierali się na ten grymas, ale fasada Kitsune runęła już na starcie ich znajomości. Dlatego, że chciała komuś ulec? Co mogło kierować kobietą jej pokroju, że lgnęła w stronę paskudnego charakteru ukrytego za ostrymi rysami twarzy? Nie wiedział. Nie zastanawiał się nad tym. Życie było zbyt krótkie, aby poznać wszelkie jego tajemnice. Wystarczył mu fakt, że demonica wyciągała w jego kierunku swoje dłonie, znacząc jego plecy z taką samą dawką złości, co uczucia.
⠀⠀⠀⠀Nie nienawidziła go. Jeszcze.
⠀⠀⠀⠀Przyjemna odmiana.
I'd rather sleep #615743
Instead of being sixteen and burning up a bible
Feeling super, super, super suicidal
Otworzyła usta, zmarszczyła zgrabny nosek, wyszczerzyła jeden przydługi kieł, żeby powiedzieć coś - zapewne nie zbyt miłego - jednak szybko uniemożliwił jej jakąkolwiek reakcję. Pocałunek, chociaż krótki, doszczętnie zasznurował jej usta, a jego słowa wzbudziły lekki niczym piórko śmiech. Ponownie wróciła beztroska, wiecznie wesoła i odrobinę dziecinna lisica. Od tak. Nagle.
Wystarczył tylko jeden obłudny uśmiech wart samego Szatana. Wpadła bez powrotu.
- Masz szczęście, że zajmują się mną - odparła chichocząc niczym szczęśliwa, nastoletnia księżniczka, pochłonięta zalotami swojego księcia z bajki. Kitsune nie była jednak księżniczką, a Sunie dużo brakowało do księcia.
Mówiła o pragnieniach, o wolności. Chyba naprawdę wierzyła, że tego chciała, że tego poszukiwała. Nie zdawała sobie nawet sprawy jaka pełna sprzeczności była. Poszukiwania wolności skończyły się na kolejnej złotej klatce, która została wykonana z silnych, umięśnionych ramion demona. Ograniczenia dawały jej poczucie bezpieczeństwa. Wolność wzbudzała jedynie niepokój. Nie wiedziała dlaczego ciągnęło ją do jego sarkastycznych komentarzy, nonszalanckiego uśmiechu i lekceważącego tonu.
Miała wrażenie, że się nią jedynie bawił.
A ona chciała być jego zabawką.
Przynajmniej ten jeden, jedyny raz.
Nie nienawidził jej, prawda? Była to jednak jedynie kwestia czasu.
⠀⠀⠀⠀Suna czuł się właśnie jak taka kłoda, którą zakusy losu kierują po wzburzonym lustrze wody. Rzadko kiedy zbierał w sobie siły, aby samodzielnie o czymś zadecydować. W porównaniu do sił wprawiających wszechświat w ruch czuł się mały i bezwartościowy, więc bez wyrzutów przyjmował to, co oferowało mu życie. Czy miał powody do narzekania teraz, kiedy czerpał z przyjemności u boku Kitsune?
⠀⠀⠀⠀Jedwab ślizgał się przyjemnie pod palcami, chłodny tak, jakby dopiero co na nim zalęgł. Czerwień kontrastowała z bladym odcieniem odsłoniętej skóry i czasami tylko te kontrasty dostrzegał spod półprzymkniętych powiek. Poluźnione wiązanie uległo i ciemne włosy otoczyły znowu jego twarz, opadając aż do obojczyków demonicy. Łaskotał ją przy każdym ruchu.
⠀⠀⠀⠀— Zapamiętasz to... — zaczął przyciszonym tonem, łapiąc ją za podbródek. Uniósł go nieznacznie, patrząc z tej perspektywy na dwa jasne punkciki - jej oczy. — Wiele rzeczy się zmienia i nie wszystkim warto zaprzątać sobie głowę. A inne... — zaśmiał się krótko strojąc twarz w krzywy uśmiech.
⠀⠀⠀⠀To była kwestia przyzwyczajenia, ale wraz z upływem czasu zaczęło mu brakować wrażeń palonej wisteri. Dym zdążył już się przerzedzić, choć Suna zauważył z zadowoleniem, że młoda muzyczka nadal szarpała strumy szamisenu. Nieco wcześniej nawet nie zwrócił na to uwagi, dźwięki dochodzące z zewnątrz stały się wyłącznie tłem, które rozpłynęło się za sprawą znacznie bliższego widoku.
⠀⠀⠀⠀Machnął ręką, aby podano mu fajkę.
⠀⠀⠀⠀— Przyjemności należy sobie dawkować — oznajmił, zagryzając stalową skuwkę. Nie mógł jej przecież pokazać wszystkiego inaczej jak sprawić, aby uzależniła się i wracała po więcej? Słodka obietnica kolejnych odkryć zawisła w powietrzu równie gęsto, co opar wydobywający się z odpalonego kiseru.
I'd rather sleep #615743
Instead of being sixteen and burning up a bible
Feeling super, super, super suicidal
Suna stał się jej zapomnieniem. Ulotną chwilą przyjemności, która oferowała tak dużo, chociaż była przecież tak bardzo krótka. I nie wiązała z nim żadnych nadziei, nie wiązała z nim przyszłości. Tak przynajmniej sobie wmawiała. Był jedynie tym co tu i teraz. A może a ż tym wszystkim czego właśnie pragnęła? Przecież nie uzależniłaby się od niego w tak krótkim czasie. Nie było takiej opcji, prawda?
- A inne nie da się zapomnieć - dokończyła za niego kiedy jego czarne włosy łaskotały jej porcelanową skórę. W którymś momencie jej dłoń dotknęła czule demoniego policzka, jak gdyby próbowała go sobie utrwalić. Zapamiętać. Czy właśnie oferował jej tą całą nienawiść, którą chciała do niego czuć?
Suna stał się jej odzwierciedleniem nienawiści i przyjemności. Dwóch najbardziej silnych emocji i uczuć, do jakich było zdolne jej martwe, demonie serce.
Przyjemności należy dawkować.
Powiedział Suna ponownie zapalając swoją ulubioną fajkę. Kitsune zmrużyła lekko powieki, ale że była tak samo okropną hipokrytką jak i on, zdecydowała się tego nie komentować. Zamiast tego prychnęła pod nosem unosząc się z poduszek. Przeciągnęła się niczym zmęczona kotka i spojrzała na niego typowym wzrokiem drapieżnika. Czy on właśnie próbował nauczyć ją samokontroli? Samokontrola i Kitsu nigdy koło siebie nawet nie stały. Chwyciła dłoń, w której trzymał fajkę i przybliżyła ją sobie do ust. Wzięła bucha na pełnym wdechu zasysając tyle dymu ile potrafiła. Musiała nieźle powstrzymywać kaszlnięcie. Od razu zakręciło jej się w głowie. Puściła jego dłoń przytrzymując ostro zarysowaną szczękę Suny i lekko ciągnąc ją w dół. Wypuściła cały dym z płuc prosto w jego usta.
- Jeszcze raz - zażądała prowadząc jego dłoń na swoją szyję zaciskając lekko, w taki sam sposób w jaki podduszał ją wcześniej. Dawkowanie nie istniało w jej słowniku. Chciała jeszcze, chciała więcej i chciała wszystko. Tak. J e s z c z e r a z. Teraz, zaraz i natychmiast. I chociaż wmawiała sobie inaczej, uzależniła się od niego w momencie, w którym z tak nieoczekiwaną czułością głaskał jej lisie uszy. Wtedy wysoko na murze.
⠀⠀⠀⠀Jeszcze raz - zażądała. A Suna nie lubił kiedy ktoś coś od niego żądał. Im mocniej kipiało w niej zniecierpliwienie tym wolniej reagował na kobiece zachcianki. Przeciągnął rękę z powrotem do swoich ust, dotykając jej policzek gorącą od żaru cholewką.
⠀⠀⠀⠀— Nie — odpowiedział szorstko, a nawet z delikatną nutą znudzenia. Piosenka wygrywana przez muzyczkę zaczynała go irytować - czy nie znała innych melodii poza tą jedną, rozbrzmiewającą bez ustanku przez ostatnie kilka chwil? Wszystko miało swój początek i koniec, swój czas. Tak samo jego dobroć względem Kitsune miała swoje granice. Ofiarował jej przyszłość, możliwość wyczekiwania, obietnice że jeszcze kiedyś być może los ich ze sobą zetknie.
⠀⠀⠀⠀A ona chciała to wszystko zniszczyć.
⠀⠀⠀⠀Rozluźnił dłoń, która spoczęła na moment na jej krtani i przegonił opadające wokół siebie pierze. Nie podzielał przejawianej przez liliowłosą radości, choć od samego początku był raczej wstrzemięźliwy w wyrażaniu skrajnych emocji. Wolał wyłożyć się wygodnie, zapaść w legowisku i obserwować ją leniwie bez silenia się na komentarze. Myśli, których nie wypowiadał obijały się we wnętrzu głowy. Zamknął oczy i uspokoił oddech.
⠀⠀⠀⠀W pewnym momencie westchnął i odłożył fajkę. Wracająca dłoń zaczepiła o czuprynę Kitsune mierzwiąc ją wolnymi ruchami.
⠀⠀⠀⠀— Muszę się czymś zająć. A i tak długo już tu zabawiłem — przyznał, na co odpowiedziały mu czujne spojrzenia pozostałych kobiet. Czy wreszcie miały zostać oswobodzone? Suna pokręcił głową, chyba instynktownie wyczuwając ich podekscytowanie. Kliknął językiem i rozchylił jedno oko. — Ale może częściej będę tu wpadać na... herbatę.
⠀⠀⠀⠀Nie miał nic przeciwko towarzystwu Kitsune, ale tak bardzo odwyk od innych demonów, że perspektywa spędzenia pełnego dnia pod dachem Sakura no Hana z jednym z nich napawała go dyskomfortem. O czym mieliby rozmawiać, jak zajmować sobie czas? Poza tą powierzchowną, tajemniczą warstwą Suny nie było wiele więcej - prosty facet z prostym umysłem.
⠀⠀⠀⠀Cały urok tego spotkania polegał na zaskoczeniu. Oboje mieli mocne charaktery, nie zdzierżyli by się na dłuższą metę gdyby na jaw wyszły wszystkie wady, wszystkie nieprawidłowości, skrywane głęboko sekrety i popełnione wiele lat temu błędy. Dlatego to Suna pierwszy zebrał się z legowiska, przeczesując pokój w poszukiwaniu elementów swojego ubioru.
⠀⠀⠀⠀— Pobaw się z nimi, Kitsune — wskazał ruchem głowy na kobiety i młode dziewczyny, sugerując zarówno podtrzymanie gorącej atmosfery nocy, jak i możliwość pożarcia jednej z nich. Lisica bez problemu poradziłaby sobie z posiłkiem, co do tego nie miał najmniejszych wątpliwości. Poza tym rzucił propozycję w nadziei, że uda mu się uciec zanim padną niewygodne pytania.
⠀⠀⠀⠀Dokąd zmierzasz? Dlaczego? Kiedy znów się zobaczymy?
⠀⠀⠀⠀Nie wiedział. Jego życie toczyło się w rytmie zrywów wiatru. Nie miał pojęcia gdzie tym pchnie go wichura.
I'd rather sleep #615743
Instead of being sixteen and burning up a bible
Feeling super, super, super suicidal
Chciała więcej. Oczywiście, że tak. Zawsze wszystkiego było jej za mało. Zwłaszcza teraz, kiedy demon pokazał jej tak nowe i przyjemne aspekty nieśmiertelnego życia. Położyła dłonie płasko na jego klatce piersiowej. Patrzyła na niego z chęcią, potrzebą i dziwnie nowonarodzoną nadzieją. Nie podzielała jego wstrzemięźliwości. Nie rozumiała dystansu, ani potrzeby czekania z czymkolwiek.
Jedno słowo, trzy litery wystarczyły jednak, żeby wszystko zakończyć. Powietrze w zamkniętym pomieszczeniu stężało i stało się cięższe, tak że prawie można je było kroić nożem. Zrobiło się odrobinę ciemniej, jak gdyby nagle świece nie dawały wystarczającej ilości światła. Wszystko miało jedno proste wytłumaczenie. Gniew, jaki wzbierał w Kitsune. Jej demonia aura coraz bardziej wychodziła na powierzchnię z każdą sekundą, z którą przetrawiała jego słowo. Prychnęła pod nosem nie kryjąc oburzenia niczym typowa obrażona kotka. Jej lisie uszy momentalnie opadły na lilową głowę i pewnie gdyby nie moc jej aury wyglądałaby jak nieszczęśliwy szczeniak, który nie dostał ulubionej zabawki. Momentalnie odwróciła wzrok i nie odważyła się spojrzeć więcej na Sunę. Otuliła się szczelnie szczupłymi ramionami, bo nagle odsłonięta alabastrowa skóra zaczynała jej ciążyć. Jej policzki ponownie przybrały zdrowo truskawkowy kolor bo odrzucenie pozostawiało gorzki smak na języku.
- Jak chcesz - odparła sucho, ale nawet to jej nie pomogło.
Wystarczyło jedno, zwykłe nie, żeby wszystko skończyć.
Nie ruszyła się nawet o milimetr i pewnie herbaciarnia wybuchłaby w następnych minutach, gdyby nie ciężar dłoni Suny na jej głowie. Zamruczała coś ewidentnie niezadowolona i chowająca urazę, jednak przymknęła lekko powieki z zadowolenia i nieświadomie przymiliła się do jego dłoni. Lisie uszy od razu wróciły do życia, a ciężka atmosfera zniknęła tak szybko jak się pojawiła. Konflikt został zażegnany, przynajmniej na pierwszy rzut oka.
Pobaw się nimi Kitsune.
- Nie bawię się ochłapami, Suna - rzuciła, chociaż wiedziała, że jej odpowiedź nie miała żadnego znaczenia. Nie byłaby w stanie zmienić jego zdania. A on już dawno postanowił odejść. Może nie chciała, żeby zostawał? Kiedy tylko wstał, ona opadła z powrotem na legowisko. Dopiero teraz poczuła zmęczenie całego ciała. Ciężkość własnych mięśni i wszechogarniającą senność. Przeciągnęła się leniwie i położyła na boku. Przyciągnęła do siebie poduszkę wdychając przyjemny, znajomy zapach Suny. Drugą dłoń położyła na jeszcze ciepłym posłaniu, gdzie przed chwilą znajdował się demon. Wszystko wracało do normalności. Zadowolenie zamieniało się w dobrze znaną samotność.
Dokąd zmierzasz? Dlaczego? Kiedy znów się zobaczymy?
Nic takiego nie padło. Zamiast tego demonia przyszykowała mu inne pożegnanie. Takie, które było warte samej Kitsune.
- Nie będziesz miał do czego wracać - obiecała miłym dla ucha głosem, jednak nawet nie starała się ukryć nuty groźby w swoim tonie. Obiecali sobie, w końcu nienawiść, prawda?
Zanim Suna dotarł do drzwi Kitsune oddychała już miarowo pogrążona we własnych snach. Nawet ona miała swój limit nowych wrażeń. W którymś momencie ciemność zaczęła się materializować i owijać wokół szyi wszystkich ludzkich dziewczyn w pomieszczeniu. Demonica zasypiała w towarzystwie krzyków zaskoczenia, sapania i walki o oddech każdej z nich. Nikt jednak nie mógł im pomóc. Ciemność zniknęła dopiero w momencie, w którym w pomieszczeniu nastała grobowa cisza. Zrobiła to specjalnie, a może jedynie przez sen? Nie wiedziała czy umarły czy jedynie straciły przytomność. Chciała jedynie, żeby również poszły już spać.
zt x2
Nie możesz odpowiadać w tematach