- Puść mnie! - krzyknął przerażony młodzieniec, szarpiący się w mocnym uścisku rosłej postaci. - Bo kurwa co?! - warknął obnażając ostre kły, gotowy do wgryzienia się w miękką tkankę na szyi wierzgającego w powietrzu chłopaka.
Już miał zatopić ostre kły w mięsie gdy jego głowa nagle odchyliła się nieco, z pomocą rzuconego kamienia przez jednego z wieśniaków. - Puść go w tej chwili i odejdź z naszej wioski.. nie chcemy kłopotów! - głos mężczyzny był stanowczy acz czaiła się w jego barwie niepewność. Demon przechylił lekko głowę i spojrzał krwistymi ślepiami na Yosuke. - To kurwa macie pecha! Bo ja uwielbiam je stwarzać! A powinniście czuć się kurwa zaszczyceni moją obecnością! Że wspaniały Sukotsu postanowił się waszym małym zadupiem zainteresować i skrócić wasz nędzny żywot.. bycie moim posiłkiem to najwspanialsza chwała! Lepszego końca waszego zapyziałego żywota nie ma! Więc na kolana ścierwojady i czekać grzecznie na swoją kolej! - zaryczał w między czasie szarpiąc dzieciakiem, jakby był zwykłą szmacianą kukłą. Jego przemowa dość szybko uświadomiła mieszkańców z czym mają do czynienia. Cześć z nich podkuliła ogony i w popłochu rozpierzchła się w losowym kierunku. Ale nie ON. Yosuke był zbyt dobry żeby pozwolić na śmierć tego dzieciaka, może dlatego ze był w podobnym wieku co jego syn Takashi. A może miał po prostu silną więź społeczną z mieszkańcami, których znał od małego. Złapał za stojący gliniany garnek i cisnął nim w demona. Roztrzaskująca ceramika jedynie bardziej rozjuszyła bestię ale w oczach mężczyzny nie było już wahania, nie było strachu. Czysta determinacja i chęć chronienia każdego słabszego od siebie człowieka. Jego postawa sprawiła że kolejna osoba złapała za coś i rzuciła w demona. Po chwili kolejna i następna. - Nie obchodzi nas kim jesteś! Wynoś się stąd! Nie pożreszy nikogo tej nocy Demonie! - odezwał się starszy dziadek za jego plecami, ciskający swoją laską w poczwarę. Demon ryknął głośno i atakowany z różnych stron, cisnął trzymanym dzieciakiem w starca. Zasłaniając się rękami przed nadlatującymi przedmiotami, zaczął się co raz bardziej irytować. - Kurwa.. zarżnę was wszystkich i waszych bliskich! A tą kurewską wioskę spalę doszczętnie na sam koniec! - ryknął rzucając się na pierwszego lepszego wieśniaka, który trzymał widły.
Walka trwała długo, okupiona wieloma rannymi osobami i sporą ilością materialnych zniszczeń. Tej nocy los nie był łaskawy dla wielu, ale trud zmagań wieśniaków w starciu z bestią przyniósł jakieś drobne zwycięstwo. Przegnanie maszkary i ochrona tych słabszych mieszkańców była już sporym osiągnięciem.. więc czemu pozostawiała po sobie tyle goryczy na języku tych co byli w stanie dożyć kolejnego dnia? Może dlatego że było okupione śmiercią Yosuke, który nie bał się oddać życia aby ci co byli za słabi mogli żyć dalej..
Ta tragedia miała miejsce niespełna dwa dni temu. Wieść rozniosła się po okolicy i dotarła do korpusu. Czarne ptaszysko z fioletową wstążką przywiązaną do nóżki szybowało po niebie w poszukiwaniu swojej towarzyszki. Ktoś musiał zająć się grasująca w okolicy bestią..
Ubrana w fioletową yukatę i ciemne granatowe haori dotarła na miejsce w okolicy południa. Od miejscowych dowiedziała się o miejscowym bohaterze, który zapłacił własnym życiem. Zacisnęła mocniej szczękę na myśl o tym jak musiała to przyjąć jego rodzina. W wiosce było sporo zniszczeń. Z kataną przytroczoną do pasa po swojej lewej stronie, ruszyła na poszukiwanie kogoś kto mógł jej coś więcej powiedzieć o demonie. W międzyczasie postanowiła sprawdzić okolicę pod kątem śladów. Zastanawiała się czy bestia zaszyła się w okolicy i wróci aby dokończyć to co zaczęła dwa dni temu. Krocząc wydeptaną dróżką dostrzegła w oddali młodzieńca o biało-szarych włosach, siedzącego na na brzegu i rzucającego kamienie w strumień. Odgłos uderzanych po powierzchnię kamyków był dość charakterystyczny. Podeszła więc bliżej. - Nigdy nie umiałam tak rzucać by odbiły się więcej niż raz o taflę wody.. - powiedziała łagodnym tonem głosu w kierunku Takashiego, stając ramię w ramię z nim. Ametystowe spojrzenie starszej od niego blondynki wpatrywało się w wodę.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
Słuchała go uważnie, przyglądając się temu jak zbiera z kupki kamyk i ustawiając się w odpowiedni sposób, nagle nim cisnął w wodę. Przechyliła lekko głowę w bok, widząc jak płaski przedmiot uderza o taflę kilka razy zanim znika w wodzie bezpowrotnie. Skinęła lekko głową, na zrozumienie jego przekazu. Gdy się odwrócił w jej stronę, to dopiero miała okazję przyjrzeć się twarzy młodzieńca. Wrażenie zrobiły na niej jego oczy. Odcień przeplatanej czerwieni i różu był niewątpliwie mało spotykanym widokiem, a co za tym szło - dość ciekawym..
Widziała jak jego spojrzenie zawiesiło się na chwilę na jej broni. W końcu była samurajem, a ci mogli nosić miecze bez żadnego problemu. Zrobiła dwa kroki i kucnęła przed kupką nazbieranych przez niego kamieni. Wyciągnęła jeden ze sterty, przyglądając się mu dość uważnie. Po czym stanęła przy nim, starając się najlepiej jak potrafiła, żeby trzymać kamyk tak samo jak on. - W ten sposób? - spytała pokazując mu. I choć jej się wydawało że robi to odpowiednio, tak Takashi widział że trzeba było poprawić chwyt jak i pozycję z której powinna rzucić. Nie chciała go zasypywać pytaniami na starcie, zwłaszcza że nie wiedziała czy nie był jedną z ofiar zmarłych w walce wieśniaków. Nietaktem byłoby rozdrapanie świeżych, nie do końca zabliźnionych ran u takiego uroczego młodego chłopaka. Więc postanowiła trochę go rozproszyć, tylko odrobinkę. Nie musiał od razu wiedzieć że jest zabójca demonów, na to jeszcze przyjdzie czas..
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
"Prawie dobrze. Chwyć kamyk tak jakbyś trzymała rękojeść swojego miecza"
Spojrzała na niego z zaciekawieniem. Jej spojrzenie przeniosło się na przywieszoną przy boku katanę a potem na kamyk. Zmieniła delikatnie swój chwyt na spłaszczonym kamyku. Po czym odchyliła się dokładnie tak jak ją poinstruował. Zerknęła na młodzika i gdy kazał jej rzucić to skupiając się na tej czynności samej w sobie, cisnęła przedmiotem w stronę rzeki.
Była równie zaskoczona wynikiem końcowym co on. Rozchyliła lekko usta gdy kamyczek z ogromną pomknął przez całą szerokość rzeki aż na drugi brzeg. Nie planowała włożyć aż tyle siły w ten ruch. Ale widocznie jej skupienie było skierowane na młodzika i jego instrukcje na tyle że dała się ponieść swojej nadludzkiej sile i precyzji.
"Łooooł! To było niesamowite!"
Sięgnęła dłonią do karku, łapiąc się za niego i uśmiechając lekko zakłopotana tym, jakie wrażenie na nim wywarła tym jednym niepozornie błahym osiągnięciu. - T..to dlatego że miałam takiego dobrego nauczyciela.. - oddała mu większą część tego zjawiskowego czynu, karcąc się w myślach za to że użyła całej swojej siły przez przypadek. Ale z drugiej strony, widząc ten wybuch radości w kimś kto przed chwilą był jeszcze dość przybity wydarzeniami mającymi miejsce dwie noce wstecz, to poczuła się trochę lepiej.
- Ah.. gdzie moje maniery.. Kurayami Saiyuri.. a ty? Jak ci na imię? - jej nazwisko w zupełności wystarczyło aby go upewnić w tym czemu miała przy sobie miecz. W końcu samuraj bez ostrza był niczym kowal bez kuźni. - Swoją drogą.. może ty być mógł mi powiedzieć czy jest w waszej wiosce jakieś miejsce gdzie mogłabym się zatrzymać i trochę odpocząć po podróży? - rzuciła z łagodnym uśmiechem, wpatrując się w jego twarz.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
- Wystarczających aby udało się pobić chyba jakiś rekord.. więc część tego sukcesu należy do Ciebie.. sama bym nie była w stanie tego osiągnąć.. - powiedziała lekko zakłopotana. Słyszała w głosie ekscytację, widziała po jego zachowaniu, że zrobiła na nim jakieś większe wrażenie, nawet jeśli tylko przez przypadek.
"Jestem Takashi. Bardzo miło mi cię poznać, Saiyuri-chan!"
Uśmiechnęła się łagodnie w jego stronę. - Ta przyjemność leży po mojej stronie Takashi-kun.. - odpowiedziała ciepłym tonem głosu. Słysząc propozycję zatrzymania się w ich posiadłości, delikatnie skinęła głową. - To bardzo życzliwa propozycja.. chętnie ją przyjmę.. - odpowiedziała, uśmiechając się kącikiem ust w jego stronę. Jeśli chciała sie dowiedzieć czegoś więcej o tym demonie, który zaatakował obrzeże wioski, to nie było lepszej opcji jak zatrzymanie się właśnie u któregoś z mieszkańców, będących ofiarą ataku demona. Miała tylko nadzieje że nikt jej nie rozpozna. - No to prowadź.. - rzuciła, podchodząc do niego nieco bliżej. Może coś jej wpadnie w ucho w drodze do jego gospodarstwa.
"Co tak w ogóle sprowadza cię w te skromne okolice?"
- Jestem w sumie przejazdem.. zmierzam w stronę Kioto.. - odpowiedziała zgodnie z prawdą. Gdy szli obrzeżami, jedną z głównych uliczek, słyszała szepty ludzi, których mijali. Zbyt ciche dla chłopaka, ale wyraźne dla jej rozwiniętego słuchu. Nie dała po sobie jednak nic poznać, wyłapując fragmenty. - Takashi.. dziecko drogie.. mam tu coś dla was.. - usłyszeli oboje jakąś starszą kobietę, wyłaniająca się zza straganu z pakunkiem w dłoniach. Babinka zmierzyła blondynkę uważnym spojrzeniem, które zahaczyło na dłużej na jej mieczu. - Samurajowie postanowili się zainteresować nami.. biednymi mieszkańcami w końcu? - spytała z przekąsem. - Gdzie byliście dwie noce temu, gdy tylu dobrych ludzi oddało życie w walce z bestią..? - żal i gniew mieszały się w głosie starszej kobiety. - Doszły mnie słuchy o tej okropnej tragedii.. przykro mi że nie było nikogo, kto by wam pomógł.. - powiedziała nieco ciszej, pochylając głowę w geście żalu. Gdyby tu była, pewnie nikt by nie stracił życia. A przynajmniej w to wierzyła Kurayami. - Czego chcesz od niego? Dopiero co stracił ojca bo nie było tu nikogo kto umiał się posługiwać mieczem.. widły i pochodnie to nie jest broń na demony.. - objęła chłopca ramieniem. Dla tej kobiety zdawał się być bardzo ważny, może dlatego że znała go od małego, jak większość swoich sąsiadów. Jej zielone oczy skupiły się na twarzy blondynki. - Twoje oczy mi kogoś przypominają.. już widziałam takie tęczówki kiedyś.. - zaczeła, przyglądając się nieco dokładniej. - Przykro mi ale nie wiem o czym pani mówi.. jestem tylko przejazdem.. - zapewniła ją, łapiąc za połę haori i zakrywając nią swoją katanę przed wzrokiem innych gapiów.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
Postawa Takashiego ją kompletnie zaskoczyła. Chłopiec nie tylko nie dał się ponieść emocjom w żadną stronę to jeszcze stanął w jej obronie przed jedną ze swoich starszych sąsiadek. Aż dziw brał że był w takim stanie po tak bolesnej stracie. Widziała że chciał chyba być dojrzalszy niż ktokolwiek od niego tego teraz wymagał. Była wręcz pełna podziwu dla jego starań, ale też doskonale rozumiała jak wewnętrznie musiało go to boleć, wiedziała bo przeszła przez podobne piekło.
"Nie miej im tego za złe. Szukają kozła ofiarnego, są sfrustrowani, źli i smutni. Wiem, bo czuję to samo."
- Nie mam nikomu za złe.. że się troszczy o swoich bliskich.. zwłaszcza w obliczu tak strasznej tragedii jaka miała miejsce tu ostatnio.. - odpowiedziała ze spokojem w głosie. Doskonale rozumiała obawy staruszki o młokosa, zerkając kątem oka przez ramię na łypiąca groźnie w jej kierunku staruszkę gdy już się oddalili od straganów.
"Ale ja wylałem już wystarczająco dużo łez. Kierują mną też inne emocje, a przede wszystkim zdrowy rozsądek. Wiem, że lamentowanie nic nie da, dlatego mam inny cel."
- .. zdrowy rozsądek.. - szepnęła lekko zaciekawiona jego wypowiedzią. Nie wiedziała czy powinna go wypytywać w tej chwili o jego cele, ale czuła w głębi serce że chodziło o zemstę. W końcu to ludzie czuli po stracie ukochanych, silną potrzebę pomszczenia ich.
"Spójrz, tam mieszkam! Już niedaleko!"
Przeniosła wzrok z młodzieńca na jego domostwo i widząc jak nagle zwiększył prędkość, postanowiła dotrzymać mu kroku. W tej części Osaki jeszcze nie była, musiała przyznać że było tu dość spokojnie i przyjemnie. Blisko natury, odgłosy zwierząt rolnych z oddali dawała dziwne poczucie spokoju. Prawie jak wartki strumień prący naprzód w stronę swego przeznaczenia. Z oddali dostrzegli kobietę niosącą wiadro z wodą oburącz. Gdy tylko dostrzegła swojego syna to przystanęła, stawiając metalowy pojemnik z boku i wycierając dłonie o szary fartuszek zrobiła kilka kroków w stronę zbliżającej się dwójki.
- Takashi synuś.. gdzieś ty się podziewał.. - spytała czułym tonem głosu obejmując go czule w ramiona jak to zawsze robiła. Po czym wzrokiem pomknęła do blondynki z mieczem u boku. - Mam nadzieje że mój syn nie sprawił panience żadnego kłopotu.. proszę nie mieć mu nic za złe.. stracił ojca dwie.. - nie zdołała dokończyć wypowiedzi bo Kurayami jej się wcięła w słowo. Wyłapując podenerwowanie w głosie. postanowiła uspokoić kobietę.
- Nie nie.. nic z tych rzeczy.. - to mówiąc złapała za haori i zakryła nim bok, chowając katanę przed wzrokiem kobiety. - .. ma pani bardzo dobrze wychowanego syna.. przykro mi że spotkała was taka straszna tragedia dwie noce temu.. - z tymi słowami pokłoniła się przed starsza kobietą okazując jej szacunek. - Moje najszczersze wyrazy współczucia.. - dodała prostując się do pionu. - Gdzie moje maniery.. Kurayami Saiyuri.. to przyjemność.. pani syn był na tyle dobroduszny że zaproponował mi nocleg w waszym domostwie po podróży.. jeśli nie ma pani nic przeciwko, przyjmę zaproszenie.. oczywiście nie za darmo.. chętnie pomogę w każdy możliwy sposób.. - z tymi słowami zrobiła dwa kroki w stronę wiadra i sięgnęła po nie jedną ręką, ale szybko wzięła je w obie dłonie z łagodnym uśmiechem. - Praca na gospodarstwie musi być bardzo męcząca.. - zagadała oboje.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
Kobieta spojrzała na swojego zakłopotanego syna, kładąc mu dłoń na głowie. - No już już Takaś.. dużo się wydarzyło ostatnio.. martwiłam się o ciebie.. - powiedziała z troską w głosie i pociągnęła syna w objęcia. - Zostałeś mi już tylko ty.. nie wiem co bym zrobiła gdybym i Ciebie straciła z powodu jakiegoś impulsu.. - w głosie dało się słyszeć troskę i może nutkę przerażenia. Typowy rodzic troszczący się o swoje potomstwo. Saiyuri uśmiechnęła sie na ten widok delikatnie.
Gdy chłopiec nagle się wyrwał z objęć rodzicielki, z ekscytacją mieszająca się z fascynacją opowiadając o osiągnięciu blondynki mającym miejsce nad rzeką, zabójczyni jedynie się podrapała dłonią po karku. - To z pewnością musiał być wyczyn.. - przytaknęła starsza kobieta wpatrując się w syna z nieco cieplejsza ekspresją na twarzy. Od śmierci ojca to był chyba pierwszy raz kiedy widziała go takiego radosnego. Zupełnie jakby tragedia nigdy nie miała miejsca. Widząc jak zabójczyni sięga po wiadro - To za cięż.. - nie dokończyła wypowiedzi, lekko zaskoczona tym z jaką łatwością Kurayami je podniosła.
"To jak, może się u nas zatrzymać? Proszę. Bardzo proszę."
Wskazała dłonią domostwo. - Nie widzę powodu dla którego mielibyśmy nie udzielić jej schronienia.. będziesz musiał przygotować pokój gościny a ja zajmę się kolacją.. zaraz się zacznie ściemniać.. - odpowiedziała przeczesując włosy syna.
Gdy Takashi szykował pokój dla swojego nowopoznanego gościa, Saiyuri siedziała na werandzie ze swoją kataną schowaną w Sayi, tuż obok niej. Wpatrując się w sierp księżyca na bezchmurnym niebie zasypanym tysiącem migoczących gwiazd. Nasłuchiwała tego co się działo w okolicy. Ale póki co tylko odgłosy zwierząt do niej docierały, no i kroki kobiety zbliżającej się do niej od tyłu. - Herbaty? - usłyszała za placami. - Chętnie.. - odpowiedziała wyciągając dłonie po gliniane naczynie z parującym naparem. - Pokój zaraz będzie pewnie gotowy.. Takashi uwija się jak nigdy.. odkąd jego ojciec.. - zacisnęła mocniej wargi. - Chciałam podziękować.. za to co dla niego zrobiłaś nad rzeką.. że znowu widzę jak mój syn się uśmiecha. - głos kobiety był ciepły, dało się z niego wyłapać szczerą wdzięczność. - Każda strata jest bolesna.. czas nie do końca leczy takie rany, ale sprawia że łatwiej z nimi żyć.. i uczy żeby doceniać każdą chwilę z naszymi bliskimi.. pani syn jest dzielny.. i silniejszy niż się pani wydaje.. ma blask w oczach, który tak łatwo nie zgaśnie.. - powiedziała z lekkim uśmiechem zbliżając naczynie do ust i upijając mniejszego łyka ciepłej herbaty. Matka chłopca pokłoniła się i zostawiła Saiyuri samą, aby zając się swoimi sprawami.
- Nie ładnie podsłuchiwać.. - powiedziała po chwili nieco głośniej, dając chłopcu do zrozumienia że doskonale wie że jest tuż obok za drzwiami. Słuch miała jednak wybitny w porównaniu do zwykłych ludzi. - Niebo jest wyjątkowo piękne tej nocy.. usiądź przy mnie Takashi.. - zachęciła młodzika do dotrzymania jej towarzystwa.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
- Albo to ty nie potrafisz się skradać.. - zaśmiała się lekko rozbawiona, choć w jej głosie nie było drwiny w najmniejszym stopniu. Po prostu nie chciała zbytnio się ujawniać ze swoimi zdolnościami. Więc podsunęła inną opcję, taką która była dość prawdopodobna. Skinęła lekko głową na wspomnienie jej pokoju. - Dziękuję.. - skwitowała z ciepłym uśmiechem skierowanym w stronę młodzika. Kiedy podszedł bliżej i usiadł przy niej przez chwilę wpatrywała się w księżyc i gwiazdy.
"To, co mówiłaś o czasie, to prawda?"
Przeniosła ametystowe tęczówki na chłopaka po jego pytaniu. Widziała jak trzymał się za materiał ubrania przy sercu. - .. niestety.. - szepnęła wracając spojrzeniem na gwieździste niebo. Wzięła głębszy wdech i powoli wypuściła powietrze. - ..a przynajmniej takie jest moje odczucie.. widzisz.. ja też straciłam kogoś bardzo ważnego w moim życiu wcale nie tak dawno temu.. - przyłożyła dłoń do piersi mówiąc to. - Nosze go w sercu każdego dnia.. jest ze mną gdy jestem szczęśliwa.. ale i kiedy jestem smutna.. tyle pięknych wspomnień, które nigdy nie zostaną zapomniane.. i mimo tego że go nie ma już wśród żywych.. a tęsknota jest wciąż taka sama.. to z każdym rokiem jest trochę łatwiej.. co prawda tylko odrobinkę.. - wróciła wzrokiem na chłopaka i przełożyła dłoń ze swojej piersi, kładąc Takashiemu na głowie. - Strata kogoś ważnego potrafi złamać człowieka.. ale potrafi też dać siłę do życia.. chęć do stania się opoką dla pozostałych.. pozwala nam docenić to co mamy o wiele bardziej niż dotychczas.. - dłoń delikatnie zsunęła się z jego głowy na kark a po chwili i na ramię i delikatnie pociągnęła go bliżej. Wiedziała wewnątrz siebie że starał się być silny przy matce, tak jak ona przy swoich rodzicach się starała po śmierci brata. - Wiem jak okrutne i bolesne jest uczucie bezsilności.. wiem aż za dobrze.. - szeptała miękkim głosem delikatnie sięgając dłonią do boku jego głowy, sunąc opuszkami po skroni w geście uspokojenia. Dając drobne poczucie bezpieczeństwa komuś, kto tego teraz właśnie potrzebował najbardziej. - .. ale też wiem.. że wszystko się ułoży.. do póki stoją fundamenty.. życie toczy się dalej Takashi.. - dodała po chwili, nadal wpatrując się w piękne rozgwieżdżone niebo.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
Gdy wtulił się w nią mocniej, jej uścisk przybrał odrobinę na sile, aby dać mu poczucie bezpieczeństwa, którego nie miał. Kiedy się odsunął i zaczął przecierać rękawem zapłakaną twarz, ona zza poły yukaty wyjęła fioletową, haftowaną chusteczkę bardzo zbliżoną barwą do jej tęczówek, pachnącą tak samo jak właścicielka - liliami. Przyłożyła ją do zapłakanego policzka chłopca. - Dobrze jest się czasami wyzbyć z wnętrza tych wszystkich emocji, które się w nas zbierają i piętrzą.. - szepnęła podając chusteczkę, aby otarł zły. Obdarowała go łagodnym uśmiechem.
Już chciała coś powiedzieć gdy usłyszeli przeraźliwy okrzyk z dworu. Przesuwane drzwi otwarły się z hukiem. - DEMONY! Wróciły do wioski! Uciekajcie! - krzyczał w progu przerażony mężczyzna. Mata Takashiego wyłoniła się z kuchni blada na twarzy jak ściana. - Takashi! - krzyknęła wyciągając do niego dłonie aby do niej podbiegł. Wrzaski i piski zaczęły się mnożyć, nachodzić na siebie. Kurayami puściła z ramion młodzieńca i łapiąc za swoją katanę, poderwała się na równe nogi. Wsunęła saye z mieczem za pas i ruszyła boso w stronę drzwi wejściowych z zawrotną prędkością. Złapała mężczyznę za ubranie i szarpnęła nim, wciągając go siłą do budynku w ostatniej chwili, ściągając go z linii ataku demona. Którego zakończona długimi 20cm pazurami ręka poszybowała w przód z zamiarem przebicia się przez ciało wieśniaka. Chłop poleciał na deski, zatrzymując się przy siedzącym na podłodze Takashin. Czerwone oczy, długie kły, napięte mięśnie klatki piersiowej, uwalonej krwią zapewne innych ludzi. Ekspresja potwora zdawała się przyjmować formę zaskoczonej. Gdy dostrzegł że Saiyuri trzyma go za przegub ręki, która przed chwila atakował. - Kim ty.. - nie zdołał dokończyć bo został szarpnięty za kończynę i nadział się na szybko wysunięte kolano brzuchem, zmuszając go do zgięcia się w pół. Kolejne uderzenie poszło w szczękę, pomagając się jej przeciwnikowi wyprostować tylko po to aby z obrotu wymierzyć w niego silne kopnięcie wypychające go z progu budynku prosto na zewnątrz. - Ty kurwo! - usłyszeli wrzask gdy zaczął się zbierać z ziemi na równe nogi. - Śmiesz mi wchodzić w drogę?! Zarżnę najpierw Ciebie a potem wszystkich wsiurów tego zadupia i puścimy je z dymem! - charczał wściekły w kierunku blondynki, która powoli przeszła przez próg z lewą dłonią na sayi przy tsubie miecza. Palce prawej dotykały delikatnie rękojeści. - Nikt Cię nie uczył że nie składa się obietnic, których nie można dotrzymać? - odezwała się zimnym, pozbawionym emocji głosem. Wysunęła prawą nogę przed siebie jak by przygotowana do sprintu. - Kaminari no kokyu.. - szepnęła wciągając więcej powietrza w płuca.
- Ichi no kata: Hekireki Issen.. - dodała wykonując z ogromną prędkością frontalny wypad w stronę przeciwnika, a następnie będąc centymetry od celu wyciąga miecz z pochwy, ścinając głowę pyskatego demona jednym ruchem miecza. Pośród pisków i wrzasków, które zaczynały cichnąć nieco. - Zabójca demonów! - krzyknął jeden z chłopów wskazując palcem na blondynkę, której ostrze miało złotą barwę. Ten okrzyk zwrócił uwagę dwóch pozostałych napastników. - Co za debil.. mówiłem mu że jak znajdzie jakiegoś to ma nas zawołać.. - warknął inny, ciskając jakimś staruszkiem w stragan. Kurayami obróciła się przodem w stronę obu napastników. - Który z was zaatakował to miejsce ostatnio? - warknęła zimnym tonem ocierając z krwi swoje ostrze o bok yukaty.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
Nie możesz odpowiadać w tematach