Zaśmiał się cicho, szczerze mówiąc czuł iż w starciu bez użycia broni mógł poradzić sobie gorzej. Zwłaszcza iż nie ćwiczył już prawie wcale tych sztuk walki bo nie były skuteczne w walce z demonami, droga miecza to na czym skupił się w pełni. Co teraz z perspektywy czasu mogło być błędem patrząc na to, że przed chwilą stracił ostrze.
—
Niech i tak będzie, ostrze przeciw ostrzu — Rzekł na zakończenie tematu tego jak zamierzał walczyć bez broni, czy miałby szanse? Pewnie tak, a gdyby użył pełni swych możliwości to byłby pewny zwycięstwa. Obecnie wszak jedyne czego mógł być pewien to tego iż nie popisał się zbytnio swymi zdolnościami, miał jednakże jeszcze trochę czasu by to zmienić.
Patrząc na rumieńce na twarzy kobiety miał wrażenie, że jego słowa osiągnęły zamierzony efekt. Na tyle ile poznał Kyōran to zorientował się jak bardzo ta nie wierzyła w to słyszała, stąd potrzebował powtórzyć to kilka razy by zrozumiała. Był co prawda teraz zabójcą i jego przeciwnikiem były demony nie raz silniejsze od ludzi, musiał zmienić się by móc dorównać poczwarom, stać się czymś więcej niż człowiekiem, ale wcześniej był samurajem, szkolono go do walki z innymi ludźmi stąd naprawdę umiał docenić talent. A co by nie powiedzieć Uesugi taki miała, mógłby uwierzyć iż w przypadku zagrożenia, Ona i jej strażnicy daliby wrogom popalić. O ile walczyliby z ludźmi, ale skoro był tutaj to na siebie brał ciężar walki z demonami.
Posłał swej towarzyszce ciepły uśmiech by przekonać ją o tym, że pewny jest słów, które tu padły i naprawdę uważał ją za dobrą przeciwniczkę, kto wie jakby potoczyła się ich walka gdyby była zabójczynią. Gdyby byli na równy poziomie mogliby dać tu niezłe widowisko.
Rozluźnił nieco swą postawę znów wracając wspomnieniami do tego kluczowego dnia w swym życiu, na ten moment być może nawet najważniejszego. Tamta chwila zdecydowała bowiem o tym jaką ścieżką kroczy tego dnia. Nie żałował podjętych przez siebie decyzji i gdyby mógł zrobiłby wszystko tak samo, ale czasem zastanawiał się co by było gdyby nie zjawił się tam zabójca, albo kim byłby bez demona, który stanął im na drodze.
—
Tylko brzmi Kyōran, tamtej chwili byłem pogodzony ze śmiercią tylko dlatego, że tak mnie wychowano. W obliczu śmierci zachowaj honor — Odparł Hiroki spoglądając w ziemie, tamtego dnia odczuwał strach choć nigdy nie powie tego głośno, bał się iż umrze za wcześnie mimo, że przecież jako samuraj liczył się z tym jak krótki może być jego żywot. —
Taki był mój obowiązek jako samuraja i syna, stanąć w obronie innych i swych przekonań. Czy mamy dobre relacje? Zawdzięczam mu to kim jestem tego dnia, miałem wielu wspaniałych nauczycieli, ale żaden z nich mu nie dorównuje. Dlatego też żałuje, że zaniedbałem nieco te relacje — Rzekł odpowiadając Uesugi, przekazał jej to co czuł, Tsuya była wspaniałą mistrzynią, podobnie jak inni zabójcy pod których okiem szlifował swe umiejętności, ale za to kim był odpowiadała jego rodzina. Słysząc zaś żart swej partnerki w tym treningu zaśmiał się —
Hah, nie wykluczone, niestety nie spytałem go wtedy o imię, byłem chyba zbyt przejęty sytuacją — Powiedział po czym uśmiechnął się czule do czarnowłosej —
Ja też cieszę się, że Cię poznałem Kyōran — Rzucił po czym spojrzał w niebo i wyprostował się —
Nie planuje umrzeć, póki nie osiągnę swego celu — Zapewnił ją mężczyzna, owszem był gotowy na taką ewentualność, ale nie dążył do rychłego zgonu. Nie póki nie zostanie Hashirą, póki nie będzie filarem na którym cały korpus będzie mógł polegać.
Pora było znów skrzyżować ostrza, dlatego też poprawił swą pozycję i z uśmiechem przygotował się do boju, jego katana przeciw glewii Uesugi.
Uśmiechnął się słysząc deklarację archeolożki, jeśli naprawdę znała tyle opowieści to chciałby poznać chociaż część z nich, był pewien że mógł wyciągnąć z nich sporo, wszak człowiek uczył się całe życie, a On wyjątkiem nie był. Arystokratka przypuściła atak w postaci cięcia z prawej strony, wiec tym razem postanowił zablokować to cięcie i uderzył w ostrze glewii by je zbić. Stal zderzyła się ze stalą, a Hiroki korzystając z tego iż powstrzymał zagrożenie, dla pewności cofnął się jeszcze w tył by po raz kolejny nabrać dystansu.
Kolejna chwila przerwy nastała i znów mogli wymienić się swymi przeżyciami, było to coś co Hiroki doceniał chyba nawet bardziej niż to że mógł skrzyżować broń z Kyōran. Spojrzał na jej towarzyszy i uśmiechnął się. Uesugi. Miała wielkie szczęście skoro miała takich lojalnych towarzyszy, których z pewnością znała już na wylot przez te ponad trzy lata. Poznała też pewnie sporo osób, z czego część została jej przyjaciółmi, a tak przynajmniej wynikało z opowieści. Jego wyraz twarzy zmienił się gdy doszli do momentu gdzie uratował ją Tenka, spojrzał na nią z współczuciem domyślając się, że to wydarzenia odcisnęło na niej piętno. Sam gdyby stracił swego ojca pewnie też by to odczuł. —
Przykro mi, Kyōran że taki los spotkał Jishina ale znajduję pocieszenie w tym, że Ciebie ocalono od śmierci. Z powodu takich właśnie historii, mam siłę by dalej walczyć. Chce by ludzie mogli cieszyć się życiem, bez strachu że demon odbierze im wszystko — Przemówił z troską obserwując kobietę. Po czym uśmiechnął się słabo patrząc na glewie Uesugi —
Hmmm, można więc ją uznać za szczęśliwy amulet, ale to jak groźna jest zawdzięcza jedynie twym umiejętnością — Powiedział przedstawiając swą opinię na temat tego iż bardziej liczył się użytkownik niż oręż sam w sobie. —
Za wazę raz jeszcze dziękuje, to wspaniały prezent — Podziękował po czym chwilę się zastanowił —
W Nagoji miałem okazję stanąć do walki z demonicą o pajęczym odwłoku, przerażająca z niej była bestia i tworzyła mrowie dużych pająków. Była wtedy ode mnie znacznie silniejsza i gdyby nie wsparcie towarzyszy to... nie byłoby mnie tu — Odpowiedział Hiroki wspominając wyprawę z Takashim i Yoną. Nie udało im się pozbyć demona ze świątyni, ale przynajmniej przeżyli, a tamtą poczwarę miał zamiar jeszcze dorwać.
Przybrał znów pozycję do walki i postanowił nagle skrócić dystans by pchnąć kobietę w brzuch, cios swój planował w razie czego zatrzymać nim ostrze dosięgnie ciała. Byłoby to hańbą gdyby uszkodził swą przyjaciółkę przypadkiem podczas sparingu.