Ingerencja
Tokoyami no moriKobieta którą trzymał odzyskiwała przytomność, a Katsumitsu stanął jak wryty na krótki moment. To tylko podsyciło psychopatyczne zapędy nieznanego demona wywołując na jego paszczy obrzydliwy wręcz uśmiech podsycony obłędem w oczach. Uścisk którym obejmował Suki zaciaśnił się jeszcze bardziej, i przejechał językiem po jej szyi, policzku i oku. Dokładnie w takiej a nie innej kolejności. Widocznie nie przejmował się uszkodzonym ubraniem Marechi, ani tym że Haori jakie zabójca na nią założył już dawno zleciało. W końcu to tylko jedzenie. Ubranie i tak by przeszkadzało. -Proszę proszę, to nie jest dla ciebie tylko koleżanka z korpusu, co? - Przynajmniej takie wnioski wyciągał z obsewacji chłopaka w tym momencie, oraz nieco przed zanim postanowił się im ujawnić. - Tym bardziej chcę ją dla siebie. -Szepnął głośno patrząc jak zabójca wiatru dekapituje demony, które nasłał przodem, a następnie rzuca się na niego. Parsknął śmiechem śledząc go jedynie wzrokiem. -Idiota. - Katsumitsu zdołał wyczuć za pomocą swojego zmysłu delikatne drganie ziemi, kiedy się zbliżał do demona trzymającego Suki, jednak było już na późno by cokolwiek z tym zrobić. Kamienne kolce wystrzeliły spod niego obficie tworząc swojego rodzaju kamienny mur, którego impakt nie dość że sparował atak wytrącając chłopakowi jeden z mieczy z ręki, to inny kolec zdołał go delikatnie drasnąć z bok zadając niewielką ranę. Następnie sam wyskoczył w górę lądując na gałęzi drzewa. Teraz już trzymał Suki jedynie za tył szyi. Przynajmniej do czasu, gdy pochwycił wolną dłonią jej lewą dłoń. Początkowo delikatnie, aż nagle nią szarpnął wywołując o dziewczyny nie mały ból. - Ups, omsknęło mi się. - Wykrzyknął, po czym wziął zamach i yeet! Rzucił Suki niczym jakimś pociskiem. Prosto w chłopaka. Stracił zakładnika, ale nie wyglądał jakby mu to wadziło. Widocznie był bardzo pewny siebie i swoich umiejętności. - Ktoś mi kiedyś powiedział że lepiej poznać imię tego, kto Cię zabił. W piekle powiedz że Naoya Cię przysłał. - Krzyknął do nich z szyderczym uśmiechem. Suki zaś odzyskiwała przytomność coraz bardziej. Szczególnie odświeżające było nagłe zwichnięcie jej nadgarstka przez demona, który dopiero co się im przedstawił.
Podsumowanie
Termin: 3 dni
Kolejność: dowolna
Dodatkowe informacje:
- Suki, rany - 2x 2 poziomu (list wyryty na plecach, zwichnięty lewy nadgarstek), 2x 1poziomu (płytki ślad po pazurach na policzku, rana kłuta po pazurach na barku), 1x 3 poziomu(złamana kość przedramienna prawej ręki) | Przytomność is back. Tylko boli w cholerę
- Katsumitsu, rany: 1x 1 poziomu (drobna rana kłuta na biodrze/krwawi)
- Naoya, rany: -
- MAPKA - Update:
"Proszę proszę, to nie jest dla ciebie tylko koleżanka z korpusu, co?"
Uchyliła lekko powieki, słysząc zaczepkę demona. Jej jasne błękitne, lekko zmrużone oczy wpatrywały się w zabójcę wiatru. On też nie był dla niej zwykłym kolegą od dłuższego czasu. Spędzali razem tyle czasu odkąd go poznała, że nie mogła się do niego nie przywiązać. Nie mogła nie poczuć do niego czegoś głębszego, stał się dla niej całym światem.. zanim zdołała zdać sobie z tego sprawę.
"Tym bardziej chcę ją dla siebie."
Te słowa sprawiły że zamarła na chwilę. - Nigdy.. nigdy nie będę.. twoja.. nigdy.. - szepnęła wbijając nieco mocniej palce w przedramię demona dla podkreślenia protestu. Widziała jak czarnowłosy zaszarżował w ich stronę z dzikim, wręcz zwierzęcym błyskiem w oczach, jakiego jeszcze nie widziała u niego. Jako że była trzymana przez demona tak że nawet nie dotykała stopami podłoża, to nie wiele potrafiła zrobić żeby pomóc zabójcy w natarciu. Kiedy był już blisko i chciał od boku zaatakować żeby jej nie narażać, dostrzegając jak z ziemi wyrastają kamienne kolce aż krzyknęła wystraszona. - Mitsu! - w głosie dało się wyczuć troskę wymieszaną z żalem. Demon pozbawił go jednego miecza, ale to nie był problem dla czarnowłosego, jedna kata wystarczyła żeby ściąć mu łeb. Pisnęła cicho, bardziej zaskoczona gwałtownym szarpnięciem i wyskokiem w górę niż czymkolwiek innym.
Szarpnęła się złapana nagle za kark od tyłu. Kiedy złapał ją za lewą dłoń i szarpnął gwałtownie, jęknęła głośniej z bólu, łapiąc się drugą dłonią za piersi, żeby je zakryć przed zabójcą. Nie zdołała nic więcej zrobić, bo została nagle ciśnięta w dół ze sporą siła. Ciągnąc w odruchu podbródek do klatki piersiowej żeby nie uderzyć głową o zbitą ziemię. W końcu nie wiedziała gdzie ją Demon rzuci, skupiona na nowo zadanym bólu nadgarstka.
Lądowanie miała miększe niż się spodziewała. Poleciała wprost w ramiona zabójcy. Syk bólu, gdy uderzyła poranionymi plecami o twardy tors Katsumitsu, sam się wyrwał spomiędzy jej ust.
"Trzymasz się?"
Jego cichy szept przy jej uchu sprawił że oczy napłynęły łzami. Ta krótka chwila w jego ramionach była jedyną dobrą rzeczą tej nocy do tego momentu przynajmniej. Skinęła głową powoli, w odpowiedzi na jego pytanie. Kiedy odstawił ją na ziemię, przetarła lewym przedramieniem oczy. Najbardziej oberwała po wyżej pasa, jedynie siniaki nad kostkach od żelaznego chwytu ciemności Kitsune zdobiły jej skórę.
"Zajmę się nim"
- Błagam uważaj na siebie! Nie wiem czy jest silniejszy od tamtej demonicy.. ale nie jest słaby.. - powiedziała rozglądając się za swoimi mieczami. Dostrzegając białe, zakrwawione haori, które nie było przecież jej, postanowiła po nie ruszyć, żeby się nim zakryć. Nie zamierzała jednak lekceważyć zagrożenia demona, skupiła się więc na swoim zmyśle, żeby ewentualnie uskoczyć przed niespodziewanym atakiem. Łapiąc z sykiem bólu za haoti, ubrała je na siebie, rozwiązując pasek z bioder i używając go do związania sobie nowego odzienia szczelnie.
Jej miecze były za blisko demona, więc ruszyła po leżący na ziemi miecz Katsumitsu. Łapiąc ostrożnie w lewą dłoń, zacisnęła mocniej szczękę. Rwący ból zwichniętego nadgarstka był mniejszym złem od złamanego prawego przedramienia. Kucała z mieczem czarnowłosego w dłoni, obserwując uważnie szarżującego na demona Katsumitsu i jego silnego przeciwnika. Skupiając się w miarę możliwości na wibracjach. Była gotowa użyć formy oddechy na demona w zasięgu aż 6 metrów, chcąc wspomóc Katsumitsu w jakikolwiek sposób. Oszczędzając siły i skupiając się na swoim oddechu żeby go ustabilizować. Z nadzieją że jak Demon wyskoczy w górę to Suki będzie mogła pociąć go swoim atakiem. "W powietrzu nie zrobi uniku, a jeśli odwrócę jego uwagę wystarczająco skutecznie to Mitsu będzie miał większą szansę na trafienie.." pomyślała skupiając się na walce, próbując nie myśleć o bólu jakiego doświadczyła do tej pory. Była zabójczynią! Musiała stawić czoła zagrożeniu, tak jak robił to teraz czarnowłosy. Chciała być u jego boku! Nie ważne na okoliczności i konsekwencje swojego stanu. Wyczekiwała więc momentu żeby użyć Drugiej formy oddechu wiatru, gdy demon będzie w powietrzu.
- Nichirin:
- Ostrza obu mieczy są ciemno jadeitowej barwy. Tsuby obu nichirin wyglądają identycznie. Obie mają okrągły kształt a w ich wnętrzu od centrum tsuby aż po brzegi krawędzi rozchodzą cię cienkie, ćwierć okrągłe kreski. Od góry sprawiając wrażenie delikatnego wiru.
Tsuka 'Yokubō' (Pożądanie) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem jedwabnym o śnieżno białej barwie. Saya miecza również jest biała. Zaś tsuka 'Eien no konton' (Wieczny Chaos) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina, cienkiej i wytrzymałej na warunki atmosferyczne oraz uszkodzenia mechaniczne. Saya miecza, tak samo jak rękojeść jest czarna. Oba miecze posiadają wyryty napis na Sayach tuż przy tsubie: "Susanō no ikari" (Gniew Susanō)
Ingerencja
Tokoyami no moriSuki leciała w Katsumitsu stając się tym samym niczym innym jak ludzkim pociskiem ciśniętym przez nie tyle co krwiożerczego, co sadystycznego demona, który widocznie obecnie był bardziej zainteresowany zabawą z zabójcami, niż faktycznym pożarciem dziewczyny. Oczywiście nadal miał zamiar to zrobić, ale nawet koty nie pożerają ofiary od razu. Bawią się nią ciesząc się każdą sekundą. Zabójca złapał swoją towarzyszkę i nawet zdołali wymienić kilka słów. Naoya nie wykorzystał jednak tego momentu, by posłać w ich kierunku głaz albo inny mu podobny obiekt. Zamiast tego stał na drzewie, a z jego dłoni ciekły strużki krwi. Krople spadały na ziemię pod drzewem. Dopiero gdy zamachniął się dłońmi, te spadły na dużo większy obszar. Katsumitsu nie marnował więcej czasu i wykonał mądre posunięcie w postaci wyskoku i ósmej formy oddechu wiatru, który napędzany szałem odpowiedział na jego wezwanie manifestując się i posyłając trąbę powietrzną w kierunku demona. Tak jak planował, pokraka Muzana zeskoczyła z drzewa, ale młody zabójca miał pewien problem. Różnica w ich prędkości zdawała się być ogromna. Już nawet nie chodziło o to że ciało Katsumitsu ledwie nadążało za myślą. Naoya był szybki. Bardzo szybki. Piasek z ziemi szybko się uniósł pod stopy demona, formując się w utwardzoną platformę i sprawiając że ten w powietrzu miał stabilną powierzchnię na której mógł stanąć. Kolejna fala piachu i mniejszych kamieni nagle wzniosła się pomiędzy nich, blokując miecz zabójcy i przerywając szykowaną przez niego 9 formę, której również miała sprzyjać manifestacja żywiołu. Stworzona blokada następnie zaczęła napierać na Katsumitsu rzucając go na ziemię. Szczęśliwie poza tym mało przyjemnym przemieszczeniem i piachem w oczach nic mu się nie stało. No, może nieco jego duma ucierpiała. -Znam ślimaki szybsze od ciebie. Żryj piach brudasie, bo t... - Naoya przerwał nagle. Suki kierowała się piękną zasadą. Pierdolić monologi. Jak możesz, to bij. Podczas gdy Katsumitsu szykował się do pierwszych ataków, Suki rzuciła się do jego broni, która wcześniej została chłopakowi wytrącona. Wyczekała moment i sieknęła go jak Fukuro grzybki. Wietrzne szpony miały spory zasięg, a Naoya zdawał się nie zwracać na nią większej uwagi uznając że była ona zbyt ranna by zrobić cokolwiek. I to był jego błąd który przypłacił połową ręki oraz mało przyjemną raną w boku. Syknął w bólu odruchowo unosząc się na piachu znacznie wyżej. - Huiałauiii... TO BOLAŁO TY SZMATO! Ty wiesz z KIM zadzierasz? - Wykrzyczał w jej kierunku trzymając się za kikut, który wbrew pozorom nie odnawiał się aż tak szybko jak u innych demonów. W powietrze poderwało się jeszcze kilka głazów, które szybowały wraz z Naoyą. Tym razem już naprawdę wysoko i poza ich zasięgiem. Jednak dzień również był coraz, coraz bliżej. Popatrzył się w kierunku wioski z której przybyli, a przerażający uśmiech wrócił na jego twarz. - Jeszcze was dorwę! A zwłaszcza ciebie! Będziesz moja czy tego chcesz czy nie! - Krzyknął wskazując Suki swoim kikutem. Następnie wystrzelił lecąc na piachu i kamieniach. Leciał nad drzewami w kierunku ludzkiej osady. Nie wyglądało też na to żeby miały się zbliżyć kolejne demony. Mieli czas by odsapnąć, ale czy na pewno? Poza nimi w okolicy może nie być innych zabójców, a zwykli mieszkańcy nie poradzą sobie z demoniczną istotą.
Podsumowanie
Termin: 5 dni
Kolejność: dowolna
Dodatkowe informacje:
- Suki, rany - 2x 2 poziomu (list wyryty na plecach, zwichnięty lewy nadgarstek), 2x 1poziomu (płytki ślad po pazurach na policzku, rana kłuta po pazurach na barku), 1x 3 poziomu(złamana kość przedramienna prawej ręki) | Boost z Hartu Ducha zużyty. Rany chwilowo znegowane.
- Katsumitsu, rany: 1x 1 poziomu (drobna rana kłuta na biodrze/krwawi )
- Naoya, rany: 2x 1 poziomu (przebite wnętrza obydwu dłoni), 1x 3 poziomu (głęboka rana w biodrze), 1x 4 poziomu (ucięta ręka w przedramieniu)
"TO BOLAŁO TY SZMATO! Ty wiesz z KIM zadzierasz?"
- ..z Nikim.. - odpowiedziała ze spokojem w głosie, pokazując mu to ile jego egzystencja dla tego świata tak na prawdę znaczyła w jej oczach. Śmiał ją dotykać i lizać jakby była jego własnością. Wzdrygnęła się na te momenty sprzed dłuższej chwili. Jej błękitne oczy wpatrywały się w skróconą kończynę z nadzieją że ta się za szybko nie odbuduje i.. nie widziała jakiegoś oszałamiającego postępu. Problem był taki że teraz wznosił się o wiele wyżej niż wcześniej i jej ataki by już go nie sięgnęły a patrząc po zasięgu ataku Katsumitsu, jego oddech potrzebował szlifowania jeszcze. Czy mieli z nim jakieś szanse?
"Jeszcze was dorwę! A zwłaszcza ciebie! Będziesz moja czy tego chcesz czy nie!"
Spięła się słysząc groźbę Naoyi, od razu przypominając sobie jego lepki od śliny język, którym zdołał ją polizać wcześniej. Nie chciała tego nigdy więcej czuć z jego strony. Odwróciła twarz od demona słysząc zirytowany okrzyk czarnowłosego zabójcy w stronę ich przeciwnika.
"Po moim trupie! Nie pozwolę ci już jej nigdy tknąć!"
Aż cieplej jej się na sercu zrobiło gdy to usłyszała. Spoglądając w stronę Katsumitsu nieco zaszklonymi łzami oczami. Powstrzymywała się żeby nie płakać więcej, nie chciała żeby ją w takim stanie widział.. ranną i zapłakaną. Nie chciała być jego zmartwieniem.
"Dzięki, za pomoc."
- Nie mogłam stać z boku i patrzeć.. wybacz że tak mało zrobiłam.. - odpowiedziała nieco ciszej, zawstydzona faktem że musiał ją ratować z tak paskudnej sytuacji.
"Musimy zaczekać na medyka aby cię opatrzył."
Spuściła głowę w dół. "To wszystko jej wina.. Kitsune.. gdyby nie ona.. do tego by nie doszło.." zamyśliła się, ale nie chciała teraz o tym mówić chłopakowi. O tym co się stało, o tym jak jego życie było zagrożone jeśli nie przekaże wiadomości Kagamiemu. Z zamyślenia wyrwał ją czuły gest w którym Mitsu objął Suki i przyciągnął nieco bliżej.
"Przepraszam że przybyłem za późno."
Szept przy uchu sprawił że łzy napłynęły do oczu. Delikatny dotyk jego dłoni na policzku, na który lekko naparła twarzą, w geście czułego otarcia się o wewnętrzną stronę jego dłoni. - Nie mów tak.. bałam się że cię nigdy więcej nie zobaczę.. tak się cieszę.. że jesteś.. że to Ty.. nikt inny, tylko Ty Mitsu.. - szeptała zaciskając dłonie na jego czarnej yukacie. Oparła się czołem o jego bark. - On poleciał w stronę tej małej wioski.. żeby się posilić Mitsu.. tymi biednymi ludźmi.. biegnij.. będę tu na ciebie czekać.. - szeptała. Gdy docisnął ją mocniej do swojego ciała, oderwała czoło od jego barku, dotykając palcami jego policzka. Wpatrując się w jego obsydianowej barwy oczy. Opuszki zsunęły się z jego policka na kącik ust chłopaka, powoli przesunęła nimi po jego dolnej wardze. I zmniejszyła dystans między ich twarzami, nieśmiało składając czuły pocałunek na jego ustach. Czerwień oblała jej policzki z zawstydzenia sytuacją, ale chciała to zrobić. Chciała go pocałować, pokazując mu jak bardzo jej na nim zależy. Gdy oderwała swoje usta od jego, oparła się czołem o jego własne. - Bądź ostrożny.. wróć do mnie.. Katsumitsu.. - szepnęła mu, nie chcąc zmuszać go do takiego wyboru. Ona albo bezbronni ludzie z wioski. Nie chociaż przeszkodzi Demonowi w jakiś sposób, żeby nie miał wyrzutów sumienia. Podała mu jego drugi miecz. - Nic mi nie będzie.. obiecuje..- dodała obdarowując go ciepłym, pokrzepiającym uśmiechem.
- Nichirin:
- Ostrza obu mieczy są ciemno jadeitowej barwy. Tsuby obu nichirin wyglądają identycznie. Obie mają okrągły kształt a w ich wnętrzu od centrum tsuby aż po brzegi krawędzi rozchodzą cię cienkie, ćwierć okrągłe kreski. Od góry sprawiając wrażenie delikatnego wiru.
Tsuka 'Yokubō' (Pożądanie) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem jedwabnym o śnieżno białej barwie. Saya miecza również jest biała. Zaś tsuka 'Eien no konton' (Wieczny Chaos) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina, cienkiej i wytrzymałej na warunki atmosferyczne oraz uszkodzenia mechaniczne. Saya miecza, tak samo jak rękojeść jest czarna. Oba miecze posiadają wyryty napis na Sayach tuż przy tsubie: "Susanō no ikari" (Gniew Susanō)
Ingerencja
Tokoyami no moriKrzyk Katsumitsu dotarł do oddalającego się wysoko w powietrzu demona, który odlatując odwrócił się do niego bokiem i z uśmiechem pokazał mu swoją odciętą rękę, której uprzednio wyprostował środkowy palec. Mimo wszystko nawet jeśli się uśmiechał, to była to raczej jedynie fasada. W końcu dopiero co dostał małego ataku złości przez tę zakochaną do bólu parkę. Naoya uciekł pozostawiając po sobie jedynie niesmak i palącą żądzę zemsty w sercu chłopaka. Suki została okaleczona i porzucona w lesie, a on chciał sobie ją jeszcze przywłaszczyć, zyskując sobie tym samym zagorzałego wroga. W obecnym stanie nie mieli jak go dogonić. A nawet jeśli, to doskonale wiedzieli że nie byli w stanie obecnie zdziałać zbyt wiele. Zabójca miał też rację co do kruka. Powinni zostać na miejscu, by medycy znaleźli ich szybciej.
A na nich musieli dłuższą chwilę czekać. Po Naoyi nie pojawił się żaden inny demon. Czas więc zdawał się nieskończenie dłużyć. Nie towarzyszyły im nawet dźwięki nocnych zwierząt. Jedynie wiatr, szelest liści... Jedynie oni sami ze sobą. Suki zaś zdawała się słabnąć powoli z każdą chwilą. W końcu nadal krwawiła z ran. Ciszę nocy rozdarło krakanie kruków. Coraz głośniejsze i głośniejsze. Chwilę potem pojawiły się również pośpieszne kroki. Trójka medyków z eskortą w postaci zabójcy o czerwonym ostrzu. - Widzę ich! - Zawołała dojrzała kobieta biegnąca na samym przodzie. Miała długie brązowe włosy, czarne oczy i irytację wręcz wymalowaną na twarzy. Natychmiast zbliżyła się do Suki i zaczęła wstępne oględziny. -Złamana ręka, kilka ran płytkich i... Japierdoletwojeplecy. - Odruchowo przykryła usta dłonią. - Dajcie bandaże i nosze. Straciła sporo krwi. Trzeba ją opatrzyć zanim się wykrwawi i zabrać ją stąd w cholerę. - Inny, sporo młodszy medyk przez moment wyglądał jakby miał jej odpysknąć, jednak szybko skulił się kiedy spojrzała na niego nieco groźniejszym wzrokiem. Szybko zaczął podawać szefowej potrzebne jej przybory. Trzecim z medyków była młoda dziewczyna z jasnymi włosami ściętymi na krótko. Zaczęła natychmiast zajmować się raną Katsumitsu. Chociaż był w dużo lepszym stanie niż jego dziewczyna, nadal należało zatamować krwawienie z rany i upewnić się że nie stało mu się nic innego. Kiedy Starsza Medyczka skończyła zajmować się Suki, natychmiast przeniosła ją nosze. Łypnęła, a dwójka młodziaków natychmiast zabrała się na noszenie jej. Wracali w innym kierunku, niż ten w którym uciekł demon. - Będziecie musieli znieść podróż, kurwa, wozem. Początkowo mieliśmy zając się wami w pobliskiej wsi, jednak kiedy dotarliśmy ta była zrównana z ziemią. Naprawdę, pierdolę tę robotę. - Rzuciła starsza medyczka po drodze kopiąc kamień z siłą dostateczną, by wbił się w drzewo. Ewidentnie też była niewyspana i poirytowana. - A. Będziecie musieli znieść jęczenie trójki bachorów, która przeżyła jatkę w wiosce. Wszelkie zażalenia proszę składać do filarów, chociaż i tak mam to serdecznie w dupie. - W końcu dotarli do wozu. Tradycyjnego, kupieckiego z białą plandeką i karą klaczą go ciągnącą. W samym wozie znajdowała się jeszcze jedna zabójczyni z całej siły starająca się pocieszyć rozpłakaną trójkę dzieciaków.
To ewidentnie była kiepska noc dla wielu z nich.
Podsumowanie
Termin: 5 dni
Kolejność: dowolna
Dodatkowe informacje:
- Suki, rany - 2x 2 poziomu (list wyryty na plecach, zwichnięty lewy nadgarstek), 2x 1poziomu (płytki ślad po pazurach na policzku, rana kłuta po pazurach na barku), 1x 3 poziomu(złamana kość przedramienna prawej ręki) | Boost z Hartu Ducha zużyty.
- Katsumitsu, rany: 1x 1 poziomu (drobna rana kłuta na biodrze/zabandarzowana )
- W swoich postach możecie już dać zt, porozmawiać jeszcze ze sobą, bądź zaczepić npc. Dziękuję za udział w ingerencji.
Nagle z dłuższego momentu spędzonego z suki wybiło go wsparcie. "Widzę ich!" Nie odczuł upływu czasu, w przeciwieństwie do Suki która słabła. Spojrzał w ich kierunku zmęczonym wzrokiem. W końcu przybyli, a on zawiódł samego siebie i osoby w pobliskiej wiosce. Gdy medyczka sprawdzała Suki on czekał na swoją kolej w końcu był ledwo ranny. Suki nie miała tego szczęścia ale najważniejsze że przeżyła. "Będziecie musieli znieść podróż, kurwa, wozem. Początkowo mieliśmy zając się wami w pobliskiej wsi, jednak kiedy dotarliśmy ta była zrównana z ziemią. Naprawdę, pierdolę tę robotę." -Damy.. rade- Powiedział, patrząc martwym wzrokiem w ziemie. Tyle dobrego że Suki przeżyła, ale zawiódł się sam na sobie. "trójki bachorów, która przeżyła jatkę w wiosce" Nie wiedział czy czuć ulgę czy większy smutek, dobrze że przetrwały szkoda że nie był w stanie im pomóc, aby mogły prowadzić dalej dotychczasowe życie. Co z nimi zrobi korpus? Wytrenuje na zabójców? Znajdzie rodzinne zastępczą? Nie ważne co zrobią ich życie nie będzie dłużej takie same, bo to niemożliwe. -To... nie problem- Odparł brązowowłosej z obojętnością.
Gdy dotarli do powozu zatrzymał się na chwile przed wejściem, gdy dostrzegł dzieci i zabójcę który starał się je uspokoić. Nie czuł się na siłach aby tam wejść, ale się zmusił usiadł najdalej jak było to możliwe od dzieci i zabójcy. Jego wzrok był skierowany w podłogę wozu, myślał co może zrobić aby stać się silniejszy. Musiał się zemścić nad demonem.. demonami za wszystko co się stało. Nie mógł wyrzucić z głowy obrazu rannej Suki, przerażało go że coś takiego mogłoby się wydarzyć jeszcze raz w jego życiu. Wziął głęboki wdech i wydech, dla pobliskich osób mogło by się wydawać że był z frustracji, jednak jedyne uczucie które go przepełniało to była chęć stania się silniejszym, aby wymierzyć sprawiedliwość Naoyi i demonowi który doprowadził Suki do tego stanu, nad niczym innym nie myślał podczas tej podróży niż nad zemstą.
- Nie zostawiłabym Cię.. - szepnęła, dotykając dłonią delikatnie jego polika. Widziała jak bardzo był przybity tą sytuacją, jak bardzo źle musiał się czuć że demon był od niego silniejszy. Tak samo jak Kitsune była większą przeszkodą dla niej, obecność Katsumitsu nic by nie zmieniła wtedy, jedynie bardziej by cierpiał. Na samą myśl że Lisica mogła go zmusić do patrzenia jak torturowała białowłosą, była nie do pomyślenia. I cieszyła się że nie musiał tego widzieć.. że tylko tyle zobaczył, choć i to zdawało się być zbyt wielkim ciężarem dla niego. Serce jej pękało gdy widziała ten czający się smutek w jego obsydianowych oczach.
Czy to ta bezsilność w jego głosie, czy łza sunąca po jego lewym policzku, czy najzwyczajniejsze w świecie pragnienie, popchnęły ją do ośmielenia się aby go pocałować. Może towarzyszący temu wszystkiemu strach. A co jeśli z jego strony to tylko sympatia.. co jeśli za dużo sobie znowu wyobrażała, tak jak z Tachibaną. Co jeśli to znowu będzie tylko jednostronne uczucie? Nie dowie się, jeśli nie sprawdzi, prawda? Fakt że jej nie odepchnął, było już pocieszające ale czuła jak się spiął, gdy ich usta się połączyły ze sobą. Czy to był dobry moment? Nie chciała teraz o tym myśleć, tylko poczuć jego ciepło.
"Nie zostawię ciebie samej, z myślą że mogłoby ci się coś stać.. nie mogę."
- Mitsu.. - szepnęła czule opierając swoje czoło o jego. Mogła tak z nim zostać po wsze czasy, w jego objęciach. Właśnie w ten sposób. Jej dłoń sięgnęła na tył jego głowy i pociągnęła go tak żeby się wtulił w nią bardziej. "Pomogę ci nieść to brzemię.." pomyślała, doskonale wiedząc jakie wyrzuty sumienia go czekają przez Naoye. Zwłaszcza że zdecydował się zostać przy niej zamiast ruszać za demonem. - Wszystko będzie dobrze.. wszystko się ułoży..- szeptała ciepłym tonem głosu.
"Suki, gdy wyzdrowiejesz co powiesz aby razem wyruszyć nad to jezioro gdzie się poznaliśmy?"
- Oczywiście.. nie mogę się doczekać.. - szepnęła nieśmiało przy jego uchu, jak go tak do siebie dalej tuliła.
"Widzę ich!"
Okrzyk kobiety wyrwał ją z zamyślenia, gdy odwróciła twarz w kierunku zabójczyni spieszącej z pomocą. Odsunęła się od Katsumitsu dopiero gdy ta zaczęła wstępne oględziny. Syknęła z bólu, gdy została złapana za prawe przedramię.
"Złamana ręka, kilka ran płytkich i... Japierdoletwojeplecy."
Wzdrygnęła się, gdy zakrwawione haori zostało odchylone od poranionej skóry na plecach. Złapała za nadgarstek medyczkę. - Na plecach demon wyrył mi wiadomość dla jednego z zabójców.. proszę dopilnować żeby byłą czytelna.. to ważne.. to sprawa życia i śmierci.. - oczy jej się zaszkliły na przypomnienie słów Kitsune, że jeśli nie dostarczy tej wiadomości Kagamiemu to Lisica obierze sobie za cel Katsumitsu. A na to Hayamiri nie mogła pozwolić.
Pozwoliła się wstępnie opatrzyć medyczce, przypominając sobie nagle o najważniejszej rzeczy. - Moje pudełeczko! - poderwała się nagle ale pochwycona przez medyczne została skutecznie unieruchomiona. Dłonią sięgnęła w kierunku gdzie Kitsune ją trzymała. - Mitsu.. prezent od ciebie.. musi być tam.. - sama by po niego poszła, ale po pierwsze nie miała siły, a po drugie medycy zabronili jej się ruszać. - I moje miecze.. - dodała. Nichirin rozrzucona po placu i czarne nietknięte pudełeczko z paroma kroplami krwi ale nadal nie naruszoną czerwoną wstążeczką. Tak jak obiecała, nie otwierała go.
"Będziecie musieli znieść podróż, kurwa, wozem. Początkowo mieliśmy zając się wami w pobliskiej wsi, jednak kiedy dotarliśmy ta była zrównana z ziemią. Naprawdę, pierdolę tę robotę. "
Oczy zaszły łzami na wzmiankę o tym co spotkało pobliską wioskę z rąk demona. Poczucie winy uderzyło ją zapewne równie mocno co Katsumitsu. - To moja wina.. powinnam była z nim iść.. wtedy nikt więcej by nie zginął.. - szepnęła z goryczą w głosie i docisnęła zapłakaną twarz do noszy na której leżała na brzuchu, przez poranione plecy. Gdy jej oczom ukazała się trójka sierot. - Przepraszam.. - szepnęła w ich stronę, zaciskając mocniej powieki.
- Nichirin:
- Ostrza obu mieczy są ciemno jadeitowej barwy. Tsuby obu nichirin wyglądają identycznie. Obie mają okrągły kształt a w ich wnętrzu od centrum tsuby aż po brzegi krawędzi rozchodzą cię cienkie, ćwierć okrągłe kreski. Od góry sprawiając wrażenie delikatnego wiru.
Tsuka 'Yokubō' (Pożądanie) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem jedwabnym o śnieżno białej barwie. Saya miecza również jest biała. Zaś tsuka 'Eien no konton' (Wieczny Chaos) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina, cienkiej i wytrzymałej na warunki atmosferyczne oraz uszkodzenia mechaniczne. Saya miecza, tak samo jak rękojeść jest czarna. Oba miecze posiadają wyryty napis na Sayach tuż przy tsubie: "Susanō no ikari" (Gniew Susanō)
"Na plecach demon wyrył mi wiadomość dla jednego z zabójców" -Wiadomość?- Lekko się zdziwił, ale w sumie za bardzo się nie przyglądał jej plecom, głównie przez to że nie chciał jej otworzyć ran w żaden sposób choć to przytulanie mogło niektóre otworzyć, ale nie mogli się powstrzymać w końcu jakby coś poszło nie tak to jedno z nich by umarło tej nocy. Chcieli znowu móc poczuć swoje ciepło nawzajem. "Moje pudełeczko!" Katsumitsu spojrzał się żywszym wzrokiem w kierunku białowłosej. Zdziwił się "Miała je ze sobą? myślałem że zostawi w pokoju aby było bezpieczne". "I moje miecze" -Nie martw się pozbieram je.- Powiedział z troska w głosie, po czym poszedł po miecze i pudełko. Chciał przetrzeć krew z pudełeczka ale już zaschła i bez wody ani rusz. Położył jej ostrza w sayach obok miejsca na którym ją położyli. Pudełko zachował na chwile dla siebie musiał je przeczyścić jak wrócą do siedziby, nie mogło być takie brudne w momencie gdy je otworzy. "To moja wina.. powinnam była z nim iść.. wtedy nikt więcej by nie zginął" -Był poza naszym zasięgiem..- Powiedział z bólem cicho, no przynajmniej jego zasięgiem. Jakby zabójczyni była w lepszym stanie pewnie by go pokonała lub by to zrobili we dwoje, kto wie czy by jej nie przeszkadzał w walce.
- Wygląd nichirin:
Midori Zangetsu
Miecz o zielonym ostrzu, niczym innym się nie wyróżnia.
Haruka mirai
Kolor ostrza jasno zielony, z czarnymi pięciolistnymi koniczynami na ostrzu. Tsuba ma kształt hakowatego krzyża o czarnej barwie. (ten znak oznacza szczęście w kulturach azjatyckich) Saya jest czarna, owinięta zielonym sznurkiem u góry.
Ingerencja
Tokoyami no moriPudełeczko i miecze leżały tam gdzie leżały. Nikt ich wcześniej nie dotykał po tym jak zostały porzucone, więc zdobycie ich zajęło najwyżej minutę wypatrywania. W międzyczasie Starsza medyczka zaczęła dokładne oględziny Suki. - Albo mogę go po prostu przepisać na papier, a plecy normalnie Ci zaleczyć. Ale to już jak będziemy w domu medycznym. - Odpowiedziała dosyć zmęczonym głosem. Nieco mniej zirytowanym niż wtedy kiedy was tu prowadziła. - Będziemy przejeżdżać przy zniszczonej wiosce. Kawałek dalej powinna być kolejna w której będziemy mogli się zatrzymać. - Powiedział jeden z zabójców, który miał prowadzić wóz. Zabójczyni za to nadal starała się odwracać uwagę dzieciaków. Kiedy wszyscy byli w pojeździe, ten ruszył.
Po jakiś dziesięciu minutach drogi dotarli do pogorzelisk, bo głównie to zostało ze wsi. Wiele z domostw zostało zburzonych skalnymi konstruktami w kształcie stożków, filarów czy też kul. Niektóre stanęły w ogniu prawdopodobnie ze względu na rozbite latarnie i niepilnowane ogniska domowe. W wielu miejscach walały się również ludzkie zwłoki i krwawe ślady. Widocznie Naoya nie zaprzestał na zabiciu jedynie paru osób by się najeść. Zabijał dla czystej zabawy. Za pomocą swojej sztuki krwi zamordował ludzi na conajmniej kilka różnych sposobów. Każdy wyjątkowo bolesny i nieprzyjemny. Mogli dostrzec dzieci rozpłaszczone przez skalny walec, kobietę przeciętą w pionie na pół przez skalny dysk... Młodszy medyk na ten widok zwymiotował poza wóz. Wy za to może i widzieliście już tak potworne obrazy w swojej karierze zabójców, ale zapewne nigdy to nie był przyjemny widok.
Ledwie zdążyliście minąć ostatnią z budowli, kiedy obydwoje - a zwłaszcza Suki - wyczuliście że ziemia pod wozem drży. Taka zaleta waszego zmysłu. Wóz nagle przechylił się upadając na prawy bok, a wy wszyscy razem z nim. Konie w panice zerwały się i zaczęły gnać przed siebie. Ktokolwiek wyszedł z powozu pierwszy, mógł dostrzec przyczynę tej nagłej wywrotki. Skalny filar wyrośnięty z ziemi uderzył wóz od dołu przy okazji uszkadzając koło. Jakieś 9 metrów od was stał Naoya. Nadal pozbawiony kończyny, jednak z uśmiechem na twarzy. Widocznie odzyskał część sił, ale sztuka rozwiniętej regeneracji była mu obca. - A wam kto pozwolił kurwa odejść? - Jęknął wskazując dłonią na Suki i Katsumitsu. Chociaż spojrzeniem zdecydowanie bardziej obdarzał dziewczynę. - Psy powinny czekać, aż pan wróci. - Katsumitsu chęć zemsty na Naoyi i Kitsune czuł już wcześniej, a z każdym słowem jakie demon z siebie wypluwał, to uczucie rosło. Nienaturalnie. Kortyzol i adrenalina buzowały mocniej niż zazwyczaj, a on sam czuł delikatną zmianę w tym jak oddycha. I może w normalnych warunkach faktycznie by to zauważył natychmiast, jednak jedna myśl wdzierała mu się do głowy starając się zaburzyć każdą inną. Chciał. Go. Ściąć.
Zabójczyni, która wcześniej zajmowała się dziećmi nie wyjęła ostrza, a jedynie położyła dłoń na rękojeści stając przed nimi i Suki. Definitywnie chciała zająć się ich obroną w wypadku, gdyby demon postanowił obrać ich za cel. Zabójca który prowadził wóz krwawił z głowy, jednak podniósł się z ziemi i ponownie wyciągnął swoje czerwone ostrze stając obok Katsumitsu. Młodsi medycy w panice przetrząsali bagaż, a starsza... Naciągała kuszę. -Odciągnijcie uwagę kurwiszona. - Po naciągnięciu broni wzięła jeden z bełtów i wzięła od swoich podopiecznych jeden z flakoników. Zawartość wylała na bełt, który następnie załadowała. - Trucizny mam tylko na jeden strzał. Nie spierdolmy tego.
Naoya nie próżnował, kiedy się szykowaliście. Wylał na ziemię pod sobą nieco krwi i wzniósł w powietrze skalne odłamki, które zbiły się w ogromny shuriken o trzymetrowej średnicy tuż nad jego głową. Skalna broń zaczęła się kręcić coraz szybciej i szybciej, a kolejne kawałki ziemi powoli się unosiły w kierunku jego broni. Dopiero szykował atak. Mieli chwilkę by podjąć akcję. No, przynajmniej Katsumitsu. Suki nadal czuła się słaba po utracie nie małej ilości krwi. Mogła próbować walczyć, ale czy na pewno to był dobry pomysł?
Podsumowanie
Termin: 3 dni
Kolejność: dowolna
Dodatkowe informacje:
- Suki, rany - 2x 2 poziomu (list wyryty na plecach, zwichnięty lewy nadgarstek), 2x 1poziomu (płytki ślad po pazurach na policzku, rana kłuta po pazurach na barku), 1x 3 poziomu(złamana kość przedramienna prawej ręki) | Boost z Hartu Ducha zużyty.
- Katsumitsu, rany: 1x 1 poziomu (drobna rana kłuta na biodrze/zabandarzowana )
- Naoya, rany: 1x 3 poziomu (głęboka rana w biodrze), 1x 4 poziomu (ucięta ręka w przedramieniu)
- Zgodnie z ustaleniami na priv, ingerencja zostaje przedłużona.
"Albo mogę go po prostu przepisać na papier, a plecy normalnie Ci zaleczyć. Ale to już jak będziemy w domu medycznym."
- Dziękuję.. i przepraszam za bycie takim problemem.. - powiedziała z żalem w głosie. Leżąc już na noszy, uśmiechnęła się delikatnie do zabójcy wiatru, gdy położył obok niej jej nichiriny. Po czym widząc jego wyraz twarzy, sięgnęła dłonią w kierunku Katsumitsu. Złapała za jego dłoń, wplatając palce w czułym geście z jego i uśmiechnęła się do niego pokrzepiająco. Chciała go tak trzymać przez całą podróż, żeby nie czuł się w tym tak samotnie. W końcu chciała być przy nim, zwłaszcza w tych ciężkich chwilach, chcąc zdjąć z niego chociaż połowę tego bólu.
Uczucie wibracji wyczuwalne od spodu sprawiło że zacisnęła delikatnie swoją dłoń na jego na ułamek sekundy przed tym jak wóz zrobił fikołka, poderwany z ziemi, wywracając się. A wraz z całym wozem, zawartość w postaci przewożonych ludzi się przemieszała i Suki wylądowała na czarnowłosym a na niej jakieś dziecko.
"A wam kto pozwolił kurwa odejść?"
Słysząc głos Naoyi, wzdrygnęła się spoglądając w kierunku demona bez ręki.
"Psy powinny czekać, aż pan wróci."
Łapiąc dziecko w pasie, zsunęła się z chłopaka. Złapała nagle za ramię czarnowłosego. - Uważaj na siebie.. - szepnęła mu przy twarzy widząc w jego oczach narastającą furię. Obsydian jego tęczówek jeszcze nigdy nie był taki ciemny jak teraz, niemalże zlewając się z barwą źrenic. - Dasz radę.. wiem to.. jesteś silny.. - doszeptała puszczając jego ramię, odsuwając się, robiąc miejsce czarnowłosemu. Potrzebowała chwili aby się pozbierać. Przyciągnęła dziecko bliżej siebie i złapała za swoją białą katanę, wyjmując ostrożnie ciemno jadeitowej barwy nichirin. - Nie możemy zostać w wozie.. - powiedziała biorąc jedno z dzieci za rękę. - Weźcie się za ręce i nie puszczajcie się.. obronię was.. - powiedziała wyprowadzając dzieci z wozu i ustawiając się tak aby widzieć wszystko. Przełamie swoje limity aby ocalić tych których musiała, klęknęła więc przed dziećmi, plecami do nich, obserwując całe pole walki tak jak wcześniej. Zbierając siły do ewentualnej pomocy. Dostrzegając zabójczynię stającą przy niej, mającej być dodatkową ochroną. Ale jeśli nadarzy się okazja albo będzie zmuszona, to użyje formy oddechu aby walczyć.
- Nichirin:
- Ostrza obu mieczy są ciemno jadeitowej barwy. Tsuby obu nichirin wyglądają identycznie. Obie mają okrągły kształt a w ich wnętrzu od centrum tsuby aż po brzegi krawędzi rozchodzą cię cienkie, ćwierć okrągłe kreski. Od góry sprawiając wrażenie delikatnego wiru.
Tsuka 'Yokubō' (Pożądanie) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem jedwabnym o śnieżno białej barwie. Saya miecza również jest biała. Zaś tsuka 'Eien no konton' (Wieczny Chaos) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina, cienkiej i wytrzymałej na warunki atmosferyczne oraz uszkodzenia mechaniczne. Saya miecza, tak samo jak rękojeść jest czarna. Oba miecze posiadają wyryty napis na Sayach tuż przy tsubie: "Susanō no ikari" (Gniew Susanō)
W drodze Katsumitsu z zamyślenia wybił tylko głos białowłosej, do której lekko się uśmiechnął. "Dziękuję.. i przepraszam za bycie takim problemem." -Ważne że żyjesz.- Odpowiedział do niej szczerze to co myślał. Ciepły dotyk zabójczyni był czymś czego mu brakowało, aby poczuć się trochę lepiej. Nagle uczucie wibracji przeraziło Katsumitsu, jego wróg jednak dalej był w tej wiosce i to nie jest jeszcze koniec kłopotów. Gdy wóz się wywrócił, skończył jako podstawa piramidy złożonej z niego, zabójczyni i jakiegoś losowego dzieciak. Dobrze że szybko zeszli, dzięki temu Katsumitsu mógł wstać. " A wam kto pozwolił kurwa odejść?" Na to Katsumitsu pomyślał "Brakowało tu jeszcze jego, oby się nie zregenerował. Muszę wykorzystać tą okazje i go zabić" we wzroku chłopaka było widać czystą chęć mordu skierowaną w kierunku demona. " Psy powinny czekać, aż pan wróci." A demon tylko coraz bardziej rozpalał tą chęć,
"Uważaj na siebie." -Dam rade.- Odparł wzburzony, kładąc prawą rękę na sayi swojego miecza, mocno ją zaciskając. "Dasz radę.. wiem to.. jesteś silny.." Skinął głową tylko twierdząco i szybko wyszedł z wozu gotowy do walki dobył dwie katany. "Nie możemy zostać w wozie.." Z zewnątrz słyszał głos Suki, był jej wdzięczny za to że zajmie się dziećmi kiedy on i reszta zabójców podejmie walkę z demonem. Niech chociaż one przeżyją tą tragiczną noc spośród wszystkich ludzi z wioski. "Odciągnijcie uwagę kurwiszona." Medyczka zdawała się mieć dobry plan, problemem był ten wielki shuriken który pewnie zostanie zaraz wystrzelony, w pojedynkę żadne z nich tego nie zablokuje, czy zablokuje go wraz z zabójcą którego miał u boku, możliwe. Katsumitsu krzyknął tak aby wszyscy go usłyszeli.-Musimy razem zablokować ten shuriken!- Liczył że zabójca obok niego mu pomoże, więc był gotowy użyć drugiej formy gdy tylko shuriken zacznie lecieć wykona drugą formę oddechu. Tym razem wziął korektę na przytłaczającą szybkość demona. Wiedział że jeżeli nie przetrwa tego ataku, to nie dokona zemsty. Dlatego z całych sił się powstrzymał przed natychmiastowym rzuceniem się na demona, jak go tylko zobaczył, a nie należało to do prostych rzeczy. Chęć zemsty tylko w nim wzrastała aby w pewnym momencie się uwolnić, ale jeszcze to nie nastąpiło.
- Wygląd nichirin:
Midori Zangetsu
Miecz o zielonym ostrzu, niczym innym się nie wyróżnia.
Haruka mirai
Kolor ostrza jasno zielony, z czarnymi pięciolistnymi koniczynami na ostrzu. Tsuba ma kształt hakowatego krzyża o czarnej barwie. (ten znak oznacza szczęście w kulturach azjatyckich) Saya jest czarna, owinięta zielonym sznurkiem u góry.
Ingerencja
Tokoyami no moriSuki jako cel obrała sobie ochronę dzieciaków, które chyba cudem pozostały całe po tej kraksie. Do niej dołączyła również zabójczyni która wcześniej je uspokajała. Widocznie bezpieczeństwo dzieci również było dla niej najwyższym priorytetem. Młodsi medycy również nie odstępowali was na krok. Ba, mało tego. Nawet dobyli oburącz swoich bezbarwnych mieczy i stanęli w typowej pozycji obronnej na wypadek gdyby demon się przebił przez dwóch walczących na froncie zabójców. Starsza medyczka za to gdzieś wyparowała. Suki dopiero po chwili dostrzegła ją wdrapującą się na nieco oddalony, jednak flankujący demona pagórek. A z niego miała czystą pozycję do strzału.
Shuriken został wystrzelony w Katsumitsu i towarzyszącego mu zabójcę, który na pomysł zablokowania pocisku tylko kiwnął głową. Skalna gwiazda poruszała się po delikatnym łuku, jak to broń tego typu ma w zwyczaju. Zbliżało się szybko. Katsumitsu wystosował drugą formę oddechu kiedy tylko gwiazda weszła w ruch, a powietrzne w postaci ciemnego wiatru pomknęły w jej kierunku. Kolega Katsumitsu nie pozostał bierny i wykonał czwartą formę oddechu płomienia tworząc przed nimi osłonę. Wydawać się mogło że pocisk nie przebije się przez tę zaporę i było to poprawne myślenie. Problemem był jednak Demon, który Shurikenem cisnął. Podczas lotu, tuż przed zderzeniem z formami, palce nieodciętej ręki zgiął wyciągając inne. Kamienna gwiazda obróciła się i i zmieniła tor loru przemykając pomiędzy wietrznymi pazurami i wymijając zasłonę które stworzyli zabójcy. Plus był taki że i tak nie trafiła żadnego z nich. Co innego że leciała teraz od góry na Suki, dzieciaki i resztę. Zabójczyni stojąca u boku Suki zareagowała szybko i bezmyślnie. Wyskoczyła w powietrze wykonując czwartą formę oddechu pioruna chcąc zapewne sparować rozpędzony pocisk, który nie będąc już bezpośrednio kontrolowany nieznacznie zwolnił. Nie udało się jej zniszczyć i przyjęła praktycznie cały impet uderzenia na siebie i swoją broń. Krew buchnęła z jej klatki piersiowej, miecz pękł, a shuriken rozpadł się na wiele ostrych kawałków spadających na ziemię. Młodsza medyczka natychmiast puściła broń i zaczęła ciągnąć zabójczynię za wóz. Prawdopodobnie w celu zajęcia się jej nie małą raną ciągnącą się od obojczyka aż do pasa. Krwi było sporo, ale... dzieciom nic się nie stało.
Naoya na wielkim pocisku nie poprzestał i nie marnował czasu. Ziemia pod nimi zaczęła delikatnie drżeć, a Katsumitsu to czuł. Ledwo, ale jednak. Miał sekundę przewagi by móc zareagować na potencjalny atak. Liczne, cienkie, długie skalne szpikulce zaczęły wyrastać wokół nich pod lekkim skosem ograniczając pole do manewru. Drżenie ziemi się nasilało. Medyczka rozstawiła już kuszę.
Podsumowanie
Termin: 3 dni
Kolejność: dowolna
Dodatkowe informacje:
- Suki, rany - 2x 2 poziomu (list wyryty na plecach, zwichnięty lewy nadgarstek), 2x 1poziomu (płytki ślad po pazurach na policzku, rana kłuta po pazurach na barku), 1x 3 poziomu(złamana kość przedramienna prawej ręki) | Boost z Hartu Ducha zużyty.
- Katsumitsu, rany: 1x 1 poziomu (drobna rana kłuta na biodrze/zabandarzowana )
- Naoya, rany: 1x 3 poziomu (głęboka rana w biodrze), 1x 4 poziomu (ucięta ręka w przedramieniu)
- Wygląd nichirin:
Midori Zangetsu
Miecz o zielonym ostrzu, niczym innym się nie wyróżnia.
Haruka mirai
Kolor ostrza jasno zielony, z czarnymi pięciolistnymi koniczynami na ostrzu. Tsuba ma kształt hakowatego krzyża o czarnej barwie. (ten znak oznacza szczęście w kulturach azjatyckich) Saya jest czarna, owinięta zielonym sznurkiem u góry.
Ingerencja
Tokoyami no moriKatsumitsu wyczuł atak i poinformował o tym towarzysza co było dobrym rozwiązaniem, ponieważ ten rzucił się w gonitwę zaraz za chłopakiem i tak samo jak on skorzystał z pierwszej formy by zniszczyć kolce, które miały zamknąć ich w oddzielnych klatkach. Na szczęście szpikulce były na tyle cienkie, by przebicie się przez nie nie stanowiło aż tak wielkiego wyzwania. Nawet jeśli tym razem żywioł wiatru u Katsumitsu nie zmanifestował się w ogóle. Kątem oka mógł dostrzec, co by się stało gdyby nie zareagowali odpowiednio szybko. W samych centrach kolczasych klatek wystrzeliły pojedyncze, grube skalne stożki. Planem demona było ich złapać i zmiażdżyć. Niestety tym razem wyjątkowo mu nie pykło, co wywołało u niego zirytowany wyraz twarzy. Obydwoje zabójcy byli coraz bliżej, a towarzysz Katsumitsu w pewnym momencie na krótki moment przejął inicjatywę biegnąc po łuku w kierunku Naoyi. Z kierunku całkowicie przeciwnego niż ten w którym znajdowała się rozstawiona z kuszą medyczka. - Przygotuj się. - Rzucił cicho przebiegając przy młodym zabójcy. Zachodził demona od flanki pędząc w jego kierunku, a płomienie wzbierały wokół niego. Wykonał szybki zryw -Go no kata: Enko - Płomienny tygrys wystrzelił w kierunku demonicznego pomiota. Czy można było prosić o lepsze odwrócenie uwagi niż to? Reakcja Naoyi była niemalże natychmiastowa i może było w niej czuć... strach? desperację? Nie stworzył skalnej ściany by zatrzymać płomień. Zamiast tego wzniósł połacie piasku, które ułożyły się w zbity, przypominający półkulę obłok. Chmura piachu przyjęła na siebie płomienie uginając się pod ich naporem. Część ognia się przebiła i młusnęła palce nieuciętej ręki demona, co skwitował głośnym syknięciem z bólu. A bariera którą postawił? Obecnie była wielkim klocem stygnącego powoli szkła, które poniekąd odgradzało go od płomiennego. Katsumitsu jednak miał drogę wolną. Demonicznemu ziemniakowi to nie umknęło. Zaczął wykonywać gest ręką, a ziemia lekko drżeć, ale nagle przestała w momencie w którym wystrzelony z kuszy bełt wbił się w jego szyję na całą swoją długość. Demon znieruchomiał w szoku i niezrozumieniu. Medyczka coś wrzeszczała z pagórka. I albo było to polecenie ścięcia demonicznego łba, albo wyjątkowo długa wiązanka bluzgów w kierunku Naoyi i tego ile jej pracy dołożył w lecznicy.
Suki miała ładny widok na to wszystko co się stało. Nawet jeśli w rzeczywistości działo się to strasznie szybko. Dzieci również zostały przeprowadzone za wóz gdzie raczej były bezpieczniejsze niz w pierwszym rzędzie walki która się toczyła tuż obok. Młodszy medyk gdzieś w tle biegał za koniem próbując go uspokoić, a medyczka po zajęciu się zabójczynią która po swoim głupim - aczkolwiek heroicznym - wyczynie straciła prztyomność, podeszła do Suki której wręczyła jakiś ziołowy napój. Miał ciemno zieloną barwę, ziołowy zapach tak silny że aż udrożniał drogi oddechowe, a smak... Ciesz się że twoim zmysłem jest dokyk. Bo nawet teraz było to nieznośnie gorzkie.
Podsumowanie
Termin: 3 dni
Kolejność: dowolna
Dodatkowe informacje:
- Suki, rany - 2x 2 poziomu (list wyryty na plecach, zwichnięty lewy nadgarstek), 2x 1poziomu (płytki ślad po pazurach na policzku, rana kłuta po pazurach na barku), 1x 3 poziomu(złamana kość przedramienna prawej ręki) | Boost z Hartu Ducha zużyty.
- Katsumitsu, rany: 1x 1 poziomu (drobna rana kłuta na biodrze/zabandarzowana )
- Naoya, rany: 2x 3 poziomu (głęboka rana w biodrze, bełt co mu dynda w szyi ), 1x 4 poziomu (ucięta ręka w przedramieniu), 1x 2 poziomu ( poparzenia dłoni) | otruty wisterią - paraliż
_______
Używam hd do zwiększenia siły o poziom.
- Wygląd nichirin:
Midori Zangetsu
Miecz o zielonym ostrzu, niczym innym się nie wyróżnia.
Haruka mirai
Kolor ostrza jasno zielony, z czarnymi pięciolistnymi koniczynami na ostrzu. Tsuba ma kształt hakowatego krzyża o czarnej barwie. (ten znak oznacza szczęście w kulturach azjatyckich) Saya jest czarna, owinięta zielonym sznurkiem u góry.
Ingerencja
Tokoyami no moriNaoya został sparaliżowany przez truciznę z Wisterii. Dzięki temu problemy Katsumitsu z prędkością zniknęły. Całą więc uwagę mógł skupić na szyi demona i kotłującej się w nim żądzy skrócenia go głowę. Demon stał zaledwie parę metrów przed nim. Niezdolny do jakiegokolwiek ruchu. Delikatną panikę widać było w nim już wcześniej. Teraz strach o własne życie mogły wyrazić jedynie jego oczy. Chociaż jego krew z uciętego ramienia skapywała na ziemię, nie był w stanie już poruszyć ziemią. Trucizna mu na to nie pozwalała. Czas jakby zwolnił, a chwila w której Katsumitsu zbliżał się do niego z mieczem zdawała się nienaturalnie wydłużać. Ciemność w pobliżu gęstniała, a sam zabójca czuł jak jego oddech robi się ciężki. Jakby obciążony odważnikami. Towarzyszył temu ból w płucach, ale jednocześnie taki sam jak zawsze przyrost siły. Czuł chrupotanie dłoni kiedy ścisnął rękojeść miecza mocniej niż kiedykolwiek wcześniej. Oddech się zmanifestował, jednak nie był to towarzyszący mu od dwóch lat wiatr. Nawet nie ten ciemny, który dopiero co się objawił. Była to smuga nieprzeniknionej czerni. Nie był to dym, bo dym byłby czymś. Obserwująca to Suki mogła stwierdzić że nie była to też sama ciemność. Patrzenie w tę dziwną manifestację oddechu Katsumitsu sprawiało że człowiek miał wrażenie jakby był częściowo ślepy. Nie było to nic przyjemnego dla oka. Z tej ciemności, nicości która wydobyła się z Katsumitsu, poprawnie uformowała się druga forma oddechu. Miecze katsumitsu sięgnęły demona ledwie wydając przy tym jakikolwiek dźwięk. Naoya padł w plasterkach na ziemię bo, tylko to z niego zostało. Chwilę po tym jego ciało zaczęło się rozpadać tak jak ścięte demony miały w zwyczaju. Wraz z ciemnością, z Katsumitsu uleciała większość żądzy mordu jaką dopiero co odczuwał. Na jej miejsce przyszedł chwilowy spokój. Kiedy adrenalina spadła, poczuł skutki użycia siły większej niż ta którą jego ciało posiadało i mógł wytrzymać. Fakt posiadania wzmocnionego zmysłu dotyku nie pomagał, ponieważ ból czuł znacznie - kek - dotkliwie. Miecze ledwie mógł utrzymać, ponieważ dłonie promieniowały bólem, a staw ramienny prawdopodobnie się przesunął. Medyczka z Kuszą nadchodziła- Dobra robota. Zawsze to jeden kurwiszon mniej. - Zauważyła stan Katsumitsu, więc natychmiast zwróciła do płomiennego zabójcy . - Ty. Ogarnij wóz. Wywróconym nie pojedziemy. - Międzyczasie młodszemu medykowi udało się złapać spłoszonego konia i uspokoić go. Kilka minut zajęło im ogarnięcie wozu. W międzyczasie Starsza Medyczka poprawnie sprawdziła ich stan - Zajmę się wami w domu medycznym. Rekonwalescencja nie będzie długa, ale konieczna. - Tyle było w temacie. Kiedy wyruszyli, dzieciaki zasnęły wyczerpane. Zabójczyni pioruna była nieprzytomna. Płomienny prowadził wóz, a medycy czekali grzecznie aż dojadą. Katsumitsu i Suki mieli chwilę czasu dla siebie zanim dojadą.
ZT dla MG.
Podsumowanie
Termin: 3 dni
Kolejność: dowolna
Dodatkowe informacje:
- Suki, rany - 2x 2 poziomu (list wyryty na plecach, zwichnięty lewy nadgarstek), 2x 1poziomu (płytki ślad po pazurach na policzku, rana kłuta po pazurach na barku), 1x 3 poziomu(złamana kość przedramienna prawej ręki) | Boost z Hartu Ducha zużyty.
- Katsumitsu, rany: 1x 1 poziomu (drobna rana kłuta na biodrze/zabandarzowana ), 2x 2 poziomu (ból płuc, pęknięte kości dłoni), 2x 3 poziomu (zerwane stawy ramienne obydwu rąk)
- Naoya, rany: 2x 3 poziomu (głęboka rana w biodrze, bełt co mu dynda w szyi ), 1x 4 poziomu (ucięta ręka w przedramieniu), 1x 2 poziomu ( poparzenia dłoni), 1x 5 poziomu(przecięcie ciała w pasie) 1x 6 poziomu (dekapitacja) | śmierć
Pochyliła się po swój miecz, łapiąc go za rękojeść, dłoń jej drżała. Ile osób będzie jeszcze rannych z jej winy tego wieczoru?! Wzrok padł w obawie na Katsumitsu, widziała jak uskoczył przed kolcami, jednym cięciem je niszcząc. Płomień wyskoczył w bok używając jednej z bardziej spektakularnych form jakie miał w swoim arsenale i ruszył sam na demona. Odwracając kompletnie uwagę Naoyi i dając jej ukochanemu szansę na atak z zaskoczenia. Przyłożyła prawą dłoń do piersi w obawie o zdrowie Mitsu. Łzy jej stanęły w oczach, tak bardzo nie chciała go przecież stracić! I wtedy coś się zmieniło. Jakby czas zwolnił i dla niej. Widziała jak miecze zabójcy wiatru pokryły się czymś mrocznym. Wcześniej jego wiatr miał ciemniejszą barwę, ale teraz nie było zawirowania powietrza wokół jego mieczy, a coś co pokrywało całe nichirin. Rozchyliła usta wpatrując się w całą scenę ataku jakby oglądała wszystko w zwolnionym tempie. Jeden sprawny atak i demona już nie było.
Powoli się podniosła, z trudem jakby grawitacja wkoło przytłaczała jej ciało i ciągnęła w dół. Zmęczenie nie odpuszczało ewidentnie. Krok za krokiem, upuściła swój miecz bo zdawał się ją spowalniać. Kolejne kilka kroków i dopadła ciała czarnowłosego, wtulając się w niego. Zdrową ręką objęła go na karku, czuł jak drżała nie tylko ta dłoń, ale jak całym ciałem Suki targały drobne dreszcze. Twarz przycisnęła do jego torsu, powstrzymując łzy. - ... - chciała coś powiedzieć, ale nie wiedziała co. Ciągnąc chłopaka w dół na kolana ze swojego zmęczenia, nie mogąc się już dłużej utrzymać na nogach gdy cała adrenalina zaczęła i z niej schodzić. Serce biło jej tak mocno ze strachu o niego i jednocześnie radości że udało im się przeżyć ten koszmar.
- Nichirin:
- Ostrza obu mieczy są ciemno jadeitowej barwy. Tsuby obu nichirin wyglądają identycznie. Obie mają okrągły kształt a w ich wnętrzu od centrum tsuby aż po brzegi krawędzi rozchodzą cię cienkie, ćwierć okrągłe kreski. Od góry sprawiając wrażenie delikatnego wiru.
Tsuka 'Yokubō' (Pożądanie) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem jedwabnym o śnieżno białej barwie. Saya miecza również jest biała. Zaś tsuka 'Eien no konton' (Wieczny Chaos) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina, cienkiej i wytrzymałej na warunki atmosferyczne oraz uszkodzenia mechaniczne. Saya miecza, tak samo jak rękojeść jest czarna. Oba miecze posiadają wyryty napis na Sayach tuż przy tsubie: "Susanō no ikari" (Gniew Susanō)
- Wygląd nichirin:
Midori Zangetsu
Miecz o zielonym ostrzu, niczym innym się nie wyróżnia.
Haruka mirai
Kolor ostrza jasno zielony, z czarnymi pięciolistnymi koniczynami na ostrzu. Tsuba ma kształt hakowatego krzyża o czarnej barwie. (ten znak oznacza szczęście w kulturach azjatyckich) Saya jest czarna, owinięta zielonym sznurkiem u góry.
Czuł jak jej oddech był znacznie głębszy niż normalnie, próbowała się ewidentnie uspokoić, ale nie było to zbyt łatwe w obecnej chwili. Naprawdę myślała ze go tu straci a ta myśl była chyba najgorsza z możliwych. Nie wyobrażała sobie straty Katsumitsu, jej serce by chyba po prostu pękło. "Yuichiro miał rację.." pomyślała czując jak łzy jej ciekną po policzkach, gdy się w niego wtulała. Po złamanym sercu poznała kogoś kto nie tylko je poskładał w całość ale przy okazji je ukradł zanim zdołała zdać sobie z tego tak na prawdę sprawę.
"Tylko nie ściśnij.. mnie za mocno.. bo dodasz roboty medyką."
- .. wybacz.. nie chciałam.. - wyszeptała prosto w jego już i tak mokrą od łez yukatę. Chwyt na jego karku delikatnie zelżał i gdy tylko usłyszała syk bólu podczas poruszenia ręką przez zabójcę, instynktownie się od niego odsunęła żeby nie sprawiać mu więcej bólu. Przetarła rękawem jego haori w które była ubrana swoją twarz i uśmiechnęła się do niego ciepło. Pokręciła delikatnie głową na jego ostatnie słowa z czułym uśmiechem. - Poczekam.. aż wyzdrowiejesz.. - dodała widząc jak medycy pomagając Katsumitsu z dojściem na wóz. Ona w tym czasie przykucnęła i wzięła w dłoń jego nichirin. Przez chwilę się przyglądała ostrzu z uwagą. Przypominając sobie to co widziała. Mrok spowijający jego ostrze podczas używania formy oddechu. Znała tą formę od podszewki, jak z resztą wszystkie z ich arsenału. Zacisnęła mocniej dłoń na jego Haruka mirai i zerknęła przez ramię na pakowanego do wozu zabójcę wiatru. Pozbierała oba miecze czarnowłosego i z pomocą innego medyczki doszła do wozu, wcześniej zabierając jeszcze swoje miecze. Położyła katany razem obok siebie i usiadła obok niego. Chciała się przysunąć ale wtedy oparłaby się o jego rękę a wiedziała że to sprawiłoby mu ból więc z ciężkim sercem ale trzymała od niego dystans z nadzieją że szybko oboje wrócą do zdrowia.
- Nichirin:
- Ostrza obu mieczy są ciemno jadeitowej barwy. Tsuby obu nichirin wyglądają identycznie. Obie mają okrągły kształt a w ich wnętrzu od centrum tsuby aż po brzegi krawędzi rozchodzą cię cienkie, ćwierć okrągłe kreski. Od góry sprawiając wrażenie delikatnego wiru.
Tsuka 'Yokubō' (Pożądanie) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem jedwabnym o śnieżno białej barwie. Saya miecza również jest biała. Zaś tsuka 'Eien no konton' (Wieczny Chaos) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina, cienkiej i wytrzymałej na warunki atmosferyczne oraz uszkodzenia mechaniczne. Saya miecza, tak samo jak rękojeść jest czarna. Oba miecze posiadają wyryty napis na Sayach tuż przy tsubie: "Susanō no ikari" (Gniew Susanō)
"Poczekam.. aż wyzdrowiejesz.. " -Jasne.- Odparł, starając się dotrzeć do wozu przy lekkiej pomocy medyka. W końcu chodzić mógł dalej, ale jego ręce definitywnie potrzebowały leczenia. Medyk wciągnął go na wóz bo Czarnowłosy nie mógł się podciągnąć o własnych siłach, gdy wszyscy usiedli wóz ruszył. Uśmiechnął się do białowłosej. -Mam nadzieje że Yuichiro nie będzie zły że z mojego braku sił, jesteś w gorszym stanie niż byłaś kiedy cię znalazłem.- Westchnął lekko zaniepokojony i spojrzał w dół. Nie do końca wiedział jaka łączy te dwójkę relacja. Jedyne czego był pewien, to to że nie ma to nic wspólnego z romantycznym uczuciem do Suki. Zabójczyni była adoptowana przez samurajów może ich rodzinny się znały. Zresztą uratował jej życie może będzie wyrozumiały, nie znał go dobrze ledwo dwa razy w życiu go spotkał i zawdzięcza mu życie.
z/t wszyscy
- Wygląd nichirin:
Midori Zangetsu
Miecz o zielonym ostrzu, niczym innym się nie wyróżnia.
Haruka mirai
Kolor ostrza jasno zielony, z czarnymi pięciolistnymi koniczynami na ostrzu. Tsuba ma kształt hakowatego krzyża o czarnej barwie. (ten znak oznacza szczęście w kulturach azjatyckich) Saya jest czarna, owinięta zielonym sznurkiem u góry.
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|