Poza fizycznym podnoszeniem swoich parametrów od niedawna zaczęła też ćwiczyć w końcu oddech. Opanowanie pierwszej formy do lekkich nie należało. Ba, miała wrażenie że inne oddechy są o wiele łatwiejsze o pioruna. Widząc nie raz jak inni zabójcy trenowali swoje formy, potrafiła wpatrywać się w nich ze skupieniem przez cały ich trening.
Poranny fizyczny trening zakończyła medytacją na środku placu. Siedząc z zamkniętymi oczami wsłuchiwała się w każdy nawet najmniejszy szmer. Słowa z oddali między innymi zabójcami, głośniejsze sapanie trenujących nieopodal niej dwóch zabójców oraz kroki. Nie byle kogo, bo po głosie wyłapała szybko że to nikt inny jak jej sensei. Drugi głos był kompletnie obcy. Spokojny, wręcz zimny ale jakby stanowczy. Przechyliła lekko głowę w bok, dosłownie o milimetry. Jasne blond włosy delikatnie upięte w wysokiego kucyka, który podczas wcześniejszego treningu zdołał się już nieco bardziej poluzować. Kilka jasnych pasm po bokach jej twarzy delikatnie poruszało się przy silniejszych podmuchach wiatru.
Daisuke właśnie kończył oprowadzać swojego kolejnego ucznia po Yonezawie. - Jutro zaczniemy trening o świcie.. póki co, odpocznij, podróż była trochę męcząca.. ja mam też parę spraw do załatwienia. - powiedział wskazując chłopakowi ruchem głowy blondynkę. - Dobrze żebyście się poznali.. skoro oboje jesteście moimi uczniami.. - powiedział mężczyzna i klepiąc Shoto w plecy dla zachęty, żeby zrobił krok w stronę placu treningowego, gdzie na jego skraju siedziała medytująca adeptka oddechy pioruna. Nim Tachibana zdołał się obrócić w stronę swojego senseia, tego już nie było. Prędkość Asano była na równi z bogami dla osób które dopiero zaczynały trening na zabójcę.
Mistrz Daisuke był … specyficzny. Tak. To było najlepsze określenie tej osoby. Tachibana nie znał się za dobrze na odczytywaniu ludzi, lecz Daisuke Asano był osobą, o której nie powiedział, iż dzierży tytuł mistrza. Radosny, gadatliwy i zupełnie nie pasujący do jego obrazu osoby, która miała szkolić zabójców. Coś jednak w jego postawie mówiło, że jest to zaprawiony w boju wojownik, który może pozbawić cię życia, jeśli tylko mu się zechce.
- Oczywiście mistrzu – odparł spokojnie Tachibana, kiedy sensei poinformował go o terminie rozpoczęcia treningu. Jak dla niego to mógłby zacząć i dziś. W dalszym ciągu nie rozumiał tej całej koncepcji oddechu, którą mistrz Tenjei próbował wytłumaczyć mu w trakcie podróży, ale wiedział jedno. Podstawą jest forma Iai, którą Shōtarō już ćwiczył i znał podstawy. Tak więc może przynajmniej pod tym względem nie będzie ciężko.
W końcu oprowadzanie się skończyło, bądź znudziło ich mistrzowi, gdyż kiedy tylko zawitali na placu treningowym, to młody samuraj został pozostawiony samemu sobie. Wróć. Został pozostawiony wraz z inną uczennicą, która z tego co widział oddawała się medytacji. Błękitnooki zastanawiał się czemu ta młoda dama postanowiła podjąć się tego zajęcia. Była bardzo urodziwa z tego co dostrzegł, więc z pewnością nie miałaby problemu z zamążpójściem. Ciekawe jaka była jej historia.
Jednakże na to pytanie przyjdzie może czas kiedy indziej, gdyż zgodnie z dobrym zwyczajem należy się przedstawić. Pomimo tego, iż mistrz nie zrobił tego dosłownie to pewne podwaliny stworzył. Ciemnowłosy podszedł wiec do blondynki.
- Miło mi cię poznać senpai. Nazywam się Tachibana Shōtarō. Mam nadzieję, na udaną współpracę – powiedział i ukłonił się jej z szacunkiem. Nie wiedział ile już trenuje z mistrzem, ale on był tutaj najświeższy, tak więc każdy inny uczeń był jego senpai.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
Jak się szybko okazało, nie pomylił się. Kurayami byli szanowanym rodem o długiej tradycji. Nie pamiętał czy jego klan miał z nimi jakieś głębsze stosunki, choć stryj z pewnością by się ucieszył gdyby takie się pojawiły. Zawsze szukał możliwości, aby poszerzyć swoje wpływy.
- Jest tu spokojnie – powiedział i rozejrzał się dookoła. Pomimo tego, że sporo osób ćwiczyło, bądź wykonywało jakieś czynności to nikt nikomu nie zakłócał spokoju. Jakby była jakaś niepisana zasada. Było to odmienne od jego rodowej posiadłości, gdzie zawsze ktoś coś mówił, czegoś chciał, coś załatwiał. Nawet dźwięk ostrzy uderzających o siebie, czy w kukły treningowe wydawał się pasujący do tego miejsca.
- Szczerze mówiąc sam nie wiem. Przybyłem tutaj niedawno i jeszcze nie wiele widziałem i nie wiele wiem. Mistrz mówił, że mnie oprowadzi dokładniej i wyjaśni co i jak, ale najwyraźniej wezwały go pilniejsze obowiązki.Jeśli to twoja chwila przerwy to nie chcę ci przeszkadzać, bądź cię rozpraszać. Już i tak zająłem wystarczająco dużo twojego czasu senpai – powiedział niebieskooki samuraj. Wiedział doskonale jak ważne podczas treningu były przerwy. Pozwalały na ustabilizowanie oddechu i danie małego wytchnięcia mięśniom. Tachibana machinalnie zacisnął dłoń. Ile to już minęło odkąd porządnie trenował? Tydzień?
- Nie chcę sprawiać kłopotów. I tak się oderwałaś od zajęć przez moją osobę – powiedział i ukłonił się ponownie. Po jej twarzy jednak widział, że nie chce odpuścić. Jego matka miała podobną minę kiedy chciała wymusić coś na ojcu. Nawet podobnie marszczyła nos – Jednakże ostatecznie herbata byłaby dobra.
"Jest tu spokojnie"
- Czyżby? - spytała z lekkim uśmiechem na ustach. To chyba byłoby ostatnie o czym by pomyślała na temat wioski zabójców. Wszak jej zmysł nie pozwalał jej się cieszyć ciszą za dnia. A czasami i nocami gdy niektórzy zabójcy jeszcze trenowali, czy tam kami jeden wie co innego robią.
- Mistrz Asano Daisuke.. - dopowiedziała przechylając lekko głowę w bok wypatrując chociażby lekkiego skinienia głową. - Bywają takie dni że jest bardzo zajęty.. ale jest świetnym nauczycielem.. - dodała po chwili dość pewnym, nadal spokojnym tonem głosu. Nie dało się u niej dostrzec jakiś większych emocji, czy jakichkolwiek odstępstw od spokoju.
"Jeśli to twoja chwila przerwy to nie chcę ci przeszkadzać, bądź cię rozpraszać. Już i tak zająłem wystarczająco dużo twojego czasu senpai"
Pokręciła lekko głową na boki. - Wcale mi nie przeszkadzasz.. miło mi poznać kolejnego ucznia Mistrza Asano.. to znaczy że będziemy spędzać ze sobą bardzo dużo czasu za jakiś czas.. - dość szybko doszła do tego wniosku na głos. Wiedziała że Daisuke przemagluje najpierw nowego z oddechem i ćwiczeniem form a potem pozwoli mu się rozwijać, mając go nadal na oku i poprawiając gdy będzie taka konieczność. Nawet delikatny uśmiech zawitał na jej ustach na myśl że będzie miała z kim ćwiczyć jeśli Daisuke nie będzie w pobliżu.
- To żaden kłopot Tachibana-kun.. - powiedziała ze spokojem wskazując mu kierunek w którym pójdą i ruszyła ale nie szła przed nim. Ramię w ramię obok młodego samuraja. - Więc niech będzie to herbata.. - dodała kierując się z nim do jedynej herbaciarni w wiosce zabójców i weszła do środka przed nim. Zajęła jeden ze stolików i poprosiła o jaśminową herbatę i jakiś słodki poczęstunek do niej. Wygodnie zajęła miejsce na jednej z poduszek, leżącej na macie tatami i obserwowała ze spokojem jak czarnowłosy zajął swoje miejsce. - Domyślam się że.. wdrożenie w świat zabójców i demonów nie jest zbyt łatwym procesem.. mówię to z doświadczenia oczywiście.. nie zamierzam spekulować ani tym bardziej cię wypytywać o motywy dołączenia do korpusu. - mówiła ze spokojem widząc jak młoda dziewczyna podała na ich stolik dwie czarki, dzbanek z parującą cieczą i talerzyk z mochi.
- .. jestem tu już.. pół roku.. i samej ciężko mi uwierzyć w to jak świat funkcjonuje.. po zachodzie słońca.. - dodała biorąc imbryk i zakręciwszy nim dwa razy delikatnie, napełniła najpierw jego czarkę a po chwili swoją.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
- Tak przynajmniej uważam – powiedział cicho. Nie wiedział co ma więcej mówić. Ciężko było wyjaśniać to wszystko, a poza tym nie chciał jej zamęczać swoimi wywodami. Z pewnością nie miała zamiaru i ochoty słuchać kolejnej osoby, która opowiada jej o przeszłości.
- Rozumiem. Z pewnością ma wielu uczniów i każdemu stara się poświęcić odpowiednią ilość czasu – rzekł Tachibana. Już nastawił się, że będzie tylko jednym z wielu i prawdopodobnie nie jednym z tych, którzy mają szczególne traktowanie. Nie miał nawet ochoty na takie. Całe życie miał prywatnych nauczycieli i osobne lekcje. Uczono go do roli, którą miał objąć. Wszystko z racji jego urodzenia. Teraz chciał przynajmniej sobie udowodnić, iż zasługuje na wyróżnienie, którym może być większa uwaga mistrza.
- Tak uważasz? – zapytał. Nie wiedział jakie panują tutaj style nauczania, wiec liczył, iż otrzyma jakąś odpowiedź. Po prawdzie jeszcze nawet nie wiedział ja będzie wyglądać jego szkolenie. Coś już nieco wiedział, ale w jego przekonaniu w dalszym ciągu był trzymany w niewiedzy. Może to jakiś rodzaj testu czy coś podobnego? Nie wiedział. Tak wiec na razie mógł liczyć na otrzymanie jakichkolwiek informacji od blondwłosej kobiety stojącej naprzeciwko niego.
- Dobrze Kurayami – san – odparł spokojnie i ruszył w kierunku przez nią wskazanym. Naprawdę nie chciał się narzucać, ale najwyraźniej szukała możliwości odpoczynku, bądź uznała, że rozmowa z nowym rekrutem może być interesująca. W sumie nie wiedział czy może, gdyż Tachibana nie uważał się za szczególnie ciekawą istotę. Prawdę mówiąc nigdy nie miał się znajdować w świetle, a bardziej obserwować cała scenę z boku i grać w swoim teatrze cieni.
Pomieszczenie w herbaciarni było całkiem przytulne. Może nie na takim poziome jak to w Kioto czy Edo, ale robiło wrażenie. Zauważył, że Kurayami senpai zamówiła jaśminową herbatę. Najwyraźniej lubiła ten rodzaj.
- Nie są. Są brutalne, szybkie i niespodziewane – powiedział Tachibana i patrzył jak senpai rozlewa herbatę do czarek. Miała w tym wprawę, ale nie było tutaj innej możliwości. Z pewnością była szkolona i uczona tego typu rzeczy.
- Rozumiem – powiedział, a następnie wziął łyk herbaty. Była jeszcze gorąca, ale smaczna. On sam nie wiedział szczerze co mówić. Nie chciał rozmawiać o tym co widział i czego się dowiedział. Te widoki w dalszym ciągu nawiedzały go w snach, a rany były zbyt świeże i głębokie, aby przez najbliższy czas mógł liczyć na ich zagojenie. Jedynym pozytywem tej sytuacji było to, że jego siostry nie widziały tej masakry. Przynajmniej tego los im oszczędził.
- Świat zawsze był bezlitosny. Był okrutny, podły i bazował na sile. Jednakże zawsze uczono mnie, że najgorszym potworem może być człowiek. Z nimi wiem jak sobie radzić. Z demonami już nie – powiedział cicho. Faktem było, iż gdyby nie interwencja jego starego mistrza to on również leżałby w wspólnym grobie.
"Tak uważasz?"
- Właściwie to.. bardziej na to liczę.. w końcu najwięcej nauki można wyciągnąć ze sparingu a nie z medytacji czy machania mieczem w powietrzu bez żadnego oporu.. prawda? - jasno dawała mu znać że ma nadzieję na wspólne ćwiczenia w niedalekiej przyszłości. Może nie wyglądała, ale ona naprawdę czerpała przyjemność z walki. Sam fakt że Daisuke miał kolejnego ucznia dawał szerokie spektrum jej własnego rozwoju. Zamierzała czerpać garściami z ćwiczeń z Shotaro, tak samo jak robiła to ze swoim bratem, gdy ten jeszcze żył.
Trzymając czarkę w dłoniach, zbliżyła ją do ust i przez chwilę dmuchała w parującą ciecz, chcąc ją ostudzić na tyle by się nie poparzyć. Kącik ust lekko drgnął na opis demonów. Sama nie widziała jeszcze żadnego na oczy, ale doskonale pamiętała jak wyglądał Kiro po starciu z jednym z nich. Doskonale pamiętała jak trzymała umierającego w ramionach. To było przecież nie tak dawno temu. Ametystowe oczy wpatrzone w swojego rozmówcę, odpłynęła na chwilę do tamtego dnia. Palce zaczęły się co raz mocniej zaciskać na glinianym naczyniu. Pojawiło się delikatne pęknięcie na naczyniu z kilku stron, na ułamki sekund przed tym jak czarka pękła w jej dłoniach, wyrywając ją z głębokich myśli. Syknęła cicho pod nosem, rozlewając zawartość po swojej stronie blatu, delikatnie kalecząc przy tym palce. - Wybacz.. zamyśliłam się.. - mruknęła pod nosem zbierając fragmenty naczynka z blatu i odkładając je na tackę obok. Lekko się skrzywiła na widok krwi plamiącej dłonie i w mgnieniu oka łapiąc fragmenty rękawów, zanim choć jedna kropla zdążyła skapnąć na blat. Zacisnęła palce obu dłoni na materiale kimona. - Masz rację.. ludzie potrafią być potworami.. ale są nadal ludźmi.. - odezwała się po chwili na jego słowa.
"Z nimi wiem jak sobie radzić. Z demonami już nie.."
- Jeszcze nie.. - poprawiła go nagle, obdarowując ciepłym uśmiechem. - Po to tu jesteś.. żeby się nauczyć jak sobie z tym draństwem radzić.. - dodał nadal tym ciepłym głosem. Wiedziała że oboje chcieli tego samego, wytępienia świata z kurestwa jakie panoszyło się w mroku. Zerknęła na trzymane mocno połacie materiału, to tylko lekko poranione palce, ale krwi sporo z kilku nacięć było całkiem sporo. Nie przeszkadzało jej to, plamy z krwi wypierze. Zawód przyniósł jej bardziej fakt że sama myśl o dniu śmierci brata wyciągnęła z niej tyle gniewu w jednej chwili że zniszczyła coś nieświadomie. Musiała lepiej panować nad emocjami, nad sobą. Doskonale o tym wiedziała.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
- Daj człowiekowi rybę, a będzie syty przez dzień. Daj mu wędkę, a już nigdy nie będzie prosił o jedzenie – powiedział Tachibana, cytując powiedzenie, które jego mistrz uwielbiał stosować. Zgadzał się z tym co powiedziała Kurayami san. Nauka i poprawianie błędów jest ważne, ale człowiek najwięcej się uczy, kiedy samemu do wszystkiego dochodzi – Nie lubię jak ktoś traktuje mnie jak idiotę czy dziecko. Wystarczy początek, a potem do wszystkiego trzeba dochodzić własną metodą. Inaczej się niczego nie osiągnie.
Tachibana wiedział, iż niektórzy preferują wieczne ciągnięcie za rączkę, ale ostatecznie wychodzą na tym o wiele gorzej, niż ci zmuszeni do samodzielnego doskonalenia się. Owszem czasami wskazówki mistrza były potrzebne, lecz nie mogły one znacząco wpływać na własne przemyślenia i opinie.
- Myślę, że mamy podobne podejście – rzekł uprzejmie Shōtarō. On również wolał sprawdzać wszystkie taktyki i umiejętności w trakcie walki z żywym przeciwnikiem. Walka z cieniem czy kukłą była dobra, ale na dłuższą metę niewystarczająca. Prawdziwy, realny, żywy oponent, to było coś, co pozwalało wznieść się jeszcze wyżej jeśli chodzi o własne umiejętności. Ciekawiło go jak dobra w walce jest blondynka. Z pewnością górowała nad nim jeśli chodzi o umiejętności tego całego oddechu, ale jednocześnie ciekawiło go jak przedstawiały się jej umiejętności bitewne. W jaki sposób posługiwała się ostrzem? Czy potrafiła wykorzystać własne ciało do walki wręcz? Czy wiedziała, w które miejsce uderzyć, by zadać jak najwięcej bólu, przy wykorzystaniu jak najmniejszego nakładu sił? Dobry wojownik składał się z wielu czynników i Tachibana był ciekawy w ilu Kurayami Saiyuri jest dobra.
W końcu po krótkim marszu dotarli do herbaciarni, gdzie mogli chwilę odpocząć i porozmawiać, co było chyba nawet miłe. Tachibana jednak cały czas obserwował swoją rozmówczynię, a dokładniej jej mowę ciała. Już dawno został nauczony, iż każdy pomimo kontroli nad sobą pozostawia jakieś luki. Dostrzegł ją kiedy wspomniał o demonach. Jej palce mocniej ścisnęły czarkę, zaś oczy delikatnie się zmieniły i choć był to tylko ułamek sekundy, to ostatecznie skutkował pękniętym naczyniem.
- W porządku? – zapytał ciemnowłosy, patrząc jak sprząta resztki czarki i na szybko opatruje ranę. Shoto nie bał się krwi. Od dawna był do niej przyzwyczajony, tak samo jak i do rano. I po prawdzie, gdy widziało się taką rzeź, to mało która rana mogła zrobić na nim wrażenie. Chyba już się uodpornił. Bądź tak tylko sobie wmawiał.
- Możliwe, chociaż niektórzy czasami są tylko problemem dla normalnego społeczeństwa – rzekł chłodno Tachibana. Zło to zło. Mniejsze, czy większe. Różnicy nie było.
- Kiedy się dowiem jak je efektownie zabijać, to żaden się nie ostanie. Są obrazą dla świata i jego przekleństwem. Zaś naszym zadaniem jest ich wyplenienie. Do ostatniego – powiedział Tachibana. To był jego cel. Uprzątnięcie świata z tych śmieci. W tym czy kolejnym wcieleniu, ale wiedział, że nie pomści do końca swoich rodziców, póki ostatni demon nie sczeźnie. Mogło to być głupie, mogło to być okrutne, ale on już podjął decyzję. Wkroczył na ścieżkę, z której nie ma powrotu.
"Myślę, że mamy podobne podejście"
- Bardzo mnie to cieszy Tachibana-kun.. - powiedziała z zadowoleniem. Niezaprzeczalnie była między nimi drobna nić porozumienia. Oboje zdawali się mieć podobne podejście do walki i samodoskonalenia. W końcu poznała kogoś z kim mogła razem piąć się w górę, mogli się razem wspierać i ciągnąć się nawzajem na sam szczyt tej organizacji.
"W porządku?"
Wyrwana z zamyślenia spojrzała na chłopaka znad zaciskających się na rękawach dłoniach. - Tak.. to nic takiego.. - powiedziała łagodnym tonem głosu, zaciskając mocniej dłonie pod stołem na tkaninie.
- Zło zawsze było częścią świata, ludzie nawet jak są problemem, to dość łatwym do wyeliminowania. Nie odrastają im kończyny, mają swoje limity.. - nie przejmowała się ludźmi tak jak tymi bestiami, które były prawdziwym wyzwaniem dla nich.
- Słusznie.. trzeba wybić to paskudztwo co do jednego.. jak można mieć litość dla człowieka, choć też nie zawsze.. tak nie powinno się wahać w przypadku demona. Puścisz z litości jednego wolno a ten wyrżnie w pień najbliższą wioskę.. i krew tych wszystkich niewinnych ludzi będzie na twoich rękach.. - skomentowała.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
- Przybyłem tutaj, aby się uczyć. Brakiem szacunku byłoby niesłuchanie mistrza, czy też nieprzykładanie się do ćwiczeń. Z pewnością będę chciał opanować wszystkie techniki, które mi pokaże, ale doskonale zdaję sobie z tego sprawę, iż jest to jedynie początek. Uczono mnie, że najlepszą nauką jest własna droga. Rozwijanie swojego stylu na swoich błędach oraz sukcesach. Jeśli mistrz Asano stwierdzi, że można mnie jak powiedziałaś senpai wyrzucić z gniazda, to chyba dobrze. Wtedy będę wiedział iż uznaje, że jestem gotowy – powiedział spokojnie ciemnowłosy młodzieniec. Wiedział, iż jest na początku swojej podróży i pomimo tego, iż potrafił posługiwać się ostrzem, to coś czuł, że to będzie bardzo nikła pomoc. Cała ta koncepcja form i technik była dla niego czymś fantazyjnym. Jednakże tym samym do niedawna był fakt, iż demony istnieją i na dodatek chodzą sobie po świecie. Tak więc miał wiele rzeczy do przemyślenia. Z tego co widział to Kurayami senpai była dość podobna do niego pod pewnymi względami. Ciekawiła go walka z nią. Chciał wiedzieć na jakim poziomie się znajdowała i jak naprawdę wiele miał do nadrobienia, aby móc mierzyć się z kimś kto już trenował. Podświadomie czuł, że na ich starcie nie będzie musiał zbyt długo oczekiwać.
Całą rozmowa przebiegała w sposób poprawny, a nawet można uznać stwierdzenia, że znaleźli delikatną nić porozumienia. Jednak z tego co widział ona też miała swoje własne myśli, które zaprzątały jej głowę. Świadczyły o tym przynajmniej pozostałości po zniszczonym glinianym naczyniu.
- Zauważyłem to. Człowieka bym ściął wtedy bez problemu. Na skórze tego potwora moje ostrze pękło. Wtedy zrozumiałem, iż nie mam szans – rzekł Tachibana. Gdyby nie szczęśliwy los, to prawdopodobnie zginąłby chwilę później. Nie miał najmniejszych szans z tym demonem. Nikt nie miał. Byli zupełnie nieprzygotowani. Cała ludzkość nie miała żadnego przygotowania do tego.
- To prawda. Chwila litości może cię za chwilę zgubić – powiedział Shoto i na chwilę zamyślił się popijając herbatę.
- Czy mogę cię o coś zapytać Kurayami-san? Na czym dokładnie polegają te wszystkie techniki i formy? Rozumiem mistrz Asano specjalizuje się w technikach pioruna, a przynajmniej tak powiedział mój stary sensei, ale za bardzo nie wiem co dokładnie mam przez to rozumieć – zapytał niebieskooki. To pytanie nurtowało go od jakiegoś czasu. Czym są te techniki, które pozwalają walczyć jak równy z równym z tymi monstrami, a nawet pozbawiać je życia? Czym się różnią od tego, czego się uczył przez całe swoje życie?
- Miałeś.. możliwość się z nim zmierzyć? - nie dało się ukryć zaskoczenia na jej twarzy. Ona sama nie miała tej możliwości żeby zobaczyć rzeźnika jej brata, jedynie słyszała opowieści postronnych świadków zdarzenia. Gdyby tam była, może jej brat nadal by żył. Wytykała to sobie za każdym razem gdy wracała myślami do tamtego dnia. - Dobrze że przeżyłeś.. jeszcze będziesz miał sposobność zmierzyć się z tamtym demonem.. z lepszym przygotowaniem następnym razem. - to mówiąc obdarowała go łagodnym uśmiechem. Wierzyła w to że zdobędą umiejętności, które pomogą im nie tylko w walce z tym paskudztwem ale i pozwolą przyczynić się do wytępienia go raz na zawsze.
"Czy mogę cię o coś zapytać Kurayami-san?"
- Jasne.. pytaj o co chcesz.. - powiedziała wyczekując ze spokojem dalszej części. Nie powinno jej to dziwić, sama potrzebowała dokładnego wyjaśnienia a pokaz był najlepszym sposobem żeby zrozumiała czego ma się uczyć. - Każdy zabójca ma predyspozycje do jednego z Oddechów..Ty i Ja jako że jesteśmy pod Asano.. mamy Oddech pioruna. - zaczęła ze spokojem zastanawiając się jak to najlepiej wyjaśnić. - Te wspomniane techniki, są one niczym innym jak formami oddychania, które umożliwiają nam "pobranie" energii ze swojego wnętrza i wykorzystanie jej do wzmocnienia naszych ataków.. a przynajmniej mi zostało to tak przekazane. Wiem że trudno sobie to wyobrazić. - starała się brzmieć jasno. - Nasz oddech ma 6 różnych form.. czyli tak jakby sposobów zadania cięć kataną w naszego przeciwnika.. ale dodatkowo poza machaniem ostrzem w odpowiedni dla poszczególnej formy sposób.. używamy do tego specjalnego sposobu oddychania, aby wzmocnić swoje ciało i móc zyskać dzięki temu przewagę nad demonem, albo się chociaż z nim zrównać.. chyba najlepiej będzie jak ci pokażę jak to wygląda.. choć ze mną.. - powiedziała podnosząc się ze swojego miejsca i ruszyła z nim na zewnątrz.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
- Zmierzenie się jest dość sporym wyolbrzymieniem. Byłem skazany na porażkę od samego początku – rzekł Tachibana, w dalszym ciągu przeżuwając tą porażkę. Gdyby walczył ze zwykłym bandytą czy jakimś innym osobnikiem to z pewnością jego cięcie byłoby idealne. Ten potwór jednak za nic miał samurajską stal, która pękła na jego karku niczym szkło. Było to cholernie frustrujące. Wiedzieć, że istnieją na tym świecie monstra, z którymi nawet doskonale wyszkoleni samuraje nie mieliby szans.
- Raczej z tym może być ciężko, ponieważ jest już martwy – powiedział Tachibana z dość kwaśną miną. Z jednej strony cieszył się, że został uratowany przez swojego mistrza, ale też był zły. Zły, że to nie on pomścił śmierć swojej rodziny, że to nie z jego ręki padła ta poczwara. Pomimo faktu, że takich bydlaków chodziło po świecie znacznie więcej, to odebrano mu możliwość zemsty. To jest coś co zostaje w samuraju.
Nie wiedział czy jego pytanie wprowadziło ją w zakłopotanie, czy sprawiło jej trudności. Nawet jeśli tak, to nie dała tego po sobie poznać. Jej odpowiedź była utrzymana w spokojnym oraz wyważonym tonie, kiedy dokładnie tłumaczyła mu na czym polegają oddechy i formy. Możliwe, że dla niej było to jak tłumaczenie oczywistej rzeczy małemu dziecku, ale po prawdzie taki był właśnie teraz młody Tachibana. Zupełnie świeży, nowy i szukający informacji o tym świecie, który istniał obok tego, w którym żył przez ten cały czas.
- Dość zawiłe – powiedział Shōtarō, ale udał się za swoją senpai na zewnątrz. Teoria była dobra, ale uważał, że poznanie oraz nauka walki poprzez praktykę była o wiele lepsza oraz ciekawsza. Poza tym chciał zobaczyć na własne oczy jak wygląda styl pioruna, a miał wrażenie, że Kurayami będzie chciała pokazać czego się nauczyła oraz ukazać swe umiejętności w jak najlepszym świetle.
- Prowadź zatem – powiedział ciemnowłosy, podążając za blondynką.
Gdy przekroczyli próg pomieszczenia, nakazała mu gestem dłoni aby zatrzymał się w pewnym momencie. Sama Sai wskazała mu kukłę na środku placu. -Patrz uważnie.. - poinstruowała go i ruszyła przed siebie, zatrzymując się jakieś 10 metrów od kukły. Przyjęła pozycję do pierwszej formy, wysuwając lewą nogę nieco w tył. Lewą dłoń położyła na sayi tuż przy tsubie, o którą oparła zgięty kciuk - Kaminari no kokyu.. - szepnęła wciągnęła sporą ilość powietrza do płuc. - Ichi no kata: Hekireki Issen.. - dodała po chwili i wykonała z ogromną prędkością frontalny wypad w stronę kukły, a następnie będąc centymetry od celu wyciąga miecz z pochwy tnąc wroga na wysokości karku, odcinając okrągłą drewnianą głowę w procesie. Zatrzymała się za swoim celem chowając błyskawicznie miecz do pochwy i odetchnęła, wypuszczając nadmiar powietrza cichym sapnięciem.
Wyprostowała sylwetkę i zwróciła się w stronę Tachibany stojącego w oddali. - Ty też tak będziesz potrafił.. to nie jest nic wyjątkowego w moim wykonaniu.. w końcu nie dawno zaczęłam szkolenie.. długa droga przede mną aby opanować pozostałe formy i doprowadzić wszystko do perfekcji potrzebnej aby zabijać skutecznie demony.. ale.. jestem na dobrej drodze.. - to mówiąc szła powolnym krokiem w jego stronę. Po prędkości zademonstrowanej ciemnowłosemu, teraz zdawało się jakby jej ruchy były w zwolnionym tempie. Po drobnych wyładowaniach elektrycznych towarzyszących atakowi nie było już śladu. Zniknęły równie szybko co się pojawiły.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
- Może tak być, choć w dalszym ciągu chcę wyplenić to przekleństwo z naszej ziemi. Jeden nie żyje, ale z pewnością jest ich cała masa i nawet teraz krzywdzą ludzi – powiedział i lekko zacisnął pięści. Wiedział, że swojej rodziny nie pomści, ale może się upewnić, że inne rodziny nie będą tak cierpiały. Nie był jednak głupcem i doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że inni mogą cierpieć i wielu zginie niż ostateczny cel zostanie osiągnięty. Jednak nie mieli innej możliwości niż walczyć.
Szedł za nią w odległości jednego kroku, dokładnie obserwując ścieżkę, którą podążali. Coś w jego środku mówiło mu, że pokona ją jeszcze wielokrotnie.
Ciemnowłosy kiwnął jedynie kiedy kazała mu obserwować. Zawsze miał dobry wzrok, a jego sensei wielokrotnie mówił, aby obserwował jego ruchy i wyciągał własne wnioski. Nauka poprzez obserwację nie była dla niego pierwszyzną, ale pierwszy raz w życiu miał zobaczyć coś, o czym nigdy nie śnił.
Shōtarō dokładnie patrzył jak senpai przyjmuje pozycję do ataku. Kiedy wysunęła nogę do tyłu. Gdy delikatnie pochyliła się, a następnie ujęła dłońmi swoje ostrze, gdy się przygotowywała do zaatakowania kukły. Niebieskooki był przygotowany na wiele, ale z pewnością nie na to co zobaczył. Uznawał się za szybką osobę, ale Sayuri Kurayami była w tym momencie jak błysk gromu. Nawet jego dobry wzrok nie mógł nadążyć za jej ruchami. W jednym momencie stała blisko niego, a w następnej znajdowała się za kukłą, z której powoli zsuwała się głowa. Tachibana mógł przysiąść, że na sekundę dostrzegł złoty błysk przy niej, lecz nie wiedział co to mogło być. To było naprawdę szybkie, a sama mówiła, że też dopiero się szkoli. Tachibana więc zastanawiał się jak szybki może być mistrz Daisuke.
- To było … wyjątkowe i piękne. To jak szybka jesteś. Nigdy nie sądziłem, że zobaczę kogoś kto porusza się z taką gracją, prędkością i precyzją – powiedział obserwując jak idzie w jego stronę. Wydawało się to dość powolne z uwagi na fakt, iż przed chwilą była tak szybka.
- Czy ty senpai na pewno dopiero się szkolisz? Nie jesteś przypadkiem wojownikiem wysokiej rangi, która udaje ucznia, aby sprawdzać nowych? Jesteś chyba najszybszą osobą, którą widziałem i nie wierzę, że ktoś może być szybszy – powiedział Tachibana, a w jego oczach błyskała dziecięca ciekawość. Po raz pierwszy od dawien dawna zobaczył coś naprawdę interesującego.
Pokazała mu pierwszą formę bo była podstawową ale też dlatego że miała ją najbardziej opanowaną, nad pozostałymi musiała jeszcze długo pracować, ostatniej formy jeszcze nawet nie ruszyła. Uczyła się jej po kolei, po opanowaniu wcześniejszej, brała się dopiero za kolejną. Słysząc jego słowa delikatnie się zarumieniła. Łapiąc za kosmyk blond włosów, zgarnęła go za ucho odwracając na chwilę wzrok gdzieś w bok i starając się pozbyć się przybierającej na intensywności czerwieni na policzkach. - Dziękuję.. - szepnęła nieco ciszej. - Ale ja dopiero od pół kilku miesięcy trenuję, więc to nic nadzwyczajnego.. Daisuke-sensei jest niesamowity.. i jest kilka piorunów, które są o wiele szybsze ode mnie, zwłaszcza Ci co skończyli już szkolenie.. ale.. to cię powinno zmotywować do nieco bardziej.. że za jakiś czas też będziesz taki szybki, a może nawet i szybszy.. jak się postarasz.. - to mówiąc położyła dłoń na jego barku. - Jesteś w dobrych rękach.. teraz będzie już tylko lepiej.. tego jestem pewna.. - dodała podchodząc do werandy i zasiadając na niej, położyła miecz obok siebie. Wolną dłonią poklepała miejsce obok siebie. - Zapraszam.. nie musisz się wstydzić.. - dodała po chwili.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
- Cóż. Na razie nie jestem szczególnie szybki, ale będę ciężko pracował, aby cię dogonić senpai. Z pewnością będę liczył na pomoc i porady o ile znajdziesz dla mnie czas – powiedział, a następnie chwilę poczekał nim usiadł. Był wychowywany, aby szanować cudzą przestrzeń.
- Więc senpai. Od czego mógłbym zacząć trening? Jakieś porady czy wskazówki na co zwracać uwagę, bądź czego unikać? Zauważyłem, że przed atakiem brałaś bardzo głęboki oddech. Jakbyś zasysała powietrze do płuc? Poza tym ta pozycja. Czy zawsze musisz mieć ostrze schowane? – pytał Shōtarō. Może i było ich sporo, ale naprawdę chciał się dowiedzieć jak najwięcej i móc rozpocząć trening. Poza tym w jego oczach Kurayami była jednostką wybitną.
"Od czego mógłbym zacząć trening?"
Zlustrowała go wzrokiem. - Przede wszystkim od wzmocnienia swojego ciała.. musisz cały się przygotować na ciężki wysiłek jaki cię czeka podczas nauki 'oddechu'.. - zaczęła chyba od najważniejszej rzeczy. - No i równie ważna będzie medytacja.. ćwiczenia oddechowe.. które będą bazą pod Formy Oddechu Pioruna.. w między czasie polecam trening z obciążnikami.. sama ich nadal używam.. tylko z nieco większą wagą niż z początku.. - próbowała mu nakreślić to od czego mógł zacząć na starcie. Wiedziała co go czekało! Zderzenie z inną płaszczyzną! Po przekroczeniu tej graniczy dzielącej Zabójców od Samurajów nie wyobrażała sobie powrót do poprzedniego życia. Uśmiechnęła się do niego łagodnie.
- Dobrze zauważyłeś.. techniki oddechy wzmacniają nasze ciało.. w zależności której formy używamy, nasze ciało zyskuje coś więcej na czas używania formy oddechy. - odpowiedziała najprościej jak tylko potrafiła.
"Poza tym ta pozycja. Czy zawsze musisz mieć ostrze schowane?"
Skinęła lekko głową. - Nasz styl walki tym się właśnie cechuje. Każda forma rozpoczyna się od schowanej w sayi katanie.. i na jej schowaniu się kończy.. może ci trochę zająć opanowanie takiego stylu walki.. ale jak już złapiesz podstawy, to będzie łatwiej. - wyjaśniła. Ona sama jeszcze potrzebowała sporo treningu żeby dojść do perfekcji.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
- Byłoby to przykre, gdybyś odpuściła. Rozwój polega na tym, by móc cały czas z kimś konkurować senpai – odparł Tachibana. Widział w jej wzroku, iż z pewnością nie odpuści. Może to być bardzo ciekawe, aby móc z nią porównywać swoje własne postępy, a jednocześnie uczyć się od niej, gdyż była bardziej zaawansowanym wojownikiem od niego. Z pewnością mógłby się dużo od niej nauczyć.
- Rozumiem. Popracować nad ciałem i oddychaniem. Z tego co rozumiem to używanie technik Oddechu obciąża mocno ciało. Więc jest ryzyko urazów, które mogą wyniknąć przez samo wykonywanie technik? – zapytał ciemnowłosy samuraj. Chciał dowiedzieć się jak najwięcej, jednocześnie notując w pamięci odpowiedzi swojej senpai. Propozycję trenowania z obciążnikami przyjął skinięciem głowy. To był bardzo dobry pomysł i warto go zastosować. Poza tym jeśli ona w dalszym ciągu z tego korzystała to coś w tym musiało być.
- Zyskuje coś – powtórzył po niej, dokładnie rozważając jej słowa. - Jednakże pewnie wiąże się z tym też jakieś ryzyko prawda? - Z pewnością będzie musiał jeszcze podpytać mistrza Daisuke o dokładne wyjaśnienie wszystkiego. Nie chciał obarczać wszystkim blondynki, która przecież również pozostawała w szkoleniu.
- Czyli to coś na kształt iaijutsu. Widziałem kilka razy jak ktoś prezentował te ruchy, ale sam tego nie próbowałem. Jednakże z tą prędkością musi być to bardzo skuteczne. Jedno uderzenie i jeden trup. Przynajmniej takie jest założenie, bo jak to wygląda w praktyce to już różnie – powiedział i już zaczął zastanawiać się jak odpowiednio się przygotować do treningów.
- Czy masz senpai jeszcze jakieś rady dla mnie? Coś odnośnie treningów czy na kogo uważać? – zapytał. Dobrze byłoby się dowiedzieć jak najwięcej o nowym miejscu.
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|