Największy onsen w Edo o tej porze zawsze ktoś tam był, ale nie miało to znaczenia. Miała gdzieś spojrzenia innych i komentarze pod nosem. Weszła do środka, zapłaciła ekstra za przechowanie jej broni u właściciela przybytku z naciskiem na to jak wartościowa jest dla niej jej katana. Po czym wzięła kosz i środki czystości idąc do przebieralni. Zrzuciła z siebie ciuchy, wkładając je do wiklinowego kosza i odkładając na półce. Po czym wzięła ręcznik, małą wyprawkę wchodząc do środka. Zajęła jeden z taborecików pod ścianą i zlewając się zimną wodą dla orzeźwienia, sięgnęła po kostkę mydła, którym zaczęła się solidnie nacierać. Wyczulony słuch wyłapywał wszystko w promieniu 50 m od niej a że nie miała co robić to skupiła się właśnie na swoim zmyśle.
Nie potrafiła się pozbyć tej dziwnej myśli, aż do dotarcia pod bramy Edo. Nie pamiętała kiedy ostatni raz zawitała do rodziców. Minęły miesiące, przez które wysyłała kruki, informując o niedawnych wydarzeniach oraz własnych osiągnięciach. Zwykle pisała zdawkowo, czasem wykorzystywanym się w rodzie szyfrem, zależnie od potrzeb albo usilnych próśb matki, która chciała jak najwięcej szczegółów. Wtedy pokornie przystawała i tworzyła olbrzymi szyfr, do późniejszego dekodowania.
Zawitała najpierw do Onsenu, aby umyć się po podróży oraz dać sobie chwilę na odpoczynek. Podeszła do pani prowadzącej przybytek, oddając jej swoją broń na przechowanie. Nie był to właściwie pierwszy raz, kiedy to robiła, ale dowiedziała się wtedy pewnej ciekawostki w ramach dłuższej relacji z kobieciną. Ktoś podobnie do niej skusił się na zrobienie tego samego. Zapytała właściwie z czystej ciekawości, o kogo chodziło, spodziewając się zastania tutaj Kiryu lub Sayaki. Jednak chodziło o kogoś, z kim nie miała jeszcze do czynienia.
Zostawiła swoje ubranie w wiklinowym koszu i przeszła do strefy, gdzie trzeba było umyć ciało przed zaznaniem relaksu. Wypatrzyła po opisie enigmę i bez wahania podeszła powoli do młodej kobiety o jasnych włosach. Przyniosła sobie niewielki, drewniany stołek, siadając właściwie obok z lekkim uśmiechem na ustach. Bursztynowe oczy prześlizgnęły się po sylwetce, zaś melodyjny głos był łagodny oraz lekko rozbawiony - Coś Cię dręczy? - zapytała niemal od razu, wystawiając lewą dłoń w jej stronę - Pozwolisz, że skorzystam z mydła? I spokojnie, pomyślałam, że miło byłoby pogadać dla odmiany z zabójczynią, zamiast męskim odpowiednikiem naszego fachu. Mów mi Yona - przyciszyła głos oraz lekko pochyliła sylwetkę w jej stronę, gdy wymówiła pierwsze słowo na "z", a następnie wróciła do poprzedniej pozycji, aby dać nieznajomej trochę przestrzeni. Figlarny uśmieszek przyozdobił jej buzię, zaś wzrok utkwiła głównie w niej, rzadko się odwracała, chyba że chciała wylać wiadro z wodą na siebie lub oczyścić ciało - tylko wtedy patrzyła w konkretne miejsca, aby nie przegapić jakiegoś fragmentu lekko rumianej skóry.
Już sięgnęła po kostkę mydła żeby jej podać gdy padło magiczne stwierdzenie jej profesji, na które uniosła jedną brew lekko zaintrygowana. - Skąd wiesz.. - zaczęła podając wilgotną kostkę w jej dłoń. - .. że jestem z korpusu? Nie przypominam sobie żebyśmy kiedykolwiek rozmawiały.. - wyjaśniła z uwagą jej się przyglądając. To nie tak, że miała emblem korpusu wypalony na ciele jak jakieś cielątko. Choć liczne blizny na ciele mogły sugerować że była zabójczynią albo z klasy samurajskiej. - Miło mi Yona.. ja jestem Saiyuri.. - odpowiedziała jednak po chwili i nalała na dłoń nieco szamponu, który zaczęła wcierać w mokre jasne blond włosy. Kątem oka zerkała na młódkę, siedzącą obok niej na taboreciku, ale odwróciła wzrok gdy Yona bardziej skupiła się na szorowaniu swojego ciała.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
Na jej próbę dedukcji cicho się zaśmiała. Najwidoczniej dwustronna pułapka zadziałała, dając jej możliwość, aby odpowiedzieć inaczej, niż początkowo zamierzała - Nie rozmawiałyśmy. Poza tym sama się właśnie przyznałaś. Zabójca to też profesja wykonywana przez osoby wynajęte do pozbywania się pewnych osobników, takich co na przykład zagrażają Twojej pozycji społecznej. Jednak cieszę się, że dałaś mi pewność, oczywiście bez urazy - zakryła lewą dłonią buzię, nie tylko do przyciszenia konwersacji, ale i by śmiech wyszedł od niej stłumiony. Nie chciała, aby kolejne osoby się nimi zainteresowały, a przynajmniej jeszcze nie miała tego w planach.
Gdy nalewała olejku na dłoń, przyjrzała się tłustej konsystencji, zastanawiając się, co powinna zrobić po wymianie grzeczności. Chociaż... Ktoś jej o niej mówił. Zaczęła zastanawiać się na tym szerzej, kiedy wcierała substancję w strukturę włosów i wtedy trybiki w głowie zaskoczyły. No przecież... Shotaro! - Czyli to ty jesteś sławną mistrzynią, przy której inni mają słabą głowę, a może ród Tachibana nie za wiele Ci mówi? - powiedziała, po ponownym umyciu włosów, jeszcze przed tym jak miała po raz ostatni polać się wodą - W każdym razie, niegrzecznie byłoby nie kontynuować pierwszego tematu. Coś Cię dręczyło albo przynajmniej chodziło po głowie? Może kolejny wspólny znajomy albo przeciwnik na placu boju? - powie, jeśli potwierdzą się jej przypuszczenia, a następnie zgrabnie odniesie się do pierwszego, narzuconego tematu. W końcu do swojego pseudo narzeczonego zdąży jeszcze wrócić, dowiadując się rzeczy, których nigdy by jej nie powiedział? Zaczynała powoli liczyć, że nowa znajomość, może poprawić jej niedawno zepsuty humor, choć już pokazywała, że aktualna sytuacja mocno jej odpowiada. Świadczył o tym sam uśmiech oraz uwaga, jaką ją obdarzyła.
W fioletowych oczach pojawił się dziki błysk, gdy Hiryu sprostowała wszystko i wyjawiła swój uroczy podstęp wyciągnięcia z niej informacji. Samo już to zagranie dało jakiś obraz zabójczyni z oddechem płomienia. Przebiegła. Uśmiechnęła się nieco bardziej bezczelnie.
- Więc 1:0 dla Ciebie.. - skomentowała łagodnym tonem głosu. Nie miła powodu by się irytować czy burzyć o takie trywialne zagranie. Ale musiała przyznać że faktycznie dała się jej złapać w pierwsze sidła.
"Czyli to ty jesteś sławną mistrzynią, przy której inni mają słabą głowę, a może ród Tachibana nie za wiele Ci mówi?"
Te słowa ją zaskoczyły kompletnie. Obróciła lekko głowę w bok uważniej się przypatrując dziewczynie. - To byłaby ciekawa renoma.. ale biorąc pod uwagę że wiesz to od Shoto.. to nie zawierzałabym temu tak do końca.. biedaczysko ma strasznie słabą głowę.. choć lata trenowania go z sake trochę poprawiło jego kondycję.. - skomentowała z delikatnym, ciepłym uśmiechem na ustach. - Ciekawi mnie jednak co jeszcze na mój temat wiesz.. skoro znasz się z Tachibaną.. - no i ją zaciekawiła. Nie spodziewałaby się że drugi piorun rozpowiada o niej cokolwiek innym. A jeśli już to robił to chciała wiedzieć jak ją przedstawia. Może dzisiaj się dowie czegoś ciekawego.
Powrót do poprzednio zadanego pytania sprawił że sięgnęła po misję z wodą i spłukała z siebie pierwsze ilości piany. Czy serio wyglądała na tak przybitą żeby zwrócić na siebie czyjąś uwagę?
"Może kolejny wspólny znajomy albo przeciwnik na placu boju?"
- Przeciwnicy nie zaprzątają mi głowy w ten sposób.. walka z demonem jest prostsza niż wielu się może wydawać.. widzisz demona.. wyciągasz miecz.. kończysz jego żywot.. nie zaprzątasz sobie głową jego dotychczasową egzystencją.. żaden z nich.. nie ma prawa chodzić po tym świecie, stworzonym dla ludzi.. - zaczęła odpowiadać na jej pytanie. Mówiła ze spokojem, nie było w głosie żadnej negatywnej emocji sugerującej że pała nienawiścią do bękartów Muzana. Przez chwilę milczała, coś ją faktycznie trochę męczyło, ale nie był to wróg.
- .. nie można mieć wszystkiego.. nie ważne jak bardzo by się tego czasami chciało.. - dodała po chwili. - Ale podobno czas leczy wszystkie rany.. nawet te sercowe.. więc jestem dobrej myśli, choć mam nadzieje że nadal będziemy mogli pozostać w dobrych relacjach po zerwaniu.. - i wydusiła z siebie w końcu to co ją tak trapiło od pięciu dni.
- Liczysz? Dziwne, jeszcze się z tym nie spotkałam - uśmiechnęła się łobuzersko, otwierając lewe oko. Właściwie, gdy tak spoglądała na blondwłosą, tak nie wiedziała, czego się po niej spodziewać. Pozwoliła sobie najpierw ją przetestować, sprawdzając, czy tego typu przytyki będą uchodziły jej na sucho.
- Naprawdę? - spojrzała z wyraźnym zdziwieniem, wszakże z Tachibaną nie miała przyjemności pić. Ba, gdy zaproponowała mu, ten odmówił, mając widocznie dosyć. Czyżby o to mu wtedy chodziło? - Raz mu zaproponowałam, to wyraźnie odmówił. Najwidoczniej miał dosyć po Twoim szkoleniu - cicho parsknęła, odchylając do tyłu ciało. Balansując na cienkiej krawędzi, gdzie mogła upaść do tyłu, przeniosła ciężar ciała dla stabilizacji. Dłońmi sięgnęła przed siebie, podnosząc z łatwością wypełnioną wodą misę. Wtedy powróciła do pionu, spłukując resztkę użytych specyfików.
- O tym możemy pogadać w trakcie kąpieli, jeśli rzeczywiście Cię to tak ciekawi - posłała jej oczko, poprawiając na buzi oklapłe kosmyki. W trakcie jej odpowiedzi postanowiła się rozejrzeć za samotnym kątem, gdzie mogłyby usiąść. O ile z lewej ciężko było o miejsce z racji na podglądających ich panów, tak z prawej zauważyła pusty róg.
- No tak... Przeciwnik to przeciwnik, raczej nie myślisz o nim po jego śmierci - wzruszyła ramionami, nie bardzo się przejmując losem tworów Muzana. Te powstawały, aby ich unicestwić oraz zdominować świat, zmniejszając jednocześnie populacje ludności. Coś, na co rudzielec nie mógł pozwolić.
- Czyli o to chodziło - powiedziała spokojnie, powoli podnosząc się z miejsca - Pozwól, że nieco zmienimy scenerię, chyba już skończyłaś, prawda? Jeśli potrzebujesz chwili, poczekam tam - wskazała dłonią miejsce, gdzie mogły w miarę normalnie porozmawiać i ruszyła przed siebie, powoli stawiając kroki przed sobą.
Zanurzyła się mniej więcej nad linię biustu. Głowę oparła na rozgrzanych kamieniach, plecami przywierając do twardej ścianki. Gdy tylko zabójczyni do niej dołączy, uśmiechnie się pociesznie, bo w końcu rozumiała, przez co przechodziła, a przynajmniej częściowo - Kim on był? Samuraj, podobna do nas profesja? Miałam z kilkoma przyjemniaczkami do czynienia. Jeden nawet wybrał inną i odrzucił moje uczucia, więc rozumiem, jak bardzo może Ci to zaprzątać głowę. Oczywiście zrozumiem, jeśli wolisz odpuścić temat, jednak widzisz, z chęcią Cię wysłucham, a nawet podzielę się informacjami, o ile miałam z nim styczność. Trochę latałam po różnych nauczycielach, nie mogąc znaleźć czegoś, co byłoby kompatybilne ze mną, stąd... Poznałam trochę osób - rzuciła przyciszonym, ale pewnym siebie głosem. Rok tułaczki po oddechach nie należał do przyjemnych, ale... Przynajmniej wyniosła z niej kilka znajomości.
Uśmiechnęła się na to pytanie. To nie tak że zapisywała sobie w głowie wszystkie zwycięstwa i porażki z innymi, choć takie wrażenie mogła teraz sprawiać. Osoby, która jest pamiętliwa i skrupulatna we wszystkim co robi. Choć może to wcale nie odbiegało tak bardzo od rzeczywistości w przypadku blondynki.
Wzięła za misję i wylała na siebie lodowatą wodę, czując jak całe ciało aż się pokryło gęsią skórką z różnicy temperatur. Wzdrygnęła się lekko i uśmiechnęła w odpowiedzi na słowa drugiej zabójczyni. Skinęła lekko głową. - Nie dziwię się że Ci odmówił.. Shoto nie lubi alkoholu.. prędzej zgodziłby się na herbatę niż sake.. - skomentowała. - Ze mną pije bo.. znamy się już bardzo długo, ja lubię się napić.. a jego dobre wychowanie nie pozwala mu nie brać czynnego udziału w takich wydarzeniach.. - dodała po chwili. Pamiętała pierwszy raz jak się z nią napił, jakie bzdury wygadywał, jeszcze plączącym się językiem i dość szybko odleciał tamtego wieczora, zasypiając na jej udach. Zachichotała cicho na tamto wspomnienie. Nie dałaby nikomu powiedzieć złego słowa na Tachibane, nie ważne jakie relacje miał z innymi. Kurayami po prostu dobrze go znała i uwielbiała właśnie takim jaki był. Akceptując też jego społeczne wady, nad którymi starała się pracować żeby mu pomóc.
Uniosła brew na zachętę dowiedzenia się czegoś więcej o plotkach jakie o niej krążyły wśród obcych jej osób. - Jasne.. - potwierdziła i sięgnęła misją po kolejną porcję zimnej wody, żeby już doszczętnie spłukać z siebie resztki piany. Do tego celu wstała, wyprostowała się i biorąc naczynie nad głowę wychyliła je z sykiem, czując jak lodowata woda sunie po skórze w dół. - W sumie to tak, skończyłam.. - odpowiedziała odstawiając rzeczy na bok i ruszyła tuż za Yoną do wyznaczonego przez nią miejsca. Sama weszła powoli do ciepłej wody z pomrukiem zadowolenia. Tego jej było trzeba. Podeszła bliżej rudej i usiadła na zanurzonym w wodzie głazie tak że woda sięgała jej do obojczyków.
I została zalana morzem pytań z miejsca. Fioletowe tęczówki wpatrywały się w bursztyn, spokojnie wsłuchując się w każde jej słowo. Tyle pytań! Nie miała żadnej takiej bliskiej przyjaciółki z którą mogła o takich rzeczach gadać, to była fucha Tachibany. I on nie był aż taki wścibski.. - Przykro mi że ktoś złamał Ci serce w ten sposób.. odrzucenie musiało bardzo boleć. W sumie.. to moja sytuacja jest trochę lepsza od twojej.. to ja zakończyłam ten związek.. po prostu.. nie wiem.. spodziewałam się że to będzie inaczej wyglądać.. zwłaszcza że wszystko potoczyło się tak szybko.. Coś zaiskrzyło z miejsca.. jak go poznałam.. - zaczęła ze spokojem w głosie, z delikatnym uśmiechem na ustach. - Choć myślałam że skończy się tylko na wspólnej zabawie..ale.. okazało się że oboje coś więcej poczuliśmy.. i zanim się obejrzałam już byliśmy razem.. Hayato to wspaniały facet.. tym bardziej mnie zaskoczył swoim milczeniem.. mieliśmy plany żeby razem zamieszkać w Edo, po tym jak Kioto i Osaka zostały zdominowane przez Demony.. ale te wszystkie tygodnie bez odzewu.. cóż.. uczucie jest jak płomień.. każde ognisko prędzej czy później zgaśnie, jeśli się je pozostawi same sobie.. - wyjaśniła mniej więcej swoją sytuację. - Co nie zmienia faktu.. że czuję się z tym źle.. że nie dałam mu drugiej szansy.. ale.. nie chcę znowu się zamartwiać tym czy on w ogóle nadal żyje skoro milczy i nie potrafi nawet głupiego listu mi wysłać z wiadomością że nic mu nie jest.. związki tak nie powinny wyglądać.. - dodała odchylając głowę w tył, zrywając kontakt wzrokowy i wpatrując się w sufit. - Nawet myślałam że znalazł sobie kogoś innego przez ten czas.. ale on nie jest taki.. po prostu.. nie dojrzał do prawdziwego związku jeszcze.. - dodała już na koniec.
- A ty.. jak się znasz z Shoto? Nigdy mi o żadnej kobiecie nie wspominał.. a nie ma przede mną sekretów.. - powiedziała zerkając już z większą uwagą na Yonę. Chciała wiedzieć kim była dla jej Tachibany. Bo przecież Sai nie pozwoli byle komu się kręcić przy piorunie, była bardzo protekcjonalna względem niego.
- Może powinnaś zmienić towarzystwo do picia? Na takie, co przynajmniej nie padnie po większej dawce - zaśmiała się szczerze. Z Kiryu wypiła znacznie więcej i właściwie było niemal wszystko w porządku, do czasu, aż przekroczyła magiczną granicę, gdzie mogła być bardziej otwarta, gdzie nieważne, co by zrobiła, byłoby między nimi w porządku. Nie upiła się, a jednak pozwoliła się oddać emocjom - nigdy więcej.
Nie wiedziała, czy kobieta będzie chciała mówić. Sama raczej potrzebowałaby chwili, aby powiedzieć konkretnie, do czego doszło oraz z czym do końca jest jej źle. Jednak w tym przypadku nie widziała po niej typowych zawahań, zwyczajnie postanowiła się podzielić skromną historią o miłosnym zawodzie. Pięknym początku, chwili szczęścia... i wtedy oczy rudzielca nagle się powiększyły. Hayato? Czekaj.... Ona nie mówi o nim, prawda? - Mam właściwie dwa pytania. Pierwsza, mówisz o Kamie Hayato? A drugie, kiedy z nim zerwałaś? Wiesz, to trochę ważne... - właściwie wtedy pomyślała, że całkiem nieśmiesznie byłoby gdyby to stało się niedawno. Jak bardzo zmieniłaby swoje zdanie o nim po ostatniej kłótni oraz tym, co jej przed nią powiedział. Na samą myśl zanurzyła się głębiej, niemal pod samą brodę. Miała nadzieję, że ta głupia myśl się nie spełni. W końcu... czy miała serce, aby zranić ją jeszcze bardziej? Czy w ogóle byłaby w stanie ją okłamać, gdy widocznie byli ze sobą blisko?
Nie potrafiła zdusić śmiechu, gdy tylko dowiedziała się, że Tachibana nie ma przed nią sekretów. Najwidoczniej zataił przed nią ich relacje. Ach... ten szermierz powinien się nauczyć otwartości wobec tych, którzy się o niego martwią. Zwłaszcza że najwidoczniej Saiyuri naprawdę się o niego troszczy, a nie tak jak przypuszczał, zostawiła go - Mówisz, że nie ma przed Tobą tajemnic? W takim razie, dlaczego Ci nie powiedział o mnie? Widzisz, nie wiem, czy słyszałaś, ale ród Hiryū kiedyś doszedł do porozumienia z Tchibanami. Oczywiście spotkanie zostało przerwane, ale to nie zmienia faktu, że Hiryū Yona jest narzeczoną Twojego przyjaciela Shotaro - uniosła się nieco wyżej, tak, aby ciepła woda sięgała do obojczyków. Głowa dawniej opierająca się o kamienie, teraz zwróciła się w stronę ametystowych oczu. Delikatny uśmiech zdobił jej buzię, wyczekując, co zrobi zabójczyni po usłyszeniu tych słów.
Przechyliła lekko głowę w bok na oba pytania. Pierwsze w sumie jej aż tak nie zaskoczyło, choć imię mogło być dość popularne to nie znała innego zabójcy z takim samym. A pytanie Yony wzbudziło jej ciekawość, wyglądało na to że znała jej byłego. Czyżby też była zabójczynią z oddechem wiatru? To była możliwość, ciężko było ocenić jaki ktoś miał oddech nie widząc barwy ich miecza. W końcu nie mają wypalanych emblemów z oddechem na czołach.
- Dokładnie ten Hayato.. - powiedziała z delikatnym uśmiechem na ustach. - To widzę że mamy już więcej niż jednego wspólnego znajomego.. - dodała po chwili. - Zerwałam z nim.. - zamilkła licząc wstecz. - .. pięć.. dni temu, nie licząc dzisiejszego dnia.. - dodała po chwili uważnie przyglądając się Yonie w tej chwili. - Czemu to takie istotne? Stało się coś w tym czasie? Chyba nic mu nie jest prawda..? - ostatnie pytanie kryło w sobie troskę. Oczywiście że martwiłaby się gdyby coś mu się stało, nawet jeśli już nie byli oficjalnie parą, nadal czuła do niego jakieś uczucie. Nie było ono może wystarczająco silne żeby mu wybaczyć tamto milczenie, ale zdecydowanie wystarczające aby ruszyć mu z pomocą, jeśli takowej potrzebował. W końcu nie był dla niej byle kim, był jej pierwszym głębokim uczuciem. Tego się tak po prostu nie zapomina.
"Mówisz, że nie ma przed Tobą tajemnic? W takim razie, dlaczego Ci nie powiedział o mnie?"
Uniosła brew na jej słowa. Ametystowej barwy oczy wbiły się w bursztyn, nie było w spojrzeniu blondynki gniewu, ale za to sporo chłodu. "Czy ona próbuje mnie sprowokować.. czy wyciągnąć ze mnie dodatkowe informacje.." przemknęło jej przez myśl gdy ze spokojem wpatrywała się w rudzielca czekając na dalszą część wypowiedzi. Ciekawa, czy takowa była. Nie musiała jednak długo czekać na kontynuację. Twarz blondynki nie wyrażała niczego poza ciekawością i jakimś takim niespotykanym spokojem gdy słuchała słów Yony. Uniosła dłoń przy swojej twarzy i pstryknęła palcami jakby sobie coś przypomniała.
- Hiryū.. obiło mi się o uszy to i owo jak jeszcze żyłam w Osace.. nawet mój brat był na jednym spotkaniu.. pierwszym i ostatnim.. strasznie mu się nie podobało.. - skomentowała z lekkim rozbawieniem. - Co do Tachibany.. jesteś pewna że jesteś jego narzeczoną? - spytała przechylając lekko głowę w bok, uważnie obserwując jej reakcję na te słowa. - Bo to że mi o czymś Shoto nie powiedział.. nie koniecznie znaczy że zataił coś przede mną.. a bardziej że to nie jest dla niego istotne.. - dodała po chwili. - .. i gwoli ścisłości.. Shoto nie jest moim przyjacielem.. jest kimś o wiele ważniejszym dla mnie.. - mówiła ze spokojem w głosie. Kurayami poczuła się zobligowana do tego aby delikatnie nakreślić Hiryū relację z Tachibaną. - To że jego rodzice nie żyją.. nie znaczy że jest pozostawiony sam sobie na tym świecie.. bez mrugnięcia okiem wypatroszyłabym każdego kto go skrzywdzi.. więęęęęęc.. - mówiła cały czas ze spokojem w głosie, nawet delikatnie się uśmiechając kącikiem ust. - ..może mi przedstawisz swoje intencje względem niego.. byłaś dość wybredna w przeszłości.. czyżby Shoto wpadł Ci w oko do stopnia że postanowiłaś popłynąć z decyzją o zostaniu jego narzeczoną? - skoro nazwała się jego narzeczoną, to znaczy że Hiryū już jedną nogą wisiała za płotem. Ale czy była wystarczająco dobra dla Tachibany? Może faktycznie była, ale o tym to Saiyuri sama sobie zdecyduje. W końcu nie odda biedaka pierwszemu lepszemu drapieżnikowi na pożarcie. - Chcesz go bo coś do niego czujesz? Czy dlatego że jest z prestiżowego rodu? - kolejne pytanie. Tak. Saiyuri była bardzo protekcjonalna względem Tachibany i nie zamierzała nikomu ułatwiać złowienia jej ulubieńca.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
Najgorsze miało jeszcze nadejść. Niefortunnie się złożyło, że ten jej Hayato był tym samym, którego od jakiegoś czasu znała. Nie ukrywając, postanowiła dalej słuchać, co by nie zapędzić się zbytnio we własnych domysłach. Gdy jednak zrozumiała jak się miała sytuacja, dłonią złapała się za głowę i mocnym ruchem przejechała po włosach. Nie wiedziała, od czego powinna zacząć, a dodatkowe zmartwienie stanem szermierza wprawiło ją w zakłopotanie. Jak w ogóle powinna to powiedzieć? Tak, prosto z mostu? Westchnęła, jeszcze za nim postanowiła wyjaśnić sytuację - Nic mu nie jest, ot rozciął sobie rękę, żeby zwabić przeciwnika - uderzyła najpierw w lżejsze tony, zanim no właśnie... Miała wyznać prawdę - Pięć dni? Widzisz, wracam ze wspólnego zadania z nim i myślę, iż nie powinnaś się tak nim przejmować. To może zabrzmieć dziwnie, ale poznałam go kilka miesięcy temu. Odbyliśmy sparing i właściwie tyle, ale teraz było jakoś inaczej. Zmienił się. Powiedział, że go motywuje, chciał utworzyć duet i no, nie miał nic przeciwko, aby naszą relację urozmaicić fizycznymi przyjemnościami - przed wypowiedzeniem ostatniego słowa widocznie się zawahała. Sama była w tamtym momencie w szoku, a co dopiero kobieta, która darzyła go dawniej uczuciem - Odmówiłam. Nie interesują mnie takie rzeczy, poza tym to było takie dziwne. Nie przypisałabym niczego sobie, o czym mówił. Nie wiedziałam nawet skąd by tyle o mnie wiedział, ani dlaczego się mną zainteresował. Jednak.. uhm - zaniemówiła na moment, aby spojrzeć prosto w jej oczy - Przykro mi, że Twój były facet nie jest taki cudowny, za jakiego go miałaś. - delikatnie wyciągnęła dłoń w jej stronę, żeby ją pocieszyć, ale w połowie zatrzymała ruch, obawiając się, iż tylko ją zrani. Po chwili cofnęła rękę, nie wiedząc, czy należało coś jeszcze dodać.
Nie miała pojęcia, kim była dla niego Saiyuri. Dowiedziała się od Tachibany, że to jego pierwsza przyjaźń, ale wydawał się taki zraniony. Bliska relacja, Senapi, próbowała to jakoś uszeregować, w trakcie, gdy wydobywał się z niej protekcjonalizm. Widać było, że ją sprawdza, chce poznać motywy, których rudowłosa nie miała. Nie uznawała tej relacji, mimo iż taka była rzeczywistość. Z tego powodu chciała go poznać, dowiedzieć się, jaki był. Nie po to, aby przekonać go w kwestii małżeństwa, ale chciała móc na niego liczyć. Wolała wybrnąć z tego wspólnie, niż gdyby próbowała zrobić to na siłę.
- Ustalmy może coś na początek. To, że jestem jego narzeczoną, nie znaczy, że którekolwiek z nas tego chciało. Jeśli chodzi o status, a nawet koneksje rodzinne, mnie to nie interesuje. Mam zdanie takie sam jak on. Chcę móc kogoś wybrać, kogoś, kogo naprawdę będę kochać i odpowiadając na Twoje pytanie, nic do niego nie czuję. Nie trzymam go nawet na siłę przy sobie. Sytuacja rodzinna, a zwłaszcza jego stryj wymuszają na nim, aby ze mną był, dąży on do jego stabilizacji, a później do potomstwa, tyle powinnaś wiedzieć jako jego pierwsza przyjaciółka - postawiła na nieco dłuższą wypowiedź, aby nie zapomnieć o najistotniejszych szczegółach - I tak, jestem jego narzeczoną, czy tego chcę, czy nie chcę, ale pracujemy nad punktem wyjścia. Jedyne czego życzę Shoto to szczęścia i to mówię w pełni szczerze. Chciałabym, by znalazł kogoś, kogo szczerze pokocha i w tym staram się mu pomóc. Z tego samego powodu, mam do Ciebie prośbę. Odezwij się do niego. Jesteś dla niego ważna, lecz on... Jakby to powiedzieć... - zamyśliła się na moment, wracając do pozycji, w której mogła się swobodnie oprzeć o ciepłe kamienie - Zbyt przesadza i podchodzi emocjonalnie do Twojego braku obecności. Dlatego znajdź dla niego czas, wyślij mu przez kruka wiadomość, cokolwiek. Niech wie, że myślisz o nim i jest w Twoim sercu. Nie lubię patrzeć, jak ktoś cierpi, a on wyglądał jak porzucony pies. I ten... - kontynuowała spokojnym głosem, starając się, aby dobrze przedstawić jej sytuację - Nie złość się na niego, to jedynie zaszkodzi, a przynajmniej mam wrażenie, iż wtedy nie zrozumie w pełni Twoich intencji.
Czy to miało zadziałać? Była w ogóle stanie pomóc ich relacji? Próbowała z Tachibaną, jednak z Saiyuri mogła dojść do lepszego porozumienia. Była dla niego ważna, ona mimo wszystko była w tym nowa, dopiero zaczęła z nim tworzyć relację, która dopiero zapuszczała korzenie.
- Przypomniało mi się... Mówiłaś, że mieszkałaś w Osace, a nawet Twój brat miał nieszczęście poznać moje metody na odstraszanie kandydatów. Do jakiego rodu należysz? - zapytała z czystej ciekawości, może nawet i z dobrego wychowania. Wszakże, gdy ona odkryła w pełni swoją tożsamość, nie ukrywając, oczekiwała tego samego.
Uśmiechnęła się lekko na to pytanie. - Hayase oczywiście, to bliski przyjaciel.. znamy się prawie jak łyse konie.. - zaśmiała się lekko rozbawiona. Wiedziała że Karasawa miał sporo na głowie i nie miał czasu by pić co noc z nią. Nie tylko był zabójcą, więc biegał po całej Japonii za demonami, ale też był przyszłą głową swojego rodu, to że miał dla niej trochę czasu momentami, to korzystała żeby sobie z nim pogadać dosłownie o wszystkim co leżało im obojgu na sercu, ale nigdy nie łączyło ich nic więcej niż przyjaźń.
"Nic mu nie jest, ot rozciął sobie rękę, żeby zwabić przeciwnika"
Westchnęła lekko znużona słysząc te słowa z ust Yony. - Widzę że Hayato ma swój popisowy numer.. kiedyś ta zagrywka wpędzi go do grobu.. ja rozumiem że ma tego pecha bycia marechi.. ale nie jestem w stanie zrozumieć tej jego lekkomyślności.. - skomentowała kręcąc głową na boki. Pamiętała masakrę w Edo, jaką furorę zrobił wśród demonów, wtedy miał szczęście że to były zwykłe płotki.
Słuchała tego co ruda miała do powiedzenia odnośnie jej byłego faceta. Ametystowe tęczówki nie wyrażały praktycznie żadnej emocji, praktycznie obojętnym wzrokiem wpatrywała się w twarz Yony słuchając tych ciekawych informacji na temat Kamy. - Interesujące.. - szepnęła nadal z dziwnym spokojem w głosie. - Chyba powinnam się cieszyć, że znalazł kogoś kto motywował go do samodoskonalenia się.. - dodała po chwili nadal tym nieprzyjemnie zimnym tonem. Raczej nikt by się nie ucieszył z takich informacji, ale też nie znała Yony więc nie miała pewności co do tego co od niej usłyszała. Hiryu mogła coś źle zrozumieć, Kama mógł coś źle przekazać. - To już nie jest moje zmartwienie.. kim się interesuje i co robi z innymi kobietami.. to jego życie.. chcę dla niego jak najlepiej. To że nam nie wyszło nie znaczy że powinien być do końca życia sam. Chcę żeby był szczęśliwy.. jeśli znalazł albo znajdzie kogoś kto mu to szczęście da.. to będę szczęśliwa dla niego.. - nie było w jej głosie gniewu, może sprawiała wrażenie oziębłej, ale to ile ją kosztowało trzymanie w sobie emocji, było czymś czego nikt nigdy się nie dowie.
Pokręciła lekko głową na boki na dalszą wypowiedź Yony odnośnie zapewnień że nic między nimi nie było. - Jak by coś między wami było.. to nadal nie byłoby to moje miejsce żeby krytykować kogokolwiek z was.. jesteśmy zabójcami demonów.. długość naszego życia jest.. zdecydowanie ograniczona biorąc pod uwagę okoliczności z jakimi mamy do czynienia każdego dnia.. poza tym.. jesteś piękną kobietą.. chyba możesz przyznać szczerze że Hayato też jest przystojny.. chwila słabości.. cóż.. nie przejmowałabym się tym na twoim miejscu.. ja nie mam żalu.. ale dziękuję że podzieliłaś się ze mną tymi informacjami. Nie zamierzam ich wykorzystywać w żaden sposób, nie planuję konfrontacji z Hayato w tej kwestii. A domyślam się że nie było to dla ciebie zbyt łatwe żeby się tym podzielić ze mną.. - ruchem głowy wskazała na jej ręką, tą którą próbowała wyciągnąć w stronę Kurayami. - Jestem już dużą dziewczynką.. nie potrzebuję współczucia.. to uwłacza mi w pewnym stopniu.. - delikatnie się uśmiechnęła w stronę kobiety, choć nie było widać ani czuć gniewu bijącego od blondynki.
Monolog odnośnie Tachibany lekko ją zaskoczył ale w pozytywnym stopniu. Niemniej jednak ze spokojem słuchała tego co miała jej do powiedzenia Yona. Co jakiś czas lekki skinęła głową na gest mający dać jej do zrozumienia że przyswoiła sobie te wszystkie informacje. - Dość wyczerpująca wypowiedź odnośnie waszego wymuszonego narzeczeństwa. Wiem w jakiej sytuacji jest Tachibana ze względu na przynależność do tego właśnie rodu. Jego stryj to.. mniejsza o to.. sama mówiłam Shoto że powinien kierować się sercem.. - powiedziała ze spokojem. - Trochę mnie jednak zaskoczyłaś tym że brakuje mu mojego towarzystwa.. widocznie będę musiała poruszyć z nim parę kwestii jak ta cała szarża na Kioto się skończy.. - dodała po chwili.
"Nie złość się na niego, to jedynie zaszkodzi, a przynajmniej mam wrażenie, iż wtedy nie zrozumie w pełni Twoich intencji."
- To urocze że się o niego troszczysz.. ale czy ja Ci wyglądam na kogoś impulsywnego? - spytała przechylając lekko głowę w bok. - Nie musisz na to pytanie odpowiadać.. nie znasz mnie przecież a świat pełen jest temperamentnych osób, które nie potrafią albo nie chcą nad sobą panować.. mogę cię rozczarować bo nie zaliczam się do tego grona.. - dodała z lekkim rozbawieniem w głosie. Wyprowadzenie Kurayami z równowagi było osiągnięciem, którego jeszcze nikt sobie nie zdołał przypisać.
- Ah wybacz.. mój błąd.. Kurayami.. a mój brat miał na imię Kiro.. jeśli to jest jakaś ważna informacja.. - odpowiedziała ze spokojem w głosie. - Jego jedyne podsumowanie na twój temat było krótkie: "urocza ale zbyt dziecinna.." nie chciał tego rozwijać dalej więc nie dopytywałam.. - dodała po chwili. Może ją to interesowało, może nie. Nie był to jakiś sekret, ale dobrze było poznać niedoszłą bratową, jak tak jej się przyglądała i przysłuchiwała, to nawet się zastanawiała jak by to było gdyby tamte rozmowy były pomyślne. Kącik ust drgnął "Głupie myśli.. Kiro nie żyje przecież.." dodała w myślach.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
- Znam marechi, który sobie lepiej z tym radzi, ale on? Nigdy nie spotkałam kogoś, kto by próbował to wykorzystywać w ten sposób. Oczywiście, przeciwnik nie był silny, ale to zbyt niebezpieczne - westchnęła wyraźnie niezadowolona z tego podejścia. O ile szanowała Kiryu za rozwagę, tak Kamie brakowało piątej klepki.
Gdy tak myślała, to nie ona powinna go motywować. Jeśli zaczęło to się wcześniej, wtedy był też z Saiyuri i to ona powinna być dla niego tą osobą. Poczuła się nagle jeszcze bardziej nie na miejscu, niemal niezręcznie, gdy tak otworzyła się przed obcą osobą. Nie mówiąc, że samo poruszenie tego tematu sprawiało Yonie trudność. Chcąc to mieć jak najszybciej za sobą, postanowiła nie oszczędzać słów, nie zatajać niepotrzebnie żadnych faktów.
- Myślałam, że będziesz zła, a mimo to jesteś bardzo wyrozumiała. Cieszysz się dla niego, nawet po tym wszystkim. Godne podziwu - dodała po chwili, delikatnie rumieniąc się od komplementu ze strony kobiety. O ile przywykła do słodkich słów ze strony mężczyzn, tak nie o tej samej płci. Nawet chciała się zrewanżować, ale byłoby to nie w porę. Dlatego skinęła jedynie głową, w ramach potwierdzenia trudu, jaki wkładała w każde słowo.
- Wybacz, nie chciałam, żeby tak to wyglądało. Zwykle nie służyłam ramieniem Sayace, bo ta zwykle zgrywa silną, ale nie wiedziałam jak będzie z Tobą. Taki odruch - rzuciła wyraźnie zmieszana tą chwilą wahania.
Po wypowiedzi odnośnie samego Tachibany pozwoliła sobie chwilę odetchnąć — złapać oddech. W trakcie mówienia nie zwracała zbytnio uwagi, że wszystko stara się powiedzieć na szybko, nie pomijając co ważniejszych szczegółów. Rozluźniła nieznacznie ramiona i zamknęła na krótki moment oczy.
- Właściwie samo wyszło. Nie ukrywam, trochę dopytałam w tym temacie i nie wyglądało to kolorowo, nie z jego strony. Dlatego daj mu znać przed szarżą, w końcu... Nie wiemy, ilu z nas wróci - starała się optymistycznie patrzeć na plany dotyczące Kioto, jednak wystarczyło spojrzeć na buzie ludzi po wydarzeniach w Edo. Wielu nie wróciło i to samo równie dobrze może się powtórzyć. Nie życzyła tego Shoto, ani nikomu z bliskich, jednak wolałaby się nie rozczarowywać później.
Szczerze cieszyła się, że trafiła na kogoś spokojniejszego. Wizyta w Onsenie dzięki temu była znacznie przyjemniejsza. Również mogła ukoić własne nerwy bez możliwości podniesienia temperatury o kilka stopni. Miła odmiana.
Otworzyła powieki z lekkim uśmiechem na buzi - Czuję co najmniej ulgę, nie, rozczarowanie - poprawiła ją na szybko, aby dać znać o własnych odczuciach odnośnie sytuacji. Bez potrzeby tłumaczenia swoich wcześniejszych słów.
Kiro... Jak tak zaczęła się nad tym zastanawiać, to był ktoś taki. Pewny swojego gruntu, zuchwały w słowach... Nieodpowiedni dla niej - Może to i lepiej. Pewnie nie miał zbyt pochwalnych słów na mój temat. Co u niego? Mam nadzieję, że znalazł kogoś odpowiedniego - powiedziała ciepłym głosem, szczerze życząc mu wszystkiego, co najlepsze. Zresztą każdej osobie z tamtego okresu, życzyła podobnie. No może poza Ryuzenem, ale on to była nieco inna historia...
- Hayato to moja pierwsza miłość.. zawsze będzie dla mnie ważny, zawsze mu pomogę jeśli będzie tego potrzebował. Nie widzę sensu duszenia w sobie gniewu w jego stronę.. to mało produktywne uczucie.. przyćmiewa możliwość logicznego myślenia.. - mówiła ze spokojem w głosie. Sama nie widziała w tym niczego godnego podziwu, dla niej to było dość normalne. A przynajmniej takie zdawało się mieć najwięcej sensu. Kątem oka widziała jak Yona się zarumieniła delikatnie podczas jej wcześniejszej wypowiedzi. Uroczo wyglądała z lekkim różem na buzi po tym jednym komplemencie, nie zamierzała jednak tego komentować.
- Ciężko przewidzieć reakcję obcej osoby, nie masz mnie za co przepraszać. Ale tak między nami.. ci silni też czasami pękają.. i choć duma im na to nie pozwala.. to też potrzebują wsparcia.. nawet jeśli ma nim być wspólne milczenie.. - dodała puszczając jej oczko. Mogła się utożsamić w tym jednym z jej znajomą. Sama nie płakałam komuś w rękaw, swój ból trzymała w sobie i sama sobie z nim radziła. Więc doskonale wiedziała o czym mówiła gdy rzuciła małą radą w stronę Yony.
- Cieszy mnie że tak się o niego martwisz.. i dziękuję ci za tą wiedzę, wykorzystam ją w odpowiedni sposób. - nie zamierzała niczego obiecywać Yonie względem Shoto, w końcu nie była częścią tej relacji. Bardziej piastując miejsce obserwatora, nie miała wpływu na to co oba pioruny zrobią i jak wypracują swoje problemy, choć zdaniem Saiyuri nie mieli takowych. Aż to teraz. Nie rozumiała czemu Shoto się tak czuł, ale wiedziała że czeka ich poważna rozmowa w której będzie musiała powiedzieć swojemu pupilowi jak ważny dla niej był. Choć czuła drobny zawód, że Tachibana nie był pewny tego jak głęboko w sercu go trzymała blondynka.
"Czuję co najmniej ulgę, nie rozczarowanie"
- To dobrze.. - skomentowała z lekkim uśmiechem na ustach.
"Co u niego? Mam nadzieję, że znalazł kogoś odpowiedniego"
Całe ciało się dosłownie spięło na pytanie odnośnie jej brata. Kącik ust drgnął mimowolnie, szczęka zaraz po tym się sama zacisnęła. Przez dłuższą chwilę milczała zastanawiając się czy w ogóle odpowiedzieć na pytanie. Potem czy skłamać, ostatecznie..
- Kiro nie żyje.. - szepnęła mrużąc powieki, ametystowe tęczówki nadal wpatrywały się w sufit, choć blask w oczach blondynki zdawał się zniknąć bezpowrotnie w chwili gdy te trzy słowa padły z jej ust.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
- Pierwsza miłość? - spojrzała ponad zabójczynię, przypominając sobie niedawny zawód, którego doświadczyła. Nawet jeśli nie była tą jedyną, tak nie życzyła mu źle. Dalej się martwiła i przejmowała nim - doskonale ją rozumiała. Lekko zaróżowione policzki pozostały na jej licu, nieświadomie zdradzając jej myśli - Jednak jak patrzę na to z tej perspektywy, doskonale Cię rozumiem. Też kogoś kochałam i nie życzyłabym mu źle - kontynuowała miękkim głosem, odwracając wzrok. To nie był dobry moment, żeby teraz poruszać ten temat.
- Chcesz wspólnie pomilczeć? - uśmiechnęła się zadziornie, puszczając Saiyuri oczko. Chwilę później wesoło się zaśmiała. Chociaż żartowała otwarcie z tego, nie miałaby za złe kobiecie, gdyby potraktowała jej ofertę na poważnie. Taka minuta ciszy, nie brzmiała wcale tak źle, prawda?
- Nie masz za co dziękować - odpowiedziała spokojnie, odwracając sylwetkę bardziej w bok. Łokciem oparła się o przyjemnie ciepłe kamienie, zaś oczy utkwiła w dwóch lśniących ametystach - Poniekąd jestem za niego odpowiedzialna, ale pewnie o tym Ci opowie, gdy porozmawiacie ze sobą - postanowiła, póki co nie zdradzać czemu się tak zachowała. Nie wątpiła, że Tachibana pewnie jej powie, jak się miała sytuacja, lecz w mniemaniu Rudej potrzebował do takiej otwartości małej zachęty.
- Saiyuri? - spojrzała zainteresowana na towarzyszkę, zauważając, że coś się z nią działo. Rozluźniane ciało pozostało dziwnie spięte, nie mówiąc o reszcie mowy ciała. Otwarcie obserwowała zabójczynię, lecz nie spodziewała się, iż zwyczajne pytanie, tak ją zabolało. Jednak, gdy usłyszała trzy słowa, pozostała bez gotowej odpowiedzi. Trybiki w głowie zaczęły coraz szybciej pracować, próbując bez skutku znaleźć informacje o śmierci samuraja. Nikt jej o tym nie powiedział, a mimo to była pewna, że rodzina Hiryu złożyła swoje wyrazy szacunku. Kuso. Kazuya powinien jej powiedzieć, przecież dobrze wiedział, że mogła na nich trafić w Yonezawie. A może w ogóle się tego nie spodziewał?
- Wybacz, nie wiedziałam. Ojciec mi nic nie powiedział, więc założyłam, że nic się nie stało. Czy to dlatego dołączyłaś do naszej profesji? Ehm... Nie mów, jeśli nie chcesz, w pełni zrozumiem. Również nie zamierzam bardziej dopytywać, widzę, że Cię to boli - smutny uśmiech zagościł na jej buzi, zaś ani na moment nie spuściła z niej spojrzenia. Potrafiła to wytrwać i z godnością przyjąć każde niemiłe słowo za swoją ciekawość oraz zainteresowanie tematem - Raz jeszcze przepraszam za swój nietakt, ah.. To nie tak powinno się zaczynać przyjaźnie - dodała cichym głosem, karcąc siebie za zbytnią otwartość.
- Trochę tak.. i to jedna z tych paskudnych, biorąc pod uwagę fakt że demony istnieją.. - dodała wpatrując się w nową towarzyszkę. - Jest tylko jeden sposób aby pomóc wszystkim marechi na świecie.. wystarczy pozbyć się Muzana i jego bękartów.. - to brzmiało tak prosto, ale wcale takie nie było i obie zabójczynie zdawały sobie pewnie z tego sprawę. Niemniej jednak poziom trudności wcale nie zniechęcał Saiyuri do tego aby przyczynić się do osiągnięcia tego celu.
- Kochałaś.. - powtórzyła. - To czas przeszły.. długo zajęło Ci uwolnienie się od tego uczucia? - to była zwykła ciekawość. Zastanawiała się przez chwilę czy nadejdzie kiedyś taki okres w jej życiu że Kama stanie się dla niej kompletnie obojętny i ile czasu do tego momentu upłynie. Czy może jak pokocha kogoś innego to nowe uczucie od razu zastąpi stary płomień? To były pytania na które nie miała odpowiedzi, jeszcze przynajmniej.
"Chcesz wspólnie pomilczeć?"
Uśmiechnęła się trochę zuchwale. - Spokojnie Yona, nie pękłam jeszcze.. i nie planuję w najbliższej przyszłości.. - odpowiedziała z lekkim rozbawieniem w głosie. W końcu wyrwa w jej sercu po stracie brata jeszcze się nie zagoiła i Saiyuri wątpiła w to że kiedykolwiek się zasklepi. To jedno pęknięcie jej wystarczyło, miała tylko nadzieje że drugiego nigdy nie doświadczy, bo nie była pewna czy była wystarczająco silna aby je przetrwać bez utonięcia w mroku na dobre.
"Poniekąd jestem za niego odpowiedzialna, ale pewnie o tym Ci opowie, gdy porozmawiacie ze sobą"
- No to jest nas dwie.. bo nie liczę jego upartego stryja.. któremu szczerze miałabym ochotę powiedzieć co myślę o jego metodach wychowawczych.. nie koniecznie używając do tego mowy werbalnej.. - czasami jak słuchała tego co Shoto mówił o swoim stryju to miała ochotę się pofatygować do mężczyzny i wyjaśnić z nim pewne kwestie. Oczywiście Tachibana o tym od swojej senpai nigdy nie słyszał, bo i po co krytykować na głos co się myśli o osobie, którą chętnie obdarłaby ze skóry za chciwość rodową. Takie myśli zostawiała tylko dla siebie.
"Saiyuri?"
Potrzebowała chwili żeby się zebrać w sobie. Jak już nawykła do myśli że jej brat nie żył i potrafiła o tym na głos czasami powiedzieć, to czasami były takie momenty w jej życiu gdzie na nowo przechodziła przez to wszystko. Jedyny plus był taki, że już była oswojona z tą myślą.
"Wybacz, nie wiedziałam. Ojciec mi nic nie powiedział, więc założyłam, że nic się nie stało."
- Nie mam czego wybaczać.. nie sprawiasz wrażenia osoby, która robi przykrość innym dla własnej rozrywki.. nie czuję się urażona..po prostu.. byliśmy bardzo blisko z Kiro.. jego strata nadal boli.. - barwa głosu z zimnej powoli przechodziła w cieplejsze tony.
"Czy to dlatego dołączyłaś do naszej profesji? Ehm... Nie mów, jeśli nie chcesz, w pełni zrozumiem."
Skinęła lekko głową na potwierdzenie jej pytania. - Wuj zaprowadził mnie na spotkanie ze swoim dobrym znajomym, który był zabójcą demonów. Od tego spotkania to już była formalność żeby wejść w szeregi korpusu jako rekrut.. no i jestem tu gdzie jestem.. - krótka historia. Nie było sensu żeby to rozkładać na czynniki pierwsze.
"Raz jeszcze przepraszam za swój nietakt, ah.. To nie tak powinno się zaczynać przyjaźnie"
- Nie ma idealnego wzoru na rozpoczęcie znajomości.. - skomentowała wynurzając ciepłą od wody dłoń i położyła ją na ramieniu rudej. - Nasze nie zaczęła się przecież źle.. nie ma między nami nieprzyjemnego napięcia i mamy wspólne cele.. to całkiem dobry początek.. - to mówiąc sięgnęła dłonią do twarzy dziewczyny i kładąc jej dłoń na głowie uśmiechnęła się do niej łagodnie. Gest który często jej brat robił, a z którego sama odruchowo korzystała, gdy chciała kogoś pocieszyć.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
Miała szczerą nadzieję, że nie poruszy tego tematu. Do tej pory nie potrafiła się z tego wyleczyć, ale starała się ruszyć dalej - krok po kroczku, aż sytuacja wyda się całkowicie naturalna. Nie chciała sprawiać trudności Sayace, ani przegrać w głupim zakładzie, który pomógł jej nieco ochłonąć - To... stało się całkiem niedawno, w dość nietypowych okolicznościach - powiedziała z lekkim zawahaniem, próbując zebrać myśli - Nieodwzajemnione uczucie, gdzie on kocha kogoś mi bliskiego - rozpamiętywanie tego przypominało koszmar, zupełnie jakby posklejane na szybko serce, powoli zaczęło się łamać. Wzięła głębszy oddech i powoli zaczęła go wypuszczać - W każdym razie, nie jest to już tak smutne jak wcześniej. Życzę im szczęścia i tyle, ach... Poszłabym się teraz napić - westchnęła, spoglądając pochmurno w stronę wyjścia. Dobre Shochu przywołałoby część jej zmysłów do pionu, nawet jeśli niewielka dawka nie była w stanie jej upić.
- Powiedziałam mu to samo, też bym z nim porozmawiała za to jak traktuje swoje "narzędzie". Nienawidzę niczego bardziej, niż wykorzystywanie kogoś jak taniego przedmiotu - warknęła przez zaciśnięte zęby, przypominając sobie moment, w którym rozmawiała o tym z Shoto. Nawet korciło ją, aby osobiście się pofatygować pod drzwi rodu Tachibana - Mniejsza o to, liczę na owocną współpracę Saiyuri - uśmiechnęła się przyjaźnie na koniec.
Ostrożnie przyglądała się kobiecie, aby zawczasu nie powiedzieć czegoś nierozsądnego. Danie drugiej osobie czasu leżało teraz w jej priorytetach, po tym jak sama zbytnio pospieszyła się z ciekawością. Lekko pochylona w jej stronę, czekała na dobry moment, aby podjąć dalszą rozmowę. Takowy pojawił się po chwili.
- Takie coś zostaje na zawsze, prawda? Nie miałam styczności ze śmiercią rodziny. Babka umarła jeszcze zanim przyszłam na świat, ale spojrzenie ojca do tej pory jest ciężkie, gdy przychodzi rocznica jej poświęcenia - powiedziała półszeptem, wspominając niejako te smutne dla Hiryū chwile. Dla nich zabójczyni była bohaterką, idealnym przykładem tego jak kończą osoby walczące dla Yonezawy. A wszystko, aby pokonać potwory, które dożywają wieków, a nawet i więcej.
- Czym władasz? Po budowie ciała mogę stwierdzić, że długo trenujesz, jednak to nie zdradza niczego więcej - nie wiedziała, czemu zapytała. Może to ciekawość ponownie popchnęła ją, aby dowiedzieć się o niej kolejnych rzeczy. Może próbowała zawiązać z nią nieco bliższą relację.
Mięśnie nagle się spięły, gdy poczuła ciepłą dłoń na swojej skórze. Wyrwana z chwilowego zamyślenia, spojrzeniem powędrowała w stronę kończyny. Następnie uniosła nieco spojrzenie, dając jej do zrozumienia, że wszystko jest w porządku. Jedynie chwilowo się zawahała - Czyli ufasz mi w sprawie Shoto? - zniżyła lekko głowę, gdy ta umieściła na niej swoją rękę. Jej matka robiła coś podobnego, tyle że zawsze czule głaskała ją po włosach, zwykle w geście kojącym - Mówił Ci ktoś, że jesteś prawie jak matka? - po tym luźnym tekście wynurzyła dłoń z wody i chwyciła jej, aby zniżyć ją na wysokość oczu - No już, już. Jak będziesz mi tak matkować, to dam Ci buzi, by zmazać ten obraz. Jesteś pewna, że tego chcesz?
"Nieodwzajemnione uczucie, gdzie on kocha kogoś mi bliskiego"
Trochę ją zaskoczyła tymi słowami. Westchnęła cicho pod nosem. Wiedziała doskonale że to wcale łatwe nie mogło dla niej być. - Alkoholu nie pije się żeby utopić w nim smutki.. pije się go żeby dobrze się bawić w doborowym towarzystwie.. - wyjaśniła dość łagodnym tonem głosu.
- Domyślam się że jest ci ciężko z tym, zwłaszcza że to ktoś bliski tobie.. podobno pierwsza miłość zawsze jest nieodwzajemniona.. teraz może już być tylko lepiej.. - powiedziała obdarowując dziewczynę czułym uśmiechem.
- Shoto nie wie jakie emocje mam zarezerwowane dla jego stryja i pewnie nigdy się nie dowie.. bo nie chcę mu sprawiać przykrości.. jaki by ten łajdak nie było, to nadal jego rodzina.. cieszy mnie jednak że Shoto widzi jaki on jest.. ale zarazem boli mnie że nie potrafi się postawić.. cóż.. tak chyba działa większość prestiżowych rodów.. każdy członek rodziny to bilet do rozwoju i lepszej pozycji całego rodu.. - westchnęła cicho pod nosem.
"Mniejsza o to, liczę na owocną współpracę Saiyuri"
- Wzajemnie Yona.. wierzę że się dogadamy.. o ile nie będziesz próbowała go popsuć w jakiś dziwny sposób to jesteś bezpieczna.. - powiedziała z uroczym uśmiechem na ustach. Mimika twarzy i ton głosu nie jednej osobie by nieprzyjemny dreszcz puścił wzdłuż kręgosłupa, ale może Hiryu była odporna na takie przesłanki.
"Takie coś zostaje na zawsze, prawda?"
- Tak.. Wraz z upływem czasu jest trochę łatwiej.. ale ta strata boli po latach tak samo jak w dniu gdy się jej doświadczyło.. zwłaszcza jak się ma z kimś bliskie relacje.. albo nić porozumienia.. - wyjaśniła.
"Czyli ufasz mi w sprawie Shoto?"
- Jesteś na okresie próbnym.. to nic osobistego.. nie jestem po prostu zbyt ufna do nowych osób.. - wyjaśniła z lekkim uśmiechem. Póki nie będzie działała na szkodę Tachibany to mogła liczyć na pozytywne relacje z Kurayami. Co blondynka bardzo dobitnie zaznaczyła kilka razy w rozmowie.
"Mówił Ci ktoś, że jesteś prawie jak matka?"
- Nie.. ale podobno jestem świetnym materiałem na senpai.. - zaśmiała się cicho pod nosem, nie kryjąc lekkiego rozbawienia tym tekstem.
"No już, już. Jak będziesz mi tak matkować, to dam Ci buzi, by zmazać ten obraz. Jesteś pewna, że tego chcesz?"
Uniosła brew na jej słowa. - Hmmm.. brzmisz jakbyś szukała pretekstu by się do mnie zbliżyć fizycznie.. - brzmiała poważnie, zabierając dłoń, którą jeszcze przed chwilą miała na głowie młodej Hiryu.
- Jaki jest twój typ? Jakie cechy sprawiają że zainteresowałabyś się jakimś facetem? Jakieś szczególne cechy wyglądu? - spytała z czystej ciekawości, schodząc na typowo babskie tematy, żeby już nie grzebać w tych ciężkich tematach.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
- Masz rację, jednak dawno nie piłam, a ostatnio dość dużo rzeczy się wydarzyło. No i jeszcze ten wypad na Kioto, kto wie, może to będzie ostatnie Shochu jakie wypije - westchnęła ciężko, bo niezależnie jak się potoczą przyszłe walki, chciała ten ostatni raz się napić. Niezależnie czy miałaby kogoś do towarzystwa, czy nie, przynajmniej ostatni raz spróbuje wynalazków staruszka.
- Lepiej? Póki co chyba wolę się skupić na pracy i Shoto, no i na kilku innych sprawach, które wymagają większej uwagi. Jednak nie tracę nadziei, kiedyś przyjdzie ten moment. Na pewno... - rzuciła lekkim tonem, starając się zbytnio nie wchodzić w szczegóły. W końcu przyjaciółce Hayase, nie powie, w jakie kłopoty się wdała, próbując pogodzić dwójkę braci. O ile miała nadzieję, że Arata spróbuje pogadać ze swoją rodziną nieco bardziej otwarcie, tak nie wiedziała, co zrobi starszy Karasawa, ani jak to się końcowo potoczy.
- Miejmy nadzieję, że z czasem coś zrobi w tym temacie. Im dłużej tkwi przy jego zdaniu, tym ma mniejsze szanse na ugodowe wyjście z sytuacji - powiedziała poważnie, bo o ile starała się mu przemówić do rozsądku, tak nie do końca wiedziała, co Tachibana zrobi. Miał jeszcze kilka wyjść, ale nie wiele czasu, aby wszystko zrealizować.
Miałaby go popsuć? Niemal słyszała w głowie Shoto, który myślał, że postanowi się nim pobawić. A tymczasem ruda nie chciała tego robić, chociażby dla jego komfortu oraz stworzenia ciepłych relacji - Co najwyżej będę z nim szczera. Nie mam w planach zabawy jego kosztem, czy robienia mu krzywdy. Oto możesz być spokojna - zapewniła Saiyuri raz jeszcze, po tym jak wcześniej wygłosiła monolog na temat tego, że pragnie dla niego szczęścia.
Nie miała oczywiście nic przeciwko, aby powiedzieć coś podobnego i ze sto razy, choć nie należała do grona osób, co lubią się powtarzać.
Na jej następne słowa jedynie skinęła głową. Próbując zrozumieć, jak to mogło być. Również dotarła do wniosku, że nie musiała nic więcej dopowiadać. Ot temat zamknięty, lepiej nie rozdrapywać starych ran.
Brak ufności najwidoczniej objawiał się nie tylko w zaufaniu, co do szermierza. Nie poddała oddechu, była na okresie próbnym. Wzruszając ramionami, postanowiła spełnić oczekiwania. Okaże się dla nich przydatna, pomoże w miarę możliwości, zapominając na jakiś czas o rywalizacji, czy dogryzaniu. Teraz nie był najlepszy na to moment, prawda?
- Zrozumiałe, postaram się z czasem pokazać, że można mi zaufać - uśmiechnęła się promiennie, obiecując sobie w tym momencie, że nie zawiedzie dwójki zabójców.
- Ile wiosen liczysz? - zapytała z czystej ciekawości, nie wiedząc, czy senpai było poprawnym dla niej określeniem. Może tak naprawdę była młodsza? Ach te japonki i ich myląca uroda.
Na jej uwagę, położyła dłoń na klatce piersiowej, zaś wyraz twarzy sugerował, iż trafiła w sedno - Przejrzałaś mnie. Byłam w takim szoku, patrząc na Ciebie. W końcu taka młoda, urodziwa zabójczyni, nie da się oprzeć - śmiało zażartowała, nie powstrzymując śmiechu, który wyrwał się z jej ust.
Kiedy zapytała o typ, pomyślała przez chwilę o swoich początkach. Jedyne, co się liczyło, to żeby przy jej boku stał ktoś silniejszy, ktoś o kogo nie musiałaby się martwić, ale teraz? - Dawniej chciałam mieć kogoś, kto potrafiłby zadbać o siebie, żebym nie musiała się martwić, że byle przeciwnik będzie w stanie mu zagrozić. Teraz jednak interesują mnie osoby szczere, zdolne do zapanowania nad niespodziewanymi sytuacjami. Ktoś, kto podejdzie do sytuacji spokojnie, kiedy sama nie będę w stanie. Co do wyglądu to zwracam szczegóły na prezencje, no i na oczy, bo osobiście uważam, iż te są oknami duszy. Czasami jak na kogoś spojrzysz, to wiesz, że to dobra osoba. Coś w tym stylu, a ty? Gdy widzisz kogoś, kto Ci się podoba, jakich to cech wyglądu oraz charakteru w nim poszukujesz? - standardowo odbiła piłeczkę, żeby nie wyszło, że jako jedyna się zwierza z takich rzeczy.
- Nie martw się, nie idziesz sama na Kioto.. kto wie, może na siebie trafimy na miejscu.. wtedy z pewnością jeszcze będziesz miała okazję się napić czegoś procentowego.. - powiedziała ze spokojem w głosie. Nie ważne z kim by szła do boju, zawsze miała plecy drugiego zabójcy. Nawet jeśli kogoś nie lubiła, a do Hiryu nie miała negatywnego nastawienia. Bardziej neutralno-pozytywne.
"Lepiej? Póki co chyba wolę się skupić na pracy i Shoto, no i na kilku innych sprawach, które wymagają większej uwagi. Jednak nie tracę nadziei, kiedyś przyjdzie ten moment. Na pewno.."
- Kto wie.. może nawet już nie musisz szukać.. - wzruszyła lekko ramionami. Wzmianka o tym że chce się skupić na Tachibanie, dawała pewien obraz ich relacji, ale bez rozmowy z drugim członem tego narzeczeństwa mogła tylko spekulować. Jeśli Yona była dobrą dziewczyną i dbałaby o jej ulubionego pioruna, to kim była blondynka by stawać między nimi? Jeśli oboje do siebie ciągnęło to mogła się tylko dla nich cieszyć.
"Miejmy nadzieję, że z czasem coś zrobi w tym temacie. Im dłużej tkwi przy jego zdaniu, tym ma mniejsze szanse na ugodowe wyjście z sytuacji"
- Nie zdziwiłabym się gdyby Shoto czekał aż mu stryj umrze, żeby się z nim nie musiał użerać.. - skomentowała wzruszając lekko ramionami w geście bezradności odnośnie tej sytuacji. Uśmiechnęła się za to ciepło gdy Yona zapewniła ją że będzie się starała zdobyć ich zaufanie. No przecież da jej szansę.
"Ile wiosen liczysz?"
- W styczniu doszła mi kolejna zima.. więc razem będą już 23.. - odpowiedziała ze spokojem. Yona wyglądała na młodszą w jej mniemaniu. Z resztą sam fakt że była zaręczona z Shoto to raczej nie była starsza od niego. Ale nigdy nie wiadomo.
Roześmiała się na teatralną gestykulację rudzielca, słysząc jej słowa lekko się uśmiechnęła. - Niemniej chyba wolałabyś wyjść stąd o własnych siłach.. więc słusznie że powstrzymałaś swoje.. dzikie żądze.. - puściła jej oczko cicho chichocząc przez chwilę.
Słuchała z uwagą tego co mówiła Yona odnośnie swoich preferencji. Kiedy natomiast padło pytanie w jej stronę, odchyliła się lekko w tył i oparła głowę o kamień. - Hm.. na co zwracam uwagę.. co mi się podoba w mężczyznach.. - powtórzyła na głos zastanawiając się nad tym przez chwilę. - Pociągają mnie silniejsi ode mnie.. nie wydaje mi się że chciałabym się związać z kimś kogo muszę ochraniać cały czas. Hmm.. Pewność siebie, taka hacząca delikatnie o arogancję też jest bardzo atrakcyjną cechą.. nie można też zapomnieć o poczuciu humoru i czułości.. jakoś nie do końca przemawia do mnie taki zimny drań co nie potrafi okazać uczuć.. ale najbardziej chyba zwracam uwagę na.. głos.. - przygryzła dolną wargę mimowolnie. - ..a co do wyglądu, to.. - zamilkła na chwilę. - ..zdecydowanie oczy.. i uśmiech.. - delikatny rumieniec wpełzł na policzki gdy odpowiadała na te pytania, zupełnie jakby już o kimś mówiła, może nie do końca zdając sobie jeszcze z tego sprawę. Po czym wyprostowała się nagle i skinieniem głowy wskazała wyjście z onsenu. - To co? Ostatni drink przed wymarszem do Kioto? - zaproponowała zbierając się do wyjścia, czując że Yona raczej jej nie odmówi tego jednego drinka.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
Nie musiała? Przechyliła na bok głowę, zastanawiając się, o co mogło chodzić. Trwając tak w krótkim zamyśleniu, doszła do wniosku, że nie chce tego bardziej drążyć. Jeśli z kimś było jej pisane być, wolała oddać to w ręce losu, a samej zająć się istotniejszymi sprawami - Może - stwierdziła krótko, nie chcąc, aby dalej się zanurzyły w tym temacie. Zwłaszcza że od początku nie planowała wchodzić w szczegóły.
- Przed nadejściem dnia jego śmierci, wymuszą na nim ślub i milion dzieci. Mam nadzieję, że wie, iż bezradność to nie jest najlepsza droga - westchnęła ciężko, mogąc się jedynie modlić oraz dołożyć starań, aby Tachibana zrezygnował z tego pomysłu lub nigdy na niego nie wpadł.
Jak się okazało faktycznie była od niej starsza. W życiu nie powiedziałaby, że różnią się czterema zimami - Po dłuższym namyśle, określenie senpai do Ciebie pasuje - dodała rozbawionym głosem, zatajając na jakiś czas, ile sama liczyła. Może pewnego dnia powie jej kiedy się urodziła, aby miały wszelkie formalności za sobą.
- Uderzyłabyś taką ładną buzię? - dotknęła w teatralnym geście swojego policzka, jakby spodziewając się, że to właśnie tam padłby cios - No wiesz co, przecież tylko Cię skomplementowałam. Poza tym gdybyś uderzyła, oddałabym z pełną siłą. Pamiętaj o tym - nieco przedłużyła ich droczenie się, na koniec odsuwając dłoń i zaciskając ją w pięść. Miała w planach wymierzyć cios przed siebie, ale po co miałaby chwalić się swoimi atrybutami? Wolała to zostawić na możliwość wspólnego treningu, na który z pewnością kiedyś ją wyciągnie.
Nie powiedziała na głos, że wyglądała teraz, jakby kogoś opisywała. Preferowała na moment się wyciszyć, opierając głowę na leżącym łokciu. Sam widok jasnowłosej zabójczyni wydawał się dziwnie kojący, patrząc na to, od czego zaczęły rozmowę. Najwidoczniej poza Kamą, istniał jeszcze jeden, który z pewnością przyciągnie ją do siebie równie mocno. A przynajmniej tego jej Yona życzyła.
Na propozycję wspólnego picia zaśmiała się pod nosem, jednocześnie powoli wynurzając ciało z wody - Nie mam nic przeciwko, żebyś była moim doborowym towarzystwem. Może małe zawody, kto ma mocniejszą głowę? - zaproponowała optymistycznie, chcąc porównać ich zdolność do przyswajania alkoholu.
Jednak niezależnie od tego, czy się zgodziła zamierzała pójść razem z nią - po ubraniu się oraz odebraniu broni.
Nie możesz odpowiadać w tematach