- W takim razie wybacz mój błąd, samuraju. - puścił jej oczko, chcąc naprawić swoje zmieszanie. Wcześniej reagowała na nazywanie szlachcianką, więc się nie spodziewał, że może być inaczej. Nie była to jakaś obraza, a przynajmniej to wskazywała jej reakcja na jego słowa. - Więc będę cierpliwie czekał, aż będę godny twych komplementów. - zaśmiał się rozbawiony swoimi słowami. Co prawda szkoda, że tak ciężko z niej wyciągnąć pochwały. Jej zadziorność tylko dorównywała jej płomiennemu charakterowi.
- Hoho... już nie mogę się doczekać następnego razu. - nie wiedział kiedy, ale dobrze by było spotkać ją w podobnych okolicznościach. Tylko że tym razem by nie byli zamknięci w pomieszczeniu siłą. - Jestem typem człowieka, który lubi jeść deser od razu. - powiedział to, do niej gładząc jej policzek wierzchnią stroną dłoni. Nie mógł przestać wpatrywać się w jej oczy, gdy tak rozmawiali. Podzielał jej chęci... on również chciałby teraz zatrzymać czas.
- Na razie nie chcę, żebyś ode mnie odchodziła nawet na centymetr. - po tych słowach ponownie ją pocałował. Po tak szalonym wieczorze ciężko mu było się od niej odczepić. Był pewny, że to, co się tutaj stało, na zawsze zmieni jego podejście do życia. Czy na dobre? Tego nie wiedział, a przynajmniej nie teraz.
Po jakże przyjemnej sesji pocałunków padło bardzo ważne pytanie. Czy to faktycznie będzie ich ostatni raz, kiedy się spotkają? Nie chciał tego, ale życie potrafi płatać gorsze figle. - Wszystko może się wydarzyć. Na pewno wiem, że nie chcę, abyśmy stracili kontakt, lecz jeżeli kiedykolwiek uznasz, że o tobie zapomniałem... wyślij do mnie kruka, a od razu przyjdę i ci to wynagrodzę, jak tylko będę mógł, moja droga - miał bardzo dużo na głowie, patrząc na to, kim był i co przeszedł. Nie chciał stracić tego, co mieli między sobą. Dlatego miał nadzieję, że ona również będzie chciała o to zadbać.
- Twój błąd został Ci wybaczony - odpowiedziała w tradycyjny sposób, siłą dusząc śmiech, który próbował się wydobyć z jej ust. Nie lubiła powagi, czy też przesadnych manier, które ograniczałyby rozmowę. W tym momencie byli na równi, zwłaszcza, należąc do jednej organizacji. Martwienie się statusem przychodziło wraz z oficjalnymi spotkaniami, kiedy reprezentując Hiryū, musiała powstrzymać naturalne impulsy - Tak szybko rezygnujesz? Jesteś uroczy, gdy oddajesz się w moje ręce - puściła mu oczko z flirciarskim uśmiechem. Tego typu odzywki wychodziły od niej naturalnie, zwłaszcza, że towarzystwo było przednie. Nie musiała się niczym martwić przy Kiryu. Zupełnie, jakby wszelkie ograniczenia zostały zdjęte z jej stóp.
- Będzie tylko lepiej - zapewniła go słodkim głosem, cicho obiecując, że kolejne spotkanie będzie bardziej gorące od poprzedniego. Na dobrą sprawę, wcale się nie pomyliła. Kolejne miało być płomienne, ale nie uderzało w te tony, co stodoła. Zamiast pocałunków leciały ostre słowa, z kolei uczucie zabarwiło się nienawiścią.
- Zachłanny! Ty byś wszystko chciał od razu. Cierpliwości, słodziaku- oskarżyła go dźwięcznym głosem. Nie miała na celu go obrazić. Zwyczajnie z niego żartowała.
- W takim razie nie masz się czego obawiać. Nigdzie mi się nie spieszy - odpowiedziała leniwie, czule przesuwając dłonią po plecach. Gdyby teraz chciała się od niego oderwać, prawdopodobnie zamknąłby rudowłosą w niedźwiedzim uścisku. Odwzajemniła pocałunek z początku delikatnie, stopniowo przybierając na sile. Iskierki znowu ich otoczyły, elektryzując przestrzeń miedzy nimi - W takim razie nie omieszkam go użyć. Czas pokaże, w jakich okolicznościach się spotkamy, ale jestem pewna, iż będzie to jedno z niezapomnianych przeżyć - i tak miało być. Mieli zobaczyć się ponownie, w zupełnie innej sytuacji. W jakiej? Miała nadzieję, że nie w zamkniętej przestrzeni, a bardziej otwartej, gdzie wolność na nowo rozpali ich uczucia.
Noc, jaką tutaj spędzili, prawdopodobnie zapamięta na zawsze. Resztę niej poświęcili na pogaduchy, urozmaiconych dźwiękami shamisenu. Nie zabrakło dalszych pocałunków oraz drobnych pieszczot, pobudzających ciało. Nad ranem, gdy posprzątali stodołę, przywracając ją do poprzedniej świetności, jeden z gości otworzył ogromne drzwi, wypuszczając ich na wolność. Wtedy też musieli się pożegnać i liczyć, iż za jakiś czas los znowu splecie ich drogi.
Nie możesz odpowiadać w tematach