Jezioro Uchizato
Niezbyt pokaźnych rozmiarów zbiornik wodny na obrzeżach Yawaty. Znany jest ze swojej specyficznej grobli, którą przejść można z jednej strony jeziora na drugi, mocząc nogi jedynie do połowy łydki w najniżej położonym miejscu.
Na południowym brzegu znajduje się zapomniana świątynia.
Jednak ważniejszą było dla niej kwestią, że w ferworze walki, a także przez pośpiech w dostaniu się do pobliskiego posterunku zabójców, aby jej towarzysz mógł otrzymać odpowiednią pomoc, nie zdążyła podziękować za wtrącenie się przez zabójczynię do walki. Kinami nawet przez myśl nie przeszło, że podobna pomoc była zbędna, bo w końcu nie mogłaby znać wyniku starcia, gdyby nie niespodziewana pomoc. To ona odcięła głowę demona? Druga zabójczyni? Trudno było jej przywołać ten detal - bo tym właśnie było to w jej odczuciu. Nawet jeśli wszyscy działali dla jednej sprawy, zabójczyni nie otrzymała przecież oficjalnego rozkazu, aby im pomóc - a skoro sama zdecydowała się na podobną, musiało jej zależeć tak naprawdę na celu, który dzielili inni członkowie korpusu, prawda? Choć Kinami wciąż często ślepo wierzyła, że zdrajcy... byli już wytępieni? Uciekli? Ktoś się nim zajął? Miała jednak przebłyski tego, że powinna być ostrożna, że...
- Znalazłam cię! - zawołała w końcu, uśmiechając się szeroko do kobiety, zaraz dość szybko zbliżając się do niej. Zima i chłód odbijały się na jej skórze, a choć czuła chłód możliwe, że nawet mocniej niż inni, wcale nie przeszkadzał jej on. Uwielbiała dotyk śniegu, ten mrożący chłód, choć mogło wydać się niepojące to, że dopiero przystając zdecydowała się na rozwinięcie rękawów uniformu, pieczołowicie zawijanych za każdym razem, kiedy nie musiały chronić jej ciała - podobnie jak przystąpiła do poprawiania pozostałych zapięć, uświadamiając sobie, że skoro już nie biegała po samym posterunku, ani po lesie, nie miała zbyt wielu usprawiedliwień przed karcącymi ocenami czy komentarzami o tym, że przecież mogła się przeziębić. Było to prawdą, ale... przynajmniej wtedy nie czułaby się aż tak skrępowana.
- Chciałam z tobą porozmawiać jeszcze zanim ruszyłabyś dalej! Dziękuję ci za pomoc podczas walki, naprawdę! - powiedziała, zaraz delikatnie się skłaniając w stronę zabójczyni, choć gest był bardzo naturalny i wręcz przepełniony wdzięcznością. Właściwie cała jej osoba, już podczas walki zdawała się być zarówno niezwykle energiczna jak i ekspresyjna - co mogło działać, i z pewnością nie raz zadziałało choć trudno było to nawet sprawdzić użytkownitce oddechu wody, na jej niekorzyść, bo było wręcz zbyt łatwo odczytać z jej twarzy, co dokładnie krążyło jej po głowie. A w tej chwili wyraźnie była to wdzięczność, ale i podziw do kobiety znajdującej się przed nią.
- Naprawdę dziękuję! I przepraszam, jeśli przeszkodziliśmy w wykonaniu twojego zadania tej nocy przez naszą własną nierozwagę. Popełniliśmy błędy, które dzięki twojej pomocy nie kosztowały nas życia w tamtej sytuacji... Nie chcę zajmować twojego czasu, jeśli jesteś w podróży do innego miejsca, ale chciałabym ci się odwdzięczyć chociażby posiłkiem za twoją pomoc - powiedziała, nie lubiąc pozostawiać niektórych kwestii niedomkniętych lub w rękach przyszłości. Kiedy mogła, nawet jeśli nie w wielki sposób, odwdzięczyć się natychmiast lub podziękować w jakiś sposób, z przyjemnością to robiło. Nie miało to wiele wspólnego z przekonaniem o tym, że ludzie podobno trzymali listę kto, komu i ile był winny - bardziej wolała to traktować jako miły gest i obietnicę pomocy, kiedy strony kiedyś by się odwróciły; zwykłe przypieczętowanie dobrych relacji z obu stron.
dialog #2e689e
Burned easier than I'd have thought
and with him sing songs, create,
calm down evil
Czuła delikatną gęsią skórkę, choć zrzuciła to w pełni na mróz. Był orzeźwiający, ale i drażniący na dłuższy moment. Podobnie jak materiał ubrań. Czuła się jakby się dusiła. Ale miała do wyboru albo to, albo zupełne zmarznięcie.
Miała już się odezwać, choć nie była pewna czy w związku ze słowami, czy spojrzeniem zabójczyni, którego ta nawet nie próbowała ukryć, kiedy usłyszała jej imię. Zawahała się przez moment, samej zaraz szukając charakterystycznych punktów w jej wyglądzie, na które do tej pory nie zwróciła uwagi, a były czymś, co przecież rzucało się w oczy. Zrobiło się jej głupio, że dopiero teraz zorientowała się, z kim właśnie rozmawiała.
- Miło mi cię poznać Tageri-san! I tym bardziej muszę ci podziękować, że towarzyszyłaś Rengoku i Yuichiro, i że wspólnie zadbaliście o swoje bezpieczeństwo podczas wyprawy... - powiedziała dość prędko, wyraźnie nieco bardziej onieśmielona, choć jej głos wcale nie tracił tej przyjaznej i radosnej nuty. Nawet jeśli była nieco zawstydzona własną nieuwagą sprzed chwili. W końcu kogoś o jednym oku i protezie trudno było przeoczyć czy pomylić, a jednak jej się to zdarzyło. W nocy mogła zrzucić to na zamieszanie, ale w tej chwili niewiele miała na swoje usprawiedliwienie. Przynajmniej rumiane policzki zawsze mogła zrzucić na mróz - choć z pewnością i ten miał nieco do czynienia w tym zakresie.
- Och, przepraszam. Yuichiro mi nieco opowiedział, kiedy ostatnio się widzieliśmy... Ah, nazywam się Kinami! - dodała pospiesznie, czując że zapominała o podstawach. W końcu miała się przedstawić, skoro już poznała imię rozmówczyni - nawet jeśli powinna się go domyślić sama. - A miejsce... Właściwie przy głównej drodze był zajazd. Można też zastanowić się nad herbaciarnią, na pewno coś przyzwoitego powinno się znajdywać w okolicy... W zajeździe zatrzymaliśmy się podczas drogi tutaj, był całkiem przystępny, chociaż chyba nie wyróżniał się zbytnio niczym wielkim. Chociaż tak naprawdę mi odpowiada większość miejsc podczas podróży, chyba nie mam zbyt dużych wymagań pod tym względem... - stwierdziła, zastanawiając się nad na głos, powoli ruszając w stronę, w którą powinno być miejsce o którym wspomniała. Choć nie zajęło jej wiele czasu, żeby obrócić się przodem do Tageri i kontynuować spacer tyłem, zaplatając ręce na plecach. Uśmiechnęła się znów radośnie. - Chyba, że masz preferencje co do jedzenia? Możemy podpytać bliżej wioski zawsze...
dialog #2e689e
Burned easier than I'd have thought
z/t x2
and with him sing songs, create,
calm down evil
- Chwilę. - odparł beznamiętnie i swoim błękitnym spojrzeniem wrócił do obserwowania tafli wody. Kobieta prawdopodobnie tak jak on należała do korpusu, zdradzała ją broń u boku, choć pewności mieć nie mógł. Może była po prostu samurajem?
- A Ty, robisz tutaj coś konkretnego, czy po prostu lubisz zaczepiać nieznajomych? - spytał, nie odwracając wzroku w jej kierunku. Położył dłonie na kolanach i wyprostował się nieco. Na pierwszy rzut oka, różowowłosa mogła odnieść wrażenie, że ma do czynienia z dość aspołecznym człowiekiem i może nawet było w tym trochę racji.
Nie możesz odpowiadać w tematach