Słysząc jego pytanie westchnęła cicho dając za wygraną. Nie znała odpowiedzi. Może właśnie nigdy nie miała jej poznać, a może pozna ją szybciej niż by sobie tego życzyła.
- Uhm. Zapamiętam - dodała ciszej, bo rozmowa wydała jej się nagle poważniejsza niż w ogóle zamierzała. Odrobinę przytłaczająca.
W końcu po jakimś czasie dotarli na miejsce. Jej plan nie był wybitny, ale nigdy nie myślała za bardzo na wyrost. Była za to świetna w improwizacji, a jak. Rozejrzała się jeszcze upewniając, że nikt za nimi nie szedł. Stanęła przed murem, na który Ichi zdążył się już wspiąć. Chciała coś powiedzieć, otworzyła usta i wtedy zobaczyła jego wyciągniętą dłoń. - Oh - wypuściła spomiędzy ust chwytając niepewnie jego dłoń. Podciągnął ją bez problemu, a ona z uśmiechem na ustach dała u się wciągnąć. Wyglądała na szczęśliwą, jak by sprawił jej jakiś miły prezent. Bo właśnie tak było. Kitsune chciała być po prostu tą jedyną księżniczką. Komplementy jak i miłe gesty działały przy niej cuda. Zeskoczyła z muru bez problemu dotykając bosymi stopami miękkiej trawy. Ruszyła przed siebie stawiając cichutkie, lekkie kroki. Trzymała gęstych drzew wokół posiadłości, żeby nie rzucać się w oczy. Nie patrzyła więcej na Ichiego próbując ukryć zabarwione na różowo policzki. Po krótkim spacerze w końcu dostrzegła niedomknięte okno na pierwszym piętrze. Nie było zbyt wysoko, a jednak musieli skoczyć, żeby go dosięgnąć.
Tak więc bez zastanowienia odwróciła się w stronę Ichitaro i z najbardziej rozbrajającym uśmiechem wyciągnęła do niego dłonie, żeby ją podniósł.
- Dobrze? Tylko ten jeden raz ...
Pisnęła cichutko, radośnie kiedy ją uniósł i bez żadnego problemu prześlizgnęła się przez otwarte okno. Nie zniechęcała ją jego naburmuszona mina. Ani trochę.
- Nic ci nie wiszę i sam się pośpiesz - odparła przerzucając na plecy długie liliowe włosy, żeby jej nie przeszkadzały i jak gdyby nigdy nic wyciągnęła w stronę demona dłoń, żeby wciągnąć go do środka. (Jeśli Jeszcze tego nie zrobił). Wcale jej nie przeszkadzało, że rozmawiali ze sobą niczym dzieciaki z podstawówki. Pokoik był malusieńki zasypany różnymi gratami do sprzątania. Widocznie trafili na jakiś składzik na piętrze. Od razu doskoczyła do drzwi powoli naciskając na klamkę. Najpierw wyłoniła zza framugi głowę z nastroszonymi lisimi uszami. Rozejrzała się na boki korytarza i odetchnęła z ulgą, bo póki co pozostali niezauważeni. Wyszła na korytarz rzucając krótkie spojrzenie na Ichiego.
- Ja sprawdzę kolejne na prawo a ty na lewo? - Zaoferowała i jeśli się zgodził ruszyła do pierwszych drzwi. Nie zamierzała jednak marudzić gdyby wolał poruszać się we dwójkę. W końcu nie wiedzieli na co mogli trafić w posiadłości. Potencjalnie na sporo jedzenia. Całkiem zgłodniała przez te słowne przepychanki.
- Niech będzie - rzuciła rozbawiona zakładając kaptur na głowę. Skoro tak bardzo mu zależało. Sama nie miała nic przeciwko. Może był zbyt pyszna, zbyt pewna swoich umiejętności, że gdzieś po drodze przestała się bać? Nieśmiertelne życie jedynie podsycało jej ego, które jak to u demów nie należało do najmniejszego.
Wychodząc ze składziku ruszyła w przeciwną stronę niż Ichitaro. Zaczęła przechadzać się korytarzem nasłuchując potencjalnego zagrożenia. Chociaż nie wspomniała demonowi nie był to jej pierwszy raz w posiadłości. Kiedyś spotkała się tutaj z samą Księżniczką Osaki i niewiele myśląc postanowiła ją zastąpić. Weszła do jednej z komnat, która wydała jej się większa. Drzwi nie były zamknięte, więc od razu za nimi zniknęła. Pokój był przestronny. Ładny i schludnie urządzony. Bez przesadnych zdobień i przepychu. W środku nie było nikogo, więc z wielkim zainteresowaniem zaczęła przyglądać się poszczególnym przedmiotom próbując ustalić czy miejsce miało coś wspólnego z Kiyo czy z kimś innym z rodziny. Wtedy jej szczupłe dłonie natrafiły na łądne malowidło. Przedstawiało młodą dziewczynę o ładnej buzi i chłodnym spojrzeniu.
- Uesugi Kyoran - przeczytała podpis na dole obrazka.
Przemierzała jeszcze chwilę korytarz słysząc za sobą nadchodzące kroki. Wydawało jej się, że powoli przypominała sobie, które drzwi prowadziły do gabinetu Kiyo. Może było to tylko szczęście, może uśmiech losu lub niezawodna pamięć samego demona, gdy w następnej próbie weszła do właściwego pokoju. Z uśmiechem na ustach zaczęła przemierzać pogrążony w ciemności pokój podchodząc do szuflady, do której przed poprzednią wiosną Kiyo włożyła jej błyskotkę. Wystarczyło, żeby mocniej szarpnęła, a ta z chrupnięciem wyrwała się z zawiasów. W środku znajdowały się przeróżne papiery i na wierchu złoty naszyjnik z zawieszką, którą szukała. Z uśmiechem na ustach przełożyła naszyjnik przez głowę.
- Rany:
- 1 Rana 3 Poziomu - Głęboka rana kłuta w okolicach żeber
- 1 Rana 4 Poziomu - Odcięte lewe przedramię
W końcu jednak udało jej się dotrzeć do wymarzonego pomieszczenia. Miała wrażenie, że garstka strażników jaką dzisiaj minęła była naprawdę niewielka. Pewnie Ichi nie miał za to tyle szczęścia. Chciało jej się śmiać na myśl jak się trudził w unikaniu całego tuzina ludzi, gdy ona swobodnie wertowała po kolejnych zakątkach posiadłości. Powód był bardzo prosty. Kiyo nie było w domu, nikt nie zaprzątał sobie specjalnie głowy pilnowaniem księżniczki, której obecnie nie było. Gdy co jakiś czas słyszała ludzkie głosy chowała się za kolejnymi drzwiami lub uczepiała szponami sufitu. Ludzkie oczy skąpane w ciemności były tak okropnie mierne.
Szperając po pokoju Kiyo w końcu zebrała swój złoty wisiorek. Założyła go na szyję, żeby przypadkiem się nie zgubił. Od razu zdecydowała się ewakuować z posiadłości nie wzbudzając większych podejrzeń. Poszła na tyły chyba trochę zapominając o Ichim, który dotrzymywał jej dzisiaj towarzystwa. Była pochłonięta sobą do tego stopnia, że pewnie by go tam zostawiła, gdyby przypadkiem podczas wyskakiwania z okna nie zobaczyła jego białej czupryny. Jego i strażnika.
Nie zastanawiając się za długo ruszyła w ich stronę swobodnym, wesołym krokiem.
- Ichi! - Pisnęła przyciszonym głosem wciąż z peleryną zasłaniającą lisie uszy. Wtedy przeciwnik ruszył w stronę demona z prędkością błyskawicy, aż przystanęła. - O - wyrwało jej się, gdy wzrokiem powędrowała za odciętą kończyną. - O nie teraz rzeczywiście jesteś jak jaszczurka.
Mężczyzna spojrzał w jej stronę jedynie ukradkiem zbyt pochłonięty walką z Ichim. Wiedział już, że miał przed sobą dwóch przeciwników. Kitsune jednak nie przepadała za brudzeniem sobie rąk. Tak więc niczym najbardziej pomocna sojuszniczka na świecie pokicała za plecy Ichiego zdając się kompletnie na niego. A może po prostu chciała zobaczyć jak walczył? Ciężko było powiedzieć, gdy jej usta wygięły się w lisim uśmiechu. Poczuła jak wzbierana w kątach ciemność powoli do niej szepcze. Nakłania, żeby coś zrobiła; żeby jej użyła. A ona? Ona jak zawsze nie mogła odmówić. Więc zaledwie machnięciem palcem w miejsce odciętej kończyny Ichitaro zaczęła tworzyć się nowa, wykonana z ciemności, którą mógł teraz używać jak swojej własnej. Przynajmniej na chwilę.
- Nie zbliżaj się! - Warknął do niej Zabójca, chociaż nie przejęła się tym robakiem za bardzo.
- Ichi! Ichi! - Kibicowała radośnie.
- Rany:
- - 2 Rana 3 Poziomu - Głęboka rana kłuta w okolicach żeber, Rana po Cięciu w gardło
- 1 Rana 4 Poziomu - Odcięte lewe przedramię
- 1 rana 2 poziomu - Uszkodzenie gałki ocznej w wyniku wybuchu bomby
- 3 rany 1 poziomu - Otarcia na twarzy i porozcinana skóra na ramionach
Trzymała się z boku kibicując mu co jakiś czas i zagrzewając do walki. Było to oczywiście absolutnie bezsensowne, ale bawiła się przy tym doskonale. Może jednak sama powinna była sobie znaleźć pomocników? Skoro Rintarou posiadał Ichiego, to czemu ona nie miała nikogo? Katsu przypominała za bardzo jej przyjaciółkę - jeśli można było to tak nazwać - i zdecydowanie za łatwo na nią wpływała. Mała manipulatorka, a Kitsu nigdy nie potrafiła jej odmówić. Ani Yamato ani Taishiro się jej nie słuchali, więc kto jej pozostał? Wydęła policzki nagle niezadowolona. Fatalnie. Musiała to jak najszybciej zmienić. Kto wie, może mogłaby pożyczyć Ichigeo dla siebie? Był całkiem fajny!
- Pokaż mu Ichi! - Piszczała podskakując wesoło. Przyglądała się walce tylko połowicznie, raczej skanując otoczenie w poszukiwaniu nadbiegających strażników. W końcu nie potrzebowali widowni. Nie zamierzała ich narażać nawet jeśli nie brała czynnego udziału w walce. Pozostawała czujna, tak na wszelki wypadek.
Prychnęła cicho pod nosem zakładając ręce pod biustem, gdy demon poinformował swojego przeciwnika, żeby ją zignorował. Nie podobało jej się bycie ignorowaną i zresztą zawsze chciała być w centrum uwagi. Wtedy jednak Ichi stworzył swoje węże musiała praktycznie zbierać szczękę z podłogi. Całkowicie przykuły jej uwagę. Kilka chwil przyglądała im się z bezpiecznej odległości, jednak gdy demon nie używał ich do ataku zdecydowała się do jednego podejść. Powoli i ostrożnie zbliżyła się do gada przekrzywiając lekko głowę w bok.
- Jaki śliczny - szepnęła wyciągając do węza dłoń z zamiarem pogładzenia jego wielkiego cielska. - Słodziutki - dodała cicho. I już miała dotknąć twardych mięśni potwora i najchętniej go przytulić, gdy ten wyskoczył do walki przyzwany przez swojego pana. Pisnęła zaskoczona odchodząc dwa niezdarne kroki w tył. Posłała Ichitaro zbolałe spojrzenie, jednak ten był zbyt zajęty walką, żeby zdawać sobie sprawę, że pozbawił jej właśnie tak ważnej atrakcji.
Tuż zanim Zabójca zaczął uciekać zblokowała z nim na krótko spojrzenie. I wtedy jak przystało na prawdziwą dorosłą pokazała mu język z typowym:
- Bleeee!
Nie czekając na alarm, którego dźwięk rozległ się po posiadłości w następnej minucie, chwyciła Ichitaro za dłoń.
- Świetnie Ci poszło! - Rzuciła do niego, jak by jej zdanie w ogóle coś dla demona znaczyło. Jej się podobało i była zadowolona. Ichi okazał się świetnym wojownikiem. Trochę poturbowanym, ale wciąż świetnym. Biegła ile sił w stronę muru ciągnąć go za sobą. Nie zwalniała próbując jak najszybciej wydostać ich dwójkę za bezpieczne mury. Gdzieś po drodze machnęła dłonią, a ciemność ogarnęła ogród posiadłości zmniejszając znacznie pole widzenia. - Pokieruję cię - powiedziała demonowi, bo z każdą sekundą gęsty mrok spowił obszar. Nie chciała, żeby któryś ze strażników ich zobaczył oraz rozpoznał. Słyszała ich dramatyczne głosy w posiadłości oraz dźwięk alarmu.
- Intruzi! Intruzi! - krzyczeli, ale było już za późno.
Kilka kroków i skoków później obydwa demony znalazły się poza terenem posiadłości Usesugi, a ciemność ustąpiła.
Z/T x2
- Rany:
- 2 Rany 3 Poziomu - Głęboka rana kłuta w okolicach żeber, Rana po Cięciu w gardło
- 1 Rana 4 Poziomu - Odcięte lewe przedramię
- 1 Rana 2 poziomu - Uszkodzenie gałki ocznej w wyniku wybuchu bomby
- 3 Rany 1 poziomu - Otarcia na twarzy i porozcinana skóra na ramionach
Karmazynowe ślepia wpatrywały się w jasny blask z oddali przez chwilę. Zanim promienie słoneczne zaleją okolicę swoim blaskiem, chciała zobaczyć na własne oczy. Ten jeden raz, wiedziona ciekawością. Czy tamten raz to był przypadek? Zmrużyła oczy stojąc przed wejściem do lokalu w którym w każdej chwili mogła się schronić i wyleczyć poparzenia. Z niecierpliwością wyczekiwała tego momentu, aż ciągnąca się ulicą jasność, spychająca cień i gdy promienie słońca, miały oblać jej drobne ciało w ostatniej chwili uskoczyła w bok wpadając do lokalu. Serce biło mocniej w piersi, czuła ten zastrzyk adrenaliny. - Wszystko w porządku? - spojrzała na młodą kobietę, która położyła jej dłoń na ramieniu. Seiyu położyła dłoń na jej ręce i zsunęła ją delikatnie ze swojego ramienia. - Tak.. - uśmiechnęła się delikatnie do młodej kobiety, kątem oka dostrzegając znajomą twarz w rogu przy jednym ze stolików. Przeszła z uśmiechem obok i ruszyła do miejsca gdzie był ktoś, kogo nie widziała od bardzo dawna. Zajęła miejsce po przeciwnej stronie.
- Czekasz na kogoś Suiren? Czy mogę dotrzymać Ci towarzystwa do zmroku? - spytała uśmiechając się do demonicy łagodnie. Pomimo agresywnej postawy w kierunku 95% demonów, to Suiren była w tej mniejszości, której towarzystwo lubiła, nawet jeśli ich znajomość zaczęła się dość agresywnie. To dość szybko wypracowały tamten zgrzyt.
The silence is your answer.
"Nawet gdybym odmówiła, zapewne spędziłybyśmy ten dzień przy sąsiednich stolikach."
- Zapewne masz rację.. - skomentowała zaraz po niej z lekkim uśmiechem.
"Słońce, zdaje się, już wzeszło?"
- Dosłownie przed chwilą.. - odpowiedziała z uśmiechem, przyznając że na styk udało jej się schronić. Nie byłby to pierwszy raz kiedy igra z własnym losem, kiedyś pewnie się na tym przejedzie. Ale to nie był moment aby się teraz nad tym zastanawiać. Cieszył ją widok znajomej, zwłaszcza takiej, na której widok nie wpadała w szał. Nie było zbyt wielu demonów, z którymi by się dogadywała.
"Nie widziałam cię podczas sztuki. Czyżbyś dopiero przybyła do miasta?"
- Kręciłam się po okolicy.. ale nie słyszałam o żadnej sztuce.. - uniosła lekko brew na wzmiankę o jakimś ważniejszym wydarzeniu, mającym miejsce właśnie tutaj. Nie żeby była fankę takich zbiorowisk, nigdy się nie interesowała tego typu uciechami. Dla niej jedyna sztuka skryta w broni wykonanej przez wybitnych mistrzów. To było coś co mogła podziwiać godzinami. - Dobrze się chociaż bawiłaś? - spytała z ciekawością, bo tak jak przedstawienie by nie miało dla niej znaczenia, tak odczucia Suiren już mogły pełnić ważną rolę, w końcu to one mogły coś zdradzać na temat kobiety.
"Mam nadzieje, że jesteś najedzona, bo nie chciałabym robić kłopotów właścicielowi."
- hmmm.. aż przypomina mi się nasze pierwsze spotkanie.. sporo się zmieniłaś od tamtego czasu, było to już widać na trybunach.. ale to było.. szmat czasu temu.. ciekawa jestem czy znowu mnie czymś zaskoczysz.. - rzuciła z rozbawieniem, opierając się łokciem o blat i policzek na dłoni. - ..ale spokojnie.. głód mi nie doskwiera.. - uśmiechnęła się przy tym. Miała okazje coś zjeść poprzedniej nocy.
"I owszem, w zasadzie wyczekiwałam tu kogoś, choć sądząc po porze dnia raczej nie zjawi się tutaj tak wcześnie."
- mhm.. - zerknęła na w kierunku najbliższego okna, dostrzegając jak promień światła odbija się na podłodze nieopodal niej, choć w bezpiecznej odległości od czarnowłosej. - Kto wie.. może jeszcze przyjdzie.. - mruknęła przesuwając wolną dłonią w kierunku promienia, pozwalając aby przyjemne ciepło musnęło jej bladą skórę bez zadawania nieprzyjemnych oparzeń. Zacisnęła nagle dłoń w taki sposób jakby chciała pochwycić ten blask i zabrała kończynę, oglądając ją w poszukiwaniu śladów poparzeń, których nie miała. - Można by pozazdrościć, czasami tej możliwości kąpania się w blasku słońca.. ale tylko czasami.. - wzruszyła nieco ramionami. - Swoją drogą.. jaki masz stosunek do ludzi teraz? - musiała pewnych rzeczy się dowiedzieć. "Na trybunach sprawiała wrażenie jakby była do nich pozytywnie nastawiona.. przynajmniej do tych co chętnie służyli demonom.." przemknęło jej przez myśl.
The silence is your answer.
Zmrużyła lekko powieki na te słowa. - Chyba po prostu nie pasuję do naszej społeczności.. - skomentowała brak zaproszenia, w końcu w swoim własnym odczuciu była 'persona non grata' dla innych demonów. Rogata demonica była przecież kompletnym przeciwieństwem Suiren, a przynajmniej tak się czuła. Poza byciem demonami, nie miały chyba żadnej cechy wspólnej, a przynajmniej takie miała często poczucie. Na wzmiankę o kizukich dłoń sama jej się zacisnęła do stopnia że ostrze pazury rozcięły wewnętrzną stronę jej dłoni w impulsie, czego nie zauważyła od razu. - To w takim razie nic nie straciłam, a wręcz zyskałam swoim brakiem obecności.. - rzuciła nieco ciszej, zupełnie jakby mówiła do siebie a nie do niej. Zbliżyła dłoń do ust i zlizała karmazyn, zanim ten zdołał ubrudzić coś poza jej własną skórą. Po drobnych nacięciach nie było śladu, jeden z aspektów bycia demonem, który jej odpowiadał. - Nose.. dawno mnie tam nie było.. nie wiedziałam czy będzie tam dla mnie miejsce.. zwłaszcza po spotkaniu na Trybunach.. - przyznała szczerze. To nie tak że unikała Suiren naumyślnie, ale często porównywała się do niej. Widząc w sobie wszystkie te cechy rozwścieczonego, pospolitego kundla, błąkającego się w cieniu wystawowego championa z metryczką. Akceptowała swoją naturę ale nigdy nie dostała jakiegoś bezpośredniego potwierdzenia że Suiren akceptuje ją w takiej formie w jakiej była.
"Mój stosunek względem nich nigdy się nie zmienił. Są użyteczni, tak samo jak zabawni. A to, w jaki sposób odbieram im życie, świadczy już wyłącznie o mnie."
Uśmiechnęła się kącikiem ust na te słowa. To ich dalsza część upewniła w jakimś stopniu Seiyu w tej przepaści między nimi. Wyrachowana cisza siedząca na przeciw zdziczałego chaosu, zupełnie jakby były dwiema stronami jednej monety. - Nie potrafią.. albo zwyczajnie nie chcą.. - dodała po chwili. Długo się zastanawiała nad dualizmem swojego nieprzewidywalnego charakteru.
"Skąd twoje pytanie?"
- Uwierzysz mi jak ci powiem że mam dziecko? - spytała lekko rozbawiona swoją własną wypowiedzią. - Moje.. ale nie do końca moje.. a może właśnie odwrotnie.. nie do końca moje, ale jednak tylko moje? - uśmiechnęła się do niej lekko rozbawiona tą sytuacją. Ona ze wszystkich demonów, opiekująca się ludzkim dzieckiem w wolnych chwila. Absurd. Rozbawienie jednak dość szybko się z niej ulotniło, gdy przybrała poważny wyraz twarzy. - Jego bezpieczeństwo.. to mój największy priorytet.. zarżnę każdego, kto spróbuje go skrzywdzić.. często się zastanawiałam czy zdarzyło ci się takie odczucie kiedyś.. dla mnie to istna zagadka.. nawet teraz jak tak siedzimy i gadamy jesteś chyba jednym z.. jednym z trzech demonów z którym mogę na spokojnie porozmawiać bez rzucania kurwami i groźbami na prawo i lewo.. - przyznała w końcu. Westchnęła wpatrując się w Suiren, podziwiając po cichu jej majestat.
- Sęk w tym że.. nie potrafię się dogadać z demonami tak jak potrafię to zrobić z ludźmi.. młody chce zostać demonem.. ale ja.. nie wiem.. może martwi mnie to że jak go przemienię to ta normalna relacja do tej pory, którą mieliśmy stanie się toksyczna.. chyba nie chcę tego stracić.. - wzruszyła bezradnie ramionami. - Ciekawi mnie twoja opinia, z nas dwoje to ty jesteś ta mądrzejsza i bardziej racjonalna.. byłam ciekawa twojego spojrzenia na tą sprawę. - dodała wyjaśniająco.
The silence is your answer.
- Czy ja wiem czy jestem aż takim bólem dupy dla niego? Czy to nie jest normalne że rodzeństwo się żre ze sobą z różnych powodów? Przy takiej ilości bachorów jest jednak coś na rzeczy.. z paroma łatwo już na starcie.. z innymi trzeba sobie wyjaśnić pewne rzeczy.. - wzruszyła ramionami.
"Kizuki to potężni przeciwnicy... bądź sojusznicy."
- Może po protu lubię mieć pod górę.. choć jeden z księżyców wie o moich celach do osiągnięcia.. i skoro dał mi zielone światło to chyba nie jest ze mną aż tak źle.. - kontynuowała. - Ale zobaczymy co z tego wyjdzie.. - rozłożyła ręce na boki i lekko się uśmiechnęła ale po chwili spoważniała. - Niemniej jednak.. Księżyce też popełniają błędy.. i też za nie płaca.. chociażby Isamu.. - dodała po chwili. - Nie wiem czy chciałabym być tak bardzo na celowniku.. nie lubię jak ktoś mi się gapi na ręce gdy je sobie brudzę.. - westchnęła sięgając palcem do swojej skroni. - Swoboda jest dobra.. a przynajmniej fałszywe jej poczucie do jakiegoś stopnia.. - dodała po chwili. - Ty byś się nadawała.. na stołek jednego z dwunastu.. pasowałaby ci ta rola.. - dodała po chwili z życzliwym uśmiechem. Zdecydowanie widziała w Suiren coś.. może nie w ich pierwszym spotkaniu, ale jak już doszły do porozumienia. Może to jej przeszłość była tą cząstką która wpływała na jej demoniczność w taki sposób. Ciekawiło ją często kim była przed staniem się bękartem Muzana. Wyraz twarzy Seiyushi się zmienił w odpowiedzi na śmiech towarzyszki. Sposób w jaki zadała pytanie wbiło jej szpilkę.
"Ciągniesz za sobą ludzkie dziecko?"
- Dziecko zabójców gwoli ścisłości.. - poprawiła ją. Poczuła irytację na to jak zabrzmiało to z jej strony. Nigdy się przecież nie zastanawiała jak to może wyglądać od boku. W końcu plan na dzieciaka na początku był inny, ale.. no właśnie.. ale coś się zmieniło im dłużej z nim spędzała czas. Może po prostu lubiła mieć osoby.. może to ten jej chory egoizm? Ale zatrzymała go dla siebie. Widząc jednak pogardę wcześniej a teraz drwinę.. bo tak to odbierała, jedynie zacisnęła mocniej szczękę wsłuchując się w dalsze słowa.
"A więc przygarnęłaś sobie zwierzątko, wychowujesz je, żeby nie widziało poza tobą świata, uzależniasz od własnej osoby i dziwisz się, że chce się stać takie jak ty?"
Brzmiało dokładnie tak jak to wyglądało! Przygarnęła i uzależniła od siebie.
"To okrutne, nawet jak na ciebie."
- Pewnie masz rację.. - zgodziła się z nią. Ta irytacja która w nieja przed chwilą się pojawiła nie była skierowana w stronę Sui! Była skierowana na siebie samą! Bo pierzasta demonica miała rację! "Wiedziała że będziesz idealną osobą której powinnam się poradzić.." przeszło jej przez myśl.
"Poza tym.. wszystkie demony się nienawidzą. Niektóre potrafią to po dla pozorów ukrywać."
Uniosła brew. - To tylko ja się z tym po prostu nie maskuję? - prychnęła z rozbawieniem w głosie. - No cóż.. intrygi zostawiam sobie na Zabójców.. - wzruszyła lekko ramionami. - Swoją drogą skoro już o nich wspominam.. nie zdarzyło ci się trafić na jakiegoś ze złotym mieczem? Poszłabym na polowanie w konkretnym kierunku.. - dodała z lekkim uśmiechem na ustach. Jedno było pewne, po tej rozmowie będzie miała parę rzeczy do przemyślenia. Jedną z tych rzeczy było przemyślenie swojego stosunku do Księżycy i pozostałych demonów. Może ona też powinna nauczyć się korzystać z nich tak jak oni korzystali z pozostałych? Patrząc na Suiren miała to wrażenie że ona była w tym istną mistrzynią.
The silence is your answer.
Zmrużyła lekko powieki zastanawiając się co właściwie miała na myśli czarnowłosa siedząca przed nią. Czy to było odnośnie niej w jakimś stopniu? Oczywiście nie zdawała sobie sprawy z tego co zainspirowało demonicę.
"Nie powiedziałabym, że jest to zachowanie godne pochwały, ale to także w moim interesie, abyś ostatecznie potknęła się nim osiągniesz metę"
Uśmiechnęła się delikatnie na te słowa. - A więc jednak.. będzie z Ciebie idealny księżyc kiedyś.. z takim nastawieniem pewnie osiągniesz swoje cele.. pewnie nawet szybciej ode mnie.. - dodała po chwili. Wcześniejsze słowa odnośnie relacji między demonami podsunęło jej pewną myśl a teraz dostała potwierdzenie. Czy miała coś przeciwko? Nie. Przynajmniej wiedziała czym była w oczach Suiren i nie było to czymś złym. "Może gdybyś wiedziała czego chcę to byś zmieniła zdanie.." przemknęło jej jedynie przez myśl, nie planowała tego mówić na głos. Suiren miała swoje racje a Seiyushi swoje i pod tym względem mogły się bardzo różnić. Tak samo jak różniło je to że jedna doskonale wiedziała czego chciała a druga stąpała ze stopy na stopę w swoich poczynaniach. Mogła mieć słomiany zapał, albo po prostu nie była taka uparta jak powinna. Ale jej podejście można było dość łatwo zmienić, zwłaszcza ostatnio gdy wiedziała kim była.
Przymknęła oczy wsłuchując się w komentarz odnośnie Muzana. Kącik ust drgnął. - .. co za różnica.. wszyscy jesteśmy jego narzędziami.. każdy jeden z nas.. i błyszczeć możemy tylko tak długo jak długo nam na to pozwoli.. to przecież oczywiste.. może jestem głupia.. ale nie aż tak żeby o tym nie wiedzieć.. i skąd pomysł że to co robię robię po to by być na szczycie? Nie jestem tym zainteresowana.. już nie.. po prostu.. mam swoją wizję.. czy jest ona dobra.. czy może zła.. chyba przekonam się dopiero gdy zacznę się zbliżać do mojego celu.. ale nie ważne co się stanie.. nie chcę żałować moich decyzji.. już nie chcę.. bo często wybierałam źle.. często targały mną emocje i.. nadal tak się dzieje.. może to po prostu moja natura.. a to ciężko zmienić.. o ile w ogóle.. - mówiła ze spokojem. Była jakaś taka inna dzisiaj. Spokojniejsza.. może bardziej zdystansowana do tego co słyszała. Ale to nie tak że olewała wypowiedzi Suiren, nie.. ona je chłonęła na spokojnie żeby potem przemyśleć pewne rzeczy.
Widząc jak jakaś kobieta podchodzi do stolika na skinienie Sui, Seiyushi uważnie się jej przyglądała.
"Akurat gdy o nich wspomniałaś... Asami była niegdyś zabójcą wody. Stoczyłam z nią całkiem ciekawy pojedynek"
- Czyżby.. ciekawe.. - tak w jej barwie głosu była wyczuwalna nutka zainteresowania. Nie spodziewała się że pierzasta zostawi przy życiu jakiegoś zabójcę. A tu taka niespodzianka! Karmazynowe ślepia uważnie się przyglądały świeżo przemienionej demonicy.
Jej większe zdziwienie pojawiło się po kolejnej wypowiedzi czarnowłosej. - Więc trafiłaś na jakiegoś pioruna.. to chyba tylko ja mam takiego pecha.. - powiedziała z rozbawieniem. Słysząc jednak wzmiankę o oddanym ostrzy komuś jej bliskiemu?! Miała ochotę parsknąć już teraz.. Zwłaszcza po wcześniejszych wypowiedziach swojej towarzyszki. Powstrzymała się jednak przed tym gestem. W końcu rozmawiała z jednym z niewielu demonów, które darzyła szacunkiem jako takim. Ale nie tylko o szacunek chodziło w tej sytuacji.
"Asami akurat się z nim spotkała i zapewne przyniosła mi najnowsze wieści."
- Czy mam was zostawić same żeby ci je przekazała? Jeśli jest to coś, co nie może poczekać.. zrozumiem oczywiście.. - powiedziała z wyrozumiałym wyrazem twarzy. No przecież wiedziała że na kogoś Sui czekała w tym miejscu, ona jej tylko dotrzymywała towarzystwa chwilowo do tego momentu. Czyżby właśnie nadszedł?
"Nie chcesz być na celowniku, ale targasz dziecko zabójcy"
- Zależy czyim celowniku.. nie mam nic przeciwko jeśli Zabójcy zaczną na mnie polować.. oby byli silni.. i nie marnowali mojego czasu.. - powiedziała z lekkim rozbawieniem w głosie. Dzieciak miał potencjał w jej oczach ale był jeszcze nadal.. dzieckiem.. Jaki byłby sens w przemianie go w tak słabej formie? Miała sporo czasu by się zastanowić nad losem szczyla.. z jednej strony kusiło ją.. żeby oddać go zabójcom.. mieć swojego małego zwierzaczka w ich szeregach.. ale z drugiej nie chciała jeszcze tego zrobić. Czasami targana dylematami.. Pieprzony Ryujin wszystko spierdolił w jakimś stopniu.
"Bez wątpienia jesteś ekscentryczna."
- Do jakiegoś stopnia.. zdecydowanie.. - przyznała jej znowu rację. Słuchając naprawdę dobrej rady z jej ust miała teraz jeszcze większy mętlik w głowie. Nie potrafiła rozgryźć swojej towarzyszki. Za dużo sprzecznych informacji miała z rozmowy, ale to świadczyło tylko o wysokim poziomie przebiegłości czarnowłosej.
- Nie będę ukrywać.. cieszyłabym się z takiego wilka.. osobiście nie mam nic przeciwko takiemu rozwiązaniu w przyszłości.. wszystko jest możliwe.. wszystko należy brać pod uwagę.. w końcu akcje mają konsekwencje.. i z tym zawsze się liczyłam.. nie ważne jakie decyzje przyszło mi podejmować.. - przyznała szczerze z lekkim rozbawieniem. To akurat była prawda! Konsekwencje nawet tych głupich decyzji była gotowa wziąć na klatę..
The silence is your answer.
Uśmiechnęła się do niej lekko, łagodnie, może trochę niewinne nawet. - Może tak faktycznie jest.. demon przecież powinien rosnąć w siłę cały czas.. każda forma siły to nadal siła.. - skomentowała. Mogła mieć wiele wad jako demon, może jej niezdecydowanie było tutaj jej największym wrogiem. Może dlatego ukradkiem miała taki podziw i szacunek właśnie do Suiren. Sama rogata demonica długo nie potrafiła się odnaleźć w tym świecie! Może to była wina tego demona, który ją znalazł i się nią zajął! Który wpoił jej złe nastawienie! Może gdyby wylądowała pod.. skrzydłami Suiren to jej egzystencja byłaby wyrazistsza! Mniej poplątana! Ale tego już się przecież nie dowiedzą. Każda z nich sprawiała wrażenie że obrała już jakiś kurs w swoim nowym życiu. Choć Suiren wydawała się go posiadać niemalże od początku! Czego jej Seiyushi często zazdrościła ale nie chciała tego po sobie dawać poznać.
"Twoja... natura? Zabawne... bardzo zabawne. Być może dogadujesz się z ludzkim dzieckiem, bo sama jeszcze nim jesteś"
Żyłka jej aż się pojawiła bardziej wyraźna na skroni po tych słowach. Brew sama dostała jakiegoś własnego niekontrolowanego rytmu, drgając raz za razem w odpowiedzi na rozbawienie towarzyszki rozmowy. - Bardzo.. kurwa.. śmieszne.. Suiren.. boki kurwa zrywać.. - wycedziła prawie przez zaciśnięte zęby. To nie tak że wpadnie zaraz w amok i zarznie rzucać meblami na prawo i lewo! Bo osoba demonicznej pani Żuraw miała też powściągliwy wpływ na rogatą. Ich pierwsze spotkanie było dość nietypowe.. i rozkaz oddania jednego z rogów do dzisiaj ją momentami bawiła.
- Cieszę się że się rewelacyjnie moim kosztem bawisz.. na prawdę.. ale fakt.. mamy tego czasu aż za dużo na rękach.. - dodała dalej przez nieco mniej zaciśniętą szczękę. Powoli jej ta lekka irytacja puszczała. Uśmiechnęła się bezczelnie na wzmiankę o upodobnieniu się do trzody chlewnej, na której się posilali. Nie planowała się tłumaczyć z tego czemu się tak zachowywała. Bo musiałaby wytłumaczyć o wiele więcej. A jednak Sui nauczyła ją że lepiej zostawić sobie parę kart w rękawie. - Dobra dywersja to podstawa.. niech wszyscy widzą koguta bez głowy.. bo wtedy łatwiej osiągnąć swój cel.. jeśli inni patrzą tam gdzie nie powinni.. - zmrużyła lekko powieki w lekkim zadowoleniu. To jak inne demony ją postrzegały jakoś nie było jej priorytetem.. byle nikt jej się po podwórku nie panoszył. To było póki co najważniejsze.
"Nie ma takiej potrzeby. Asami jest demonem działającym z ręki Kizukiego. Może i jest słabsza od nas, ale przekazuje wszystko to co mówimy Akio, więc ma też jego protekcję."
Całe to zdanie trochę wsiąkało w Seiyushi, gdy tak słuchała tego co mówiła jej towarzyszka. Po chwili łypnęła na Asami i zlustrowała ją bezczelnie, zdecydowanie nie dyskretnie.
- Dobrze wiedzieć.. - powiedziała nieco bardziej markotnym tonem głosu, rzucając Sui spojrzenie z wyraźnym niezadowoleniem. To nie tak że żałowała swoich słów w jakiś sposób. Zdawała sobie sprawę z tego że ich stwórca i tak już miał wgląd na wszystkich. Ale przecież Akio wcale nie był w gorszej pozycji, miała przyjemność z nim porozmawiać i on doskonale wiedział o jej celu! Sposoby jakie obierała do tego celu mogły nie być najbardziej wyrachowane, mogły właśnie przypominać tego koguta bez głowy.. żałosny i zabawny.. a może po prostu zwyczajnie żałosny.. ale jeśli osiągnie cel.. to czy droga do niego miała jakieś znaczenie?
"Może powinnam szybciej cię o tym ostrzec, ale z drugiej strony... nasz Stwórca i tak zawsze słucha."
- Nie było takiej potrzeby.. Akio doskonale zna moje poczynania.. zna mój cel.. jeśli znowu będzie mnie do czegoś potrzebował to przecież po mnie pośle znowu.. - wzruszyła ramionami. Choć nie podobało jej się działanie z rękawa Kizukich, to wiedziała że nie jest w pozycji do negocjacji będąc tak słaba jak teraz była.
Uniosła lekko brew na zatrzymanie dalszej wypowiedzi Asami. - Fiu Fiu.. czy to znaczy że nie tylko ja 'flirtuje' z korpusem? - uniosła dłonie i palcami wskazującymi, robiąc zgięcie podkreśliła słowo flirtu, żeby nadać odrobiny dwuznaczności temu słowu.
The silence is your answer.
Nie możesz odpowiadać w tematach