Widok rozrywanych w agonii ciał młodych ludzi jeszcze przez długi czas będzie jej się śnił po nocach.
Siedziała pod drzewem na czarnej haori i opatrywała sobie te mniejsze rany. Większość to były głębsze czy też płytsze zadrapania. Ranami trzeba było jednak się dobrze zająć, żeby przyspieszyć ich gojenie. - Wyglądam jakby mnie stado dzikich kotów oblazło.. - mruknęła przecierając przedramię z sykiem pod nosem. Spojrzenie utknęło w czerwonych kreskach na bladej skórze. Miała opatrunek na czole i gazę przyklejoną pod lewym okiem. Te blizny były wystarczająco głębokie. Wzdrygnęła się. Nadal tu była, tak samo jak inni zabójcy. Teraz pozostało tylko czekać aż dostanie swój pierwszy miecz. Jej prośba odnośnie katany była dość specyficzna. Złapała za bandaż leżący obok i przykładając go do skóry docisnęła ustami tkaninę aby jakoś się sama sprawnie obandażować. Nie chciała nikomu się narzucać i prosić o pomoc.
Monolog od Daisuke już dostała, oczywiście było w nim więcej krytyki niż czegokolwiek innego. - No nie da się mu dogodzić.. uhh.. wystarczy że sama jestem krytyczna w stosunku do siebie.. - westchnęła pod nosem lekko zirytowana tym co usłyszała od mężczyzny. Choć w głębi duszy wiedziała że miał rację. Że powinna sobie o wiele lepiej poradzić a nie teraz się wylizywać z żałosnych drobnych nacięć na skórze.
Absolutnie też nie chciał tutaj być. Uważał bowiem, że miał o wiele lepsze sprawy do roboty, niż niańczenie podrostków i sprzątanie po nich bałaganu. Niemniej jednak, miał wrażenie że Daisuke wybitnie umiłował sobie okazjonalne przypominanie mu, że nawet zgromadzone tutaj smarki, ledwo po egzaminie, były w lepszym stanie niż on po swoim własnym, lub niejednej walce w której brał udział. Był pewien, że sprawia mu to pewnego rodzaju satysfakcje.
Opierał się o jedno z drzew, przyglądając powolnej krzątaninie; niektórzy opatrywali swoje własne rany, jakby chcąc usilnie zająć czymś ręce, inni ze zmęczenia przysypiali wsparci o pnie. Jego spojrzenie jednak skupiło się najbardziej na dziewczynie, która znajdowała się w sumie najbliżej niego, a od której przed chwilą odszedł Hashira Pioruna, kierując swe kroki dalej, w kierunku innych swoich spraw. Widział, jak owija drobne rany, które były pamiątką po niedawnych przeżyciach i których nieco jej zazdrościł. Szkoda, że tego typu zadrapania nie były jedynym, co wyniósł ze swojego egzaminu.
W końcu odbił się od drzewa, kierując w jej właśnie stronę powolne, rozleniwione jakby kroki, szukając w tej nadchodzącej interakcji odrobiny chociaż rozrywki, jednocześnie chcąc zwyczajnie wydłużyć czas do momentu, kiedy wreszcie będzie zmuszony zająć się czymś o wiele bardziej pożytecznym.
- Powinien to obejrzeć medyk - mruknął, zatrzymując się przed nią - Może i się nieznaczne, ale podczas walki z demonami można nabawić się bardzo brzydkich powikłań, nawet przy tak drobnych ranach.
Ayy, don't be a stranger
'Cause I like high chances that I might lose
"Powinien to obejrzeć medyk.."
Te słowa wyrwały ją na dobre z zamyślenia, powoli podniosła głowę w górę widząc przed sobą obcego typa. Może nawet nie aż takiego obcego, miała dziwne wrażenie że gdzieś już go chyba widziała. Tylko gdzie?! Zmrużyła ślepia, zmarszczyła nasadę nosa nieco. Próbowała się skupić na nim i aż ją olśniło. - Widziałam cię w Yonezawie.. jesteś jednym z zabójców.. prawda? - spytała nagle upewniając się że nic jej się nie popieprzyło. Zajęta treningami z Daisuke nie miała praktycznie prywatnego życia. A nawet gdyby miała to pewnie porzuciłaby je na rzecz doskonalenia się pod okiem swojego wybrednego senseia. - Wybacz mój brak lepszych manier.. chyba jeszcze jestem trochę wstrząśnięta tym wszystkim.. - dodała po chwili lekko skruszonym tonem. Pociągnęła za bandaż mocniej i powróciła do owijania nim przedramienia. - Medyk zajmuję się tymi w cięższym stanie.. słyszałam że znaleźli kogoś ledwo żywego.. - to mówiąc zerknęła przez ramię w stronę z której wrócili. Westchnęła cicho. Złapała za skrawek bandaża zębami i pociągnęła go nieco, rozrywając na dwie części materiał ci by sobie ułatwić sprawę z zawiązaniem opatrunku. - Boże gdzie ja mam głowę.. Kurayami Saiyuri.. - przedstawiła się uprzejmie na chwilę zawieszając wzrok na jego mieczu, po czym dość niezdarnie zaczęła wiązać swój opatrunek. Jak by nie patrzeć, jedną ręką to się co najwyżej kury maca a nie krwawienie tamuje.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
- Masz rację - kiwnął głową, pozwalając jej na ten mały tryumf względem własnego umysłu i zdolności zapamiętywania. Faktycznie, nic jej się nie popieprzyło. - A teraz i ty możesz cieszyć się tym urokliwym tytułem - uśmiechnął się do niej lekko, może nieco pokrzepiająco. Rozumiał, że egzaminy potrafiły być katorgą; obrazy im towarzyszące często śniły się długo po tym, gdy nowi zabójcy wreszcie otrzymali własny miecz czy pokój w wiosce. To zmieniało, jednak skłamałby gdyby powiedział, że to nigdy nie przemijało. Jak wszystko, tego typu obrazy wreszcie stawały się repetytywne, jakkolwiek źle to nie brzmiało.
- Nic nie szkodzi, sam też przez to przechodziłem. Rozumiem - skłamał, jednak przyszło mu to nad wyraz łatwo. Trafniejszym stwierdzeniem byłoby, że to jego droga towarzyszka egzaminu, o wiele bardziej odczuła tamte wydarzenia. To jego znosili ledwo żywego do medyka. Kiedy usłyszał jej słowa dotyczące tego, że podobno znaleźli kogoś ledwo żywego, musiał powstrzymać się od ironicznego uśmieszku i słów pokroju 'przynajmniej tym razem to nie byłem ja, prawda?' Ona nie mogła zrozumieć tego rodzaju żartu, nawet jeśli pewnie i sam Daisuke doceniłby jego beznadziejność i ironiczność.
- Ważne, że żyje. Niemniej jednak, tutaj zajmą się nim tylko powierzchownie. Zadbają, by przeżył drogę do spokojniejszego miejsca, gdzie będzie się można nim lepiej zająć - wzruszył ramionami. Widząc jednak, że dziewczyna wyraźnie uparła się, by samej zająć się swoimi ranami, przykucnął przy niej - Ayumu. - przedstawił się jeszcze - Daj, pomogę ci - wymruczał tylko, odpędzając gestem jej rękę i samemu łapiąc się za prowizoryczny opatrunek, który próbowała sobie sprawić.
Ayy, don't be a stranger
'Cause I like high chances that I might lose
- Powiem ci że słysząc od Daisuke co mnie czeka tutaj, a widząc to na własne oczy.. to dwie różne historie. Nikt nie jest na to chyba gotowy. Nikt kto wcześniej nie widział tych potworów na oczy.. - mówiła ze spokojem w głosie, choć dłonie nadal lekko drżały od emocji. Pokręciła nagle głową na boki starając się wypchnąć wszystkie kumulujące się myśli odnośnie tej całej sytuacji. Zastanawiała się jak długo on już był zabójcą, wyglądał na bardziej doświadczonego od niej. Od nich wszystkich na dobrą sprawę.
- Z takimi obrażeniami.. gdyby wcześniej nie był taki narwany.. może ten egzamin zakończyłby się dla niego nieco lepiej.. - odezwała się trochę ciszej. Wcale nie krytykowała młodzieńca, to była taka jej wewnętrzna obserwacja. - Daisuke jest może wymagający.. i cholernie ciężko go zadowolić czymkolwiek.. ale nie mogę mu zarzucić bycia złym senseiem.. - dodała po chwili przypominając sobie jego słowa krytyki gdy podszedł do niej przed chwilą.
"Ayumu.. łatwe do zapamiętania imię" przemknęło jej przez myśl gdy kucnął obok. - huh.. - mruknęła gdy strącił lekko jej dłoń i odbierając bandaż, sam zaczął owijać jej ranną rękę. Z początku chciała nawet zaprotestować, czując się jak inwalida. Ale z drugiej strony, robił to lepiej od niej a pomimo upartości potrafiła przyznać się do tego że potrzebuje małej pomocy. - Dzięki.. to miłe z twojej strony. - dodała obracając głowę w bok, wpatrując się gdzieś przed siebie. - Jeśli mogę wiedzieć.. co tu właściwie robisz? - spytała z czystej ciekawości. Spodziewała się że mogli się pojawić Hashira, którzy wysłali tu swoich uczniów. "Ciekawe jaką ma rangę? Bo chyba nie jest filarem.. prawda?! Choć Daisuke też jest dość młody w porównaniu do całej reszty filarów.." przekierowała fioletowe oczy na twarz młodzieńca starając się określić jego wiek. Może dowie się czegoś więcej z jego odpowiedzi.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
"[...]Nikt kto wcześniej nie widział tych potworów na oczy..."
Jego brwi drgnęły delikatnie ku górze, a głowa pokiwała, jakby w lekkim zamyśleniu. Miała racje. Oczywiście, że miała racje. Aż za dużo osób trafiało tutaj bez wcześniejszego doświadczenia z demonami. Byli głupi, w gorącej wodzie kąpani, chociaż Ayumu absolutnie nie powinien być tym, który wytykał innym lekkomyślność. Jego samego jego egzamin absolutnie nie zaskoczył. Spodziewał się krwi, bólu, złamanych kości czy utraty życia. Spodziewał się wszystkiego, co już widział nie raz na oczy.
- Po paru czarkach sake idzie go bardzo łatwo ograć w shogi. Nawet jeśli nie umiesz grać, to bardzo prosty sposób by się na nim odegrać, jeśli kiedyś zaszedł ci za skórę - mrugnął do niej, uśmiechając się do niej wesoło i zaraz zabierając ręce bo i cały proces zabezpieczania jej rany został zakończony. - Ależ proszę, nie musisz mi dziękować. Wszystko, by chociaż odrobinę odroczyć to, co nieuniknione - westchnął ciężko, jakby zbolały na wspomnienie tego, że jakby nie patrzeć był tutaj po to, żeby pracować. - Niestety, ale hashiry nie mają czasu, by zajmować się czymś tak trywialnym jak sprzątanie - skrzywił się, jakby fakt ten niepomiernie go mierził. - Musimy dla zwykłego bezpieczeństwa sprawdzić teren i w razie potrzeby doprowadzić go do początku. Pomóc też w razie czego medykom - wzruszył ramionami i podpierając się jedną ręką, odsunął się nieco od niej, jednocześnie z pozycji kucającej przechodząc do siedzącej. - Oczywiście, musieliście zająć się dość pokaźną grupką demonów, albo raczej postarać się, że przeżyjecie. Naturalnie, nie mogą one zostać tak po prostu zostawione same sobie. Podobnego rodzaju egzamin, jeśli mam być szczery, jest wydarzeniem raczej rzadkim. Z reguły są one indywidualne; jest to prostsze i bardziej naturalne.
Ayy, don't be a stranger
'Cause I like high chances that I might lose
Widząc jak Ayumu wiąże supełek na jej przedramieniu poruszyła nieco ręką, wszystko wyglądało dość solidnie, to musiała przyznać.
- Dziękuję.. to naprawdę miłe z twojej strony.. i wygląda całkiem dobrze.. widać że to chyba nie jest twój pierwszy raz.. - dodała ciesząc się że nie trafiła na jakiegoś fajtłapę co by jeszcze pogorszył jej stan rany. Wolała żeby wszystko się ładnie zagoiło. Ręka jeszcze jej się przecież przyda. Słuchała go z uwagą. Po czym przeniosła spojrzenie w kierunku miejsca z którego przyszła, po czym przeleciała wzrokiem całą siebie. Wyglądała już znośnie, pokryta w plastrach i bandażach. - Więc krótko mówiąc, jesteś tu po to żeby posprzątać cały ten syf, który został po mnie i pozostałych kandydatach.. - aż zrobiło jej się trochę głupio na myśl że biedak będzie musiał robić coś takiego.
- Słyszałam że kiedyś taki egzamin był standardową procedurą.. polowanie na jednego demona byłoby chyba prostsze niż taki survival tygodniowy.. ale oczy mi się otworzyły.. może powinnam być wdzięczna za taką formę.. - powiedziała ze spokojem i powoli zaczęła się zbierać z ziemi do pionu. - To co? Mogę iść z tobą? Pomogę jak tylko będę potrafiła.. To nie tak że straciłam rękę czy nogę.. mam kilka zadrapań na ciele.. ale nie są to rany, które robią ze mnie na teraz inwalidę.. plus.. chyba wolałabym być w ruchu niż tak tu siedzieć.. - podała mu dłoń, żeby pomóc młodzieńcowi podnieść się z ziemi.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
Problem dziewczyny dotyczący picia z Daisuke wydawał się w jego oczach dość prosty do zdefiniowania. Niewątpliwie - nie chodziło w nim o płeć, bo wątpił by hashira pioruna był na tyle małostkowy. Ayumu miał wrażenie, że to co było istotą problemu to zwyczajny fakt, że faktycznie była wciąż jego uczennicą. Dopiero zdała egzamin. A ten miał go już dawno za sobą i z ucznia stał się pełnoprawnym zabójcą demonów.
- Nie pierwszy, nawet nie drugi, a na pewno i nie ostatni - wyszczerzył się do niej wesoło. Tyle razy był dziurawiony, gryziony i obijany, że w pewnym momencie nauczył się przynajmniej w podstawowy sposób opatrywać rany. Tak samo też nabył wiedzę, która potrafiła mu określić, które z obrażeń mógł bezpiecznie zignorować lub które pozwalały na udanie się do medyka z opóźnieniem.
- No nie do końca - skrzywił się jakby lekko, próbując dorzucić do tego grzeczny uśmiech, żeby nie wyglądać aż tak kwaśno - Praktykuje się przede wszystkim indywidualne egzaminy. W parach już są rzadkością, a coś takiego...? - machnął rękę w kierunku reszty zabójców i kandydatów, którzy przeszli egzamin - to ewenement. Dość upierdliwy, jeśli mam być szczery - wzruszył ramionami, przez moment przyglądając się jej uważnie - Na pewno wszystko w porządku? Nie uderzyłaś się w głowę? Albo obiłaś mocno? Wszelkie obrażenia wewnętrzne potrafią być podstępne, a jeśli mam być szczery... wciąż pewnie czujesz się trochę pobudzona po egzaminie, możesz nawet nie zauważać, że coś jest nie tak. Bycie w ruchu to może i to co byś chciała, ale też pewnie to, czego nie powinnaś teraz robić. - podniósł się wreszcie, nie korzystając jednak z wyciągniętej w jego kierunku dłoni. Po części właśnie mówił jej, że będzie tylko przeszkadzać, ale po części faktycznie sądził, że jej celem jak na razie powinien być medyk. Cała ta szopka z tak dużym egzaminem była po prostu jednym wielkim cyrkiem.
Ayy, don't be a stranger
'Cause I like high chances that I might lose
- Mój starszy brat w to pogrywał ze swoim przyjacielem.. ale nie ważne jak bardzo próbował, nie było mu dane mnie czegokolwiek nauczyć.. więc chyba w tej kwestii jestem beznadziejnym przypadkiem.. - roześmiała się lekko rozbawiona. Maskując fakt że jej brata już nie było wśród żywych, ale czasami opowiadała o nim zapominając o ponurej rzeczywistości. Najzwyczajniej w świecie, nie przeszło jej przez gardło że Kiro nie żyje.
Pokiwała głową na znak uznania w umiejętności bandażowania rannych kończyn. - No mam nadzieję że nie będziesz musiał zbyt często ćwiczyć tej umiejętności.. - szczerze z serca życzyła jemu jak i każdemu innemu wojownikowi zdrowia i powodzenia w walce z nadchodzącymi bestiami. Chłopak robił dobre wrażenie, miły i pomocny. Przynajmniej tak zapadnie jej w pamięć.
Skinęła głową na jego wyjaśnienia. Była sobie w stanie wyobrazić że polowanie na jednego demona było znacznie łatwiejsze. Z drugiej strony te wszystkie demony zebrane w jedno miejsce nie mogły skrzywdzić niewinnych ludzi, gdyby zabójca popełnił większy błąd. Co najwyżej narażał tylko swoją egzystencję. Ale z tym liczyli się wszyscy, którzy chcieli iść w ślady swoich mistrzów. - Może dlatego że było nas tak wielu.. ah.. - zerknęła w bok w poszukiwaniu znajomego chłopaka. Na samym końcu się rozdzielili i od tamtego momentu nie widziała go już na oczy. "Mam nadzieje że nic mu nie jest.." przemknęła jej tylko przez myśl.
To co mówił na samym końcu dało jej sporo do myślenia. "Ma rację.. co ja wyprawiam.. nie mogę być w gorącej wodzie kąpana.." przemknęło jej przez myśl widząc jak nie skorzystał z jej wysuniętej dłoni, tylko sam się podniósł. Palce drgnęły i cofnęła rękę łapiąc za skrawek materiału haori przy nodze. "Pewnie nie chciał mnie forsować.." dopowiedziała sobie w myśli zerkając gdzieś w bok starając się nie brać tego gestu za bardzo do siebie. - Masz rację.. przepraszam.. nie powinnam cię odciągać od twoich obowiązków.. - dodała po chwili odwracając się bokiem do niego. - Powinnam może poszukać jakiegoś dostępnego medyka żeby się upewnić że te zadrapania nie są niczym poważniejszym.. - dodała. - Dziękuję za twój czas i za dobre rady.. postaram się z nich skorzystać. - kącik lekko drgnął w lekkim uśmiechu. Nadal czuła się lekko nabuzowana, wiedziała że gdy ten stan z niej zejdzie to kopnie ją wycieńczenie nie tylko fizyczne ale i psychiczne.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
- Nie martw się, Daisuke też jest beznadziejny - prychnął, chociaż było na pierwszy rzut oka widać, że żartuje sobie w najlepsze. Zaraz też machnął lekceważąco ręką - Nie martw się, nawet jeśli, to taki już mój los - wzruszył ramionami, w głowie jednak mógł z łatwością policzyć dni od ostatniego wypadku, kiedy musiał się sam opatrywać, żeby w ogóle dokuśtykać do medyka.
- Nie przejmuj się, ja się sam w pełni świadomie i samodzielnie odciągam - zaśmiał się, pobieżnie otrzepując listowie, które zebrało z ziemi jego ubranie. - Właśnie tak zrób, chociaż polecam na razie zwyczajnie wrócić do wioski, tam się wami wszystkimi zajmą w spokoju. Nie ma za co i miło było poznać - w końcu też mrugnął do niej, uśmiechając się szelmowsko - Tym samym przepraszam, ale muszę już iść, a ty zadbaj o swoje rany - upomniał ją jeszcze na odchodnym i wyminął ją. Mogła jeszcze zobaczyć, jak macha ręką do jednej z kręcących się w pobliżu osób i podchodzi do jakiejś krótko ostrzyżonej dziewczyny, zaczynając do niej o czymś żywo mówić i ruszając między drzewa u jego boku.
Ayy, don't be a stranger
'Cause I like high chances that I might lose
Nie możesz odpowiadać w tematach