⠀⠀Suiren wędrowała wyuczonym w pamięci traktem, niewidocznym dla przypadkowych wędrowców. Pozbawiona liście kamelia, za którą należało skręcić w prawo, kilkanaście metrów dalej wąski przesmyk wśród skał, a potem lekki marsz wzdłuż przerośniętych, krzywych klonów. Zwierzęta mimowolnie schodziły jej z drogi. Jeżeli w okolicy czaił się jakiś drapieżnik, skrył się we własnym gnieździe. Yuzuwaya pozostawała bezpieczna w ukryciu.
⠀⠀Perełka w dziczy, skryty głęboko budynek pogrążony w mdłym, złotym blasku. Lakierowana posadzka, wilgotna po deszczu, skrzyła się lekko tworząc tajemnicze obrazy, wykrzywione odbicie wnętrza, z którego jak zwykle dochodził zapach barwników i naturalnych zmiękczaczy.
⠀⠀Demonica nie wątpiła, że nawet teraz młoda właścicielka przybytku garbiła się w skupieniu nad kolejnym swoim tworem: pięknymi, malowanymi ręcznie tkaninami i szczegółowymi haftami, która ożywały, gdy materiał falował. Stroje te były warte każdej ceny.
⠀⠀— Zashiki-Warashi — zaczęła, sięgając do rozsuwanych drzwi, które następnie przesunęła w drewnianych listewkach otwierając wnętrze. Stuknęła podeszwą i zsunęła buty przy wejściu. Natychmiast uderzyła w nią fala przeróżnych bodźców: barwne stroje falowały na wieszakach, nici walały się po podłodze, biżuteria wysypana na posadce świeciły się niczym najprawdziwszy skarb, a powietrze pachniało świeżym jedzeniem - zarówno ludzkim, jak i świeżą krwią. W środku panowało przyjemne ciepło.
⠀⠀Rozejrzała się w środku, próbując wyłapać sylwetkę właścicielki. Chociaż łączyły je pozytywne stosunki, nie zamierzała wkraczać na teren innego demona, bez jego wiedzy.
⠀⠀— Tak mówią na ciebie w okolicznych miastach, moja droga — kontynuowała, kiedy nie odnalazła dziewczyny. Na pewno kręciła się na zapleczu, albo na wyższej kondygnacji. Suiren usiadła na jednej z poduszek przygotowanej dla gości. Mimowolnie zauważyła, że poza jej własnymi, obok stało też więcej par obuwia.
⠀⠀Czyżby więcej klientów? Jeżeli ktoś odszukał Yuzuwaye o tej porze, to najpewniej był to inny demon. Każdy, kto doceniał kunszt tutejszej szwaczki musiał posiadać dobry gust, co w oczach czarnowłosej natychmiast plasowało go na pozycji intrygujących bytów.
The silence is your answer.
Czasami były to pełne krwawych śladów zgliszcza, w których dokonywały się największe zbrodnie na ciele i duszy ludzkiej. Pełne okrycieństwa i swądu zła, będące legowiskiem dla stanu umysłu jakim były chaos i szaleństwo.
Innym razem było to miejsce dalekie od codzienności, które przypominało o ulotnych chwilach oderwania od nostalgicznego żywota, w którym dni następujące jeden po drugim zlewały się w szarą jedność. Coś wyjątkowego, coś niecodziennego.
Katsu nie była sentymentalna, dbała o różnorodność doznań wystarczająco dobrze aby nie narzekać na nudę, a jej umysł spływał szaleństwem bez względu na to, w jakim miejscu się nie znajdowała. A jednak i ona miała swój raj na ziemi. A przynajmniej coś, co było mu wystarczająco bliskie.
Yuzuwaya. Miejsce piękne, pełne przepychu, złota, drogich kamieni i przyjemnych dla skóry i oka materiałów. Istna pieszczota dla zmysłów demona, którego natura beznadziejnego i pozbawionego skrupułów materializmu, dostawała niemalże orgazmu, gdy tylko przekraczała próg tego cudownego przybytku i mogła zanurzyć się w przyjemności czerpania z przedmiotowej urody.
Znalazła się w Yuzuwayi jako pierwsza klientka tego dnia, a po przywitaniu się z urokliwą właścicielką, otrzymała jak zwykle swój własny pokój. Tam też miała zamiar spędzić kilka długich godzin w otoczeniu najnowszej mody, drogiego blasku i niezdrowego pożądania.
Ah tak, nie mogło przecież zabraknąć i krwi. Tę jednak zapewniła sobie sama, sprowadzając ciemnowłosego i dobrze zbudowanego mężczyznę, który miał być jej posiłkiem na wynos. Był młody i przystojny, a jego szerokie ramiona zdradzały, że przy tym daniu mięsa nie brakowało. W końcu Katsu, gdy tylko miała wybór, stawiała głównie na jakość.
Do tego, jak się okazało, jej ciemnowłosy posiłek wiedział o istnieniu demonów, więc kobieta nie musiała się obawiać szarpaniny, która, na Stwórcę, mogła przecież zniszczyć arcydzieła jakie przyszła tu podziwiać. Krew przecież koszmarnie zmywała się z białych materiałów.
Z tego co zrozumiała, mężczyzna liczył, że gdy pozwoli jej upić nieco swojej krwi, ona zapewni mu nieśmiertelność. Idiota i zuchwalec. Jak większość przystojnych mężczyzn. Katsu tym bardziej nie miała zamiaru wyprowadzać go z błędu. Jakby nie patrzeć obecną sytuację można było równie dobrze nazwać doborem naturalnym i pozostawała ona czymś, co zapewniało równowagę na tym świecie. Kimże była, żeby sprzeciwiać się zasadom panującym od wieków?
- Poznałeś kiedyś prawdziwe piękno tutejszych tekstyliów? - spytała przesuwając dłonią po stercie materiałów, które otrzymała do przejrzenia. Jej oczy błyszczały, a z kącika ust spływała strużka krwi, którą zaraz ściągnęła kciukiem do ust. Mężczyzna siedział obok niej, całkowicie nagi, przyciskając kawałek bezwartościowej szmaty do krwawiącego nadgarstka. Zdawał się być świadom tego, że demon wcale nie oczekiwał od niego odpowiedzi.
Katsu westchnęła z czymś, co było bardzo bliskie rozkoszy i kontynuowała swoje poszukiwania, raz na jakiś czas coś przymierzając.
W pewnym momencie usłyszała otwierane drzwi i znajomy głos, który odwrócił jej uwagę od złotego naszyjnika ze szmaragdem, przelewającego się przez jej palce.
- Wygląda zupełnie jak twoje oczy… - zaczął mężczyzna, ewidentnie próbując zwrócić na siebie uwagę demona, Katsu jednak uciszyła go gestem i wstała. Wyszła z pokoju, a na widok znajomej twarzy, uśmiechnęła się niebezpiecznie.
- Sui, ty tutaj? - powitała demona, a błysk w jej oczach wyrażał coś, co można było nawet nazwać sympatią. - Właściwie nie powinno mnie to dziwić, zawsze odnosiłam wrażenie, że masz wyjątkowo dobry gust jak na demona.
Jej wargi wygięły się w charakterystycznym uśmiechu, będącym połączeniem uroku i drapieżności. Być może Sui nie była demonem specjalnie jej bliskim, jednak Katsu znajdowała się w tak wyśmienitym nastroju, że odrobina towarzystwa nie pozostawała niczym innym, aniżeli przyjemnym dodatkiem do relaksu jaki miała w planach. Wskazała zapraszającym gestem na pomieszczenie, w którym zorganizowała swoją pieczarę pełną wartościowych przedmiotów i tekstyliów.
- Jakbyś miała ochotę, zapraszam. Nie powiesz mi przecież, że nie zgłodniałaś po podróży? - uniosła lekko lewą brew, a w jej szmaragdowych oczach zabłysnęła cwana iskierka.
⠀⠀Suiren miała wrażenie, że usta właścicielki wygięły się w lekki uśmiech, kiedy z tła rozległ się znajomy dla czarnowłosej głos. Czyżby spodziewała się, że pierzasta demonica zawita w jej sklepie właśnie tego wieczora? To byłoby całkowicie w jej stylu, gdyby po cichu zaplanowała spotkanie dwóch kobiet. Upite szczęściem klientki trwoniły swoje majątki lekką ręką.
⠀⠀Choć w przypadku demonów, majątek był raczej pojęciem względnym.
⠀⠀— Katsuragi-kiri, prawie nie widać cię spod tych błyskotek — odpowiedziała ciepło na powitanie.
⠀⠀Z właścicielką błyszczących niczym szmaragdy oczu łączyło ją niewiele. Starcia demonów pozbawione były sensu, stąd nie istniało wiele skłóconych ze sobą drapieżników. Powszechna była uprzejma obojętność, czasami uginająca się lekko w kierunku tymczasowej współpracy. Bardzo rzadko jednak, choć sytuacje bez wątpienia miały miejsce, demony dzieliły ze sobą wąskie spektrum zainteresowań.
⠀⠀W przypadku Katsu była to głęboka miłość do piękna i elegancji. I odrobina próżności.
⠀⠀— Ciężko nie przyznać Ci racji. Barbarzyński wygląd lepiej zostawić barbarzyńcom. A damy winny zachowywać się i wyglądać jak one — potwierdziła z lekkim skinieniem głowy. Chociaż wiekiem przewyższała towarzyszkę, w tym przypadku była jej gościem, musiała dygnąć na znak dobrego wychowania.
⠀⠀Wolnym krokiem zbliżyła się do wystawowych stojaków, które prezentowały w pełnej okazałości nowe twory i zdobycze tutejszej szwaczki. Wzory ożywały na tle najróżniejszych scen. Na jasnym, słonecznym niebie tańczyły frywolnie nakrapiane siewki, a zaraz obok na perlącej się tkaninie wirowały nefrytowe fale. Delikatnie ujęła w dłonie skrawek, na którym żurawie rozpościerały szeroko swoje skrzydła. Ich nogi i dzioby ginęły w bladym złocie, które tworzyło subtelne, haftowane kształty piór. Mimowolnie zauważyła, że czarne kosmyki jej włosów pasowały odcieniem do nici, którymi zaznaczono kontury zwierząt.
⠀⠀Westchnęła cicho. Będzie musiała poprosić później dziewczynę, aby uszyła z tego materiału lekkie, podróżne haori.
⠀⠀Ostatecznie dotarła na próg wypożyczonego przez Katsu pokoju. Zatrzymała się wyprostowana dumnie, jej wzrok padł na nagiego mężczyznę. Opuściła powieki i odetchnęła bezgłośnie. Nie do końca tego się spodziewała, kiedy kobieta wspomniała coś o zaspokojeniu głodu.
⠀⠀— Wybacz moją bezpośredniość, ale… czy nagość posiłku Cię nie obrzydza? — zapytała, zbierając w sobie siły, by z obojętnością przeciągnąć wzrokiem po pozbawionym ubrań ciele mężczyzny. Ten z resztą zdawał się nie krępować zanadto, najwyraźniej był dumny ze swojej muskulatury i faktu, że przyłapano go na dwuznacznej sytuacji z tak elegancką demonicą, jak Katsu.
⠀⠀Odszukała dla siebie miejsce wśród rozrzuconych zwojów materiału, zdobionych ubrań i walających się wszędzie błyskotek. Odstawiła na bok kosz, w którym nosiła cały swój dobytek i przysiadła na łydkach. W powietrzu dało się wyczuć wątły zapach krwi.
⠀⠀— Szczodra oferta. A gdzie jest haczyk? Takich chłoptasiów nie znajduje się w rowie przy ulicy. Pewnie kosztował Cię sporo trudu — zastanowiła się Suiren, ignorując przy tym całkowicie obecność mężczyzny. Jakby już teraz był wyłącznie kawałkiem mięsa, a nie świadomym, zdezorientowanym człowiekiem.
The silence is your answer.
W przypadku Sui miała dość specyficzne odczucia, i chociaż nie zdążyła poznać jej tak dobrze, jakby sobie tego życzyła, w umyśle szmaragdowookiej demonicy istniała pewna delikatna struna, którą jej osoba pobudzała. Tym bardziej, w przypadku niespodziewanego spotkania, Katsu nie wahała się przed zaproszeniem przybyłej do swojego wynajmowanego pokoju.
Uśmiechnęła się przenikliwie w odpowiedzi na uprzejme skinienie, które zaraz potem odwzajemniła. Nie miała w zwyczaju zwracać uwagi na tradycyjne gesty, można było wręcz uznać ją za ignorantkę w tej kwestii. Dobre wychowanie było czymś, czym jej umysł nie miał czasu ani ochoty się przejmować. To jednak nie znaczyło, że nie potrafiła się zachować. Jakkolwiek.
- Oczywiście. Chociaż powiem ci, że osobiście nie mam nic przeciwko odrobinie barbarzyństwa. - Po jej ustach przebiegł drapieżny uśmiech. - Pod warunkiem, że nie zdewastuje ono tych pięknych materiałów, w które nas tutaj zaopatrują.
Obserwowała jak Sui przeciąga spojrzeniem po wieszakach, a to co zobaczyła w jej oczach, zabawnie przypominało jej własne odczucia, za każdym razem gdy tutaj przybywała. Mimowolny uśmiech wpłynął na jej wargi wraz z tą myślą, w swoistym geście samogratulacji dla podjętej przed chwilą decyzji. Tej, dotyczącej zaproponowania swojego towarzystwa nowoprzybyłej.
Gdy Sui weszła do pokoju i napotkała nagiego mężczyznę, Katsu roześmiała się delikatnie. Szczerze. Bez oporu. Wbrew pozorom dość rzadki widok w jej wykonaniu.
- A czy wykwintny posiłek ma być jedynie smaczny? Czy nie powinien stawać się również przyjemnością dla oczu? – odparła z rozbawieniem i podeszła do człowieka łapiąc go za szczękę i przesuwając dłonią po ładnie wyrzeźbionym torsie, jakby mężczyzna był niczym więcej aniżeli koniem prezentowanym na wybiegu, bądź kolejnym skrawkiem materiału godnym podziwu za swój wzór. - Zaostrza apetyt, sprawia, że tym chętniej bierze się pierwszy kęs. Poza tym, całkowita destrukcja czegoś tak urodziwego, jest o wiele bardziej zaspokajająca. Czyż nie?
Uśmiechnęła się do mężczyzny, który wydawał się być w połowie zdezorientowany, w połowie zauroczony. Puściła jego szczękę i zwróciła się do Sui.
- Trudu? - Powtórzyła za demonem, jak gdyby fakt, że została oskarżona o ukryte zamiary nie był dla niej niczym nowym. Jej usta wykrzywił specyficzny uśmiech, ona jednak machnęła tylko ręką. - Być może. Wciąż jest to wysiłek wart obecnej sytuacji. Potrafię czerpać przyjemność zarówno z apetycznego dania, jak i apetycznego towarzystwa. Wbrew pozorom, to ta druga kwestia jest zazwyczaj trudniejsza do zaspokojenia. - Mówiąc to, ukucnęła naprzeciwko Sui i przymierzyła do jej dekoltu naszyjnik ze szmaragdem, który oglądała wcześniej. Jak to ona, nie zważając na ewentualne poszanowanie cudzej przestrzeni osobistej. Nie pytała czy może. Nigdy. Rzadko kiedy okazywało się, że powinna. Zaraz też uśmiechnęła się urokliwie i sięgnęła po jasny skrawek materiału, którego wzory wyszyte były nicią idealnie komponującą się kolorystycznie z kamieniem w łańcuszku. Zarzuciła materiał na ramię demona, patrząc jak całość współgra z jasną cerą Sui. Wygładziła materiał.
- Odrobina przyjemności jeszcze nikomu nie zaszkodziła, moja droga. Gdybyś w to nie wierzyła, nie przychodziłabyś do tego pięknego miejsca. - Spojrzała towarzyszce bezpruderyjnie w oczy, a jej usta pozostawały wygięte w delikatnym uśmiechu.
⠀⠀Za namową Katsu dała mężczyźnie drugą szansę. Niechętnie zatrzymała wzrok na jego odsłoniętej sylwetce, oceniając krytycznie linię rysujących się pod skórą mięśni. Twarzy poświęciła najmniej uwagi. Kiedy w pierwszym momencie ich oczy zetknęły się, bezwstydny samiec ordynarnie puścił do niej oczko. Zuchwałe mięso. Od tego czasu obserwowała raczej, jak wierci się i porusza ostrożnie na swoim siedzisku, wyczekując tylko z pozoru cierpliwie, na poświęcenie mu należytej uwagi. Dlatego właśnie nie przepadała za nieuświadomioną ludnością. W ich głowach wytworzył się skrzywiony obraz demona, mitycznej, potężnej istoty, która mogła spełnić ich najskrytsze marzenia w zamian za coś tak bezwartościowego, jak dusza. Duszą nie dało się najeść, a demonice nie należały do podgatunku egzotycznych kurtyzan.
⠀⠀Teatralnie pokręciła głową.
⠀⠀— A więc to za twoją sprawą posiłek stał się bezczelny. Zbyt otwarcie go chwalisz — zganiła Katsu bez wkładania w to serca.
⠀⠀Nie miała nic przeciwko, aby kobieta pochłonięta zabawą błyskotkami posłużyła się nią w roli manekina. Musiało to wynikać zapewne z poprzedniego życia, lecz Suiren darzyła takie zabiegi bezdenną miłością. Uwielbiała wręcz, kiedy czesano ją, układano włosy, dopasowywano stroje i ozdoby. Nie drgnęła nawet o milimetr, kiedy Katsu zajmowała się oplatającym jej ramiona materiałem. Patrzyła przed siebie, jak wyrzeźbiony w marmurze posąg.
⠀⠀Zamrugała dopiero wtedy, gdy na linii wzroku pojawiła się uśmiechnięta twarz. Uśmiech z tego gatunku oznaczał zwykle kłopoty.
⠀⠀— Jak ci na imię, człowieku? — zwróciła się do gościa wyraźnym, powolnym tonem, jakby chodziło o nierozumnego chłopa. W jednej chwili spod fałd materiału wyłoniły się długie pióra: białe, zakończone czarnymi rombami. Nakładały się na siebie tworząc przyjemną dla oka ozdobną falę; przy każdym ruchu Suiren drżały niczym wzburzone lustro wody. Nastroszone dodawały kobiecie wzrostu, a słowom - powagi.
⠀⠀Nie zwróciła się do Katsu bezpośrednio. Za sprawą mężczyzny chciała dać jej do zrozumienia, co sądzi o wierzgającym mięsie. I chociaż ofiara nie zdołała jeszcze odpowiedzieć na zadane pytanie - i ile w ogóle miała taki zamiar - demonica powstała ze swojego miejsca, zrzucając z ramion ozdobny materiał. Przepłynęła wśród błyskotek i znalazła się przed człowiekiem w ułamku sekundy, Tyle samo czasu wystarczyło jej, aby smagnięciem opierzonej dłoni pozostawić na jego szlachetnych rysach szkarłatny podpis swoich pazurów.
⠀⠀— Estetyczny wygląd to miły dodatek, ale posiłek nie będzie smakował, jeżeli zacznie się psuć od środka — wygłosiła, patrząc na mężczyznę z góry.
⠀⠀Czy mogła w ten sposób obrazić Katsu? Znajdowała się w wynajętym przez nią pokoju, przed jej gościem. Zachowywała się w sposób co najmniej nieprzyjemny, ale nawet przez moment nie zawahała się ze względu na młodszą kobietę. Jak powszechnie wiadomo, demony ustalały swoją hierarchię na podstawie siły. A nastroszona, gniewna Suiren czuła się pewna siebie jak nigdy.
The silence is your answer.
Katsu widziała kątem oka jak Suiren ocenia mężczyznę pozostawionego w kącie. Wzbudzenie jej ciekawości było niczym miód na tę dziurę, w której powinno znajdować się serce. To słodkie i satysfakcjonujące uczucie pozostawało dokładnie tym, czego oczekiwała po dzisiejszym niespodziewanym spotkaniu, a przecież dopiero je rozpoczynały.
Na słowa Suiren o bezczelności człowieka i rzekomej jej własnej winie za to, Katsu roześmiała się subtelnie, chociaż wciąż z tą charakterystyczną dla siebie niebezpieczną nutą na końcu tego iście czarującego dźwięku.
- To przez mój brak powściągliwości. Nigdy nie byłam w tym dobra – przyznała bez ogródek i, jak się zdawało, bez chociażby cienia skruchy z tego powodu. Przez chwilę obserwowała Suiren w połączeniu kaszmiru ze szmaragdowymi wstawkami, zdając sobie sprawę z tego, że najpewniej nie otrzyma komentarza do swoich wcześniej głośno postawionych podejrzeń. Nie żeby jakiegokolwiek oczekiwała. Rozmowy demonów były jak przeplatające się nici, pełne manipulacji i drugiego dna. Chociaż akurat Katsu faktycznie wierzyła w bezczelną bezpośredniość.
Gdy Suiren ukazała swoją prawdziwą postać, Katsu przesunęła spojrzeniem po pięknych piórach, podziwiając ich urodę i strukturę. Wstała i usiadła z boku, z delikatnym półuśmiechem przypatrując się jak demon wchodzi w interakcję z człowiekiem.
- Su-Su-Susumu… - wyjąkał, najwyraźniej nieco wytrącony ze swojej wcześniejszej pewności siebie widokiem Suiren w jej pełnej okazałości. Katsu nie mogła go za to winić. Kiedy sekundę później jego skóry dotarły pazury demona, Susumu sapnął i złapał się za twarz.
Katsu patrzyła na to z dystansu, a na jej twarzy pojawił się delikatny wyraz czegoś, co mogło wyglądać jak satysfakcja.
Proszę bardzo, Sui, przyprowadziłam ze sobą zabawkę, którą z chęcią pozwolę ci się pobawić na twój własny sposób. Jeżeli ma to polegać na upokarzaniu człowieka i udowadnianiu mu, że jest tylko mięsem, niechaj i tak będzie.
Lubiła być obserwatorem. Szczególnie tych sytuacji, które pokazywały pierwotne odruchy i proste, piękne emocje. W tej chwili była to obślizgła pogarda i wytrawna wyższość. Wyraziste niczym krew spływająca po jasnej skórze mężczyzny, który opadł na kolana przed swoim oprawcą.
Gdzieś z boku na stoliku stało naczynie – kielich. Jeden z tych ładnie wykończonych, unikatowych przedmiotów, które od razu przykuwały wzrok. Katsu sięgnęła po niego, odnajdując tam resztę krwi, wcześniej utoczonej z mężczyzny. Przysunęła do ust i zaciągnęła się jej aromatem. Zaraz potem upiła łyk, czując jak życiodajny szkarłat rozlewa się gorącem po jej języku. Oblizała usta na koniec.
- Śmiało, Suiren. Zasmakuj, a może odnajdziesz w tym posiłku znacznie więcej niż się spodziewasz. Po co się ograniczać? Czy każde mięso musi smakować tak samo? - spytała, szmaragdowymi oczami przyglądając się jak krew spływa po ściankach kielicha. - Odór strachu, lamenty. Wszyscy to znamy. Prawie wszyscy to uwielbiamy. A jednak... Znasz to uczucie, gdy pozbawiając kogoś ostatnich kropel życia, wciąż czujesz w nim głównie nadzieję? - Podniosła wzrok na Sui, a jej usta wykrzywił demoniczny uśmiech. Zgrabna lewa brew uniosła się lekko. - Potężne uczucie. Potrafi zgasnąć w jednej krótkiej chwili, a jednak gdy płonie, wszystko inne blaknie. Nadzieja, że mordując dasz życie. Wytrawna manipulacja, która prowadzi do tego, że jesteś traktowana jak zbawca, mimo że pozostajesz oschłym drapieżnikiem. Oszustem. A nadzieja? Ah, gaśnie dopiero wtedy, gdy ofiara zrozumie własną głupotę. Najczęściej na sam koniec, wraz z ostatnim uderzeniem serca.
Roześmiała się lekko, a był to śmiech zadziwiająco urokliwy.
- Jak to ujęłaś w słowa? Barbarzyństwo należy zostawić barbarzyńcom? Cóż, ja uznaję to za miłą dla oka i godną damy w bogatym stroju odmianę pokrętnego barbarzyństwa. Smakowitą i satysfakcjonującą.
Uniosła delikatnie kielich, jakby na przypieczętowanie swoich słów, jednak zanim znów przysunęła go do ust, zawahała się na chwilę.
- Nie żebym tworzyła z tego jakąś ideologię - dodała z czarującym rozbawieniem. - Jest to po prostu jeden ze sposobów zabicia rutyny i, jak mi się zawsze zdawało, idealnie pasuje do okoliczności.
⠀⠀Na bladych policzkach demonicy wykwitł nieznaczny rumieniec.
⠀⠀— Niegrzecznie byłoby z mojej strony zacząć posiłek, kiedy jestem wyłącznie twoim gościem. Poza tym, zdaje się, że miałaś co do swojego towarzysza nieco inne plany? — Obejrzała się przez ramię, odnajdując Katsu przy niskim stoliku. Wątpiła, aby kobieta zadała sobie trud ściągnięcia tu przystojniaka tylko po to, by pozbawić go życia, zanim noc na dobre opanowała nieboskłon. Ludzie bywali zabawni, o ile znali długość swojego łańcucha.
⠀⠀Mężczyzna jakby dopiero teraz zdawał sobie sprawę, że jego wolność ograniczała niewidzialna obroża. W jego twarzy wyczytała, że bada swoje położenie na nowo, odkrywa szczegóły, których wcześniej był nieświadomy. Z każdą chwilą jego twarz przybierała bledszy odcień, choć mózg pracował na najwyższych obrotach. Do krwi dołączyła samotna kropelka potu, spływającego po skroni.
⠀⠀Suiren wykrzywiła usta w niewinnym uśmiechu i położyła dłoń na włosach mężczyzny.
⠀⠀— Nadzieja, tak? — powtórzyła cicho.
⠀⠀Mnogość i zawiłość ludzkich odczuć stanowiła dla niej niebywałą zagadkę. Jak tak prosty organizm, składający się przede wszystkim z mięsa, miałby odczuwać świat dokładniej niż demony? Czyżby ewolucja w ich przypadku postąpiła w niewłaściwym kierunku, zapychając fizyczne braki nadmierną uczuciowością? Płacz nie zapewni im przetrwania, a jednak zalewali się łzami zdecydowanie częściej, niż wskazywałaby na to logika.
⠀⠀Mężczyzna również był bliski łez. Wykrzywiał się na twarzy w niemiły dla oka sposób, który zmieniał dotkliwie jego urodę. Trzeba przyznać, że doskonale radził sobie z maskowaniem prawdziwych emocji, poddał się im wyłącznie na ułamek sekundy, a kiedy palce Suiren zacisnęły się na linii jego szczęki, powrócił wcześniejszy, zawadiacki uśmiech.
⠀⠀Tak lepiej, powiedziała w myślach kobieta, odwzajemniając jego spojrzenie.
⠀⠀Wykluczało go to, iż nie był demonem. Nawet gdyby na kolana padł przed nią sam cesarz, nie poruszyłby zimnego jak skała serca Suiren. Czy człowiek spogląda na świnie z uczuciem? Być może szacuje jej wagę, wartość mięsa na rynku, ale nie gładzi jej lica wyobrażając sobie twarz kochanki. To było… niewłaściwe.
⠀⠀— Wstań, Susumu — zwróciła się dobrotliwie do ofiary. Odsunęła się, aby zrobić miejsce dla mężczyzny, a kiedy wykonał ostrożnie jej polecenie, zasłaniając niezgrabnie pośladki, pchnęła go delikatnie ku Katsu. — Posłużysz nam za modela, manekina…
⠀⠀Na dowód tych słów chwyciła pierwszy lepszy materiał i zarzuciła go mężczyźnie na ramiona, niczym przygrube haori. Chwyciła go pod pachami zmuszając, aby rozprostował ręce na boki, a potem jeszcze kilkakrotnie modyfikowała ustawienie ciała, aby prezentował się jak antyczny model, ideał piękna, wzór męskiego ciała.
⠀⠀— Co o tym myślisz, Katsu? — zapytała rozkosznie, kiedy z dziecięcą satysfakcją ubrała mężczyznę w kobiecie, zdecydowanie za krótkie i zbyt obcisłe ciuchy.
The silence is your answer.
Fakt, że Sui była w stanie oprzeć się żądzy krwi, był godny podziwu i świadczył o tym, że Katsu po raz kolejny wyśmienicie poradziła sobie z doborem odpowiedniego towarzystwa. Opanowany demon to był rzadki widok, zawsze jednak wart wysiłku i oczekiwań.
Na słowa skrzydlatego demona, Katsu uśmiechnęła się dwuznacznie.
- Oh, Suiren, mylisz się, jesteś AŻ moim gościem. Skoro zaszczyciłaś mnie swoim towarzystwem, należy ci się nieco rozpieszczenia z mojej strony. - Uniosła lekko kielich z resztką krwi. - Poza tym, moja droga, ja już zdążyłam nadszarpnąć przekąski z dzisiejszej uczty.
Kwestię planów co do mężczyzny pozostawiła na razie bez odpowiedzi, przyglądając się jak Sui bawi się człowiekiem, stając się coraz bardziej bezpośrednią w stosunku do niego. Podziwiała ten piękny obraz demonicznej pewności siebie i wyższości, które powodowały, że pruderia znikała w oczach. Nagość mężczyzny, którego los leżał w dłoniach dwóch okrutnych istot wyższych, nagle stawała się czymś naturalnym. Obnażenie człowieka było tylko dowodem na to, że jego istnienie w tym momencie ograniczało się wyłącznie do zapewnienia rozrywki. Zdawało się, że nawet on sam w pewnym momencie to zrozumiał. A jednak, jak na ironię, poruszana emocja wciąż trzymała się tego skomplikowanego ludzkiego umysłu, nie chcąc pozostawić go na pastwę beznadziejności sytuacji. Człowiek wciąż wierzył, że gdy tylko się sprawdzi, zostanie nagrodzony.
To było piękne i żałosne jednocześnie.
Gdy mężczyzna wstał, a Suiren zaczęła go ubierać, Katsu przez chwilę przyglądała się temu z dystansu, z malującym się rozbawieniem na twarzy. W końcu, gdy demon ukazał efekt końcowy, roześmiała się czarująco i wstała z kielichem w dłoni.
- Powtórzę się, ale tak jak zawsze podziwiałam twój dobry gust, tak dzisiaj niemalże przeszłaś samą siebie.
Susumu stał nieco zdezorientowany, jednak, wiedząc, że od tego zależało jego życie, wciąż starał się robić dobrą minę do złej gry. Katsu podeszła do niego i przesunęła palcem po rozcięciu na policzku, zgarniając nieco krwi. Wsunęła palec do ust i zastanowiła się przez chwilę.
- Jak się czujesz, Susumu? - spytała z delikatnym uśmiechem i przekrzywiła nieco głowę, przyglądając się mężczyźnie. Sprawiała wrażenie zaciekawionego kota, który przygląda się myszy niemogącej wydostać się z pułapki. Zaintrygowana, jednak jeszcze nie w wystarczająco zabójczym nastroju aby ową mysz upolować i pożreć.
Wydawało się, że mężczyzna ma zamiar powiedzieć coś pokornego, Katsu jednak nie dała mu dojść do słowa.
- Pozwolisz tak się upokarzać?
Susumu otworzył usta ze zdziwieniem gdy demon uniósł lekko brew, w wyrazie chłodnego zaskoczenia.
- Spójrz na siebie. Wyglądasz jak żart. Myślisz, że ktoś taki zasługuje na to aby oddać nam swoją krew? Nie sądzę. - Bezlitośnie chwyciła go za podbródek, mocno, boleśnie, wbijając pazury w żuchwę. Spod jej palców pociekły krople krwi.
- A jak sądzisz, skoro nie zasługujesz nawet na bycie posiłkiem, czy możesz liczyć na cokolwiek innego z naszej strony? Czy nie skończy się to w taki sposób, że rozczłonkujemy cię dla rozrywki, a poszczególne marne części twojego ciała wyrzucimy gdzieś do lasu, gdzie być może jakieś zwierzę się nimi pożywi? To byłby dobry uczynek jak na demona, nie uważasz? Znaleźć zastosowanie dla czegoś tak bezużytecznego.
Mężczyzna nie był w stanie wykrztusić ani słowa. A Katsu? Oh, ona bawiła się wyśmienicie. Manipulacja emocjami człowieka była soczyście przyjemna, a opierdalanie go za to, że nie sprzeciwił się demonowi, gdy jasnym było jaka czekałaby go kara gdyby jednak zdecydował się to zrobić, rozkosznie niesprawiedliwe. Czyż nie na tym polegała ta pikantna szczypta szaleństwa? Nic nie musiało się zgadzać, nic nie musiało być rozsądne czy sprawiedliwe. Liczyło się tylko to co powie demon. A ten demon uwielbiał grać na emocjach ludzkich w sposób rażąco nikczemny.
Puściła żuchwę mężczyzny, który po raz kolejny padł na ziemię, na kolana, przed dwiema demonicami. Katsu rzuciła pusty kielich, który upadł tuż przed Susume i rozchlapał resztki krwi po ziemi.
- Nie zawiedź mnie kolejnym razem, Susumu.
Mężczyzna pokiwał głową, sięgnął po pierwsze lepsze ostre narzędzie jakie znalazł i podciął sobie nadgarstek. Krew spłynęła do kielicha wypełniając go po brzegi. Gdy już skończył, Susumu podał kielich Katsu, ona jednak pokręciła głową z rozbawieniem i wskazała na Suiren.
- Podziękuj za to, że zostałeś ubrany, człowieku. Materiał, który masz na sobie jest w tym momencie wart więcej od ciebie. Twoja w tym kwestia żeby postarać się to zmienić.
Susumu spojrzał na Katsu i pokiwał głową po czym zwrócił się do Suiren. Wyciągnął kielich w jej stronę i pokornie spuścił wzrok.
Katsu spojrzała na towarzyszkę i uśmiechnęła się urokliwie, a na dnie tego uśmiechu czaiło się okrutne rozbawienie.
⠀⠀Kobiecie nie dało się odmówić charyzmy, Katsu czarowała mężczyznę na jej oczach, jednocześnie ganiąc go jak i motywując do podjęcia większych starań. Robiła to w bezbłędny, urzekający sposób. Wprawa, a może naturalny talent? Czy Katsu-człowiek była chociaż trochę podobna do Katsu-demona, który brylował teraz wśród ciuchów, błyskotek i rozlanej, szkarłatnej krwi?
⠀⠀Suiren uniosła rękaw do ust, zagłębiając się w ten sposób w myślach. Materiał skrywał jej wygięte w subtelnym uśmiechu usta; oczy pozostały bez wyrazu. Susumu był uroczy, tak jak urocze bywają cesarskie pieski, ale to druga kobieta skradła całą jej uwagę. Wszystko w pomieszczeniu zdawało się drżeć w oczekiwaniu na kolejny jej ruch, kolejne słowo.
⠀⠀— To miło z twojej strony, iż zechciałeś dotrzymać nam dzisiaj towarzystwa — skomentowała i zaśmiała się rozkosznie. Każdy kto miał chociaż minimalny instynkt samozachowawczych wyczułby w tym śmiechu fałsz, groźbę.
⠀⠀Pierzasta nie miała jednak problemu, aby w tym zestawieniu odgrywać dobrego demona. Widziała już, jak wzrok mężczyzny rozświetla się na jej widok, jakby zrozumiał właśnie, że jedna z nich życzy mu brutalnej śmierci, a druga - śmierci łaskawej. Faworyzując jedną ze stron narażał się na ból i cierpienie, o którym nigdy nawet nie śnił. Paradował więc na kolanach, gotowy zadowolić na swój sposób każdą z nich.
⠀⠀Okropne, stwierdziła w myślach, nachylając się do ofiary.
⠀⠀Ludzka słabość poruszała jej sumieniem jak nic innego. A wytrwałość stworzeń skazanych z góry na porażkę potrafiła wypełnić ją inspiracją. Gdyby zajęła miejsce Boga - chociaż nie myślała o tym zbyt często, aby nie dopuścić się bluźnierstwa - dużo częściej darowałaby tym poczwarkom drugą szansę. Uważała bowiem, że zbyt wielu z nich stało się ofiarą zwykłego pecha, aby kiedykolwiek rozwinąć swoje skrzydła, pokazać kim są naprawdę.
⠀⠀A desperacja, zaraz obok nadziei, była uczuciem, która mogła pchnąć człowieka w stronę kiego właściwej natury.
⠀⠀Brzydkiej i brutalnej.
⠀⠀Suiren chwyciła kieliszek i wychyliła go w kierunku ust. Krew jednak zaledwie musnęła jej wargi, kiedy wpadła na pomysł znacznie ciekawszy, niż pasywne torturowanie mężczyzny. Kiwnęła w kierunku Katsu, wskazując podbródkiem na szkło.
⠀⠀— Katsu, moja droga, masz może jeszcze jeden, czysty? — zapytała i odłożyła wypełnione naczynie na bok. Jeszcze raz sięgnęła do ostrza, którym zranił się Susumu, uśmiechnęła się łobuzerko, kiedy człowiek wzdrygnął się mimowolnie. Przyglądała się zmieniającym na twarzy emocjom, kiedy zamiast zadać mu ból, łagodnie sięgnęła po drżącą od zranienia dłoń, w której umieściła nóż, po czym zamknęła jego palce na rękojeści.
⠀⠀Bez pośpiechu podwinęła rękaw swojego stroju, kilkakrotnie fałdując go w górę ramienia. Warstw było tak wiele, że minęła dłuższa chwila nerwowego oczekiwania, zanim skończyła. Wyciągnęła wtedy swoją kończynę w kierunku mężczyzny, zerkając na niego wymownie.
⠀⠀Twoja kolej, mówiła jej twarz.
The silence is your answer.
Katsu przyglądała się Suiren, a gdy demon spytał o kolejne szkło, uśmiechnęła się przebiegle i zaraz przyniosła drugi, bardzo podobny do pierwszego kielich, ozdobny i unikatowy. Zdawało się, że należały do tego samego zestawu, którego właściciele, zapewne już pożarci, z pewnością musieli mieć drogi aczkolwiek wyrafinowany gust.
- Proszę bardzo – podała naczynie Suiren, po czym odsunęła się o kilka kroków, opierając ręką o stojak z materiałami i przyglądając z zaciekawieniem poczynaniom demona.
Susumu posłusznie, chociaż nie bez zawahań, spełniał wolę Suiren, a szmaragdowe oczy Katsu obserwowały tę malowniczą scenę wyższości istoty potężnej nad stworzeniem niższym. W momencie, w którym Pierzasta wyciągnęła odsłoniętą rękę w stronę człowieka, Katsu uniosła lekko brwi, a na jej twarzy pojawił się cień zaskoczenia i czegoś, co można było nazwać głębokim zaciekawieniem. Niemalże fascynacją.
Suiren, ty piękna, okrutna bestio.
Susumu zdawało się nie był pewien co ma zrobić. Jego dłoń drżała, a spojrzenie uniosło się do, zdawało się łagodniejszej z oprawczyń. W oczach mogła zobaczyć błaganie, aby nie zmuszała go do niczego, za co mógłby stracić głowę. Widziała przerażenie i uległość. I tonę nadziei mieszającej się z desperacją.
Mężczyzna zamrugał kilkakrotnie, jakby wreszcie dotarło do niego co może zrobić. Drżące palce zacisnęły się na ostrzu i skierowały w stronę odsłoniętej ręki demona. Zaciekłość przebiła się przez przerażenie, gdy ostrze dotknęło skóry Sui. Jeżeli tylko mu na to pozwoliła, był gotów przeciąć tkankę by uwolnić bezcenną krew.
Katsu patrzyła na to ze świecącymi oczami i przygryzioną wargą, która zdradzała rozbawiony uśmiech. Uniosła dłoń do ust, jakby chciała tym samym wyrazić zniecierpliwienie i nieco skryć chęć wybuchnięcia śmiechem. Przygryzła długie pazury, czekając na reakcję Suiren. Nie odzywając się, żeby nie zaburzyć tego pięknego przedstawienia. Nie wtrącając się, żeby nie wybijać demona z obranej przez niego roli. Czekała na finał, który mógł przybrać wszelką postać. Czy liczyła na rozlew krwi? Czy na głęboko sięgającą, okrutną manipulację?
Szczerze?
Jedno i drugie brzmiało wyśmienicie.
⠀⠀Nie mamy całej nocy, złotko, mówiło jej spojrzenie, choć nawet teraz twarz demonicy nie wyrażała nic, poza uprzejmą obojętnością.
⠀⠀Wydawało się, że mową ciała dała mężczyźnie bardzo jasne komunikaty, a jednak ten nadal nie miał pewności. Dłoń Suiren chwycił tak ostrożnie, że z ledwością to poczuła. Równie powoli uporał się ze znalezieniem żyły, która pod jasną skórą kobiety ukryła się zadziwiająco głęboko.
⠀⠀— Zrób mi tą przyjemność, Susumu. — Spojrzała mu w oczy, próbując odszukać w nich odrobiny szaleństwa. Nóż zawisł nad przegubem; oboje celebrowali tę chwilę. — Nie przejmuj się za bardzo naszymi słowami... to taki humor demonów. Nie zawsze brzmi zbyt przyjaźnie — zapewniła, nawiązując do wcześniejszej wymiany.
⠀⠀I nie było to nawet kłamstwo. Kiedy umysłu nie ogranicza strach przed śmiercią, albo kiedy jej zasady są bardzo oczywiste, łatwiej doszukać się przyjemności w cierpieniu. Jedno szybkie cięcie nie mogło jej zaszkodzić, lecz mężczyzna drżał ograniczony przez zwój ludzki umysł.
⠀⠀Chłód stali była kojąca, a kiedy ostra krawędź uszkodziła nieskazitelne płótno, w ciało Suiren wstąpiła skrywana głęboko ekscytacja. Czekała, aż rana się powiększy, a ciepła krew zawiruje w malutkim dołeczku. Wkrótce było jej tak wiele, że zaczęła się przelewać w kierunku podstawionego naczynia. Gęsta, aksamitna ciecz w barwie dojrzałego granatu.
⠀⠀— A teraz... — Suiren odsunęła dłoń, ale zatrzymała ją w powietrzu, aby Susumu mógł być świadkiem, jak rana zasklepia się całkowicie. Wtedy sięgnęła do kielicha i podała ją mężczyźnie. — Do dna, Susumu.
⠀⠀W międzyczasie, kiedy ludzki gość wahał się po raz kolejny, Suiren zebrała resztę krwi ze swojej dłoni i strzepała ją do wnętrza drugiego szkła, mieszkając odrobinę z obecną zawartością. Spojrzała na Katsu bez słowa, zastanawiając się chwilę w milczeniu.
⠀⠀Kątem oka dostrzegła, że szkarłatne plamy zbrudziły skraj szaty, którą dzisiaj przywdziała. Czerwień krwistych kwiatów rozkwitła również na innych kreacjach, które walały się pod ich nogami. Ostatecznie wcale nie chodziło o materialne dobra.
⠀⠀— Wygląda na to, że zbrudziłam niektóre wzory. Mam nadzieję, że Zashiki-Warashi nie będzie na mnie zła — wymamrotała znudzonym tonem. Podparła się na ręce i podniosła ostrożnie do pionu. Płynnym ruchem wyminęła przeszkody i znalazła się znowu przy Katsu, podając jej drugi kielich. — Chyba nie odmówisz? — zapytała i uśmiechnęła się ciepło. Wolną dłonią zawinęła kosmyk za ucho i poprawiła fałdki materiału pod szyją. Tą samą ręką chwyciła za kołnierzyk drugiej kobiety i ten również wygładziła do idealnego stanu.
⠀⠀Na pewien sposób, nawet spotkania pozornie tak przyjazne, jak to, przez obecność demonów przypominały bardziej taniec okrążających się wilków, niżeli zwyczajną rozmowę.
⠀⠀Susumu ostatecznie przechylił kielich. Odgłosy jego łapczywego przełykania przerwały przyjemną ciszę pokoju.
⠀⠀Pierzasta uśmiechnęła się, nie spuszczając spojrzenia z Katsu.
The silence is your answer.
- My po prostu traktujemy mordercze groźby jako element dobrego wychowania i wyrazu szacunku – odparła, a jej głos brzmiał tak niewinnie, że niemalże można było uwierzyć, że wcale nie ma ochoty parsknąć śmiechem. Nie była to skomplikowana gra, raczej celowo słabo skrywane szyderstwo. - Taka demonia zasada, jak czujesz do kogoś nutę sympatii, co najmniej raz musisz mu życzyć bolesnej śmierci.
Przyglądała się jak Suiren wręcza mężczyźnie kielich. Przez moment Katsu obstawiała, że demon nie pozwoli się nawet skaleczyć, szczerze i bezpruderyjnie pragnęła zobaczyć te spektakularne pióra w kompozycji domieszki szkarłatu. Suiren wybrała jednak okrutną manipulację i Katsu pozwoliła sobie posłać jej drobny uśmiech, wyrażający coś, co mogło być wyrazem uznania za dokonany wybór. Dla niej była to zdecydowanie bardziej zabawna droga.
Ledwo dostrzegła, że materiały u ich stóp uległy zabrudzeniu krwią. W obecnej grze, nie miało to znaczenia.
Gdy pierzasta podeszła do niej z kielichem, który zawierał w sobie mieszankę krwi człowieka i demona, Katsu skinęła głową w podziękowaniu i wzięła naczynie do ręki. Zatoczyła szkłem koło, pozwalając aby krew rozlała się po wewnętrznych ściankach i uwolniła nieco aromatu.
- Bezcenny dar. Nie wszyscy rozdają go tak pochopnie – zauważyła wsadzając palec do kielicha i mocząc go w szkarłacie. Na koniec wsadziła ów palec do ust i oblizała z krwi. Uśmiechnęła się szeroko, a palec został przy jej dolnej wardze, podczas gdy ona przyglądała się Suiren jakby nie potrafiła jej do końca ocenić. I, z tego co było widać w jej oczach, bardzo jej się ten fakt podobał.
- Im dłużej na ciebie patrzę, tym silniejsze odnoszę wrażenie, że jesteś kimś wyjątkowym, Suiren.
Nie było to puste pochlebstwo. Swoim brzmieniem nie przypominało niczego więcej aniżeli prostego stwierdzenia. Tak jak stwierdza się, że ktoś jest morderczym pomiotem szatana, co, warto zaznaczyć, w ustach Katsu byłoby akurat nie lada pochwałą. Tym razem jednak jedynie niebezpieczne iskry widoczne w szmaragdowych tęczówkach mogły zdradzić cokolwiek, gdyby ktoś wystarczająco dobrze się im przyjrzał. Wtedy i tylko wtedy może dostrzegłby cień sympatii i czegoś, co najlepiej można było porównać do pożądania.
- Jak się czujesz Susumu? - spytała z niewinnym zaciekawieniem, nie odrywając spojrzenia od Suiren i wciąż smakując pozostałe na jej języku krople szkarłatu.
⠀⠀Nie będzie na kogo zrzucić winę. Ciężar presji, bezradności i desperacji przygniotą go do ziemi i już nigdy nie podniesie się z klęczek. Nawet, gdyby jakimś cudem przeżył dzisiejszą, jakże uroczą noc.
⠀⠀— Do dna! — zapiała radośnie i klasnęła w dłonie, kiedy ostatnie strużki krwi spłynęły w dół kielicha prosto między wąskie wargi mężczyzny. Jeszcze chwilę pochłaniał krew w małych łyczkach, w akompaniamencie paskudnych dźwięków wymuszonego przełykania, ale w końcu szkło zadźwięczało na blacie. Puste. — Dobra robota, Susumu — zapewniła.
⠀⠀Pochłonięcie takiej ilości płynu samo w sobie było wyzwaniem. On zrobił to jednak jednym tchem, może dlatego, aby nie poczuć nieprzyjemnego smaku. Niemniej jednak, poradził sobie z zadaniem, które postawiła przed nim kobieta. Suiren nie mogła go więc całkowicie zignorować. Nie był wyłącznie głupi, ale również potwornie, skończenie zidiociały. Uśmiech sam pchał się na usta.
⠀⠀Udzieliła jej się beztroska towarzyszki. Czy Katsu właśnie tak spędzała swoje wieczory? Torturując się i znęcając nad ludźmi, którzy w oczywisty sposób byli niedoskonali i podatni na popełnianie błędów? Taką samą satysfakcje przynosiło przypalanie mrówek przez szkiełko. Niewielu jednak było gotowych przenieść znęcanie się do skali... chociażby człowieka.
⠀⠀Jakby nie patrzeć, ludzie śpiewali, tańczyli i pisali książki. Nie byli tak całkowicie bezużyteczni, skoro Bóg pozwolił im być rozrywką dla demonów. Nie tylko pożywieniem, ale również atrakcją. Samo posiadanie jednego z nich obok siebie musiało drugą kobietę niezmiernie zadowalać.
⠀⠀Suiren zamrugała powoli, rozważając w myślach słowa Katsu.
⠀⠀Kimś wyjątkowym?
⠀⠀Jako demon nie wyróżniała się niczym szczególnym. Ani wyglądem, ani zachowaniem. Wielu pobratymców balansowało na granicy obojętności, gdyby zapytać je o stosunek do rasy ludzkiej. Nie była też szczególnie silna, ani inteligentna, chociaż bez wątpienia wywodziła się z rodu co najmniej samurajskiego. Świadczyły o tym jej umiejętność czytania, pisania, a nawet liczenia. Miała też pewne wspomnienia - a raczej ich przebłyski - odnoszące się do roli bożków w życiu pospolitego mieszkańca. Nawet kiedy pierwszy raz się ocknęła, było to w okolicy poświęconej Hachimanowi. Nigdy jednak nie odważyła się otwarcie któregokolwiek z nich czcić. Chętnie przyjmowała wyłącznie łaski, którymi jak jej się zdawało, cieszyła się od zawsze.
⠀⠀Co więc specjalnego widziała w niej Katsu?
⠀⠀— Co masz na myśli, moja droga? — zapytała w końcu, przechylając głowę w zastanowieniu. Susume musiał sobie poradzić przez chwilę bez ich uwagi. Czy już teraz odczuwał skutki spożycia krwi? — Przy tobie i twoich rozrywkach wydaje się być sobie przynajmniej nudna. W ten sposób zabawiam się raczej sporadycznie i nigdy na podobną skalę. Nie poświęcam też zbyt wiele czasu na polowaniach. Robię to właściwie wtedy, kiedy inne zajęcia nie wchodzą w grę. Podejrzewam, że Stwórca nawet się mną nie interesuje, bo jestem w najlepszym wypadku... porządna. — Ziewnęła pokazowo, a potem położyła dłoń upiększoną piórami na ramieniu Katsu. — Ty za to wydajesz się być prawdziwie intrygująca. Nie zdziwiłabym się, gdybyś szybko wylądowała na najwyższych szczeblach hierarchii. Każdemu należy się odrobina zabawy... Najwyższy doceniłby twój kunszt w tej specjalizacji.
⠀⠀Ich rozmowę przerwało pierwsze, nieśmiałe charknięcie dobywające się od strony Susumu.
⠀⠀Potem mężczyzna wypluł na ziemię duży, krwisty kwiat.
⠀⠀Suiren uśmiechnęła się lekko, czekając na odpowiedź kobiety.
The silence is your answer.
Patrząc na Suiren, która powoli odkrywała swoje demoniczne karty, Katsu czuła jak z jej umysłu uwalniają się cząstki tego pięknego chaosu, niczym z popękanego dzbana, zaczynały wypływać wprost do jej jaźni. Oleiste, lepkie i cuchnące. Cudowne szaleństwo spływało po niej powoli, przyklejając się do skóry, drążąc dziury w mięśniach, zaburzając zmysły i otaczając demona znajomym poczuciem wolności.
Susumu wypił cały kielich krwi, lecz Katsu nie mogła spuścić wzroku z pierzastego demona, który swoją osobą, w jej wyobrażeniu, przyćmił całe piękno w pomieszczeniu. A tego piękna wcale mało nie było.
Wątpliwości Suiren, które zaczęła wypowiadać na głos, z każdym jej kolejnym słowem sprawiały, że na ustach Katsu pojawiał się delikatny, cwany uśmiech. Zupełnie jakby demon swoimi słowami tylko potwierdzał jej własną teorię. Swoją dłonią przykryła dłoń Sui, która spoczęła na jej ramieniu, po czym chwyciła ją delikatnie i przysunęła sobie do ust, obdarzając jej wierzch subtelnym pocałunkiem. W szmaragdowych tęczówkach czaiło się szczere rozbawienie.
- Pośród wszystkich demonów, rzadko kiedy zdarzają się takie, które mówią o sobie w tak otwarcie krytyczny sposób jak ty, Suiren – roześmiała się lekko, zaraz jednak wyciągnęła skądś duży pierścień z pięknym szafirem w środku, żeby następnie nasunąć go na serdeczny palec demona. Uniosła lekko rękę Sui, jakby podziwiała efekt jaki dawała biżuteria, po czym w końcu ją wypuściła. - Ślepe pragnienie władzy sprawia, że nasz gatunek staje się nużąco przewidywalny. Tworzy się z tego żałosny wyścig szczurów. Wszyscy tacy sami, gotowi podłożyć nawet własne ciało pod cudze nogi, tak aby nikt nie mógł doświadczyć łaski większej niż oni. Grają silnych, udają potęgę, której nie posiadają, starając się ukryć przerażenie przed najwyższymi z naszego gatunku. Szczury. - Uniosła lekko lewą brew. - Ty natomiast, Suiren, szukasz potęgi, lecz… oh spójrz na siebie. Jesteś piękna i wyniosła. Wytrawna. - Jej oczy zabłysły, a dłoń z kielichem uniosła się nieco. - A to nie jest smak szczurzej porażki.
Uniosła kielich do ust i przełknęła nieco krwi, pozwalając aby szkarłat zabarwił jej usta. Uśmiechnęła się niebezpiecznie i podsunęła kielich Suiren.
- Niektórzy mogą stwierdzić, że już rozwinęłaś swoje skrzydła, lecz, wybacz mi śmiałość, uważam że nie pokazałaś nawet połowy ich okazałości. - Przesunęła spojrzeniem po piórach, a w jej oczach widać było coś, co łudząco przypominało pożądanie. Ciężko było jednak stwierdzić czy dotyczyło ono bezpośrednio osoby demona, czy owego piękna, o którym mówiła.
Czy to był podziw, czy była to manipulacja? Czy Suiren mogła dostrzec jak bardzo umysł Katsu potrzebował takich bodźców, jakich dostarczała mu jej własna osoba? To nie była zwykła rozrywka. To była czysta przyjemność, którą osiągała poprzez wyciąganie z demona tego, co było w nim najpiękniejsze. Okrucieństwa, o które sam mógł siebie nawet nie podejrzewać. Złośliwości, skrytej gdzieś pod maską obojętności. Szaleństwa… chociaż tego subtelnego. Tego, które przejawiało się w decyzjach podjętych bez przyczyny, pragnieniach powstałych ze szpetnych bodźców, czynach, które nie miały popierających je argumentów.
Jednocześnie jej słowa odnośnie wyścigu szczurów zdawały się szczere. Ślepa rywalizacja ją obrzydzała i chociaż sama pozostawała przykładem indywidualizmu, a kilka trupów na drodze do jej celu wcale jej nie przeszkadzało, starała się nie być jednym z koni pędzących szaleńczo pod batem na torze wyścigowym. Jeżeli pragnęła złotego pucharu, była gotowa wejść na trybuny i po prostu go wziąć.
Katsu zrobiła krok w stronę Sui i położyła dłoń na jej policzku, przesuwając kciukiem po bladej skórze. Jakby podziwiała dzieło sztuki, co w zasadzie nie było dalekim od prawdy porównaniem.
- Twoja pokora na tym etapie jest zbędna – wymruczała z niebezpiecznym uśmiechem, zsuwając dłoń z policzka demona i zostawiając po sobie delikatne zadrapanie paznokciem, które miało zniknąć w ciągu następnych kilku sekund. - Rozwiń skrzydła Suiren. Masz sporo do pokazania.
Spojrzała ponad jej ramieniem na mężczyznę, który pochylał się nad podłogą i dławił krwią. Uniosła lekko brwi i uśmiechnęła się urokliwie.
- Susumu, czyżbyś czuł już tę cudowną potęgę, wstępującą w twoje ciało? Rozchodzące się soki nieśmiertelności, które cię zbawią od cuchnącej i pełnej bólu śmierci? Jeszcze nie? Cóż… daj sobie czasu. Na prawdziwego kopa trzeba jeszcze chwilę poczekać.
Spojrzała na Suiren, a jej oczy przepełnione były nieprzyzwoitą rozkoszą.
⠀⠀— Być może jest tak jak mówisz Katsuragi, być może dopiero co wyklułam się ze swojej skorupy, ale... nie pragnę rozpościerać skrzydeł. Wolałabym pozostać nic nieznaczącym cieniem — odpowiedziała ostrożnie, z ledwo wyczuwalną szorstkością. Nie zamierzała przeciągać tego tematu, który zdawał się dotyczyć tylko i wyłącznie tego kim może się stać i co powinna zrobić. Jeżeli dziewczyna nie dostrzegała, że niepewność jest bardziej wyrafinowana od bezpośredniej siły - jej strata.
⠀⠀Nie chodzi o to co Suiren powinna robić, ale o to co mogłaby zrobić.
⠀⠀A mogła wszystko, prawda? Im mniej pokazywała, tym więcej tajemnic kryła wśród piór. Może właśnie to nie dawało Katsu spokoju. Niepewność, na co stać jej gościa? Wszystko co dotychczas zaprezentowała było powierzchowne, ostrożne i dużo bardziej niewinne, niż należało się spodziewać po demonie jej postury.
⠀⠀W końcu kiedy pióra obrastały ramiona Suiren, górowała ona znacznie nad drobną sylwetką Katsu. Różnica była tym bardziej widoczna, kiedy dłoń kobiety musiała unieść się znacznie, aby tknąć policzek swojego gościa. Nie było w tym geście żadnej intymności, albo nie wyczuwała jej pierzasta. Jeżeli już, poczuła od Katsu wyłącznie zawoalowaną prowokację.
⠀⠀Jakby w odpowiedzi, Susumu rozpłaszczył się na ziemi wypluwając z siebie kolejne kwiaty, które niczym żywe stworzenia zaczęły oplatać wszystkiego otwory w jego głowie: usta, nos, uszy, oczodoły... Mężczyzna bez wątpienia cierpiał, lecz od krzyku powstrzymywały go ciasno zwinięte szkarłatne płatki, które zatykały dopływ tlenu. Niedługo po tym zaczął się telepać spazmatycznie, walcząc o oddech.
⠀⠀— Idiota... — mruknęła z obrzydzeniem, zerkając ponad głową Katsu w jego kierunku.
⠀⠀Niebawem posinieje na twarzy i przestanie być tak ładny, jak kilka minut temu. Bogowie nie rozdawali kart sprawiedliwie, jednemu dali bogactwo i piękno, a innym biedę i harówkę do śmierci. Przyjemnie było jak raz sprzeciwić się narzuconej odgórnie talii i odebrać dzieciom ziemi, to, co biorą za pewne.
⠀⠀Z drugiej strony, w żołądku zakręciło jej się z obrzydzenia.
⠀⠀— Dosyć. Odbierasz wszystkim chęć na kolację — stwierdziła, jakby było to największym problemem zaistniałej sytuacji.
⠀⠀Pewnym ruchem odsunęła od siebie Katsu, a potem nachyliła się nad Susumu łapiąc go za włosy ponad karkiem. Zrobiła to bez wysiłku, jakby dobrze zbudowany mężczyzna ważył nie więcej od królika. Z równą swobodą sięgnęła do jego ust, wepchnęła całą dłoń do gardła i wyszarpnęła garść roślin niczym chwasty. Te rozlały się w jej dłoni zamieniając się znowu w krwawą papkę.
⠀⠀Brwi Suiren uginały się ku sobie w obrzydzeniu.
⠀⠀— Ludziom brakuje odwagi do walki — stwierdziła, głaszcząc pomarszczone, spocone czoło mężczyzny, który leżał przy jej stopach łapiąc powietrze małymi, łapczywymi haustami. Suiren przeniosła wzrok na Katsu, a szczególnie na kielich trzymany przez nią w dłoni. — Pij.
The silence is your answer.
Łatwo było jej uwierzyć, jeżeli tego właśnie sobie życzyła.
A jednak tej nocy, w Yuzuwai, przed Suiren, oblicze Katsu było dalekie od niewinności. Nie udawała dobrych intencji, nie było fałszywej uprzejmości czy zakłamanego podziwu w jej słowach. A przynajmniej nie sposób było się tego dopatrzeć. Ta słodycz nie była też wcale tak słodka, jakby się mogło wydawać. Ponad wszystko, to co biło od postaci drobniejszego demona, to wydźwięk zaintrygowania i ciekawości. Suiren była zarówno wyzwaniem jak i okazją do zabicia nudy. I oczywiście jej piękno wzbudzało szczery podziw, lecz słowa Katsu były raczej drogą do podjudzenia pierzastego demona, aniżeli czczą słodyczą laną na uszy stworzenia, prawdopodobnie potężniejszego od niej samej. Czy chciała zobaczyć jak daleko Sui może się posunąć? Czy chciała po prostu przetestować prawdziwość własnych słów, według których tak bardzo różniła się od innych demonów?
Jedno było pewne – zdecydowanie nie dawało jej spokoju cóż takiego jeszcze mogła odnaleźć pod tą piękną powłoką piór i chłodu.
Ah no tak, zapomniałabym dodać, że fakt igrania z ogniem również był wysoce pociągającą rozrywką.
Z początku naprawdę niewiele uwagi poświęcała kulącemu się na podłodze Susumu, dlatego też, to co się z nim działo nie wzbudziło zainteresowania Katsu. Dopiero jak dostrzegła leżącego na ziemi kwiata, którego człowiek wyrzucił z gardła, uniosła delikatnie brwi ku górze i przeniosła powoli wzrok na Suiren. Jej usta wykrzywiły się w pięknym popisowym uśmiechu, który zawierał w sobie cały urok postaci demona.
- Widzisz Suiren, już mi się otwierasz!
Fakt, że Sui uchyliła rąbka tajemnicy odnośnie swoich możliwości, był dla Katsu czymś niezwykłym. Zazwyczaj demony kryły swoje umiejętności, strzegąc ich niczym największej tajemnicy. Dla wielu ukazanie swoich atutów było utratą przewagi. Sui natomiast potraktowała swoje DBA jako element gry, co Katsu szczerze doceniła w tej samej chwili, w której zrozumiała z czym ma do czynienia.
- Choćbyś usilnie próbowała się opierać, nie będziesz w stanie pozostać jedynie nic nieznaczącym cieniem. - Przy ostatnich słowach, cały urok wcześniejszego uśmiechu został przyćmiony przez drapieżny cień, który przemknął przez oblicze Katsu. Nie sposób było się jednak doszukać w postawie demona chociażby odrobiny wrogości. Zdawało się, że całe to spotkanie było dla niej naprawdę przednią rozrywką. Wskazała na kwiaty leżące na ziemi oraz mężczyznę, który wił się na ziemi, starając się pozbyć wyrastających z jego gardła pnączy.- I to bez względu na moje czy twoje próby.
Przyglądając się jak Suiren uwalnia Susumu z okrutnych więzów przyrody, na nowo zaczęła badać zawartość swojego kielicha. Gdy pierzasty demon zmienił rośliny w krwistą papkę, wyraz twarzy Katsu, w przeciwieństwie do Sui, nie zawierał w sobie ani krzty obrzydzenia. Jedynie fascynację.
Na słowa pierzastej, które łudzącą przypominały wydanie polecenia, ciemnowłosa uśmiechnęła się urokliwie.
- Uwielbiam hazard – rzuciła z rozbawieniem, po czym uniosła kielich nieco. - Twoje zdrowie Suiren. Żebyś znajdowała więcej przyjemności w tym, na co pozwala ci twoja piękna natura. Bo życie to niesprawiedliwa i cuchnąca gra, w której czasami trzeba stawiać na niebezpieczne karty, jeżeli chce się doznać odrobiny słodyczy.
Mrugnęła do niej zalotnie i wychyliła całą zawartość kielicha. Odrzuciła naczynie na bok i uniosła ręce robiąc zgrabny piruet. Niczym wyzwolona przez jedną decyzję, w której wszystko stawiała na bardzo zabawową kartę.
- Kto by pomyślał że dzisiejsza noc będzie opływała w takie rozrywki, prawda Susumu? - Roześmiała się dźwięcznie i zaczęła na nowo rozglądać po materiałach leżących u ich stóp. Sprawnym ruchem ściągnęła z siebie to co miała obecnie, zupełnie nie przejmując się obecnością człowieka i demona. Umysł Katsu zwyczajnie nie potrafił utworzyć takiej emocji jak wstyd. Ubranie szybko opadło na podłogę, ponieważ i tak nie było zbyt obfite. Pod spodem oczywiście nie miała nic.
Demon schylił się po cienki fragment materiału i owinął wokół siebie, tworząc wzór ładnej sukni, typowo dla Katsu niezbyt jednak przyzwoitej jak na obecne czasy. Odwróciła się do Suiren, żeby spojrzeć w jej oczy i uniosła lekko brwi.
- Powiedz mi, na cóż teraz masz ochotę, piękny Żurawiu?
⠀⠀— Masz o mnie zbyt wysokie mniemanie... — westchnęła, cały czas przesuwając palcami po rozpalonym czole mężczyzny. Jeżeli dopisze mu szczęście, obrażenia wewnętrzne szybko go zabiją. Jeżeli pecha - przeżyje. A Suiren wątpiła, aby kwiaty dostatecznie zdemolowały jego krtań.
⠀⠀Krew, którą teraz z siebie wypluwał była jego własną. Gęsta, ciemnoczerwona i lepka. Wchodziła w słoje drewnianej posadzki zostawiając na eleganckiej powierzchni nieusuwalne plamy.
⠀⠀W Yuzuwayi pełno było nowych, niewytartych jeszcze paneli. Widziała je to tu, to tam. Pojawiały się co jakiś czas, a właścicielka szwalni nigdy nie zwracała na to uwagi. Nikt nie mówił o tym głośno, ale ukryty w gąszczu budynek bardzo często służył wielogodzinnym egzekucjom. Bo jak inaczej nazwać to, czym same się teraz zajmowały?
⠀⠀Nad Susumu wisiało widmo śmierci w męczarniach.
⠀⠀Wyglądała przy nim jak matka kołysząca dziecko do snu. Delikatna i czujna. Roztaczała wokół siebie aurę spokoju, ale każdy kto śmiały go naruszyć musiałby zmierzyć się z konsekwencjami swojej bezczelności. Z siłą, której brakowało materialnej formy i właściwego określenia. Jeżeli coś posiadało formę, miało też swoje granice.
⠀⠀Ale jeżeli nie wiesz nawet, czego się obawiać? Jak masz zamiar się przed tym obronić?
⠀⠀— Ale nie zamierzam dłużej wyprowadzać cię z błędu. To byłoby... męczące. Wymagałoby pewnych nakładów siły i starań. — Uniosła wzrok na sufit, kręcąc nieznacznie oczami. Może gdyby widziała przed sobą jasny cel, byłoby inaczej. Ale wędrując przed siebie w mroku sądziła, że idąc do przodu robi to tylko i wyłącznie dla samego faktu kroczenia. Jeżeli przestanie, równie dobrze mogłaby być martwa, ale egzystencja napawała ją równą obojętnością. Postanowiła żyć tylko i wyłącznie dlatego, żeby zobaczyć, czy to cokolwiek zmieni.
⠀⠀Bogowie patrząc na nią nudzili się zapewne równie mocno.
⠀⠀— Spójrz tylko na siebie. Dobrze wiesz, co znajduje się w kielichu, ale mimo to ryzykujesz. Nie... doskonale wiesz, co zaraz nastąpi. Teraz, skoro już ci to pokazałam, byłoby wielką stratą, gdybym się wycofała. Co niby bym w ten sposób osiągnęła? Niewidoczną groźbę, że pewnego dnia rozsadzę ci wnętrzności za sprawą pstryknięcia palcem? — Spojrzała w dół, na Susumu, którego głowa znalazła sobie miejsce na jej udach. Nie kaszlał już, ale wyglądał na zahipnotyzowanego ich wymianą. Jego oddech był ledwo wyczuwalny. Możliwe, że już teraz umierał powoli, chociaż na razie jego bezwładne ciało straciło po prostu kontakt z rzeczywistością. — Prawda jest taka... — zaczęła, ale nagość Katsu należało skomentować, chociażby uniesieniem brwi. — Prawda jest taka, Katsurugi, że nie wiem co się właściwie stanie, jeżeli pstryknę palcami. Czy to jest to, co inne demony nazywają swoją sztuką krwi?
⠀⠀Uśmiechnęła się łagodnie, unosząc wzrok na sylwetkę zasłaniającą jej światło. Cienki materiał tańczył jak mgiełka na wietrze, chociaż do wnętrza szwalni nie trafiały podmuchy. Działo się tak za sprawą ruchów roznegliżowanego ciała, którego wyraźny zarys dało się wyłowić spod niepraktycznej zasłonki.
⠀⠀— Równie dobrze możesz umrzeć. Czy to strój, w którym chciałabyś zginąć? — upewniała się, wyciągając przed siebie ramię tak, aby dotknąć gładkiej jak jedwab łydki szlachcianki.
⠀⠀Przeciwną dłoń uniosła na wysokości twarzy, trzymając kciuk i środkowy palec oparte o siebie w charakterystycznym geście. To tylko krótkie, szybkie 'klik'. A potem mogłoby być już po wszystkim.
The silence is your answer.
W końcu odwróciła się od lustra, w którym przez wcześniejszą chwilę spoglądała na swoje ciało owinięte drogocennym materiałem. Przesunęła spojrzeniem po Suiren, jakby trawiąc jej słowa, a w jej postawie nic nie wskazywało na to, aby w jakikolwiek sposób obecna sytuacja pozbawiła ją pewności siebie czy też dobrego humoru. Jej oczy wciąż pozostawały ślepiami kota, który był w trakcie interesującego polowania.
Poczuła dłoń na łydce, a ten dotyk sprawił że Katsu ukucnęła naprzeciwko demona, który na swoich kolanach wciąż miał konającego człowieka. Sięgnęła z ziemi po kwiat, którego Susumu wypluł na samym początku i wsunęła go we włosy mężczyzny, niczym ozdobę, wieńczącą ten upiorny widok.
- Groźbę, Suiren? - spytała mrukliwie z delikatnym uśmiechem. - Szczury potrzebują gróźb aby siać pusty strach wśród tych, u których nie są w stanie wzbudzić szacunku w inny sposób. My dwie przyszłyśmy tutaj by poczuć przyjemność przepychu i nieuzasadnionego okrucieństwa. Odpowiadając na twoje pytania, Piękna Suiren, możesz to nazywać jak chcesz, jednak twoja sztuka krwi, tworzy z ciebie niepowtarzalne stworzenie i sama w sobie świadczy o niezwykłości, której tak się wypierasz. Jest to dar. Jest to też sukces twoich umiejętności.
Pochyliła się powoli nad demonem, jakby chciała złożyć pocałunek na jej ustach, jednak kilka centymetrów od celu zawisła w zawieszeniu. Nawet jej szmaragdowe tęczówki przez chwilę przesunęły się po wargach pierzastej, jakby oceniały ich prawdopodobny smak, zaraz jednak powróciły do poziomu oczu, a ona przygryzła delikatnie dolną wargę w uśmiechu. Mimo wszystko próżno było szukać wahania się w jej gestach.
- Z tą sztuką możesz zrobić wszystko co tylko chcesz, i ani ja, ani tym bardziej Susumu, nie będziemy cię powstrzymywać. Pytasz w czym chce umrzeć? - Uniosła lekko lewą brew, nie potrzebując nawet chwili na zastanowienie się. - Umazana krwią i obwieszona złotem i drogimi kamieniami, których nawet Yuzuwaya nigdy nie widziała. Wychwalająca Najwyższego w swoim ostatnim tchu. Chcesz być moim katem? Proszę bardzo, jednak przyznaj, że byłoby to okrutne marnotrawstwo tak dobrze rozpoczętej relacji. - Na koniec roześmiała się urokliwie, żeby zaraz po chwili sięgnąć po kwiat, który wcześniej ułożyła na człowieku. Wsunęła roślinę za własne ucho.
- Czujesz się niczym sędzia? Czujesz jak ciąży ci podjęcie decyzji, która zakrawałaby o nieuzasadnione zło, tak mocno wpisane w naszą naturę? Zabicie dla pokazu. Oh nie zrozum mnie źle. Potrafię docenić dobrą sztukę. Ciekawi mnie, czy moje ciało również ułożyłabyś sobie na kolanach?
Podniosła się nie pozostawiając sobie zbyt wiele czasu na rozważania nad ostatnim, zupełnie zapewne retorycznym pytaniem. Materiał zsunął się z jej ciała, gdy ona przeciągnęła się niczym kot, znów rozglądając się po rozrzuconych w pomieszczenie dobrach, zastanawiając się co następnego wypróbować. W międzyczasie jednak uśmiechnęła się drapieżnie.
- Pstryknij Suiren. To twój umysł, nie palce, podejmują decyzję co się wydarzy.
⠀⠀A na to nie możesz sobie pozwolić, prawda Katsuragi?
⠀⠀— A czymże jest rzeź dokonywana na ludziach, jeżeli nie marnotrawstwem? — wtrąciła, zanim słowa towarzyszki na dobre ucichły. — Nie liczę mięsa, które chodzi po świecie, aby zapewnić nam wygodny byt, ale ile niepotrzebnej krwi przelało się w Edo? Trupy, które tam padły mogłyby już do końca swoich dni służyć demonom, a mimo to Najwyższy rozkazał nam zalać ulice szkarłatem. Jak myślisz, dlaczego?
⠀⠀Delikatna dłoń zawisła nad policzkiem Susumu. Mężczyzna przebudził się na ułamek sekundy, ale mroki porwały go natychmiast w swoje objęcia. Na jego skroni zaperlił się pot, choć z twarzy odeszła mu niemal cała krew. W kontraście do wisielca, któremu głowa puchnie i sinieje, on leżał wygodnie, walcząc z błogim, anemicznym uczuciem. Każda kropla przepływająca przez zmiażdżoną aortę musiała przysparzać mu bólu, ale mózg walczył ostatkami sił, pompując życiodajny płyn w górę układu.
⠀⠀Suiren mogła sobie niemal wyobrazić, jak czerwień zalewa wewnętrzne tunele, niczym woda odkorkowany akwedukt. Widziała już wiele rozciętych, rozczłonkowanych ciał, lecz umysł nie był w stanie pojąć misternych zależności funkcjonującego organizmu. Przyłapała się więc na tym, że spogląda w twarz mężczyzny uśmiechając się niepokojąco.
⠀⠀— Dlaczego...? — powtórzyła, wracając myślami do rozmowy z młodą damą. — Jest to wyłącznie moje zdanie, ale uważam, że marnotrawstwo, materialność, władza, zabawa... wszystko to są tylko piękne słówka, pojęcia które nie mają dla Stwórcy żadnego znaczenia. Jest ponad ludzkimi ideami, których kult opiera się na ograniczaniu, stawianiu sobie granic, definicji. To, co dla mnie jest piękne dla ciebie może być brzydkie. Ty widzisz zielone, ja czerwone. — Wskazała na wałki materiałów, nie bacząc przy tym czy kolor zgadza się z jej słowami. Bo... jakie miało to znaczenie? — Ty żyjesz, a ja już dawno umarłam... a może to, co ja nazywam śmiercią dla ciebie byłoby jedynie uwolnieniem z łańcucha? — Na którym trzyma cię Muzan, dodała w myślach. — Innymi słowy... nasza relacja czy twoje życie nie mają dla mnie żadnego znaczenia, dopóki sama im go nie nadam.
⠀⠀Ułożyła usta w delikatnym łuku, opierając przy tym dwa najdłuższe palce na kości policzkowej. Opuszki nasmarowały na bladej skórze abstrakcyjne, bezkształtne maziaki z pomocą odrobiny ciemnej krwi.
⠀⠀Trudno było stwierdzić, do kogo właściwie należała.
⠀⠀Pstryknęła.
⠀⠀— Jestem jedynie narzędziem, przedłużeniem ręki Boga — usprawiedliwiła się skromnie, czekając aż wypita przez Katsu krew zamieni się w jej trzewiach na piękny, dorodny bukiet lilii.
⠀⠀Nie kłamała. Nie miała pewności, co dokładnie wydarzy się, jeżeli jej ogród zakwitnie w ciele demona. Czy rośliny rozsadzą wnętrzności towarzyszki? A może cienkie, szkarłatne gałązki wypełzną otworami jej ciała niczym nóżki pająka?
⠀⠀Dobrze, że kobieta sama pozbawiła się wszelkich ubrań, bo dzięki temu pokazu nie zasłonią zbędne błyskotki. Teraz była wyłącznie ona, jej nagie, zgrabne ciało i sztuka zrodzona z demonicznej krwi.
⠀⠀— Patrz dobrze, Susumu. Czy tego właśnie tak bardzo pragniesz? — zapytała cicho, bawiąc się znowu lokami omdlałego mężczyzny.
The silence is your answer.
- Jeżeli coś służy woli naszego Stwórcy, nigdy nie jest marnotrawstwem - odpowiedziała z rozbawieniem swojej towarzyszce, jakby wytykała jej prosty błąd. Uśmiechnęła się delikatnie, ewidentnie uznając, że to krótkie stwierdzenie tłumaczyło rozważania pierzastej na temat rzezi w Edo, w wystarczająco wyczerpujący sposób.
Pozory opadły, a w postawie demona, którego Katsu zaprosiła na wspólną ucztę, pozostawała tylko chłodna szczerość i, o Stwórco, była ona przepiękna. Tego właśnie oczekiwała po tym spotkaniu - uchylenia rąbka tajemnicy, bliższego poznania i otwarcia się. Nawet jeżeli należało za to zapłacić krwią i niestrawnością. Było warto.
Suiren siedziała z głową umierającego człowieka na kolanach, jakby z jednej strony podziwiała swoje okrucieństwo wobec niego, a z drugiej żałowała go. A Katsu, chociaż obnażona, to wcale nie czująca ani krzty wstydu czy słabości, przyglądała się temu z wyrazem, który mógł być zarówno podziwem jak i satysfakcją.
- Tak piękna i tak okrutna – wymruczała z rozkoszą po kolejnych słowach Suiren. Westchnęła też zaraz, jakby coś w wypowiedzi demona zdołało ją nieco zasmucić. Uśmiech na kształtnych ustach zelżał ledwo widocznie, żeby po chwili powrócić z niebezpiecznym blaskiem.
- Naprawdę sądzisz, że masz nad tym kontrolę. - Było to stwierdzenie nie wymagające żadnego potwierdzenia. - Wierzysz, że tylko ty jesteś w stanie nadać czemuś znaczenia w tym życiu. Życiu, które zostało ci darowane… Bez względu na to czy masz rację, czy też nie… - Zmarszczyła czoło po czym roześmiała się lekko. - Ah cholera to musi być nudne, Suiren. Jesteś chodzącym dowodem na istnienie niezwykłej siły. Nie przeczę, że nasz Pan jest ponad wszelkimi uciechami tego świata, takimi jak władza, przepych i związane z tym słodkie marnotrawstwo. Marnotrawstwo, które, chciałabym zaznaczyć, w momentach takich jak rzeź w Edo, jest wyrazem siły niezależnej od poświęcanych środków. Pięknym pokazem, który mógłby wynikać nawet z prostego kaprysu. Jeżeli taka była wola Najwyższego, tak musiało się stać.
Nabrała powietrza jakby chciała pociągnąć swoje rozważania, jednak zamiast tego westchnęła i rozłożyła ręce.
- Ale coś czuje, że nie będę w stanie cię dzisiaj do tego przekonać.
Uśmiechnęła się delikatnie, a jej wzrok znów padł na uniesione palce, gotowe do wydania decyzji.
Kiedy Suiren pstryknęła, Katsu roześmiała się głośno, niemalże radośnie, a był to piękny śmiech. Czarujący, dźwięczny, zupełnie niepodobny do stworzenia, którym była.
W pewnej chwili, śmiech nieco się załamał i chociaż Katsu uniosła dłoń do piersi, jakby coś ją zakuło w tym miejscu, z jej twarzy wcale nie schodziło triumfalne rozbawienie. Odchrząknęła, unosząc palec w geście przeprosin, a gdy się odezwała, jej głos był nieco stłumiony. Zapewne przez zielsko rozrastające się w jej trzewiach.
- To naprawdę zabawne Suiren… - zaczęła, lecz zaraz urwała próbując przełknąć rosnącą w gardle gulę, żeby jeszcze na chwilę odzyskać zdolność wypowiedzenia tego, co ewidentnie bardzo chciała powiedzieć. - Zabawne jak najpierw czemuś zaprzeczasz… Żeby później dać pokaz jedynej… i słusznej… prawdzie.
Zakaszlała po czym bez większych zawahań wsadziła sobie dłoń do gardła. Głęboko. Tak głęboko jak tylko pozwalała jej manipulacja ciałem, zdecydowanie głębiej niż byłby w stanie zrobić to człowiek.
Stała naga, więc na jej brzuchu widać było ruchy tego, co rosło w jej wnętrzu. Skóra podnosiła się w miejscach, w których rosło stworzenie Suiren, zupełnie jakby to jakiś potwór poruszał się pod skórą demona.
Wyciągając rękę z gardła, w zaciśniętych palcach Katsu trzymała naprawdę spory pęk pnączy lilii pajęczej, a sposób w jaki je wyjęła z własnego ciała, przypominał niemalże magiczną sztuczkę. Odrzuciła je na bok, zaraz też pozwoliła sobie na krótki atak kaszlu, a na dłoni którą zasłoniła usta pojawiła się spora ilość krwi. Gdy atak się skończył, ona z westchnięciem spojrzała na szkarłat, który został na jej bladej skórze, a wyraz w jej oczach zdawał się być nieco zaintrygowany. Przesunęła palcami po wnętrzu dłoni, rozmazując własną krew, która w następnej chwili wyparowała niczym woda.
Katsu uniosła spojrzenie na Suiren.
- Jesteś więc przedłużeniem woli samego Stwórcy, którego jednak posądzasz o całkowity brak zainteresowania własną osobą. Piękna ironia. - Uniosła lekko brwi, a jej usta wygięły się w lekkim uśmiechu. - Zakładam że celowa. Jesteś zbyt przenikliwa żeby pozwolić sobie na takie zaniedbanie.
Odkaszlnęła raz jeszcze, a w kąciku jej ust pojawiła się strużka krwi, którą Katsu zupełnie zignorowała. Przeciągnęła się, czując jak resztki roślin wciąż jeszcze sieją spustoszenie w jej żołądku, zdawało się jednak że była w stanie w dużym stopniu zignorować ten dyskomfort. Zmusiła własną krew, która napłynęła do trzewi wskutek uszkodzeń, do zwalczenia roślin, które powoli zaczęły obumierać. Czuła jednak że i tak będzie musiała się pozbyć powstałej w ten sposób mieszanki z żołądka. Nie chciała jednak robić tego w Yuzuwai.
⠀⠀Może gdyby rzeczywiście zaczęła go szczerze wielbić... Do tego jednak nie potrafiła się zmusić. Bóg napawał ją nie mniejszym obrzydzeniem, co ludzie, choć nigdy nie wyrażała takich myśli na głos. Owszem, stąpała po cienkim lodzie, ale nie zamierzała rozbić tej warstewki unosząc się przy tym dumą. Wiodła marne życie wierząc, że pewnego dnia trafi na własną ścieżkę szczęścia.
⠀⠀— Być może zrozumienie woli Najwyższego jest naiwnym pragnieniem. — Pokręciła głową na boki. — Nie na moje obecne siły.
⠀⠀Dłoń zatrzymała się na policzku Susumu, kciuk mimowolnie przesuwał się w górę i w dół gładząc napiętą skórę, ale tym razem wzrok i uwaga Suiren skupiły się na Katsu. Odgłos uderzających o siebie palców jeszcze przez chwilę był jedynym w tym cichym pomieszczeniu, lecz z każdą chwilą demon wyobrażał sobie unoszące się ku górze kwiaty.
⠀⠀A więc mogła w ten sposób nakarmić nie tylko ludzi.
⠀⠀W skupieniu śledziła spazmy targające Katsu, kiedy gałązki niczym pajęcze nóżki wspinały się po przełyku, niewidoczne za warstwami skóry, ścięgien i mięśni. Widziała jak kobieta walczy z naporem na ścianki gardła, jak liście, a może płatki puchną i zamykają swobodny przepływ powietrza. Spodziewała się kaszlu, był to w takim wypadku odruch bezwarunkowy, ale miała nadzieję, że z ust szlachcianki wypłynie nieco więcej krwi.
⠀⠀Szkarłat pasował do pudrowego odcieniu nagiej skóry.
⠀⠀To naprawdę zabawne Suiren…
⠀⠀Zmrużyła powieki. Nie czuła radości, będąc świadkiem widowiska. Emocje były dla niej niczym jedwabne nici, praktycznie niedostrzegalne. Połyskiwały w powietrzu, ocierały się o nią, lecz nie potrafiła ich złapać. Czasami wydawało się, że jest bliska szczerego uśmiechu, a potem nagle jej wargi bladły, ułożone w kształt wąskiej linii.
⠀⠀— Prawda? Taka sama jak to, że krew demona może uczynić człowieka jednym z nas? — zapytała, zagłuszając dźwięki towarzyszące penetrowaniu wnętrza ciała ręką demona. Katsu była najpewniej najbardziej demoniczną istotą, jaka stanęła na drodze Suiren. Nie posiadała może brzydkiej, wykręconej twarzy z przesadnie długim nosem, czarnych rogów czy czerwonej skóry, jak postaci z bajek dla dzieci, ale jej beztroskie podejście do ograniczeń pozornie ludzkiego ciała czyniło ją niebezpieczną.
⠀⠀Już teraz, naciągając sobie wnętrze gardła wydawała się bardziej plastyczną masą, niż konkretną, zdefiniowaną formą.
⠀⠀Jesteś zbyt przenikliwa żeby pozwolić sobie na takie zaniedbanie.
⠀⠀— A może po prostu to taka gra. Jeżeli chcę dostać się na szczyt, pewnego dnia będę musiała ściąć głowy wam wszystkim — odparła tym samym beznamiętnym tonem, którym prowadziła większość rozmowy. Oznaczało to, że podeszła do rozmowy poważnie. Słodkie uśmiechy i naiwne słówka zostawiała dla wrogów. Uniosła kąciki ust ku górze. — Piękny bukiet.
⠀⠀Może użycie demonicznej sztuki na innym demonie nie było najmądrzejszym rozwiązaniem, ale jeżeli kosztem zdobycia wiedzy było to, że również Katsu pozna sekret jej mocy, to godziła się na tą cenę. Kobieta była opanowana, doceniła prezent, który ofiarowała jej Suiren. Być może znała jego prawdziwą wartość.
⠀⠀— Katsurugi, czy nie byłoby z mojej strony nietaktem i zbytnią śmiałością zapytać, czy nie podarowałabyś mi tego człowieka? — zapytała nagle, przenosząc wzrok na Susumu, który chociaż w dalszym ciągu nie wrócił do zmysłów, nie wyglądał już jak zwierzę walczące o życie. Być może istniała nawet szansa na to, iż przeżyje. — Możesz poprosić w zamian o cokolwiek. Chyba go polubiłam.
⠀⠀Zmrużyła oczy i uśmiechnęła się. Powoli zsunęła głowę mężczyzny ze swoich kolan, unosząc się lekko do pionu.
The silence is your answer.
Stała więc, naga, z krwią spływającą z kącika ust, zaraz po tym jak przeprowadziła brutalną gastroskopię przy użyciu własnego ramienia. Można by pomyśleć, że powinna być obnażona i bezbronna, jednak plecy miała proste, a twarz skrytą w cieniu wymuszonej obojętności. Zignorowanie bólu i nudności było względnie możliwe, jednak ucisk odbierający możliwość zaczerpnięcia powietrza, oraz bezwarunkowe odruchy kaszlu, nie pozwalały jej znieść sytuacji z taką godnością, z jaką życzyła sobie ją znieść. Własnoręczne wyrzucenie większości kwiatów, z jednej strony przyniosło ulgę, z drugiej jednak wcale nie pozostawiło po sobie przyjemnych doznań.
Przeciągnięcie się miało być nonszalanckie, kosztowało ją jednak kolejny atak kaszlu, na końcu którego wypluła w kąt pomieszczenia sporą ilość krwi. Ta zgęstniała, jakby chciała coś sobą utworzyć, zaraz jednak rozpłynęła się bezwładnie.
Jeżeli chcę dostać się na szczyt, pewnego dnia będę musiała ściąć głowy wam wszystkim
Katsu roześmiała się słabo, nieco chrapliwie, co zakończyło się znowu krótkim kaszlem, po czym pokiwała głową, jakby ten komentarz był równie trafny co zabawny.
- Podejście każdego ambitnego demona. Pozostaje więc pytanie… - zaczęła z rozbawieniem, jednak zrobiła przerwę aby powstrzymać nudności i przeczekać nieprzyjemny skurcz żołądka. Mimo że przez jej twarz przemknął krótki wyraz bólu, z ust nie znikał delikatny rozbawiony uśmiech. - Czy ta iluzja polega na tym, aby ukryć swoją pospolitość pod maską niewzruszonej i wyniosłej indywidualistki. Czy też z uporem maniaka grasz w grę, która ma zaprzeczyć twojej, niezwykłej jak na demona, naturze.
Przeczesała włosy i odetchnęła, zastanawiając się czy nie zaczyna bredzić. Zbyt wiele wysiłku kosztowało ją utrzymanie stojącej sylwetki i spokojnego wyrazu twarzy. Skurcze trzewi były trudne do zignorowania, chociaż ucisk roślin jakby nieco ustępował, przez co zaczynało jej się łatwiej oddychać. Zdawało się, że jej własna krew dawała radę zwalczać inwazję, Katsu jedynie wolała nie myśleć o tym, że koniec końców będzie musiała wyrzucić z siebie zgniłe zielsko, które po tym wszystkim pozostanie w jej żołądku.
Uh… Nie tutaj, do cholery.
Uniosła palec wskazujący, jakby chciała coś jeszcze dodać, jednak zawahała się przez moment, ewidentnie musząc pozbierać myśli. W międzyczasie zdołała podnieść swoją suknię z ziemi, chociaż jej ruchy były powolne.
- Osobiście skłaniałabym się wciąż ku tej drugiej opcji. Nawet nie chodzi o to, że jest ciekawsza… - Zrobiła przerwę aby spokojnym, niemalże ostrożnym ruchem narzucić na siebie materiał. Mówiła powoli, robiła przerwy aby nabrać powietrza. Głębokie oddechy, podobno najlepszy sposób na to żeby się nie porzygać. - ...ani o to żebym miała rację od samego początku... Bo w końcu bądźmy szczerzy… Co ja tam kurwa wiem. - Uniosła spojrzenie na Suiren, a jej usta wykrzywił uśmiech, zdradzający więcej niż można było wyczytać z jej zachowania. Zupełnie jakby wewnętrzny ból uchylił rąbka tajemnicy. Mniej czarujący, bardziej niebezpieczny. Mniej pewny siebie, bardziej ponury i nieprzewidywalny. - Zdaje się, że Stwórca jeden wie co nami kieruje w pewnych momentach.
Roześmiała się nieprzyjemnie, ewidentnie odnosząc się do własnej osoby. Zakryła piersi materiałem, wiążąc go w specyficzny dla siebie sposób i tym samym zakrywając resztę golizny.
- Reasumując, Suiren. Nie wierzę w tą grę, o której mówisz, ale mówiąc zupełnie szczerze, moje zdanie nie ma tu najmniejszego znaczenia. Liczy się to, w co ty wierzysz.
Na pytanie odnośnie Susumu, Katsu machnęła ręką. Człowiek ewidentnie nie miał już dla niej żadnej wartości.
- Nietaktem… - powtórzyła z ochrypłym rozbawieniem po czym parsknęła lekko. - Nie Suiren. Możesz sobie wziąć człowieka. Nie proszę o nic w zamian. Niech to będzie… mój podarunek dla ciebie. W podziękowaniu za twoje towarzystwo.
Uniosła nieco podbródek przyglądając się pierzastej. Na twarz Katsu powoli wracały normalne barwy, a wcześniej widoczna ponurość zdawała się zniknąć tak szybko, jak się pojawiła.
Nie było jeszcze dobrze, ale robiło się powoli znośnie. Im mniej bólu odczuwała z każdą chwilą, tym więcej satysfakcji pojawiało się w jej umyśle. Jak u szaleńca, który oddał swój los w cudze ręce i czerpał przyjemność z tego, jak był w stanie przetrwać postawiony wyrok.
Bo przecież hazard, w którym stawiało się własne cierpienie na szali, był nieprzyzwoicie pociągający.
A autodestrukcja dawała to cudowne poczucie czystości.
Słodkie niczym samo diabelskie szaleństwo.
⠀⠀Być może właśnie dlatego Bóg stworzył demony w taki sposób, aby nie mogły się wzajemnie powyrzynać. Ich bowiem nie ograniczały te same problemy, co niższą w hierarchii ludzkość. Niekończące się potyczki nieśmiertelnych istot były po prostu powtarzalne i nudne.
⠀⠀— A któż to wie, piękna Katsu? Czyż od samego początku nie mówiłam Ci, że wszystko to, co ty we mnie dostrzegasz, dla mnie pozostaje zagadką? Nie ufam twojej opinii, gdyż nie ufam nawet własnej. Zbyt krótko stąpam po tym świecie, aby ocenić czym jest wielkość i wspaniałość. Spotkałam na swojej drodze Kizuki, lecz poza aurą grozy roztaczaną wokół swojego wymizerniało ciała nie różniła się wcale ode mnie czy od ciebie. Coś jednak sprawiło, że to właśnie ona znalazła się na szczycie. — Wzruszyła delikatnie ramionami w oznace, że nie miała nawet domysłów odnośnie takiego stanu rzeczy. Niwa nie poświęciła im tamtego dnia wiele uwagi, jej słowa miały zdeprymować dużo słabsze demony i pokazać jak wielka dzieliła ich przepaść. Czujne spojrzenie Suiren i gładkie niczym mleko z miodem słowa nie mogły wymusić na Kizuki wyplucia z siebie żadnej przydatnej informacji, więc czarnowłosa w dalszym ciągu błądziła w sferze domysłów. Uśmiechnęła się jednak w kierunku Katsu, jakby w odpowiedzi na jej wyraz twarzy, który na moment rozświetlił zmarnowane kaszlem oblicze. — Kiedy już się tam znajdę, powiem Ci, która z tych dwóch opcji była odpowiedzią.
⠀⠀Kiedy w grę wchodziła wola Stwórcy, demony mogły jedynie się domyślać. Zgadywać i próbować. Bluźnierstwem byłoby sądzić, jakoby na szczyt prowadziła prosta, jednolita droga. To oznaczałoby, że Najwyższego możne rozpracować nawet podrzędny demon.
⠀⠀Kpina.
⠀⠀Muzan był bardziej skomplikowany od kobiety. A nawet od dwóch kobiet w jednym pomieszczeniu.
⠀⠀— Może powinnaś się czegoś napić? Ten kaszel zapewne kaleczy ci podniebienie — zasugerowała w słowach, które wskazywałyby na odczuwanie satysfakcji, ale twarz Suiren powróciła do kamiennego oblicza posągu. Zabrzmiała niemalże tak, jakby rzeczywiście współczuła towarzyszce, choć tylko jedna z nich stała się ofiarą chwilowej niedoli. Krztusząca się, pryskająca z ust krwią Katsu owleczona nawet w najwspanialsze materiały nie wyglądała już tak dostojnie, jak jeszcze kilka minut temu.
⠀⠀Piękne rzeczy chciało się posiadać, albo je niszczyć.
⠀⠀— Ah. Jakże to szczodre. Dziękuję — odparła na słowa szlachcianki, nie zagłębiając się w ich znaczenie. Wiedziała tylko tyle, że każdy dług należy w którymś momencie spłacić. Katsu po prostu wybierze sobie moment, aby przypomnieć pierzastej o tej drobnej przysłudze.
⠀⠀Nienawidziła czuć się coś komuś winna, ale chyba nie było innego wyjścia. Jakoś musiała to znieść.
⠀⠀Uniosła się powoli z klęczków, prostując nogi po dłuższym bezruchu. Susumu opadł bezwładnie u jej stóp, jego oddech był płytki i ostrożny, jakby organizm zdał sobie sprawę z wewnętrznych obrażeń. Mężczyzna jednak żył, a Suiren miała co do niego pewne plany.
⠀⠀Zanim jednak skupiła się na nich na dobre, sięgnęła do karku, gdzie gestem dłoni odsłoniła białe pasma włosów. Ich kolor zdawał się zmieniać przy każdym drobnych ruchu, aż w pewnym momencie przynajmniej połowa jej głosy została otoczona śnieżnobiałymi wstęgami. Dłoń szarpnęła za coś, ale obiekt pozostał skryty za plecami.
⠀⠀Wymijając Susumu oraz sterty zmiętych teraz materiałów zbliżyła się do Katsu i wyciągnęła w jej kierunku otwartą dłoń.
⠀⠀— W takim razie ty również przyjmij to jako drobny upominek — poprosiła, prezentując jej długie, gęste pióro o barwie kości słoniowej z czarnymi i czerwonymi znaczeniami. Jego końcówka błyszczała lekko, jakby ktoś zanurzył je w płynnym złocie.
⠀⠀Nawet gdyby Katsu nie chciała przyjąć ozdoby, Suiren zamierzała zamknąć wolną dłoń kobiety na prezencie tak, aby nie mogła odmówić. Gest nie miał z resztą większego znaczenia. Demonica była jednak przekonana, że uroda pióra udobrucha dziewczynę i pozwoli jej szybciej zapomnieć o drobnych niedogodnościach, które ją dzisiaj spotkały.
⠀⠀— Musimy to jeszcze kiedyś powtórzyć Katsuragi-kiri — oznajmiła w ramach pożegnania znajdując się chwilę później przy drzwiach, z nieprzytomnym Susumu niesionym przed sobą na rękach.
The silence is your answer.
Kiedy już się tam znajdę...
Katsu wydała z siebie coś, co mogło być przytłumionym śmiechem, którego obolałe gardło odmawiało ukształtować w coś konkretniejszego.
- Wygląda na to, że chociaż nie doceniłam twoich ambicji, w końcu doszłyśmy do jakiegoś konsensusu. Mniej więcej…
Mówienie nie było zbyt przyjemne i chociaż Katsu zmuszała się do utrzymania pozorów, jej głos przestał być tak dźwięczny jak wcześniej.
Czy obawiała się tego okazania słabości?
Poniekąd.
Z drugiej strony jednak przyświecało jej poczucie satysfakcji i ten spokój, który towarzyszył utracie kontroli. Ból oczyszczał umysł z codziennych, zupełnie niepotrzebnych myśli, a emocje, nawet tak szczątkowe jak u demona, ograniczał do tych najbardziej prymitywnych.
W przypadku Katsu, pozostawał przede wszystkim spokój, w miejscu panującego na co dzień chaosu. Jakby ktoś nagle zamknął czarną dziurę i na krótką chwilę powstrzymał proces niszczenia wszystkiego naokoło. Cisza ta jednak była jedynie oddechem przed wskoczeniem do naprawdę głębokiej wody.
Posłała Suiren rozbawione spojrzenie w odpowiedzi na propozycję przepicia bolącego gardła.
- Zabawne – przyznała, chociaż w pełni zdawała sobie sprawę z powagi, która biła z postawy Żurawia. Obracanie własnej niedoli w żart sprawiało, że sama niemalże była w stanie uwierzyć, że cała ta sytuacja jest po prostu rozrywkowym spotkaniem. Ot, dwa demony, które postanowiły wspólnie poobcować z pięknem i przepychem. Fakt, że ciało Katsu w pewnym momencie stało się częścią planszy tej gry, wydawał się być teraz traktowany przez nią jako zabawny zwrot akcji.
Bolesny, nieprzyjemny, duszący, a jednak…
- Oby ci służył. - Katsu spojrzała na Susumu, który na jej oko był już jedną nogą w piachu i stracił większość swoich walorów, a jej brew uniosła się w lekko powątpiewającym wyrazie.
Gdy Suiren podeszła do niej aby wręczyć swoje pióro, Katsu uśmiechnęła się delikatnie.
- Jedyne w swoim rodzaju – przyznała, przyjmując podarunek i skłaniając się przy tym delikatnie. Wyraz szacunku zdawał się przyjść jej w tej krótkiej chwili dość naturalnie, chociaż wcale nie pozbawił jej nonszalancji. - Dziękuję.
Nie miała zamiaru udawać, że podarunek nie przypadł jej do gustu. Był czymś unikatowym i pięknym jednocześnie, czyli rzeczą obok której Katsu nie przeszłaby obojętnie. Nie było sensu się opierać.
Ściągnęła kroplę własnej krwi z kącika ust i rozmazała ją pomiędzy palcem wskazującym i kciukiem. Minęła chwila, nieco dłuższa niż zazwyczaj było potrzeba, zanim w tym miejscu pojawiła się ładna, szklana szkatułka, idealna aby tymczasowo przetransportować pióro. Katsu uśmiechnęła się delikatnie do Suiren i schowała podarunek do utworzonego schowka.
- Zdecydowanie, moja droga. Podróżuj bezpiecznie i do zobaczenia przy następnej okazji. Będę wyczekiwać jej z niecierpliwością.
W jej głosie nie było nawet nuty ironii, a jedynie ten cwany wydźwięk, sugerujący, że pod samymi słowami kryło się coś więcej, aniżeli proste przesłanie.
Gdy Suiren opuściła przybytek, Katsu rozejrzała się po pomieszczeniu, które jeszcze przed kilkoma godzinami zdawało się zawierać same skarby. Teraz jednak jej oczy nie były w stanie znaleźć niczego na tyle wartościowego aby się po to schylić.
Ból kreował jednak pewne priorytety.
Pozostała w budynku cały dzień, korzystając z ochrony przed przeklętym słońcem i poświęcając się regeneracji. Następnej nocy wyruszyła w drogę do domu.
zt x 2
Nie możesz odpowiadać w tematach