⠀⠀Kobiety również spędzały więcej czasu w swoich domach, o ile pozwalała im na to wysoka pozycja. Wśród chłopek o ciemnej, spalonej słońcem skórze ktoś o nieskazitelnej urodzie pani Karasawa bardzo się wyróżniał.
⠀⠀— Przepraszam. — Odchrząknęła cicho, a mężczyzna, do którego skierowała swoje słowa podskoczył wyrwany z zamyślenia, ugiął się kilkakrotnie w uległym geście i zastygł ze spojrzeniem wbitym w ziemię oczekując dalszych słów. — Poszukuję pani Kōno, oczekiwała mojej wizyty.
⠀⠀Służący ukradkiem spojrzała na twarz Yuu, a potem w jeszcze większym uniżeniu wskazał jej właściwe drzwi prowadzące do bocznego przejścia. Nie odezwał się ani razu, a chociaż ich oczy spotkały się na ułamek sekundy, Karasawa wiedziała, że strach przez głodem i bezdomnością był wystarczającą motywacją, aby trzymać usta służby zamknięte. Kōno Momonoi wiedziała jak zadbać o swoje interesy.
⠀⠀Pomimo wieku była kobietą o dużej władzy. Choć może to właśnie za sprawą doświadczenia jej kontakty w Osace były tak rozległe, że nikt nie potrafił jej odmówić. Pieniądze były sekretnym składnikiem zawieranych z nią umów, choć sama Momonoi twierdziła, że kluczem do sukcesu był alkohol godny spłynięcia w dół jej gardła. Teraz w pokoju znajdowały się tylko one, oraz ustawione na środku tokkuri z malunkiem żurawia.
⠀⠀— Dziękuję za pomoc, pani z Południowych Zaułków. — Yuu skłoniła się lekko, tyle ile wypadało kobiecie, która szukała u innej pomocy w tajemniczy przed rodziną. Zacisnęła dłoń na krótkiej notatce i po wymianie reszty uprzejmości opuściła pomieszczenie tą samą drogą, którą się tutaj znalazła.
⠀⠀Papier był elegancki, biały o równo przyciętych krawędziach. Co jakiś czas unosiła go na dłoni, żeby upewnić się o poprawności kierunku, ale częściowo różniej z nerwów. Momonoi była przekonana, że będąc w tym miejscu o odpowiednim czasie, Karasawa natknie się na kogoś, kto będzie mógł pomóc jej w sprawie, która ostatnio gnębiła ją i uniemożliwiała spokojny sen. Poprosiła nawet w tym celu męża o zgodę na odwiedziny w rodzinnej rezydencji, żeby umknąć sprzed nosa służby na ulice Osaki.
⠀⠀Westchnęła. Informacje, które "kupiła" były szczątkowe, a nadal istniała szansa, że człowiek o jakim mowa, nie będzie nawet chciał z nią rozmawiać.
⠀⠀Przycisnęła plecy do ściany obserwując długi trakt ciągnący w stronę południowej części miasta. Ludzie poruszali się sennie, konie ciągnęły wozy w kierunku bramy w promieniach zachodzącego słońca. Rzemieślnicy i handlarze kryli się w głębi swoich pracowni, a na ulicę wychodziło mieszczaństwo spragnione rozmów i zabaw. Gdzieś w tym tłumie miał pojawić się mężczyzna, którego tajemnicę powtarzało się szeptem za jego plecami.
⠀⠀— Nishiōji, każdy zna przecież ten ród! — Mówiła Momonoi, kiedy spotkały się po raz pierwszy. — Mogłabyś udać się tam, bez moich informacji, ale wątpię, by wtedy ktokolwiek potraktował Cię poważnie. Wiem jednakże o bogactwach twojego małżonka, pani Karasawa. I wiem także o sekrecie, który mógłby pomóc twojej sprawie...
⠀⠀Odwinęła kosmyk z twarzy i wyprostowała się wyrwana z myśli. Gdzieś w tłumie pojawiła się sylwetka, która mimowolnie przyciągnęła ku sobie jej uwagę. Odsunęła się bezgłośnie od ściany i wkroczyła w tłum.
⠀⠀— Pan Nishiōji? — zagaiła unosząc głowę, by przyjrzeć się lepiej człowiekowi, o którym sporo ostatnio słyszała.
The silence is your answer.
Na ulicach było pustawo. Brakowało wyraźnego śmiechu najmłodszych, czy głośnego gwaru, który zdawał się być zaledwie szmerem. Mniej gęb do wykarmienia oznaczało też mniej, które mogły dzielić się plotkami czy rewelacjami dnia codziennego. Ayumu przechodził między tymi, którzy wylegli na ulicę, wręcz leniwie. Akurat spędzał w Osace więcej czasu, gnijąc wręcz w posiadłości ojca i zwyczajnie zanudzając się na śmierć. A to z kolei, doprowadzało go do szaleństwa. Kiedy mógł, spacerował więc. Przemierzał ulice miasta, licząc na to że coś zaskoczy go chociaż odrobinę i sprawi, że dzień stanie się lepszy, albo przynajmniej wart zapamiętania.
Zawsze kiedy był w mieście, odwiedzał jedną z herbaciarni. Znajdowała się obrzeżach, zapewniając pewną dozę prywatności, a jednocześnie będąc naprawdę urokliwym miejscem. Pierwszy raz był w niej, kiedy był jeszcze dzieckiem. Paroletnim, a może już paronasto i zabrał go do niego jego wuj. Chyba dlatego tak bardzo za nią przepadał, bo wiązał ją z miły wspomnieniami, a nie z wykrzywioną z niezadowoleniem twarzą ojca.
Zmierzał właśnie we właściwym kierunku, kiedy usłyszał za sobą kobieco głos. Obejrzał się. Stała przed nim kobieta, na oko wyglądająca jak każda inna mieszkanka Osaki. Albo raczej - każda inna mieszkanka Osaki, która posiadała pieniądze. Nawet jeśli jej ubranie tego nie krzyczało, to wciąż była zbyt zadbana.
- Tak? W czym mogę pomóc? - zapytał, uśmiechając się do niej lekko, ale nieco niepewnie. Nie znał jej. A przynajmniej absolutnie nie był w stanie skojarzyć z kimkolwiek jej twarzy.
Heart made of glass, my mind of stone
Hello, welcome home.
Ayy, don't be a stranger
'Cause I like high chances that I might lose
Nie możesz odpowiadać w tematach