FUMA SHIROSHI
Zabójcy DemonówOddech wiatru170 cm58 kg
Data urodzenia12/04/1637
Miejsce pochodzeniaGóra Hakone
Miejsce zamieszkaniaTsurugi
Klasa społecznarzemieślnicza
ZawódZabójca Demonów
- Nie lubi za dużo mówić
- Lubi skromne ale pożywne posiłki
- Lubi zieloną herbatę
- Nie lubi nadpobudliwych osób
Trzydzieści lat później, samotna kobieta, jedna z ostatnich potomkiń już dawno poniżonego i zniszczonego klanu Fuma, spodziewała się niedługo dziecka, będącego ostatnim z darów jej męża po tym, jak ten, wyruszył na misję, z której już nie wrócił... Dla niektórych mogłaby to być okazja, aby zacząć na nowo, ale dla niej była to możliwość odbudowania klanu, zwłaszcza że ona sama przez swoją ranę, nie mogła już kontynuować swojej misji.
Sama młodość Shiroshiego nie była zbyt łatwa, nigdy nie poznał swoich przodków, lecz od urodzenia nosił ciężar ich dziedzictwa, był indoktrynowany przez swoją matkę o tym, że powstał, aby przywrócić dawną chwałę klanu Fuma, i ma to być jego główny cel w życiu. Jego matka była dość mocno skupiona na tym punkcie, jednak nie pomijała uczuć swego syna i nie popychała go na niemożliwe, dając mu czas na rozwój we własnych czasie. Choć i tak, pomimo że w oczach swojego syna była wspaniałą kobietą, a tym bardziej kunoichi, od której wszystkiego się nauczył, to dla osoby zewnątrz mogła się ona wydawać dość chłodną osobą, która tylko sprytnie manipulowała synem, przymuszając go do swojej woli, przynajmniej mogłyby tak pomyśleć, gdyby ktoś w ogóle przechodził w okolicach ich domu, znajdującego się w górach.
Od młodości był już również uczony przez swoją matkę z wielu dziedzin, od pisania i czytania, samoobrony, po trucizny oraz podstaw ninjutsu, które dla młodego Shiroshiego były najciekawszymi ze wszystkich nauczanych go rzeczy, głównie przez to, że mógł na nich używać wielu narzędzi, z których jego przodkowie nie korzystali prawie pół wieku, a jednak były nadal dobrze zachowane. Poza tym nauki ninjutsu, które dla postronnych i niewtajemniczonych, skupiały się tylko na szpiegostwie i działaniu w ukryciu, były o wiele obszerniejszym tematem, od już wspomnianego wcześniej ukrywania się i działania w ukryciu, dochodziła do nich partyzantka, szpiegostwo, jak i używanie wielu narzędzi, czasami będących okazjonalnymi, ale i tak mogących pomóc w wielu momentach. Sama nauka ninjutsu dla Shiroshiego, poza byciem jedyną formą zabawy, na którą mógł sobie pozwolić, stała się również dla niego formą samodoskonalenia, przy której często robił sobie wyzwania, mające pozwolić mu przekroczyć limity swojego ciała.
Po osiągnieciu 14 roku życia stała się tragedia... W burzową noc matka zachorowała, a przez panujący na zewnątrz tajfun, Shiroshi nie mógł nic zrobić. Po prostu dbając o swoją matkę w jej ostatnich chwilach, gdy ta już z pierwszymi promieniami świtu odeszła z tego świata, zostawiając Shiroshiego kompletnie samego. Ten po pochowaniu swojej matki w prostym kopcu z kamieni, zabrał zachowane przez te wszystkie lata kosztowności i pieniądze, które jego matka zostawiła, aby mu pomóc na początku z jego misją, po czym zebrał resztę zdatnego do użytku sprzętu, jak i opaskę z kanji jego klanu, będącą pamiątką po dawnych czasach i wyruszył do najbliższego miasta.
Po dotarciu do miasta postanowił nie próżnować i zwiększyć swoje zasięgi tak szybko, jak się da, na szczęście jego nauki nie poszły na marne, dzięki czemu dość szybko znalazł miejsce, w którym mógł znaleźć, "odpowiednich" klientów na jego usługi, którzy byli gotowi słono za nie zapłacić. Tak dla Shiroshiego minął rok, na przyjmowaniu wielu zleceń związanych z wykradaniem informacji, czasami od tych samych, a nawet rywalizujących frakcji, dla niego w tym momencie, było tylko ważne, kto dziś zapłaci więcej, na ułatwienie jego pracy, żadna z rywalizujących frakcji nie posunęła się do elminacji członków drugiej, co pozwalało mu zachować czyste ręce i uniknąć większych kłopotów z prawem. Pomimo wielu sukcesów, ostatecznie jego ostatnie zlecenie, nie zakończyło się zbyt dobrze, a mogło o wiele gorzej, ale po kolei.
Pewnego dnia do uszu Shiroshiego dotarła informacja, że bogaty wysłannik ma się pojawić w mieście, oczywiście obie frakcje złożyły swoje zlecenia, jedna na "uszczuplenie" zasobów mężczyzny, a druga na zdobycie ważnych dokumentów. Oczywiście tak łakomy kąsek nie mógł przejść obojętnie obok Shiroshiego, ten bez wahania zgodził się na obie prace. Tego samego dnia pod osłoną nocy dotarł do aktualnego lokum wynajmowanego przez mężczyznę, z jakichś powodów, ten nie osiadł jak typowy "bogaty chłopiec" w centrum miasta, a w jego zewnętrznej części, choć budynek dalej był ozdobny i pokaźny to nie miał najbliżej do centrum. Oczywiście można było zobaczyć dostawę dwójki kurtyzan z pobliskiego domu rozkoszy, sam Shiroshiego dość często je widywał, zwłaszcza podczas swoich misji infiltracyjnych tych bogatszych domów.
Po kilku godzinach od zapadnięcia zmroku uwagę Shiroshiego zwróciło to, że kobiety pomimo dość długiego czas nie wychodziły, co było nieczęstym zjawiskiem w wypadku tej dwójki... Ale cóż, może po prostu lepiej im zapłacił czy coś w tym stylu. Dotarcie na teren domu nie było trudne, ściana otaczająca dom miała z dwa metry, a drzewo obok niej było o wiele większe. Po dotarciu zaczęły się proste procedury przeszukiwania budynku, ale kolejna rzecz zwróciła uwagę młodego shinobi, dom był dość pusty... Zero straży... Może to były tylko przypuszczenia, ale te wszystkie małe niezgodności dawały dziwne uczucie mrowienia na plecach Shiroshiego, jednak zaślepiony możliwością zysku kontynuował. Tak przeczesując dom nagle, w okolicach ścianki shoji, w której pokoju paliło się światło, zobaczył dwie figury stojące i będące w bliskim uścisku, jak najciszej przechodząc, aby nie zostać wykrytym, w coś wdepnął, mogło to być najpewniej wylane sake, którego mogło polecieć podczas "zabaw" mężczyzny, idąc dalej w głębi domu, w końcu trafił do prowizorycznego biura, w którym od razu zaczął przeszukiwać szafki w poszukiwaniu kosztowności i dokumentów, po kilku minutach udało mu się znaleźć to, czego szukał, ale podczas powrotu, w świetle księżyca, które padło na jego stopę zobaczył coś przerażającego, okazało się, że to w co wdepnął, to wcale nie było sake, a krew, i to w dużej ilości, bo cała jego stopa w niej była. A co większa zgroza... Słyszał, że ktoś idzie w kierunku pomieszczenia, od razu myślał o możliwych scenariuszach, gdy tylko kroki zatrzymały się przed pomieszczeniem. Shiroshi tylko patrzył na drzwi, spodziewając się, że w końcu się otworzą, ale nic takiego się nie stało, za to przez papierowe drzwi wbiły się jakieś długie kolce, wycelowane prosto w niego, dzięki tylko swojemu wytrenowaniu, jak i wielkiemu szczęściu udało mu się ich uniknąć, po tym ataku, drzwi opadły na ziemię, ukazując mężczyznę ubranego w szaty wysokiej jakości, którego twarz, a także góra szat była zakrwawiona. W tym momencie pomimo myślenia, że to tylko jakieś głupie historyjki zasłyszane w oberżach, Shiroshi zrozumiał, że... DEMONY ISTNIEJĄ. Niemal zamarł ze strachu, nie wiedząc jak walczyć z nowo napotkanym oponentem, dla tego postanowił go skrępować i uciec w nadążającej się okazji. Wyciągnął wpierw kulkę, która po rzuceniu wywołała dość dużą chmurę dymu, a następnie wyciągając ze swojej torby na plecach sierp z łańcuchem i odważnikiem, próbował oplątać stwora, co mu się udało, myśląc, że ma teraz szansę, próbował wybiec z pomieszczenia, aby tylko ku swojemu przerażeniu, usłyszeć odgłos, pękającego łańcucha, który upadł na ziemię, jednak wciąż miał nadzieję na ucieczkę, widząc już drzwi wejściowe przed sobą, od razu przyspieszył w ich kierunku, aby tylko po chwili, zostać mocno uderzonym w plecy i wyrzuconym w ich stronę, z takim impetem, aby wylądować z lekkim oszołomieniem na płocie po drugiej stronie, patrząc jak naturalny drapieżnik, wyłania się z ciemnego korytarza, celując we mnie swoimi palcami. Pomimo nigdy niebycia w podobnej sytuacji wcześniej, Shiroshi czuł się jak bezbronna zwierzyna, na łasce, a dokładniej jej braku bestii, która jest przed nim. Gdy tylko istota wyszła z korytarza, wraz z szyderczym uśmiechem, wiedział, że to koniec, zamknął oczy i wspominał sobie tylko obraz swojej matki, aż nagle usłyszał, że coś upadło na ziemie, otwierając oczy, zobaczył korpus demona, który nadal stał, tylko że już bez głowy, która toczyła się, jednocześnie "paląc" wzdłuż zbocza do miasta. Shiroshi zobaczył, że mężczyzna w czarnym ubraniu, którego tu nie było chwilę temu, tylko chował swoją niebieską katanę. Nie mogąc zrozumieć sytuacji i tego, co się stało z demonem, od razu zacząłem go wypytywać, pomimo niechęci, w końcu opowiedział mi o pladze demonów, jak i korpusie, którego celem jest ich eksterminacja. Pomimo nie widzenia niczego przez zamknięte oczy, Shiroshi zrozumiał, że osoba przed nim jest silna, a co ważniejsze była na tyle silna, aby bez wysiłku zabić to monstrum. Shiroshi usłyszał tylko w swojej głowie wiele razy słyszane słowa "Stań się silniejszym, dla dobra klanu", nie myśląc długo, zapytał o możliwość przystąpienia do organizacji, przez co został wysłany do odpowiedniej osoby.
Dotarcie górskimi szlakami do celu zajęło mu kilka tygodni, tam zaś poznał swojego pierwszego instruktora, który cały czas próbował w niego wmusić używanie katany w specyficzny sposób, który był wymagany do nauczenia się jego technik, ale przez brak talentu do tego typu sposobów, Shiroshi został odesłany po miesiącu do innego nauczyciela. Tak po kolejnej długiej podróży poznał jeszcze bardziej surowego, ale zarazem, bardziej skutecznego mentora. Tak zaczęła się jego podróż do nauki oddechu wiatru. Mijały kolejne miesiące treningów, mających na celu wyostrzyć zmysły, jak i wzmocnić ciało nowego rekruta korpusu. Na szczęście dla Shiroshiego, jego ciało było już w dość dobrej formie i nie wymagało dużo treningów, jedyne co było dla niego czymś, czego musiał się uczyć, było właśnie rozwijanie swojego zmysłu, jak i oddechu. Tak po dość zawrotnym czasie dwóch lat, udało mu się zakwalifikować, do zostania zabójcą demonów. Ale wpierw musiał wykonać misję, która miała dowodzić jego oddania sprawie, jak i umiejętności. Na jego cel został wybrany demon, znajdujący się w wiosce tydzień drogi stąd. Dotarcie nie sprawiło mu trudności, a nawet dotarł szybciej, niż sam przypuszczał, jak widać, trening się opłacił.
Będąc już w wiosce, zaczekał na noc, jak i swój cel, robiąc z siebie przynętę, idąc pośrodku drogi w mglistą noc, usłyszał tylko odgłos z pobliskiego drzewa, jakby coś ciężkiego na nim wylądowało, patrząc tam tylko kątem oka, kontynuował swój chód, aby tylko bestia się na niego rzuciła, nie wiedząc o tym, że jego wakizashi było już gotowe go ściąć. Przy użyciu szóstej formy oddechu wiatru, wykonał szybkie cięcie, z którego powstały sierp, rozłączyć głowę z korpusem demona, kończąc to słowami, "- Misja wykonana.", odwrócił się na pięcie i rozpoczął drogę powrotną do swojego mistrza. Po powrocie, został już oficjalnie członkiem korpusu zabójców demonów, a 2 miesiące później otrzymał swoją pierwszą osobistą broń nichirin, dwa ostre sierpy połączone łańcuchem, które po dobyciu przybrały kolor zieleni.
Twoja Karta została zaakceptowana, a ty właśnie wstąpiłeś w szeregi Zabójców Demonów.
Co więcej, na start dostajesz 42 punktów, które możesz przeznaczyć na rozwój postaci. Do zobaczenia na fabule!
Nie możesz odpowiadać w tematach