Rok! I teraz już przemierzał okolicę prowincji Owari, czy zdawał sobie sprawę że mógł faktycznie być bliżej swojego celu niż kiedykolwiek do tego momentu. Gdyby tylko wiedział! Gdyby tylko znał więcej szczegółów na jej temat.. gdyby miał okazję spytać jej skąd pochodzi.. gdyby nie został bezkarnie obdarty z tej możliwości. Kolejny mężczyzna zatrzymany na jego drodze i spytany o Yukino, sięgnął dłonią na kark, drapiąc się po nim. - Białe włosy.. kolorowe oczy.. - powtórzył po zabójcy. - ..a no.. coś mi się obiło o uszy. - rzucił nagle niepewnym głosem. - Kisuke opowiadał coś przy sake.. że białe włosy i jedno złote oko a drugie.. eee..niebieskie albo zielone.. podobno widział ją nad brzegiem jeziora.. zatrzymała się w okolicy.. ale ja żech jej nie widzioł.. ale piękna podobno.. jak anioł.. aż bym sam..ajjj.. - warknął zdzielony przed kobietę bliską jego wieku. - Ja ci dam staruchu się za młódkami oglądać.. spieprzaj świnie nakarmić i krowy wydoić stary capie! - warknęło babsko pojawiające się prawie znikąd jakby wyrosła z jego cienia.
****
Jezioro o którym zabójca dowiedział się od mężczyzny nie było zbyt duże, położone może pół dnia drogi od wioski w której zdobył skrawek informacji. Nim dotarł do tego miejsca to zdążył już zapaść zmrok. Podobno była tam mała chatka, dawno opustoszała. Więc mogła się przecież tam zatrzymać.
Rok! Ciągłych poszukiwań.. czyżby ten czas dobiegł końca? Co poczuł gdy dostrzegł z oddali drobną, kobiecą postać zanurzoną do połowy w wodzie. Białe włosy były dłuższe niż wcześniej. Ale stała w zimnej wodzie, gdy zaczął się zbliżać to widział ją od boku pod kątem, jak pochylała się nieco, by nabrać wody i obmyć ciało. Jeszcze nie świadoma tego że ją obserwował z dystansu. Słyszał.. ledwo bo ledwo.. ale słyszał z oddali melodię, którą nuciła.. czy.. czy jej barwa głosu się zmieniła? Minął Rok! Czy pamiętała go jeszcze?! Tyle pytań..
Some say in ice.
"Yukino? Czy to naprawdę... Ty?!"
Drgnęła słysząc te słowa padające z ust chłopaka. Wzięło ją z zaskoczenia że dała się tak podejść! Wzięło ją z zaskoczenia że głos się łamał biedakowi. I gdy obróciła lekko twarz, wpatrując się w pierwszej chwili w niego swoim złotym okiem to wstrzymała oddech aż. Rozchyliła lekko usta wpatrując się w młodego chłopaka o dzikich niebieskich włosach, tak zjawiskowo błyszczących podczas tej pełni. Drgnęła przypominając sobie że zawołał ją po imieniu.. ale nie należało ono do niej. Sięgnęła mokrą dłonią do swoich białych włosów, przesuwając je między palcami. Powoli się obróciła w jego stronę, Prawe oko miała złote ale lewe było barwą zbliżone do jego, choć może nieco bardziej intensywne niebieskie.
- Aż tak bardzo.. ją przypominam? - spytała idąc w jego stronę, nie zakrywając swojego nagiego ciała przed nim. Przyjmując inny wygląd zdarzało jej się być pomyloną z kimś. Nawet jak przypominała kogoś innego to nie kradła tożsamości, może czasami się trochę droczyła.. ale.. widząc w jakim stanie był chłopak.. to.. jakoś nie potrafiła zakpić z niego. Chyba nie zdarzyło jej się widzieć u kogoś łez na tak trywialny powód jak spotkanie. Przechyliła lekko głowę w bok, krok po kroku idąc w stronę zabójcy. Zmrużyła lekko powieki, nie przeszkadzało jej że odkrywała się przed nim co raz bardziej im niżej woda sięgała. - Nie jestem nią.. mam na imię Seiyushi.. - od razu wyprowadziła go z błędu. Dzisiejsza noc była męcząca nawet dla niej. Nawet ona miała momenty rozterek które nachodziły ją co raz częściej odkąd dowiedziała się kim była za życia. Może Sosetsu trafił na nią właśnie w momencie kryzysu egzystencjonalnego? A może.. tylko może.. to było dla niej tak naturalne.. by traktować słabych ludzi.. delikatnie.. jakby mieli się rozsypać. O ile się nie odsunął to sięgnęła dłońmi do jego twarzy żeby otrzeć mu delikatnie łzy. - To.. ktoś ważny .. dla ciebie? - szepnęła po chwili.
Some say in ice.
"Tak…"
To było widać tak bardzo po nim. Negatywne emocje targające nim. Zrobiło jej się go szkoda, czyżby za dużo czasu spędzała z tym dzieciakiem i zrobiła się zwyczajnie miękka? Ale przecież nie był zabójcą, tylko jakimś zwykłym chłopakiem szukającym swojej.. ważnej osoby. Bo nie wiedziała czy to była jego siostra, dziewczyna czy ktoś innej wagi w jego sercu. Obserwowała jak odwrócił wzrok, wpatrując się w wodę w której oboje byli.
Wpatrywała się jak powoli podniósł swoją twarz, wzrokiem zatrzymując się na jej twarzy, jakby czegoś tam szukał. Potwierdzenia że to faktycznie nie ta osoba której szukał. Trochę źle jej się zrobiło że popierdalała w tej nowej odsłonie od jakiegoś czasu, ale miała pewne plany.. które wymagały zmiany aparycji.
"Tak… ale... ale to… nieważne…"
Gdy się podnosił z kolan, rękę przed nim żeby mu pomóc się wyprostować. Był nieco wyższy od niej. Zrobił krok w tył i ku jej zaskoczeniu ukłonił się przed nią, przepraszając za to nieporozumienie. - Rozumiem.. choć to chyba moja wina.. nie powinnam chyba tak wyglądać.. - przyznała mu się. Westchnęła ciężko omijając go, lekko otarła się ramieniem o jego, nie zrobiła w końcu nie wiadomo jakiego łuku a stał prawie że przed nią. - Przeziębisz się.. chodź.. - powiedziała ze spokojem w głosie i zwyczajnie ruszyła do brzegu. O ile się odwrócił to dostrzegł ze gdy woda sięgała poniżej tyłka to widział coś czego żaden człowiek nie powinien mieć. Ogon. Którym poruszała swobodnie na boki gdy szła powoli kołysząc biodrami. Czuła się przy nim bardzo swobodnie, bo co mógł jej zrobić zwykły człowiek?! Kiedy wyszła na brzeg podeszła do miejsca gdzie wisiało jeszcze nieco wilgotne ybranie, którego dotknęła delikatnie dłonią.
Some say in ice.
"Ty…"
Usłyszała jak zawołał za nią, w łamiącym się głosie usłyszała coś więcej.. wściekłość? Zerknęła przez bark nie wiedząc co właściwie zrobiła żeby na nią tak warknął. W końcu była dla niego miła! Potraktowała go delikatnie, jak kruchego człowieka którym był. Czy fakt że miała ogon, którego przed nim nie schowała, wystarczył żeby obrócić tą z pozoru niewinną sytuację o całe 180 stopni? Gdy jej złote oko dostrzegło trzymany w rękach nad głową miecz o błękitnej barwie, odbijający światło księżyca w tak.. spektakularny sposób.. usta same jej się rozchyliły w podziwie. - Nichirin.. - szepnęła pod nosem, co Sosetsu bez problemu wyłapał. Powoli obracając się w jego stronę, stając frontalnie. - Jesteś zabójcą.. - skomentowała ze spokojem w głosie. Nie było to nawet pytanie, po prostu stwierdzenie!
"Ty… jak śmiesz…"
Uniosła brew i przechyliła lekko głowę w bok. Stojąc przed nim w lekkim rozkroku, splotła ręce pod piersiami, bezczelnie je uwydatniając i przechyliła lekko głowę w bok. Ale patrzyła prosto na niego. - .. jak śmie co? Być demonem? - spytała mrużąc nieco powieki.
"Wyglądać jak ona… plugawy demon… nie wybaczę… nie wybaczę ci tego…"
Rozchyliła lekko usta zaskoczona zarzutem. - No tak.. jak to było... hmmmm ah... Yukino.. tak? Jak śmię wyglądać jak ona? Wybacz nie miałam przyjemności jej poznać.. ale.. naprawdę to jest jedyny powód dla którego unosisz swój zjawiskowy miecz? Bo wyglądem przypominam Ci ją? Czy sama świadomość bycia demonem nie wystarczy już? - mówiła ze spokojem w głosie obserwując młodego zabójcę demonów. "No i ten wieczór w końcu nabrał jakiś barw.. pięknego błękitu w tym wypadku!" skomentowała w myślach gotowa na jego ruch! A może chciał najpierw wylać żale? Była ciekawa. Widząc istną furię na jego twarzy, była zafascynowana nim.
Some say in ice.
Przechyliła lekko głowę w bok na jego rozwścieczone warknięcie. Jej twarz nie wyrażała żadnej wściekłości, może fascynację już prędzej. Widziała jak się najeżył na samą wzmiankę imienia. Pamiętając jak złamanym głosem, pełnym niepewności zawołał ją po tym imieniu. Jak się musiał teraz czuć że pomylił bliską osobę z.. demonem.. z czymś co było jego naturalnym wrogiem?! To musiało być paskudne uczucie! Napawające go obrzydzeniem, które tak pięknie z niego się ulewało. "Jest silny.. to dobrze.." pomyślała z zadowoleniem, którego mu nie pokazała. Widziała jak splunął w bok z tego właśnie obrzydzenia.
"Nie pierdol. Jedyny powód?"
"Myślisz, że potrzebuję dodatkowego powodu, by chcieć cię… zabić? Usunąć? Jesteś tylko plugawym demonem…"
- Ciekawy dobór słów zabójco.. - skomentowała powoli idąc w jego stronę, zatrzymując się odpowiedni dystans od niego, nie za duży i nie za mały. Taki idealny do ataku. - A czy uczą was że każdy demon był kiedyś.. człowiekiem.. myślisz skąd się bierzemy? Rośniemy na drzewach? Czy jak ci powiem że po świecie chodzą gorsi ludzie niż demony.. to uwierzysz? Pewnie nie.. ludzie są przecież taaaacy dobrzy.. wszyscy prawda? Bez wyjątku! Zgodzisz się ze mną? - mówiła donośnym głosem ale spokojnym, stanowczym, jakby wiedziała doskonale o czym mówi. W końcu ona żerowała na największym ścierwie kraju kwitnącej wiśni! I miała w czym przebierać!
Widziała jak się rzucił na nią bez ostrzeżenia. Bezmyślnie w amoku! To sugerowało że mógł być mało doświadczonym zabójcą. Ale ta nienawiść, ten wigor, ta.. furia w nim! Obserwowała jak oddychał by się trochę przygotować? Aż wziął więcej powietrza z takim.. charakterystycznym dla nich świstem, który słyszała już nie raz.
"Ichi no kata: Minamo Giri"
Gdy wystrzelił w jej stronę, wybijając się nagle nieopodal niej. Ostrze świsnęło tnąc powietrze, gwałtowny podmuch wiatru przeleciał przez nich, zdmuchując białe włosy z jej szyi, odsłaniając ją i gdy ostrze dzieliły centymetry, zobaczył to! Seiyushi odchyliła głowę przed zadaniem cięcia. Ale nie w tył by uniknąć ostrza! Odsłoniła przed nim swoją bladą, nieskalaną żadną blizną szyję. Zabójca poczuł jakby jego ostrze rąbnęło o twardy głaz, zatrzymując się na jej szyi, nie robiąc dosłownie nic! Zupełnie jakby uderzył ją tępą stroną miecza. I ten element zaskoczenia wykorzystała. Jej zwinny ogon wystrzelił od boku łapiąc za rękojeść jego miecza, błyskawicznie się oplatając wokół zaciskającej się na rękojeści dłoni Sosetsu i sunąc grotem dalej aż do połowy jego przedramienia, oplatając się wokół jego kończyny niczym wąż. Ścisnęła mocno i pociągnęła w swoją stronę, łapiąc dłonią jego przegub wolnej dłoni i uniosła jego rękę bez mniejszego problemu w górę, nad jego głowę. To samo zrobiła ogonem. Przyciągając go bliżej, żeby spojrzeć mu głęboko w oczy. - Czy ona jeszcze żyje? Ta twoja Yukino? Bo ta furia.. ten amok.. nie może być wzięty z niczego.. tęsknisz.. prawda? Jak bardzo? Wystarczająco żeby wyrzucić swoje życie w błoto i nigdy więcej jej nie zobaczyć? A może właśnie tego chcesz.. łatwego wyjścia z tej beznadziejnej sytuacji..? - w głosie miała spokój. Jej oczy zmieniły barwę na karmazynowe, włosy wróciły do jej naturalnej czarnej barwy, z białymi pasmami tu i ówdzie. - Są sposoby by zapomnieć.. mogę ci dać to ukojenie.. zrobić z ciebie demona.. zapomnisz o wszystkim.. zaczniesz od nowa.. i kto wie.. może los się do ciebie uśmiechnie.. i ona cię sama znajdzie? - kontynuowała nie wiedząc nic kompletnie o tym jak bardzo uderzała w jego słabe punkty! Wizja stania się demonem i pożarcia jej tylko dlatego że była Marechi? Może by tego nie powiedziała gdyby wiedziała coś więcej, ale nie miała pojęcia przecież!
Some say in ice.
Widziała tą ekspresję na jego twarzy! Gdy jego potężny nichirin NIC jej nie zrobił. Wykorzystała jego chwilę zaskoczenia, zmieszania i pochwyciła go, zbliżając do siebie. Już nie był taki pyskaty, już nie szczekał już w jego oczach nie dostrzegała tylko szału i chęci mordu, coś więcej się w nich tliło. Pochyliła się nieco, sunąc czubkiem noska przy jego szyi. - Czuć od ciebie strach.. zabójco.. - szepnęła mu przy uchu, niskim tonem, mrucząc bardzo wyraźnie. Uśmiechnęła się kącikiem ust.
"Nie twój interes… demonie."
Prychnęła z lekkim rozbawienie gdy ją szturchnął nogą, przechodząc w melodyjny chichot. - Seiyushi.. mam na imię Seiyushi.. a po tobie wszystko widać zabójco.. - pochwyciła go wolną dłonią za szczękę, ściskając mocno, tak aby go unieruchomić, ale nie skrzywdzić. Zmusiła by patrzył na nią. - .. każdą.. najdrobniejszą emocję.. gniew.. obrzydzenie.. frustrację.. straaaaach.. i.. co tam ci się tli w tych twoich pięknych oczkach? Czy to.. żal? - roześmiała się szczerze rozbawiona. - Ciekawe czy do mnie bo tak bardzo z dystansu ją przypominała.. czy że to faktycznie nie była ona... - mówiła tak ciepłym tonem głosu i nadal tak cholernie spokojnym!
"Chcesz coś dla mnie zrobić? Zdechnij. Wtedy będę ukojony."
- Kusząca propozycja.. ale jeszcze nie jesteśmy na tyle.. blisko żebym chciała ją dla ciebie spełnić.. - puściła mu oczko z lekkim rozbawieniem. Była pod wrażeniem że walczył z tym strachem który musiał czuć. Zastanawiała się jakie to musiało być uczucie wiedząc że wskoczyło się w bagno tak głębokie że będąc w nim po czubek nosa nadal nie było się w stanie dotknąć stopami dna.. ona już dawno się tak nie czuła.
"Zawsze się tak bawisz swoimi ofiarami?"
- Tylko tymi które mnie zainteresują sobą.. - przyznała szczerze, choć nie musiał w to przecież wierzyć. Jeśli jednak ufał swojemu wyostrzonemu słuchowi to mógł mieć pewność że od momentu kiedy otworzyła pierwszy raz usta w jego stronę to ani razu nie skłamała. Choć mógł w to nie chcieć przecież uwierzyć! - Jesteś ciekawy.. słaby.. bo słaby.. ale.. ciekawy.. to ci musze przyznać.. nie pamiętam kiedy ostatnio trafiłam na kogoś kto tak szczerze nienawidził demonów.. a na różnych zabójców trafiałam.. - przyznała ze spokojem, puszczając jego szczękę i łapiąc za jego miecz od tępej strony. Cofając swój ogon powoli, skutecznie w tył do momentu aż nie był przy jego nadgarstku i wtedy ścisnęła boleśniej, żeby poluzował chwyt na katanie, którą wyrwała mu z dłoni, podrzucając ją lekko, gdy trzymała za ostrze i łapiąc zwinnie za rękojeść. Puściła obie ręce Sosetsu i zrobiła krok w tył z jego mieczem. Uniosła go wyżej, patrząc jak błękit znika z ostrza. - Nawet bez barwy na ostrzu.. to istne arcydzieło.. - skomentowała unosząc miecz w taki sposób żeby móc się przyjrzeć mu uważnie, dokładnie w taki sam sposób w jaki kowale sprawdzali swoje wyroby, po wykuciu. - Puszczę cię wolno.. jeśli coś dla mnie zrobisz... w korpusie jest jeden zabójca.. ważny dla mnie.. - mówiła ponownie spokojnym tonem, ale było w tej barwie coś więcej! Troska? - Nie będzie ci go tak trudno znaleźć.. To marechi o białych włosach i czerwonych oczach.. ma na imię Hayato.. - przeniosła spojrzenie z miecza na stojącego nieopodal Sosetsu. - Sprawdź co z nim.. czy wszystko jest w porządku.. czy nic mu nie jest.. dawno go nie widziałam.. można powiedzieć.. że.. się trochę martwię.. w końcu to marechi.. - rzuciła z łagodnym wyrazem twarzy. - To chyba uczciwa cena za twoje życie.. nie sądzisz...? - dodała nadal trzymając jego nichirin. - No chyba że serio chcesz próbować mnie zabić.. ale to chyba śmiechem co najwyżej.. - dodała puszczając mu bezczelnie oczko.
Some say in ice.
Zmrużyła lekko powieki, wsłuchując się w to jak odpowiadał. Trafiła w sedno, układając powoli obrazek z rozrzuconych fragmentów jakie od niego dostała. Dobrze było wiedzieć że miał kogoś dla kogo chciał żyć, to ułatwi cały proces z nim. A przynajmniej powinno. Choć widziała jak wewnętrznie dalej ze sobą walczył. Widziała całe to obrzydzenie, widziała te właśnie negatywne emocje, które w sobie wzniecał byle tylko podjudzić amok wynikający z nienawiści. Westchnęła lekko rozczarowana jego upartością, ale z drugiej strony. To było ciekawe, jak bardzo musiał być skrzywdzony przez los żeby tak bardzo nienawidzić jej rasy.
- Nadal nie zdradziłeś mi kim ona jest.. Siostra? Narzeczona? Przyjaciółka z dzieciństwa? - rzucała opcjami. Choć nie czuła żeby jej chciał odpowiedzieć. Irytował się bardziej gdy próbowała z niego to wyciągnąć co było dość zabawne. "Trochę jak ten młody zabójca wiatru.. jak mu było? Nah.. nie istotne teraz.." uśmiechnęła się przypominając sobie jak go irytowała odnośnie jego miłostki, jak strasznie się bulwersował.
"Każdy by zareagował tak samo… jesteście… najgorszym co chodzi po świecie…"
- Jesteś tego .. absolutnie pewien? Brzmisz jak byś był w stanie rękę sobie dać upierdolić za innych zabójców.. i wiesz co? I byłbyś teraz bez ręki.. - rzuciła przechylając lekko głowę w bok ze współczuciem wymalowanym na twarzy. Ta jego naiwność była urocza! Przypomniała sobie Orochiego, jak miała z nim przyjemną konwersację na mostku, Kagamiego, z którym miała różne sytuacje, ale Hayato zapadł jej w pamięci chyba najbardziej. Mógł ją zabić ale tego nie zrobił.. Sosetsu był taki młody i naiwny.. niewinny.. wierzył pewnie że ludzie to wcielenia dobroci a demony to czyste zło.. które skorumpowało te ludzkie powłoki. Uśmiechnęła się na tą jakże dziecinną w jej odczuciu myśl.
"Oddaj…"
Zerknęła na niego i no aż ją coś ścisnęła prawie za serce jak zobaczyła zachowanie błękitnowłosego. Nic tylko podejść, przytulić chłopaka do piersi i wygłaskać po włosach. Ale może nie teraz, w końcu nadal była cała naga. - Ciekawi mnie jedno.. do momentu aż nie zobaczyłeś mojego ogona.. nie miałeś bladego pojęcia że jestem demonem.. a wiesz co to znaczy.. że jesteś mało doświadczonym i słabym.. pewnie dość początkującym zabójcą.. nie miałeś szans mi ściąć głowy.. nie ważne ile powietrza byś wciągnął na raz.. zauważyłeś że te naprawdę słabe demony strasznie ujadają? Japa im się nie zamyka.. co to one nie są, czego to one nie potrafią.. obrzydliwe.. - rzuciła z obojętnością w głosie. Może nie powinna, ale starała się mu pokazać że na prawdę wpadł po uszy i miał do czynienia z kimś o wiele silniejszym!
"Dlaczego chcesz wiedzieć? Chcesz go skrzywdzić? Bo jest marechi?"
Uniosła brew na salwę pytań i jak była opanowana do wzmianki o Marechi tak ostatnie pytanie zmieniło spokojną ekspresję na jej twarzy w.. irytację.
"Nie możesz się powstrzymać?"
- Stul pysk! - warknęła. - Myślisz że każdy demon jest na tyle słaby żeby dać się ponieść?! Nie wrzucaj mnie do wora z pozostałym słabym kurestwem! - warknęła stanowczym głosem ewidentnie ugodzona jego słowami. Zacisnęła szczęką mocniej, odwracając od niego wzrok, skupiając czerwone ślepia na jeziorze. Klatka piersiowa unosiła się mocniej, głębiej, widać że próbowała się uspokoić. -.. kazałam mu uciekać jak tylko poczułam jego krew.. a ten debil został.. mówił do mnie.. próbował mnie uspokoić.. - szeptała pod nosem wspominając tamtą pamiętną noc. - Nie chciałam go skrzywdzić! Nie chciałam.. nie masz pojęcie jakie to obrzydliwe uczucie.. być tak podatnym na ten zapach.. - kontynuowała. - Mógł mnie zabić.. ale tego nie zrobił.. a ja.. ja powstrzymałam się w ostatniej chwili.. - dodała cichszym głosem. - Więc nie pierdol jakbyś wiedział wszystko o każdym demonie! - warknęła ponownie, zaciskając dłoń mocniej na rękojeści jego nichirin.
- Możesz się brzydzić.. ale i tak nie jesteś w stanie mi nic zrobić.. i jak mam być szczera to wisi mi czy mi wierzysz czy nie.. bo nic w tym życiu nie jest za darmo.. a twoje życie należy do mnie.. i podałam ci jego cenę. - skomentowała, sięgając ostrą stroną miecza do swojej szyi i nacięła delikatnie skórę, pozwalając aby kilka kropelek spłynęło z rany zanim ta się błyskawicznie zasklepiła. Przetarła palcami karmazyn z tego miejsca. Widać było jak się lekko wzdrygnęła gdy sama się zraniła jego kataną. Przechyliła ostrze, patrząc jak stróżka jej krwi sunie po ostrej krawędzi miecza. - Chciałam go znowu zobaczyć.. żeby mu pokazać.. że to że jest Marechi nie ma znaczenia.. że zapach jego krwi mnie nie rusza kompletnie.. tylko tyle.. powiedz mu że go szukam.. - dodała ujmując jego nichirin w taki sposób że trzymała je na dłoniach. Rękojeść leżała na jej prawej dłoni a na jej lewej spoczywało ostrze gdzieś w połowie długości. - To piękna broń.. powinieneś o nią lepiej dbać.. - jej wzrok spoczywał na Sosetsu, czekając aż nabierze odwagi i podejdzie żeby odebrać od niej skradzioną wcześniej siłą katanę, która zabarwi się na ten piękny kolor dopiero dla właściciela, gdy weźmie ją na powrót w dłonie. Chciała zobaczyć ten moment, odtworzyć to piękne wspomnienie, które było takie szczątkowe z jej poprzedniego życia.
Some say in ice.
Rozumiała te słowo aż za dobrze. "Tsuna.." imię którego tak dawno nie wymawiała! Imię które tak bardzo na nią wpłynęło, należące do młodzieńca, którego już nie było wśród żywych. Za którego twarzą tak bardzo tęskniła, za którego głosem tak cholernie tęskniła.. tak Uryuu Tsuna był.. kimś wyjątkowym i zrobiłaby chyba wszystko by cofnąć czas o nie pozwolić mu umrzeć! Gdyby tylko była taka silna jak teraz.. zrobiłaby z niego demona i kazałaby mu dalej żyć w swoim świecie! Nieprzyjemne uczucie tęsknoty ją ogarnęło, ale zepchnęła je w głąb siebie, to nie było coś o czym chciała rozmawiać z kimkolwiek w tej chwili.
"Nie wierzę Ci."
- Nie musisz.. to jest w tym takie piękne.. nikt cię nie zmusza.. dostajesz informacje.. szczątkowe bo szczątkowe i od ciebie zależy czy w to uwierzysz czy nie! Twój wybór.. aby zdecydować co jest prawdą a co fałszem.. - wyjaśniła ze spokojem w głosie. Nie zamierzała mu tłumaczyć jak trzylatkowi życia! Był w jej mniemaniu dorosły! A przynajmniej wystarczająco dojrzały skoro był już zabójcą demonów. Nie interesowało ją ze został obdarty z dzieciństwa i normalnego życia! Skoro miał własny Nichirin, to był dorosłym i tak go właśnie traktować zamierzała w pewnych kwestiach. Niech decyduje o sobie! Niech weźmie odpowiedzialność za swoje decyzje! Jakby już tego wystarczająco długo nie męczył. Ale ona nie wiedziała co w nim było, czego doświadczył! Nie wiedziała nic o nim! Nie znała nawet jego imienia! Ale wiedziała że był interesującym osobnikiem.. wartym jej uwagi!
Oczywiście że targały nią emocje gdy wspominała tamtą noc, ta ich współpraca była.. bezbłędna.. jej demoniczna sztuka krwi i jego umiejętności szermiercze. Byli tak zgranym duetem! Z żadnym zabójcą TAK DOBRZE jej się jeszcze nie walczyło. U boku swojego wroga i pomimo tego że powinna czuć zagrożenie to czuła się wtedy bezpieczna! Ale to były już tak stare dzieje! Tak dawno go nie widziała! Ale myślała o nim.. czasami częściej, czasami intensywniej! Ale myślałam o tym białowłosym Marechi! Zapadł jej w pamięć prawie na równi z Tsuną! Jej oburzenie spowodowane zarzutem, którego nie przyjmowała.. było czymś co ją cofnęło i obnażyła przed nim część siebie.. której nie pokazywała prawie nikomu! To była chwila słabości.. to była chwila.. niewygody.. Widziała na jego twarzy strach ale i.. zaskoczenie. Czy to było aż tak niewiarygodne? Pokręciła lekko głową na boki. To nie mogło być to! Prawda?
"Jeżeli go spotkam, to… mam mu po prostu powiedzieć, że Se…Seiyushi go szuka? To jest cena za moje życie? Puszczasz mnie wolno? Tylko dlatego, że chcesz, żebym przekazał wiadomość temu Hayato?"
- Tak.. ale mam jeden dodatkowy warunek.. i radzę ci go dotrzymać.. nie jest mi na rękę że muszę się tobą wyręczać.. ale można powiedzieć że jestem zdesperowana.. jak widać.. więęęęęc.. masz trzymać japę na kłódkę przed innymi.. bo nie będę się z pierdolić z nikim kto zajdzie mi za skórę.. i wierz mi.. ty też tego nie chcesz.. w końcu jestem parszywym, plugawym demonem.. i jeśli podejrzewasz mnie o okrucieństwo.. to masz całkowitą rację.. to co jest dla mnie cenne.. chronię wszystkim co mam do dyspozycji i jestem mściwa.. kurewsko mściwa.. obyś nigdy nie musiał się o tym przekonać.. - mówiła ze spokojem ale i tą stanowczością. Mógł mieć pewność że była z nim szczera. - Ta wiadomość jest tylko dla niego.. i nikogo innego.. spierdolisz tak proste zadanie i dobiorę ci się do dupy nie tylko w przenośni.. aaaaaaale.. przekażesz mu informację albo poinformujesz mnie o jego stanie i możesz zyskać przysługę która kiedyś tą twoją dupę wyciągnie z głębokiego gówna.. decyzja należy do ciebie.. ale wierz mi.. lepiej mieć we mnie sojusznika niż wroga.. - postawiła sprawę przed nim jasno.. a przynajmniej jaśniej się nie dało.
"Dbam o nią."
- Nie widać.. - warknęła. - Nawet kowal-pizda ci powie że ta katana potrzebuje lepszej konserwacji.. - skomentowała nie hamując się ze swoją ekspertyzą. - Jest wystarczająco ostra by ściąć demona.. no.. jakiegoś słabego demona.. na twoim poziomie.. albo jakiegoś świeżo przemienionego.. - nie zapowiadało się na to że zamierzała się ograniczać z 'dobrym słowem' w kwestii broni. Widziała jak powoli podchodził bliżej, drżąc.
"Ta historia… to wszystko… to prawda? Każde słowo?"
- To tylko fragment tej historii.. ale tak.. każde słowo było prawdą.. - odpowiedziała szczerze. Obserwowała jak sięgnął po rękojeść swojego miecza.
"Nie myśl, że mi się to podoba."
Uśmiechnęła się do niego kącikiem ust, bezczelnie.. tak jak do niej to pasowało.
"Następnym razem będę silniejszy. Wrócę silniejszy."
- Składasz mi obietnicę ponownego spotkania? Cudownie! Niech i tak będzie! Wróć do mnie! Wróć silniejszy.. jak będziesz w stanie mnie zranić.. to zrobię coś dla ciebie.. w granicach rozsądku.. i uprzedzę twoje głupie pytanie.. nie zetnę sobie głowy twoim mieczem.. - dodała z lekkim chłodem w głosie jakby spodziewając się takiej propozycji z jego strony.. znowu..
Some say in ice.
Przechyliła lekko głowę w bok na jego wypowiedź. Taka stanowczość i pewność siebie..
"Nigdy nie będę w Tobie widzieć sojusznika. Jesteś demonem. Jestem zabójcą demonów."
Uśmiechnęła się delikatnie na te słowa. - Jesteś taki naiwny.. że to z jednej strony urocze a z drugiej.. takie mdłe i .. słabe.. - kontynuowała ze spokojem w głosie. Uniosła głowę, podnosząc wzrok w kierunku tarczy księżyca. - Nie widzisz jeszcze tego.. jeszcze nie widzisz większego obrazka.. ale na to pewnie przyjdzie czas.. jeszcze kiedyś.. może za parę tygodni.. może za parę miesięcy.. może dłużej jak los będzie łaskawy.. ale będzie taki moment w twoim życiu że z tyłu głowy pojawi się ta drobna myśl.. nawet jeśli tylko na ułamek sekundy ale będziesz chciał mnie mieć u swego boku jako sojusznika.. nawet jeśli tylko na jedną walkę.. na jeden jej krótki moment.. - uśmiechnęła się tajemniczo w jego stronę.
"Ale dobrze. Zrobię to. Prosto do uszu Hayato i to on zdecyduje co dalej."
- Nigdy go do niczego nie zmusiłam.. sam zdecydował się stanąć u mojego boku w tamtej walce.. wierzę że.. że znowu by to zrobił.. wierzę że.. on.. on by się nie wstydził prosić o moją pomoc w starciu z silnym demonem.. - w głosie była jakaś taka dziwna łagodność, może nawet tęsknota.
"Ciężko o to w podróży…"
- Nie pierdol.. to tylko wymówka.. załatw sobie dobre smarowidło.. twój oddech to woda.. tym bardziej powinieneś dbać o miecz! Nikt ci nie mówił że metal nie lubi się z cieczą? Amator.. - skrytykowała go. Oczywiście że tak! W końcu miała pierdolca na punkcie broni, głównie nichirin! Jej pedantyczne oko wyłapywało na prawdę dużo.
"To ja jestem za słaby.. to nie wina ostrza."
- To nigdy nie jest wina ostrza.. ale dbając o miecz.. będzie ci służył o wiele dłużej i lepiej.. to na nim przecież każdy zabójca opiera swoją wiarę w to że przeżyje kolejną noc.. - dodała po chwili. To nie tak że nie miała racji przecież. Rozumiała położenie zabójców.. wiedziała w jakiej byli sytuacji i w jakiej ona była.
"Obietnicę? Traktuj to jak chcesz…"
- mhm.. - mruknęła z zadowoleniem w głosie. Nie musiała już tego komentować ani bardziej go męczyć czy podjudzać. Ważne było to że obiecał się wykonać dla niej to małe zadanie. Nie podobało jej się to że narażała tym białowłosego, ale jak miała być całkowicie szczera ze sobą to gdzieś w głębi podejrzewała najgorsze. Chciała być z tego błędu wyprowadzona za wszelką cenę.
"Niczego od Ciebie nie chcę i nie będę chciał… dem… Seiyushi."
Rozchyliła lekko usta zaskoczona tym że się poprawił i.. i nazwał ją po imieniu. Na ustach pojawił się delikatny uśmiech sugerujący pozytywne zaskoczenie, może nawet zadowolenie. Nie wiedziała czemu to zrobił, czy ze strachu a może z szacunku
"To głupie pytanie. Głupie, że pytam o to… Ciebie… ale… nie słyszałaś nic o niej… prawda? O białowłosej marechi o dwukolorowych oczach?"
Drgnęła w odpowiedzi na zadane pytanie. - .. marechi? - szepnęła cicho pod nosem ale słyszał to. To wiele wyjaśniało czemu tak się rzucał o stosunek demonów do ludzi z tą wyjątkową krwią. Złapała się za podbródek, zastanawiając się dość intensywnie nad nad tym czy miała takie informacje. - Nie kojarzę.. ale.. mogę pogrzebać za informacjami na jej temat.. jakie ma oczy? - spytała ze spokojem w głosie. Czemu właściwie zaproponowała mu to? Może chciała żeby wisiał jej przysługę na przyszłość.
Some say in ice.
"Nie będę chciał Cię mieć u swego boku…"
- Dla jasności.. chodziło mi jako wsparcie w walce.. i.. będziesz.. nawet jeśli nie będziesz chciał się do tego przyznać przed samym sobą.. bo jesteś pewnie zbyt dumny.. ale czy nie chodzi o przetrwanie ostatecznie? Wróg mojego wroga jest moim sojusznikiem? Ludzie są gotowi zrobisz wszystko by ujrzeć kolejny wschód słońca.. i to są ci mądrzy ludzie.. tylko debil odda życie za ideały, które.. nic nie zmienią w tym świecie.. - skomentowała. Musiała przyznać że miło jej się z nim rozmawiało. Nawet jak był taki uparty, to było to naprawdę przyjemne doświadczenie! Zetrzeć się z kimś w konwersacji i podobało jej się to że się nie podlizywał tylko dlatego że się jej bał! To jej się chyba najbardziej podobało! Może nie mówił wszystkiego co chciałby jej wygarnąć ale jak już miał coś do powiedzenia to przynajmniej się nie płaszczył z tego strachu!
"Zrozumiałem…"
Warknięcie przepełnione irytacją mogło tylko znaczyć że ugodziła go solidnie tymi komentarzami. No nie hamowała się z krytyką, ale i tak go łagodnie potraktowała z tą swoją obsesją na punkcie mieczy.
"Już, zrozumiałem! Jestem słaby, nie dbam o swoją broń i według Ciebie wierzę, że to opowieść dla dzieci."
- Ty się ciesz że cię przez kolano nie przełożyłam za ten miecz.. - skomentowała splatając ręce pod piersiami, nie kryjąc leciutkiej irytacji w głosie. No zachował się jak szczeniak teraz ale czego mogła się spodziewać po jakimś dzieciaku co nie potrafił rozróżnić ścierwa co dopiero wypełzło z łona Muzana od demona, który był na o wiele wyższym poziomie. Przecież to że Sosetsu żył i był bez żadnego
"To dopiero początek… zobaczysz… następnym razem…"
- Nie mogę się doczekać żeby się przekonać jak silny będziesz.. ale nie licz na to że ja już spoczęłam na laurach.. nie pokazałam ci wszystkiego jeszcze.. tylko moją wytrzymałość.. a jest tak wiele rzeczy które jeszcze chowam.. w .. rękawie.. - roześmiała się, rozbawiona tym doborem własnych słów, zwłaszcza że jej ciuchy nadal schły na gałęzi.
"Złote i zielone... ale... nie wiesz to… nie."
Zmrużyła lekko powieki wracając myślami do początku ich spotkania. Tego jak w jego głosie było tyle emocji! Zdając sobie sprawę z tego jak wielki zawód musiał czuć gdy okazało się że to nie była ona. Rozumiała to uczucie.. jej też się zdarzyło parę razy przez to przebrnąć ale z pewnością nie w tak emocjonującym stopniu jak on. Po nim było widać wszystko! Jego łzy wszystko jej powiedziały w jeziorze.. zdecydowanie więcej niż tysiąc słów, które mógłby z siebie wydukać.
"I nie myśl sobie, ale… jeżeli… jeżeli jakimś cudem. Cholernym zbiegiem okoliczności… czegoś się dowiedziała… znalazła ją, to…"
Wiedziała o co poprosi. To było takie oczywiste! W końcu słyszała jego głos, widziała jak się miotał sam ze sobą. Tylko ktoś wyjątkowy mógł takie emocje wzbudzać.
"Nie rób jej krzywdy…"
Zacisnęła mocniej szczękę na te słowa.
"I powiedz jej, że… że ciągle jej szukam. Że zawsze wierzyłem…"
Nie przerywała mu ani na moment. Chciała spytać ile ta pogoń już trwa, ale wolała jednak tego nie zrobić. Ta dziewczyna mogła być jego motywacją, jeśli Seiyu by się zdradziła swoim zachowaniem że dalsze poszukiwania są stratą czasu to błękitnowłosy mógłby pęknąć. A potrzebowała go przy nadziei żeby spełnił jej zachciankę odnośnie Hayato! Więc uznała że przyjmie za pewnik że parę tygodni dopiero szuka białowłosej.
"Że Sōsetsu cały czas jej szuka."
Widziała to spojrzenie w jego oczach, błagalne zdeterminowane spojrzenie, jakby prosił samego diabła o pomoc, oferując swoją duszę w zamian. I po prawdzie tak trochę było.
"P...proszę."
- Jak ją znajdę przed tobą.. to zagwarantuję jej bezpieczeństwo do naszego następnego spotkania.. włos jej z głowy nie spadnie.. ale będzie cię to kosztować przysługę.. - zaproponowała. W końcu mogła znaleźć sposób na zdobycie jakiś informacji o zabójcach z oddechem pioruna! To był jej główny cel przecież. - Nie zapomnij o swoim zadaniu Sōsetsu.. będę czekać z utęsknieniem na wieści od ciebie.. - to mówiąc uśmiechnęła się do niego lekko. Zawarli jakiś układ. Jego życie za wieści o zabójcy wiatru.. a quest z marechi brzmiał jak coś ciekawego. Choć wątpiła żeby błękitnowłosy miał tyle szczęścia żeby ją odnaleźć.
Koniec x2
Some say in ice.
Nie możesz odpowiadać w tematach