TOKAGE JIN
Zabójcy Demonówoddech płomienia175 cm74 kg
Data urodzenia 18/08/1637
Miejsce pochodzenia Osaka
Miejsce zamieszkania Osaka
Klasa społeczna samurajska
Zawód-
- Jest jedynym następcą rodu Tokage
- Nie posiada zbyt wielu znajomych. Poza ojcem raczej nie utrzymywał z nikim kontaktu. Marzy o tym aby poznać kogoś i się z nim zaprzyjaźnić
- Dąży do doskonałości. Każdy jego trening jest coraz bardziej wymagający i nie ma w nich miejsca na słabości lub „nie chce mi się”
- Oburęczność – Jin równie dobrze posługuje się prawą jak i lewą ręką
- Nie przepada za lenistwem. Nie lubi gdy ktoś marnuje czas zamiast poświęcić go na coś przydatnego. Oczywiście ma świadomość, że odpoczynek jest częścią treningu ale stara się go ograniczyć do minimum
- Jest porannym ptaszkiem
- Honor ma dla niego ogromne znaczenie. Nawet w walce z demonami trzyma się pewnych zasad – ma jednak świadomość, że demony tego nie robią podobnie toteż gdy trzeba to w walce z nimi nagina pewne zasady. Ma co prawda potem wyrzuty sumienia ale przekłada bezpieczeństwo bezbronnych nad to.
- Poszukuje kogoś, kto zostanie jego nowym mentorem i nauczy nowych rzeczy związanych z szermierką.
I zgodnie z przysięgą tak też było. Zobowiązany Soichiro nie musiał jednak jakoś szczególnie walczyć z pokusą złamania obietnicy. Pokochał syna i widząc w nim odzwierciedlenie swojej żony wychował najlepiej jak potrafił. Od najmłodszych lat chłopiec był szkolony oraz edukowany w wielu dziedzinach. Ród Tokage nie należał może do najbogatszych ale również nie był biedny. Soichiro, jak i jego przodkowie wielokrotnie wybierali właściwe strony konfliktu przez co ich pozycja w kraju była stabilna zarówno politycznie, jak finansowo. Lata mijały, a młody Jin był kształcony w najlepsze poznając tajniki wielu sztuk, zarówno bitewnych jak i nie tylko.
Życie w tych czasach nie było jednak usłane różami niezależnie od statusu. Soichiro należał bowiem do pewnego ugrupowania, które miało na celu zwalczanie plugawych istot, które odbierały najcenniejszy ludzki dar – życie. Wiedząc, że Jin w przyszłości może natknąć się na takie stworzenia bardzo szybko uświadomił syna o istnieniu takowego problemu. Gdy chłopiec miał 10 lat zaczął pierwsze ćwiczenia, które miały mu pomóc podczas pracy jako zabójca demonów. Wieczory natomiast były przepełnione nauką z ksiąg oraz wykładami ojca o tym, jak sobie radzić z tymi plugawymi istotami. Ojciec nie mógł jednak syna nauczyć najważniejszego – oddechu płomieni. Aby uzupełnić te braki, gdy Jin skończył 14 lat ojciec polecił go Hashirze płomieni, z którą się przyjaźnił. Ta go przyjęła i przez dwa i pół roku szkoliła. Młody Tokage poznał wtedy oddech płomieni oraz związane z nim techniki. Wtedy uświadomił sobie jak naprawdę ciężki może być trening. To co doświadczył podczas nauki u ojca było niczym w porównaniu z tym co przechodził tutaj. Mimo to młodzieniec bardzo szybko przyswoił sobie oddech oraz jego podstawowe formy. Oczywiście nie były one tak silne i skuteczne, jak w przypadku doświadczonego zabójcy demonów jednak dość solidne, jak na ten wiek.
Mijały kolejne dni, tygodnie, miesiące i lata, a Jin szkolił się na coraz to silniejszego wojownika. W końcu nadszedł dzień, w którym miał podejść do swojego egzaminu. Polegał on na odnalezieniu i zabiciu demona, który od jakiegoś czasu mordował bezdomnych w Osace. Do zadania wyznaczono sześciu potencjalnych łowców demonów oraz jednego nadzorującego, który miał w ostateczności dokończyć zadanie gdyby reszta poległa. Nocą udali się do dzielnicy slumsów. Przyszli łowcy podzielili się na trzy grupy po dwóch członków, aby łatwiej zlokalizować stwora. Już na samym początku było widać, którzy z nich są pewni swoich umiejętności a którzy są tutaj przez przypadek. Nie minęło piętnaście minut, a już było słychać krzyki. Jeden z członków pierwszej grupy przybiegł do zabójcy demonów prosić o pomoc w zabiciu demona, który właśnie pozbawił jego towarzysza głowy. On jednak odmówił, mówiąc, że to nie jego zadanie i jest tu on aby dokończyć całości gdyby im się nie udało. Spanikowany młodzieniec przytłoczony sytuacją zaczął uciekać w przeciwnym kierunku, z którego przybył w nadziei na bezpieczeństwo. Niestety, jego ciało zostało odnalezione rano z dziurą w brzuchu i bez głowy.
Druga grupa składała się w dwóch braci, członków jednego z rodów samurajskich. Byli niesamowicie pewni swoich umiejętności. Znaleźli demona jako drudzy. Pewni swojej siły zaczęli zabawę z nim całkowicie porzucając wszelki rozsądek. Duma, która wypełniała ich umysły i serca szybko dała się we znaki, gdy obaj skończyli martwi. Demon zabrał im obu broń a następnie z łatwością zabił ich korzystając z katan, które sami posiadali.
Trzecia grupa składała się z Jina i nieznanej mu wcześniej dziewczyny, Matsu. Była ona starsza od niego o rok. Jej filigranowa sylwetka jasno pokazywała, że siła nie jest raczej jej mocną stroną i nawet słabsze ataki mogą być dla niej bardzo bolesne i odczuwalne. Gdy demon dopadł trzecią grupę szybkim ciosem w brzuch odepchnął kobietę na najbliższą ścianę, łamiąc jej w ten sposób żebra. I w ten właśnie sposób Jin pozostał sam na placu boju. Zabójca demonów odpowiedzialny za nadzór nad grupą westchnął i sięgnął po ostrze. Mimo gotowości czekał, aż pozostała dwójka pożegna się z życiem. Trzeba przyznać, że jego zaangażowanie w życie przyszłych zabójców demonów było raczej znikome. Po co ktoś taki dołączył do Korpusu skoro na misji pozwala ginąć innym? Tego nie było na ten moment niestety wiadomo. Czas jednak mijał, a Jin z trudnościami był w stanie wybronić się przed demonem. Mijały kolejne minuty i sytuacja była coraz bardziej jasna. Wyglądało na to, że „egzaminator” lada moment wkroczy do akcji, bowiem skończą mu się „egzaminowani”. Tokage doznawał coraz więcej ran i słabł z minuty na minutę. Demon miał widoczną przewagę nad nim i przez to zrobił coś, czego nie powinien. Zlekceważył młodego zabójcę, który wykorzystał moment. Korzystając z oddechu poznanego od ojca, Jin wykonał jedno szybkie i silne cięcie, które pozbawiło stwora głowy. Zaskoczony nadzorca schował ostrze po czym zaklaskał dwukrotnie.
W ten dzień Jin jasno sobie uświadomił, jak ważne jest zawsze doceniać wroga, nawet w najlepszej sytuacji. Nigdy nie wiadomo jak się zakończy bitwa, niezależnie od tego jak silny lub słaby jest przeciwnik. Po tych wydarzeniach zarówno on, jak i Matsu zostali zabójcami demonów.
Po tych wydarzeniach minął około miesiąc, a przez ten czas Jin wykonał kilka prostszych zadań. Pewnego dnia przybyła informacja o kolejnym zleceniu - tym razem ku zaskoczeniu panów z rodu Tokage mieli oni wykonać to zadanie razem. Okazja taka jak ta nie zdarzyła się jeszcze do tej pory, toteż ogromna radość nawiedziła zarówno ojca, jak i syna. Ten pierwszy miał okazję zaprezentować się przed potomkiem z dobrej strony i nauczyć go jak wiele potrafił. Młodszy natomiast mógł pokazać ojcu, że nauka nie poszła w las.
Sam cel misji był prosty – pozbyć się demona w starej rezydencji. Po dotarciu na miejsce jasne było, że demon faktycznie tam się znajduje. Piętrowy budynek wyglądał na opuszczony od dawna, jednak wszechobecny zapach ludzkich ciał dawał jasno znać, że nie wiele czasu minęło od kiedy została tu zamordowana ostatnia ofiara. Od razu po wejściu do środka dało się zauważyć zaschnięte ślady krwi, resztki ludzkich ciał i coś co przypominało ślady walki. Mając na uwadze bezpieczeństwo syna, Soichiro szedł pierwszy, katanę miał delikatnie wysuniętą z pochwy, aby w razie potrzeby błyskawicznie ją dobyć. Podobnie zrobił Jin, jednocześnie cały czas czuwając i próbując usłyszeć jakikolwiek dźwięk, który zdradziłby pozycję potwora. Nagle z jednego pokoju zdało się słyszeć kobiecy krzyk i nie czekając obaj natychmiastowo ruszyli biegiem do pokoju, z którego dobiegał. Po otworzeniu drzwi pomieszczenie okazało się niemalże puste, jedyną rzeczą, która tam się znajdowała było coś na kształt piłki z dziurą w środku. Po chwili ponownie dało się słyszeć kobiecy krzyk i jasne stało się, że dobiega on z owej piłki. Młodszy przedstawiciel klanu Tokage zaczął się zastanawiać czy to jakiś dziwny artefakt, czy może kobieta jest uwięziona w tym dziwnym… czymś. Medytacja nad tym problemem nie trwała długo, gdy nagle z kulki wyleciało coś na kształt kolca. Po linii prostej skierowało się w kierunku Jina, jednak chłopak z łatwością sparował cios z użyciem ostrza, po czym wykonał sprint w kierunku kuli, aby ją przeciąć. Gdy już wykonywał zamach z boku poczuł, jak wyrasta przed nim kilka następnych kolców, a bezpośredni kontakt z nimi raczej nie wróżył dobrze. Całe szczęście w ostatniej chwili Soichiro pociągnął syna do tyłu ratując przed atakiem, drugą ręką sięgnął po ostrze, uciął szpikulec, a następnie przeciął kulę na pół. I czy to tyle? Czy demonem była mała kulka, które strzelała kolcami i wydawała ludzkie dźwięki?
Pomimo radości ze zwycięstwa konieczne było sprawdzenie reszty posiadłości. Soichiro uważał, że na coś takiego to za mało na demona. Kolejne pomieszczenia obfitowały w pustki i jedyne co tam się znajdowało to resztki posiłków potwora. W końcu dotarli do ogromnego pomieszczenia przypominającego salon, a na jego końcu siedział stwór przypominający hybrydę galarety i człowieka. Dwie nogi, dwie ręce, głowa dokładnie jak u człowieka, natomiast całość była galaretowatą mazią. Nagle jedna ręka zaczęła się wydłużać i spływać na ziemię, aby po chwili ukształtować coś w deseń kopii. Nie zamierzając czekać, aż pojawi się jeszcze kilka takich stworów obaj panowie ruszyli do walki. Jin zajął się kopią, natomiast Soichiro oryginałem. Ku zaskoczeniu młodzieńca jego walka poszła wyjątkowo szybko, gdyż oponent nie był szczególnie szybki ani zwinny. Jego ruchy były bardzo ociężałe przez co obrona przed atakami była banalna, a ucięcie głowy było kwestią paru chwil. Inaczej było w przypadku starszego zabójcy demonów, którego walka z oryginałem była o wiele cięższa. Gdy zdawało się, że ostrze sięgnie szyi, galareta zmieniała swój kształt wycofując szyję lekko w innym kierunku tak, aby nie stracić głowy, przy okazji skapując w drobnej ilości na podłogę. Tokage zaczęli wspólnie walczyć ze stworem, który zgrabnie operował swoim ciałem, aby unikać ataków. Co jednak było dziwne, nie atakował. Do czasu.
Po kilku próbach pozbawienia stwora głowy dało ponownie usłyszeć się kobiecy krzyk z wielu kierunków. Jin rozproszył się przez co oberwał galaretową pięścią w brzuch i odleciał do tyłu uderzając o ścianę. Jego odpoczynek nie mógł jednak trwać długo bowiem okazało się, że w miejscach w których demon gubił fragmenty swojego ciała powstały kuleczki podobne do tej z poprzedniego pomieszczenia. Gdy młodzieniec leżał pod ścianą piłeczki wystrzeliły w jego kierunku kolce, były one jednak wolniejsze i słabsze od tych spotkanych wcześniej. Kulki także były jakby… mniejsze i mniej wyraziste. Najwidoczniej potrzebowały czasu aby w pełni „dojrzeć”.
Chłopak wykonał unik próbując nie oberwać cierniami, niestety część z nich sięgnęła go tak czy inaczej, zadając mu bolesne rany. Mimo wszystko jednak chłopak skorzystał ze słabych punktów stworzeń i kilkoma szybkimi ruchami pozbył się wszystkich pułapek, po czym dołączył do ojca. Ponownie razem zaczęli atakować przeciwnika, tym razem niszcząc od razu każdą kupkę mazi za pomocą ostrza, zaganiając ostatecznie wroga w narożnik. Wykorzystując tę przewagę Soichiro wykonał cięcie w kierunku szyi potwora, ostrze zatrzymało się jednak w ciele potwora. Stwór się uśmiechnął, a z narożnika łączącego sufit ze ścianą wystrzeliły dwa kolce lecące w kierunku starszego zabójcy. Miał on do wyboru albo się wycofać albo ciąć do końca z nadzieją, że zdąży. Już był gotów podjąć decyzję, gdy zauważył, że w tył głowy Jina również leci cierń. Próbując chronić swojego syna nie planował się zatrzymywać, więc używając całej siły próbował przeciąć szyję. Młodszy zabójca natomiast nie zamierzając tracić czasu również podjął takie działanie, nie widział jednak niebezpieczeństwa, które zmierzało w jego kierunku, jak i tego, które zmierzało ku jego ojcu. Oba ostrza zatopiły się na gardle galarety coraz bardziej ją rozcinając, a gdy w końcu udało się to osiągnąć okazało się, że pomimo swoich prób, nie zdążyli na czas. Oba ciernie lecące w kierunku Soichiro sięgnęły go trafiając w oczy, nie zabijając go, jednak trwale pozbawiając mężczyznę wzroku.
Mijały tygodnie a lider rodu Tokage się kurował niemniej jednak powrót do walki z demonami był już niemożliwy. Mimo to sam Jin nie zamierzał rezygnować, chcąc kontynuować spuściznę ojca – postanowił, że będzie nadal walczył z demonami chroniąc słabszych i potrzebujących przed tymi krwiożerczymi bestiami.
Twoja Karta została zaakceptowana, a ty właśnie wstąpiłeś w szeregi Zabójców Demonów.
Co więcej, na start dostajesz 49 punktów, które możesz przeznaczyć na rozwój postaci. Do zobaczenia na fabule!
Nie możesz odpowiadać w tematach