- No co ty? Dlaczego miałaby to robić? To bardzo miła starsza pani, wydawało mi się że chciała tylko pomóc.. - przyznała z lekkim uśmiechem, zmieniając pozycję z klęczek na siedzącą przy nim. Jej nawet nie przeszło przez myśl że mogła być podpuszczana przez babinkę! Ona jej serio uwierzyła już za pierwszym razem!
"Szybko się zagoi, nie takie rany już miałem i wyszedłem z tego cało…"
- mhm.. ale musisz na siebie bardziej uważać.. - powiedziała z troską w głosie. Naprawdę nie lubiła jak ludzie cierpieli w jakiś sposób, zwłaszcza fizycznie. A tym bardziej osoby, które znała i darzyła sympatią! Tak jak zabójcę wody, który okazał się bardzo dobrą osobą, nawet jeśli nienawidził demonów z całego serca. Rozumiała czemu tak było, nie mogła od niego wymagać żeby nagle zmienił się w tej kwestii. Bo gdyby coś mu się stało z ręki potwora tylko dlatego że Yukino go prosiła o darowanie życia jakiemuś demonowi, to przecież białowłosa by sobie tego nigdy nie wybaczyła. - Ah.. moje kochane gołąbeczki już przytomne.. tak uroczo wyglądaliście nad ranem.. - oboje usłyszeli głos kobiety wychodzącej ze swojego pokoiku. Jak jakiś cień wyłaniający się z mroku po cichu. A może zabójca był tak pochłonięty nową metodą badania temperatury że nie usłyszał jak drzwi się przesunęły za nimi. Choć nie mógł mieć pewności ile babinka słyszała i co ważniejsze widziała. Ale po jej słowach można było założyć że błąkała się w nocy poza swoim łóżkiem. Może żeby napić się wody, albo wyskoczyć za potrzebą.. Powód nie był ważny przecież. - Yukino moja kochana, może być przyniosła trochę drewna, a ja wezmę się za przygotowanie śniadania.. - rzuciła starsza pani z łagodnym uśmiechem. - Oczywiście.. - odpowiedziała białowłosa, wysuwając dłoń spod ręki błękitnowłosego i podnosząc się z futonu, ruszyła pospiesznie na dwór zamykając za sobą drzwi i znowu zostawiając biedaka sam na sam ze starszą panią. - Jak się czujesz młodzieńcze? - spytała z troską wymieszaną z zadowoleniem na twarzy.
Some say in ice.
Uśmiechnęła się do niego łagodnie, gdy jej przytaknął. Ona naprawdę nie widziała żadnego podstępu, była tak naiwna momentami że łatwo było to wykorzystać. Ale co ważniejsze, widziała dobro w każdym przecież. To chyba było najbardziej zgubne dla niej. Bo mogła kiedyś zaufać komuś, komu nie powinna i przez to po prostu zginąć. Bo przecież niemożliwym było nawrócić każdej zepsutej duszy, czego Yukino po prostu nie chciała przyjmować do wiadomości! Wierzyła że po prostu innym zajmie to więcej czasu po prostu!
"Postaram się, ale to nie ode mnie zależy…"
- Wiem.. po prostu.. chciałabym żebyś bardziej na siebie uważał jak już wyzdrowiejesz.. żebyś więcej nie był tak poważnie ranny.. - wyjaśniła ze spokojem w głosie. Czemu jej aż tak zależało? Bo tak! Bo bardzo go lubiła, chciała żeby był cały i zdrowy! Nie chciała widzieć go więcej w cierpieniu, męczącego się z ranami a tym bardziej walczącego o życie! To było najgorsze, jak myślała że chłopak zginie po tym starciu z demonem.
Bez wahania pobiegła przynieść nieco drewna, które musiała wcześniej porąbać na mniejsze kawałki. Oczywiście nie śmiałaby prosić o pomoc Sosetsu, który obiecał nie forsować rannej ręki, żeby szybciej się zagoiła oczywiście. Ale miała umowę z kobieciną, że przejmie obowiązki domowe w ramach spłaty za gościnę. Ba! Sama Yukino się poczuła znowu tak swobodnie przy zabójcy że kompletnie zapomniała o jednej rzeczy. Przykuwając uwagę Mitsushi w większym stopniu niż się mogła spodziewać. Teraz starsza pani wpatrywała się w drzwi, które zamknęły się za młodą. - ... - rozdziawiła usta na dłuższy moment, wyrwana z zamyślenia przez zabójcę demonów.
"Trucizny już prawie nie czuję, tylko same rany, ale… zagoi się."
- To dobrze chłopcze.. pozostałe rany pewnie się o wiele szybciej zagoją po zwalczeniu trucizny.. - powiedziała kobieta, sięgając po worek z ryżem. Odgłos rąbnięcia o coś dochodzący z dworu nie był jakiś szczególne głośny dla normalnego człowieka, ale Sosetsu słyszał ten odgłos znacznie wyraźniej. Może dlatego że okno było uchylone, ale to co mogło przykuć uwagę zabójcy z wyczulonym słuchem to głos. Barwa na którą zdawał się reagować poprzedniego wieczora irytacją. Ten sam teraz odnosił się do białowłosej z tyłu chaty.
'Ja to zrobię, daj mi tą siekierkę zanim sobie zrobisz krzywdę..'
- Ale to część moich obowiązków.. - nieco łagodniejszy głos, tak dobrze znany rannemu młodzieńcowi.
'Bzdura, to nie zajęcie dla tak delikatnej osoby jak ty.. z resztą ja nie powiem babci jak i ty nic nie powiesz..'
Kolejne rąbnięcie było o wiele głośniejsze, odgłos rozcinanego drewnianego kawałka był tak wyraźny że aż babinka odwróciła się w kierunku okna z zaciekawieniem. Ewidentnie nie słyszała tej konwersacji tak wyraźnie jak błękitnowłosy bo pewnie już by dźgała go szpilkami. Przez uchylone okno można było dostrzec jak białowłosa zbiera pocięte na mniejsze kawałki drewniane bloczki, a obok niej z podwiniętymi rękawami yukaty czarnowłosy młodzik z lekkimi wypiekami rozrąbywał drewniane bloki drewna na mniejsze kawałki ze sporą jak na człowieka siłą. - Młody, poproś Yukino żeby też wody przyniosła ze studni w wiadrze.. - rzuciła nagle kobieta, dolewając z wiadra ostatnią resztkę wody do miski w której płukała ryż, odstawiając puste wiadro obok siebie.
Some say in ice.
Starsza kobieta zdawała się być pochłonięta przygotowywaniem posiłku dla wszystkich obecnych domowników i o dziwo nie wbijała szpilki za szpilką biednemu Sosetsu jak poprzedniego dnia. Może wystrzelała się w końcu z tego całego stanu dogryzania mu, a może zbierała siły przed kolejnymi atakami i teraz postanowiła uśpić jego cierpliwość? A może z jakiegoś innego powodu postanowiła zając się swoim obowiązkiem gospodarza domostwa. Tak czy inaczej jedynie skinęła z pomrukiem głową na słowa zabójcy, nie odwracając wzroku od mieszanego w misce ryżu. - Wiadra nie zapomnij.. - rzuciła mu zanim przestąpił próg chaty. - Ah ta dzisiejsza młodzież.. - dodała pod nosem co niestety zabójca i tak usłyszał.
Gdy błękitnowłosy wyszedł, pierwsze co go uderzyło to świeże powietrze, za którym mógł już zdążyć zatęsknić. W końcu tyle przesiedział w chatce starszej kobiety że teraz było to aż orzeźwiające. Móc odetchnąć pełną piersią, choć nabierając więcej powietrza w płuca poczuł nieprzyjemne ukłucie pod obojczykiem. To jednak ból był bardziej irytujący niż tak naprawdę powstrzymujący go przed czymkolwiek. I jak zdążył zauważyć, wioska tętniła życie jak na parę domów na krzyż było dość ruchliwie. A to paru wieśniaków prowadzących swoje stragany z wyrobami. Kobiety plotkujące, dzieci bawiące się w mniejszych czy większych grupach. Widok jednak błękitnowłosego zabójcy sprawił że większość zaczęła się mu przyglądać. No to byłoby niedopowiedzenie, każdy rzucił mi przynajmniej jedno krótsze czy też dłuższe spojrzenie. Młode wieśniaczki nawet nabrały rumieńców na jego widok. Jedna nieśmiało pomachała w jego stronę i nie można było jej odmówić urody. Długie czarne włosy, piękne błękitne oczy, kształtne ciało w opiętym miejscami kimonie. Nie jeden by się za nią obejrzał!
Kolejne, teraz już wyraźniejsze rąbnięcie pozwoliło zlokalizować Hideo z boku przy ogrodzeniu. Który rozrąbał kolejny kawałek na pół i poczekał aż Yukino zebrała kolejne dwa kawałki do wiklinowego kosza. Wzrok czarnowłosego śledził każdy ruch białowłosej. - Przy mnie nie musisz się wstydzić.. możesz otworzyć prawe oko.. jest naprawdę ładne.. - powiedział stawiając kolejny drewniany klocek na pieńki i wbił w niego siekierkę. - To miłe z twojej strony ale.. wolę nie sprawiać problemów.. - odpowiedziała z delikatnym uśmiechem na ustach, zgarniając białe kosmki za ucho. - To żaden problem.. jesteś ze mną to nikt Ci nic nie zrobi.. nie pozwolę na to! - uśmiechnął się szeroko, chłopak emanował pewnością siebie, bo czemu i nie?! Dobrze zbudowany, dobrze wychowany, nawet przystojny. Wioskowy playboy można by rzec. Kolejne rąbnięcie klocka o pieniek, rozcinające ostrzem siekierki na kawałki. I kiedy Yukino zbierała drugi z nich dostrzegła Soska z wiadrem w zdrowej ręce. - Sosetsu! - pomachała mu radośnie, przykładając oba drewienka do piersi. - Powinieneś odpoczywać.. - powiedziała odkładając drewienka do koszyka. Hideo zerknął przez ramię dopiero teraz zauważając błękitnowłosego. Na skinienie głowy odpowiedział tym samym. - To ty jesteś tym ciężko rannym zabójcą.. słyszałem że uratowałeś Yuki przed demonem.. to musiał być strasznie silny demon, skoro tak cię poskładał.. albo Ty jeszcze nie jesteś wystarczająco silnym wojownikiem.. - na końcówce wypowiedzi uśmiechnął się bezczelnie, opierając siekierkę o bark. Czyżby prowokacja ze strony wioskowego pięknisia? - Jestem Hideo.. ale to już chyba wiesz.. biorąc pod uwagę że moja babcia was przygarnęła.. zna się na ziołach jak nikt inny.. wiesz Yuki.. mogłabyś z nami zostać.. pewnie szybko byś się wszystkiego nauczyła.. jak jego postawiłaś na nogi to i ja bym się czuł bezpieczniejszy w twoich rękach.. nie żebym planował nagle się rozchorować.. choć takich sytuacji nie sposób przewidzieć.. - puścił jej oczko i sięgnął po kolejne drewienko, stawiając je na pieńku do rąbania. - Studnia jest tam, dwa domy dalej, za tamtym budynkiem.. - poinstruował zabójcę Hideo, wskazując siekierką kierunek w którym powinien się udać.
Hideo
Mitsushi-sama
Yashiko
Zwrócił uwagę na to, że nawet Hideo dostrzegł tą specjalną cechę, którą Yukino się wyróżniała. Nie podobało mu się jednak, że jego wypowiedzi zdawały się prowadzić do wniosku, że dziewczyna miałaby być zależna od jego pomocy. Tak jakby sam fakt jego obecności miał zapewnić jej bezpieczeństwo.
Some say in ice.
- A no! Jakaś zabójczyni z płonącym mieczem, rozcięła łajdaka na pół jednym pociągnięciem swojego miecza! To było super! Silna była! - w głosie chłopaka była jasno słyszalna fascynacja i jakiś taki wręcz podziw. A może po prostu chciał lekką szpileczkę jeszcze wbić biednemu rannemu, osłabionemu zabójcy. Sam Hideo uśmiechał się sympatycznie w kierunku zabójcy, choć jego uśmiech był może bardziej wyrachowany. Czy wioskowy piękniś się spodziewał że jego prowokacja z użyciem białowłosej odbije mu się zaraz czkawką?! Przecież Sosetsu nie wyglądał na wrednego, a ranny to też pewnie wolno łączył kropki. A przynajmniej tak mógł zakładać czarnowłosy. Więc jak bardzo się zdziwił na przytyk z użyciem niewiasty.
"..musiała wyssać truciznę.."
Odgłos jaki dotarł do uszu zabójcy sugerował że trafił w samo sedno! Dłoń zaciskająca się mocniej na drewnianej rączce siekierki i zgrzyt zębami. W spojrzeniu była irytacja podobna tej którą sam błękitnowłosy momentami się miał okazję delektować. Ale to znaczyło że udało mu ładne odgryźć. Uśmiech na twarzy Hideo przeszedł w cienką linię. Aż po chwili rąbnął mocniej o drewienko, aż oba kawałki poleciały na większy dystans od pieńka. Białowłosa nie do końca rozumiała co się działo, dla niej to wyglądało jak zwykła rozmowa. Choć może trochę ale tylko troszeczkę idąc w kierunku zaczepek. Nie zdawała sobie sprawy że to mogła być jej wina, ona tylko pomagała i skupiała się na swoich obowiązkach względem Mitsushi. A to że Hideo uparł się że te cięższe obowiązki zrobi za nią, to przyjęła jego pomoc.
"Przyniosę tę wodę, to nie taki problem."
- Sōsetsu.. - szepnęła, mrużąc nieco jadeitowe oczko gdy widziała jak ruszył w stronę wskazaną przez drugiego rzemieślnika. Zrobiła nawet kilka kroków za zabójcą. - Pozwól mu iść.. my faceci jesteśmy silniejsi niż wyglądamy. Zwłaszcza jak jesteśmy ranni... - rzucił do białowłosej łapiąc ją za ramię, zanim zdołała postąpić więcej kroków za błękitnowłosym.
Gdy Sosek minął drugi budynek dostrzegł w oddali studnię. Obłożoną kamieniami i sznur obok żeby móc przywiązać wiadro i wrzucić je aby nabrać wody. Z jego słuchem ciężko było go zaskoczyć, może gdyby był pogrążony głęboko w myślach to faktycznie udałoby się go zajść od tyłu niepostrzeżenie. Poczuł po chwili delikatną dłoń na swoich plecach, która w łagodny sposób się zacisnęła na jego cienkiej yukacie. - Nie słuchaj go.. stanie na głowie żeby zaimponować dziewczynie.. ty tego nie musisz robić.. - usłyszał cichy szept przy uchu gdy nagle młoda dziewczyna przylgnęła do jego pleców. Czarne pasmo wysunęła się znad ramienia zabójcy po stronie po której czuł ciepły oddech przy uchu. To była ta śliczna, czarnowłosa, która mu wcześniej machała. - Jestem Yashiko.. a ty Sōsetsu, dobrze usłyszałam? Przystojny zabójco? - dodała z zalotnym uśmieszkiem, przesuwając się w bok, żeby mógł jej się lepiej przyjrzeć. Usiadła na kamieniach na brzegu studni świdrując go swoimi niebieskimi oczami. Na jej twarzy był delikatne rumieniec, widać było że przystojny zabójca wpadł jej w oko z miejsca.
Some say in ice.
"Sōsetsu, tak, Sōsetsu… przystojny? Em… dziękuję… Yashiko. To bardzo miłe."
Zachichotała w odpowiedzi na jego zamotanie się słowami. Ucieczka wzrokiem w bok nie trwała zbyt długo, bo czarnowłosa odchyliła się tak aby nadal lepiej widzieć jego twarz i kiedy wrócił do niej spojrzeniem to aż się uśmiechnęła nieco bardziej.
"On taki jest zawsze?"
- Tylko jak widzi coś co chce mieć.. - w głosie dało się słyszeć irytację, wzrok dziewczyny gdzieś uciekł jak o tym mówiła. Wyglądało na to że znała wnusia Mitsushi dość dobrze, a może nawet lepiej niż by cię mogło wydawać. Obserwowała z zaciekawieniem postać Sosetsu, bezczelnie się prześlizgując swoimi niebieskimi oczami po jego torsie, barkach, ramionach, wracając powoli po jego szui i zawiesiła spojrzenie na jego ustach, przygryzając przy tym dolną wargę. W chwili gdy zaczął wciągać wiadro z wodą, jej spojrzenie przeniosła się na jego napinające się ramię i jak zahipnotyzowana po prostu się na niego gapiła aż nie wyrwał jej z zamyślenia prośbą o pomoc. - Jasne.. - odpowiedziała przytrzymując sznur z trudem w miejscu. Przysuwając się oczywiście bliżej niego, oparła się plecami o jego klatkę piersiową. I gdy już udało im się wciągnąć wiadro, stawiając je na ziemi, dziewczyna nagle oparła się o jego tors dłońmi, opierając się o niego swoim ciałem. - To teraz czas na zapłatę.. za moją pomoc.. bo przecież nie była darmowa.. - powiedziała dość powabnym głosem, unosząc się na palcach żeby go pocałować. I jak była milimetry od jego ust, gdy już czuł jej ciepły oddech na swoich wargach. - Przyszłam ci pomóc Sose.. - znajomy głos urwał się nagle, widząc zabójcę w tak bliskim kontakcie z czarnowłosą pięknością. Białowłosa przez chwilę stała w miejscu wpatrując się w tą nietypową sytuację. - .. przepraszam.. myślałam że.. możesz potrzebować pomocy.. ale.. ale cieszę się że ktoś ci jej udzielił już.. pójdę pomóc Mitsushi-sama.. - dodała skłaniając się przed nim i bardzo szybko się ewakuowała za budynek, zza którego się przed chwilą wyłoniła. W końcu nie chciała im przeszkadzać. Mogła posłuchać Hideo ale martwiła się że rany się pogorszą od tego forsowania. - To jak z tą zapłatą..? - spytała zalotnym tonem głosu, wbijając swoje spojrzenie na powrót w oczy zabójcy demonów.
Some say in ice.
"Tak, przepraszam, zapłata… ja… nie mam nic przy sobie, ale… wrócimy do tego, dobrze? Ja… coś…. coś wymyślę, odwdzięczę się… przepraszam, dziękuję… muszę iść?"
- Trzymam za słowo.. - odezwała się z perfidnym uśmiechem na ustach i gdy tylko zauważyła że jego wzrok zawiesił się na jej wargach, to oblizała górną wargę w zalotnym geście. Obserwując jednak jak Sosetsu się miota przy studni w pogoni za białowłosą, skrzywiła się nieco bardziej, obserwując jak zabójca znika za budynkiem.
Cała sytuacja nabrała nieco innego tempa. Teraz Sosetsu znalazł się w podobnej sytuacji co białowłosa, mianowicie.. wpadł komuś w oko. Może gdyby białowłosa się tak jego stanem nie martwiła, to by za nim ostatecznie nie poszła, wbrew argumentom wnusia, który usilnie starał się zatrzymać ją obok siebie. "Chyba czuje się już o wiele lepiej.. to dobrze.. cieszy mnie to.." pomyślała idąc nieco szybszym krokiem w stronę chatki niż myślała.
Po wpadnięciu do głównego pomieszczenia, pierwsze co się rzuciło w oczy zabójcy to osoba której imię wywołał już w progu. Siedziała przy palenisku, dokładając pocięte wcześniej przez Hideo drewienka do ognia. Słysząc swoje imię, spojrzała na czerwonego na buzi chłopaka. - Sosetsu.. ? - szepnęła o wiele ciszej, jakby zdziwiona tym że tak szybko się znalazł w chatce. - A ty co? W drugiej wsi byłeś po tą wodę? - zirytowany głos kobiety pomknął w kierunku chłopaka. - Proszę się na niego nie złościć.. - odezwała się białowłosa, podnosząc się z podłogi i podchodząc do niego, sięgnęła po wiadro z wodą. - Wezmę to.. usiądź sobie przy palenisku.. zmienię twoje opatrunki.. - powiedziała łagodnym tonem ewidentnie forsując się z wiadrem pełnym wody, które musiała nieść w obu dłoniach żeby postawić je obok ich gospodyni. Nabrała do mniejszej miski nieco wody, wzięła drewnianą skrzyneczkę i zaniosła ją obok futonu na którym spali w nocy.
Some say in ice.
"Yukino… to nad studnią, to nie… nie to na co to mogło wyglądać…"
- Poszedłeś po wodę przecież.. - skomentowała sięgając dłonią do jego yukaty i zatrzymała paluszki milimetry od jego ubrania, jakby się wahając. Powoli zaczęła cofać dłoń. -.. um.. czy.. czy mógłbyś zdjąć górną część yukaty? - spytała grzecznym tonem głosu, wzrok miała wlepiony swoje dłonie, które trzymała teraz na swoich udach. - Przepraszam jeśli wam w czymś przeszkodziłam.. - usłyszał nieco ciszej, w głosie dało się słyszeć, że faktycznie żałowała że im przeszkodziła. "To nie moja sprawa przecież.. co Sosetsu robi i z kim.." mamrotała sama do siebie w myślach teraz. Wcześniej nie miała żadnych oporów żeby zsunąć z niego górną część jego ubrania żeby zająć się jego ranami. A teraz.. zawahała się przed dotknięciem jego torsu. Palce delikatnie zacisnęły się na materiale błękitnej yukaty na jej udach. W końcu Yoshiko go tam dotykała, a on ją obejmował przecież. Wniosek był bardzo prosty - musiała mu się spodobać.
"Było mi ciężko jedną ręką wciągnąć wiadro, poprosiłem Yashiko, żeby mi pomogła… przedstawiała mi się, i…"
Uśmiechnęła się delikatnie do zabójcy podnosząc wzrok na jego twarz dopiero teraz. - Nie musisz mi się tłumaczyć przecież.. - szepnęła nieco ciszej, czekając aż chłopak się przed nią rozbierze. Żeby zająć czymś ręce, sięgnęła po gliniane naczynie i usunęła z niego wieczko, pozwalając ziołowemu aromatowi roznieść się nieco bardziej po pomieszczeniu. Obracając je w dłoniach, wpatrywała się w ciemnozieloną barwę papkowatej konsystencji.
Some say in ice.
"Już"
Jego głos wyrwał ją z tych myśli. - mhm.. - machinalnie podnosząc powoli dłonie w kierunku jego ciała, chcąc mu pomóc. Chcąc się się nim zająć. Chcąc mu wynagrodzić to że zawdzięczała mu życie. Jej paluszki prawie dotknęły jego klatki piersiowej, gdy przed oczami pojawił się zabójca obejmujący Yashiko i się zawahała ponownie na ułamek sekundy pomyślała żeby jednak się wycofać ale wtedy nagle błękitnowłosy złapał ją za obie dłonie. Aż drgnęła zaskoczona jego inicjatywą.
"Yukino… ja… to…"
Z miejsca spojrzała na jego czerwoną twarz. "Gorączka..?" przemknęło jej przez myśl, jego zmieszanie było zaskoczeniem dla niej. Jeszcze go w takim stanie nie widziała po momentem gdy leżał na jej udach i majaczył coś niezrozumiale, nerwowo się co jakiś czas poruszając. Teraz jednak był przytomny i raczej świadomy tego co chciał powiedzieć, ale z jakiegoś powodu miotał się, jakby walczył sam ze sobą. A ona nie była wystarczająco spostrzegawcza w takich sprawach żeby się domyślić o co mu do końca chodziło. Więc jedyne co mogła pomyśleć, to że jego stan musiał się pogorszyć z jej winy, że pozwoliła mu iść po tą wodę.
"To nie tak jak myślisz… ja…"
Rozchyliła delikatnie usta po jego słowach. Nie miała pojęcia o czym on teraz mówił. Zmarszczyła lekko brwi w zmartwieniu wymalowanym na jej twarzy. Ciężkie westchnienie i puszczenie jej dłoni sprawiło że je cofnęła tak samo jak on.
"Nieważne…"
- .. wydaje mi się.. że jest ważne.. skoro tak ciężko ci było to powiedzieć.. - mówiła bardzo cichym szeptem. Sięgnęła dłonią wyżej niż do bandaża i przyłożyła chłodną dłoń do rozgrzanego policzka. Był taki rozgrzany teraz, podniosła się wyżej z siadu na kolana i drugą dłonią odgarniając jego grzywkę w tył, przyłożyła usta do jego czoła. Przez chwilę tak trwała z nim, aż odsunęła usta od jego czoła. - Jesteś znowu rozgrzany.. nie powinnam była cię puszczać po tą wodę.. nie chcę żeby twój stan się pogorszył.. - szeptała nieco ciszej, może dlatego że była przy nim teraz tak blisko, że nie musiała mówić wcale głośniej. Cofnęła się nieco, zabierając chłodną dłoń z jego policzka w końcu. - Powinnam była zmienić ci te opatrunki od razu.. - szepnęła dotykając delikatnie opuszkami jego obojczyka, druga dłoń sięgnęła do supełka. Ostrożnie przy nim majstrując, rozwiązała go i wzięła się za zdejmowanie starego bandaża. Dotknęła palcami skóry na piersi, drugą dłonią ostrożnie usunęła lnianą szmatkę i sięgnęła po szmatkę zamoczoną w wodzie. Wyciskając ją z nadmiaru wody i ostrożnie przemyła ją. Po czym pochyliła się niżej, przysuwając twarz do jego klatki piersiowej. - Rana się zaczyna powoli goić.. - powiedziała z ulgą w głosie. Sięgnęła do naczynka i nabrała odrobinę ziołowej mazi, którą ostrożnie nałożyła i przykryła czystą tkaniną. Sięgnęła po świeży bandaż i tak jak ostatnio zaczęła go nim obwijać.
Some say in ice.
- Nie przepraszaj.. - odezwała się ciepłym tonem głosu, który tak dobrze już zdołał poznać. - Nie masz za co.. nie zrobiłeś nic złego.. - dodała po chwili dalej tą samą barwą głosu. Nie musiał jej za nic przepraszać. Był w takim stanie przez nią. Gdyby jej nie spotkał, nie stoczyłby walki z tamtym demonem i nie zostałby tak ciężko ranny. A jako że był dopiero świeżo upieczonym zabójcą to jego ciało dopiero się dostosowywało, rosło w siłę. Sam fakt że przeżył to starcie, było świadectwem nie tylko jego determinacji ale i siły która głęboko w nim drzemała. Choć sama Yukino nie miała o takich rzeczach pojęcia, to też dziękowała bogom za to, że przeżył tamtą noc. Że dane jej było go poznać, że mogła się przydać żeby pomóc mu wrócić powoli do utraconego z jej winy zdrowia.
"Wiem, że łamię teraz złożoną ci obietnicę, ale… dziękuję."
Odchyliła się od niego zawiązując opatrunek na torsie i bezceremonialnie położyła dłoń na jego głowie, wplatając paluszki w błękitne kosmki i pochyliła się w jego stronę gdy kontynuował swoją wypowiedź. - I co ja mam teraz z Tobą zrobić Sosetsu? - szepnęła miękko wpatrując się w jego oczy z takiego mało komfortowego bliska, naruszając jego strefę komfortu prawie do stopnia w jakim naruszyła ją wcześniej Yoshiko przy studni. - Nie dziękuj mi za troskę.. bo jak mogłabym się o ciebie nie martwić gdy jesteś w takim stanie.. Chciałabym zrobić dla Ciebie o wiele więcej.. może gdybym wyssała więcej trucizny wtedy.. to szybciej byś wyzdrowiał.. ale czasu już nie cofnę.. mogę się po prostu Tobą zająć najlepiej jak potrafię.. tak jak Ci obiecałam.. - szeptała, wpatrując się w jego jasne niebieskie oczy. A że jej twarz była teraz naprawdę blisko to czuł jej ciepły oddech na swojej twarzy. - Jeszcze tylko trochę.. wytrzymaj proszę.. i nie dziękuj mi.. bo to trochę zawstydzające wiesz? Nie robię nic nadzwyczajnego przecież.. ale będę musiała wymyślić jakąś karę jak jeszcze raz mi podziękujesz za pomoc która przecież od samego początku jest darmowa.. - w głosie nie było ani krzty gniewu, irytacji ani innej negatywnej emocji, nawet jak nadmieniła opcję kary. Uśmiechnęła się do niego ciepło i odchyliła się od niego, zabierając dłoń z jego głowy. Po czym sięgnęła do jego prawego ramienia. - Mam nadzieje że nie używałeś tej ręki podczas nabierania wody ze studni.. - powiedziała, łapiąc delikatnie za jego prawe przedramię i tak ją sobie ułożyła, że dłoń Sosetsu wylądowała na udzie dziewczyny, bo przysunęła się bardziej do jego boku, żeby zdjąć opatrunek, kilka warstw bandaża było przesiąkniętych krwią z rany. Obmyła ją ostrożnie, posmarowała szramy po pazurach demona ziołową papką i użyła świeżego bandaża do zawinięcia tego miejsca. - Musisz uważać z tą ręką.. lewej możesz używać.. ale prawej nie.. - to mówiąc wzięła kawałek bandaża i zrobiła z niego opaskę, wiążąc dwa końce i przełożyła mu ją na kark, biorąc ostrożnie jego prawą dłoń w swoją i przełożyła przez spód pętli. Tak żeby nie kusiło to ruszanie tą kończyną.
Some say in ice.
Była tak blisko że nawet jakby miał problem ze wzrokiem to by to dostrzegł. Delikatne drgnięcie ciała białowłosej i coś w jej oczach. Jak nigdy dotąd! Chyba wszystkie planety układu słonecznego ułożyły się w jednej cholernej linii i Yukino faktycznie zrozumiała w jakimś stopniu że dziękuje jej za to że była. Ale w jaki sposób?! Że była teraz przy nim?! Że go nie zostawiła jak większość przerażonych ludzi by zrobiła wtedy?! Za to że wzięła odpowiedzialność za siebie i chciała wynagrodzić mu to wszystko jedynym co miała, czyli sobą? Swoją opieką?! Chyba o to mu właśnie chodziło. Choć nie rozumiała czemu był wdzięczny za coś co było takie oczywiste! Może nie potrafiła zrozumieć bo kierowała się prostymi zasadami w życiu: bezinteresowne pomaganie innym było na samej górze tej listy.
Ciepły uśmiech na ustach zabójcy sprawił że i ona poczuła się o wiele lepiej już teraz. W końcu o to chodziło przecież. Podczas zmiany opatrunku na jego ramieniu, nie sposób było nie zauważyć reakcji skóry na chłód, ale musiał to jakoś przetrwać. Opatrunek musiał być dobrze założony. Gdy już skończyła, pomogła mu się ubrać. Naciągając materiał jego pożyczonej yukaty na plecy, poprawiając kołnierz, żeby go nie uwierał, będąc w jednym miejscu zawinięty do środka. Po czym nasunęła nieco yukatę na jego prawą stronę, skoro rękę mu unieruchomiła, miał ją schowaną pod materiałem yukaty. Zwróciła uwagę na to że rozchylił lekko usta, jakby chciał coś powiedzieć. Ale nic nie padło z jego ust. To też nie naciskała na niego jakoś mocno.
"Tak jej nie będę używał, że zapomnę jak to się robi."
- Jak nie będziesz używał to szybciej się zagoi.. a jak zapomnisz jak się jej używa.. to Cię nauczę jak się to robi.. krok po kroku.. - powiedziała z delikatnym uśmiechem, jasno mu sugerując że nie przyjmuje sprzeciwu z tym. Drzwi się nagle otworzyły i do chatki weszła ich gospodyni z wnusiem niosącym większy wór na barku i parę ryb z połowu. - Postaw tam.. resztą już się zajmę sama.. - rzuciła kobieta do czarnowłosego, któremu nie umknął widok kończącej pomaganie z ubraniem białowłosej. Aż zagapił i prawie wyrżnął o mały taborecik pod ścianą. Syk i stłumione zaciśniętymi zębami przekleństwo były wyłapane jedynie przez zabójcę. Odstawiając wszystko na miejsce, pierwsze co to wskazał gości Mitsushi palcem wskazującym. - Gdzie jest drugi futon?! - warknął bardziej do babinki. - Nie mam.. - odezwała się w odpowiedzi starsza kobieta widząc jak Hideo aż poczerwieniał, nie wiadomo tylko czy ze wściekłości czy jakiś kami jeden wie jakich nieprzyzwoitych myśli. - To nie problem.. zmieściliśmy się na jednym.. - dodała grzecznie Yukino, powoli chowając pozostałe przyboru do skrzyneczki a brudne bandaże do miski z wodą, żeby je namoczyć najpierw. Czarnowłosy rozchylił usta i wbił zirytowane spojrzenie w zabójcę. Już otwierał buzię żeby coś mu powiedzieć, ale Mitsushi położyła mu dłonie na plecach i pokierowała go do drzwi. - Jak masz w sobie tyle zapału to idź mi narąbać więcej drewna na kąpiel.. już sio.. - wypychając młodzieńca za drzwi westchnęła lekko i wróciła do szykowania posiłku.
Efektem końcowym był biały ryż, pieczona rybka i miseczka z miso. - Dziękujemy za ten posiłek.. - skłoniła się przed kobietą i podała miseczkę z miso pod usta zabójcy. Skoro mu wyłączyła już całkowicie z obiegu prawą rękę, to musiała mu pomóc. W tym nakarmiła go na spokojnie, podając mu małe porcje jedzenia za pomocą pałeczek. Nie pospieszała go, pozwalając żeby się chłopak w spokoju najadł, sięgając w pewnym momencie dłonią do jego ust i zgarniając ziarenko ryżu z dolnej wargi, które się tam przykleiło.
Some say in ice.
Uśmiechnęła się do niego serdecznie i skinęła lekko głową. No przecież mu pomoże z rekonwalescencją, jeśli będzie tego potrzebował. Choć nie do końca wiedziała jak, coś tam pamiętała że Yohatsu-sama komuś tam pomagała regularnie z ręką, bo miał problemu z poruszaniem nią. Ale sama Yukino nie miała jeszcze wystarczająco doświadczenia w tym zakresie. Niemniej jednak, chciała teraz co raz bardziej nabyć wiedzę i umiejętności związane z pomocą zwłaszcza ofiarom demonów. Co za tym szło?! Opiekowanie się rannymi zabójcami! Możliwe że właśnie Sosetsu wzbudził w niej tą większą chęć niesienia pomocy, większą niż dotychczas miała.
Sama Yukino była zaskoczona tym pytaniem ze strony wnuczka Mitsushi, ona jak by nie patrzeć nie widziała w tym nic złego, w końcu tylko spali pod jednym posłaniem. Nie robili nic niestosownego, tylko starali się jakoś przetrwać zimne noce. A skoro oboje się mieścili to nie było problemu, przecież Yukino nie spała ani na zabójcy ani pod nim.. no może ta druga konfiguracja miała miejsce tej nocy, ale okoliczności były wyjątkowe. Po prostu usnął na niej, gdy go pocieszała. Niewinny umysł dziewczyny nie ogarniał że było to niestosowne. Sosetsu przecież nie był jakimś zboczeńcem, tylko porządnym młodym mężczyzną należącym do korpusu zabójców!
Hideo ewidentnie był innego zdania! Tak się w nim krew zagotowała że gdyby mógł, to wyszedłby z siebie, stanął obok i złapał oryginał siebie, powstrzymując go przed rzuceniem się na bezczelnie szczerzącego się Sosetsu. Odczytał jego spojrzenie bezbłędnie i tylko zacisnął mocniej szczękę, powstrzymując się przed powiedzeniem czegoś, co mogłoby go postawić w złym świetle przed Yukino. Ale przed zostaniem wypchniętym z chatki, rzucił jeszcze stanowcze spojrzenie w kierunku zabójcy demonów. - Jeszcze zobaczymy cwaniaku.. - warknął pod nosem zanim drzwi za nim zamknęły. Słowa oczywiście tylko zabójca słyszał, ze względu na swój rozwinięty zmysł.
- Cieszy mnie że masz apetyt.. - zauważyła białowłosa. -.. szybciej wrócisz do zdrowia.. - dodała z zadowoleniem. Po nakarmieniu chłopaka sama wzięła się za swoje śniadanie, oczywiście nie była w stanie zjeść wszystkiego, porcja okazała się nieco za duża dla niej. -.. szkoda żeby marnować jedzenie.. nie chciałbyś mi pomóc dokończyć? - spytała uprzejmie w stronę zabójcy wody, nabierając kawałek ryby swoimi pałeczkami i kierując je w stronę rannego z zachęcającym uśmiechem. Oczywiście była gotowa na jego odmowę.
Starsza kobieta odłożyła zużyte naczynia na bok, zerkając na dwójkę swoich gości. - Jak skończycie, możesz mu przygotować ciepłą kąpiel, Hideo narąbie drewna do nagrzania wody w bali.. - wskazała drzwi obok, po czym sięgnęła po wiklinowy kosz i ruszyła do wyjścia. - Mam parę rzeczy do zrobienia.. nie puśćcie mi chaty z dymem.. bo do końca życia będziecie dla mnie pracować.. - skomentowała z rozbawieniem w głosie i wyszła zostawiając ich samych.
- Ciepła kąpiel powinna pomóc ci się rozluźnić.. - skomentowała z zadowoleniem. - Przygotuję ci wszystko.. - powiedziała z zadowoleniem w głosie. Ona sama czuła się cudownie po tej wizycie w onsenie poprzedniej nocy.
Pokiwał głowa po jej słowach. — Zawsze mam apetyt, jeszcze rosnę… — Stwierdził i zaśmiał się. Ogólnie jadł… sporo. Cóż jego treningi i ilość czasu spędzonego na podróżach, czy najróżniejszych aktywnościach fizycznych wiązało się z tym, że musiał jeść sporo, by mieć na to wszystkie siły. A to przecież był oczywiste, bo pracując tak sporo, jego organizm zwyczajnie potrzebował dużo energii, która szła z posiłków.
Gdy wzięła się za swoje śniadanie, to obserwował ją, dlatego gdy nabrała kawałek ryby i skierowała go w jego stronę, to przyszło mu zareagować na to niemalże od razu. — Ty też musisz jeść. — Powiedział i wychylił się lekko, by oczywiście zabrać się za ten kawałek ryby. Nie myślał nawet o tym teraz, że to były te same pałeczki, którymi ona sama jadła! — Tylko mi nagle nie oddaj wszystkiego, najedz się, zasługujesz. — Powiedział, dając jej do zrozumienia, że przede wszystkim powinna się skupić na tym, by zaspokoić swój głód. On tam chętnie jej pomoże, bo wcale nie był tak w pełni najedzony, ale też o dokładkę prosić nie będzie przecież! I tak już bardzo mocno nadużywali dobroć Mitsushi-sama.
Some say in ice.
- Ale przecież jesteś wystarczająco wysoki.. wyższy ode mnie.. ale jednak.. - powiedziała siedząc przed nim. Przykładając sobie słoń do czubka i sunąc nią w powietrzu w jego stronę. - O! Dotąd ci sięgam.. - powiedziała z lekkim rozbawieniem w głosie, zabierając dłoń. Pałeczkami rozdzielając kawałki ryby na talerzu.
"Ty też musisz jeść"
- Ale ja już się najadłam.. obiecuję że nie zmieszczę więcej.. - sięgnęła dłonią do brzuszka. - Jestem pełna.. jak wezmę jeszcze kawałek to pęknę.. - dodała. Zjadła może z połowę i już nie dało się wcisnąć więcej. Ona nigdy zbyt dużo nie jadała. Jej bracia często jej dokuczali z tego powodu. Ale no na to nic nie była w stanie poradzić. Przyłożyła złączone pałeczki do swoich ust wpatrując się w jedzenie. Pokręciła lekko głową i nabierając kawałek podsunęła w kierunku Sosetsu. - Proszę dokończ moją część.. bo się zmarnuje.. a takie dobre jedzonko że szkoda wyrzucać.. - powiedziała podsuwając nieco ryżu na pałeczkach w kierunku jego ust. - Aaaa... - dodała na zachętę z lekkim uśmiechem na ustach. Pomagając mu zjeść wszystko to czego ona nie potrafiła już wcisnąć.
"Ciepła kąpiel…"
"Tak, to mi pomoże się rozluźnić i poczuć lepiej. Rzadko mam taką okazję.."
- Jak się lepiej poczujesz to możemy się do tego onsenu w lesie wybrać.. ale teraz ci przygotuję tą kąpiel.. żebyś mógł się odprężyć. - to powiedziawszy podniosła się, zabierając naczynia po śniadaniu i odnosząc je. Po czym podeszła do drzwi obok, gdzie mogła mu przygotować ciepłą kąpiel. Oporządzenie trochę jej zajęło. Mitsushi pokazała jej wcześniej gdzie może znaleźć ręczniki i zmienne ubrania, których mogli używać. W pewnym momencie zaczęła się krzątać wróciła do zabójcy gdy wszystko było przygotowane. Pomogła mu wstać z futona, jeśli takiej pomocy potrzebował i zaprowadziła go do małego pomieszczenia z małą balią do kąpieli. Woda była bardzo ciepła, obok była szmatka do mycia i kostka mydła na małym taboreciku, oraz miska i wiadro z zimną wodą do spłukania z siebie mydlin. - Potrzebujesz pomocy z czymś? - spytała z ciekawości wpatrując się w jego twarz. Oczywistym było że go o to spyta i gotowa była mu oczywiście pomóc z tym wszystkim.
Some say in ice.
- To ma w sumie dużo sensu.. potrzebujesz energii żeby walczyć z demonami.. i teraz również żeby szybciej wyzdrowieć.. - przytaknęła mu, nieco lepiej rozumiejąc o co faktycznie mu chodziło za pierwszym razem. Ale ubrał to w takie słowa że wyszło zabawne nieporozumienie, które szybko jednak skorygował dla niej.
"Musze być trochę wyższy… tak już jest, nie? Chłopak musi być wyższy. Inaczej nie czułabyś się bezpiecznie!"
- Nie wiedziałam że wzrost pełni taką rolę.. faktycznie czuję się przy Tobie bezpieczna.. ale chyba nie ze względu na wzrost.. a całokształt. Wiem że nic byś mi nie zrobił.. i nie pozwoliłbyś mnie skrzywdzić żadnemu demonowi.. co już pokazałeś wtedy.. więc chyba bardziej czuję się bezpieczna bo jesteś takim dobrym człowiekiem.. a nie dlatego że jesteś wyższy o parę centymetrów.. - wystawiła mu przy tym figlarnie język w formie droczenia się z nim.
"Na pewno? Ja to nawet jakbym już bym był pełen, to bym jeszcze próbował, bo takie dobre…"
- Serio? Wiesz co za dużo to też nie dobrze.. - rzuciła z troską w głosie, patrząc na niego, gdy tak go karmiła swoim jedzeniem. - Ból brzucha z przejedzenia to nic przyjemnego.. mój brat zawsze się przejadał a potem leżał na tatami i jęczał z przejedzenia.. więc nie polecam.. - dodała wraz z małym przykładem z życia wziętym.
"Ah, ten onsen. Kompletnie o nim zapomniałem… tak, to… też, też brzmi… zachęcająco, tak."
- Wieczorem jest tam bardzo ładnie, zwłaszcza podczas zachodu słońca, jak niebo zalane jest pomarańczem i czerwienią.. no i woda jest tak przyjemnie ciepła.. - mówiła lekko rozmarzona tym jakże przyjemnym wspomnieniem z poprzedniego dnia. Aż się prosiło żeby znowu się tam wybrać i się odprężyć po całym dniu prac wokół domowych.
Przy bali z ciepłą wodą, położyła od razu ręcznik, w który mógł się wytrzeć, oraz obok złożoną schludnie w kostkę świeżą ciemno bordową yukatę. Skinieniem głowy dała znać że rozumie to, że chciał sam sobie poradzić. Podejrzewała że mógłby czuć się skrępowany jej obecnością. Ale gdy padły ostatnie słowa w formie pytania to rozchyliła lekko usta. - .. um.. w sumie.. - sięgnęła do policzka wskazującym paluszkiem, lekko się po nim drapiąc. -.. faktycznie.. to mój błąd.. powinnam była ci zmienić opatrunki dopiero po kąpieli.. przepraszam.. trochę się zamotałam.. - wyjaśniła podchodząc do niego. - Pomogę ci z tym.. - zadeklarowała sięgając do materiały ubrania, rozsuwając go ostrożnie na boki, sunąc przy tym paluszkami po jego skórze aż za barki.. zwyczajnie w świecie go rozbierając z górnej części, po to żeby wziąć się za zdejmowanie opatrunków z chłopaka. Podczas odwijania bandaża, cicho coś nucąc pod nosem. - Gotowe.. Założę ci świeże opatrunki po kąpieli.. - powiedziała z uśmiechem i wyszła, zostawiając go samego w małym pomieszczeniu.
Nie możesz odpowiadać w tematach