Some say in ice.
"Trafiliśmy na dobrych ludzi. Szczęście nam sprzyja."
- To prawda.. - szepnęła z lekkim uśmiechem, zabierając się do ogarniania go. Wyraz jej twarzy bardziej przedstawiał skupienie i troskę niż cokolwiek innego. Obmywając go, zaczęła podświadomie nucić jakąś spokojną melodię pod nosem. Cichą ale dość przyjemną dla ucha. Opatrywanie ran nie zajęło długo i było zrobione lepiej niż wcześniej. W końcu miała do dyspozycji prawdziwe bandaże a nie kawałki kimona. Obwiązując zabójcę, robiła to może powoli ale za to dość dokładnie. Sam Sōsetsu mógł zauważyć że jego mobilność się jakoś poprawiła i już nie musiał się martwić tym że byle ruch sprawi że opatrunek szlag trafi. Jej mentorka dobrze ją tego nauczyła, jak zakładać solidne opatrunki.
"Jestem?"
- mhm.. nie chcę żeby ci się podniosła jeszcze bardziej.. zbijemy ją dość szybko.. - powiedziała z uśmiechem. Czuła się pewniej z faktem że miała pod ręką czystą wodę, normalne schronienie, palenisko i produkty pozwalające zając się chłopakiem. Kiedy poczuła materiał jego ubrania na swoich rekach, dała mu chwilę żeby się nakrył pościelą i spojrzała w jego stronę z delikatnym uśmiechem.
"Yukino… wiem, że miałem już nie dziękować, ale… może inaczej. Cieszę się, że mogłem Cię uratować."
Pochyliła się w jego stronę i położyła mu dłoń na głowie w czułym geście i przysunęła się nieco. - Więc nie dziękuj.. bo to naprawdę nic takiego.. cieszę się że mogę pomóc ci wrócić do zdrowia.. - przeczesała jego błękitne włosy w czułym geście i zabrała dłoń. Przycisnęła jego yukatę do piersi i powoli wstając uśmiechnęła się do niego miło. - Niedługo wrócę.. a ty spróbuj odpocząć.. - to mówiąc wyszła z pomieszczenia, zostawiając Sōsetsu samego na futonie przy palenisku.
Jak długo leżał tak sam w pomieszczeniu na miękkim futonie, okryty jedynie prześcieradłem? Może z godzinę, może dwie, aż nagle drzwi się otworzyły i do środka weszła babinka stękając ze zmęczenia. Podeszła bliżej paleniska z koszem wiklinowym i usiadła obok zabójcy. - Jak się czujesz młodzieńcze? Hmm.. szczęściarz.. mieć tak troskliwą osobę przy sobie.. zaatakował was demon, prawda? - spytała zerkając na jego opatrunki i po chwili na miecz leżący obok. Po czym zaczęła skubać kwiaty i wrzucać je do żeliwnego imbryka, następnie zalała je wodą i ustawiła nad paleniskiem. - Zaparzę ci ziółek.. pomogą z gorączką i wzmocnieniem osłabionego organizmu.. - wyjaśniła ruszając do pokoju obok, przynosząc w koszu jakieś warzywa i zabrała się za przygotowywanie strawy.
Drzwi się po chwili otworzyły a przez próg przeszła białowłosa z porąbanymi kawałkami drewna. - Skończyłam Mitsushi-sama.. - powiedziała radosnym głosem. - Oj dziecko.. usiądź i odpocznij trochę.. zrobiłaś dla mnie już tak wiele.. - odezwała się kobieta, wracając do przygotowywania jedzenia. - Jeśli jest coś jeszcze.. co mogę dla pani zrobić, proszę powiedzieć.. - odezwała się z uśmiechem i podeszła bliżej zabójcy. - Jak się czujesz? - spytała dotykając jego czoła swoim. - Temperaturę najlepiej sprawdzić ustami a nie czołem.. - odezwała się babinka, zerkając przez ramię na swoich gości, wrzucając kolejne warzywa do kociołka i zaniosła go do paleniska. Zdjęła imbryk i przelała napar do glinianego kubeczka dla chłopaka. - To go postawi na nogi.. - powiedziała zawieszając kociołek nad ogniem i przemieszała zawartość drewnianą chochlą. - Zdradzę ci sekret dziecinko.. bo wyglądasz na zmęczoną.. parę minut drogi stąd na wschód od naszej małej wioski znajduje się małe gorące źródło.. jak byś chciała się tam wybrać pod wieczór.. to nie tak daleko stąd.. wygrzejesz się i odprężysz.. - zaproponowała kobieta i przemieszała nieco strawę.
Some say in ice.
"Jeszcze raz dziękuję I obiecuję, że jak tylko stanę na nogi to postaram się chociaż trochę zadośćuczynić za pani pomoc."
- Nie ma takiej potrzeby, Yukino już zaoferowała swoje usługi żeby wynagrodzić mi moją dobroć.. prosiła żebym nie wymagała nic od Ciebie.. bardzo chce żebyś szybko wyzdrowiał.. jestem w stanie to zrozumieć.. to taka dobra dziewczyna.. pracowita.. ja też taka kiedyś byłam.. żebyś mnie widział w kwiecie wieku.. mogłam sobie okręcić wokół palca każdego chłopaka! - roześmiała się babuszka, poprawiając swoje siwe kosmki za ucho.
Białowłosa przechyliła lekko głowę w bok na komentarz staruszki po tym jak odchyliła się od twarzy Sosetsu. - Ustami? - powtórzyła lekko zdziwiona. - Moi bracia sprawdzali tak temperaturę jak ja byłam chora.. nie wiedziałam że robi się to inaczej.. - po tych słowach jednak zabójca się poderwał nieco, spanikowanym głosem upierając się że wszystko jest już w porządku. Babinka jedynie się roześmiała jego reakcją. - A myślałam że zabójcy demonów są silni.. i nie boją się niczego.. - rzuciła z perfidnym uśmiechem. - Bo to prawda! Sosetsu jest naprawdę silny! - rzuciła nagle marechi w obronie swojego bohatera.
"Gorące źródło? Powinnaś posłuchać Mitsushi-sama."
- ..no dobrze.. skoro nalegasz.. - skinęła lekko głową. - Mój wnusio może cię tam zaprowadzić i przypilnować żeby nikt cię tam nie podglądał.. to dobry chłopaka.. serce ze złota! Znajdziesz go w chacie po drugiej stronie, powiesz że ja się przysłałam to nie będzie protestował.. ładna jesteś to tym bardziej się pewnie zgodzi.. chyba jest trochę starszy od ciebie.. - rzuciła babinka kątem oka przyglądając się leżącemu na posłaniu zabójcy, gdy zaczęła mieszać to co było w kociołku. - Ale najpierw coś zjecie.. - z tymi słowami podała dwie miseczki Yukino. Białowłosa nalała zupy do jednej z nich i usiadła przy zabójcy. Nałożyła nieco zupy na łyżkę i przysunęła ją do ust zabójcy. - Smacznego.. - nie wiedziała jak bardzo mógł machać prawą ręką, ale syczenie z bólu podczas zmiany opatrunku dawało poczucie że lepiej żeby dzisiaj jeszcze odpuścił sobie używanie tej kończyny. Więc nakarmiła go w spokoju, a dopiero jak skończyła to nalała sobie do tej samej miski i w spokoju zjadła z tej samej łyżeczki. - Bardzo dobre Mitsushi-sama.. obiecuję że nie będziemy problemem podczas naszego pobytu tutaj.. - powiedziała łagodnym tonem, uśmiechając się ciepło do kobiety. - Wiem dziecko.. mam nadzieje że moje skromne warunki wam nie wadzą.. i że twój ranny podopieczny nie chrapie w nocy.. mam bardzo cienkie ściany.. i lekki sen.. - rzuciła w kierunku błękitnowłosego. - Zmieścicie się chyba na jednym futonie.. nie jestem przygotowana na niezapowiedzianych gości.. - dodała z uśmiechem zajadając się swoja porcją.
Some say in ice.
Babinka przytaknęła na słowa chłopaka, uważnie się mu przyglądając gdy zaspokajał jej ciekawość. Co miała lepszego do roboty jak trochę się rozerwać jego kosztem. Stara, samotna babcia, której spadli oboje jak manna z nieba dla głodnego. Postanowiła sobie w zapłacie dodatkowo zrobić własny mały kabaret kosztem rannego zabójcy, bo kto starej klekwie zabroni, skoro tak bardzo im pomaga..
- Taki z ciebie porządny chłopak.. rodzice dobrze cię wychowali.. takiego syna bym mogła mieć, a nie jak ten darmozjad co mi córkę zbałamucił.. ale przynajmniej wnusio dobrze wychowany.. więc chyba nie mogę narzekać.. - skomentowała słowa zabójcy odnośnie chęci pomocy przy domostwie jak tylko lepiej się poczuje. Musiała przyznać że polubiła młodzika w równej mierze co młodą marechi, która tak chętnie pomagała już teraz.
Mały chaos jaki starsza pani wprowadziła, szybko zebrał plony. Zaczynając od zawstydzenia chłopaka, co jednak nie ruszyło białowłosej tak jak jego. To zaciekawiło starszą panią i Sosetsu mógłby przysiąc że dostrzegł diaboliczny błysk w oku starej torby po niewinnym zachowaniu Yukino i jego energicznym poruszeniu na temat nowej metody mierzenia temperatury. Zabójca miał rację, babinka świetnie się bawiła jego kosztem. Nie umknęło jej niezadowolenie na twarzy błękitnowłosego gdy wspominała o swoim wnusiu. Czy robiła to specjalnie? Zdecydowanie! Dla niej to jak siedzenie w pierwszym rzędzie na scenie gdzie rozgrywała się istna komedia.
"Tylko, żeby on też nie podglądał…"
- Mój wnusio? Złote serce ma chłopak.. choć czy można się dziwić kotu łypiącemu na myszkę? Nie można.. jak widok taki apetyczny, prawda dziecko? - rzuciła do obojga z na końcówce zwracając się do Yukino, która lekko przechyliła głowę w bok próbując zrozumieć aluzję ale nie widać było żeby jej niewinny umysł potrafił połączyć kropki że babinka mówiła tak na prawdę o niej. Z tego zamyślenia wyrwały ją słowa starszej kobiety o wspólnym dzieleniu futonu. Spojrzała w kierunku posłania.
"W jednym…"
- Proszę się nie martwić.. powinniśmy się zmieścić.. posłanie nie jest takie małe.. - zapewniła dziewczyna starszą kobietę, kompletnie nie dostrzegając tego wyrachowanego uśmiechu, który zabójca wyłapał. A może tylko mu się wydawało? Mógłby przeszukać chatkę babinki i nie znalazłby innego posłania niż jej własne. Ale to byłaby przesada pakować się bidulce pod kołdrę. Istny nietakt po tym wszystkim co już dla nich przecież robiła.
Dolała ciepłego naparu ziołowego do glinianego kubka zabójcy i podnosząc się ze swojego miejsca podeszła do przesuwanej szafy i grzebiąc trochę, wyjęła z niej parę rzeczy. Przechodząc obok posłania zabójcy, rzuciła mu na kolana granatową, lnianą yukatę. - Masz młody, żebyś nie zmarzł w nocy.. twoje ubranie tak szybko może nie wyschnąć.. - powiedziała z uśmiechem. Po czym podała Yukino prostą yukatę w barwie jasnego błękitu (odcieniem zbliżoną do włosów zabójcy) i ręcznik. - Mój wnusio ma na imię Hideo, idźcie zanim się ściemni, bo niebezpiecznie po zmroku się po lesie błąkać. Ja dotrzymam towarzystwa twojemu rannemu koledze.. - rzuciła z uśmiechem babinka i zajęła miejsce przy palenisku, nalewając sobie ziołowego naparu i upijając łyka odprowadziła wzrokiem Yukino do drzwi, kątem oka przyglądając się chłopakowi. Oczywiście gliniany kubek zasłaniał jej wykrzywione w rozbawionym uśmiechu usta. - Nie będę długo.. do potem Sosetsu.. Mitsushi-sama.. - z tymi słowami białowłosa wyszła z chatki i udała się z zaleceniem najpierw bo wnusia starszej pani, żeby zaprowadził ją do naturalnego onsenu nieopodal wioski.
Some say in ice.
"Macie tu problemy z demonami w okolicy?"
- Trafiają się co jakiś czas jakieś demony, parę nocy temu faktycznie zaatakował nasza wieś potwór o złotych oczach. Gdyby nie to że była dzieckiem nocy, to była bardzo ładna dziewczyna.. - skomentowała babinka. Słuchając dalszej wypowiedzi zabójcy uśmiechnęła się. - Ostatni demon przed nią napadł naszą wioskę może trzy tygodnie temu ale pojawił się zabójca machający ognistym mieczem i zabił potwora zanim ten kogoś skrzywdził.. - dodała po chwili. Upiła kolejnego łyka naparu i spojrzała na chłopaka. - Kiedyś straszyło się dzieci potworami żeby się słuchały.. kto by pomyślał że te potwory będą takie prawdziwe.. nie sądziłam że dożyję takich czasów.. ale na szczęście mamy jeszcze was, dzielnych zabójców.. wypocznij chłopcze.. jutro też jest dzień.. i nie zapomnij dopić moich ziółek do końca.. postawią cię na nogi szybciej niż myślisz.. może wystarczająco szybko że sam jej pilnować podczas kąpieli naszym onsenie.. - zaśmiała się podnosząc się z podłogi i powoli ruszyła do innego pokoju i przed zasunięciem za sobą drzwi uśmiechnęła się do niego serdecznie. - Nie hałasujcie.. te ściany na prawdę są bardzo cienkie.. - dodała z poważną miną i uśmiechnęła się po chwili z lekkim rozbawieniem. Zamykając za sobą drzwi i tym samym wbijając ostatnią szpilkę biednemu Zabójcy.
Ile miało jej nie być? Podobno to źródło było nie daleko a białowłosej nie było prawie dwie godziny. Leżąc w głównym pomieszczeniu sam, aż do jego uszu dotarł głosy, zdecydowanie znał jeden z nich. Drugi był obcy, ale z powodzeniem mógł określić że należał do młodego mężczyzny.
- Naprawdę! Musisz to zobaczyć.. może jutro? Obiecuję że nie pożałujesz.. co ty na to? Pozwolisz mi się porwać wieczorem? - padły dość śmiałe słowa z ust młodzieńca. Ale zamiast odpowiedzi dało się usłyszeć skrzypienie drewna, gdy drzwi się otworzyły. Co mógł Sosetsu dostrzec? Oczywiście marechi w błękitnej, zwiewnej Yukacie i o głowę wyższego od niej czarnowłosego młodzieńca z wypiekami na twarzy. - Zastanowię się.. dziękuję jeszcze raz za ochronę.. - dziewczyna schyliła się w geście wdzięczności. po którym się wyprostowała. - Cała przyjemność po mojej stronie - głos mu się nieco zmienił, przechodząc w miękki szept i może liczył na coś, ale w tym właśnie momencie Yukino zrobiła krok w tył i z uśmiechem zamknęła mu drzwi przed nosem. Zdjęła obuwie i odwracając się w kierunku zabójcy, uśmiechając się do niego radośnie. Dostrzegając że babinki nie było w pokoju, otworzyła prawe oko. W końcu przy nim nie musiała się kryć, jemu chyba nie przeszkadzała ta barwa tęczówki. Doskonale pamiętała jak skomentował jej dwukolorowe ślepka. - Przepraszam że tak długo.. trochę zbłądziliśmy z mojej winy.. - powiedziała podchodząc bliżej. W dłoniach miała pozrywane jakieś rośliny. - Znalazłam je nie daleko źródła.. są dobre na gorączkę! Więc trochę ich pozbierałam przed powrotem.. ale miałeś racje żeby iść.. woda była cudowna Sosetsu.. - powiedziała, szukając po szafkach trochę sznurka, którym obwiązała zioła i zawiesiła w miejscu gdzie babinka suszyła zioła. Po czym wróciła do zabójcy i usiadła przy nim. Na twarzy miała delikatne rumieńce, co było dość naturalne po gorącej kąpieli.
Pochyliła się w kierunku zabójcy jakby chciała sprawdzić jego stan, ale zatrzymała się przed jego twarzą nagle. - Huh.. - dotykając swojego czoła, miała wrażenie jakby sama miała temperaturę. - Głuptas ze mnie.. nie mogę sprawdzić czy masz gorączkę bo sama jestem rozgrzana po kąpieli.. - wyjaśniła odsuwając się od jego twarzy i siadając na jego futonie obok niego. - Jak twoje rany? Dalej czujesz nieprzyjemny ból przy każdym ruchu? - spytała sięgając do krawędzi granatowej yukaty i odsłaniając jego tors, przyjrzała się opatrunkowi, który wyglądał bardzo dobrze, co sprawiło że się uśmiechnęła z zadowoleniem i poprawiła jego ubiór. Mokre włosy nieco się lepiły do rozgrzanej buzi Yukino.
Some say in ice.
Przyłożyła palec do brody, zastanawiając się nad tymi słowami. - Tak myślisz? Zdawał się być trochę rozkojarzony chwilami już po kąpieli.. to może dlatego pomylił kierunki.. - zachichotała lekko rozbawiona. Ale nie brzmiało to jak drwina z wnusia babuszki.
"Widzę, że się zrelaksowałaś… cieszę się… o, i zioła? Wspaniale!"
- Nie znam ich za wiele.. ale tych rośnie bardzo dużo tam gdzie się zatrzymałam. - powiedziała z uśmiechem, delikatnie dotykając opuszkami czerwonych płatków drobnych kwiatów. - Widzę że odzyskałeś trochę energii, bardzo mnie to cieszy Sosetsu.. - przyznała z radością w głosie. Chyba pierwszy raz odkąd go zobaczyła, usłyszała w jego głosie aż tyle entuzjazmu. Przyłożyła płatki do twarzy, zasłaniając nimi usta, napawając się delikatnym zapachem roślin zanim przywiązała związany bukiecik do innych roślin zwisających z góry.
Siadając obok niego mogła mu się nieco bardziej przyjrzeć, wyglądał nieco lepiej, upewniając ją w tym że sen musiał być najlepszym lekarstwem na pogorszony stan, nie wiedząc oczywiście że biedny chłopak nie zmrużył oka ani na moment podczas jej nieobecności. Słuchała go uważnie gdy tak sprawdzała oba opatrunki. - ..bardzo mnie to cieszy.. - szepnęła z zadowoleniem w głosie. -.. wygląda na to że nie trzeba zmieniać opatrunków, powinny dotrwać do rana.. jak nie będziesz się za bardzo wiercił w nocy.. - skomentowała z lekkim rozbawieniem i gdy wróciła wzrokiem do twarzy zabójcy, poczuła na policzku palce jego dłoni. Delikatnie odgarniające mokre, białe kosmki z jej zaróżowionego policzka. W pierwszej chwili drgnęła niekontrolowanie, miał chłodną dłoń w porównaniu z rozgrzaną skórą marechi. Ale zaraz po chwili oparła policzek, wzdychając nieco z poczuciem przyjemnej ulgi. - Może trochę za długo siedziałam w gorącej wodzie.. - przyznała z uśmiechem. - ..twoje dłonie wydają się takie chłodne teraz.. ale przyjemnie chłodne.. może to znaczy że faktycznie temperatura ci zeszła.. - skomentowała z lekkim rozbawieniem, które przeszło w ciepły uśmiech gdy zabójca zabrał dłoń, drapiąc się po policzku. Yuki przechyliła lekko głowę w bok dostrzegając jego lekki rumieniec na buzi. - .. a może.. po prostu masz zmarznięte dłonie.. - z tymi słowami zsunęła się z krawędzi futonu i sięgnęła po kilka drewienek, dokładając je do paleniska, obok którego leżał nie daleko gościnny futon. - Mamy o wiele lepsze warunki do spania niż poprzedniej nocy.. - powiedziała z zadowoleniem w głosie i sprawdzając wcześniej zawartość żeliwnego imbryka, dolała ciepłego naparu go glinianego kubka, z którego upiła parę mniejszych łyczków zanim podała resztę naparu chłopakowi. - Do dna żebyś szybko wyzdrowiał.. - powiedziała z zadowoleniem. Jak skończył pić, to wzięła od niego gliniane naczynie i odstawiła na bok. - Zrobisz mi trochę miejsca Sosetsu? - spytała grzecznie, wskazując futon, który do tej pory okupował sam. Widocznie za długa kąpiel w ciepłej wodzie w połączeniu z ogólnym wysiłkiem w ciągu całego dnia i może większością nieprzespanej nocy w końcu dała się dziewczynie we znaki. Może nie na tyle żeby stracić przytomność, ale wystarczająco żeby chcieć się położyć obok niego. Więc gdy tylko zrobił jej trochę miejsca, to wsunęła się pod pościel, kładąc się na boku obok rannego, wpatrując się w jego twarz tak jak robiła to na wozie wcześniej tego dnia. - Sosetsu? Czy mogę cię o coś zapytać? - szepnęła cicho, ale z jego wyśmienitym słuchem, młodzieniec słyszał wszystko bardzo wyraźnie, nawet ten delikatny szept.
Some say in ice.
Trochę ją speszył tym komplementem, bo lekko rumiane policzki po gorącej kąpieli zdawały się na trochę nabrać mocniejszego kolorytu. - .. t..to bardzo mnie to.. cieszy.. że masz taką dobrą regenerację.. - powiedziała nieco ciszej, ale wystarczająco żeby usłyszał bez problemów. Nie żeby mu jakiekolwiek szepty mogły umknąć w tak małej odległości.
"Będę grzeczny, obiecuję."
Przeniosła spojrzenie na chłopaka i uśmiechnęła się radośnie. - Wierzę na słowo.. nie wyglądasz na łobuza.. - skomentowała z lekkim rozbawieniem w głosie. - .. choć może troszkę.. z takim niespotykanym kolorem włosów.. można by w jednej chwili pomyśleć że nim jesteś - dodała po chwili i palcami sięgnęła jego błękitnego kosmka, przesuwając ten pomiędzy jej palcem wskazującym i środkowym. Próbowała być poważna, ale zacisnęła po chwili mocniej usta, powstrzymując się od cichego chichotu. Nie zbyt jej to wychodziło, więc dotknęła paluszkami swoich ust, próbując spoważnieć. Potrafiła się z nim droczyć ewidentnie. Nabrała więcej powietrza i odetchnęła cichuteńko. -.. ale to tylko ewentualne pozory.. troszkę Cię już poznałam Sosetsu.. może włosy masz niebieskie.. ale serce masz złote.. - przyznała z radosnym uśmieszkiem.
"Na pewno za długo, jak was tak długo nie było to się martwiłem… wiesz, czy się nic nie stało. I w ogóle."
- Wybacz, nie chciałam cię martwić.. ale Hideo się dobrze spisał.. pilnował mnie jak się relaksowałam w wodzie.. przegonił nawet jednego dzika gałęzią.. to był bardzo zabawny widok.. - zachichotała, rozbawiona tamtym wspomnieniem. - ale wiesz.. szkoda że Cię tam nie było.. woda była bardzo przyjemna.. i nie była wcale taka głęboka.. jak byś stał to.. to sięgałaby ci może do brzucha.. - wyjaśniła z lekkim uśmiechem.
"Zmarznięte? Chyba niee… pewnie Ty jesteś trochę rozgrzana po wizycie w onsenie…"
- Naprawdę? - spytała sięgając dłonią po jego i ujęła ją w swoje dwie. - .. o.. faktycznie.. nie są wcale takie zimne.. - zauważyła puszczając jego rękę. - To może faktycznie tylko mi się wydawało przed chwilką. - dodała po chwili i przeczesała paluszkami swoje mokre białe włosy, zanim się powoli wpakowała pod kołdrę obok niego. Patrzyła się jak po chwili przekręcił się z pleców na bok w jej stronę a po chwili jeszcze podparł głowę na zdrowej ręce i teraz tak jakby patrzył na nią z odrobinę wyższego pułapu. Odchyliła lekko głowę, żeby lepiej się mu przyjrzeć. Chodziło jej z pewnością jedno pytanie odkąd go zobaczyła i jak już się lepiej czuł to postanowiła egoistycznie zaspokoić swoją ciekawość w niewinny sposób, pytając najpierw o zgodę!
"O co tylko chcesz, Yukino."
- Naprawdę? O co tylko chcę? - spytała i uśmiechnęła się nieco szerzej. - To na początek.. - zaczęła i wysunęła dłoń spod pościeli, sięgając do jego twarzy, musnęła opuszkiem policzek chłopaka i po chwili wplotła dłoń w jego błękitne włosy. - Czy to.. twój naturalny kolor czy barwisz je na niebiesko? - no i poleciała bez zahamowania. Wysuwając powoli dłoń z jego czupryny i łapiąc w paluszki za kosmki, delikatnie za nie ciągnąc ale nie sprawiając mu bólu, jedynie czuł że się trochę bawi jego włosami. - Mam wrażenie że będą zimne jak lód.. kiedy ich dotknę.. ale nie są.. i to takie zabawne uczucie.. że kolor może dać tak złudne poczucie.. - dodała po chwili z lekkim rozbawieniem, ale przed zachichotaniem sięgnęła dłonią do ust żeby się nieco powstrzymać. Nie chciała być przecież za głośno, dlatego już leżąc obok niego bardziej szeptała niż mówiła.
Some say in ice.
"To… dużo dla mnie znaczy, wiesz?"
Uśmiechnęła się do niego delikatnie. - Teraz już wiem.. wcześniej mogłam się tylko domyślać.. w końcu to sama prawda. - powiedziała ze spokojem w głosie. Czasami trzeba było powiedzieć na głos nawet to co było takie oczywiste, że niby zbędne do nazwania. Ale dopiero nazwane na głos nabierało tak na prawdę wartości. Stawało się niepodważalną prawdą. Słowa miały przecież niewyobrażalną moc i czasami ją zaskakiwało to jak mało osób potrafiło z nich dobrze korzystać.
"Może, ale… to Ty masz tak złote serce, że aż po oczach można to dostrzec."
Zajęło jej dosłownie chwilę to żeby się połapać, że odniósł się do jej prawego oka, które odruchowo zakryła dłonią przed nim. - Ludzie tego tak nie widzą.. - zacisnęła mocniej wargi na chwilę. -.. dla wielu to przekleństwo.. - szepnęła o wiele ciszej, mrużąc przy tym powiekę jadeitowego oka. Leżąc tak obok niego, pod jedną kołdrą, poruszyła się na pościeli, trochę się kuląc, przypominając sobie te nieprzyjemne chwile z dzieciństwa. - Ale Tobie nie przeszkadzają.. - szepnęła tak bardzo cicho że pomimo dystansu normalny człowiek by jej nie usłyszał. Sosetsu za to obdarowany o wiele lepszym słuchem wyraźnie słyszał jej cichy szept. Po chwili uniosła delikatnie głowę żeby spojrzeć na niego i uśmiechnęła się zabierając dłoń ze swojego prawego oka. W ten sposób mogła go o wiele lepiej widzieć.
"Może następnym razem, jak mi pozwolisz razem z Mitsushi-sama."
Pokręciła lekko głową na te stwierdzenie. - Nie mogę Ci nic zabronić.. jeśli będziesz się czuł na siłach, to twoje towarzystwo by mnie cieszyło. - przyznała z uśmiechem na ustach. W całej szczerości musiała przyznać że nie do końca potrafiła się odprężyć w kąpieli. Myśląc o tym jak się Sosetsu czuje, czy nadal miał gorączkę, czy coś go bolało. Więc doceniała to że Hideo ją zagadywał i pomagał odciągnąć myślami od rannego. Choć z drugiej strony czuła się z tym źle że pozwoliła mu się zagadać. Ostatecznie tak bardzo się cieszyła że jej bohater czuł się znacznie lepiej, gdy wróciła. O tyle lepiej że miał siłę z nią posiedzieć trochę i porozmawiać.
"Naturalny."
Uniosła wyżej twarz, zbliżając się nieco w jego stronę wpatrując się bardziej w jego włosy przy nasadzie. Ale były jednolicie błękitne. - Chyba masz najbardziej niespotykany kolor włosów.. - powiedziała z uśmiechem odchylając się i opadając głową na powrót na poduszkę obok niego. Skinęła głową na jego kolejną wypowiedź. - ..znam to uczucie.. gdy ktoś patrzy na ciebie w zły sposób.. tylko dlatego że wyróżnia cię coś, co nie powinno.. coś na co nie ma się wpływu nawet.. - skomentowała wpatrując się w jego twarz. Doskonale rozumiała jak mógł się czuć.
"Ja mam swoje włosy, ale Twoje oczy... Są…"
Wstrzymała oddech gdy urwał wypowiedź nagle przed końcem. Słyszała już tak wiele różnych obelg z tego tytułu. Choć pamiętała doskonale co powiedział w nocy, gdy leżał na jej udach. Już samo to wspomnienie sprawiło że delikatnie się zarumieniła.
"Piękne.."
Poczerwieniała nieco bardziej na ten komplement. Jego słowa potwierdzały to że się nie przesłyszała wtedy. Przycisnęła splecione ze sobą dłonie do piersi, czując jak zrobiło jej się trochę cieplej. To było takie miło do usłyszenia. Pośród tych wszystkich obelg, ten jeden komplement błyszczał jak perła w mule.
- Kiedyś słyszałam że złote oczy to oczy heretyków.. - szepnęła niepewnie. Jej wzrok się zsunął na jego yukatę, do której sięgnęła paluszkami, wsuwając jeden pod materiał w miejscu gdzie się tkanina zawinęła nieco. - Mówiłeś że łatwo ludziom oceniać innych po wyglądzie.. - szeptała ciszej, przesuwając paluszkiem po jego bandażu i kawałku skóry, gdy poprawiała krawędź cienkiej yukaty. - .. a co z.. demonami.. czy myślisz że one też są zbyt pochopnie przez nas oceniane? - z każdym słowem mówiła co raz ciszej, zupełnie jakby bała się reakcji z jego strony. Nie miała teraz nawet odwagi spojrzeć w jego twarz, obawiając się że zobaczy w jego oczach złość po tym co powiedziała. Więc wpatrywała się w złączenie obu fragmentów jego ubrania, bezwiednie dotykając krawędzi jednej z jego części. Czekała w spokoju na to co powie. Chciała o to w sumie wcześniej spytać, poznać jego opinię na temat
Zachichotał cicho, gdy tak komentowała jego włosy. Tak, to był niespotykany kolor włosów. A jej kolor oczu też był nietypowy. Dane im było się spotkać, gdzie w całej Japonii mogło być tylko kilka osób o podobnych cechach. Chociaż samemu chłopakowi nie dane było spotkać nikogo, kto miał taki sam kolor włosów, czy nikomu, kto miałby takie oczy jak Yukino. A jednak przyszło im się spotkać!
Dopiero chwilę po tym, gdy powiedział, że jej oczy są piękne… to zdał sobie sprawę z tego co powiedział. Poruszył się niespokojnie na swoim miejscu, chcąc przeprosić za śmiałość w swoich słowach. Mogła to źle - czyli w zasadzie jak? – odebrać. Jednakże widząc jej reakcję, gdy delikatnie poczerwieniała, chociaż to mogło tak wyglądać za sprawą światła rzucanego przez tlący się ogień w palenisku.
Some say in ice.
Przyłożyła dłoń do ust z lekkim rozbawieniem słuchając jego propozycji bycia jej ochroniarzem. - Od razu czuję się bezpieczniejsza przy takim wszechstronnie uzdolnionym ochroniarzu.. - powiedziała z uśmiechem na ustach. Troszkę się z nim drocząc, ale w taki nieco zaczepny sposób. Sosetsu okazał się być bardzo otwartym i ciepłym osobnikiem. Zastanawiała się czy każdy zabójca taki właśnie był. Znała Kagamiego i wiedziała że bez dwóch zdań był też osobą o złotym sercu. Jak teraz tak pomyślała to dawno go nie widziała, ale wiedziała że kto jak kto ale płomiennowłosy sobie poradzi w każdej sytuacji. O tego błękitnowłosego musiała się dobrze zatroszczyć, żeby wrócił do pełnej sprawności i póki co właśnie to było jej priorytetem. Tak jak sobie obiecali.
Zbierając powoli odwagę by spytać go o mogłoby się zdawać trudny temat, skupiła się na poprawianiu fragmentu jego yukaty, ale po chwili okazało się że zajęcie palców materiałem jego ubrania trochę ją uspakajało. Więc pocierała między palcami tkaninę, delikatnie zaciskając paluszki na niej co jakiś czas, w efekcie dotykając zabójcy po nieco odsłoniętej skórze.
"Nie są."
Wzdrygnęła się na nagłe podniesienie przez niego głosu przy pierwszej odpowiedzi. - ... - rozchyliła lekko usta, ale nic z nich nie padło. Żadne słowo, żadna sylaba. Sosetsu dostosował barwę swojego głosu do sytuacji i postanowił nie tylko ponownie udzielić tej samej odpowiedzi, ale przy okazji ją rozwinął.
Co jednak przykuło jej uwagę poza donośnością jego głosu, to w sumie ta stanowczość w jego wypowiedzi, zwłaszcza że nie sprawiał wrażenia osoby, która potrafi taka być. Ale nie uważała tego za złą cechę! Jej samej tego brakowało w repertuarze. Była może nawet zbyt uległa, nie potrafiła odmawiać. Momenty z życia w których Yukino się komuś postawiła.. można było policzyć na palcach jednej ręki i jeszcze zostały wolne sloty na takie wybryki. Co nie zmienia faktu że potem przepraszała tą osobę bo miała wyrzuty sumienia że się postawiła.
"Demony to zło."
Nie patrzyła na niego. A raczej nie patrzyła mu w twarz gdy to mówił. Słuchając jego szeptu, jak zdanie po zdaniu podawał jej argumenty dla swojego przekonania. Słysząc że każdy demon chciał go zabić, ewidentnie posmutniała, dłonie nagle zacisnęły się na jego ubraniu, delikatnie drżąc. Nie wiedziała co miała na to odpowiedzieć, a tym bardziej gdy usłyszała że te potwory zabiły jego rodziców.. uniosła powoli główkę wyżej, wpatrując się w jego oczy ze smutkiem wymalowanym na twarzy. Oczy błyszczały od zbierającej się w nich słonej cieczy. -.. przepraszam.. - szepnęła łamiącym się głosem, zdając sobie sprawę że musiała tym pytaniem rozdrapać stare (a może wcale nie takie stare) rany. Pamiętała jak Saidai ją uratował w chramie, jak odpędził tamtego demona, który chciał ją pożreć i był dla niej taki miły. Nie wiedziała gdzie zniknął ale miała nadzieje że był cały i zdrowy. Wzdrygnęła się na tą myśl, zwłaszcza dowiadując się że Sosetsu stracił najważniejsze osoby w swoim życiu z ich rąk. - .. przepraszam że.. poruszyłam.. taki.. nieodpowiedni temat.. przepraszam.. - wydukała cichuteńko kuląc się nieco w sobie. Nie chciała mu zrobić przecież przykrości! Czuła się z tym źle. Puściła jego ubranie i splotła dłonie ze sobą, przykładając je do piersi..
Some say in ice.
Tak jak widziała go jako ciepłego, troskliwego młodzieńca o złotym sercu, tak teraz miała okazję dojrzeć też tą jego stanowczą naturę. Gdzieś w głębi serca czuła że musi taki trochę być, bo przecież widziała jak zabił tamtego demona. Ale zrobił to dla niej! W obronie kogoś kto nie miał szans w starciu z bestią. Teraz widziała że spotkania z wynaturzeniami wpłynęły na niego mocno, po tylu stratach jakich doznał, po wszystkich swoich starciach z demonami! Nie jeden człowiek by po prostu pękł! Ale nie on! On potrafił obdarować ciepłym uśmiechem, zażartować sobie z sytuacji, pocieszyć.. tak jak teraz to robił.
"Yukino…"
Cichy, miękki szept, sprawił że pokręciła lekko głową na boki. Nie chciała płakać przecież! Ten smutek sam z niej wypełzł.
"Nie przepraszaj, bo i za co? To nie Twoja wina. Tylko demony można za to winić."
- ..bo.. bo nie powinnam mówić takich rzeczy.. bo wiem że są osoby które mają same złe doświadczenia z demonami.. i takie rozmowy tylko rozdrapują rany.. - wydukała cichuteńko, czując jak nagle złapał jej dłonie w swoje ręce, uchyliła lekko powieki, rozmazanym przez łzy wzrokiem patrząc najpierw na jego dłonie, trzymające jej własne, a po chwili uniosła wzrok na jego twarz, słuchając dalszych słów, pociągnęła noskiem, wysuwając swoje dłonie z jego i przecierając twarz z łez. - Na prawdę.. nie zrobiłam ci przykrości..? Bo nie chciałam.. po prostu.. nie przemyślałam tego jak to może zabrzmieć.. - zaczęła się tłumaczyć, rękawem od yukaty przecierając twarz z łez. - Ale i tak jest mi przykro że straciłeś rodziców.. musiałeś być przestraszony.. i bardzo samotny.. - sięgnęła dłońmi do jego twarzy, łapiąc jego buzię w swoje dłonie. - .. przykro mi.. że cię to spotkało Sosetsu.. - to mówiąc pociągnęła go niżej.. przysuwając jego twarz do siebie, tak że oparł się buzią o materiał jej yukaty na wysokości dekoltu. Jedną dłoń wplotła w jego włosy, drugą położyła na jego karku. Po prostu chciała go pocieszyć, pomimo tego że to ona wyglądała teraz na kogoś kto potrzebował wsparcia. To przedkładała zawsze czyjeś potrzeby ponad swoje.
Some say in ice.
Wraz z jego słowami, poczuła jak kamień spadł jej z serca. Odetchnęła z ulgą że jednak jej głupie pytanie nie zrobiło mu aż tyle przykrości. I nie mogła być do końca pewna czy był z nią teraz całkowicie szczery, czy koloryzował żeby ona nie czuła się źle. Ale Yukino była wystarczająco naiwna, żeby uwierzyć w prawdziwość jego słów. To jednak nie zmieniało faktu że w jego oczach widziała smutek. Nawet jeśli na jego ustach zagościł uśmiech, to gdy jej wzrok przeniósł się z jego ust na jasne błękitne oczy, nie miała wątpliwości! Zabójca choć niewzruszony z zewnątrz, to w środku mógł walczyć sam ze sobą. Ze swoimi wewnętrznymi demonami: strachem, frustracją, pustką. Nie wiedziała jakie są jego największe obawy, co go może prześladować gdy zostawał ze swoimi myślami sam. A teraz przecież nie był sam! I choć nie była zabójczynią jak on, to mogła go wesprzeć w inny sposób. A że jedyna znana i skuteczna metoda w jej mniemaniu to było podzielenie się ciepłem idącym z bliskości, to właśnie to mu oferowała.
Przyciągając go, spodziewała się że będzie się stawiał. Więc była zaskoczona faktem że Sosetsu nie protestował w najmniejszym stopniu. Nie wiedziała czy to było z powodu osłabienia po truciźnie, czy zmęczenie po wcześniejszej podróży, czy też psychiczne wykończenie bo próbował przy niej być silny, gdy nie musiał. Ale twarz błękitnowłosego wylądowała na materiale jej yukaty i po chwili poczuła ciało zabójcy przycisnęło ją nieco mocniej w momencie gdy się rozluźnił. Ta waga była już jej bardzo znana, zwłaszcza że zajmowała się już nieprzytomnym Sosetsu.
Dłoń wpleciona w jego włosy, delikatnie przeczesywała kosmki chłopaka. W tym samym czasie opuszki drugiej dłoni sunęły po jego karku od linii włosów aż po krawędź materiału i z powrotem w jednostajnym, równomiernym ruchu, starając się go nieco bardziej uspokoić. Ciepły nierówny oddech przenikał przez cienką warstwę jej yukaty, ogrzewając skórę pod nią, wzdrygnęła się odruchowo przy pierwszym wydechu chłopaka, ale każdy kolejny powoli ją do tego przyzwyczajał. O dziwo było to przyjemne uczucie. Gdy jego dłoń pomknęła po jej plecach, poruszyła się pod nim mimowolnie, zaskoczona może odrobinę tym jakie to dało odczucie na ciele, aż nie złapał za materiał na wysokości łopatek, zaciskając na nim dłoń. Uśmiechnęła się do niego delikatnie, nawet jeśli nie widział teraz wyrazu jej twarzy. Oddychała spokojnie, serce biło jej w spokojnym rytmie, które teraz słyszał dość dobrze. Ciche syknięcie ją oczywiście zaalarmowało. - Wszystko w porządku? - szepnęła, zerkając na jego ramię, ale nie dostrzegła krwi przebijającej przez materiał ubrania, więc nie była aż tak bardzo zaalarmowana. Domyśliła się ze gwałtowna zmiana pozycji musiała mu sprawić mały dyskomfort, ale skorą ją objął to nie mogło być mu aż tak źle w tej pozycji.
Zabrała dłoń z karku i łapiąc za krawędź pościeli, naciągnęła ją nieco bardziej na plecy zabójcy i wróciła dłonią do jego karku, chcąc mu pomóc usnąć. - Oyasuminasai.. Sosetsu.. - szepnęła miękko do rannego młodzieńca, nie przestając przeczesywać jego nienaturalnie błękitnych włosów. Te gesty z czasem i ją popchnęły w ramiona Morfeusza.
Some say in ice.
Przebudziła się gdzieś w połowie nocy, próbowała się poruszyć ale ciężar chłopaka skutecznie ją unieruchomił. Już nie leżała na boku. Gdy zdała sobie sprawę z tego że leży na plecach a on z dłonią pod jej plecami, twarzą na jej dekolcie, delikatnie łaskocząc ją po szyi końcówkami włosów i ciepłym oddechem ogrzewając regularnie jej skórę, lekko się uśmiechnęła. Tak jak zasnął, tak pozostał. Przeczesała czule jego włosy i nie widząc sensu w budzeniu biedaka, postanowiła odpuścić zmianę pozycji. Przez chwilę tak leżała pod nim, zastanawiając się jak jego rany i ogólny stan. Wsunęła dłoń w jego włosy odgarniając jego grzywkę i przyłożyła usta do jego czoła tak jak babinka wcześniej jej proponowała. Był ciepły ale nie był już gorący jak ostatnio. Z zadowoleniem więc oparła głowę na poduszce i wróciła do spania.
Ruch dłoni na jej plecach sprawił że cicho mruknęła, ale wyswobodzenie ręki spod jej pleców zakończyło się sukcesem ostatecznie. Również delikatny dotyk na twarzy, odgarniający jej włosy nie wybudziło białowłosej ze snu. W końcu Sosetsu musiał się wyrwać z objęć Morfeusza jeszcze przed porannym pianiem koguta! Odgłos poruszenia, podlegający szybkiej jego weryfikacji był nie do końca trafny. Bo Yukino z pomrukiem przesunęła się po pościeli w kierunku źródła ciepła. Jeszcze zaspana sięgnęła w kierunku zabójcy i przylgnęła do jego lewej, górnej kończyny. Dłoń pomknęła po materiale jego yukaty i zatrzymała się na piersi (w miejscu serca). Zaspana marechi po prostu się przysunęła, tuląc się mało inwazyjnie do błękitnowłosego, opierając przy tym swoje czoło o jego ramię i nieco się kuląc przy nim w poszukiwaniu ciepła.
Po jego przywitaniu, Yukino zdawała się nie rozbudzić jeszcze w całości. Nie miał zamiaru tego zmieniać. Da jej przecież tyle czasu i swobody, ile tylko będzie potrzebowała! Kim on przecież jest, by ją budzić, czy nie pozwalać spać, gdy… wcale wstawać i budzić się przecież nie musieli! Było dość wcześnie, w końcu przecież nie zapiał kogut! Nie było też jednak wcale późno, gdy poszli spać. Nie była to późna noc, tylko pewnie po prostu wieczór, więc przespali naprawdę sporo.
Some say in ice.
Some say in ice.
Nie możesz odpowiadać w tematach