- Wiem.. - odpowiedziała bez chwili zwątpienia. Nie okłamał jej przecież ani razu! A przynajmniej nie czuła żeby tak było. Ufała mu całkowicie w kwestii mówienia prawdy. A teraz jeszcze bardziej ją cieszyło to co od niego usłyszała. Ale czemu?! Czemu tak bardzo ją to cieszyło?! Tak.. bo okazała się pomocna! Tak.. bo mogła coś zrobić.. tak.. to musiał być powód dla którego tak bardzo się cieszyła z jego słów. To musiało być to!
Jego potakiwania troszkę ją zmieszały, że było ich tak wiele. Ale nie miała powodu by mu nie ufać. Nawet jeśli na jego twarzy coś dostrzegła przez ułamek sekundy, to mogło jej się przecież tylko wydawać! Sosetsu by jej nie okłamał! Tego była tak pewna jak tego że po nocy nastanie dzień.
Chyba pierwszy raz zdarzyło jej się aż tak speszyć, nie było to pierwszy raz gdy poczuła lekkie zakłopotanie, te miały miejsce w jej życiu. Jednak TEN raz był zdecydowanie bardziej intensywny. Nie było to jednak złe uczucie, wręcz przeciwnie! Czuła się.. dobrze.. przyjemnie wręcz gdy ją tak trzymał, nawet jeśli była to tylko chwila. Dalszy marsz, starała się na niego aż tak nie zerkać i bardziej patrzeć pod nogi żeby nie być dla niego większym problemem. Nie wiedząc że Sosetsu kontrolnie zerka w jej stronę by się upewnić że wszystko jest w porządku. Nie mogła zaprzeczyć że, bycie obok niego, tak blisko dawało tyle poczucia bezpieczeństwa! Delikatny uśmiech nie znikał z jej ust dzięki zabójcy wody.
Nie wiedziała co się stało! Czemu ten widok ją tak bardzo zabolał że musiała zrobić krok w tył od Sosetsu? To była dwuznaczna sytuacja! Bardziej niż zabójca by pewnie chciał. Ale fakt że poczuła się źle na TEN KONKRETNY widok było czymś z czym nie potrafiła sobie poradzić.. Za każdym razem gdy czarnowłosa była blisko Sosetsu to Yuki czuła się jak piąte koło u wozu! Czuła że nie powinno jej tam być i w tym jednym momencie widząc irytację w oczach chłopaka, lekki rumieniec i twarz wioskowej piękności przy jego twarzy.. chciała się zapaść pod ziemię!
"Yuki…"
Aż widać było jak się spięła słysząc skrócone imię przez niego. To było takie.. inne.. nie umiała odczytać intencji z głosu, nie umiała wyłapać z wypowiedzi zbyt wiele. Więc zwróciła się w kierunku sprzedawcy, biorąc od młodzieńca zawiniętą w papier rybę i ostrożnie wkładając ją do koszyka. W tym samym czasie Sosetsu się odsunął z jawną prośbą skierowaną do wioskowej
Ba! Białowłosa poczuła się źle że Yashiko jest w potrzebie i nie ma się do kogo zwrócić. - Pomogę ci.. po śniadaniu i tak chciałam się wybrać po zioła.. to jedyny sposób w jaki mogę się odwdzięczyć Mitsushi-sama za jej dobroć.. możesz iść ze mną.. - odpowiedziała z łagodnym uśmiechem. - Dziekuję! Hideo miał rację! Jesteś taka dobra.. odwdzięczę się za pomoc jakoś.. - dodała po chwili i pochylając się w jej stronę ucałowała jej policzek jakby to nie było nic wielkiego. To trochę zmieszało białowłosą i było to widać po jej twarzy. Po czym grzecznie się skłoniła i cofnęła się o parę kroków, bliżej w kierunku błękitnowłosego. - Coś jeszcze wam trzeba? - odezwał się starszy rybak ale dziewczyna pokręciła lekko głową na boki. - Dziękujemy za pańską dobroć.. - sama się skłoniła i obracając się zerknęła przez ramię na zabójcę zanim ruszyła powoli w kierunku chatki. Nie wiedziała czy pójdzie z nią czy może chciał porozmawiać jeszcze z Yashiko, ale nie planowała być tą osobą która będzie mu bronić czy nakazywać cokolwiek. Nawet jeśli jego wybór mógł ją zaboleć. "Może im przeszkadzam.. w końcu.. ona jest na prawdę piękna.. i.. też jest miła.. może ją źle oceniłam.. może nie jest wcale taka zła..?" przemknęło jej przez myśl gdy szła powoli, dociskając koszyk nieco mocniej do siebie.
— Wezmę od Ciebie ten koszyk… — Zasugerował, uprzednio równając z nią krok i sięgając dłonią do rączki koszyka, chcąc tenże od dziewczyny przejąć. — Jeżeli chcesz, mogę iść z wami po te zioła, ale… nie wiem, będę przeszkadzał? Wiesz co... może powinnyście iść same? — Zapytał. Mógł iść razem z nimi, ale… trochę się bał im towarzyszyć, bojąc się, ze taki spacer mógłby przerodzić się w coś… dziwnego. Sam nie wiedział, ale miał wrażenie, że chodziłby tylko jak na szpilkach i ten spacer by go koszmarnie wręcz wykończył.
Some say in ice.
"Przepraszam."
Docisnęła koszyk mocniej do ciała, słysząc jego słowa. Pokręciła nieco głową na boki. - Nie musisz mnie za nic przepraszać.. nic się nie stało Sosetsu.. - odpowiedziała szczerze, może trochę ciszej niż powinna. Ale słyszał w jej głosie, że była z nim szczera. Kiedy sięgnął dłonią do rączki koszyka to pewnie niechcący, a może z premedytacją, dotknął jej dłoni i aż się wzdrygnęła lekko na ten delikatny dotyk, prawie że upuszczając wiklinowy kosz. Prawie bo tak się nie stało ostatecznie, zatrzymała się na chwilę na środku drogi i podała mu grzecznie kosz, zanim ruszyła z nim w dalszą drogę.
"Jeżeli chcesz, mogę iść z wami po te zioła, ale… nie wiem, będę przeszkadzał?"
Poczuła nieprzyjemny ucisk gdzieś w środku gdy to zaproponował. Sięgnęła aż w odruchu do swojej yukaty na piersi, na której fragmencie zacisnęła dłoń, napinając materiał w tym miejscu na jej ciele. Rozchyliła usta żeby odpowiedzieć mu na to. Ale.. nie umiała wydobyć z siebie żadnego słowa. Poczuła się dziwnie, wiedząc że Sosetsu chciał iść z nią tylko dlatego że Yoshiko będzie z nią. Może była nieogarnięta ale zrozumiała przesłankę że zabójca chciał spędzić więcej czasu z wioskową pięknością, nie dziwiło jej to nawet, nikogo nie powinno to dziwić.
"Wiesz co... może powinnyście iść same?"
- Będziesz mógł sobie odpocząć w tym czasie.. zmienię ci opatrunek po śniadaniu.. - dodała ze spokojem w głosie, choć ten spokój był inny niż zazwyczaj. Bardziej chłodny, wyprany z ciepłych emocji. Może trochę.. machinalny.
Gdy doszli do chatki, Yukino odłożyła wszystko i wzięła w dłonie puste wiadro. - Przyniosę wody ze studni, jeśli nie czujesz się na siłach to odpocznij przygotuję wszystko.. - dodała tym samym tonem głosu co wcześniej i zwyczajnie w świecie wyszła z chatki, zamykając za sobą drzwi. Wiedziała że Sosetsu miał dobry słuch ale nie wiedziała jak bardzo! A może teraz nawet o tym nie myślałam. Zabójca usłyszał jak po chwili dziewczyna oparła się plecami o drzwi które za sobą zamknęła. Chyba potrzebowała chwili, bo trochę tak się opierała zanim odkleiła się od drewnianego oparcia i pobiegła przed siebie w kierunku studni. Wiadro było puste więc nie było teraz ciężkie. W końcu skoro chłopak zadeklarował że narąbie drewienek, to ona poszła po wodę, bo bez niej nie ugotuje ryży czy nie przygotuje nawet naparu ziołowego.
Some say in ice.
- Coś musiałeś nieźle odjebać.. pytanie tylko co.. - usłyszał znajomy głos wnusia, opierającego się o płot nieopodal miejsca gdzie Sosetsu wyżywał się na siekierce i drewienkach. - Chyba cała wioska cię słyszała.. - dodał po chwili młody chłopak splatając ręce na krawędzi płota i pochylając się oparł podbródek na przedramieniu. - Jak na typa co wygrał.. zachowujesz się jakbyś duszę diabłu sprzedał.. i to z kurewsko wysokimi odsetkami.. - skomentował Hideo podnosząc się do pionu i przeskakując płotek dość zwinnie. Podszedł do rozciętego na dwie części pieńka do rąbania drewienek i aż się wzdrygnął przypominając sobie ten moment ich starcia w ogrodzie. Kucnął przy pniaku przyglądając się czystemu przecięciu i obrócił go tak żeby na nim usiąść.
- A tak serio? Co jej zrobiłeś? - warknął nieco chłodniejszym tonem. - ..widziałem jak stała pod drzwiami.. jak przecierała rękawem twarz.. - głos Hideo nabrał ostrości. - Odpuściłem nie dlatego że się wjebałeś wtedy w ogrodzie.. ale dlatego że ona mnie powstrzymała.. ale może nie powinienem odpuszczać.. skoro ty sam nie wiesz czego chcesz.. - warknął wpatrując się zirytowanym wzrokiem w Sosetsu. - Wiesz.. to egoistyczne że chcesz mieć je obie.. - dodał nadal na niego patrząc z irytacją. Nie wyglądało żeby się bał zabójcy wody, nawet po tym jak został wcześniej potraktowany.
— Nie chcę nikogo mieć… czemu Ty i Yashiko myślicie, że kogoś chcę? — Sōsetsu zapytał, lekko się czerwieniąc. Bo… przede wszystkim chodziło mu tutaj o samą czarnowłosą. Jej na pewno nie chciał. Yukino? Być może… a na pewno tego nie potrafił zaprzeczyć nawet przed sobą samym. — Yashiko… myśli, że czegoś od niej chcę, a to ona się do mnie ciągle przybliża, ile razy mogę jej mówić, że nie jestem zainteresowany? A teraz Ty mi mówisz, ze chcę mieć je obie? Ja tylko chcę, żeby Yukino była bezpieczna… żeby się nie musiała bać, denerwować… — Wraz z każdym wypowiadanym słowem, na jego twarz wypływał lekki rumieniec, ale dopiero w momencie, kiedy zaczął mówić o białowłosej. — Ja… — Zamknął usta, podnosząc wzrok na twarz Hideo. Jeszcze jedna rzecz zwróciła jego uwagę, coś co powiedział mężczyzna. Yukino stała pod drzwiami i przecierała rękawem twarz? — Yukino… płakała?— Wrócił do tego. Nie mógł tego zignorować. Zacisnął pięści. Przez niego… to on doprowadził Yukino do płaczu. Nawet nie wiedział co zrobił, a ona przez niego płakała. Czuł jak serce mu mocniej bije i ponownie czuje ucisk w klatce piersiowej, który wręcz blokował możliwość oddechu, który stał się trochę przerywany. Czuł jak kolana się pod nim uginają. Przestał ściskać dłonie i przykucnął , podpierając łokcie na swoich udach. Zasłonił jedną dłonią usta, co on miał teraz zrobić? Miał ochotę zerwać się i pobiec za Yukino, ale... może potrzebowała chwili daleko od niego. Mogła nie chcieć go nawet teraz widzieć przecież.
Some say in ice.
Czarnowłosy zmrużył lekko powieki, wpatrując się uważniej w Sosetsu. Nie wyglądało jak by mu wierzył na słowo. Choć jak miał być szczery sam ze sobą to nie wie do końca rozumiał zachowanie zabójcy. Widział wtedy w nim tą furię, w oczach istne wkurwienie. I dałby sobie obie ręce ujebać wtedy że rozumiał czemu, ale teraz jak tak z nim gadał to zaczynał chyba wątpić w swoją zajebistą percepcję i umiejętność łączenia kropek. ZWŁASZCZA po tym co po chwili padło z ust błękitnowłosego. Zaskoczył go tym! To by znaczyło że Hideo był w błędzie! Pokręcił głową na boki pamiętając te wszystkie sytuacje w których się ścierał z Soskiem właśnie o Yukino. I teraz mu to po prostu nie pasowało.
"czemu Ty i Yashiko myślicie, że kogoś chcę?"
- Bo tak się zachowujesz.. - warknął mu w twarz z irytacją. - Ale skoro twierdzisz że nie chcesz nikogo.. to nie będziesz miał nic przeciwko jak przekażę to Yuki osobiście.. - dodał po chwili. Nie spuszczając wzroku z zabójcy ani na chwilę. Nie ufał mu! Nie wierzył w to co padało z jego ust, bo to co widział prezentowało się kompletnie inaczej.
"Yashiko… myśli, że czegoś od niej chcę, a to ona się do mnie ciągle przybliża, ile razy mogę jej mówić, że nie jestem zainteresowany?"
Twarz wnuka Mitsushi przybrała inny wyraz twarzy.. szok. Szczęka mu aż nieco opadła w zaskoczeniu że Sosetsu faktycznie powiedział coś takiego wioskowej piękności. Mało tego, widział jak zabójca zaczyna się czerwienić gdy mówił o białowłosej. - ... - otworzył usta żeby coś powiedzieć ale po chwili do Sosetsu coś innego dotarło.
"Yukino… płakała?"
- ... - milczał widząc jak chłopak zmienia pozycję na kucaka, jak wbija wzrok w ziemię. Widać że to go przygniotło bardziej niż Hideo się spodziewał. Sięgnęła dłonią do karku, odwrócił wzrok w bok. Nie powinien go okłamywać ale jak inaczej miał coś z niego wyciągnąć. - Słuchaj.. pogadam z Yashiko żeby dała Ci spokój.. ale nie obiecuję że to coś da.. jak już sobie coś postanowi to nie da się jej przegadać do rozsądku.. może dlatego że się jej postawiłeś to się bardziej uparła.. nikt jej nigdy nie potrafił odmówić.. nawet ja.. - ostatnie dwa słowa szepnął o wiele ciszej z wyczuwalnym zażenowaniem w głosie.
- O! Czekaj! Pomogę ci z tym! Nie męcz się Yuki! - zakrzyknął mijając kucającego Sosetsu by dobiec do niosącej teraz już cięższe wiadro z wodą marechi. - Dziękuję Hideo.. - odezwała się gdy wziął od niej to metalowe wiadro. - Wystarczyło powiedzieć.. przyniósłbym dla ciebie wody ze studni.. - powiedział ciepłym tonem głosu. Kiedy byli bliżej chatki to dopiero zauważyła Sosetsu przy pękniętym pniu. - Niby taki zabójca demonów a siekierki nie umie używać.. rękę sobie chyba rozciął.. - rzucił komentarzem i to w zasadzie wystarczyło żeby dziewczyna ruszyła biegiem w jego stronę. Dostrzegając zakrwawioną dłoń, klęknęła przed nim na trawie i sięgnęła do przegubu jego dłoni i pociągnęła ją w swoją stronę. Dostrzegając coś, sięgnęła paluszkami i ostrożnie wyciągnęła grubszy fragment drzazgi z rannej dłoni. - Ja bym go nie zostawiał samego ani na moment.. - oboje usłyszeli głos Hideo odstawiającego wiadro z wodą pod drzwiami chatki i ruszającego w stronę swojego domu. - Trzeba to opatrzyć.. - szepnęła z tak dobrze znaną mu troską w głosie. Czuł przecież jak delikatnie dotykała jego ręki, jak ostrożnie sunęła opuszkami po krawędzi wewnętrznej strony jego dłoni. Powoli się podnosząc ostrożnie, ale też delikatnie bo nie była silna, ale pokierowała jego dłoń za sobą. Prowadząc go w stronę chatki.
Some say in ice.
- Nie dziękuj.. jeszcze nic nie zrobiłem. - skomentował z westchnieniem. Naprawdę ciężko mu się jakoś na niego patrzyło. Wolał jak Sosetsu był taki jak wcześniej a teraz był jak zbity pies i no Hideo czuł się winny tej sytuacji trochę. Obserwował całe zajście między tą dwójką i brew sama mu się uniosła w zaskoczeniu na zachowanie błękitnowłosego. - No jak dzieciak.. - mruknął pod nosem, widząc jak zabójca wody się zachowywał.
Co do zachowania Sosetsu, to Yukino zauważyła że coś było nie tak. Ale w jej mniemaniu to była jej wina. Więc kiedy wyrwał dłonie z jej rąk to zabolało. Rozchyliła lekko usta zaskoczona jego zachowaniem. Wstrzymując oddech tylko po to aby wypuścić powoli drżącym oddechem powietrze. Nie chciał jej pomocy! Nie chciał żeby go opatrzyła. Nie chciał żeby go dotykała.
"To nic… nic mi nie będzie."
- .. rozumiem.. już.. już nie będę..przepraszam.. - głos jej się załamał w tej chwili. Poczuła się odrzucona w tej jednej chwili. - .. ja.. ja przygotuję śniadanie.. - zakomunikowała łapiąc za drzwi i otwierając je na oścież. Wzięła wiadro stojące w progu i weszła do środka. Odstawiła je z boku i po umyciu dłoni zaczęła się brać za przygotowywanie śniadania. Nie odzywała się przez cały czas, szykując wszystko w spokoju. Może momentami coś jej wypadło z dłoni, to się potknęła o coś. Zdawała się być nieobecna po prostu. Ale też unikała wzroku zabójcy, bo robiło jej się przykro gdy go widziała. Przypominając sobie jak się od niej odsunął podczas spaceru, jak zabrał dłonie gdy chciała się nim zająć. "Pewnie ma mnie już dość..pewnie wolałby.. żeby Ona tu była.." pomyślała zerkając kątem oka na chłopaka, ale szybko odwracając wzrok. Kiedy skończyła, zaczęła nakrywać do stołu przed chłopakiem. O dziwo jedzenia było tylko dla jednej osoby. Tylko dla niego.
- Smacznego.. - szepnęła cichszym głosem i wzięła się za sprzątanie po przygotowywanym posiłku dla zabójcy. Przygotowała dla niego całą rybę, pociętą na mniejsze kawałki żeby nie musiał się męczyć przy krojeniu jej pałeczkami, do tego więcej ryżu i miso. Ona sama straciła apetyt, skupiając się teraz na czyszczeniu naczyń. - Poproszę Yashiko żeby cię opatrzyła jak przyjdzie.. jestem pewna.. że zrobi to lepiej ode mnie.. - powiedziała odkładając naczynia na miejsce, po czym wyszła do ogrodu żeby sprawdzić czy to co wywiesili wcześniej zdołało chociaż trochę wyschnąć.
Some say in ice.
Nie umiała skupić się na przygotowywaniu posiłki, co chwila coś leciało jej z rąk bo jedyna rzecz o jakiej teraz myślała to jego zranione dłonie które tak bardzo chciała opatrzyć. Ale nie mogła, bo On tego nie chciał. I to ją bolało jeszcze bardziej. Widząc jaki był zimny, siedząc pod ścianą, zakładała że nie chciał tu z nią być. Że może tylko z czystej grzeczności czekał aż skończy. Aż przyjdzie Tamta lafirynda!
Cały posiłek przygotowywała wkładając w niego serduszko, chciała żeby mu smakowało. Nawet jeśli ona nie potrafiła nic włożyć teraz do ust bo się martwiła o niego. Podała do stołu i gdyby tylko spojrzała na niego w tej jednej chwili, zamiast od razu zabrać się do sprzątania po przygotowanym posiłku to ten widok mógłby wiele zmienić! Pokazać jej że mogła być w błędzie! Że coś źle zrozumiała! Ale ona bała się na niego spojrzeć i umknęło jej to jak Sosetsu wyglądał! Umknęło jej że cierpiał z jakiegoś powodu.
Futon nie był jeszcze do końca suchy ale yukaty już tak, więc zdjęła je ze sznura i ruszyła do chatki. To co jednak rzuciło jej się w oczy, było widokiem na który nie była gotowa. Oczy zrobiła większe, usta same się rozchyliły. W głowie pojawiło się jedno pytanie. "Czemu?!" odbijające się echem. Materiał który trzymała w dłoniach przeleciał jej przez palce uderzając z cichym hukiem o drewnianą podłogę. Patrzyła na niego! Patrzyła jak się kulił z zaciśniętymi powiekami. Widziała jak łzy mu ciekły po policzkach. Jemu! Temu samemu zabójcy który zabił dla niej demona! Temu samemu który z furią zdarł z niej wcześniej Hideo! Temu samemu, który obiecał że ochroni ją przed wszystkim! I który to właśnie robił! Więc czemu nie widziała wcześniej że cierpiał?! Nie wiedziała czemu?! Z jej winy?! - So..se..tsu.. - wyszeptała łamiącym się głosem. Jak mogła nie widzieć że on cierpiał?! Jak mogła odpuścić?! Widziała jego zakrwawione dłonie, brudne od krwi pałeczki.. niedojedzony posiłek.. i JEGO! Ból jaki poczuła w piersi na ten widok był chyba najbardziej okrutnym jaki do tej pory doznała! Nawet nie zauważyła kiedy do niego podeszła, padając przed nim na kolana. Sięgając dłonią do jego twarzy! Serce jej praktycznie pękło na ten widok. Na widok jego cierpienia.. Sięgnęła dłonią do jego twarzy, delikatnie przecierając jego twarz z łez paluszkami i zwyczajnie tak jak już wiele razy zrobiła.. pociągnęła go w swoje ramiona. Przyciągnęła twarz do piersi, wplotła dłoń w jego włosy.. drugą na jego plecy. - ..przepraszam.. że nie widziałam jak cierpisz.. przepraszam.. to moja wina.. - szeptała. Czuł jak delikatnie go głaskała po plecach, po włosach. Ale jak stanowczo go do siebie tuliła. Walczyła ze sobą od dłuższego czasu dzisiaj. Chciała być bliżej niego! Ale nie czuła żeby to było jej miejsce, w końcu odsuwał się od niej, odtrącił jej dłoń.. ale jak widziała go w takim stanie. Nie potrafiła dłużej się izolować od niego! - ..wiem że wolałbyś ją..ale..nawet jeśli.. to nie jest moje miejsce.. nie zostawię cię.. - nawet nie zdawała sobie sprawy że powiedziała te słowa na głos. No może nie na głos ale bardzo cichym szeptem. Jednak on będąc tak blisko.. nie było opcji żeby tego nie usłyszał.
Some say in ice.
Wracając wspomnieniami do dzisiejszego dnia zaczęła iść krok po kroku. Od pobudki, gdy była w niego wtulona po prawie całej nocy leżenia w jego ramionach. Czuła się tak bezpiecznie że nawet te okropne huki nie potrafiły jej zrobić krzywdy a to że ją jeszcze wtedy przyciągnął bliżej, odwracając jej uwagę tak prostymi gestami. Podobało jej się to! Nie wiedziała ze można było się czuć tak dobrze w czyichś ramionach. Spacer ramię w ramię z rana po jedzenie. Tak prosta czynność ale byłą o wiele przyjemniejsza niż dotychczas. I ten moment! Kiedy ją objął, chroniąc przed upadkiem! Ten jeden krótki moment bliskości, prawie jak wtedy gdy ją złapał w locie. To był wspaniały poranek! Do momentu pojawienia się Yashiko! Widać było że jest bardzo zainteresowana Sosetsu, nawet naiwna Yukino to widziała. Wielokrotnie i za każdym razem czuła chłód i smutek z tego powodu że zabójca się przy czarnowłosej rumienił. A potem ten dystans kiedy wracali.. gdy Sosetsu nabierał dystansu z każdym krokiem, ściskał serce w nieprzyjemny sposób. I ten moment kiedy chciała go opatrzyć a on nie pozwolił.. uczucie rozdzieranego powoli serca. Czemu musiała się tak czuć?!
"Nie chcę… jej… Ona się nie liczy… "
Oczy Yukino zrobiły się większe w zaskoczeniu że usłyszała od niego odpowiedź, której się nie spodziewała. Przecież to była myśl! W jej głowie! Serce zabiło mocniej na wieść że Yashiko tak na prawdę NIC dla niego nie znaczyła! Ale też czerwień wpłynęła na jej buzię zdając sobie sprawę że musiał usłyszeć jej ostatnie słowa! Słowa, które powiedziała pod wpływem emocji, których nie była gotowa przyznać przed sobą a co dopiero przed nim!
"Nie chcę jej… nie jej…"
Gorąc rozlał się praktycznie po jej ciele i jak jej serce wcześniej biło dość miarowo, tak teraz biło mocniej.. o wiele mocniej! Jego szczere wyznanie tylko bardziej spotęgowało tą bliskość jaką teraz dzielili. Skupiając się na myśli przewodniej jaką przekazał jej, nie zagłębiała się w to czy w ogóle kogoś chciał. Najważniejsze wydawało się to że nie chciał tej wypindrzonej flądry! Aż zacisnęła mocniej usta zła na siebie że myślała w taki sposób o czarnowłosej. Przecież Yukino nigdy nikogo nie darzyła taką mocną.. antypatią! Nawet tamta zła demonica od Saidaia nie była tak nielubiana jak ta piękność wioskowa. I nie rozumiała czemu tak się działo! Czemu aż tak bardzo jej nie lubiła?!
-.. mhm.. - przytaknęła na jego słowa, jakoś samo to z siebie wypełzło spomiędzy zaciśniętych ust. Teraz dopiero dotarło do niej! Skoro nie chciał Yashiko to ta irytacja w oczach, którą widziała przy straganie.. nie była w jej stronę! Była z jej winy! Z winy czarnowłosej! Teraz dopiero zrobiło jej się głupio zdając sobie sprawę że wszystko odebrała na opak! Przygryzła dolną warkę mocniej, przypominając sobie co mu sama powiedziała na końcu. Może nie do krwi ale pozostawiając na niej lekkie zaczerwienienie.
Widząc jak chłopak się uspokaja powoli, gdy go tak trzymała, to tym bardziej nie chciała go wypuszczać z ramion, ale.. chciała opatrzyć mu te dłonie. -Sosetsu.. czy.. pozwolisz mi.. zająć się twoimi dłońmi? Nie chcę żeby jakieś zakażenie ci się wdało.. - wyszeptała mu nad uchem. Sama by go nie wypuszczała z objęć, ale nie chciała zaniedbywać jego zdrowia. Więc czekała aż jej pozwoli się sobą zająć. Jeśli się odchyli, to sięgnie do jego twarzy dłońmi, przecierając je z łez, opierając przy tym swoje czoło o jego. - Nie chciałam Ci sprawić przykrości.. myślałam że..przepraszam.. po prostu myślałam że jest inaczej z twojej strony.. ale.. ale teraz wiem że tak nie jest.. już więcej nie będę wątpić.. - szeptała ciepłym tonem, patrząc mu prosto w oczy. Będąc teraz tak blisko niego, jak jeszcze chyba nie była.. Mógł mieć pewność że całe to nieporozumienie zostało wyjaśnione dla niej. Bo może była naiwna, może była nieogarnięta, ale czasami.. tylko czasami.. tak jak teraz.. potrafiła połączyć ze sobą kropki.
Some say in ice.
"Przykrości?"
Skinęłaby głową, gdyby nie opierała się swoim czołem o jego. - mhm.. - więc tylko mruknęła dla potwierdzenia. - Od początku jesteś dla mnie taki dobry.. uratowałeś mi życie.. dbasz o to żeby nic mi się nie stało.. odciągnąłeś Hideo wtedy.. jak chciał.. no.. pocałować mnie.. i.. dzięki Tobie.. pierwszy raz nie bałam się tak bardzo burzy.. bo byłeś przy mnie.. bo mnie trzymałeś cały czas w ramionach.. aż nie usnęłam.. jesteś taki.. kochany.. a ja rzuciłam bez namysłu komentarzem o niej.. przepraszam Cię za tamto.. wcale.. wcale tak nie myślę.. nie chcę żeby ona cię opatrywała.. ja chcę.. ja chcę to robić.. tylko.. ja.. zawsze tylko ja.. - czuła jak robi się na buzi nieco cieplejsza. I rumień lekki faktycznie zagościł na jej twarzy gdy mówiła o zajmowaniu się nim.
"Ale przecież… to ja… przeze mnie płakałaś…"
Zamrugała zaskoczona jego słowami. - Nic takiego nie miało miejsca.. nie płakałam.. było mi bardzo przykro.. gdy zacząłeś się odsuwać w drodze powrotnej.. myślałam.. że.. że ci wadzę.. że nie chcesz mnie już obok siebie.. ale nie płakałam.. - wyznała starając się go przekonać! Nie okłamywała go! Mógł mieć pewność po jej głosie, nie było w nim kropli fałszywej informacji.
"Ja… to wszystko… wszystko… moja wina. Przepraszam Yukino… naprawdę przepraszam."
- Nie mów tak.. nic nie zrobiłeś.. ja.. to ja.. ja myślałam że.. już nie chcesz mnie obok siebie tak jak wcześniej.. ale nie odsuwasz się już ode mnie.. więc.. już jest dobrze.. prawda? Mogę być przy Tobie znowu? Tak blisko jak wcześniej? - dopytywała nawet jak nie patrzył w jej oczy. Chciała wiedzieć, że miała rację. Ze dobrze zrozumiała wszystko. Sięgnęła dłońmi do jego rąk, dotykając delikatnie przegubów i sunąc opuszkami po kłębach dłoni, aż do miejsca ran. - Pozwól mi proszę.. się tym zająć.. zrobię to delikatnie.. obiecuję.. Sosetsu.. - szepnęła cichym szeptem, dalej opierając się swoim czołem o jego, nadal tak blisko że stykali się przecież noskami, że czuł ciepły oddech na swoich ustach gdy mówiła. Ona naprawdę nie chciała żeby Sosetsu ją teraz odepchnął.
Some say in ice.
Delikatny uśmiech pojawił się na jej ustach w akompaniamencie czerwieni na buzi wywołanej jego słowami. Wiedziała że to była prawda! Udowodnił jej to więcej niż raz, pokazał jej swoimi czynami że to nie były tylko puste słowa rzucone w eter! Nie dociekała czemu tak było, czemu złożył taką deklarację! Podejrzenie było jednak bardzo basic: złote serce biło w piersi zabójcy demonów. Nie powinno jej zdziwić gdyby takie deklaracje składał każdemu, kto go potrzebował! W końcu był taką dobrą osobą! Ale gdzieś na dnie, gdzieś w głębi chciałaby chyba żeby to było tylko w jej stronę, nawet nie zdając sobie z tego do końca sprawy że mogłaby być w jakimś stopniu.. zachłanna..
"Nie płakałaś? Ale…"
Pokręciła lekko głową, przecząco. - Nie płakałam.. - na tym się zatrzymała. Nie chciała kontynuować że prawie samej jej oczy zaszły łzami widząc chłopaka w takim złamanym stanie! Powstrzymała się tylko dlatego że czuła że musi być dla niego silna tak samo jak on był dla niej w nocy! Chciała go pocieszyć, a płaczem by tego nie dokonała. Więc zebrała się w sobie żeby przekierować wszystkie emocje i całą atencję na niego. Tak jak tyle razy robiła to odruchowo w jego stronę.
"Nie chciałem obok siebie? Ja… chciałem iść obok, ale… myślałem, że ty… że ty nie chcesz, żebym ja… żebym ja szedł obok Ciebie."
Zmrużyła lekko oczy, próbując sobie przypomnieć jak to było że ją tak odebrał. - To.. to nie tak.. ja.. ja ruszyłam pierwsza bo.. bo myślałam że chciałeś zostać z nią tam sam na sam.. nie chciałam wam przeszkadzać.. ale.. to nie tak że nie chciałam iść z Tobą.. - próbowała się wytłumaczyć mu z tego wielkiego nieporozumienia. Nie odwracając od niego wzroku, sama się rumieniła z zawstydzenia tym jak to się potoczyło. Przyznanie się do pewnych rzeczy nie było wcale łatwe ale musiało mieć miejsce! Zwłaszcza że wyciąganie własnych wniosków okazało się działać przeciwko nim, oddalając ich od siebie co raz bardziej.. doprowadzając do cierpienia u obojga. A tego nie chciała! Nie chciała żeby cierpiał, ona mogła, ale nie chciała żeby on musiał!
"Czy możesz?"
"Tak… tak… oczywiście, ze tak!"
Słysząc entuzjazm w tych słowach aż poczuła tą przyjemną falę ciepła w środku. To było takie przyjemne uczucie! Słysząc że się zgadza żeby była blisko niego. Nie odtrącał jej, nie odpychał i nie odsuwał się sam jak wcześniej! To było miłe, wręcz oczekiwane! Takie jakie powinno być! - Cieszy mnie to.. tak bardzo.. - słyszał ten sam entuzjazm w jej szepcie co pobrzmiewał w jego własnym. Mimo że nie patrzył teraz na nią, ale mówił wszystko to co pomagało tą sytuację rozwikłać i naprawić. Czekała na pozwolenie, dotykając jego dłoni swoimi paluszkami. Czekając aż się zgodzi.
"Wiem, ale… to ja proszę. Żebyś się tym zajęła. Proszę."
Zaskoczył ją tym zdaniem trochę. On ją prosił! Ale przecież nie musiał tego robić, wystarczyła zgoda! Chciała odpowiedzieć i wybrała najlepszy albo najgorszy moment na rozchylenie ust. Bo dokładnie w chwili gdy jej wargi się lekko rozchyliły, zabójca ruszył głową w górę, skracając dystans, wychodząc nieświadomie naprzeciw niej! Otarł się bokiem noska o jej własny ale nie to wprawiło ją w szok.. Nie to spowodowało do końca wykwit karmazynu na policzkach! W chwili gdy się wyprostował to zahaczył delikatnie swoją górną wargą o jej dolną.. delikatne, ledwo wyczuwalne muśnięcie trwające krócej niż ułamek sekundy! - ..aa.. - westchnęła ledwo słyszalnym głosem w odpowiedzi na tą większa bliskość niż dotychczas. W końcu Sosetsu zmniejszył nagle dystans o te minimetry. Nie wydawało mu się że mógł czuć bliskość jej ust.. on faktycznie w pewnym momencie delikatnie musnął fragment jej dolnej wargi.. Nawet jeśli był to moment krótszy niż ułamek sekundy, to serce zabiło jej o wiele mocniej w odpowiedzi na tej tak drobny i niewinny ruch z jego strony. I się zwiesiła na parę sekund. -.. t.. tak.. o oczywiście.. - wyszeptała czując jak uszka ma całe rozpalone wraz z policzkami. Nie wystraszyła się tego co się stało, ale speszyła się tym że.. że coś poczuła gdy prawie się pocałowali przez przypadek, przez jego nagły ruch głową. W zażenowaniu poruszyła główką w bok, ocierając się noskiem o jego własny. W kierunku skrzyneczki z płynem do odkażania ran i bandażami. Siłą rzeczy musiała się odsunąć od niego. I gdy tak nagle siedziała bokiem, widział jaka czerwona była na buzi, jak ten karmazyn kontrastował z jej śnieżno białymi włosami. Jak drżącymi dłońmi przegrzebywała zawartość skrzyneczki i jak cala czerwona powoli wraca do miejsca przed nim. Biorąc pierwszą z dłoni, zaczęła ostrożnie przemywać ją z zaschniętej krwi i z tej świeżej. Zanim zaczęła odkażać ranę, żeby po chwili zająć się bandażowaniem jej. Oczy miała wlepione w ranne miejsce, skupiając całą swoją uwagę na zajmowaniem się nim. Ale czerwień z jej twarzy nie zmalał ani tym bardziej nie zniknął, więc może myślała o tym co przed chwilą prawie się stało?
Some say in ice.
-..ah.. - szepnęła słysząc te słowa z jego ust. Głupio jej się trochę zrobiło teraz że tak faktycznie wcześniej pomyślała, że źle odczytała całą sytuację. Przecież on się sam zaoferował że pójdzie z nią po jedzenie! Sama Yuki nie wiedziała czemu to wszystko tak się skomplikowało w ostatniej chwili. Czemu w ogóle pomyślała za zabójcę w sprawie Yashiko! Nie został z czarnowłosą, tylko ruszył za marechi niemalże z miejsca. Ale jego słowa sprawiły ze zrobiło jej się cieplej na serduszku.
"Myślałem, że coś… że coś zrobiłem, bo jak chciałem wziąć koszyk, to się tak wystraszyłaś… nie chciałem, żebyś się bała…"
Zatkało ją! Słysząc te słowa poczerwieniała bardziej. "To nie tak!" aż krzyknęła w myślach, rozchylając lekko usta. - N..nie.. to nie tak.. - wymamrotała czując lekkie skrępowanie. Przecież to nie chodziło o to że się go bała, po prostu jego dotyk ją wziął z zaskoczenia i się zwyczajnie zawstydziła z powodów nie znanych dla siebie. Tak samo jak gdy ją złapał, gdy się potknęła. - ..jak mogłeś pomyśleć że mogłabym się Ciebie bać.. ja.. ja nie.. wręcz przeciwnie.. to przy tobie czuję się bezpiecznie! - aż uniosła głos nieco i szybko zamknęła usta zdając sobie sprawę z tego że on przecież ma taki wrażliwy słuch. Przygryzła dolną wargę. - ja.. to nie tak.. po prostu.. byłam zamyślona i.. i wyrwałeś mnie z tego zamyślenia.. tak było.. - mówiła już ciszej, rumieniąc się bardziej. "Tak.. dokładnie tak było.. byłam zamyślona.. o Tobie.. wtedy.." usprawiedliwiała swoje zachowanie z koszyczkiem. Nie wiedziała czemu tak trudno się tłumaczyło tamtą sytuację. I tym bardziej nie wiedziała czemu się tak zgrzała mówiąc o tym. Czerwona na buzi, aż sięgnęła do krawędzi yukaty na swojej szyi i lekko ją odciągnęła dla złapania odrobiny powietrza? Chłodu? Było jej przecież tak gorąco teraz.
Od momentu kiedy go pociągnęła w swoje ramiona, a tym bardziej gdy się zrównali twarzami i Yukino bezceremonialnie oparła się swoim czołem o Sosetsu, byli bardzo blisko. Nie był to pierwszy raz, bo ta bliskość występowała okazjonalnie odkąd się poznali. Zwykłe mierzenie temperatury tak właśnie z początku wyglądało. Jej to nie peszyło, dla niej bycie blisko kogoś nie było zawstydzające. Ale teraz im dalej brnęli w tej szczerej rozmowie i emocje brały kontrolę nad ciałem to było inaczej. Nie była na tyle speszona żeby się odsunąć tak po prostu. Jednak moment kiedy zabójca zmniejszył między nimi ten dystans tak nagle, prowadząc do delikatnego dotyku ich ust, to coś w niej pękło tak jakby. Pierwszy raz.. poczuła coś.. coś czego nie potrafił z niej wyciągnąć Hideo wcześniej. Nie wiedziała co to było. Może.. ekscytacja na to niespodziewane i takie.. sama nie wiedziała jak mogła opisać to uczucie, ale towarzyszył mu gorąc, mocne.. szybsze bicie serca? Nie znała takich rzeczy! Potrafiła się cieszyć czymś i smucić, prawie w ogóle się nie złościła. Wcześniej nawet nie znała zazdrości! A teraz ta cała paleta emocji się przewijała tak szybko że ona sama się zdążyła w tym wszystkim zgubić! Ten ułamek sekundy ich dotyku.. i ta krótka chwila tuż po tej sytuacji.. gdy patrzyli sobie w oczy.. czuła się inaczej! Dobrze ale jednak krępująco trochę. Speszył ją inicjatywą, nawet jeśli była ona nieświadomie zagrana! Czy pozwoliłaby mu na więcej gdyby się odważył? Czy chciała żeby to zrobił? To były ciężkie pytania! Ale sam fakt że się nie odchyliła od niego po tym drobnym dotyku i te sekundy dzieliła się jeszcze z nim swoim oddechem.. mogło sugerować że nie miała nic przeciwko bliskości z błękitnowłosym. I kto wie jak daleko by ta bliskość zabrnęła gdyby Yukino sobie nie przypomniała że poprosił ją o zajęcie cię ranami.
Wygrzebując potrzebne rzeczy, nie umiała się skupić na tym co robiła, dłonie lekko drżały, czerwień na twarzy cały czas tam była. Serce biło bardzo mocno i o wiele szybciej a wszystko spowodowane jednym przypadkowym muśnięciem. Udało się jednak jakoś pozbierać potrzebne rzeczy i.. no wrócić do Sosetsu. Kiedy przemywała jego dłoń, uniosła ją wyżej dostrzegając małe ranki na wewnętrznej stronie dłoni. - Od czego to? - spytała niepewnie. "Przewrócił się i nadział się dłonią na coś ostrego?" przemknęło jej przez myśl. Opuszką przesunęła po tych drobnych rankach zanim wróciła do przemywania ich odkażającym płynem i oczywiście podmuchała żeby nie piekło. I zaczęła się zajmować owijaniem bandażem dłoni, zawiązując mały supełek na wierzchu ręki. Robiła to jednak dłużej nic by jej to zajęło bo po głowie chodziła jej cały czas jedna sytuacja. Skutecznie ją rozpraszająca. Jak się jej przyglądał uważnie to mógł dostrzec jak skrupulatnie i powoli opatruje jego rękę. Sięgnęła do drugiej i zaczęła robić dokładnie to samo i kiedy dmuchała na odkażone miejsce, to jej oczy powędrowały w górę na jego twarz ale wróciła szybko do opatrywanej ręki. Kiedy skończyła wróciła wzrokiem na Sosetsu. - Może.. zjadłbyś coś jeszcze? Ledwo ruszyłeś śniadanie.. - zauważyła zmieniając temat, próbując nie myśleć o tym jakie to było przyjemne uczucie gdy delikatnie się musnęli. Sięgnęła po pałeczki i przetarła je szmatką z krwi i wzięła w dłoń talerz, przysuwając się bliżej chłopaka. - Co powiesz? Jeszcze trochę? Potrzebujesz sił żeby wyzdrowieć.. - dodała dalej z tą czerwienią na buzi. Oczywiście nie umknęła jej zmiana kolorytu na jego twarzy ale tym razem, tym razem domyślała się że może ona też była spowodowana tą nagłą, nieplanowaną i cholernie krótką chwilą bliskości. W końcu to był tylko przypadek że się musnęli, ale..
Some say in ice.
Pokręciła lekko głową w odpowiedzi na jego słowa. - Wcale nie.. po prostu.. to źle wyszło, każde z nas widziało to.. czego nie chciało widzieć.. chyba.. tak mi się wydaje.. a to tylko sprawiło że.. się bardziej nie zrozumieliśmy.. tak czasami bywa.. to normalne Sosetsu.. - mówiła nieco spokojniejszym głosem. Tak jak by do niej dotarło to w całości! Nieporozumienia między nimi okazały się bardziej nieprzyjemne i bolesne niż by się pewnie oboje tego spodziewali. Ale teraz przecież było już lepiej! Wyjaśnili sobie najgorsze! I to było przykre że jedno z nich musiało pęknąć pod naporem tych paskudnych emocji żeby oboje zrozumieli że przecież nic złego się między nimi nie stało.
Ta cała sytuacja dała się nie tylko jemu we znaki! Ta cała bliskość jaka miała miejsce przed chwilą sprawiła że Yukino była bardziej zmieszana niż do tej chwili. To nie tak że to się tak nagle wydarzyło! To się budowało, małymi krokami! Te momenty gdy nagle lądowała w jego ramionach w celu uchronienia jej przed upadkiem. Ta jego stanowcza delikatność! To w jaki sposób się z nią obchodził! Nie był natarczywy, nie szukał bliskości na siłę.. tylko brał ją wtedy kiedy nadarzyła się okazja! Zwyczajnie sytuacja na którą Yuki nie miała wpływu. I te chwile były.. czymś o czym nie umiała zapomnieć, czymś co wracało przy nagłym dotyku, niespodziewanym z jego strony! Łapał ją wtedy znienacka, kiedy się nie spodziewała i pozwalał jej się czuć z tym dobrze! Bezpiecznie! Jakby przy nim nic złego nie mogło jej się stać! Więc chłonęła te momenty, chciała ich odrobinę więcej. Chciała tego ciepła szczyptę więcej.. nawet jeśli nie zdawała sobie z tego sprawy! Lgnęła do niego co raz bardziej, gdy tylko była okazja.. dobrze wytłumaczalna okazja! A gdy wyszedł jej naprzeciw to efektem okazało się być to.. niezidentyfikowane mrowienie na dolnej wardze, gdzie ją niechcący dotknął. Tak inne.. przyjemne.. nieznane do tej pory.. ale z pewnością nie pozwalające o sobie zapomnieć!
"Chyba siekierkę za mocno trzymałem, trochę… trochę mnie poniosło i… rozłupałem pieniek… musiałem wtedy."
- Rozumiem.. musisz być bardziej ostrożny następnym razem.. wiem że jesteś silniejszy ale.. nie powinieneś sobie robić krzywdy.. - skomentowała wierząc mu na słowo. Zniżyła niego bardziej twarz i uważnie przyglądała się jego dłoni, czy nic poza wcześniej wyjętym sporym kawałkiem drzazgi nic więcej tam nie tkwiło. Po opatrzeniu dłoni chłopaka, zawiesiła wzrok na jego ramieniu, je też powinna opatrzyć ale może po posiłku? Odstawiając skrzyneczkę obok już miała sięgnąć po pałeczki kiedy nagle, niespodziewanie Sosetsu złapał ją za obie dłonie. Ciche westchnienie wyrwało się z jej ust w odpowiedzi na ten nagły, śmiały czyn z jego strony.
"Ręce ci się trzęsą… przepraszam, że się tak zdenerwowałaś przeze mnie."
Zaskoczył ją! Spojrzała w jego oczy i przez chwilę nie wiedziała co ma odpowiedzieć! Zauważył że drżały jej dłonie? Ona była tak skupiona na nim że to jej umknęło zwyczajnie. - ..t..to nic.. naprawdę.. to nie twoja wina.. chyba.. chyba troszkę poniosły mnie emocje.. dużo się wydarzyło przed chwilą.. - szeptała, tłumacząc się przed nim. Bała się ścisnąć jego donie, żeby nie sprawić mu bólu, w końcu obie dłonie miał lekki poranione! Ale zrobiło jej się przyjemnie ciepło gdy ją tak ujął.. delikatnie, ale dość pewnie i gdy zabrał powoli dłonie po swoich przeprosinach to.. poczuła taki jakiś brak.. brak czegoś tak przyjemnego jak zwykły dotyk jego dłoni.
"Tak… pyszne było, ale…"
"Masz rację. Umieram z głodu, zjem jeszcze."
Z początku myślała że jej odmówi, ale szybko się zreflektował i mogła się uśmiechnąć delikatnie na jego słowa. Cieszyło ją że utracony apetyt wrócił wraz z wyjaśnieniem sytuacji. Widząc jak wyciągnął w jej stronę dłonie, żeby odebrać pałeczki i talerz to.. jej dłoń bardziej zacisnęła się na pałeczkach. - J..ja.. ja ci z tym mogę pomóc.. - rzuciła niewinnie, zerkając na jego wyciągnięte, obandażowane dłonie. - To żaden problem.. chcę to zrobić dla ciebie.. - dodała i przysunęła się do niego bardziej. Jeszcze trochę bliżej. Nabrała ostrożnie pałeczkami trochę ryby i uniosła ją w kierunku jego ust. I dopiero teraz od tamtego momentu skupiła swoje spojrzenie na jego wargach, pamiętając to uczucie, gdy lekko ją musnął. W czystym, prostym odruchu, przygryzła delikatnie swoją dolną wargę. Łapiąc się na tym że trzyma jedzenie przed nim i nie zbliża go do jego twarzy i nawet na tym że delikatnie przygryza swoje usta. Wzdrygnęła się lekko, czując jak zrobiło jej się trochę bardziej ciepło z zażenowania. - A..etto.. - mruknęła zakłopotana i przysunęła jedzenie do jego ust, może trochę zestresowana tym momentem przez zagapienie się przed chwilką. Musnęła jego górną wargę w procesie rozproszenia zanim pozwoliła mu zsunąć jedzonko spomiędzy pałeczek. - Cieszę się.. że.. że ci smakuje.. - wymamrotała i sięgnęła pałeczkami do talerza, nabierając trochę ryżu żeby podać zabójcy. Po czym kolejny kawałek rybki. - Jeśli chcesz.. to mogę trochę inaczej doprawić.. jeśli wolisz bardziej pikantne posiłki.. - dodała starając się jakoś zmienić temat żeby nie myśleć o pewnej sytuacji, która miała miejsce nie tak dawno temu. Ale ciężko było, nie myśleć o tym w ogóle..
Some say in ice.
- To prawda.. ale już jest lepiej.. więc nie musisz się już stresować.. na prawdę.. już jest przecież dobrze między nami.. - upewniła go w tym, tym swoim spokojnym głosem. Widziała że był niezadowolony z tego, a ona nie chciała żeby dłużej tkwił w tym stanie. W końcu wyjaśnili sobie... większość! Może coś jeszcze zostało niedopowiedziane z jakiegoś powodu. Personalnego dla obojga zainteresowanych. Najważniejsze było to że Sosetsu nie był już taki przybity tym wszystkim, że nie płakał, że nie cierpiał!
"Przepraszam…"
Czy spodziewał się tego co zrobi? Że poczuje na swoich ustach jej delikatną dłoń. - Proszę, nie przepraszaj już Sosetsu.. - szepnęła, ostrożnie zsuwając paluszki z jego warg, uśmiechając się do niego ciepło. - .. wiesz.. nie możesz zawsze brać winy na siebie.. za wszystko.. ona leży po obu stronach a czasami jest też w jakimś stopniu spowodowana niezależnie od nas.. więc nie musisz.. na prawdę.. nie chcę żebyś czuł ten ciężar tylko na swoich barkach.. - wyjaśniła ciepłym tonem. Dopiero zdając sobie sprawę że poniosło ją i dotknęła jego ust! Choć zrobiła to w celu przerwania mu dalszej wypowiedzi! Totalnie niewinny gest, który mógł być odebrany w bardzo śmiały sposób. Zabrała więc dłoń z jego twarzy.
"Mam tylko nadzieję, że nie będziesz się już tak martwić… wiesz? Nie chcę, żebyś się martwiła, źle się wtedy z tym czuję."
Skinęła lekko głową. - Postaram się więc, bo nie chcę żebyś brał za to odpowiedzialność i się z tym tak źle czuł.. - odpowiedziała z lekkim uśmiechem na ustach. Dobrze było wiedzieć jak Sosetsu to odbierał. A ona nie chciała żeby z jej powodu był przygnębiony przecież!
"Na pewno? Jeżeli to nie problem, to… tak… chętnie."
Widział jak się ucieszyła na jego przyzwolenie! To uczucie było takie przyjemne! Tak kompletnie inne od tego momentu kiedy zabrał od niej dłonie i odtrącił jej chęć pomocy. Wtedy zrobił jej straszną przykrość! Więc gdy teraz się zgodził to było to tak ciepłe i pozytywne odczucie. Że aż się promiennie uśmiechnęła w jego stronę.
Pomijając fakt że musiała się przysunąć, żeby łatwiej jej było go faktycznie nakarmić i ten moment zwieszenia się przed nim. Bo było to coś na co nie miała kompletnie wpływu. A przynajmniej nie spodziewała się że do tego dojdzie tak po prostu bo jej wzrok się skupi na jego ustach. Ale miało to miejsce! Na szczęście się ogarnęła zanim jedzenie wystygło.
"Jest pyszne… czego byś nie przygotowała… zjem wszystko."
- Naprawdę? Cieszy mnie to bardzo! - przyznała z radością w głosie. Nie mogła przecież dostać lepszego komplementu od niego! - Moja mama mnie nauczyła wszystkiego, bardzo dobrze gotowała.. mój tata i bracia zawsze chwalili.. cieszę się moje jedzenie też komuś tak bardzo smakuje.. - przyznała z zadowoleniem. Było jej bardzo miło że mogła się w czymś spełniać, być przydatną.
"Ty nie jesteś głodna? Nic nie jadłaś… weź trochę…"
- ja.. aa..- urwała lekko zażenowana. Wcześniej nie była w stanie niczego wziąć do ust bo, bo przecież żołądek podchodził jej do gardła ze stresu. Ale zdołała się przecież trochę uspokoić. Poprawienie relacji z Sosetsu sprawiło że cały stres z niej zszedł, no może prawie cały bo pojawił się w innej odsłonie spowodowany bliskością. Może nawet poczuła trochę doskwierające uczucie słabości. Kolejne słowa zwracające jej uwagę na talerz z jedzeniem dla niego.. pachniało dobrze.. wyglądało apetycznie.. ale to było dla Niego! Nie mogłaby go objadać ze zdrowej porcji śniadania.
"Bo sam Cię nakarmię…"
Widział jak zarumieniła się nagle na jego 'groźbę'. - A.. - mruknęła zaskoczona i uciekła spojrzeniem z jego twarzy do talerza. - ..to może troszkę.. - szepnęła i sięgnęła tymi samymi pałeczkami do kawałka ryby i wsunęła sobie do ust ostrożnie, przesuwając pałeczki między ustami. Po czym nabrała kolejny kawałek i podała w stronę zabójcy. Karmiąc go i co jakiś czas skubnęła kawałeczek dla siebie, żeby nie musiał się martwić tym że będzie głodna. Aż nie skończyli 'wspólnie' tego przygotowanego przez nią posiłku. - Twoje ramię.. - odstawiła na bok pusty talerz i odsunęła się po skrzynkę. Szybko jednak do niego wróciła, siadając o wiele bliżej, przy jego boku bardziej. Oparła się udem o jego własne i sięgnęła dłońmi do jego ubrania. Pomagając mu zdjąć górną część. Przesunęła delikatnie dłonią po jego ramieniu i zwyczajnie rozwinęła umiejscowiony tam bandaż. - Wygląda bardzo dobrze.. - szepnęła z zadowoleniem, przesuwając opuszkami po jego skórze pomiędzy zadrapaniami. - Tak się cieszę.. że wszystko się goi.. - szepnęła nakładając nieco ziołowej maści na jego ranę i sięgnęła po świeży bandaż żeby zawinąć ramię zabójcy. I gdy skończyła to oparła się czołem o skórę jego ramienia nad opatrunkiem. - Tak się cieszę że nie długo będziesz zdrowy.. - szepnęła odchylając się powoli od jego barku i uśmiechnęła się do niego ciepło. Chciała sięgnąć do tkaniny ale nie dosięgnęła, więc przesunęła się tak żeby znaleźć się za nim i pomogła mu nasunąć yukatę na jego plecy, opierając się przy okazji o niego, gdy paluszkami odwinęła zagiętą krawędź materiału przy karku i sunąc dłońmi w dół aż do torsu zanim je zabrała.
Some say in ice.
"Mam mocne barki…"
- Wiem.. że jesteś bardzo silny.. ale nie przeforsuj się tylko dlatego że możesz..- zauważyła z tym troskliwym spojrzeniem skierowanym w jego stronę. Skupiając się przecież cały czas na nim. Chciała żeby wiedział, że nie musiał brać wszystkiego na siebie, że ona też chciała mu z tym pomóc jeśli potrzebował wsparcia.. nawet jeśli była żałośnie słaba w porównaniu z zabójca demonów.
"Postaram się."
Widział jak się bardziej rozpromieniła, gdy to powiedział. Już sam fakt że postara się, że będzie próbował. Cieszyło ją to bardzo, bo nie chciała żeby przytłoczył go natłok obowiązków. Sam świata nie zbawi przecież, ona o tym wiedziała, ale nie miała serca tego mówić jemu. Nie teraz przecież, gdy przed chwilą był tak kruchy i delikatny. Że bała się że rozpadnie się w jej ramionach. Ale.. przecież po to go w nich trzymała, żeby mógł się odsłonić, żeby mógł poczuć się lepiej. Żeby wiedział że jest akceptowany właśnie taki, jakim był!
"No ale niech będzie… po prostu dajmy z siebie wszystko, dobrze?"
- Tak Sosetsu! Dajmy z siebie wszystko! - w głosie ponownie słyszał więcej entuzjazmu, tak bardzo charakterystycznego dla niej. Nie mogła się z nim nie zgodzić! Będzie tak samo ciężko pracować jak on, żeby go trochę odciążyć z tym wszystkim. Gdyby tylko oboje wiedzieli że tego wszystkiego można było uniknąć gdyby byli ze sobą zwyczajnie szczerzy. Wystarczyło powiedzieć co im na sercach leżało. Ale oboje nie do końca wiedzieli, nie widzieli tego tak jak powinni. Dopowiadając sobie jakieś niestworzone rzeczy, zamiast spytać wprost. Ale taki urok nieśmiałych i nierozgarniętych młodych ludzi.
"Oczywiście, że smakuje! Wiesz jakie ja czasami rzeczy jem w podróży? A tutaj takie rarytasy…"
- Chyba boję się spytać.. choć dobrze wyglądasz więc chyba nie jest aż tak źle.. a przynajmniej mam taką nadzieję.. i.. naprawdę.. bardzo mi miło że ci aż tak smakuje moje gotowanie.. to.. bardzo miłe.. - przyznała nie potrafiąc ukryć zawstydzenia w jakimś stopniu. Bardzo ją cieszyło, że tak chętnie jadł wszystko co przygotowała, nie ważne jak proste to były posiłki. Aż cieplej jej się na serduszku robiło i może dlatego tym bardziej się starała dla niego?
"Widzisz? Nie było tak źle…"
- mhm.. nie chodziło o to.. wiesz.. to.. to było dla Ciebie.. po prostu.. chciałam żebyś był najedzony.. wiem że potrzebujesz sił, że nie długo wrócisz pewnie do trenowania, chciałam żebyś miał dużo siły.. żeby Ci było łatwiej.. - mówiła nieco ciszej, ale wyraźnie. Ona oczywiście nie zjadła za dużo, bo chyba po prostu miała mały żołądek i nie umiała wcisnąć więcej, nawet jak by chciała. Ale tym chętniej oddała większą część porcji chłopakowi.
Aby zająć się jego ramieniem, musiała być bliżej i chętniej była tuż przy nim. Delikatny dreszcz wywołany dotknięciem skóry pomiędzy zadrapaniami, sprawił że przeniosła spojrzenie z jego rany na twarz chłopaka. Ale nie dostrzegła na niej grymasu bólu, za to rumieniec nie umknął jej uwadze. Zabójca widział jak lekko rozchyliła usta, wpatrując się w jego oczy.
"Oczywiście, że się goi. Pod taką wspaniałą opieką… musi."
Sama się lekko zarumieniła na jego słowa, widząc jak spuścił wzrok. Nie zaważyła gdzie się patrzył, nie wiedziała że jego wzrok utknął w jej udzie, może gdyby zdawała sobie sprawę z tego to by się bardziej speszyła? A może nawet nie? W końcu była bardzo niewinna, a teraz zaabsorbowana jego ramieniem, mogła nie skupić się aż tak na tej bliskości, której podświadomie szukała.. do której zdawała się nieświadomie lgnąć co raz częściej.. co raz chętniej..
"Tak… niedługo będę zdrowy…"
To zdanie wypowiedziane przez niego zdawało się działać na dwóch płaszczyznach. Bo z jednej strony bardzo się cieszyła że nie długo po ataku demona nie będzie śladu, ale czy to nie znaczyło też, że spełniła obietnicę i ich drogi się rozejdą? Nie chciała teraz o tym myśleć. Czuła się przy nim taka.. bezpieczna. To było takie przyjemne ciepło, kiedy był blisko. Momentami nawet robiło jej się zbyt gorąco.. ale.. to było też o dziwo bardzo przyjemne uczucie. Obce i takie.. nowe ale zdecydowanie przyjemne..
"To co… ja posprzątam, a Ty… chcesz iść pomóc z tymi ziołami?"
Klęcząc za nim, wyrwał ją z lekkiego zamyślenia tymi słowami. A że była za nim to pochyliła się o wiele bardziej, wychylając się znad jego lewego (zdrowego) ramienia, mając teraz twarz bardzo blisko niego. Czuł jej dłonie na swoich barkach, czuł jak opierała się piersiami o jego plecy. - Mhm.. obiecałam że jej z tym pomogę.. - odezwała się nieco ciszej, w końcu będąc tak blisko wcale nie musiała mówić głośniej. Cichy szept wystarczył, mając swoją twarz przy jego.
"..potem jak już wrócisz, to pójdziemy posiedzieć pod tamto drzewko w ogrodzie i... porozmawiamy?"
Skinęła lekko głową. - Nie mogę się doczekać.. - szepnęła radosnym głosem i powoli się odchyliła od niego, ostrożnie się podnosząc z klęczek. - Nie będę długo.. Mitsushi- sama będzie miała duży zapas ziół, chociaż tak mogę się jej odwdzięczyć.. - zauważyła podchodząc pod ścianę i zbierając z podłogi wiklinowy kosz. Podeszła do drzwi i gdy je otworzyła to przed nią już stała Yashiko z wyciągniętą dłonią, jakby chciała zapukać. - Oh! Idealne wyczucie Yuki-chan! Hej Sosetsu! Nie martw się, ze mną będzie bezpieczna.. - rzuciła radosnym głosem w kierunku zabójcy, ale szybko wróciła do białowłosej. - Wiem że nie byłam zbyt.. miła dla ciebie.. dlatego bardzo doceniam.. że mi chcesz pomóc.. - to mówiąc ujęła dłoń marechi, patrząc prosto w kolorowe oczy. - Nie powinnaś zasłaniać tego oka.. masz taką nietypową urodę Yuki-chan.. ciężko byłoby cię chyba pomylić z kimkolwiek.. przez te oczy.. - zauważyła czekając na zewnątrz. - t..tak.. myślisz? - spytała niepewnie, pesząc się lekko. I już by się miało wydawać że drzwi się zamkną, ale białowłosa wychyliła się jeszcze w stronę zabójcy. - Nie długo wrócę.. odpocznij sobie Sosetsu.. - obdarowała zabójcę radosnym uśmiechem zanim zamknęła za sobą drzwi i ruszyła z wioskową pindą w kierunku skraju lasu.
Nie możesz odpowiadać w tematach