Sam pościg nie tylko zajął nieco dłuższą chwilę, ale i ostatecznie zdawało się, że ciemna sylwetka zgubiła swój pościg. Dopiero co szkolony shinobi poczuł się pewniej, nawet jeśli zjawił się ostatni z dowodem wykonanego zadania - chciał zbliżyć się do stojącego demona o białych włosach, który chciał wyraźnie ocenić działania grupy podobnych jemu cieni, chociaż zanim mógł postawić ostatni krok w kierunku Ichiro, coś wskoczyło na jego plecy wbijając go w ziemię i zaraz rozglądając się uradowane. Niczym kot, który dopadł swoją ofiarę, szpony Sho nieco się wysunęły wbijając w ciemny materiał. Wyglądał jaskrawo: warstwy kimona w jasnych i ciepłych barwach nadawały jego małej postaci znacznie większej objętości. Długie ciemne włosy rozsypały się wszędzie, a można było dostrzec nieco potargane wstążki, na których prawdopodobnie coś wisiało - dzwonki, które młody Sho zorientował się, że przykuwały zbyt mocno uwagę i powstrzymywały go przed wygraną.
- Złapałem cię! Nie ty mnie! - zawołał uradowany i podekscytowany, wyraźnie nie chcąc nawet na moment schodzić ze swojej ofiary, kiedy podniósł wzrok na białowłosego demona, a później rozejrzał się po innych ciemnych sylwetkach dookoła. - Och... Przegrałem? Jestem przedostatni..? Głupia gra! Wygrałbym jakbym znał zasady! Zgubiłem dzwonki przez was, a nawet nie wygrałem! - oburzył się na sytuację, wyraźnie rozsiadając się wygodniej na innym dziecku, które samo nie było pewne jak zareagować na na zastałą sytuację.
Sho za to nie wydawał się zupełnie zagubiony - choć trudno było uznać, żeby był świadomy tego co miało miejsce dookoła niego. Jego świadomość raczej była całkiem ograniczona, po prostu nie zdawał się być bardziej przejęty potencjalnym zagrożeniem w jakim się znalazł.
-Więc? Jakie zasady są? Chcę zagrać z wami! - zawołał z szerokim uśmiechem.
***
Nie zadawał zbyt wielu pytań, kiedy dostał możliwość udziału w treningach oraz działaniach demona - nie pytał też do końca o powód, dla którego ten szkolił ich wszystkich. Nie musiał wiedzieć, czując pełne szczęście, kiedy mógł się bawić z innymi, a Ichiro dawał mu coraz to nowsze zadania do wykonania. Bieganie, ukrywanie się - choć ogromnym minusem stał się brak możliwości noszenia dzwonków i ukochanych kolorowych ubrań. Nie mógł, musiał zadbać o to, aby był mało słyszalny i dostrzegalny. Był bardziej skłonny do tego głównie przez fakt, że chciał zostać pochwalony - podobała mu się możliwość, aby być najlepszym w tym, co tak uwielbiał robić. W końcu wszystkie treningi pośród shinobi zdawały się wcale nie różnić wiele od zabawy w zrozumieniu Sho.
Biegi czy wspinaczki, wyskoki - to wszystko przychodziło mu z łatwością, szczególnie kiedy był porównywalny do zwykłych ludzi. Zupełnie nowymi umiejętnościami okazywało się dla niego słuchanie otoczenia i analizowanie go, próba zdobycia informacji, które mogły być cenne i pożyteczne, zamiast tych bezwartościowych, co przy jego łatwym rozproszeniu się nawet na przestrzeni kilkunastu miesięcy było i wyzwaniem do wyszkolenia. Jego uwaga wciąż potrafi uciekać do rzeczy bardziej interesujących dla niego, niżeli pożytecznych.
Przede wszystkim, nawet pomimo swojej preferencji do posiłków, powoli zaczął uczyć się bycia mniej wybrednym. I świadomego straszenia ludzi swoją osobą, ale i własnymi atrybutami.
***
Zadanie było prostym, kiedy wraz z dwójką innych, zakradał się do dużej rezydencji. Nawet jeśli nie wiedział czy był to tylko pretekst do treningu, test sprawdzający czy demon rzeczywiście potrzebował, aby wykonali powierzone zadanie nienagannie, Sho nawet przez moment nie przeszło przez myśl, aby w jakikolwiek sposób podważyć rozkazy czy nie wykonać ich w pełni. Chociaż zwykł do tego, aby przy nowych nabytkach w szeregach lub tych, którzy nie mieli jeszcze szansy aby się wykazać, pilnować się znacznie bardziej. Oraz pilnować ich.
Nie było niczym dziwnym, że kiedy dostrzegł chłopca rozmawiającego ze strażnikiem w rezydencji, zakodował tę informację. Zakodował, że ten coś przekazał strażnikowi - skrawek papieru, może kopertę? Nie wiedział - ale odmawiający nauki czytania i pisania Sho, nie bardzo też martwił się tym, aby poznać zawartość koperty.
Wystarczyło, żeby rzucić swoim towarzyszom krótkie “potrzebuję jeszcze zrobić jedną rzecz, wracajcie przodem”, po wykonanym zadaniu, a ci nawet nie starali się dociekać. Trudno było określić czy przez wzgląd na szacunek do bardziej utalentowanego w sztuce skradania się kolegi, czy przez fakt że Sho był demonem i obawiali się mu sprzeciwić.
***
Nie rozumiał strachu ani tego, że niektórzy mogliby nie wytrzymywać presji - choć bardziej pojawiało się to ze strony nowych i najmłodszych rekrutów, którzy chcieli czasem podjąć się chociażby ucieczki czy spróbować zdradzić.
Sho stał wraz z dwójką innych dzieci, powróciwszy po wykonanym zadaniu. Pudełko, które mieli przynieść wciąż miało nienaruszone wieczko, a dziecinny demon nawet nie myślał o zmianie tego stanu rzeczy. Zamiast tego, trzymał je grzecznie z przodu, zwracając od razu głowę w odpowiedni kierunek, kiedy usłyszał, że białowłosy zjawił się w pomieszczeniu. Uśmiechnął się szeroko zaraz, wyraźnie uradowany nie tylko widokiem Ichiro, ale również i zadowolony z własnego działania. W końcu wykonali zadanie bez większych komplikacji - prawie bez nich.
Nie tylko jako pierwszy z towarzyszy wyszedł do demona, stawiając pudełko, ale również i po chwili wyciągnął zwinięty w pół papier, na którym była wyrysowana bardzo uproszczona mapa z punktami istotnymi do przekroczenia, aby móc znaleźć się w ich kryjówce.
-Zostało to przekazane strażnikowi w rezydencji. Strażnik nie żyje - poinformował Sho, cały czas szczerze zadowolony z siebie, tym bardziej kiedy obrócił się, wskazując palcem na chłopca, którego widział że przecież sam przekazywał ten papier w rezydencji. Trzeci towarzysz spojrzał szczerze zaskoczony pierw przed siebie na dwa demony, a po tym odsunął się o krok, jakby w strachu, ale jednocześnie i wiedzy, że mogło mieć miejsce za moment coś złego, czego wolał nie tylko nie być świadkiem, ale i nie zostać przypadkowa ofiarą.
- Chciałem ukarać go… ale… nie jestem tak dobry w wyciąganiu informacji jeszcze. Chciałem ci go przyprowadzić… - wyjaśnił znów Sho, dość prędko znajdując się przy chłopcu,który w przypływie stresu i adrenaliny, spróbował zerwać się do ucieczki - choć był znacznie wolniejszy od demona, przez co został złapany i przytrzymany w miejscu.
Mógł wiedzieć, że nie było nawet mowy o litości.
dialog #995B36
Nie możesz odpowiadać w tematach