Renji
DemonyDwadzieścia trzy lata | Trzy lata jako demonNiskiego wzrostu 165 centymetrów72kg
Data urodzenia 01/01/1627
Miejsce pochodzenia Mito (prefektura Hitachi)
Miejsce zamieszkania Brak stałego - wiecznie w trasie
Klasa społeczna Samuraj średniego szczebla (były)
Zawód Podróżny kucharz
- Spośród wszelkich dań, sushi i cała sztuka przygotowania sushi jest zdecydowania w moim guście i w zasięgu moich najbliższych zainteresowań.
- Pomimo posiadania swojej własnej rodzinnej katany (którą miałem przypasaną przy "odrodzeniu" jako demon), mym właściwym ostrzem, z którego zdecydowanie częściej korzystam jest mój wiecznie ostry nóż spod młoda jednego z najznamienitszych kowali, również pamiątka z czasów ludzkiego pobytu na tym świecie - jest to prezent od matki na moje dwudzieste urodziny.
- Uwielbiam dzielić się jedzeniem, które sam przyrządziłem, a jeszcze bardziej się cieszę, jeśli mam możliwość wspólnej konsumpcji z innym przedstawicielem mojego gatunku - jest to dla mnie wówczas największy zaszczyt (oczywiście, jeśli danie finalnie ocenione zostanie pozytywnie, w innym razie mój nóż nie pozostaje bezczynny).
- Zdecydowanie gustuję w kobiecym gronie, a szczególnie tym z szlacheckich kręgów społecznych - jedzenie wtedy zawsze jest doskonałe.
- Tak jak na mięsach, równie dobrze odnajduję się w najrozmaitszych ziołach i przyprawach. Początkowo kierowany intuicją, na przestrzeni czasu sam zbudowałem swoją wiedzę na temat smaków, aromatów i właściwościach tychże roślin i specyfików.
- Nie mam pojęcia odnośnie daty swoich urodzin, traktuje więc pierwszy dzień roku za swoje własne urodziny.
Swoje pierwsze kroki jako piekielny byt stawiłem gdzieś około trzy lata temu, kiedy to przebudziłem się w własnej krwi w jednym z podniszczonych pokoi mniejszej karczemki przy jednej z pobliskich dróg. Jakiemu to zdziwieniu się oddałem, gdy nie dość, że nie miałem pojęcia gdzie jestem i kim właściwie jestem, co reprezentuję, to jeszcze w głównym pomieszczeniu drewnianego budynku ewidentnie odbyła się masakra – co najmniej dwa tuziny zmasakrowanych ciał, martwo patrzących w ciemną przestrzeń przed nimi. Ja zaś – kimże jestem, żeby nie oddać się pokusom własnego pragnienia i bezprecedensowo rzuciłem się na najbliższe mi ciało i skąpałem zęby w krwi i strukturze ludzkiego mięsa. Jest to o tyle ważny moment, gdyż to on nadał fundamenty pod całą moją tożsamość i moje wierzenie w cel mego istnienia na tym świecie. Doszło do tego poprzez kosztowania wielu najróżniejszych zwłok, moja własna uwagowość w głowie zaczęła dostrzegać pewne różnice – w konsystencji oraz smaku, na co składało się z pewnością wiele walorów, których póki co nie byłem w stanie nazwać, lecz całkowicie szczerze i z pewnością je czułem. Jest to swoista więź z moim życiem sprzed niewoli pod wielkim obliczem Boga jakim w tysiąc sześćset dwudziestym siódmym roku stał się dla mnie Muzan.
Za życia jako człowiek zdecydowanie wyróżniałem się spośród innych ludzi, zarówno w kontekście własnej grupy społecznej, w której się zawierałem, co i całej społeczności. Urodziłem się w rodzinie samurajów, rodzinie, której wiodło się nie najgorzej, z moim ojcem o mocnych ambicjach w awansie społecznym na jeszcze wyższe wyżyny lokalnej arystokracji. Ja od samego początku cechowałem się pewną innością, kamuflowaną skutecznie przez narzucone odgórnie role społeczne i płciowe, zaś wszelkie odstępstwa od reguł szybko przerodziły się w zachowania, których warto unikać, w szczególności w towarzystwie mego ojca.
Mimo to, w pewnym stopniu dopiąłem swego, gdyż mimo wyczerpujących nauk miecza i wszelkich innych sztuk wpisujących się w szereg zasad bushido kształtujących mnie na idealnego samuraja, moja matka dostrzegła we mnie talent do wyszukiwania najdelikatniejszych smaków, komponowania ich w taki sposób, że o potrawach spod moich rąk już niemal od początku można było śpiewać pieśni i tworzyć najrozmaitsze haiku wychwalające doskonałość smaku jedzenia. To też stało się motywem przewodnim mojego dalszego życia, gdyż szybko moja osoba zdobyła przydomek „rybiego samuraja” pochodzącego od mojej ponad wszelką krytykę umiejętność przyrządzania najróżniejszych posiłków, wśród których ryba jest tą najpowszechniejszą.
Moja śmierć nie wyróżnia się niczym szczególnym – doszło do niej podczas podróży, w gospodzie, w której wynajęty miałem pokój na jedną noc, która w moim przypadku nigdy się nie skończyła – wydłużyła się do nieskończoności, poprzez przemianę w demona po konsumpcji boskiej krwi.
Aktualnie, mimo że tegoż życia nie pamiętam, poprzez kosztowanie wielu osobników gatunku ludzkiego, postawiłem przed sobą cel stworzenia zbioru najlepszych przepisów z wykorzystaniem mięsa homo sapiens. Wręcz zdarza mi się częstować nimi ludzi i wysłuchiwać najwykwintniejsze pochwały pod moim adresem, a nie jest to wcale ciężkie będąc podróżniczym kucharzem z swoim bardzo minimalistycznym kramikiem, który jest na tyle kompaktowy, że mogę spokojnie z nim podróżować, ciągnąc go za sobą. Jest to przykrywka o tyle idealna, że jestem ciągle w ruchu, ale też mogę spełniać swoje pasje. W trakcie dnia posiaduje w gospodach, często śledząc wzrokiem to smaczniejsze kąski, by w nocy zapolować i móc skomponować nowe dzieło na talerzu.
Smacznego.
A frog jumps into the pond
Splash! Silence again.
Twoja Karta została zaakceptowana, a ty tym samym wstąpiłeś w szeregi Demonów.
Co więcej, na start dostajesz 47 punktów, które możesz przeznaczyć na rozwój postaci. Do zobaczenia na fabule!
Nie możesz odpowiadać w tematach