Jej najwcześniejsze wspomnienia pochodzą z dnia, kiedy to po dowiedziała się o istnieniu demonów. Wszystkie wcześniejsze zniknęły, zupełnie jakby ktoś rzucił na nią jakiś urok, zostawiając jedynie tę chwilę wypełnioną strachem. Matka obudziła ją w środku nocy, gdy to księżyc był na środku nieba. Nie pamiętała już nawet co takiego kobieta do niej dokładnie mówiła. Skupiła się na tym jednym, kluczowym słowie:
Uciekaj. Nie zastanawiała się nad tym długo, bo i czasu na to nie było, gdy tylko otwierała usta matka uciszała ją i kazała biec ile miała siły w nogach uprzednio wciskając w jej dłoń bransoletkę która miała ją chronić. Biegła więc nie patrząc przed siebie, zatrzymała się dopiero w wiosce i to tylko dlatego, że na kogoś wpadła. Gdy podniosła wzrok w górę ujrzała znajomego jej ojca, kowala z osady w pobliżu. Krępy mężczyzna oddał ją w ręce jednej z kobiet i sam z grupą chłopów poszedł w stronę chaty by sprawdzić co też tam się stało. Akoya w ten czas straciła przytomność, stres i zmęczenie spowodowane nagłym wyrwaniem ze snu zrobiły swoje. Gdy się obudziła, była już na wozie i zmierzała w stronę nowego domu.
Kowal zabrał dziewczynę do swojego domu, postanowił ją przygarnąć by nie została sama. Jego żona i tak od jakiegoś czasu narzekała na brak córki więc stwierdził że przyniesie jej taką, miał też trzech synów więc był w stanie zapewnić dziewczynce liczną rodzinę. Mógł być pewien, że dziewczyna nie zostanie sama. Podczas drogi do jego wioski zielonooka milczała wpatrując się ślepo w niebo, nie rozumiała tak naprawdę co się stało. Zastanawiała się tylko, kiedy rodzice odbiorą ją od ich znajomego. Ta chwila jednak nigdy nie nastąpiła, dziewczyna trafiła do nowego domu gdzie to była otoczona starszymi od niej dzieciakami. Jej życie tam nie było złe, owszem miała trochę problemów z ciotką, w końcu ta chciała zagonić ją do kobiecych czynności. Natomiast młodą dziewczynę o wiele bardziej ciągnęło do kuźni, z jednej strony spodobało się to jej wujkowi. Jego synowie w końcu nie byli chętni, by poduczyć się od niego rzemiosła, zaś z drugiej kto to widział by dziewczynka uderzała młotem w gorące żelazo. Skończyło się to kilkoma kłótniami pomiędzy wujem a ciotką, ale w końcu udało się jej przekonać ich by pozwolili jej podążać ścieżką kowala. Dzięki temu nauczyła się podstaw kowalstwa, a parę lat później w sekrecie wuj nauczył ją sztuki kucia katan. Wyznał jej wtedy, iż kiedyś tworzył takie codziennie, ale jego ukochana sprawiła, że zmienił swój styl życia i wybrał prosty żywot wiejskiego twórcy narzędzi.
Mogłoby się wydawać, że życie Akoyi, już do końca skazane na pewien schemat typowy dla ludzi o tej klasie społecznej. Jednak tak się nie stało, gdy skończyła trzynasty rok życia, jej osiemnastoletni przyszywany brat zaczął się nią interesować. Zaczął spędzać z nią mnóstwo czasu, pomagał jej w kąpieli i zaproponował by spali w jednym futonie by było im cieplej. Podczas tego nie raz dotykał ją pod pretekstem masażu, w końcu tak długo pracowała każdego dnia, że musiał pomóc jej w rozluźnieniu. Dziewczynce to nie przeszkadzało, gdyż to czerpała z tego pewną przyjemność, więc nikomu o tym nie mówiła na jego życzenie. Czasem tylko zarzucała mu to, że daje jej niedobre sake do picia, ale po którymś razie stwierdziła, że w zasadzie to trunek ten jej smakuje. To samo tyczyło się fajki, jej brat zorientował się bowiem że Akoya łatwo wpadała w nałogi, co zaś za tym szło był w stanie w ten sposób ją kontrolować. Od tamtej pory białowłosa była niemal jego służąca, oczywiście w ukryciu, gdyż jej brat bał się reakcji rodziny na rzeczy, jakie jej zrobił. Przy tym jednak coraz ciężej było mu powstrzymywać swe żądze, jednego wieczora więc gdy już był naprawdę zdesperowany zabrał swą siostrzyczkę do lasu. Oddalili się od domu i gdy księżyc był już wysoko na niebie to jej "pan" zaczął dobierać się do siostry, nie wiadomo jak daleko posunąłby się tym razem, gdyby tej nocy nie usłyszeli ryku bestii w pobliżu. Jej brat, chcąc wyjść na bohatera, kazał dziewczynie ubrać się i sam poszedł sprawdzić skąd ten dźwięk. Akoya została więc sama i w oczekiwaniu na krewnego, bawiła się bransoletką, jaką miała od swej mamy. Wtedy to poczuła dreszcze, gdzieś na prawo od niej pękła gałązka i dziewczyna natychmiast zwróciła spojrzenie swych zielonych oczu w tamtą stronę. Ujrzała tam wysoką bestię o długich szponach i wielkich rogach i czerwonych jak krew ślepiach. Z krzykiem zerwała się na równe nogi i uciekła w las. Biegła ile sił miała w swych nogach, ale cały czas czuła oddech bestii na swej szyi. Nie wiedziała czemu nie została zaatakowana, w tej chwili jednak nie miało to znaczenia. Liczyło się przetrwanie, w momencie jednak gdy ta myśl się objawiła to dziewczyna wywaliła się o kamień, zdzierając przy tym swe kolano. Próbowała wtedy powstać ale bestia doskoczyła do niej, widziała jak ta trzęsie się i ślini na widok krwi. Dziewczyna szykowała się już na śmierć, gotowa była spotkać się ze swymi prawdziwymi rodzicami. Zamknęła oczy i łkając czekała na ruch demona. Ten jednak nigdy nie nastąpił, usłyszała jedynie jak coś uderzyło z ogromną siła w demona. Jej oczom ukazał się jednooki samuraj z kusarigamą, nie pamiętała co stało się dalej. Straciła po chwili przytomność z nadmiaru emocji.
Gdy się obudziła, była skonsternowana. Była bowiem na grzbiecie konia, a tereny wokół niczym nie przypominały jej tych z okolic jej wioski. Chwilę zajęło jej dojście do tego, że przecież nie jechała sama. Przy niej znajdywał się wojownik, który to uratował jej życie. Takeshi, zabójca oddechu kamienia. Mężczyzna po krótce wyjaśnił jej co się stało, opowiedział ją jak ocalił ją od demona i do czego przyznał się jej brat. Jej przybrani rodzice ku ucieszę Takeshiego postanowili oddać dziewczynkę pod jego opiekę. Zwłaszcza że jak to jej powiedział była Marechi, dobrą przystawką dla demonów. Mężczyzna podał jej wtedy bransoletkę i obiecał jej pomoc. Opowiedział jej o miejscu gdzie to będzie bezpieczna, gdzie żaden demon nie będzie jej zagrażał. Jeśli zaś będzie chciała to być może nawet będzie mogła stawić czoła tym potworom. Akoya podobnie jak osiem lat temu nie miała żadnych przeciwskazań, po prostu zaakceptowała swój los.
Po uzyskaniu zgody Zabójca kamienia zaczął szkolić zielonooką na tyle ile mógł podczas podróży, chciał ją jak najlepiej przygotować do zostania zabójczynią. Zwłaszcza teraz gdy to dziewczyna okazała się niezwykle pracowitą i pojętną uczennicą mimo tego, że nie mogła odblokować oddechu. Pracowała za dwóch, by móc w przyszłości stanąć naprzeciw potworom, wszystko byłoby idealne, gdyby nie to jak spędzała noce. Nie wiedziała czemu, ale nie mogła odmówić sobie przyjemnościom, Takeshi starał się to ignorować, ale było to co najmniej niekomfortowe. Niestety zrozumiał, że Akoya nie mogła przestać, gdy tylko próbowała to wpadała w delirium. Nauczyli się więc to akceptować, by nie wstrzymywać ich treningu. Trzy ciężkie lata treningu w końcu przyniosły efekt i jej mistrz postanowił poddać jej umiejętności próbie, wraz z innymi zabójcami białowłosa została wysłana na ostateczną selekcję.
Chciałaby powiedzieć, że udało się ją jej przejść celowo. Z całej grupy przeżyła Ona i jeszcze jeden zabójca, do którego od tamtej pory nie odezwała się ani razu. Cała ich wyprawa zepsuła się już na początku, mieli znaleźć demona mającego kryjówkę na górze otoczonej lasem. Pewni swych umiejętności i przewagi liczebnej myśleli, że bez problemu sobie poradzą. To było ich błędem, w tym lesie nie byli łowcami a zwierzyną. Stwór uderzył już na nich pierwszej nocy, jak rozpędzony wół wbił się w ich grupę, by następnie przemienić się w istne tornado kłów i szponów. Akoya widząc to stanęła jak wryta, sparaliżowana strachem nie reagowała na krzyki swoich towarzyszy. Dopiero gdy jeden z nich uderzył ją w twarz, to rzuciła się do walki. Bez oddechu nie miała szans, mogła jedynie odwracać uwagę demona do czasu aż jeden z nich wykończy bestie. Stwora finalnie zabiło słońce, ale oni przetrwali, wygrali, ale za jaką cenę?
Po powrocie do Yonezawy stała się milczącą, potrzebowała to wszystko przemyśleć. Dlatego też poprosiła o chwilę przerwy, by mogła na spokojnie przemyśleć czy było jeszcze dla niej miejsce w Korpusie. Każda rozsądna osoba wykorzystała ten czas na przemyślenia, ale ona chciała zapomnieć o wydarzeniach z egzaminu. Zrobiła to zaś w najprostszy sposób, na jaki wpadła, chlała do nieprzytomności i pozwalała by los zdecydował co się z nią stało. W tym stanie gdzie trzeźwość była rzadkością przeżyła miesiąc, wpadała w nałóg, który leczyła innymi nałogami, w końcu jednak przyszedł koniec tych zabaw. Przyszła do niej wiadomość z korpusu, miała wrócić do siedziby, by podjąć decyzję. Takeshi postanowił jej w tym pomóc, pamiętając przeszłość Akoyi zaproponował jej by pozostała w korpusie jako wsparcie. Przedstawił więc ją legendarnemu kowali, Ito Mototadzie. Po krótkiej rozmowie kowal zgodził się wziąć Akoyę pod swe skrzydła i zaczął doskonalić jej umiejętności kowalskie, które to co nieco zardzewiały po tylu latach. Alkoholizm i palenie zastąpiła całodziennym siedzeniem w kuźni gdzie to uczyła się pilnie o obróbce Nichirin. Niestety jednego nałogu nie mogła się pozbyć, potrzebowała towarzystwa na noc.
Akoya odnalazła spokój, o ile tak można było nazwać jej fanatyczne przygotowywanie broni dla zabójców i rozrywkowe spędzanie nocy. Była szczęśliwa mogąc w końcu żyć bez strachu i z celem w życiu, Szczerze mówiąc, pokochała swoją pracę, zwłaszcza gdy to ludzie, którzy mieli jej ostrza wracali do siedziby. Nic jednak nie mogło trwać wiecznie, tuż po wielkim treningu gdzie to zabójcy poznawali tajniki oddechu słońca wszystko miało trafić szlag. Tamtą noc spędzała z jednym z zabójców w pobliżu swojej kuźni, to było pełne pasji i namiętności spotkanie, które to niestety zostało brutalnie przerwane przez atak demonów. Mężczyzna zerwał się nagle i dołączył do obrony osady, zaś dziewczyna uciekła z resztą zabójców. Pamiętała strach, jaki wtedy odczuwała i była wdzięczna dwójce zabójców, którzy ocalili takich jak Ona. Siły pomocnicze Korpusu niemogące samemu walczyć z tak potężnymi przeciwnikami.
Szturm na Yonezawę wzburzył jej porządek, jej dom w końcu został zniszczony. Ona zaś tak jak te czternaście lat temu znów nie mogła nic z tym zrobić, widziała, jednak że nie tylko ona była w tym stanie. Stąd też, by pomóc innym otrząsnąć się z tego stanu udawała, że nic się nie stało i wzięła aktywny udział w odbudowie osady. Wszystko by móc wrócić do pracy, przez następne parę miesięcy. Po tym bowiem czasie odkryła, że jest przy nadziei. Nosiła w sobie życie co ją niezwykle uszczęśliwiło, miała tylko jeden problem. Nie znała ojca dziecka. Z tym problemem zgłosiła się więc do Ito Mototady, ten zgodził się wziąć pod opiekę ją i dziecko i pomógł jej przetrwać ten okres. Żyła z nim do momentu porodu, gdyż tylko on był w stanie powstrzymać jej od pracy w jej stanie. Dziecko urodziła tuż przed dniem opuszczenia Yonezawy, urodziła zdrową dziewczynkę, którą nazwała Kiku.
Następne miesiące spędziła na dwóch rzeczach, wychowywaniu dziecka i pomocy w przenosinach do Tsurugi. Tam musiała zadbać o godny dom dla siebie i dziecka, ale przede wszystkim o kuźnie, w której znów będzie spędzać cały dnie podrzucając Kiku opiekunkom będącymi przypadkowymi kobietami z Tsurugi. W końcu znów mogła chwycić za młot i wrócić do starego życia, z małą zmianą, iż musiała część czasu poświęcić Kiku.