KURAYAMI SAIYURI
Zabójcy Demonówoddech pioruna159 cmWAGA
Data urodzenia 13/01/1628
Miejsce pochodzenia Osaka
Miejsce zamieszkania Osaka
Klasa społeczna samurajska
Zawód -
- Od zawsze uwielbiała walkę. Nie ważne czy była to broń biała czy walka wręcz. Odpręża się podczas sparingów. Zachowując przy tym zawsze zimną krew. Ciężko ją sprowokować do agresji, choć nie jest to niemożliwe. W końcu też jest tylko człowiekiem ze słabościami. Słabościami, których nie cierpi okazywać przed nikim.
- Zawsze dąży do perfekcji, która objawia się w wielu aspektach jej życia z największym naciskiem na umiejętności potrzebne zabójcy demonów.
- Ma cholernie mocną głowę do alkoholu, nikt jeszcze nie zdołał jej upić.
- Sprawia wrażenie zimnej i nie jest to tylko maska którą zakłada dla innych. Straciła w swoim życiu tak wiele osób że nie przywiązuje się do nikogo dla własnego spokoju ducha.
- Bywa arogancka i bezczelna, ale jak już kogoś polubi to wyprułaby sobie żyły dla tej osoby.
- Kobieta wie, że w życiu trzeba być twardym! Bierze więc wszystkie wyzwania na klatę bez jęczenia na głos.
- Dla bliskich jest w stanie zrobić wszystko!
Miłość do walki zaszczepił w niej właśnie Kiro. To z nim trenowała późnymi wieczorami, po kryjomu bo ojciec nie życzył sobie by jego córka trudniła się walką. A im bardziej zniesmaczony tym pomysłem był rodzic, tym bardziej dziewczynę ciągnęło własnie w tę stronę, na przekór wszystkiemu. Zamiast gry na instrumencie, wolała uczyć się walki różnymi typami broni. Od noży przez miecze, na łańcuchach kończąc. Fascynowało ją to, w oczach jawił się dziki błysk na widok ostrzy. Podobał jej się odgłos przecinającego powietrze miecza, świst rzucanego kunaia. I zderzające się klingi, było to niczym najwspanialsza melodia na świecie.
- Kiro! Błagam cię! Otwórz oczy! Spójrz na mnie! - dłoń delikatnie musnęła zakrwawiony policzek. Łzy zbierające się w oczach ściekały po twarzy kapiąc na ubrudzoną krwią yukatę brata. - Spójrz na mnie psia jego mać! - zakrzyknęła nagle, czując jak cały żal, frustracja i gniew mieszając się z sobą, zalewając ją od środka. Było tego za wiele, serce waliło tak mocno w piersi że nie słyszała swoich własnych myśli. Przycisnęła polik do czoła brata. - Nie zostawiaj mnie.. - wychrypiała ledwo słyszalnym szeptem. Jej rzeczywistość pękła niczym porcelanowa filiżanka rzucona o podłogę.
Szlochy, majaczenie i jęki bólu, które słyszała wkoło, docierały do niej z opóźnieniem. Jedyny odgłos nad którym się skupiała, był oddech jej brata, zbyt płytki by mógł wróżyć coś dobrego.
- Nie wstyd Ci szargać jego pamięć w ten sposób?! - donośne ryknięcie sprawiło że zadygotała nieznacznie. Frustracja. Gniew. Ale nie był to strach. - .. to... moje.. - wydukała nie odrywając spojrzenia od podłogi na której klęczała przed ojcem. - Nie! - warknął mężczyzna uderzając pięścią matę tatami na której siedział. - Ta katana należała do Kiro.. nie jest twoja.. nigdy nie będzie.. - warknął wyciągając dłoń w stronę dziewczyny w zrozumiałym geście. On też cierpiał, strata jedynego syna nie mogła być łatwa. Syna który miał iść w jego ślady, którym chwalił się przed wszystkimi. Teraz leżał kilka metrów pod ziemią, zamordowany z zimną krwią przez jakieś potwory.
Spojrzała na dłoń ojca, która gestem nakazywała oddanie oręża. Zacisnęła mocniej szczęki mocniej. Jej dłoń zacisnęła się na pochwie miecza. Serce biło mocno, słyszała szum krwi w skroniach. Zawsze posłuszna słowom ojca, zawsze ta grzeczna i opanowana w jego obecności. Dobra córka, którą wyda niebawem za mąż. Klęczała przed nim przypominając sobie te wszystkie chwile spędzone z bratem. Powoli podniosła spojrzenie na ojca. Ametystowe ślepia wbiły się w twarz rozgniewanego mężczyzny. - To jedyne co mi po nim zostało.. to i wszystko to.. czego mnie nauczył. Nie oddam jej.. jak chcesz to mi ją musisz zabrać.. siłą.. i jeśli ci się uda to nie spocznę póki jej nie odzyskam.. - w głosie nie było zbyt wielu emocji, był chłód i determinacja.
Ciężki oddech dawał znać o wycieńczeniu, nie miała szans z doświadczeniem zbieranym latami. Ale nie zamierzała się poddać. Nie odda tej katany nikomu! Ta myśl pchała ją do przodu, wszystko czego nauczył jej brat o walce bronią było tak głęboko zakorzenione w niej, było częścią niej. I choć ona sama tego nie widziała, jej ojciec w tym pojedynku w końcu dostrzegł. Nie znaczyło to jednak że dał jej taryfę ulgową. Sponiewierał nią tak jak zrobiłby to z Kiro. To była kara za niesubordynację, za arogancję, za wszystkie te potajemne treningi. Za to że nie była wcale tą łagodną i posłuszną córką za jaką ją miał przez te wszystkie lata. Nie zrażała się tym, to był tylko przedsmak tego co ją czekało jeśli tak bardzo chciała iść w ślady brata. Będzie miała ciężej tylko dlatego że jest kobietą, ale to wszystko nie miało znaczenia. Trzymając w dłoniach katanę brata, walcząc nią przeciwko swojemu ojcu by udowodnić swoją wartość przed nim i przed samą sobą. Nie zamieniła by tej chwili na żadną inną. Jedyne czego żałowała, to to że Kiro nie było z boku, że nie słyszała już jego głosu. "Jesteś ze mną bracie.. zawsze będziesz.." szepnęła w myślach zanim rzuciła się w stronę swojego przeciwnika..
- Szybciej! Jesteś za wolna! - kolejny już raz słyszała te słowa i miała ich serdecznie dość! Chciała być lepsza, chciała przeskoczyć ten wysoki, stromy mur po którym się wspinała od tygodni. Każdy drobny kroczek przybliżał ją do celu, choć cel był oddalony od niej tak bardzo że miejscami traciła go z oczu.
- Skup się na oddechu! Źle! Jeszcze raz! Co ty robisz dziewczyno?! To nie takie trudne! Spójrz na mnie! - komendy się sypały jedna za drugą. Jak się znalazła w tym miejscu? Wuj ją tu przyprowadził po tym jak wylizała się z ran po walce z ojcem.
Asano Daisuke.. jej pierwszy mistrz. Nie wiedziała czy ją tak cisnął bo była kobietą, może miała potencjał a może chciał ją zniechęcić? Ta ostatnia opcja była wypierana z umysłu z miejsca. Nie była marzycielką, więc i druga opcja odpadała niestety. Została pierwsza opcja?! Serio? Krew się w niej gotowała na tą myśl, determinacja rosła. A wraz z nią ambicje. Może nie była tak uzdolniona jak jej brat, ale była o wiele bardziej uparta od niego. Trenowała aż do utraty tchu, aż ciało mówiło 'DOŚĆ'. I powtórka!
- Przeżyć cały tydzień.. w tym miejscu? - powtórzyła cichym głosem zerkając po zgromadzonych młodych ludziach. Spojrzenie skupiło się na paru osobnikach. Była ciekawa jak sobie poradzą. Była ciekawa jak ona sobie poradzi. Wzrok pomknął ku niebu. To nie był czas na rozmyślenia, musiała się skupić na swoim zadaniu. Przetrwanie za wszelką cenę!
Biegnąc między drzewami, trzymała lewą dłoń na pochwie miecza. Zatrzymała się nagle. Nasłuchiwała. Wrzaski, okrzyki, jęki. Z różnych stron. Zacisnęła dłoń mocniej na pochwie miecza, wypuściła powoli powietrze z płuc. Skoczyła w bok i pomknęła w krzaki szukając swojego pierwszego przeciwnika..
Ochlapała twarz zimną wodą ze strumyczka, ciężko oddychając. Miała na rękach parę płytkich draśnięć, ubranie było uwalone ziemią, krwią, potem. Za dnia odpoczywała i zajmowała się swoimi ranami, nocami walczyła o przetrwanie. Spiknęła się z innym Zabójcą żeby było łatwiej. Osłaniali swoje tyły, mieli większe szanse na przetrwanie. Nikt nie powiedział że tego nie można zrobić. Uzupełniali się nawzajem do momentu kiedy nie rozdzielili się zaatakowani przez większą grupę.
Ostrze katany przecięło powietrze ze świstem, część lewej dłoni demona poszybowała w górę. Parę kropli wylądowało na karmazynowej yukacie kobiety. Warkot niezadowolenia sprawił że uśmiechnęła się kącikiem ust, ale tyko przez ułamek sekundy. Czy sprawiało jej to radość? Walka sama w sobie była kwintesencją. Zwiększyła dystans robiąc kilka susów w tył. Skupiła spojrzenie na demonie i ruszyła w jego stronę wcześniej pochylając tułów w przód. Może nie odznaczała się wybitną siłą, ale była za to szybka. Kciukiem wysuwając ostrze na centymetr, prawa dłoń zacisnęła się na rękojeści i gdy doskoczyła do celu usłyszała ten świst. Poczuła ciepłe krople na twarzy. To nie była jej krew, nie tym razem. Schowała ostrze słysząc za plecami huknięcie zwalającego cię cielska. Pierwsze promienie wschodzącego słońca powoli wyłaniającego się na horyzoncie były potwierdzeniem. Udało się. Tym razem.
Spojrzenie pomknęło po wszystkich tych którzy przeżyli. Wyłapała spojrzeniem swojego towarzysza broni i skinęła mu głową. Zuchwały uśmieszek wpełzł mimowolnie na usta. To był dopiero początek wszystkiego.
Twoja Karta została zaakceptowana, a ty właśnie wstąpiłeś w szeregi Zabójców Demonów.
Co więcej, na start dostajesz 48 punktów, które możesz przeznaczyć na rozwój postaci. Do zobaczenia na fabule!
Nie możesz odpowiadać w tematach