STRESZCZENIE
Musiała w końcu się wziąć za siebie, poświęciła cały rok na to. Poczynając od zdobycia wszystkich potrzebnych surowców na nową protezę. Ta drewniana, którą dostała wcześniej, nie wytrzymała próby sił z średniej klany demonem. Potrzebowała czegoś trwalszego, więc po porozumieniu z rzemieślnikami i kowalami zdobyła sporą listę potrzebnych przedmiotów. Zadeklarowała się aby zdobyć je, oferując swoją eskortę NE. Pomagając najlepiej jak tylko potrafiła. Gdy już udało jej się zebrać wszystkie potrzebne surowce, udała się na pobranie pomiarów. W projekcie nie było żadnych nadprogramowych wymogów. Proteza miała być wykonana z rudy, która przyda się w mordowaniu demonów. Wiadomo że na taki projekt musiała poczekać kilka tygodni jak nie miesięcy.
W między czasie zajęła się sobą. Poinformowała Daisuke że potrzebuje czasu żeby uporać się ze swoją stratą fizyczną i amnezją, zapewniając swojego poprzedniego mistrza o tym że wróci gdy będzie gotowa. Ten czas spędziła w rodzinnym domu w Osace, spędzając więcej czasu z ojcem. Próbując się jakoś odnaleźć na nowo w tej całej sytuacji. Poświęciła parę tygodni na medytacji, próbując jakoś wywalczyć powrót utraconych wspomnień. Medytacje w deszczu pomogły jej się wyciszyć i z czasem zaczynała dostrzegać coś więcej, twarz Kizuki Tory stawała się co raz bardziej wyraźna i przejrzysta. To już był jakiś postęp w zablokowanych przez traumatyczne przeżycie wspomnieniach. Nie długo po tym dostała wieści z Yonezawy o możliwości odbioru nowej protezy. Zmuszona więc była wrócić do siedziby zabójców na jakiś czas. Wcześniejsze przyzwyczajenie się do drewnianej protezy pomogło jej się nieco lepiej zaznajomić z tym jak powinna wyćwiczyć i ten nowy nabytek. Choć ta z nichirin była o wiele cięższa, Kurayami musiała poświęcić więcej czasu i włożyć o wiele więcej starań aby nauczyć się jej używać. Minęło parę tygodni codziennych ćwiczeń sprawności metalowej kończyny aby móc jej dość sprawnie używać. Złotej barwy proteza przyciągała zbyt dużo uwagi, więc Saiyuri postanowiła nosić osłonę jak wtedy z drewnianą. Czarna rękawica nie zwracała aż takiej uwagi, lepiej chroniła przed wilgocią, pomagając w lepszej konserwacji. Poświęcone tygodnie na treningach sprawnościowych, podniosły przy okazji jej ogólny poziom fizyczny i po czasie zabójczyni wróciła do sprawności podobnej jak sprzed utraty ręki. Choć to było niedopowiedzenie. Odzyskując swoją sprawność, podniosło jej motywację do rośnięcia w siłę. Zmotywowało do bardziej bezwzględnych treningów. Przygotowało ją na dalszą podróż w szukaniu swoich utraconych wspomnień.
Zielarz z korpusu przygotował jej specjalne środki wspomagające skupienie podczas medytacji. W między czasie wzięła pod swoje skrzydła młodszego zabójcę pioruna - Sekomurę. Który towarzyszył jej podczas kolejnych patroli i polowań. Ucząc go wszystkiego co sama wiedziała o demonach i sposobie walki z nimi. Czuła się w jakimś stopniu odpowiedzialna za słabszych zabójców. Nie chciała żeby ktokolwiek musiał przechodzić przez to samo co ona. Strata ręki odcisnęła na niej swoje piętno i zrobiłaby wszystko żeby uchronić swoich towarzyszy przed podobnym losem. Musztrując przy okazji młodego w sztuce konsumowania alkoholu. Nie dlatego że on tego jakoś specjalnie potrzebował, ale ona lubiła sake i nie lubiła pić sama przecież. Dalsze medytacje za dnia pomogły odgrzebać kolejne wspomnienia. Dokładając kolejny puzzel do układanki.
Zarysy posiadłości jakie widziała w swoich wizjach a potem i snach musiały być kolejnym fragmentem. Nie znając jednak miejsca, po długich poszukiwaniach znalazła kogoś wystarczająco uzdolnionego aby sporządził szkic miejsca które widziała. To miało pomóc jej odnaleźć tą lokację. Czuła że kluczowym było dla niej powrócenie do miejsca, gdzie straciła tak wiele. A przynajmniej miała nadzieje że to właśnie było to miejsce. Rozstając się ze swoim młodszym podopiecznym, zaczęła zbierać więcej informacji na temat posiadłości ze szkicu. Nie było to łatwe zadanie, ale po paru tygodniach udało jej się wpaść na jakiś bardziej znaczący trop. Jeden z kupców kojarzył to miejsce, co pomogło jej odnaleźć Siedzibę Rodu Minamoto.
Przechadzając się po okolicy, wiedziona przeczuciem odnalazła jaskinię, obok której nie potrafiła przejść obojętnie. Idąc za swoim instynktem postanowiła tam medytować z nadzieją że odkryje kolejne luki w swojej pamięci. Kadzidła sporządzone przez Fukuro pomogły w kombinacji z Całkowitą Koncentracją powoli odkryć czemu to miejsce było takie znajome. Stoczona w jaskini walka z jednym z demonów w towarzystwie zabójczyni kamienia powoli rozpościerała się przed blondynką, rozwijając się niczym stary zwój, ukazując głęboko zagrzebaną w umyśle historię walki z jedną z abominacji Muzana.
Będąc tak blisko, szła za ciosem. Nawet jeśli była zmęczona takim wysiłkiem psychicznym, to nie było to nic w porównaniu z tym jak bardzo cierpiała z powodu braku tych wszystkich wspomnień. Kiedy wróciła do posiadłości, obrazy pojawiały się przed jej oczami, przenosząc ją na ułamki sekund w tamto miejsce w innym setting'u. Czuła spory wysiłek obciążający całe jej ciało, ale determinacja była znacznie większa niż to co teraz czuła fizycznie. Wewnętrzny ból rozrywający jej serce, że jest tak blisko na wyciągnięcie ręki. W pomieszczeniu głównym, miejscu które było najbardziej zdemolowane wszystko zaczęło powoli wracać. Cały chaos panujący tamtego dnia w tym miejscu. Krzyki, przemijające przed oczami obrazy całej prawie walki. Zabójca zderzający się ze ścianą, zasypany pod gruzami i głos Tatsu. Decyzja Saiyuri żeby pomóc zabójcy który mógł nie przeżyć tego starcia. Jej determinacja i ból jaki przyszedł wraz z tym wszystkim kiedy losowe obrazy zaczęły układać się w jedno wydarzenie. Chęć ratunku skończyła się bliskim spotkaniem z Kizuki i wszystkie wspomnienia brutalności jaka ją spotkała z rąk Tory. A wraz z tym twarze wszystkich uczestników i maski które potem skrywały ich tożsamość. Moment w którym myślała że to jej koniec i pojawienie się Ayumu w ostatniej chwili.
Dalsza medytacja dopomogła w dokopaniu się do pozostałych fragmentów wspomnień tego wieczoru. Przypominając sobie wszystko to co było jej odebrane przez tyle czasu, nie rozumiała tylko czemu była zwodzona, czemu nikt jej nie pomógł odzyskać tych wspomnień, gorycz jednak została zepchnięta na drugi plan. Jedynym pocieszeniem było to że nigdy nie zboczyła ze swojej ścieżki, którą obrała odkąd jej brat zginął. Korpus był jej domem, a zabójcy jej drugą rodziną. Dlatego zdrada Sendo tak bardzo bolała wtedy. Chciała żeby to było kłamstwo nie tylko dla siebie, ale dla Nishioji, którą tak bardzo szanowała przecież.
Po odzyskaniu wspomnień ruszyła na polowanie aby wyrzucić z siebie całą frustrację i jeszcze większą nienawiść zarezerwowaną dla demonów. Poświęcając się swojej profesji jako Zabójca Demonów bardziej niż kiedykolwiek. Nawet pojawiła się u Hashiry Wiatru z prośbą aby pomógł jej z treningiem siłowym, skoro to była jego specjalność w pewnym stopniu a Kurayami chciała stać się jeszcze silniejsza niż do tej pory. Dedykując całą swoją egzystencję walce z Muzanem, jego pomiotami i ochroną pozostałych zabójców, tych którzy potrzebowali jej siły, determinacji i wytrwałości.
- Wersja rozszerzona Time Skip'a:
- Po zdobyciu wszelkich surowców na nową protezę, trzeba było teraz czasu. Na miecz z Nichirin czekało się około 2 miesięcy. Ona złożyła zamówienie na o wiele bardziej skomplikowany projekt. Cała lewa ręka z rudy, która służyła do zabijania demonów. Skoro to one jej odebrały kończynę, to zdaniem Kurayami, jedyny słuszny wybór materiałów na protezę był dedykowany Muzanowi i jego pomiotom. Zdołała już przywyknąć w jakimś stopniu do używania tej drewnianej. Więc była psychicznie gotowa na metalową. Ale do tego czasu musiała przygotować całe swoje ciało. Metal był cięższy, więc jej ciało musiało być wytrzymalsze niż dotychczas. Jej celem było stać się sprawniejszą niż dotychczas. Ale jej ciało nie było jedynym elementem jej egzystencji, które potrzebowało szlifowania. Wspomnienia które utraciła - to było coś co ją hamowało momentami. Coś co zjadało ją od środka, popychało na skraj otchłani w której nie widziała już nawet swojego odbicia. Poddawało w wątpliwość jej priorytety i charakter. Utrata tej części pewności siebie zabolała bardziej niż strata ręki..*****
Głośne huknięcie za oknem sprawiło że poderwała się z futonu zlana potem. Blond włosy lepiły się do jej twarzy. Oddech był ciężki, głęboki, zupełnie jakby przed chwilą tonęła w głębinach. Zasłoniła dłonią pół twarzy, wgniatając palce w delikatną skórę twarzy. Ta twarz. Tak wyraźna w tym śnie, że niemal namacalna. Czuła jak całe jej ciało drżało z każdym uderzeniem pioruna w oddali podczas tej burzy. Krople deszczu uderzające o drewniane elementy budynku w którym była. Przeniosła spojrzenie na zasłonięte okiennice o które uderzały rozszalałe krople. Poderwała się ze swojego posłania, stawiając kolejne kroki w stronę przesuwanych drzwi, prowadzących do ogrodu. Otwierając je, poczuła mocniejszy podmuch wiatru, wilgoć na twarzy i niechlujnie ubranej yukacie. Ulga. To pierwsze co poczuła. Stawiając kolejne kroki przed siebie, zeszła z podestu mokry żwir. Omiatając to miejsce pustym wzrokiem z nostalgią w sercu. Miała wrażenie że woda z nieba zmywa z niej cały pot z ciała i bród z duszy. Oczyszczające przyjemne uczucie. Zamknęła oczy wsłuchując się o huki, grzmoty i padający deszcz. Wracając wspomnieniami do przeszłości. To tu trenowała z Kiro, to tu spędzała całe dnie swojej młodości, to tu pierwszy raz miała w ręku drewniany boken, pierwsze sińce po naukach jej wspaniałego brata. Uśmiechnęła się kącikiem ust, przypominając sobie tą okropną noc kiedy go straciła. Kiedy skonał w jej ramionach. Ta noc była pełna refleksji. Ta noc była pełna wspomnień, tych przyjemnych jak i tych brutalnych. Oddech stał się równomierny, miała pełną kontrolę nad powietrzem jakie krążyło w jej płucach. Pochyliła się niżej i usiadła na mokrym żwirze po turecku. Wsłuchując się w krople uderzające o drewno, kamienie, żwir na którym siedziała, materiał już przemoczonej yukaty i odsłoniętą miejscami skórę. Wróciła wspomnieniami do pierwszego spotkania Kamy. Kiedy podszedł do niej nad brzegiem rzeki i najzwyczajniej w świecie zagadał. Jak bardzo podobni się okazali być.. zauroczył ją byciem sobą. Myślała że znalazła swoją druga połówkę.. Kilka przelotnych wspomnień ich interakcji zanim wróciła wspomnieniem do dnia ich rozstania a potem już tylko jego zakrwawione ciało ledwie trzymające się w jednym kawałku. Dłonie zacisnęły się na materiale yukaty na udach. Zmarszczyła nasadę nosa starając się przypomnieć sobie coś więcej. Przed oczami mignęła jej drewniana maska. Prosta, bez żadnych specjalnych zdobień. Trzymała ją w dłoni tak jak w prawie każdym śnie od czasu wypadku. Jedna z wielu, zasłaniające twarze kilku osób. Próbowała się bardziej skupić na jednej z nich, tej stojącej najbliżej. Słyszała szepty, ale tak ciche, tak odległe że nie była w stanie rozróżnić głosów, nie była w stanie wyłapać z tych mamrotów słów. Odgłos walącej się ściany jakiegoś słabo oświetlonego pomieszczenia. Krew i fragmenty ciała wystające spod gruzu. Obrazy jak losowe slajdy, z wyciętymi elementami sytuacji. Twarz Hayato poraniona z powbijanymi drobnymi elementami zniszczonej maski, świszczący oddech jakby walczył o przerwanie. Ten odgłos jakby płuca miał zalane po brzegi cieczą z trudem łapiąc drobne wdechy. - Hayato.. - szepnęła czując jak całe ciało się spina. Wzięła głębszy wdech starając się dostrzec coś więcej, ale cała scena pogrążyła się w mroku.. z którego nagle wyłoniło się oblicze Tory, poruszając ustami z wyrachowanym wyrazem twarzy. I ten obrzydliwy odgłos rozrywanych mięśni, który sprawił że puściła yukatę i złapała się za uszy drżąc niekontrolowanie, wciągając oddech nieco bardziej łapczywie. Złapała nagle za lewy bark, zaciskając mocniej zęby. - Saiyuri! - usłyszała głos ojca, który ruszył w jej stronę. Dobiegając okrył ją swoim haori. - Rozchorujesz się jeszcze.. - dodał pomagając jej wstać i zabrał ją do środka.
Tej nocy wizje ze snów stały się o wiele wyraźniejsze. Odgłosy burzy i całkowita koncentracja były w stanie pomóc jej wyostrzyć te wizje, które ją nękały w koszmarach. Był to jakiś sposób na powolne odzyskiwanie wspomnień. Więc za każdym razem gdy padał deszcz, Saiyuri brała się do medytacji z pomocą całkowitej koncentracji próbowała wrócić wspomnieniami do tamtego momentu, gdzie z mroku wyłaniały się maski, zakrwawiony ledwo żywy Kama i twarz Tory w akompaniamencie odgłosów rozrywanych mięśni i przeżuwania gdzieś z oddali. Czas który spędziła w rodzinnym domu w Kioto w towarzystwie ojca pomógł jej się trochę bardziej odnaleźć w zaistniałej sytuacji. Dostała dużo wsparcia i ciepła, którego tak bardzo wbrew stwarzanym pozorom potrzebowała. Dała znać swoim przełożonym z korpusu o potrzebie poukładania sobie wszystkiego po tej całej tragedii. Skupiając się przez te ostatnie miesiące roku na powrocie do zdrowia psychicznego. Nie izolowała się oczywiście od członków korpusu, wysyłała regularne listy do paru osób z którymi była dość blisko. Od niektórych nie otrzymywała odpowiedzi zwrotnych, ale doskonale wiedziała że życie jako zabójca jest w ciągłym biegu i nie każdy ma czas czy możliwości na utrzymywanie stałego kontaktu. To nawet pomogło jej się skupić trochę bardziej na sobie. Choć gdy dwa razy dostała ten sam list wysłany do Kagamiego, bo posłaniec nie był w stanie go namierzyć, poddała się z ponownym nadaniem go.
Z końcem stycznia dostała list z Korpusu informujący ją, że proteza jest gotowa do odbioru. Przyzwyczajanie się wcale nie było już takie kłopotliwe jak za pierwszym razem. Co prawda początki nigdy nie były łatwe, nichirin było cięższe ale treningi jakimi się katowała przez te miesiące zahartowały ciało wystarczająco aby przejście z jednej na drugą sztuczną rękę nie było aż takie czasochłonne. Po przymocowaniu, metal przybrał barwę identyczną do barwy jej katany. Aby ukryć to z czego miała protezę, nosiła dalej swoją skórzaną rękawicę. W lutym Sekomura się do niej przykleił jak bluszcz do ściany, prosząc aby pomogła mu się stać silniejszym. Wcięła go więc pod swoje skrzydła w podróż, którą planowała od paru tygodni. Podczas regularnych medytacji podczas burz i z pomocą kadzideł przygotowanych przez zielarza, zaczęła widzieć elementy jakiegoś większego domostwa. Wpadając na pomysł że w tym miejscu może wrócić jej pamięć w znacznie większym stopniu, postanowiła znaleźć jakiegoś utalentowanego rysownika w celu sporządzenia szkicu tego co pojawiało się przed jej oczami podczas medytacji. Z pergaminem za pazuchą yukaty i Sekomurą 'pod ręką' ruszyła w poszukiwaniu tajemniczego miejsca po drodze zabijając każdego demona jaki się napatoczył. Za dnia trenowała młodego pioruna w używaniu oddechu, walce na miecze, nawet podjęła z nim trening picia. Bardziej podnosząc rudzielcowi tolerancję na alkohol prawie każdego wieczora. Mogłaby przysiąc że częściej bełkotał podpity niż mówił z sensem trzeźwy.
Po miesiącu poszukiwań miejsca gdzie straciła swoją pamięć, w końcu trafiła na jakiś solidny trop. Rozdzielając się ze swoim młodszym towarzyszem, ruszyła w kierunku solidnego źródła naprowadzającego ją dzięki szkicom z pamięci do posiadłości, która podobno była opuszczona ze względu na mającą tam niegdyś miejsce tragedię. Atak demonów był jedynie potwierdzeniem tego że była na dobrej drodze do wrócenia swoich wspomnień. Po tylu miesiącach błąkając się niczym ślepiec po omacku czuła się pewniej niż kiedykolwiek. Gdy w końcu dotarła w okolicę Posiadłości Minamoto aż dziwny dreszcz przebiegł ją po plecach. To miejsce zdawało się być dość znajome, nocą bardziej niż za dnia. Błąkając się po okolicy z dala od posiadłości dotarła na skraj lasu gdzie znalazła jaskinię, widok zdawał się być bardzo znajomy.. Zapach zgnilizny i wilgoci panującej we wnętrzu również. Aż sięgnęła bezwiednie do rękojeści swojego miecza. Czuła że tutaj miało miejsce coś istotnego dla niej.
Nie mogąc odeprzeć tego dziwnego uczucia, postanowiła w tym miejscu jako pierwszym medytować. Rozpaliła małe ognisko we wnętrzu jaskini i usadawiając się w wygodnej pozycji do medytacji. Najpierw oczyściła umysł a po chwili zamykając oczy wsłuchiwała się w trzask palonego drewna, skupiając się na swoim oddechu, na zapachu ją otaczającym. Nawet ciepło bijące od płomieni w tym zawilgoconym miejscu zdawało się być tak strasznie znajomym uczuciem że aż bezwiednie przysunęła się bliżej ogniska, skupiając się bardziej na bijącym od niego cieple i nieprzyjemnym, jednak bardzo charakterystycznym zapachu jaki powstał z palonego drewna i odoru wilgoci. Zaciągnęła się mocniej tym zapachem dostrzegając jak z mroku wyłania się mały niebieski płomyczek. Zmarszczyła nasadę nosa skupiając się na oddechy i wszystkich bodźcach jakie ją teraz stymulowały. Mały płomyczek bardzo szybko strawił wszystko co było przed nią, rosnąć do rozmiaru rosłego człowieka tuż przed nią. Czuła jak ciepło bijące od ogniska podnosi się do niewyobrażalnej temperatury. Chciała otworzyć oczy ale czuła że jest tak blisko, że wystarczyło przecierpieć te odczucia.. więc z całą swoją determinację skupiła się na swojej wizji, na swoim miarowym oddechu, co pomogło dostrzec więcej szczegółów. Niebieski płomień przed nią, nie był tylko płomieniem. Ale rosłym demonem spowitym w błękicie, w którego szyi tkwił Kiro i ona trzymająca za rękojeść obiema dłońmi, mocując się z karkiem bestii. Głośny ryk bestii i moment kiedy jej katana przeszła na drugi koniec, ścinając łeb demona, którego niebieski płomień zgasł równie szybko co zapłonął. Opuszczając głowę widziała poparzenia, na dłoniach i przedramionach, jak materiał jej stroju stopił się pod żaru z którym się zmagała. Widząc jak ciało zamienia się w popiół, przed nią pojawiła się kobieca sylwetka w masce. Zabójczyni dzierżyła w dłoniach kusarigame, której łańcuch był opleciony na końcu jej katany. Otworzyła oczy nagle łapiąc głębszy oddech. Czuła jak ciało drży z wysiłku jaki włożyła w tą medytacje. Spojrzała na prawe przedramię, podciągając rękaw yukaty. Skóra w tym miejscu miała na sobie ślady poparzenia. Jakąś część prawdy udało jej się odkryć. Ale na zwiedzanie rezydencji była zbyt wycieńczona psychicznie tej nocy.*****
Wpatrywała się w rozwinięty pergamin, na którym miała bardzo dobry szkic miejsca, które nękało ją od tygodni w snach. Ametystowe ślepia przeniosły się znad szkicu na mury rezydencji, przed którą stała. Nieprzyjemny dreszcz przebiegł ją wzdłuż kręgosłupa, pozostawiając po sobie obrzydliwe uczucie. Zrobiła krok przed siebie, przekraczając próg bramy i się zatrzymała. - Nie tędy.. - szepnęła rozglądając się po okolicy. Czasy świetności tego miejsca dawno przeminęły. Widziała dziury i wyrwy w ścianach, które musiały powstać tam z użyciem ogromnej siły. Wycofała się. Postanowiła wrócić w to miejsce, gdy zapadnie zmrok.
Nocą wszystko wyglądało inaczej, blask księżyca padający na rezydencję dodawał jej majestatu, nawet jeśli tego już od dawna nie posiadała. Obchodząc mury dookoła, tknęło ją aby wejść od zaplecza. Zdawało się być znajome. Łapiąc za drzwi, pociągnęła je, otwierając ze skrzypnięciem. Spojrzała pod ścianę w róg i zastanawiała się przez chwilę. Zamknęła oczy, przypominając sobie grupę obwiązanych sznurami, prostych ludzi. Twarz zabójczyni z jaskini, choć bardziej maskę, którą miała na sobie. Ruszyła więc dalej, przed siebie w kierunku długiego ciemnego korytarza. Sięgnęła dłonią do podłogi, czując pod palcami drewniane deski. Po czym ruszyła przed siebie, powoli, krok za krokiem czując jak serce z każdym uderzeniem zaczyna bić co raz mocniej. Dostrzegając na końcu tej trasy masywne, drewniane drzwi. Dotknęła ich dłonią, sunąc skórzaną rękawica po twardej powierzchni. Co zastanie w środku? Wzięła głębszy wdech i z całej siły pchnęła skrzypiące drzwi na oścież. Ametystowe tęczówki pomknęły po pomieszczeniu, teraz wyglądało na opustoszałe. Pajęczyny miejscami, żaden lampion nie był oświetlony. To co przykuło jej uwagę najbardziej ze zniszczeń w budynku, to ściana po jej prawej stronie. Krok za krokiem zbliżała się do tego miejsca. Kamień miejscami był przebarwiony na brunatno. Klękając przed stertą, dotknęła palcami jednego z elementów gruzu. Czemu oczy zaszły łzami w tej chwili? Sunąc po policzkach, zamknęła oczy, rozsiadając się wygodnie przed stertą kamieni. Głębszy wdech, powoli zaczęła się skupiać na swoim oddechu, sortować myśli, próbując przypomnieć sobie to czego brakowało w jej wspomnieniach. Sięgnęła dłońmi w gruzowisko, grzebiąc w nim, odgłosy przesuwanych odłamków ściany zdawały się być takie znajome. Z mroku wyłaniały się elementy układanki, powoli same obracając się i układając na swoich miejscach.
Głosy które znała, plączące się i mieszające ze sobą. Znała parę z nich. Skupiając się na nich bardziej wyłapała słowa Ayumu z morza bełkotu, zdradzające jak działał demon, który po chwili pokazał się przed jej obliczem. Sendo z rogami i czterema rękami. Dłonie zacisnęły się na jej ubraniu, czuła jak pojedyncze krople potu zbierają się na czole z wysiłku jaki wkładała w medytacje. - Jeszcze trochę.. - pomyślała. Wszystko zaczęło nagle przyspieszać, postacie w maskach i strojach zabójców, błyszczące katany w kolorach czerwieni, błękitu, złota, gdzieś śmignął jej katem oka łuk i szybujące strzały.
"Wycofujemy się."
- ..Nie.. - mruknęła pod nosem na ten rozkaz, kręcąc głową na boki w dezaprobacie. "Przyszliśmy w ósemkę.. wrócimy w ósemkę!" te słowa odbijały się echem w jej głowie, co raz głośniej, dochodząc do krzyku prawie rozsadzającego jej czaszkę od środka. - .. w ósemkę.. - wszystko jakby zatrzymało się w miejscu a wizja przewinęła się w zastraszającym tempie wstecz do momentu kiedy stała w kręgu z innymi zabójcami. Sunąc spojrzeniem po wszystkich zebranych. Jedno mrugnięcie i trzymała w dłoniach drewnianą maskę pomalowaną na biało. Patrząc jak każdy z zebranych zabójców je zakłada, jak sama blondynka robi to samo. Jedno klaśnięcie w dłonie aby sceneria się całkowicie zmieniła i już na powrót była w tym całym chaosie. Widząc jak poza Sendo, do pomieszczenia wpada Piąty Księżyc - Tora. Serce zdawało się zatrzymać na ułamek sekundy.
"Jego serce bije. Ale zaraz przestanie."
Słowa Tatsu uderzyły ze zdwojoną siła i zanim się obejrzała, już grzebała poparzonymi, obandażowanymi dłońmi w zawalonej ścianie, odkopując z jej większych i mniejszych fragmentów zmasakrowane ciało Kamy. - ..Hayato.. - szepnęła prawie bezgłośnie, czując jak łzy same zaczynają ściekać po policzkach. Próbowała go uratować.. Gdy wszyscy ruszyli do pomocy Yonie a ona ciężko rannemu zabójcy, który przyszedł z Kagą. Nim się zdołała zorientować w pomieszczeniu zostały tylko demony i ona z Kamą na plecach.
Jedno klaśnięcie..
Poczuła na plecach paskudny ciężar, dociskający ją do ziemi.
"Zgubiłaś się?" głos Tory sparaliżował jej ciało, zanim poderwała zabójczynię pioruna w górę za lewą rękę. "To kolacja dla dwojga, wadzisz nam tutaj!" odgłosy wgryzającego się w ciało Kamy demona, mlaskanie i przeżuwanie sprawiało że złapała się dłońmi za uszy, nie chciała tego słyszeć nigdy więcej, ale nie mogła teraz przestać. Płytki i szybki oddech przeplatał się na zmianę z głębszym zaciąganiem się powietrzem. Musiała to wytrzymać. - Ostatni raz.. ten jeden.. ostatni raz.. - skupiając się całkowicie na tym co miało miejsce po słowach demona. Silne uderzenie w tors i odgłos łamiących się pod naporem kości. Ale nie to było najgorsze. Ale paskudny ból w lewym barku, odgłos rozrywanych mięśni, ścięgien, gorąca krew bryzgająca we wszystkie strony. A potem już tylko uderzenie w uchylone wrota, wypadając na schody i plac przed nimi. Ból zalewał jej ciało, zabierał oddech, barwił świat czerwienią.
"Jeśli chcecie ją ratować, weźcie ją do obozu." usłyszała niczym szept a po chwili puste, prawie pozbawione życia oczy dostrzegły postać Ayumu zanim karmazyn przed oczami przeszedł w czerń.
Nie potrafiła złapać oddechu przez chwilę, dławiąc się sama nie wiedziała do końca czym. Padając na gruzowisko przed sobą, zupełnie jakby miała napad paniki. Palce wpinające się w kamienie, łapiąc za nie, miażdżąc w pył protetyczną dłonią. Skuliła się cała, dociskając czoło do większego fragmentu ściany.
- a.. a.. AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA... - wydarła się zdzierając sobie praktycznie gardło tym okrzykiem. Jej ryk niósł w sobie wszystkie te negatywne emocje jakie w niej wzbierały od miesięcy. Ale co ważniejsze.. niósł za sobą obietnice bardzo brutalnej zemsty.
Wyładowała całą swoją gorycz polując na demony, nie okazując litości żadnemu z nich, mało tego jej sposób zabijania dzieci nocy był bardzo brutalny. Musiała się wyżyć za to wszystko co miało miejsce tamtej nocy. Za te wszystkie chwile gdy wątpiła w samą siebie! Oddała korpusowi serce, które pękło w jakimś stopniu pod naporem kłamstw i tajemnic. Potrzebowała na nowo się odnaleźć w tym wszystkim. Chciała zrozumieć tą całą sytuację w której się znalazła.
Zgłosiła się do Hashiry Wiatru z prośbą o pozwolenie treningów pod jego okiem. Chciała stać się silniejsza niż kiedykolwiek, bo miała przed oczami bardzo ambitne zadanie. Zabić Sendo i Torę, którzy byli odpowiedzialni za śmierć Hayato i jej kalectwo. W październiku zaczęła powoli dopracowywać formy swojego oddechu, poprzysięgła sobie że nigdy nie będzie już taka słaba aby zawiść swoich bliskich i towarzyszy.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
Podsumowanie MG
Jedno pozostało tak samo zamazane i niewyraźne jak wcześniej, samotna postać, która poprowadziła was tamtej nocy. Ta, która zebrała was w stajni, a która potem rozdawała maski. Jej twarz była skryta cieniem i zamazana, nie ważne co próbowałaś zrobić.
Jeśli jednak wcześniej zastanawiałaś się, dlaczego Kama zginął, można było pomyśleć, że faktycznie była to wasza wina - nie dlatego, że podjęliście decyzję o ruszeniu za Kaito, a dlatego, że okazaliście się za słabi. Albo demony za silne.
Nie pamiętałaś w jaki sposób odebrano ci wspomnienia - byłaś wtedy w końcu nieprzytomna, a przez to nie mogłaś też dojść do tego, jak właściwie wszystko się skończyło. Ostatnie decyzje zespołu, o wyłączeniu cię z dalszych działań, pozostawały dla ciebie tajemnicą.
Co zaś się tyczyło samej posiadłości gdzie wszystko się wydarzyło, mogłaś zauważyć, że zniszczenia wywołane walką zostały przynajmniej częściowo zlikwidowane, jakby ktoś próbował to miejsce odbudować. Starania jednak nie zostały doprowadzone do końca i siedziba była wyraźnie opuszczona od dłuższego czasu.
@Kurayami Saiyuri
Nie możesz odpowiadać w tematach