Gorąc jaki odczuwała ją mordował. Dajcie jej w końcu zimę! Nawet w kuźni nie było tak gorąco jak dziś na zewnątrz! Zdychała, ale w końcu przybył anioł łaski w postaci znajomej zabójczyni z bronią będącą wybawieniem w dni takie jak te. - Aooooriiiii... - Przeciągnęła imię dziewczyny tym bardziej rozpłaszczając się na podłodze, tylko po to by tym bardziej zacząć przypominać mokrą plamę. Podniosła na nią wyczerpane spojrzenie niczym psiak, którego właśnie ktoś zganił. Tak mogłaby jeszcze mieć je załzawione, ale w tę pogodę pewno natychmiast by odparowały. A na tracenie płynów nie można było sobie pozwolić! - Dupek, piorun, menda miecz połamał. Musiałam mu wykuć nowy i dostarczyć, bo jaśnie paniczyk nie mógł dupy ruszyć sam. - I lepiej dla niego jeśli ten miecz pozostanie w perfekcyjnym stanie tak długo jak tylko się da. Bo jeśli wróci do niej w kawałkach, to oficjalnie będą mieli jednego zabójcę mniej, a Fukuro nową doniczkę. Delikatne powiewy docierały do dziewczyny, a w ich wyniku agonia na jej twarzy przerodziła się w istną ekspresję szczęścia i ulgi. Tego jej było trzeba! - Prawda. Aż sobie sama chyba w wolnej chwili wykuję. - No. Czyli gdzieś w zimę pewnie, bo pracy żeby przygotować wyposażenie zabójców na porę roku w której noce są najdłuższe, a w międzyczasie naprawianie i wożenie im broni pochłaniało masę jej czasu. Korciło ją czy by się nie spytać czy nie chlupnie na nią trochę wodą, ale zdecydowanie nie był to sposób użycia oddechu, który byłby aprobowany przez Korpus. - Nie, nie. Dobrze że przyszłaś, bo kisłabym i gniła tu sama. - Randomowych ludzi i obsługi nie liczyła oczywiście. - A ty? Patrol, czy miałaś tu szkodnika do zlikwidowania? - Spytała delikatnie ściszając głos. W końcu byli wśród cywili, wiec nie będzie głośno trąbić o mordowaniu demonicznego pomiotu. - Broń jak się sprawdza? Poprawić coś? Naostrzyć? Mogę też je przekuć, żeby były nasycone oddechem. - Gdy temat zszedł na broń znacznie się ożywiła. Zdecydowanie była osobą która żyła swoją pracą i czerpała z niej satysfakcję. Może nie była - jeszcze - tak dobra jak Mistrz, ale dawała z siebie tyle ile mogła, a każde trzaśnięcie młota wypełnione było miłością. Cudowna osoba obok, chłodek i myślenie o broni. Jej baterie zostały oficjalnie naładowane.