HĪRAGI KYŌYA
Zabójcy Demonówoddech wiatru173 cmWAGA
Data urodzenia 07/01/1629
Miejsce pochodzenia Cuszima
Miejsce zamieszkania Fukuoka
Klasa społeczna szlachta dworska
Zawód -
"Sō Haise" - Prawdziwe Miano. Pierworodny syn obalonej głowy rodu.
"Murakumo" - Imię w pirackie bandzie.
"Hiragi Kyoya" - Imie jako zabójca.
Uwielbia przebywać na morzu. To jego okrutna kochanka, która niejednokrotnie próbowała go zabić, ale przez masochistyczną miłość ciągle tam wraca. To chyba z powodu poczucia wolności i bezkresu, w którym nikt go nie odnajdzie.
Wie, co jest pięć, jeżeli chodzi o nawigację morską, pływanie okrętem i innymi rzeczami związanymi z żeglugą. Jego rodzina nadzorowała i prowadziła handel z Holendrami i Chinami, zapewniała spokój na morzu i pilnowała, żeby żadna kontrabanda nie dostawała się do Japonii.
Temperament ma po chmurze, która stara się nikomu nie wadzić i podążać tylko w sobie znanym kierunku, ale gdy ktoś zacznie się z nim ścierać, może wywołać tajfun. A cisza przed burzą w jego przypadku jest bardzo adekwatna.
Ma bardzo przyjemną barwę głosu, która wpada do ucha. Lubi czasami pośpiewać, a najbardziej jakieś szanty.
Czasami zdarza mu się z ciekawości posmakować nowo poznanych ludzi.
Z zachowanie przypomina kota, który podążał własnymi ścieżkami, ale gdy czegoś potrzebuje, to wie, jak się uśmiechnąć i gdzie zgłosić, aby zaczerpnąć korzyści.
Jego miecz Nichirin, jest standardową kataną o zielonym wpadającym w morskim kolorze.
Ma stalowy żołądek, jest w stanie strawić praktycznie wszystko i uniknąć przykrych problemów roztrojowych.
Zna język chiński i holenderski w stopniu komunikatywnym, przez to jaką funkcje pełni i pracę wykonuje jego rodzina.
Posiada niebywały talent, jego "nauka przez sen" bardzo odbiega od normy. Niezwykle szybko opanowuje nowe rzeczy, a to wszystko dzięki przetwarzaniu, układaniu analizowaniu zdobytej wiedzy podczas spania. Dlatego bardzo często można go zauważyć, jak po prostu przycina komara, w skrajnych przypadkach nawet na stojąco, aby lepiej przeanalizować zdobytą wiedze.
Zanim powrócił do żywych, był członkiem załogi pirackiej pod wodzą Date Kōro. Spędził w niej trochę czasu, nim mógł bezpiecznie oznajmić światu odnalezienie się po krwawy przejęciu władzy.
Ukrywał swoją twarz pod maską, a inni zwracali się do niego "Murakumo". Nie mógł jawnie być piratem, jeżeli nie chciał swoją osobą wzbudzać zbyt dużego zainteresowania i napytać sobie problemów.
Yoshiro zna jego prawdziwe miano i to przez co przeszedł z wyłaczeniem pirackiej bandy.
Oboje w pierwszej chwili bardzo tym się przejęli, martwili, że dziecko może nigdy nie przyjść na świat. Bo spotka je coś niedobrego. Wróżba jak to wróżba nigdy nie była zbyt klarowna czy jasna, było wiele opcji interpretacji, ale na szczęście im bliżej było daty rozwiązania, tym rodzice byli spokojniejsi.
Fale tego dnia mocno wzbierały, a po niebie grasowały cyklony, dzień jego narodzin był wyjątkowo burzliwy na wyspie Cuszimie. Myśl o wróżbie wróciła do nich ze zdwoją siłą, co nie ułatwiało wcale porodu i nie polepszało atmosfery w domu. Wydawało im się, że bogowie się na nich gniewają. Tak jakby sam Ryujin z Sussano wyrażali swoje niezadowolenie, chociaż przypominało to stracie dwóch bogów, którzy się nie zgadzali ze sobą. Morza i oceany walczyły z niebem.
W końcu nadeszła chwila porodu i urodził się dziedzic, szalejące fale i cyklony momentalnie zaczynały się uspokajać, tak jakby było już po wszystkim. Był to bardzo wyczekiwany moment, ponieważ pomimo wielu starań, przez długi czas nie udawało się spłodzić potomka.
Padały już podejrzenia, że brat głowy rodu przejmie władze, jeżeli nie narodzi się prawowity następca. Sō Yoshinari i Minori, cieszyli się ogromnie i nazwali swojego syna mianem Haise. Nawet podejrzewali, że to dar od bogów, którzy po wielu latach zesłali na nich dziecię dotknięte przez samych kamich. Blada cera, pozbawiona skazy i jasne włosy, mocno wyróżniały się na dworze w Cuszimie.
Okres wczesnego dzieciństwa należał chyba do najbardziej udanych w życiu Haise, wszyscy na niego dmuchali, chuchali, tak, żeby złote długo wyczekiwane dziecko miało się jak najlepiej i niczego mu nie brakowało w życiu.
Był ich oczkiem w głowie, a do tego rozwijał się nadwyraz dobrze, szybko zaczął chodzić i mówić, a potem bawić i zadawać niekończące się pytania, był ciekawy otaczającego go świata. A najbardziej interesował go ten wielki błekit, po którym przemieszczały się wielkie statki. Kwestia nieszczęśliwej wróżby już dawno została zapomniana i nic nie wskazywało, aby miała się spełnić.
Co prawda nie miał rodzeństwa i innych rówieśników na rodzinnym dworze, ale nie mógł narzekać na brak zabawy, czy poświęcana mu uwagę. Co jakiś czas odwiedzał go stryj ze swoimi starszymi dziećmi. Lubił towarzystwo dalszych krewnych i bawić się z nimi. Młody panicz nie wiedział, dlaczego stryj zawsze na niego tak łypie, ale nie zastanawiał się nad tym zbyt dużo i uznał, że ma on po prostu kwaśną minę, ale zawsze czuł się przy nim jakoś dziwnie i nieswojo.
Drugi etap dorastania był zdecydowanie trudniejszy dla niego. Troska rodziców przerodziła się w wiele dodatkowych zajęć, stopniowo kończyło się sielankowe życie, pojawiali się korepetytorzy i nauczyciele z różnych dziedzin. Jako przyszła głowa rodu musiał mieć szeroką wiedzę na różne tematy i te dotyczące handlu, państwa władzy, języków i hierarchii.
A przynajmniej tak uważał jego ojciec, który robił się stopniowo coraz bardziej wymagający, ale to płyneło z dobroci serca i troski. Chłopak musiał być zaradny, gdy już starszego ojca zabraknie w jego życiu. Przecież nie robił się coraz młodszy i nie mógł wszystkiego nauczyć go sam.
Blondyn nie był buntownikiem z natury, był nieco krnąbrny. Tylko wynikało to bardziej przez jego rozpieszczenie i fakt, że miał dziwny nawyk tupania nóżką. Chociaż udało się go obłaskawić pewną obietnicą, którą złożył mu ojciec. Mianowicie, że jak skończy szesnaście wiosen, to zostanie zabrany na rejs w kierunku Chin, aby podpisać umowy handlowe z ich przedstawicielami.
Rozpoczęły się również delegacje na dwór cesarza, gdzie chłopak chłonął etykietę zasady panujące wśród szlachty i jej zwyczaje.
Nigdy nie narzekał na wizyty tam, a nawet bardzo się z nich cieszył, ponieważ to oznaczało morską wycieczkę i przebywanie, w miejscu które do niego przemawiało przez pewien czas. Nie wiedzieć czemu, ale kołysanie fal, morska bryza i nieprzenikniony błękit był dla niego miejscem, w którym nic innego się nie liczyło. Jedynie co w podobnym stopniu przez krótki moment potrafiło go oczarować, to obcowanie z Oiranami i przygotowanie do roli męża. Ale na dłuższą metę i tak ocean miał większe zainteresowanie. Młody panicz, nie raz powtarzał w myślach swoje dziecinne marzenie o odkrywaniu nowych lądów, państw i skarbów.
W końcu nadszedł długo wyczekiwany przez Kyoye dzień, mianowicie wyprawa dyplomatyczna dotycząca handlu, Sō Yoshinari był bardzo słownym mężem i tak jak obiecał synowi tak zrobił. Zapasy były przygotowane i w końcu ruszyli, aby dopiąć traktaty handlowe na wyspie nieopodal Chin. Nie wielka formacja składająca się z dwóch średniej wielkości atakebune. Morze sprzyjało i było pogodne, piratów nigdzie nie było, więc spokojnie dotarli do miejsca docelowego, w którym po dłuższych naradach doszli do porozumienia.
Młody panicz był wniebowzięty i nie mógł się napatrzeć, na krajobraz kształty i wzory na chińskich okrętach, było to dla niego coś magicznego i niespotykanego dotąd, a przy okazji mógł poćwiczyć swoje umiejętności czytania map i nawigowania na nie znanych mu do tej pory morzach.
Problem pojawił się przy powrocie, zostali napadnięci przez Wokō, co doprowadziło do strat i niewiele by brakowało, aby piraci przejeli statek i zwyciężyli. Nie zaznaliby tam łaski ze strony opraców. Po tym wydarzeniu do chłopaka dotarł fakt, jak niebezpieczni ludzie czyhają na świecie. Skąd znali ich trasę? To pozostawało tajemnicą, a raczej zrzucano to po prostu na czysty przypadek Ojcec Kyoyi również otworzył wzrok w tej kwestii i jak tylko dotarli do domu, wdrożył chłopakowi szkolenie z walki mieczem i samoobrony. Nie zamierzał pozwolić, aby jego syn był równie bezbronny co on, bo nikt nigdy nie zadbał o nauczeniu go drogi miecza.
Poskutkowało to sprowadzeniem jednego z lepszych byłych szermierzy, którzy byli dostępni, a tak też się złożyło, że był on emerytowanym zabójcą. Mocno nadgryziony przez czas i z brakami w kończynach. Początki ich relacji były trudne. Młody następca nie był przyzwyczajony do takich ćwiczeń i minęło, trochę nim przyzwyczaił się do takiej musztry, ale stopniowo jak się docierali, dawało to coraz lepsze rezultaty i zacieśnieniało więź, która była również porównywalna z więzią dziecka i rodzica.
Tanaka nauczył go, tyle ile mógł i pozostawił mu wybór, czy chce spotkać się z filarem, w celu dokończenia szkolenia, które uzyskał. Weteran wysłał list polecający do filara powietrza i wytłumaczył blondynowi, w jaki sposób może się skontaktować z korpusem jeżeli zaszłaby taka potrzeba. W liście poprosił hashire, aby ten zgodził się szkolić dalej młodzieńca, jeżeli ten kiedyś odezwie się do niego.
Kyoya w tamtym okresie nie był, aż tak zainteresowany dołączaniem do zabójców demonów, bardziej interesowała go jego pasja i objęcie władzy po ojcu, aby ten mógł być z niego dumny. Dlatego jakoś nie przejmował się organizacją, która jak zrozumiał miała wyplenić zło z tego świata.
Wróżba, która wskazywała wielką klątwę, uaktywniła się w końcu po wielu latach i teraz nadszedł czas jej spełnienia. Yorinobu, czyli młodszy brat głowy rodu postanowił drugi raz sprobówać zrealizować swój plan, który ostatnim razem nie wypalił. Zebrał jeszcze większą grupe roninów i piratów, aby nic nie staneło mu na przeszkodzie.
Wdarli się na wyspę pod osłoną nocy i przeprowadzili krwawy przewrót. Oczywiście wszystko było tak ukartowane, że on nie maczał w tym palców.
Zabił wszystkich mieszkających w rezydencji, a jedynym świadkiem tego wszystkiego był właśnie młody panicz, na którego oczach zabijał mu bliskich, wyrzucając z siebie żale i bóle, które trzymał w sobie od lat. Jego ambicja i chciwość zepchnęły go w otchłań, z której nie ma powrotu, blondyn wykorzystał okazję, którą dał mu nauczyciel i biegnąc ile sił w nogach skoczył z klifu do morza, ratując się przed pewną śmiercią. Tam wydostał się obolały złapał za pierwszą lepsza niewielką łódz i ruszył na morze, nie było na niej zbyt dużo zapasów ale musiało wystarczyć.
Co jednak nie okazało się najlepszym pomysłem, ponieważ kilka dni później został odnaleziony na środku oceanu przez statek, który handlował niewolnikami. Został złapany w niewole i zmuszony do katorżniczej pracy. Był bity i poniżany. To były jego najgorsze lata życia i niewiele brakowało, aby się złamał i sięgnął po łatwe wyjście z otchłani bólu, do której trafił, gdzie nikt w jego stronę nie wykazał się choćby odrobiną życzliwości. Zrozumiał, że jak sam o siebie nie zadba, tak nikt tego nie zrobi.
Blondyn skontaktował się z filarem wiatru i wznowił swoje szkolenie, musiał się gęsto wytłumaczyć z wydarzeń, które odbyły się kilka lat temu. Yoshiro rozumiał pozycje chłopaka i po dłuższej rozmowie przyjął go, dostrzegł w nim pewne skazy, ale po takich przeżyciach to chyba nikt by mu się nie dziwił.
Przybrał imię Hiragi Kyoya i tak wstąpił do korpusu, był gotowy zabijać demony, które staną mu na drodze tak długo jak zdobędzie potrzebną mu siłę do zemsty.
Trenował pod jego okiem i uzupełniał wiedzę zdobytą od Tanaki, prezentował bardzo dobry poziom jak na rekruta i niewiele czasu upłynęło, jak filar wiatru zdecydował się puścić go na ostateczną selekcję.
Został wysłany z grupą innych śmiałków do lasu, w którym roiło się od demonów, mieli w nim przetrwać do rana i pozbyć się jak największej ilości demonów. Były arystokrata miał pewną przewagę i wcale nie chodziło tutaj o zdolności, a wiedzę jak zachowują i polują demony. Dlatego łatwiej było mu przygotować się na zasadzki stworów nocy, oraz skuteczniej zastawiać swoje. Las był przepełniony krzykiem, bólem i cierpieniem, prawdziwa strefa wojny, która nie robiła większego wrażenia na zielonookiem. Był jedynym rekrutem, któremu udało się dotrwać do rana i to wcale nie dzięki ukrywaniu się.
Twoja Karta została zaakceptowana, a ty właśnie wstąpiłeś w szeregi Zabójców Demonów.
Co więcej, na start dostajesz 49 punktów, które możesz przeznaczyć na rozwój postaci. Do zobaczenia na fabule!
Nie możesz odpowiadać w tematach