TOKUGAWA AKIMITSU
Zabójcy Demonówoddech wiatru180 cmWAGA
Data urodzenia 02/06/1625
Miejsce pochodzenia Mito (prefektura Hitachi)
Miejsce zamieszkania Kioto
Klasa społeczna szlachta dworska
Zawód -
> Kiedy gra w shogi zdarza mu się oszukiwać przez podkradanie i chowanie pionków z planszy. Parę razy nawet jakieś zjadł.
> Uwielbia wszystko co lata. W rodowej posiadłości od maleńkiego trzyma rożnego rodzaju ptaki śpiewające.
>Pięknie śpiewa, jak to mówiła matka - niczym słowik.
>W Korpusie przedstawia się tylko i wyłącznie jako Uguisu.
>Podczas swych podroży często też nosi men-yoroi, skrywając tym samym swoja tożsamość.
Narodził się w lecie, kiedy poza bezpiecznymi murami rodzinnego zamku panował skwar, a na niebie niezmordowanie szalał tajfun. Jeden z tych gorszych; uporczywy i z zaciekłością niszczący wszystko co tylko mógł na swojej drodze. Glos nowo narodzonego dziecka zagłuszył dudniący wiatr, ale obecni przy narodzinach uznali to wszystko za znak siły syna Tokugawy Mayasukiego i jego żony, Tsuruhime. Znak, że będzie parł przez życie i niszczył wszelkie przeciwności losu na swojej drodze dokładnie tak jak tajfun - nieubłaganie i niepowstrzymanie.
Imię Uguisu (ウグイス, słowik), zgodnie ze zwyczajem zostało mu nadane na czas trwania dzieciństwa, by potem ustąpić imieniu Akimitsu. Mimo późniejszej zmiany imienia, często żartowano, że właśnie to pierwsze zapoczątkowało jego upodobanie do wszelakiego ptactwa czy dało mu głos niezwykle przyjemny dla ucha zarówno w rozmowie, jak i śpiewie.
1629 - 1634
Czwarty rok jego życia przyniósł ze sobą nowych członków rodziny. Jego matka urodziła kolejne bliźnięta - Teruyukiego i Eri. Młody Akimitsu z zafascynowaniem obserwował to, jak wszyscy obchodzili się z nowonarodzonymi bratem i siostrą, jednocześnie zdając sobie sprawę z tego, że przestaje być z bliźniaczką centrum wszechświata. Było to dość gorzko słodkie doświadczenie. Stawało się ono jednak tym milsze, im wyraźniej dostrzegał swobody, które się z tym wiązały. Nie był pierwszym synem, rodzice więc nie posiadali co do niego aż takich dużych oczekiwań, bo zwyczajnie nie był niezbędny.
Zbliżyli się ze sobą z Tageri bardzo. Tak gdzie ona nie mogła iść, on chętnie ją przemycał, mydląc oczy służbie i nauczycielom. Chętnie też pokazywał jej czego nauczył się tam, gdzie ona karygodnie nie mogła się znaleźć i nawet najlepiej ułożone przez niego słowa nie mogły nic zdziałać.
W przeciwieństwie do siostry, nigdy nie był wybredny, jeśli chodziło o jedzenie. Owszem, miał swoje preferencje, a potrawy musiały być jak najlepszej jakości, jednak nie posiadał takich problemów jak ona. Nie zwracał na to uwagi, przynajmniej do momentu, kiedy nie okazało się, że jej grymasy mogły okazać się czymś, co zniszczyłoby ich więź. Bo kiedy tylko dorośli zorientowali się, wynikiem czego były jej zachcianki, powzięli decyzję o zmianie planów na jej przyszłość - nagle nie miała zostać przyszłą żoną kogoś z głównej linii Tokugawów, a sprawdzać potrawy samego władcy.
Na całe szczęście, Akimitsu wysłano razem z nią.
1634 - 1636
Mimo że mieli niewiele lat, znacznie mniej niż przewidywano przy przeprowadzaniu ceremonii mogi, zarówno Tageri jak i Uguisu przystąpili do niej zaraz po przyjeździe do Edo. Dzięki temu mogli wkroczyć na dwór już jako Miyohime i Akimitsu.
Podczas gdy jego siostra spędzała dużo czasu w obecności sioguna, smakując serwowane mu potrawy, on zajmował się wszystkim tym, czym młody chłopiec mógł się zajmować. Po przyjeździe do miasta wyznaczono mu w większości nowych nauczycieli, którzy rezydowali na dworze. Była to też dla niego szansa na zawarcie nowych, ważnych nie tylko dla niego, ale też dla swojego rodu przyjaźni.
Jego życie było spokojne i przyjemne. Pozbawione jakichkolwiek problemów, poza jednym tylko zmartwieniem, którym była Miyohime. Nie przyznawał się do tego, bo jej pozycja wyraźnie napawała ich ojca dumą, ale zwyczajnie bał się, że którego razu ktoś spróbuje otruć ich władcę czymś, co doprowadzi do śmierci jego bliźniaczkę. Matka prosiła, żeby miał na nią oko, ale cóż w sumie mógł zrobić, oprócz gorączkowego oczekiwania na wieści, czy aby nie było kolejnej próby zamachu na sioguna.
1636 - 1639
Cały jego świat zawalił się, kiedy Miyohime zwyczajnie zniknęła. Wieczorem jak zwykle rozmawiali, omawiając poprzedni dzień i dzieląc się jego wrażeniami tylko po to, by nad rankiem okazało się, że nigdzie nie można było ją znaleźć. Było w tym coś upiornego, jakby cały zamek objęty był zbiorową halucynacją, bo jak ktoś mógł tak po prostu rozpłynąć się w powietrzu z pałacu Sioguna. Jak tak zwyczajnie mogła zniknąć jego ulubiona maskotka?
Jakkolwiek nie próbowałby udawać dorosłego, wciąż był tylko dzieciakiem, którego najlepszym przyjacielem była jego własna siostra. To ją znał jak nikogo innego, niemal tak dobrze jak samego siebie, a może nawet i lepiej? Jej brak sprawił, że stał się apatyczny, przez długi czas zwyczajnie snując się i doprowadzając do prawdziwej pasji swoich nauczycieli i przyjaciół. Wymieniane z rodzicami listy nie przynosiły niczego nowego - Miyohime przepadła i nikt nie wiedział co się z nią stało.
Kiedy trochę ocknął się z żałoby, listy stały się jego największą bronią. Wciąż miał swoje miejsce na dworze, gdzie pobierał nauki i obracał się wśród wysoko urodzonych, ale jednocześnie panicznie wręcz próbował się dowiedzieć, czy ktokolwiek wiedział co stało się z jego bliźniaczką. Rozmawiał z rodziną, dalszą i bliższą, ale także z wasalami ojca, za co nie raz mu się oberwało od rodziciela. Zarzucano mu nadgorliwość, rozdrapywanie ran, emocje i pochopne zachowanie niegodne jego pozycji, ale on nie dbał o to. Chciał tylko jego siostrę.
1639 - 1648
W końcu ojciec sprowadził go do domu, mając zwyczajnie dość. Uważał, że syn ośmieszył go, samodzielnie próbując niejednokrotnie prosić o pomoc samego sioguna, łamiąc tym samym wiele niewypowiedzianych zakazów. Mimo że chciał, młody Tokugawa nie mógł się sprzeciwiać, albo może i nie chciał, zwyczajnie nie będąc już pewnym w jaki sposób mógł dotrzeć do kogoś, kto wskazałby mu właściwy kierunek, jakim powinien podążać. Cóż... rozwiązanie okazało się być bliżej, niż się zdawało.
Jeden z jego nowych nauczycieli, okazał się niezwykle uzdolnionym szermierzem, a także spostrzegawczym mężczyzną. Dostrzegł w Ugusuim nie tylko potencjał na wojownika, ale także jego wyczulony zmysł smaku, który na przestrzeni lat zdał się uwydatnić w podobny sposób, jak wcześniej u jego siostry. Początkowo szkolił go w ten sam sposób, jaki znał z poprzednich lat, tłumacząc mu wszelkie doskonale znane formy, które następnie kazał mu doskonalić.
Jego orężem stała się włócznia, nawet jeśli opanował wszelkie zasady obowiązujące w walce kataną. Naginata leżała mu w dłoni o wiele lepiej, pozwalając na atakowanie już z większego dystansu. Tak jak tajfun, który przyszedł w dniu jego narodzin, tak Akimitsu uderzał w przeciwników z siłą rozszalałego wiatru, niszcząc na swojej drodze wszystko co musiał. Z czasem jego nauczyciel wyjawił mu swoje tajemnice, był jednym z członków tajemniczego Korpusu, który polował na demony. I prawdę powiedziawszy... Tokugawa początkowo mu ani trochę nie wierzył. Wyśmiał mężczyznę nawet, prosząc o nie traktowanie go jak dziecko, kiedy jednak ten pokazał mu swoją prawdziwą siłę i możliwości, jasnowłosy uwierzył mu. Ale zaczął też się zastanawiać, czy to nie demony właśnie, skradły mu jego bliźniaczkę.
Zaczął więc trening - ten właściwy, który miał poprowadzić go na ścieżkę zabójcy. Akimitsu był przekonany, że to demony właśnie odpowiedzialne były za zniknięcie Miyohime - głównie z braku innych perspektyw, absolutnie nie będąc świadomym, że to jego matka maczała w tym palce.
Oprócz treningu pod okiem zabójcy, Akimitsu został też zaręczony z panną z klanu Ishikawa. Miało to zacieśnić relacje między rodami, jednak sam przyszły małżonek nie był zbytnio zainteresowany swoją narzeczoną. Nie znali się, co nie było aż takie dziwne, jednak ich sporadyczne kontakty nie przyniosły ze sobą żadnych rewelacji. Byli dla siebie mili, jednak oboje czuli, że wypełniają tylko i wyłącznie obowiązek. Na całe (nie)szczęście, Ishikawa zmarła na początku 1648 roku, podobnie jak i cała jej najbliższa rodzina w ataku demona.
Wtedy też Akimitsu faktycznie przyłożył się do swojego treningu, znacznie poprawiając swoje zdolności i spotykając się z hashirą, który nauczył go jak używać oddechu. Jego nauczyciel nie ukrywał przed nim, że zanim stanie się pełnoprawnym zabójca, będzie musiał stoczyć walkę z demonem i przeżyć, ale w tamtym momencie Tokugawa nie pragnął niczego więcej. Chciał posiadać siłę, która pozwoli mu ruszyć bez strachu w świat i wreszcie znaleźć Miyohime.
1649 - 1652
Zanim przystąpił do egzaminu, udał się na dwór sioguna, odwiedzić starych przyjaciół. Jakieś też było jego zdziwienie, kiedy otrzymał informacje, że na dworze pojawiła się również Miyohime. Początkowo w ogóle w to nie wierzył, szybko jednak postanowił przekonać się na własne oczy i tak oto przywitał Tageri o świcie.
Rozmawiali długo, próbując nadrobić stracony czas, a tego wciąż wydawała się mało, tym bardziej że Akimitsu nie wracał z nią do rodowej posiadłości, nawet jeśli tak bardzo tego pragnął. Jego nauczyciel wyznaczył mu inny cel, a on zamierzał się z niego wywiązać jak najszybciej, by móc wrócić do bliźniaczki. Tak więc ich drogi ponownie się rozeszły, kiedy ona ruszyła do rodziny, a on na swój egzamin.
Gdyby wiedział, czego dopuści się Teruyuki, nigdy nie opuściłby domu. Pojechałby razem z Miyohime, licząc na to, że uda mu się nie dopuścić do tej okropnej tragedii. Zamiast tego pozostawał nieświadomy, wędrując w okolice siedziby jej niedoszłej małżonki, gdzie zlokalizowano demona, który zamordował ją i jej bliskich. Demon nie należał do tych przebiegłych, a raczej tych posługujących się brutalną siłą, który miażdżył wszystko co znalazło się na jego drodze. Akimitsu pod tym względem dorównywał mu - w miarę jak walka między nimi rozwijała się, otaczające ich drzewa padały, koszone przez nich jednakowoż, aż wreszcie nie stali pośrodku pustej, zdewastowanej przestrzeni. Oboje zmęczeni, oboje poranieni, by znowu rzucić się na siebie w morderczym szale. Demon mógł się regenerować, ale jego krew okazała się dla Tokugawy zbawienna, przywracając mu chociaż część utraconych wcześniej sił. Kiedy wreszcie oddzielił ostrzem swej włóczni głowę demona od reszty jego ciała, przyszedł spokój. Czuł się spełniony, w pewien sposób zadośćuczyniąc straconej Ishikawie, mimo małej zażyłości jaka była między nimi.
Kiedy nadeszły dla niego wieści z rodzinnego domu, pognał niczym tchu w drogę powrotną. Wieść o tak wielkiej stracie łamała mu serce, nie wspominając już o ranach, które odniosła jego siostra. Masakra była dla niego ujmą na honorze, dlatego poprzysiągł ojcu, że nie spocznie póki nie odzyska go, zabijając straconego brata. Opuścił wiec rodzinny dom, w poszukiwaniu siły i możliwości zemsty.
Lion boy;
Tell me what it’s like to conquer.
Twoja Karta została zaakceptowana, a ty właśnie wstąpiłeś w szeregi Zabójców Demonów.
Co więcej, na start dostajesz 50 punktów, które możesz przeznaczyć na rozwój postaci. Do zobaczenia na fabule!
Nie możesz odpowiadać w tematach