Twój trening został zaakceptowany i wyceniony na 49PO. Pamiętaj, aby z tym postem zgłosić się do tematu Zamówienia, w celu odebrania punktów, które mogą być dowolnie wydane w Sklepiku Mistrza Gry.
Ocena treningu
99 / 300
Był dwudziesty czwarty kwietnia. Świeżo po północy, gdzie księżyc wisiał wysoko na niebie i odbijał się w morskiej toni, a stosunkowo bezchmurne niebo było wysypane gwiazdami. A on? Siedział sobie na maszcie i gapił w niebo. Z tego co kojarzył tego dnia powinien mieć urodziny. Nigdy szczerze ich jakoś nie obchodził. No, może kiedyś kiedyś. Zanim stał się demonem. Niestety nic z tego nie pamięta, a ani jego dzienniki ani opowiastki jakich się nasłuchał będąc w zamknięciu nie wspominały o tym za dużo. Nie więcej jak krótkie wspominki na ten temat. Westchnął ciesząc się chwilą spokoju. Było cicho pomijając szum fal. Żadnych pijanych piosenek, żadnych rozwrzeszczanych psychopatów strzelających w
Zszedł na pokład uważając by po drodze na dół przypadkiem niczego nie zniszczyć swoim masywnym cielskiem i pazurami. Jakby na to nie spojrzeć to słuch miał całkiem dobry, więc piłowanie ryja na pełny regulator wprost do jego ucha uderzało wyjątkowo mocno i było ciężkie do zdzierżenia.
Zaraz potem zbliżył się do luku i wlazł do ładowni. Pochwycił papier, węgielek i... zaczął liczyć. Ilość kul, prochu, ludzkiego pożywienia, beczek wody, alkhoholu... Właściwie to wszystkiego co przewodzili. Jakby na to nie spojrzeć musiał wiedzieć czego i ile należy uzupełnić kiedy ponownie zacumują w jakimś porcie. Upierdliwa robota i wymagała całkiem sporo liczenia. Zaleta była taka że mógł robić to dosłownie cały dzień i okazjonalnie w nocy. Kiedy już spisał ładunek oraz listę zakupów, sporządził ich kopię. Te zaniósł do kapitańskiej kajuty i bez słowa zostawił je na biurku. Zaraz po tym polazł na dziób i zaczął w dalszym ciągu wgapiać w morskie fale. Huh... W sumie gdyby pokonanym zabójcom zabierać broń i wrzucać je na środku morza gdzieś w morskie odmęty, to nie będą mogli ich ponownie wykorzystać. A wiadomo jak to było z rudami. W przeciwieństwie do roślin nie odrastały. Była ich ograniczona ilość. Gdyby to kultywować w nieskończoność może w końcu nadszedłby dzień w którym korpus zostałby pozbawiony najważniejszej broni przeciwko demonom?
Tak więc wyglądały jego urodziny. Niczym nie różniące się od kolejnej, zwykłej nocy jakich było wiele. Praca i rozmyślania nad praktycznie wszystkim co się dało. Może za rok zaszaleje nieco bardziej? O ile w ogóle dożyje następnego roku.
Nie możesz odpowiadać w tematach