Hiroki przyszedł na świat w wyjątkowych okolicznościach, było to podczas podróży jego rodziców podczas której zaskoczyła ich ulewa, która zmusiła ich do zejścia z traktu i znalezienia schronienia w jaskini, którą dostrzegła po drodze. Ojciec Hirokiego wraz ze służbą, zebrali pośpiesznie patyki by z ich pomocą rozpalić ognisko, mające zapewnić jemu i jego ukochanej choć trochę ciepła w tę chłodną, deszczową noc. Wtuleni w siebie wpatrywali się w ogień nie mogąc zasnąć tej nocy. Gdy nastał świt wciąż wpatrywali się w życiodajny płomień, a wraz z pierwszymi promieniami słońca, kobieta zaczęła rodzić by parę godzin później wydać na świat chłopca o wyjątkowych oczach. Ojciec Hirokiego patrząc w oczy swego dziedzica ujrzał w nich płomień, który chronił ich tej nocy. Nazwał wtedy swe dziecię Hiroki, podkreślając jak wielkie nadzieje pokłada w swym dziedzicu, uznał bowiem iż oczy Hirokiego to znak niebios iż przeznaczone będą Hirokiemu wielkie czyny. Szczęśliwi rodzice wrócili do domu wraz z nowym członkiem klanu.
Młodzieniec gdy tylko podrósł, pokazał kolejną niecodzienną cechę, która odróżniała go od reszty ludzi. Jego włosy były niezwykle jasne i posiadały naturalne czerwone pasemka. Jego ojciec i to przepisał niebiosom biorąc to za znak iż jego syn będzie wspaniałym i silnym wojownikiem. Dlatego też gdy tylko jego pierworodny mógł chwycić rękojeść ćwiczebnego ostrza rozpoczęli treningi długie i żmudne ale na to Hiroki nigdy nie narzekał tak długo jak jego rodzice byli szczęśliwi z powodu jego rozwoju. Każdy jego dzień wyglądał niemal tak samo, spędzał długie godziny na nauce walki mieczem, po czym pod okiem innych nauczycieli ćwiczył umysł. Czasu dla siebie nie miał za dużo w ciągu dnia, było to może parę godzin dziennie, które spędzał wraz z rodzicami, raz zwiedzając ulice Edo. Mimo miłości jaką darzył swoich rodziców to czas spędzony na spacerowaniu po miejskich ulicach uważał za niezwykle cenny ze względu na doświadczenia, których tam doznał. To poza rezydencją mógł spotkać się z rówieśnikami czy też pokazać co nauczono go w domu. A nauczono go by korzystał ze swych darów w służbie innym, tak jak na samuraja przystało. Stąd to gdy tylko mógł stawał w obronie słabszych, w ten sposób zdobył też swoich pierwszych przyjaciół. Część z nich nie było z jego stanu, były to dzieci, które nie miały jego szczęścia i urodziły się w niższych stanach. To go jednakże nie obchodziło, ojciec dał mu siłę zaś matka nauczyła go iż siła ta powinna służyć ochronie innych. Niezależnie od jego stanu. Dlatego też pewnego dnia, dwunastoletni Hiroki korzystał z swego czasu wolnego przechadzając się ulicami Edo dostrzegł jak dwóch jego rówieśników uciekało przed agresywnym kupcem. Był pewien iż go okradli i teraz powinni za to zapłacić, ale nie w ten sposób. Pobiegł więc za nimi, aż do zaułka gdzie to uzbrojony w pałkę mężczyzna zbliżał się do bezbronnych dzieciaków. -
Stać! - Zawołał by zwrócić na siebie uwagę mężczyzny, kupiec odwrócił się w jego stronę i zdziwił się ujrzawszy, młodego chłopaka, który zaraz się przed nim skłonił -
Przepraszam Pana za problemy, zapłacę za nich - Odparł chłopak wciąż z szacunkiem kłaniając się starszemu mężczyźnie i wyciągając zza pasa sakiewkę z monetami. Kupiec po chwili myślenia czy mu się to opłaca czy nie zgodził się i wziął należną mu zapłatę, z lekką nawiązką ale Hiroki tym się nie przejął, uznał to za zadośćuczynienie wobec okradzionego kupca. Odprowadził kupca wzrokiem po czym zwrócił się w stronę niedoszłych złodziei. Podszedł do nich i przyjrzał się uważniej chłopcu i dziewczynie w jego wieku, prawdopodobnie byli rodzeństwem, uśmiechnął się do nich przyjaźnie i z zamkniętymi oczyma wystawił w ich stronę sakiewkę. Sporą jej część przekazał wcześniej handlarzowi ale i to powinno im wystarczyć na parę dni. -
Proszę, wam przyda się to bardziej. -Odparł Rengoku po czym gdy rodzeństwo zabrało sakiewkę, odwrócił się w tył i spokojnym krokiem ruszył w stronę swej rodzinnej rezydencji. Zatrzymał się na chwile gdy usłyszał głos chłopaka -
Poczekaj! Jak się nazywasz! - Zawołał bezdomny chłopak, na co młodzieniec o niezwykłych oczach odwrócił się w tył i lekko skłonił się z szacunkiem -
Nazywam się Rengoku Hiroki! Miło mi was poznać - Przedstawił się z entuzjazmem blondyn, po czym przyjął z powrotem normalną pozycję i uśmiechnął się do swych rówieśników.
Był to początek ich dwuletniej przyjaźni, podczas których Hiroki znalazł w w rodzeństwu swoich nowych nauczycieli, pokazali mu jak wygląda życie ze strony osób, które nie mają nic. Doceniał to co miał już wcześniej, ale nie w takim stopniu, cieszył się ze wszystkiego co dostał, dziękował za każdy posiłek jakby miał być jego ostatnim i nigdy nie marudził na jego smak. W zamian oferował im swą przyjaźń, zapewniał im ciepły posiłek i uczył choćby walki by mogli poradzić sobie sami. Dzięki swym towarzyszom zrozumiał jak ważne jest niesienie pomocy innym czy też ich ochronie. Wszystko co jednak dobre ma to do siebie iż się kończy. W dniu czternastych urodzin Hirokiego, choroba odebrała mu jego drogich przyjaciół, dzięki niemu mieli trochę lepiej w życiu i nieco otworzyli się na świat ale wciąż był jedyną bliską im osobą stąd wziął zorganizowanie im pochówku na siebie. Jego rodzice wspierali go w tym, byli wraz z nim jedynymi uczestnikami, krótkiego pogrzebu podczas, którego Hiroki nie uronił łez, a wręcz przeciwne uśmiechał się. Zapytany o to przez rodziców odpowiedział krótko -
Moje łzy nie zwrócą im życia, wierzę iż moi przyjaciele chcieliby bym kroczył swoją drogą z uśmiechem na ustach. Łzy zostawię dla żywych, zmarłym ofiaruje pamięć i miejsce w sercu. - Odparł młody Rengoku i opuścił miejsce pochówku, jego celem było miasto by móc wesprzeć tych, którzy sami poradzić sobie nie mogli. Stawał w obronie tych, którzy nie mogli sami sobie poradzić.
Rok później w dniu jego urodzin znalazł się na trakcie wraz z ojcem, byli w trakcie powrotu do Edo, gdy nastała burza, która zmusiła ich do opuszczenia drogi i znalezienia schronienia w jaskini. Tej samej w której przyszedł na świat Hiroki, dwóch Rengoku wpatrywało się w płomienie ogniska, czerpiąc z kojącego ciepła. Ochrony jaką dawał ogień. Nastała noc, a deszcz nie ustępował stąd też by zabić czas trenowali, ćwiczyli walkę ze sobą aż usłyszeli krzyk. Zaniepokojeni tym samurajowie wybiegli z jaskini i ruszyli w kierunku skąd dobiegał ich ten przerażający odgłos. Długo nie musieli biec aż znaleźli źródło zamieszania, wypadli na polanę gdzie to ich oczy ujrzały jak rogata, podobna do człowieka istota wyrwała głowę chłopa. Słyszeli o tych monstrach zwanych demonami lecz póki tylko o nich słyszeli to wierzyli iż nigdy nie spotkają tych krwiożerczych bestii. Tego dnia jednak przyszło im stoczyć walkę na śmierć i życie, starcie którego nie mieli prawa wygrać. Demon bawił się nimi, pozwalał się atakować wiedząc iż ostrza wojowników nie wyrządzą mu krzywdy, odrzucał ich od siebie i śmiał z ich bezużyteczności wywołując tym samym gniew u obydwu Rengoku. Ojciec gniewał się z powodu dumy, zaś Syn nie cierpiał gdy ktoś ubliżał jego bliskim. Mimo gniewu i starań nic nie zrobili demonowi, sami zaś byli poobijani i wyczerpani. Ledwo co trzymali ostrza w dłoni. Starszy Rengoku już pogodził się ze śmiercią i był na nią gotowy, lecz Hiroki nie miał zamiaru do tego dopuścić. Rok temu nie mógł pomóc swoim przyjaciołom ale dziś mógł spróbować ocalić swego ojca. Młodzieniec przyjął postawę, złapał pewniej za miecz i zaszarżował z okrzykiem na ustach w stronę demona. Monstrum uśmiechnęło się w odpowiedzi i szykowało się do zadania zabójczego ciosu, uderzenie jednakże nigdy nie dosięgło Hirokiego. Zdziwiony nastolatek rozejrzał się by dostrzec co się stało, ujrzał jak głowa demona poleciała wysoko w górę, za sprawą ostrza o czerwonej barwie. Ujrzał tam swego wybawiciela, w postaci zabójcy, którego miecz płonął.
Człek ten opatrzył ich rany i eskortował ich aż do miasta, podczas drogi Hiroki wypytał go o wszystko co tyczyło się jego profesji, a mężczyzna podzielił się wiedzą. Gdy tylko dotarli do bram miasta Hiroki zatrzymał się i skłonił się przed mężczyzną, prosząc go o pozwolenie o możliwość spróbowania swoich sił w walce z demonami. Zabójca spojrzał na ojca Hirokiego, który skinął głową z aprobatą. Korpus ocalił życie mu i jego synowi więc w zamian dał Korpusowi to co było dla niego najcenniejsze, jego dar od bogów.
Hiroki opuścił Edo wraz z zabójcą i rozpoczął długie szkolenie, jakie przeszedł każdy zabójca przed nim. Trening ujawnił iż oddechem do którego miał predyspozycje był ogień, żywioł który towarzyszył mu już od narodzin. Zupełnie jakby było mu to przeznaczone. Niezwykle ciężkie zmagania podczas treningu zmieniły jego ciało i wyostrzyło zmysły, szczególnie wzrok. Jego niezwykłe oczy przestały być wyjątkowe tylko ze względu na wygląd. Podczas szkolenia starał się nawiązywać nowe kontakty, nie tylko z innymi płomieniami, chętnie poznawał też zabójców z innych odechów był zawsze ciekawy jak wyglądały ich szkolenia czy też lubił poznawać ich historię i motywację do działania.
Po trzech latach treningu nadszedł czas by sprawdzić czy przeznaczone jest mu zostać Zabójcą Demonów czy też może jego wysiłek poszedł na marne, tej drugiej opcji nie dopuszczał do siebie. Wyruszył na polowanie wraz z paroma innymi aspirującymi zabójcami. Znaleźli trop, który doprowadził ich do lasu w okolicach Edo, w okolice tak dobrze znane młodemu Rengoku. Zaprowadził więc swych towarzyszy do jaskini gdzie to narodził, rozpalili tam ognisko i oczekiwali na zmrok. Przez ten czas wzrok Rengoku był skupiony na płomieniu, znajdował w nim siłę i ukojenie. Chciał być jak ten płomień, z jednej strony zapewniał bezpieczeństwo by z drugiej móc spopielić demony zagrażające niewinnym. To była jego motywacja, chciał stać na straży ludzkości, być ogniem którego blask rozświetli mrok. W końcu nastał zmrok i zabójcy opuścili swą kryjówkę by zapolować na demona. Rozdzielili się by szybciej znaleźć cel, dwie dwójki i On, który z racji na ich nieparzystą liczbę miał ruszyć sam. Pognali w leśne ostępy by spotkać się ze swym przeznaczeniem. Minęła godzina gdy usłyszał krzyk swych towarzyszy, przed oczami pojawił mu się obraz z przeszłości, dłoń zawędrowała na rękojeść miecza, zamknął na chwile oczy, wziął głęboki wdech i wraz z wydechem otworzył je znów, pobiegł tak szybko jak mógł w stronę skąd usłyszał wołanie o pomoc. Tym razem znaleźli się nad strumykiem, trzech z jego towarzyszy było ciężko rannych, czwarty resztkami sił próbował się bronić. Przyjął pozycję, chwycił pewniej za rękojeść. Ujrzał jak demon odwrócił się w jego stronę jakby wyczuwając go, ich spojrzenia spotkały się -
Ichi no kata: Shiranui! - Wykrzyczał atakując demona, formą którą ćwiczył tyle godzin. Jedno płynne uderzenie, tyle mu wystarczyło by pozbawić demona głowy. Rzucił jednym spojrzeniem swych ognistych oczu na monstrum wiedząc iż w końcu mu się udało. Ukończył szkolenie i został pełnoprawnym Zabójcą Demonów, obrońcą ludzi.