I po co piłem bez zagrychy? Pomyślał rozglądając się po barze. Zanim zasnął było tu jakoś mniej tłoczno. I spokojniej, bo to co widział wymykało się jego pojmowaniu. Tatsu lewitowała, jakaś para bawiła się w malinki, a rymująca Kyo wychodziła z baru z kolejnymi kartami. Właśnie kartami. Sam nazbierał ich na imprezie trochę, choć nie miał pojęcia po co. Kto zbierze wszystkie ten dostanie talon? Albo kolejną parę majtek? Nie wnikał w pomysły samorządu. Za to ze zdziwieniem i lekką irytacją odkrył, że nie znalazł jeszcze swojego imiennika. A to mu wyjątkowo psuło humor. Nawet bardziej, niż ten pulsujący ból głowy. Poprosił barmana o ciasteczka w kształcie szkieletów, schrupał kilka i odczekał chwilę w nadziei że cukier zrobi swoje.
Zmartwychwstając z baru niczym stary czy wujek na weselu o czwartej nad ranem podszedł do zajętej sobą grupki.
- Przepraszam, że przeszkadzam szanownym tu zgromadzonym... - potoczył wzrokiem po grupie, najdłużej spoglądając na lewitującą Tatsu. - Oddam lub wymienię tego pięknego jegomościa... zamachnął energicznie dwoma kartami z wizerunkiem Rintarou.
- Propaganda Demonów:
Autor: Suiren
- Ty! Tak, do ciebie mówię. - Wskazała Yuiego. - Teraz możemy wreszcie dokonać targu. - Z tymi słowami podała mu kartę Goro, odbierając w zamian Sui. Nie powiedziała nic więcej, odwracająć się na pięcie o sto osiemdziesiąt stopni.
Już miała wychodzić, kiedy natrafiła na człowieka ptaka. - O, jaka wielka papuga! Mogę się z tobą wymienić. Mori i jakiśtam Kirej za tego przystojniaka Rintarou.
Przyklepawszy kolejny deal, opuściła bar. ~ zt
Yui: Goro
Kirei: Mori, Kirei
Ja: Sui, Rin
#9b5e64
- Dzięki jasnolica damo – powiedział Tachibana przyjmując kartę Kireia i oddając jej Suiren. To się nazywa dobry biznes. Teraz miał komplet. Schował swoje pięć kart do portfela i mógł teraz na spokojnie się bawić. Mógł także rozdać pozostałe karciochy. I jakby łaska Muzana na niego zjawiała się szczęśliwa okoliczność w postaci Tatsu i Sai.
- Kilka nagrań i zdjęć mam waszych, ale musicie dać sobie buziaka teraz by przypieczętować to przed sędzią pokoju czy jakoś tak. W każdym razie jak nie widziałem to nie liczy się psiapsie – odparł Tachibany z dobrze im znanym uśmiechem. Ten typ już tak miał.
- Poza tym Yonka wisisz mi dychę. Mówiłem, że na siebie lecą – powiedział Shoto i lekko wyciągnął rękę po kasę w stronę swojej dziewczyny, która była jakaś dziwnie nieobecna. Sai zaś postanowiła się ulotnić w stronę kolejnego drinka. Chwila moment. Czy jej cycki właśnie przemówiły? Jednak nim Tachibana zdążył ogarnąć co i jak to świat przysłoniła mu ruda i to dosłownie, gdyż Yonka chyba postanowiła oznaczyć terytorium. W dość krwawy, ale ciekawy sposób.
- Oj ktoś tu chyba jest zazdrosny – powiedział blondyn. Jak takie małe dziabnięcie mogło zrobić na nim wrażenie. Popatał swoje małego krwiopijcę po rudej głowie i dalej uśmiechał się promienie.
- Ej Tatsu spokojnie. Nie dziabnie cię. Nie świruj – powiedział, lecz jego głos stał się o nutę zimniejszy. Tylko on może naśmiewać się z mang Yony. Innym od tego wara bo skończą jako nowe gwiazdy Ratlerka czy innego Pudla.
- Proszę jeden Goro dla ciebie. Ja już mam komplet więc mogę ci ofiarować. Me serce jest wielkie dla was – powiedział Tachibana i dał Tatsu kartę, która była dublem. Sam zaś wziął swoją rudą na parkiet czy jakieś miejsce. Noc w końcu jest młoda.
- Otrzymuję kartę Kireia od Kyoran i oddaję jej Suiren
- Oddaję Tatsu kartę Goro
Jednak późniejsze bezpieczeństwo, wcale nie zagościło na długo. Czuła się lepiej, choć nie wiedziała, czy czasem jej nic nie opętało. Nie pamiętała, czy kiedykolwiek odczuwała pociąg do krwi, ale teraz... Był on niemal namacalny. Chciała więcej, więcej, aż posiliła się na jej najbliższym. Bez wyrzutów sumienia patrzyła słodko w jego oczy. Ciekawe, czy dałby jej dokładkę?
- Zakład? Uhm, dalej jestem głodna, to zaraz? - nie wiedziała, jak to wytłumaczyć, ani jak przy tym całym chaosie miałaby wydobyć dyszkę. Krew dalej szumiała jej w uszach, a ludzie... Byli nią przepełnieni. Jednak, czemu tak na nią patrzono? Nie była straszydłem, którego powinni się bać, a jednak Tatsu broniła się przed nią. Czy anioły zawsze były takie... oporne? Czy gdyby ją ugryzła, to poleciałaby błękitna krew? Naprawdę chciała sprawdzić, ale te już leciały dalej. Uciekały?
- Zabraniasz mi? - objęła się za ramiona swojego pierwszego dawcę, ściszając głos tak, aby tylko ten słyszał. Była przy nim jak bezbronny kociak, choć... Nie wiedziała, jak silne było jej przywiązanie do niego w obliczu, tak upajającej cieczy.
I wtedy w oddali zobaczyła kogoś, kto mógł wyglądać jak koszmar. Doktor Plaga. Pomachała do niego ręką, bo w końcu też była taka straszna. A jeśli połączy się dwa takie fenomeny, wtedy mogli stworzyć horror. O, to była całkiem miła wizja.
Kiedy porywano ją na parkiet podeszła tanecznym krokiem do Kireia i ze szczerym uśmiechem zapytała - Nie chciałbyś podbić halloween? Zabójca i ten, co leczy, brzmi potwornie dobrze - po tych słowach, puściła mu oczko i ruszyła za Dukiem - Shoto, potrzebuję więcej. Ona tak pięknie pulsuje. Woła mnie - przejechała palcem wzdłuż jego żyły na szyi - Proszę? - zrobiła kocie oczka, nie wiedząc, jak długo będzie mogła nad sobą panować.
Efekty zamówionych i wypitych drinków.
Kirei
Ciastkowe szkielety. Kruche, w smaku podobne do piernika, oblane dużą ilością lukru. Po zjedzeniu postać może dowolnie odłączyć od korpusu inne części ciała i sterować nimi na odległość.
Nie możesz odpowiadać w tematach