Za wyzwanie Yony Kagami otrzymał kuksańca prosto w żebra. Bycie zmacaną przez przyjaciółkę nie było dla niej jakimś wielkim problemem, ba, w normalnej sytuacji pewnie i Shoto nie miał by nic przeciwko temu, ale biorąc pod uwagę fakt, że on i Yui za sobą nie przepadali... trochę śliskie zachowanie, panie doktorze.
Chichotała, czując na sobie dłonie Yony. Jednocześnie złapała za nadgarstek Kagamiego, próbując przytrzymać lepkie łapki przynajmniej na chwilę. Może taka triple action mogłaby się jej spodobać, ale komfort przyjaciółki był dla niej ważniejszy. Gdzieś między kolejnym ścisnięciem poczuła, że coś ją uwiera.
Nie miała jednak okazji sprawdzić cóż to takiego, bo znowu, o zgrozo, zostali wylosowani. Czy to była zemsta Yony za te macanki, a może przysługa? Sama się zgodziła na grę, więc teraz musiała znosić te ekshibicjonistyczne zapędy rudego.
Robiła niby zawstydzoną i niezadowoloną minę, odchylając przy tym głowę, żeby Yuichiro miał łatwiejszy dostęp jej dekoltu i szyi. Chciała być sprytna a wyszło jak wyszło. Ze stęsknioną miną przyjęła buziaka, nie ważąc się zrobić nic więcej. I tak jutrzejszego poranka będzie sobie włosy z głowy rwać. A może lepiej od razu po prostu rzucić studia i zniknąć z miasta?
Jej ręce krążyły w okolicy dekoltu, chcąc nieco zasłonić pamiątkę po ustach chłopaka. Znowuż czując uwieranie, bezceremionalnie wsadziła łapkę w stanik i wyciągnęła zeń dwie karty. Spojrzała na Tatsu i Ichitaro. Gdyby tylko były ostrzejsze, mogłaby dokonać pięknej zemsty.
Rzuciła jedną z kart w kierunku anielicy i trafiła, ku zaskoczeniu Carrie. Zwróciła się więc do rudego, że niby nic takiego nie zrobiła.
— Czy ty wstydu nie masz... Co teraz będą o nas mówić... — zagaiła z uśmiechem na ustach. Nie chciała o tym dyskutować teraz (czy też w ogóle), ale nie chciała zwracać na siebie uwagi. I musiała pozbyć się dowodów zbrodni... Wcisnęła więc drugą kartę w dłoń Kagamiego, trzymając ją zdecydowanie dłużej niż powinna. Ups.
Oddanie karty Mori -> Tatsu
Oddanie karty Rintarou -> Yuichiro
Tachibana skończył swoje jedzonko, a nawet poczęstował głodne persony, które tego chciały. Niech znają jego dobre serduszko, a co. Najważniejszą jednak rzeczą podczas gry w butelkę, poza dobrą zabawą i dopierdoleniu znajomym było zapamiętywanie. Odpowiedzi na chamskie pytania, czy tego kto z kim i jak chętnie. Nie było zakazu, że co w butelce to zostaje na butelce, a Shoto miał utkwione zainteresowanie w jednej osobie. Jak ktoś go zapyta kogo by zastrzelił, Kagamiego czy Hitlera to pewnie by bez zająknięcia odparł, że wywaliłby cały magazynek w rudego i jeszcze by dla pewności dobił krzesłem. Nie trawił typa i zwyczajnie z tym się nie krył.
Informacja o prawictwie Rina została zapisana w pamięci fotografa, choć nie było to nic zbytnio szokującego. No może odrobinę patrząc na to jakimi laskami były Kitku i Inu, to aż dziw, że jeszcze chłopaka nie porwały do trójkąta. A może próbowały, tylko ta dupa wołowa nie załapała tego? Cóż, może mu się jeszcze uda. Noc jest młoda, a butelka się dopiero rozkręcała. Strzał w twarz Tatsu był dość mocny. Wiedział ile Yonka ma pary w łapie, więc nie dziwota, że liść kolokwialnie mówiąc siadł. Tachibana aż cicho zagwizdał z uznaniem dla swojej panny. Jednak im dalej w las tym robiło się coraz ciekawiej.
- W ogóle się nie potrafisz bawić Tatsu. Musisz być bardziej elastyczna – powiedział, ale wyłączył kamerkę. Co jak co, ale ciemnowłosa była strasznie mściwa i wiedział, że z pewnością by mu nie odpuściła. Wywalił jednak kopyta, na jakieś biurko, które znalazło się w pobliżu i obserwował z uśmiechem jak Tats kręci tyłkiem. Sam taki pokaz zaliczył i to w wersji premium, więc wiedział, że będzie to dobre.
- Ale więcej biodrami kochanieńka. Pokaż co masz dobrego – dopingował Shōtarō, zachowując się jakby znajdował się na jakiejś sesji. Małe podirytowanie anielicy może tylko podgrzać atmosferę. Poza tym niech się pirat cieszy. Takie widoki pewnie rzadko mu się trafią. Pamięciówka będzie jak nic. Sam Duke Nukem za występ dałby solidną ósemkę. Wyżej nie dostaniesz kochana, gdyż ubrania nie zleciały. Potem poleciało szybko. Tatsu zdobyła kitel Rina, ujawniając seksowny strój pokojówki, a Junko chyba trafiła do siódmego nieba, patrząc po jej minie. Oj tak. Na takie momenty właśnie czekał Tachibana. No to zobaczymy jak się rudy zachowa. Kamerka była ponownie uruchomiona. Miłosne buziaczki Ichiego z Inu zostały zapisane, tak samo jak schadzka w składziku. Trzeba było powiedzieć, że pan pirat miał niezły fart dzisiejszego wieczora.
- Junko oddychaj, bo nam umrzesz. Ale z tego co widzę ma ci kto udzielić pomocy – rzucił Tachibana w dalszym ciągu siedząc w swojej pozycji i uśmiechając się do uroczej parki. Och dzięki ci panie za butelkę.
- Tatsu. Czyżbyś kogoś tu shippowała? Niemożliwe. Uważaj, bo się nam nakręcą i nie będą potrzebować składziku – rzucił Shoto. Junko chyba dzisiejszy wieczór uzna za naprawdę udany. Sam rudy też jakoś szczególnie się nie wzbraniał przed wyzwaniami, a z tego co błękitnooki widział to nawet dodawał od siebie sporo.
- Tylko się nie podniecaj – odparł do niej cicho, wiedząc że może jej ufać. Jun zaś chyba zaraz odleci. Czy coś tam się nie błyszczy na udach u naszej Carrie? W każdym razie ktoś tu się dobrze bawił, zaś nasza kaleka zaliczyła też sesję w schowku. Czyżby choć jeden z nich dzisiaj może zaliczyć?
Po powrocie los w końcu stwierdził, że Tachibana nie może się wiecznie opierdalać. Trzeba było się wziąć do roboty.
- Dawaj wyzwanie chłopie, bo tu usnę – rzucił blondyn. Niech go czymś zaskoczy.
Zadanie było, jakby to ująć, proste. Ot wymiana ciuchów, ale jednak w dalszym ciągu były to damskie fatałaszki. Czy myśleli, że Tachibana się zawstydzi? Proszę was.
- Rin ściągaj fatałaszki. Wybacz, ale sam musisz sobie poradzić. Tak seksowny bym robił to za ciebie nie jesteś – powiedział Shōtarō i wstał, aby zacząć się rozbierać. Najpierw zrzucił szelki z amunicją, które opadły na podłogę. Później lekko wyciągnął koszulkę ze spodni, by te poluzować rozpięciem paska. Osunął je lekko, ale nie zdejmował. Najpierw trzeba było pozbyć się koszulki. Ściągnął ją przez głowę i rzucił w stronę Rina, a następnie dołączyły do niej skórzane rękawiczki i spodnie. Teraz Tachibana stał zadowolony z siebie, praktycznie w samych bokserkach. Okulary postanowił zostawić. Swoje kosztowały. Tak samo jak kamerka. Student nie miał problemów ze swoim ciałem. Był wysportowany, odpowiednio umięśniony. W końcu ćwiczył kickboxing. Poza tym w zdrowym ciele i tak dalej, a dziewczyny lubiły mięśnie. Puścił Yonie oczko i delikatnie napiął biceps. Dziewczyny mogły przez chwilę się ponapawać widokiem jego ciała, nim udało mu się założyć dawny ciuch Inu. Po tym wieczorze to przebranie będzie już chyba do wywalenia.
- Wiecie. To chyba nie do końca mój kolor – rzekł z uśmiechem, a następnie zakręcił butelkę. I proszę bardzo na kogo to wypadło. Kitka nasza kochana.
- Prawda czy wyzwanie milady? – rzuciła blondwłosa pokojówka, a kiedy otrzymał odpowiedź to uśmiechnął się szeroko. W międzyczasie Jun rzucała kartami do Tatsu. Całkiem niezły skill.
- Proszę o nie rzucanie niczego, bo zaraz zaczynamy – rzekł chłopak, a następnie opuścił okulary i pochylił się w stronę Kitsune. Tylko nie patrzcie w dekolt zboczuchy.
- No dobrze Kitku kochana. Na początek wyciągnij Rina na środek, a potem spróbuj, go podniecić alias postaw maszt Rina do pionu. Na koniec zaś pozwól mu zrobić sobie malinkę na szyi. I bez ściemniania. Wszystko będziemy widzieć. Tak więc powodzenia i miłej zabawy Rin – wydał wyrok Shōtarō. Niech i prawiczek ma coś z życia. Dali mu broń, to z niej skorzystał i naprawdę mógł wybrać też gorsze wyzwanie, więc niech się nie denerwują. Poza tym wiedział, że Rin może długo nie pociągnąć, ale może być to naprawdę zabawny widok. A przecież ostatecznie chodzi o zabawę, czyż nie?
- Wiesz jaką mam słabość do idealnych shipów. - zaśmiała się delikatnie w odpowiedzi na słowa Shotaro. Wpatrując się przez ułamek sekundy z drobnym triumfem na zaistniałą scenę mówiąc w myślach.
"Be shit, die shit."
Czuła się trochę źle, świadoma, że jej najlepsza przyjaciółka Yona zdradziła ją dwukrotnie. Wpierw publicznie pieszcząc jej piersi i potem wymyślając tak haniebne wyzwanie. Choć szybko zdała sobie sprawę, że ten żal jest pewną pewnym wyrazem podziwu. Jej ciało dawno poddało się rozkoszy. Jednak umysł, dalej otwarcie się mu przeciwstawiał.
Gdy przyjemność Junko się skończyła, była gotowa zacząć bić jej brawo, gdyby nie zabójczy przedmiot, jaki wbił się centralnie w sam środek jej biustu. Z uśmiechem na ustach chciała odrzucić jej inny pakunek, gdyby nie Shotaro, który zaczął narzekać na latające przedmioty. Biedaczek, miał pewnie traumę po ostatnim.
Podniosła się z miejsca, okrążając kółeczko zastając Junko i Yuiego trzymającego się za ręce:
- Jak chcecie dokończyć co zaczęliście, nikt was w tym nie zatrzyma. - powiedziała szeptem dyskretnie podając zza pleców Junko niebieskie majteczki, których na pewno potrzebuje, by odzyskać namiastkę honoru, którego iluzje kiedyś posiadała. Z zawiniętą wokół niej wizytówką prawnika, który był dobrym znajomym jej ojca. I specjalizował się w sprawach kobiet. Na odwrocie zaś, zapisała czarnym długopisem:
T.
- Jeśli skończyłeś się zabawiać, dopełnijmy w końcu naszej wymiany.
To mówiąc oddała mu swoją kartę Kireia, przyjmując w zamian kartę Suiren. Wracając czym prędzej, by obserwować z uśmiechem i skrytym podziwem striptiz Shoto.
Oddanie niebieskich majtek Junko
Wymiana z Yuichiro: Tatsu oddaje Kireia dostając w zamian Suiren.
Kitku kochana
Uniosła zmęczone oczka na Shotaro.
- Obecna - odparła przeciagając się niczym typowe zaspane kocie. Miała straszną ochotę go przytulić, bo nazwał ją kitką co było tak kochane i urocze. Więc jak przystało na prawdziwą damę i mistrzynię samokontroli podpełzła do Shotaro uwieszając się na jego ramieniu i tuląc jego bicka do siebie. Typowa nieszkodliwa przylepa. Gdyby przypadkiem Yonka była zazdrosna Kitsune była gotowa przytulić także i ją, żeby nie było jej smutno.
Dopiero po chwili dotarło do niej, że grają w butelkę i że wybrała wyzwanie.
UH.
Szybkim ruchem podniosła się w górę i stanęła na środku. Założyła ręce na biodrach, zmrużyła ślepia i zmarszczyła brwi. Stanęła tuż przed Rinem.
- Rinaruru do tablicy! Wstawaj natychmiast chyba, że chcesz oblać przedmiot! Poskarżę rektorowi! - Wrzasnęła piskliwym głosem naśladując starą purkawę, która często przychodziła na zastępstwa i uczyła w tej sali lekcyjnej. Nawet powołała się na samego diabła. Oczywiście gdyby to nie podziałało zamierzała siłą własnych mięśni rąk, a raczej ich brakiem, unieść Rina do pozycji stojącej. JAKOŚ. Nie zamierzała zmarnować szansy na malinkę. Nie było opcji.
Kiedy stał podeszła do niego bliżej całkiem z siebie zadowolona. Chwyciła go za ubranie i pociągnęła lekko w dół. Jej oddech omiótł jego ucho, kiedy wyszeptała kilka kolejnych słów.
Co mu powiedziała?
Chwyciła go za ręce i trzymała lekko. Nie spuszczając z niego wzroku odsunęła się na krok. Nie za blisko nie za daleko. Chociaż dzieliła ich niewielka przestrzeń wydawała się wręcz paląca. Pociągnęła jego dłonie kładąc je sobie na rozgrzanych policzkach. Następnie położyła na nich swoje i zaczęła powoli kierować jego dłońmi w dół. Najpierw na łabędzią szyję, potem na zgrabne ramiona. Nie zatrzymywała się ani na chwilę, jednak jej ruchy były powolne. Nie spieszyła się. Cały czas blokowała z nim spojrzenie, jak gdyby wcale nie znajdowali się na środku sali lekcyjnej. Dla niej reszta nie istniała. Liczył się tylko chłopak o lśniących, czarnych włosach i jego gorące dłonie. Prowadziła je umiejętnie coraz niżej, na dekolt, na ładne kobiece kształty. Sama nie wiedziała, w którym momencie przygryzła dolną wargę. Nie zatrzymywała się jednak błądząc jego dłońmi po swoim brzuchu w idealnie dopasowanym kocim kostiumie. W końcu poprowadziła je na swoje biodra zaciskając lekko jego palce. Potem powędrowała nimi na dół swoich pleców i niżej na kolejne miękkie rejony. Tam ponownie zacisnęła jego palce po raz ostatni tym samym dając mu do zrozumienia, że zamierza puścić jego dłonie. A dalszą wędrówkę będzie musiał odbyć już sam.
@Tachibana Shōtarō @Rintarou
I kiedy już myślał, że odetchnie, okazało się, że ma na nowo walczyć o oddech. Znieruchomiał, tępo wpatrując się w Kitsune, która już podnosiła się z miejsca i przemierzała dzielącą ich odległość. Wydawało mu się, że w tym momencie zabrakło mu języka w gębie. I tak naprawdę się stało. Spoglądnął katem oka na Ichiego. Jego minuty były policzone, mógł zrobić więc tylko jedno. Ze wzrokiem spoczywającym na przyjacielu, mówiącym: „zaopiekuj się nimi, to ostatnie nasze spotkanie”, położył na jego kolanach cztery karty. Gapił się na niego, jakby co najmniej zbliżenie z Kitsune miało wystrzelić go na inną planetę, w inną czasoprzestrzeń.
Kiedy stanęła przed chłopakiem, wpatrywał się na nią totalnie spięty, w końcu wspomnienia podpowiadały mu, że dzisiejszej nocy włóczyli się wspólnie po korytarzach szkoły. Nawet nie wiedział, kiedy jego ciało uniosło się, a on mrugnął w odpowiedzi na szept wędrujący w kierunku ucha, a następnie drugi raz — w odpowiedzi na pochwycenie jego dłoni i przytknięcie ich do rozgrzanego kobiecego ciała. W tamtym momencie jego umysł już płonął i brakowało kogoś, kto zdołałby ogacić ten pożar. Kitsune jedynie go wzniecała.
Palce Rintarou zacisnęły się na dolnej partii jej ciała, gdy tak odważnie przytknęła go do siebie. Nie potrafił już ukryć zagubienia. Jego uszy płonęły czerwienią, tak samo, jak kark, choć cieszył się, że ciemność mogła to w jakiś sposób zatuszować.
Niespodziewanie przybliżył się w stronę jej szyi, czając buchający od niej żar. Omiótł oddechem skrawek naskórka, pomagając jej odchylić głowę, a potem wpił się we fragment skóry, pogryzając ją i zasysając tkankę, do momentu powstania krwistej podłużnej malinki.
Kiedy się odsuną i ją puścił, odchrząkał. Odwróci wzrok, jakby nic się nie wydarzyło, choć serce dudniło mu nerwowo w piersi. Podrapał się po karku, czując, że robi to zdecydowanie zbyt mocno. Wyciągnął w jej stronę kartę i nie mając odwagi spojrzeć w jej oczy, a co dopiero się odezwać, wsunął ją za jej dekolt.
—> oddanie karty Goro, Sui, Kireia i Mori dla Ichitaro
—> oddanie karty Rintarou dla Kitsune
- "Dramat Rintarou" - Matsumoto Takashi 2k22:
[...]Niewyobrażalne cierpienie.
Cierpienie Rina, to nauka z której wszyscy możemy się uczyć. Błędy, których możemy już nie popełniać, błędy, które już się nigdy nie powtórzą.
I to dzięki niemu.
Jego historii, jego cierpienie będzie dla nas inspiracją, latarnią morską na morzu ciemności
Każdy rozumie ból Rina i nikt nie będzie miał do niego żalu, gdy rzuci swoje cierpienie i gniew na innych.
By szukać ulżenia w swoim smutnym ale jak bardzo smutnym losie.
Jego silne ramiona, ćwiczył je przez wiele lat tylko po to aby uściskac Ichi, uścisnąć mu dłoń aby pogratulować. Jednak teraz? Teraz już nie może tego zrobić, jego siła będzie jedynie smutnym przypomnieniem o złych decyzjach na trybunach, tam, gdzie wszystko się zmieniło.
Jego krzyk od zawsze będzie przeszywać nasze dusze, smutek, który zdawał się mrozić najcieplejsze wspomnienia o najbliższych sługach, dobrych sługach.
Cierpienie Rina jest historią jakiej nie można zaprzeczyć, tu nie ma miejsca na fikcje, nie ma miejsca na fanów - Tylko przekaz i to co z niego wyciągniemy.
Dziękuje, mam nadzieje, że to pozwoli więcej demonom ujrzeć czym powinien być dla nich sługa.
Wszystko dzięki Rinowi i jego zbiorowi doświadczeń.
I pamiętniku Ichitaro, gdzie opisywał jak bardzo tęskni nad Rinem, jak bardzo pragnie ułamka jego uwagi oraz doceniania, jednego miłego słowa na dobranoc, snu, który mógł być rzeczywistością.
It's hard to establish much of a rapport there.
Pochwaliła się niebieskimi majtasami rudemu, nie wiedząc dlaczego anielica postanowiła podzielić się z nią tą częścią garderoby. Przeczytawszy tył wizytówki, który spadł jej na kolana przy rozplątywaniu podarunku, uwiesiła wzrok na bruntece aktualnie zaaferowanej striptizem Shotaro (w myślach cofnęła komentarz o niedopompowanym). Może Tatsu nie była taka zła jak jej się wydawało? Wyrzuty sumienia z pewnością pojawią się jutrzejszego poranka, ale obwiniać będzie tylko i wyłączenie siebie. Niemniej jednak była pozytywnie zaskoczona siostrzanym gestem anielicy. Podstępów nawet nie próbowała się doczekiwać. Musiała koniecznie powiedzieć o tym Yonie!
— Zaraz wracam! — rzuciła do Yuichiro, zostawiając na jego usta soczystego całusa i szybko podbiegła do przyjaciółki.
— Błagam, możesz mnie jutro zabić. Daj mi się nacieszyć dzisiejszym wieczorem. — jak bardzo zdesperowana byłaś, Junko? — Kurde, Shoto zawsze tak wyglądał? Zaczynam rozumieć twój wybór. — pokiwała głową z aprobatą, kiedy blondas zarzucał na siebie maido wdzianko. — Nieważne. Nie uwierzysz co właśnie dostałam od Tatsu. — pokazała jej wizytówkę. — Jestem w szoku. Moja wewnętrzna feministka mówi mi "a nie mówiłam?". Tatsu jednak nie jest aż takim potworem! Solidarność jajników is a thing. — ledwo łapała oddechy między słowami. Wtem dojrzała zestaw kart, trochę podobnych do tych, których użyła do zaatakowania czarnowłosej, a oddała dowody Kagamiemu. — A co to?
I teraz w końcu mogła sama się nacieszyć. Patrzenie, jak chłopak pozbawia się części garderoby, jedna po drugiej było dziwnie hipnotyzujące. Śledziła każdy ruch z tajemniczym uśmieszkiem, powstrzymując - o zgrozo - wyobraźnię, która mogłaby zacząć szaleć. Jeszcze, gdy tak się wgapiała, to oczywiście musiał ponapinać mięśnie, spojrzeć na nią, no nie mogła, musiała zagwizdać.
I wtedy z tego wszystkiego została wyrwana. Zupełnie, jakby ktoś ją oblał lodowatą wodą. Wzdrygnęła się, podskoczyła, a na ziemię upadł wpół otwarty plecak. Część jej kart się rozsypała i chcąc nie chcąc, ale musiała je pozbierać. Zaczęła je z powrotem wkładać, kątem oka zerkając, kogo tutaj przywiało.
- Jun, zawału kiedyś dostanę - wymamrotała cichym głosem, wkładając cukierkowe obrazki, kilka łakoci, przyborów i właśnie wtedy zabierała się powoli do wizerunków - Przecież nic nie mówię. Nawet pomogłam. Halloween jest, żeby się bawić, alkohol do zdobycia odwagi, a jutro możesz nad tym płakać przy lodach i maratonie. W skrócie... droga wolna - rzuciła uspokajająco, kończąc krótki wywód i po chwili wolną dłonią poklepała przyjaciółkę po ramieniu. Nie zamierzała jej ograniczać, zwłaszcza jeśli czerpała z tego radość. Poza tym Yuichiro miał własny rozum i skoro takie rzeczy były okej, niech się cieszą sobą. Chwała frywolności i tak dalej.
- Och tak, Shoto był ciachem już dawno temu... Znaczy się... Znamy się od dawna, mniejsza - lekko rumiana, zakryła z zażenowania usta, bo nie chciała teraz tego poruszać, gdy tyle osób było dokoła. Jeszcze Tachibana coś podłapie i potem będzie jej to wytykał.
Z zainteresowaniem zwróciła oczy w stronę wizytówki i była pod wrażeniem. Kto by się spodziewał, że była do tego zdolna... Czyżby, ktoś miał miękkie serduszko? - Lucky you, to pewnie przez Twój wdzięk i naturalną słodycz - puściła jej oczko i roześmiała się, w porę udając, że to tylko kaszel. Taki no wiecie, dziwny, głośny... Nieważne.
- Mówisz o tym? - złapała za jeden z duplikatów z podobizną Goro - Samorządowa zabawa. Zbierz pięć różnych wizerunków i dostaniesz nagrodę. Jedynie mam tą, jako powtórkę. Jeśli Ci brakuje, to z chęcią oddam, w końcu co to za impreza, z której nie wychodzisz zwycięsko, prawda? - wysunęła dłoń z kartą w stronę Junko, po czym przytuliła dziewczynę i ucałowała ją słodko - Teraz Jun jest moja! - powiedziała radośnie i opuściła swobodnie głowę na ramię psiapsi. No teraz to jej nie odda.
Oddanie karty Goro Junko
- Jasne, trzymaj tą Suiren. - Sięgnąłem do kieszeni i podałem kartę anielicy. Reszta bardzo dobrze się bawiła, a ja w sumie mógłbym już zabrać Junko i pójść do niej albo do mnie. Nagle gdzieś pognała, ale zostawiła mi soczystego buziaka, którego nie chciałem przerywać, ale nie miałem już tak dużej mocy sprawczej, bo zadanie dobiegło końca. Przyglądałem się, w jakim celu tam poszła i dość szybko połączyłem kropki. Więc potrzebował kart, ale przed chwilą jedną rzuciła, drugą mi wręczyła, raczej w staniku nie miała ich więcej. Wstałem i podszedłem do ściskających się dziewczyn, nie zamierzałem im przeszkadzać.
- Będziesz jeszcze potrzebować tej czwórki, jak mniemam. - Z uśmiechem na ustach, wyciągnąłem w jej stronę cztery karty i wręczyłem, jeżeli tylko jej chciała.
Mori, Suiren, Kirei, Rintarou --> Junko.
albo ją przed sobą stworzę
Nie możesz odpowiadać w tematach