W tym temacie głównym wątkiem fabuł jest przywoływanie duchów - z różnymi efektami.
⠀— To jest absolutnie popierdolony pomysł! — krzyczała, idąc za chłopakami i wymachując rękoma w powietrzu. — Czy kiedykolwiek słyszeliście, aby przyzywanie duchów się powiodło i komukolwiek przyniosło coś dobrego? Nie? Bo ja też nie!
⠀W rzeczywistości Kyōran bała się takich miejsc jak szkolna piwnica. Jakieś tysiącletnie grobowce? Potrzymaj mi piwo! Ale szkolna piwnica wydawała się być ucieleśnieniem jej koszmarów. Przytuliła się do ramienia Suny, niemalże wdrapując na niego, kiedy tylko wiatr zahuczał po korytarzach.
⠀— Czy my NAPRAWDĘ musimy tu być? — jęknęła, montując się na plecach chłopaka i utrzymując go wszystkimi kończynami. W tym kłującym biustem. — Pierdolę taką robotę. Tyle grobowców na świecie, a wy wolicie urbex ze zmarłymi. Wiecie, co jest świetne w badaniu grobowców? ŻE NIKT TAM, KURWA, NIE ŻYJE.
⠀Wypity jeszcze przed przyjściem do halloweenowego miasteczka alkohol zaczął się uaktywniać w ciele młodej Lary Croft.
⠀Ale kiedy już została "dowieziona" na miejsce, gwałtownie podniosła głowę do tej pory przytuloną do Suny.
⠀— Hej! Hej, hej, hej, hej! — zawołała, zeskakując z pizzy, jakby natchniona. — Wybaczę wam ten pomysł pod jednym warunkiem... przyzwiecie mi Guan Yu? — podskoczyła kilka razy w miejscu, wymachując rękoma niczym wielka ćma. — Bo... rozumiem, że wiecie, co robić? Tylko pamiętajcie: Guan Yu, a nie Krwawa Mary czy ktoś taki. Morderczy ślimak goniący mnie przez resztę życia też nie wchodzi w grę.
For you to come along with me
Come, follow me, i'm begging you, please
"I'll follow you down"
Szatniom nie sposób było odmówić klimatu. Zatęchłe powietrze, prawdziwe pajęczyny w rogach i podejrzane dźwięki dobiegające z rur albo zaświatów. Idealne miejsce do przywoływania duchów. Teraz tylko przygotować ekipę i miejsce do rytuałów, bo to co ogarnął samorząd to tabliczka ouija z taniej sklejki i kilka świec z parafiny. Amatorszczyzna totalna na którą Kirei smętnie pokręcił głową. Na szczęście zabrał swój ekwipunek. Ale najpierw zachcianki ichniej Lary Croft. O tyle lepszej, że istniejącej.
— A kim był ten Guan? Jakiś azjatycki zbrodniarz wojenny? — zapytał sięgając w pamięci do historii Azji, która szczerze mówiąc go nie interesowała. Zbyt wiele trudnych imion i nazw, do tego zamieszanie z epokami, dynastiami i źródłami. Bliżej mu było do Rzymu, Grecji czy Egiptu, niż Kambodży czy państwa środka.
— Także ten, krótkie BHP. Nie wychodzimy poza krąg, nie gasimy świec i nie dajemy się sprowokować. To my tu zadajemy pytania. Wszystko jasne? — po czym przykucnął wyciągając z licznych kieszeni kolejne woreczki, świeczki i inne cuda. Wyglądało to jak zmieszanie zestawów początkującego alchemika, wiedźmy i egzorcysty.
— Także ten, na początek kręgi i runy ochronne. Potem krąg do przywołania i kilka dodatkowych pułapek na wypadek jakby się nam trafił jakiś bardziej uparty dziad. I spokojnie, ja też nie chcę ich spotykać. — to co czytał do tej pory o Krwawej Mary wybiło mu z głowy próby przywoływania jej.
Zakreślił kilka znaków symbolizujących żywioły, kierunki świata i słowa oznaczające moc i życie, a potem pokazał swoim padawanom kolejność, w jakiej mają je kreślić. Na amulety, świece i sól jeszcze przyjdzie kolej.
- Spoiler:
- Jeśli chcecie, możemy rzucać kostką na to, jak dobrze sobie ogarniemy miejsce i czy nam duchy nie uciekną albo nas nie opętają xD
Proponuję k10, po rzucie od każdego z nas i sumujemy. Im wyżej, tym lepiej.
- Propaganda Demonów:
Autor: Suiren
⠀⠀⠀⠀Z Kyoran uwieszoną na boku poruszał się w tak szybko, że niewiele brakowało, aby zaczął się cofać. Trójkątne rekwizyty wbijały się w jego ananasa i szynkę.
⠀⠀⠀⠀— Ustalmy fakty. Duchy nie istnieją — przypomniał pocieszająco kobiecie. — Jeżeli już mamy się czegoś bać, to raczej tego co żyje i być może czai się na nas za rogiem piwnicy. — Echo kroków odbijało się po klatce schodowej, gdy Suna parł uśmiechnięty w kierunku niebezpieczeństwa. Jeżeli na dole byli już jacyś studenci, to widok napierającego na nich wielkiego trójkątna hawajskiej powinien zadziałać równie mocno, co objawienie duchów.
⠀⠀⠀⠀Najwyraźniej byli jednak pierwsi.
⠀⠀⠀⠀Kirei zabrał się do roboty, ale Suna zajęty był w tym czasie odkrywaniem napisów na paskudnych ścianach piwnicy. Kilka z nich wyglądało tak, jakby napisał je jakiś niespełniony student, grubo po czterdziestce. Dopiero gdy kopnął kredę pozostawioną na podłodze przez dziobatego przebierańca, wrócił myślami na ziemię.
⠀⠀⠀⠀Złapał pozostawiony bez opieki przedmiot i zaczął kreślić na podłodze piwnicy coś, co przypominało raczej kota w wersji anime, niżeli symbole tworzące krąg przywoławczy.
⠀⠀⠀⠀— No więc kiedy wezwiemy już mojego chomika... — zaczął, ignorując ich wypowiedzi — ... chciałbym go zapytać, czy ma mi za złe, że nazwałem go Sasuke. No ale to była piąta klasa, a na Jetixie leciał akurat Naruto... w każdym razie po 50 odcinku przestało mi się podobać to imię.
I'd rather sleep #615743
Instead of being sixteen and burning up a bible
Feeling super, super, super suicidal
⠀— Jesteś bardzo pewny siebie jak na to, że zaraz będziesz jedne przyzywał — sapnęła do Suny, a następnie zwróciła się do tego drugiego: — Guan Yu był chińskim dowódcą, a po śmierci uznali go za boga — zaczęła wyjaśniać, próbując wyłonić się zza krawędzi ciasta od pizzowego przebrania. Zanim kontynuowała, próbowała zagiąć część stroju, aby móc popatrzeć na Kireia nie schodząc z chłopaka, jednak w którymś momencie wspomniany róg wymsknął jej się z rąk i strzelił ją w pysk. — Możemy więc uznać, że jak coś to nie wiedział o żadnych zbrodniach. A może nam teraz powie, jak się go ładnie poprosi? W ogóle to był taki ultra daddy, nie wiem, czy grałeś w Smite, ale jeżeli on tak wyglądał... i miał taką dzidę... — urwała na chwilę, uświadamiając sobie, że może za bardzo się rozkręcała w obecności swojego """""partnera""""". — No ale nie aż taki jak ty, przecież! — zakrzyknęła, klepiąc Pizzunę po głowie.
⠀Wysłuchała instrukcji "doktora" i energicznie pokiwała głową. Pomysł z przyzywaniem duchów dalej jej się średnio podobał, ale skoro były szanse na przyzwanie wspomnianego Chińczyka...
⠀Z początku starała się wykonać wszystko tak, jak instruował ją "obeznany w temacie", jednak w którymś momencie jej niewprawiona ręka zaczęła robić problemy, krzywiąc kolejne linie.
⠀— Jesteś pewien, że nie powinien się tym zająć jakiś specjalista? — zakrzyknęła jeszcze do Kireia i już chciała kontynuować, kiedy dotarły do niej słowa Suny. Uesugi niebezpiecznie nadęła policzki, zaciskając ręce w pięści.
⠀Naprawdę wolał nadać priorytet futrzakowi, zamiast jej idolowi?!
⠀— Kirei!! — wrzasnęła, tupiąc nogą w miejscu, a kiedy ten do niej podszedł, ręką pokazała mu, aby ustawił się w pozycji klęku podpartego. Potem sama cofnęła się o parę kroków, wzięła rozbieg i odbiła od jego pleców, niczym zapaśnik WWA lecąc (z wypiętymi trójkątnymi piersiami) na Sunę.
⠀Z tym, że te nie były dosłownie z tektury, bo pod sobą miały plastikowe figury geometryczne, z których korzystały dzieci w szkołach, toteż kiedy jak wspomniany zapaśnik wylądowała na nim, mógł je poczuć na swoich plecach (ale starała się nie wbijać "klamotami" za bardzo). Chwilę potem zaczęła tarzać się z nim po podłodze w celu odebrania kredy.
⠀A ta wtedy wymsknęła jej się z ręki i wleciała w środek rysowanego kręgu.
⠀Ups?
suma rzutów: 11/30
"I'll follow you down"
⠀⠀⠀ — To może najpierw chomik, potem postać z pseudo lola? — a na koniec on wezwie kogoś, tylko jeszcze nie był pewien kogo chce ściągnąć do tej lekko zatęchłej piwnicy. — Spokojnie, oglądałem Constatine, co by mogło pójść nie tak? — zapytał Kyo kłapiąc na nią dziobem. Znał ten film na pamięć. Podobnie jak Shreka, ale ten drugi mu się w tej chwili raczej nie przyda.
⠀⠀⠀ Zgodnie z prośba Lary Croft ustawił się jako trampolina i niemalże zafascynowany obserwował, jak dziewczyna frunie dobre dwa metry zanim wylądowała z hukiem na Sunie. Na szczęście grube ciasto i naszyte dodatki zamortyzowały uderzenie. Szkoda tylko, że nie zatrzymały kredy wpadającej w sam środek kręgu.
⠀⠀⠀ Przez chwilę nic się nie działo, ale kiedy już miał westchnąć z rozczarowania i ulgi - kreda zabłysnęła jaśniej, zmieniając się w zielonkawy obłok który uformował kształt chomika. Ale nie do końca.
- Spoiler:
⠀⠀⠀ Astralny twór patrzył przez chwilę na nich swoimi oczkami, poruszył nerwowo nosem a potem z głośnym piskiem ruszył w stronę Suny.
⠀⠀⠀ — Fascynujące... — wyszeptał, obserwując dalszy rozwój wydarzeń. Czy popkultura odcisnęła piętno na tej niewielkiej duszy? Czy może to Hawajska nadając mu takie imię rzuciła klątwę na biedne zwierzę? A tak poza tym to się bał. Tak konkretnie.
- Propaganda Demonów:
Autor: Suiren
⠀⠀⠀⠀— SASUKE!!! — wykrzyczał Suna, łapiąc za ramiona Kyoran, która nieco wcześniej powaliła go jak zawodowy zapaśnik. Z perspektywy podłogi było jednak dużo łatwiej przyjrzeć się jaśniejącej sylwetce chomika, który całkowicie zjednoczył się ze swoim imieniem. Hawajska pisnęła i wyciągnęła ręce w kierunku chomika.
⠀⠀⠀⠀Chomika, który z niebywałą radością (i czymś niepokojącym w spojrzeniu), wślizgnął się do nogawki, a potem zniknął w odmętach wielkiego trójkąta pizzy. Suna wstał nagle i wyprostował się jak rażony prądem.
⠀⠀⠀⠀— O nie. On się wspina. O NIE. KYORAN RATUNKU — jęknął, zmienionym głosem, podskakując nagle z nogi na nogę po całej piwnicy. Dziwnemu tańcowi towarzyszyły cieniutkie piski dobywające się ze stroju Suny. — SZYBKO. PRZYZWIJCIE COŚ INNEGO. SASUKE mi chyba jednak nie wybaczył!
I'd rather sleep #615743
Instead of being sixteen and burning up a bible
Feeling super, super, super suicidal
Piwnice ciągnęły się pod jednym z budynków na kampusie, przez całą jego długość. Posiadały dwa wyjścia (o ile nie liczyć okien, którymi śmiałkowie wychodzili czasami dla zabawy), zachodnie i wschodnie. Od głównego korytarza odchodziło wiele drzwi - sporo prowadziło do szatni, a inne do nieużywanych już sal lekcyjnych przekształconych na zagracone magazyny. W pewnym momencie imprezy Halloweenowej pierwszoroczni grali tu w chowanego. Podczas zabawy jedna z osób zgubiła swoją kartę czekoladowej żaby. Podobno nadal gdzieś tutaj leży.
Chętni powinni przeszukać przynajmniej trzy sale i opisać ich wystrój. Być może dzięki temu odnajdą to, co ich ciekawi. Karta jest tylko jednak, więc kto pierwszy, ten lepszy.
*Kirei znalazł już jedną kartę, dlatego pozostaje poza zabawą.
Wstała, otrzepała ubranie i podeszła do okna. Na próżno próbowała się przez nie wydostać, najwyraźniej przytyła ostatnio parę kilogramów. Albo to przez ten felerny kostium! Fuknęła, odwracając się na pięcie i z niezadowoleniem przesunęła wzrokiem po sali, w której się znalazła. Pusta tablica, rozrzucona po podłodze kreda, kilkanaście ławek. Nic specjalnego, nawet nie była w stanie stwierdzić, jaki przedmiot był tutaj najczęściej wykładany. Z figlarnym uśmiechem pochwyciła kredę, namalowała na tablicy podobiznę Rintoro i wyszła z sali, rozpoczynając samotną podróż w poszukiwaniu wyjścia.
Wyciągając telefon i oświetlając korytarz latarką w telefonie, parła naprzód, wbijając przez każde drzwi, otwarte czy też zamknięte (te drugie otwierała siłą, jeżeli stawiały jakikolwiek opór). Miała nadzieję, że kiedyś wydostanie się z porzuconego w piwnicach labiryntu. Do co ciekawszych pomieszczeń oczywiście wchodziła, tak też znalazła się w opuszczonym laboratorium. Ewidentnie chemicznym. Z niezdrową fascynacją lawirowała między regałami i długimi ławami, przyglądając się buteleczkom i fiolkom, zwłaszcza tym, w których pozostawiono zawartość. Z trudem powstrzymała chęć przelania znalezionych płynów do jednego, większego słoika… Robiąc jeszcze jedną rundkę po laboratorium, opuściła je.
Inną salą, w której spędziła nieco więcej czasu był magazyn pełen dziwacznych rekwizytów powiązanych z innymi świętami. Inu ochoczo szperała w pudłach, znajdując coraz to dziwniejsze przedmioty. Opaska z króliczymi uszkami i pompon na gumce imitujący ogonek szybko stały się częścią jej smętnego stroju, którego na pewno sama nie przygotowała. Miała być przecież pokojówką w mini… Ah, nieważne! Zajrzała do jeszcze kilku kartonów, nim i to miejsce pozostawiła za sobą.
Raz, jeden pechowy raz zatrzasnęła się w ciasnym schowku i walczyła z miotłami. Upuściła nawet komórkę, tracąc jedyne źródło światła. Trudno powiedzieć jak długo tam siedziała, aż wymacała zgubę, na nowo rozpalając promyk nadziei aka latarkę. Kucając, upewniła się że niczego więcej nie zgubiła, podniosła się i całym ciałem przywaliła w ciężkie drzwi. To właśnie wtedy uświadomiła sobie, że ma do czynienia z drzwiami przesuwnymi. Złapała za rączkę, wrota lekko się otworzyły, a Inu i zgraja mioteł wypadły z pokoiku. Zaklęła. Albo podziemia były monstrualne, albo krążyła w kółko.
#9b5e64
⠀RATUNKU
⠀Dopiero to hasło sprawiło, że Kyōran myślami wróciła na ziemię, zamiast zastanawiać się, w jakiej wersji ujrzy swojego idola, jeżeli podczas przyzywania go także coś spierdolą.
⠀— Kirei, zrób coś! Pomóż mu! — złapała mężczyznę za fraki i potrząsnęła nim, jednocześnie piszcząc i chwilę potem podskakując w miejscu niczym Sim podczas pożaru. Sama chyba za bardzo się bała podchodzić bliżej agresywnego ducha. Popatrzyła na ich "zaklęty krąg" i energicznie przesunęła plastikowym pistoletem po podłodze, wypychając kredę ze środka.
⠀Ale teraz za to została w kółku jej zabawka.
⠀Ups x2?
suma rzutów: 11+? / 30
For you to come along with me
Come, follow me, i'm begging you, please
"I'll follow you down"
Dla Inu przypadkowe odwiedziny w piwnicy okazały się być szczęśliwe. Zwykle studenci unikali ciemnych, brudnych sali, ale ona odważyła się zabłądzić. Teraz nie było już tutaj pierwszaków, którzy bawili się zaraz po zmroku w chowanego (strasząc się przy tym dla ulepszenia zabawy), dlatego poza dochodzącymi z oddali głosami, kobieta nie słyszała niczego więcej. Sama obijała się po salach tak długo, aż wreszcie jej oczom ukazała się mała, leżąca pod jedną z mioteł złota karta czekoladowych żab, którą ktoś musiał tutaj zgubić.
--> Inu otrzymuje kartę.
KONIEC
Nie była w stanie określić, jak długo błądziła w poszukiwaniu wyjścia z piwnic. W tym stanie czas płynął zupełnie inaczej, i chociaż ściany nie falowały już w tak szaleńczym tempie jak na początku imprezy, otoczenie wciąż lekko wirowało.
Uzbrojona w miotłę, opaskę z króliczymi uszami i pompon imitujący ogon, w końcu opuściła podziemia.
[zt]
#9b5e64
⠀— No i po problemie. — odpowiedział drżącym jeszcze głosem. ⠀— To teraz poprawimy znaki i odprawimy rytuał jak trzeba... — dodał, odwracając się w kierunku Kyo i zamilkł nagle, wpatrując się w środek kręgu. Plastikowa spluwa leżała sobie w centrum, jak biżuteria czy rzeźba na wystawie.
⠀— Coś Ty?! — zrobił krok do przodu, rozdarty między rzuceniem się na Kyo, a pistolet w zaklętym kręgu. Zatrzymał się i obserwował ezoteryczny spektakl. Broń wzbiła się nagle w powietrze i wirując coraz szybciej zaczęła zmieniać swój kształt. Rosła i wypluwała kłęby dymu, a Kirei miał wrażenie, że w piwnicy nagle zrobiło się bardzo duszno.
Rzut +3
- Propaganda Demonów:
Autor: Suiren
⠀⠀⠀⠀— Trafiłeś małego — jęknął Suna, spoglądając w dół, w miejscu gdzie zwisała smutno wyszywana szynka, a gdzie jeszcze chwilę temu buszował Sasuke. Hawajska westchnął. — Nie tak to sobie wyobrażałem.
⠀⠀⠀⠀Pożegnanie z ukochanym zwierzątkiem po raz kolejny okazało się niewystarczające. A na kolejną taką okazję przyjdzie mu czekać cały rok. Tylko się naskakał, a nic z tego nie miał. Od całego tego wysiłku zaschło mi w ustach.
⠀⠀⠀⠀— Kyo, skoczyłabyś po coś do picia? Wiesz... poszedłbym sam, ale w tym tempie... — wyjaśnił przepraszająco. Hawajska zbliżała się do niej w tempie nieprędkim. Suna wyciągnął dłoń, która wcześniej zniknęła w jego kieszeni. Kilka drobniaków i jakieś halloweenowe słodycze.
⠀⠀⠀⠀Gdyby poszedł sam, nigdy nie skończyliby kolejnych rytuałów, a siła kręgu przyzywała ku nim zupełnie nowego ducha. Wpierw Suna nie zorientował się, dlaczego jego cień tak masywnie się rozrósł. Nie chodziło nawet o to, że nadal miał kształt trójkąta, ale wyrósł przynajmniej na dwa metry, a barki miał szerokie jak szafa. Z rozdziawioną paszczą obserwował swój cień i dopiero wtedy przyszło mu na myśl, aby się odwrócił.
⠀⠀⠀⠀Powoli, drobnymi kroczkami zaczął zataczać kółeczko, tylko po to, aby odkryć, że wcale nie chciał widzieć potężnego, zielonkawego ducha starożytnego wojownika o brodzie sięgającej niemalże ziemi. Tylko jedna rzecz nie pasowała... zamiast majestatycznej, pasującej do jego epoki broni, Guan Yu dzierżył w rękach glocka.
⠀⠀⠀⠀— Kto mnie tu... ten tego ten?
I'd rather sleep #615743
Instead of being sixteen and burning up a bible
Feeling super, super, super suicidal
⠀Obróciła się twarzą w kierunku Kireia, patrząc na niego tak, jakby właśnie ją zwyzywał. Nie umknął jej jego krok w jej kierunku, przez który automatycznie przybrała bojowy stance.
⠀— Co ja?! — powtórzyła za nim agresywnie. — Właśnie uratowałam nam wszystkim skórę, zanim wściekły chomik dobrałby się do naszych wnętrzności! Zobacz, co zrobił mojemu dziubdziusiowi! — Machnęła ręką w kierunku Pizzuny.
⠀Szanse na to, że to jej pistolet był tym, co zniknęło Sasuke, nie były wielkie, ale też nie były zerowe. Dlatego Kyōran z przyjemnością sobie przypisała zwycięstwo nad światem duchów. Skrzyżowała ręce na klatce piersiowej i pokazała Doktorowi język, po czym przeniosła spojrzenie na Hawajską, która podeszła do niej z prośbą o pójście po napój.
⠀— Dobrze, kochanie. Za chwileczkę. — Poklepała go po głowie i pocałowała w czoło.
⠀Już miała zwyzywać Kireia, kiedy to pistolet zaczął robić rzeczy. Uesugi zamrugała nerwowo i znowu zwróciła się do Plague Doctora:
⠀— Coś ty teraz narobił?!
⠀Im większy stawał się duch, tym bardziej "opadała jej kopara".
⠀Kto mnie tu... ten tego ten?
⠀— G... Guan Yu?! — pisnęła niczym fanki koreańskiego popu na widok swojego ulubieńca. Niemalże natychmiastowo doskoczyła do mężczyzny, aby rzucić mu się w ramiona.
⠀Dosłownie. Chociaż to niekoniecznie jej wyszło, bo po prostu przeleciała przez niematerialne ciało i wypadła po jego drugiej stronie. Na ten moment nie dała za wygraną, próbując drugi, trzeci, piętnasty raz. Niewzruszony chiński dowódca przyglądał się z zażenowaniem tej paradzie, w końcu sięgając po swoją glewię i zdzielił "napaloną" kobietę przez łeb.
⠀Bonk!
⠀A glewia ta okazała się być bardzo materialna, przez co Kyōran zatoczyła się i wpadła na stojący pod ścianą dzban. Zdążyła objąć przedmiot ramionami, dzięki czemu ten się nie rozbił, ale za to wypadł z niego wkurwiony pająk, który pognał w kierunku Suny, a także nadgryziona dynia, która potoczyła się majestatycznie pod nogi Kireia.
For you to come along with me
Come, follow me, i'm begging you, please
"I'll follow you down"
Po chwili konspiracji zacząłem kaszleć, to chyba przez ten kurz albo coś innego w powietrzu, jak tylko złapałem, ostrość dojrzałem ducha? Aż ciarki mnie przeszły, ale to wyglądało jak rzucone coś tymi fancy projektorami przemysłowymi. Coś tu było bardzo nie tak i czułem się, że i tak nie będę w stanie tego zrozumieć.
- Jestem uzdrowicielem, ale chłopie przez Ciebie widać na wylot, żadne igły i nici nie pomogą.... Będę się zbierał, bawcie się dobrze... - Już miałem wyjść, ale w sumie pomyślałem, że dziwniej i tak już być nie może. - Ma może ktoś z was Karty z Mori, Suiren i Kireia odkupie czy coś. Mogę nawet jakieś ciało załatwić dla niego, tylko musicie mieć tego... No... nekromantę czy jakiegoś innego voodu czarnoksiężnika. - Spojrzałem na egzorcystów, czy tam medium, w sumie nie wiedziałem, jak ich nazwać, ale brakowało tutaj tylko jeszcze planszy od ouji.
albo ją przed sobą stworzę
⠀⠀⠀⠀— Bierz. Kiedyś mi się odpłacisz. Kojarzę twoją facjatę z kampusu — odpowiedział i rzucił kartami jak ninja gwiazdkami shuriken. Z takim skillem na pewno poradzą sobie z pozostałymi duchami.
Mori, Suiren, Kirei --> Yuichiro.
I'd rather sleep #615743
Instead of being sixteen and burning up a bible
Feeling super, super, super suicidal
Nie możesz odpowiadać w tematach