Fabuła & Struganie: 19.10 - 30. 10
Fabuła & Głosowanie: 31.10 - 03.11
Każdy zainteresowany może otrzymać jedną dynie, a następnie zaprojektować ją i oddać do oceny konkursowej. Prace należy wykonać w programie PAINT bądź czymś równie zaawansowanym - na kartce, na zdjęciu, w kolażu itd. Liczy się wyłącznie pomysł i kreatywność. Głosowanie będzie publiczne i odbędzie się na zasadzie oddawania głosów w formie posta fabularnego.
NAGRODY SPECJALNE:
- Odznaka "Halloween 2022" dla osoby, która zajmie pierwsze miejsce!
Trudno powiedzieć jak oraz kiedy trójka naszych bohaterów zbłądziła, by odnaleźć się na granicy dyniowego pola. Zjaranego umysłu nie ograniczały żadne ramy czasowe, toteż nikt nie wiedział, w którym momencie imprezy się tutaj znaleźli - przed wyprawą do magicznej krainy Barabaru, czy może już po niej? Łypiące na studentów pomarańczowe główki były nie mniej zdziwione ich widokiem, co oni widokiem tak licznych dyniowatych. Wszyscy byli pewni jednego: jeszcze wczoraj na pewno ich tu nie było. Czyżby do objawów przedawkowania doszły halucynacje?
Przemierzając opustoszałą plantację, w końcu dojrzeli najprawdziwszy skarb.
- DYNIOWY HEŁM!!! - Wrzasnęła Inu, rzucając się biegiem ku wydrążonemu owocowi. Jakimś cudem dobiegła w jednym kawałku, nie potykając się o rozległe pnącza; chwiejny krok pomagał wymijać kuliste przeszkody. Pochwyciwszy item, nałożyła go sobie na głowę. To wtedy zorientowała się, że hełm nie posiada wyciętych otworów.
- Ratunku, pomocy! To klątwa! Nic nie widzę! - Kiedy próby ściągnięcia przedmiotu skończyły się niepowodzeniem, zerwała się do ucieczki na oślep. Szybko upadła; wierzgając jak zaplątane w sidła zwierzątko kwiliła żałośnie naprzemian wołając Kitsune, Rimruru oraz armie ślimaków pod wodzą Gacka.
#9b5e64
Niespodziewany ruch odsłonił jej pole widzenia i świat nadal ciemny, stał się jakoś... jasno-ciemny?
Wpatrywały się w nią szare ślepia Rintarou, choć dla niej pewnie był to Rimuruszki z dwoma podłużnymi, czerwonymi pociągnięciami po obu stron policzków. Był przygotowany na prawdziwą wojnę dyniową. Tu i teraz. Skąd wziął farbę i kiedy zdążył się pomalować? Podrzucił ściągnięty z jej głowy item w dłoniach i spoglądnął na niego z czułością, później opuścił wzrok niżej — na Inu i wyszczerzył się do niej wesoło. Szybko usiadł obok jej ciałka, po turecku; usadowił sobie wydrążona dynie na nogach, osłaniając chociaż w jakimś stopniu prezentującą w pełnej krasie bieliznę.
— Wiesz, co można zrobić z dyni? — Spoglądnął w stronę budynku, rozglądając się za Kitsu, przecież szła za nim. Dopiero teraz zorientował się, że ich trójka dotarła w to miejsce jako pierwsza. Dziwne. Przeniósł spojrzenie na Inu, a oczy zamigotały mu w nocnych ciemnościach. — To, co robi się z niepotrzebną ludzką głową — parsknął i wyciągnął w jej kierunku dłoń, wierzchem do góry. — Bonnie, podaj mi nóż.
Jako Clyde musiał wziąć sprawy w swoje ręce.
(uratowanie Inu przed klątwą czyt. ściągnięcie z jej głowy wydrążonej dyni)
- "Dramat Rintarou" - Matsumoto Takashi 2k22:
[...]Niewyobrażalne cierpienie.
Cierpienie Rina, to nauka z której wszyscy możemy się uczyć. Błędy, których możemy już nie popełniać, błędy, które już się nigdy nie powtórzą.
I to dzięki niemu.
Jego historii, jego cierpienie będzie dla nas inspiracją, latarnią morską na morzu ciemności
Każdy rozumie ból Rina i nikt nie będzie miał do niego żalu, gdy rzuci swoje cierpienie i gniew na innych.
By szukać ulżenia w swoim smutnym ale jak bardzo smutnym losie.
Jego silne ramiona, ćwiczył je przez wiele lat tylko po to aby uściskac Ichi, uścisnąć mu dłoń aby pogratulować. Jednak teraz? Teraz już nie może tego zrobić, jego siła będzie jedynie smutnym przypomnieniem o złych decyzjach na trybunach, tam, gdzie wszystko się zmieniło.
Jego krzyk od zawsze będzie przeszywać nasze dusze, smutek, który zdawał się mrozić najcieplejsze wspomnienia o najbliższych sługach, dobrych sługach.
Cierpienie Rina jest historią jakiej nie można zaprzeczyć, tu nie ma miejsca na fikcje, nie ma miejsca na fanów - Tylko przekaz i to co z niego wyciągniemy.
Dziękuje, mam nadzieje, że to pozwoli więcej demonom ujrzeć czym powinien być dla nich sługa.
Wszystko dzięki Rinowi i jego zbiorowi doświadczeń.
I pamiętniku Ichitaro, gdzie opisywał jak bardzo tęskni nad Rinem, jak bardzo pragnie ułamka jego uwagi oraz doceniania, jednego miłego słowa na dobranoc, snu, który mógł być rzeczywistością.
It's hard to establish much of a rapport there.
Wtedy jej uwagę przyciągnęły krzyki zarzynanego wieprza, a raczej słodkiej Inu. Od razu wstała na równe nogi gotowa skoczyć jej na ratunek.
- Inu! - Pisnęła podchodząc do dwójki przyjaciół. Bo Rin także nim został. To właśnie takie noce łączyły ludzi. Wzajemna pomoc, którą właśnie oferował Inu w opresji.
Bonnie, podaj mi nóż.
Nie musiał jej dwa razy powtarzać. Od razu podała mu plastikowy nóż.
- Yes, Clyde - odparła grobowym tonem, jak gdyby co najmniej mieli pozbawiać Inu wątroby a nie dyniowej głowy. Chwyciła dziewczynę za ramiona, żeby przytrzymać ją w miejscy, kiedy Dr. Rinarout zabrał się za ratowanie schorowanej i umierającej dziewczyny w opałach. Wiedział co robił, był w końcu świetnie wyszkolonym chirurgiem w przebraniu pokojówki.
*Pomoc przy ratowaniu Inu z opresji.
Odebraliśmy po przydziałowej dyni i wybrałem nam puste miejsce na odludzi, aby przygotować się do wykrawania jej. Chociaż nie miałem za bardzo pomysłu, co mógłbym z niej zrobić w tym momencie, ale to nie było zbyt istotne. Bo najpierw musiałem ją oskalpować i wybebeszyć nim zacznę tworzyć z niej jakąś wątpliwą sztukę.
- A ty masz jakąś wizje? - Zapytałem się Saiyuri co miała w planach wyciąć, Sam powoli zabrałem się do precyzyjnego skalpowania, aby następnie zacząć wyciągać dłonią miąższ i wrzucać go z pestkami do miski. Takie babranie się w dojrzałej dyni przypominało, gmeranie w bebechach zwierzęcia, no może nie było tak krwawo i jelito się nie owijało wokół nadgarstka.
- Dziwne uczucie nie?... Trochę przypomina sekcję, ale nie ma tutaj tego nieprzyjemnego zapachu, no i z wnętrzności dyni można zrobić ciasto albo zupę, ale dźwięk jest prawie jeden do jednego.... Wybacz skrzywienie zawodowe, chyba za dużo nauki ostatnio mam. - Szybko naprostowałem swoje dziwne myśli, ale to nie nadmiar nauki mi przeszkadzał czy praktyki, ostatnio w czasie wolnym przyszło mi zszywać brzuch mężczyzny po ataku nożownika, kichy prawie mu wypadały z dużej rany, a jelito było w kilku kawałkach, do tego zakażenie i wiele godzinę zszywanie. Na szczęście to nie był mój pierwszy raz i prędzej czy później wspomnienia trafią za mgłę, śmierć od nożownika na pewno była bolesna i nawet jeżeli nie wykończy cię ostrze, to bez specjalistycznej pomocy infekcja Cię wykończy w kilka dni.
Wielu przestępców sięgało po nóż albo coś równie ostrego i w sumie trudno się dziwić, nawet mięśnie nie są w stanie powstrzymać skalpela czy brzytwy. Wystarczyło przeciąć tętnice i krew bardzo szybko schodziła z człowieka, w ostatnim podkaście, którego słuchałem, opowiadali o gościu, coś spuszczał posokę ze swoich ofiar i się w niej kąpał.
albo ją przed sobą stworzę
- Och. - Westchnęła tylko, kiedy dyniowe ciemności zastąpiło wymalowane oblicze Ritrutru. Pochwyciła twarz męskiej pokojówki oburącz i otaksowała oceniającym wzrokiem, zatrzymując go na jednym z umazanych polików. Zbliżyła się, dotknęła “farby” czubkiem języka. Mlasnęła, uwalniając srebrnookiego.
- Tak jak myślałam. Wiśniowy. Dobry wybór. - Skomentowała, moszcząc się wygodniej obok swoich pięknych, cudownych przyjaciół. Sięgnęła po mały, zgrabny owoc o przyjemnie pomarańczowym kolorze. Miała bardzo ambitną wizję. Muza w kusej spódniczce siedziała tuż obok. Brakowało tylko narzędzia zbrodni.
- A co się robi z niepotrzebną ludzką głową? - Przechyliła łeb na bok, jak zaintrygowany piesek, patrząc jak Kitsu podaje Rinuwu gumowy nóż. - To chyba nie jest… Ach, nieważne.
Uznając, że widowisko może okazać się ciekawe, czekała. W międzyczasie wśród licznych gratów upchanych po kieszeniach znalazła niekoniecznie sztuczne ostrze i jednorazową maszynkę do golenia, z której zawsze można było wyciągnąć żyletkę.
#9b5e64
Ciężko by się chodziło po trawie w szpilkach, więc zdjęła je i wzięła w dłoń idąc ramię w ramię z Kagamim po odbiór dyni. Większość z nich wyglądała podobnie, więc tylko wyryty wzór będzie je od siebie odróżniał. Gdy dostała swoją w dłoń w raz z całym zestawem do wycinania i wydrążenia jej. Po czym ruszyła za płomiennowłosym na skraj pola z dala od całej reszty. Klęknęła na trawie kładąc przed sobą sporą dynię i wpatrywała się w nią przez chwilę.
"A ty masz jakąś wizje?"
Zrobiła z kciuków i palców wskazujących "L" łączą obie litery ze sobą w pseudo obiektyw wpatrywała się przez niego w swoją dynię, obracając powoli obiektyw. - Aż korci żeby wyryć w niej podobiznę Tatsu.. - powiedziała z lekkim rozbawieniem w głosie. - Ale tą prawdziwą.. a nie tą maskę co nosi dobę po dobie.. - dodała po chwili. Kusząca opcja żeby wybebeszyć warzywo od środka.
Po czym złapała za nóż i zaczęła ostrożnie wycinać górę odkładając ją na bok wsadziła dłoń w zimne wnętrze, czując pestki i nitki oplatające się wokół palców.
"Dziwne uczucie nie?"
- Okropne.. - powiedziała z rozbawieniem, próbując pochwycić jakiś większy fragment. Spojrzała na Kagamiego gdy tak opowiadał o podobieństwach babrania się we wnętrznościach ludzi. Uśmiechnęła się do niego uroczo.
"Wybacz skrzywienie zawodowe, chyba za dużo nauki ostatnio mam."
Pokręciła lekko głową na boki. - Daj spokój.. lubię jak mi opowiadasz o swoim kierunku.. to fascynujące.. a na pewno bardziej ciekawe niż słuchanie o paragrafach kodeksu karnego.. - dodała wyrzucając jakąś część wnętrzności do miski. Spojrzała na swoją ubrudzoną dłoń i otarła ją o jego wybrudzony sztuczną krwią kitel. - Pomogę Ci przyozdobić trochę bardziej ten fartuch Yui.. - puściła mu oczko, uśmiechając się figlarnie i wsadziła na powrót rękę do wnętrza swojej dyni. Nie ważne jakie bzdury Shoto jej mówił o nim, na prawdę uwielbiała spędzać z nim czas. Mogli sobie pożartować, podroczyć się z sobą i porozmawiać prawie o wszystkim. No i tylko On potrafił ją speszyć jak się postarał, miał w sobie to coś.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
- Trochę bezsensu skupiać się na rzeczach, których nie lubisz. Po co utrwalać coś, do czego nie pawa się żadną sympatią. To tak jak wieszanie zdjęcia osoby, której się nie lubi na lodówce i codzienne oglądanie go. - Odpowiedziałem krótko, nie widziałem większego sensu w takiej akcji, jeszcze wygrałaby konkurs i jej dynia trawiłaby do gazety. Nie byłem z tych, co lubili wszystko utrwalać czy fotografować, najlepsze wspomnienia to takie, które były ulotne, a na starość w chwili nostalgii przypomnisz sobie wszystko, tak jakby to było wczoraj.
- Nie przesadzałbym z tym, słuchanie z ilu kości składa się ludzi szkielet albo ile mięśni trzeba zaangażować do uśmiechu, to nie są jakieś porywcze tematy. Ostatnio mieliśmy o układzie pokarmowym i ich schorzeniach oraz pasożytach, niezbyt przyjemny dział, ale niestety trzeba wszystko przerobić, żeby wiedzieć, kto ma tasiemca, a kto glistę ludzką.... No ale mniejsza, skupmy się na wykrawaniu. - Pewną ręką powoli zagłębiałem się w kolejne warstwy dyniowej skóry, zostawiając w niej płytkie nacięcia i cieniowanie powierzchni. Kitel, który mi właśnie uświniła dyniowymi wnętrznościami i tak miał iść do spalenia, plamy i tak by się nie doprały, nawet pod wpływem mocnej chemii.
- Dzięki, ale i tak idzie to do spalenia.... Ale za to możesz sobie wystawić mandat za wandalizm i naruszenie mienia. Bo takie paragrafy chciałbym zgłosić. Numer odznaki i stopień, albo zaraz będę zmuszony dokonać zatrzymania obywatelskiego, może się podszywasz... A w takim razie i przeszukanie musi być, może ukrywasz środki niedozwolone. - Mówiłem normalnie, ale z lekką manierą przebiegłości i knowania, już ja wiedziałem, czego szuka policja podczas legitymacji. Miałem kilka różnych przypadków, niestety nigdy nie złapali mnie z czymś, co mogłoby mi zaszkodzić.
- Coś tu masz.. - Wskazałem palcem na jej dekolt i wrzuciłem jej pestkę między piersi. Skoro sama zaczęła, to niech teraz się martwi konsekwencjami i głowi nad sposobem jak ją stamtąd usunąć.
albo ją przed sobą stworzę
Kiedy dziewczyna objęła go za policzki i skosztowała cukierkowego nadzieja z jego skóry, ten zamrugał, patrząc się na nią niekoniecznie pojętnym wzorkiem — wydusił jedynie krótkie „och”.
Zacisnął palce na rączce plastikowego noża, obrzucając Kitsune pełnym profesjonalizmu spojrzeniem. Potaknął z wdzięcznością na jej podarek.
— Ta jest dla ciebie — Położył przed lisicą wydrążoną dynię. — Przelej w nią całą swoją kreatywność z only- —Odchrząknął. — Ze swojego kanału, oczywiście. Z kanału... tak...
Postukał się otrzymanym przedmiotem w głowę i zaśmiał głośno. Zmienił pozycję. Trzymał teraz dynię między kolanami. Z pełnym skupieniem dziergał w owocu.
— Oglądałem kiedyś film o kanibalu, który nosił maskę z ludzkiej skóry. Wiecie... Jak się tak nad tym zastanowić, to w głowie nie ma za wiele mięsa. Jedynie mózg — Coś trzasnęło pod tymi ruchami dłoni. Jego opowiadania najwidoczniej dodawały mu weny. — No właśnie, a co z resztą? Leatherface uznał to za marnotrawstwo i zrobił sobie ze skóry swoich ofiar maskę. A my teraz siedzimy i drążmy w pustej skorupie otwory, dokładnie jak on.
Uśmiechnął się do swojej dyni, aż zamigotały mu tęczówki. Wysunął koniuszek języka, starając się zrobić kolejne profesjonalne cięcie.
- "Dramat Rintarou" - Matsumoto Takashi 2k22:
[...]Niewyobrażalne cierpienie.
Cierpienie Rina, to nauka z której wszyscy możemy się uczyć. Błędy, których możemy już nie popełniać, błędy, które już się nigdy nie powtórzą.
I to dzięki niemu.
Jego historii, jego cierpienie będzie dla nas inspiracją, latarnią morską na morzu ciemności
Każdy rozumie ból Rina i nikt nie będzie miał do niego żalu, gdy rzuci swoje cierpienie i gniew na innych.
By szukać ulżenia w swoim smutnym ale jak bardzo smutnym losie.
Jego silne ramiona, ćwiczył je przez wiele lat tylko po to aby uściskac Ichi, uścisnąć mu dłoń aby pogratulować. Jednak teraz? Teraz już nie może tego zrobić, jego siła będzie jedynie smutnym przypomnieniem o złych decyzjach na trybunach, tam, gdzie wszystko się zmieniło.
Jego krzyk od zawsze będzie przeszywać nasze dusze, smutek, który zdawał się mrozić najcieplejsze wspomnienia o najbliższych sługach, dobrych sługach.
Cierpienie Rina jest historią jakiej nie można zaprzeczyć, tu nie ma miejsca na fikcje, nie ma miejsca na fanów - Tylko przekaz i to co z niego wyciągniemy.
Dziękuje, mam nadzieje, że to pozwoli więcej demonom ujrzeć czym powinien być dla nich sługa.
Wszystko dzięki Rinowi i jego zbiorowi doświadczeń.
I pamiętniku Ichitaro, gdzie opisywał jak bardzo tęskni nad Rinem, jak bardzo pragnie ułamka jego uwagi oraz doceniania, jednego miłego słowa na dobranoc, snu, który mógł być rzeczywistością.
It's hard to establish much of a rapport there.
- Nazwę ją Łysolek! - Ćwierkała radośnie siadając na ziemi po turecku i kładąc Łysołka między swoimi nogami. Wyciągnęła rękę w stronę Inu - Podaj skalpel - powiedziała wczuwajac się w swoją nową rolę - Tzn golarkę. Włożyłam Ci do kieszeni - dodała po chwili, żeby nie utrudniać kochanej Inu zadania. Kiedy dostała przedmiot w swoje dłonie zabrała się za formowanie Łysolka, czyli golenie go z pomarńczowej skórki - Będzie dynioniemowlakiem - kontynuowała wesoło wykonując swoją nową pracę. W którymś momencie syknęła, a jedno z ostrzy golarki zatopiło się w koniuszku jej palca. Pojawiła się jedna, pojedyncza, czerwona kropla.
- POGOTOWIE! KREW! REANIMACJA!
Nagle całe życie stanęło jej przed oczami, kiedy zaczęła umierać z powodu ciężkich ran, jakie odniosła w boju. Łysolek okazał się zdrajcą.
* Dynia po ogoleniu miała wyglądać jak Kitsudynia: https://i.imgur.com/bplT1vC.png
Spojrzała na niego z zaciekawieniem, po czym przeniosła wzrok na swoją dynię. Nie lubiła się z Tatsu ale wykrawanie jej pseudo podobizny w warzywie nie miało żadnego głębszego znaczenia dla niej. Ta wizja była po prostu zabawna, że mogła wybebeszyć a potem wyryć w dyni mimikę snobki. - To nie tak że robię coś czego nie lubię. Bo nie przywiązuję się emocjonalnie do tej dyni.. halloween się skończy i skończy ona w śmietniku.. - powiedziała ze spokojem w głosie. ".. tam gdzie miejsce oryginału.." dodała już sobie w myślach. Darły koty ze sobą przy każdej możliwej okazji. To dosłownie była jedyna osoba której Sai nie lubiła i nikt nie mógł jej zarzucić nie w przeszłości nie próbowała. Po prostu się nie dało, były jak ogień i lód.
Słuchała go z zaciekawieniem i była w stanie zrozumieć jego nastawienie. - Wcale nie przesadzam.. dla mnie to fascynujące bo moje studia tak bardzo odbiegają od twoich.. i to co Tobie wałkują cały czas w kółko dla mnie jest drobnym powiewem świeżości po całym tygodniu bycia zagrzebaną w grubych tomiszczach z paragrafami.. - powiedziała z uśmiechem na ustach. Może nawet nie tylko chodziło o treść ale sposób w jaki jej opowiadał czasami o tym czego się uczył. Ale tego przecież już mu mówić nie musiała.
Słysząc jego 'skargę' po tym jak umazała mu fartuch pomarańczowymi wnętrznościami, aż lekko rozchyliła usta zaskoczona całą formułką jaka padła z ust Kagamiego. Zdecydowanie za dużo czasu spędzał z Rinem! - Oh tak.. mój strój jest tak autentyczny że na komendzie nie odróżniliby mnie od pozostałych funkcjonariuszek.. a moja odznaka jest plastikowa bo już kilka zgubiłam i komendant dał mi za karę plastikową.. więc nie mam jak podać numeru.. za długi by spamiętać. - wystawiła mu język. - Ale .. ale.. lekarze chyba nie mają aż takich przywilejów.. w końcu nie jestem ranna.. - dodała odnośnie tak sprytnego planu zmacania jej. Nie żeby miała coś przeciwko gdyby ją dotknął, ale musiał wymyślić nieco lepszy pomysł dla uzasadnienia tej akcji. Jeśli już chciał się bawić w role play.
Wybebeszyła swoją dynię i wydrążyła nieco więcej miąższu wnętrza. Teraz przyszedł czas na mimikę. Wzięła dynię i usadowiła ją sobie na udach w taki sposób żeby ostrą końcówką nożyka nakreślić pierwsze linie, które potem pogłębi, gdy będzie zadowolona z pierwszego szkicu..
"Coś tu masz.."
- hmm? - mruknęła podnosząc wzrok na niego w chwili gdy wskazał palcem na jej dekolt i wzdrygnęła się gdy śliska pestka wpadła między piersi. - huh?! - mruknęła zerkając w dół. - Taaaaak? Wrzuciłeś to wyciągniesz cwaniaku! - w głosie nie było gniewu pod żadną postacią. Bardziej udawane pretensje, ale to było częścią przekomarzania się z nim. Często wykręcał podobne numery, więc nie powinno jej to dziwić. Ale zawsze ją lekko czymś potrafił zaskoczyć. - No chyba że się wstydzisz.. - dodała z zadziornym uśmieszkiem. Czy to była jej zielona karta żeby w końcu Jego speszyć?! Zamierzała chociaż spróbować. W końcu nie byli sami w zamkniętym pokoju, ktoś mógł ich widzieć z oddali. W końcu wygrzebywanie pestki spomiędzy piersi a pomoc w czyszczeniu bluzki z plamy po soku to wcale nie takie podobne czynności.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
Tak więc nie czekając ani chwili dłużej, zacząłem coś rzeźbić. Może jakoś to wyjdzie i jednak wystrugam coś artystycznie cudownego albo wyjdzie mi jakaś dynia z autyzmem. Nóż wbijał się gładko w dynie, ale i tak trzeba było użyć dość siły, twardo się trzymała i weź tu taką ogarnij, żeby wyszło prosto. Jeszcze ten napis mi tutaj... no wiedziałem, że nie wyjdzie. Przynajmniej te oczy dają radę, o tak te oczy są cudowne. Dobra jeszcze tutaj trochę poprawić o tak. Kilka poprawek i pociągnięć i będzie idealna, jeszcze tylko trochę roboty...
* Dynia wyląduje na miejscu parkingowym dziekana pod koniec wszystkiego https://i.imgur.com/hK1MPIP.png
but only a blind man can truly see
- Ale dynie nie mają mózgu. - Zauważyła odkrywczo, marszcząc brwi. - W sumie niektórzy ludzie też nie, heheh! - Nie dodając już nic więcej, zaczęła wyrzucać z kieszeni całą ich zawartość. Farby akrylowe, brokaty, dżem (ah, to stąd Rintoro go wytrzasnął!), muszelki, sztuczne kwiatki, więcej maszynek do golenia (Kitsu, why?), klej, papierki po cukierkach, woreczek z zatopionymi w czekoladzie brukselkami (świetnie nadawałyby się na pociski w razie pojedynku) i wiele, wiele innych. Był też on, gwóźdź programu - wielki, tęczowy bakłażan. Bez wątpienia po akcji w Barabarze przedmiot ten mógł pochwalić się sławą dorównującą streamerce. Inu uznała to za dobry omen; rekwizyt na pewno przyniesie jej szczęście. Miała przystąpić do pracy, gdy wtem…
POGOTOWIE! KREW! REANIMACJA!
Szczerze mówiąc pierwszy raz słyszała ten wiersz. Krótką chwilę zastanawiała się nad jego przesłaniem, nim zrozumiała, że było ono tak głębokie jak cięcie na opuszku Kitsu - czyli raczej płytkie. - Oooch! Biedactwo! Czekaj, czekaj, na pewno mam tu gdzieś… klej? Bandaż, tak. Bandaż. Ale klej też mam. - Przyjrzała się skaleczeniu, co zupełnie nic nie dało, bo obraz przed oczami nadal miała zamglony. - Już wszystko w porządku. Naprawię. - Z tymi słowami owinęła cały palec lisicy ze sto razy, w związku z czym wyglądał jak bakłażan - mumia.
- Okej. Mamy to. Rintuwu, teraz twoja kolej. Reanimacja. Usta usta. - Z przebiegłym uśmiechem oddała pacjentkę w ręce pokojówki i biorąc się za dekorowanie swojej dyni, kątem oka nachalnie obserwowała dwójkę przyjaciół, w głębi duszy mocno ich dopingując.
- Ta-daa! Moja jednorożcowa dynia! (+18, żeby nie było, że nie ostrzegałam!)
~ratunek Kitsu.
#9b5e64
— […] Usta, usta!
W ostatnim momencie zarejestrował zamęt, jaki koło niego powstał, instynktownie wbił plastikowy przyrząd w owoc i złapał wpadającą w jego ramiona dziewczynę, spoglądając w jej twarz zbity z pantałyku. Był cały umorusany brokatem, który świecił nawet w ciemnościach — pewnie miał właściwości radioaktywne, co wcale nie byłoby zaskakujące.
— Usta? — Spoglądnął momentalnie na wargi streamerki, nie wiedząc, o co może chodzić Inu. Miał nadzieję, że odpowiedź znajdzie w jej oczach. Po chwili zaśmiał się i zahaczył brudnym w brokacie palcem o jej usta, sądząc, że na pewno o to musiało chodzić. — Teraz wyglądają o wiele lepiej.
Mrugnął do niej, następnie kierując wzrok na swoją dynię. Cóż. Więcej się już na niej znaleźć nie mogło. A może jednak?
- "Dramat Rintarou" - Matsumoto Takashi 2k22:
[...]Niewyobrażalne cierpienie.
Cierpienie Rina, to nauka z której wszyscy możemy się uczyć. Błędy, których możemy już nie popełniać, błędy, które już się nigdy nie powtórzą.
I to dzięki niemu.
Jego historii, jego cierpienie będzie dla nas inspiracją, latarnią morską na morzu ciemności
Każdy rozumie ból Rina i nikt nie będzie miał do niego żalu, gdy rzuci swoje cierpienie i gniew na innych.
By szukać ulżenia w swoim smutnym ale jak bardzo smutnym losie.
Jego silne ramiona, ćwiczył je przez wiele lat tylko po to aby uściskac Ichi, uścisnąć mu dłoń aby pogratulować. Jednak teraz? Teraz już nie może tego zrobić, jego siła będzie jedynie smutnym przypomnieniem o złych decyzjach na trybunach, tam, gdzie wszystko się zmieniło.
Jego krzyk od zawsze będzie przeszywać nasze dusze, smutek, który zdawał się mrozić najcieplejsze wspomnienia o najbliższych sługach, dobrych sługach.
Cierpienie Rina jest historią jakiej nie można zaprzeczyć, tu nie ma miejsca na fikcje, nie ma miejsca na fanów - Tylko przekaz i to co z niego wyciągniemy.
Dziękuje, mam nadzieje, że to pozwoli więcej demonom ujrzeć czym powinien być dla nich sługa.
Wszystko dzięki Rinowi i jego zbiorowi doświadczeń.
I pamiętniku Ichitaro, gdzie opisywał jak bardzo tęskni nad Rinem, jak bardzo pragnie ułamka jego uwagi oraz doceniania, jednego miłego słowa na dobranoc, snu, który mógł być rzeczywistością.
It's hard to establish much of a rapport there.
- Bolało - zaskomlała pociągając nosem. Na koniec pojawił się Rintarou, który ponownie tego wieczoru zdecydował się jej pomóc. Ta impreza była jakaś przeklęta - albo towar, który załatwiła Inu - bo Kitsune ciągle działa się jakaś krzywda. Nie narzekała jednak, bo dzięki temu dostawała niezłe zastrzyki uwagi i atencji, na które tak bardzo czekała. Ze strony swojej słodziutkiej dziewczyny, ale także hot sąsiada. Czego więcej mogła chcieć?
Zamrugała kilka razy, kiedy Rin przetarł jej wargi i oblizała je odruchowo. Jej policzki zaróżowiły się w sekundę, jednak nic nie powiedziała. Zaśmiała się tylko trochę histerycznie jak prawdziwa upiorna wariatka. Spojrzała na swoją Kitsu-dynię, a potem na te, które stworzyli jej przyjaciele. Od razu minka jej zrzedła.
- Wasze są ładniejsze! To nie fair! - Obraziła się krzyżując ręce pod biustem, bo oczywiście nienawidziła być gorsza pod żadnym względem. Zaczęła tuptać nóżkami ze złości. Miała ochotę je rozwalić. Dynie znaczy.
- No co zrobisz, jak gapa jesteś, ale numer odznaki powinnaś pamiętać. W takim razie nie możesz dokonać zatrzymania i przesłuchania.... Ale za to ja mogę sprawdzić, czy nie masz ran wewnętrznych albo złamań. Poza tym chyba nie chcesz się kłócić z lekarzem, który dba o Twojej zdrowie, ich trzeba się słuchać, nawet jak się do końca nie rozumie. - Zgrywała cwaniaka, ale ja wiedziałem, że jestem odwrotnie. Wystarczy zwykły położenie dłoni na udzie w kinie, aby spaliła buraka.
-Że ja miałbym się wstydzić?... Zrobię Ci od razu badanie manografem ręcznym. Profilaktyka ważna sprawa. - Uśmiechnąłem się zadziornie i specjalnie nie wycierając dłoni z miąższu, Ruszyłem na poszukiwania pestki, nie śpiesząc się zbytnio. - No gdzie ona się chowa, mam, a nie zaraz nie mam. Wyślizgnęła się, może to chwile potrwać.... Teraz mam. - Złapałem w palce coś twardego i spróbowałem wyjąć dłoń, ale to nie była pestka. -Ups.- Udawałem niewiniątko, ale mina mówiła co innego. To ona zaczęła igrać z samym diabłem, mogła nie testować mojej przyzwoitości, bo już dawno ją zgubiłem.
- Dynia:
albo ją przed sobą stworzę
z/t
- Spoiler:
- Propaganda Demonów:
Autor: Suiren
"Ale za to ja mogę sprawdzić, czy nie masz ran wewnętrznych albo złamań. Poza tym chyba nie chcesz się kłócić z lekarzem, który dba o Twojej zdrowie, ich trzeba się słuchać, nawet jak się do końca nie rozumie."
No nie dało się go zagiąć tak łatwo! Słysząc jego komentarz odnośnie przebadania jej dla jej zdrowia, uśmiechnęła się do niego czule. - No taki lekarz to skarb! Nic tylko dać się od razu osłuchać.. - to mówiąc złapała za stetoskop w taki sposób żeby przyciągnąć Kagamiego nieco bliżej siebie. - .. i może nie tylko.. - lekko musnęła jego usta swoimi. - .. ale najpierw trzeba skończyć to co zaczęliśmy.. - szepnęła owiewając ciepłym oddechem jego usta i puszczając stetoskop odchyliła się od niego z lekkim rumieńcem teraz bardziej widocznym na policzkach. Wróciła do kończenia swojego wykrawania dyni. Nie było to dzieło sztuki, ale przynajmniej dało się rozpoznać z oddali co to miało być.
"Że ja miałbym się wstydzić?... Zrobię Ci od razu badanie manografem ręcznym. Profilaktyka ważna sprawa."
- Jestem chyba za młoda na raka piersi.. ale skoro lekarz wie lepiej, to kim jestem żeby negować twoje zalecenia doktorze Kagami.. - zaśmiała się ale widząc jak ruszył w jej stronę ubrudzony wnętrznościami dyni, próbowała zrobić unik. Zdołała odstawić dynię w bok zanim pan doktor wsadził jej dłoń między piersi. Pisnęła bardziej z zaskoczenia niż jakiegokolwiek innego powodu, nieco bardziej się czerwieniąc gdy gmerał pod materiałem ubrania. - .. jako lekarz powinieneś mieć chyba bardziej wyćwiczone palce.. - skomentowała to jak długo mu zajmowało szukanie małej pestki w biuście. Jak miała okazje to nie przepuści odbicia piłeczki. Zwłaszcza że lubiła się z nim w ten sposób bawić, sprawdzając jak daleko jest w stanie się posunąć za każdym razem. Nawet jak ją peszył, to było warto! W końcu udało mu się coś znaleźć, ale nie było to nasionko, które celowo jej tam wrzucił, a mały metalowy kluczyk do jej kajdanek. - Jakie 'ups'.. to moje.. - złapała go za nadgarstek zanim odsunął dłoń. - Może mi się potem przydać.. - dodała wystawiając mu język w zaczepnym sposób, przekomarzając się z nim.
PIRACKA DYNIA
Na tablicy pojawił się kolaż zdjęć wszystkich zgłoszonych dyniek. Od dzisiaj, aż do 5.11 każdy zapisany na imprezę Halloween uczestnik może złożyć swój głos. Należy w tym celu pojawić się na Dyniowym Polu, a następnie wrzucić do przygotowanej skrzynki karteczkę - określając numer kandydata. Nie można głosować na siebie no i oczywiście każdy ma tylko jedną szansę. Głos można oddać również na PW (na konto MG). Powodzenia!
- Rak nie zawsze przychodzi z wiekiem, czasami nawet dzieci i bardzo młodzi ludzie zostają nim dotknięci. Lepiej nie bagatelizować takich spraw i regularnie sobie pomacać pewne miejsca, im wcześniej wykryty, tym lepsze rokowania. - Odpowiedziałem jej krótko, wiadomo, że przypadki raka piersi u młodych kobiet były bardzo rzadkie, ale ona już tego nie musiała wiedzieć. Teraz trzeba było szukać pestki, która tam niechcący sama wpadła.
- Czemu jako lekarz, operacje trwają kilka godzin i ma się przy nich cały niezbędny personel. Co najwyżej pewną niedrżącą rękę, niż palce, jeżeli już to od grania na gitarze mogę mieć zręczne. - Złapałem za coś chłodnego i metalowego, trochę po memłałem to w dłoni i był to mały kluczyk. Poczułem chwyt na nadgarstku, który nie pozwolił mi, wyjąc ręki. - To nie masz jakieś kabury na niego?. W takim razie trzeba wracać do poszukiwań. - Skwitowałem krótko i ponownie zacząłem szukać małej pestki, którą w końcu znalazłem. Wyciągnąłem rękę na wierzch i na otwartej dłoni ukazałem jej zgubę. - Następnym razem uważaj, bo kto ci pomoże, jak znowu coś Ci wpadnie? - Odpowiedziałem z zadziornym uśmieszkiem, dekolt miała cały wysmarowany miąższem dyni i jej sokiem. Raczej mała pestka w porównaniu z tym całym brudem to był pikuś
Skończoną dynię oddałem do konkursu, czy była lepsza, czy może gorsza trudno mi powiedzieć, na pewno była inna niż wszystkie. Przyjrzałem się innym pretendentom do pasa dyni roku i miałem już swojego faworyta. Ludzie naprawdę byli kreatywni w tym, co robili, ale skąd oni brali pokłady takiej inspiracji. Mogłem ładnie wyciąć dynie, równo i w ogóle, ale nie miałem tego spojrzenia artysty.
Z/t
albo ją przed sobą stworzę
- Kto nakleił na dynię tęczowego… Ach. Wygląda znajomo. - Mruknęła, podnosząc się i przypatrująć kolażowi zdjęć. - Bardzo znajomo. To byłam ja, prawda? - Powiodła wzrokiem po twarzach dwójki przyjaciół, jakby szukała w nich odpowiedzi na to oraz inne pytania. Ostatecznie skierowała spojrzenie na umorusane białą farbą dłonie. - Definitywnie.
Raz jeszcze otaksowała tablicę, długo przyglądając się każdej z dyń. Wybór okazał się cięższy niż początkowo przypuszczała. Zapisując numerek na bibułce do skrętów, odruchowo zwinęła ją w rulonik. Wstała.
- No nic. Żegnajcie, przyjaciele! - Rzuciła dramatycznie. Wrzuciła do urny swój głos i odchodząc, zapaliła skręta… O ile nie pomyliła go ze świeżo zrolowaną bletką z zapisaną na niej cyfrą.
~zt
#9b5e64
- Mam coś dla Ciebie, ale to sekret okey? - Powiedziała spoglądając na niego spod przymrużonych powiek. - Nie mów nikomu! - Dodała grożąc mu długim, szponiastym paznokciem. Wtedy po cichu przekazała mu małą naklejkę z Mori. Skąd ją miała? Kolejny sekret. Puściła mu oko chichocząc i ruszyła do wyjścia idąc w stronę łazienki, żeby przypudrować nosek. Co Rin miał zrobić z taką mini Mori? To już jego sprawa.
- 1x mini Mori -> Rintarou
zt
"Uważaj, prywatne leczenie to nie jest tania sprawa, nawet jak dam Ci rabat."
- No skoro twierdzisz że mnie nie stać na twoje usługi, to może masz rację.. - odpowiedziała już nieco spokojniejszym tonem wysłuchując jak zaczął wymieniać zabiegi na palcach. Po prostu się w niego wpatrywała lekko się zamyślając. Uśmiechnęła się lekko, wracając do swojej dyni.
- Skoro tak twierdzisz.. to nie mam powodu żeby się z tobą spierać na ten temat. W końcu ty masz lepsze rozeznanie w tym temacie.. - odpowiedziała na cały medyczny wywód odnośnie raka. Nie interesowała się takimi rzeczami, on musiał bo z tego będzie rozliczany w przyszłości. Chętnie słuchała jak opowiadał o zagadnieniach związanych ze swoimi studiami.
- Nie miałam okazji posłuchać jak grasz.. może kiedyś się uda.. - rzuciła odwracając od niego wzrok. Czasami samo jego spojrzenie ją onieśmielało, cała ta pewność siebie była pesząca i pociągająca za razem. Straszna mieszanka, nie dziwiła się sobie że lubiła z nim spędzać czas.
- Ewidentnie nie mam, nie było w zestawie.. - skomentowała biorąc od niego kluczyk. Gdy wyciągnął pestkę, spojrzała na swój umazany wnętrznościami dyni dekolt. Miała wrażenie że zrobił to specjalnie, cały on. - Może jakaś uczynna osoba się znajdzie.. choć mam nadzieje że nic więcej mi tam już nie wpadnie.. - dodała zgarniając palcami nitki i miąższ ze skóry. Będzie musiała się ogarnąć zanim pójdzie gdzieś się socjalizować.
Zaniosła swoją dynię w miejsce gdzie stały wszystkie inne. Jej wyglądała, jakby ją jakieś sześcioletnie dziecko wystrugało. Przyjrzała się innym dziełom i po czasie wiedziała na którą odda swój głos. Choć przez chwilę miała lekki problem bo podobały jej się dwie. Ale ostatecznie wiedziała na który numerek odda swój głos.
Z tematu
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
Dopiero po chwili podniósł się i spoglądnął na tablicę; coś ciągle natrętnie swędziało go po wewnętrznej stronie lewej dłoni. Trochę zajęło nim dostrzegł na niej niecodzienną naklejkę. Mrugał, delikatnie odklejając ją od skóry. Skąd ona się tu wzięła?
„Ale nie mów nikomu!”
Z delikatnym uśmiechem schował naklejkę w dekolcie przebrania i niewiele myśląc, przyjrzał się przedstawionym dyniom. Wszystkie były pokręcone — wybór był trudny. Chciał jakąś wytypować. Wrzucił liścik, po czym oddalił się od miejsca dyniowej zbrodni chwiejnym krokiem. Bóg musiał go kochać, bo jakimś cudem nie zaliczył ani jednej gleby.
Jakbym tylko brał udział w tym konkursie, to dopiero bym zrobił dynie! — pomyślał, kompletnie nie świadomy, że jedna z nich stała przecież dumnie w szeregu własnoręcznych dziwadeł.
— zt
- "Dramat Rintarou" - Matsumoto Takashi 2k22:
[...]Niewyobrażalne cierpienie.
Cierpienie Rina, to nauka z której wszyscy możemy się uczyć. Błędy, których możemy już nie popełniać, błędy, które już się nigdy nie powtórzą.
I to dzięki niemu.
Jego historii, jego cierpienie będzie dla nas inspiracją, latarnią morską na morzu ciemności
Każdy rozumie ból Rina i nikt nie będzie miał do niego żalu, gdy rzuci swoje cierpienie i gniew na innych.
By szukać ulżenia w swoim smutnym ale jak bardzo smutnym losie.
Jego silne ramiona, ćwiczył je przez wiele lat tylko po to aby uściskac Ichi, uścisnąć mu dłoń aby pogratulować. Jednak teraz? Teraz już nie może tego zrobić, jego siła będzie jedynie smutnym przypomnieniem o złych decyzjach na trybunach, tam, gdzie wszystko się zmieniło.
Jego krzyk od zawsze będzie przeszywać nasze dusze, smutek, który zdawał się mrozić najcieplejsze wspomnienia o najbliższych sługach, dobrych sługach.
Cierpienie Rina jest historią jakiej nie można zaprzeczyć, tu nie ma miejsca na fikcje, nie ma miejsca na fanów - Tylko przekaz i to co z niego wyciągniemy.
Dziękuje, mam nadzieje, że to pozwoli więcej demonom ujrzeć czym powinien być dla nich sługa.
Wszystko dzięki Rinowi i jego zbiorowi doświadczeń.
I pamiętniku Ichitaro, gdzie opisywał jak bardzo tęskni nad Rinem, jak bardzo pragnie ułamka jego uwagi oraz doceniania, jednego miłego słowa na dobranoc, snu, który mógł być rzeczywistością.
It's hard to establish much of a rapport there.
⠀⠀⠀⠀Szalona noc powoli dobiegała końca. Na Dyniowym Polu zebrali się pozostali jeszcze przy życiu uczestnicy imprezy, których zwołało tutaj ogłoszenie wyników konkursu rzeźbienia w dyniowych główkach. Wokół pełno było niesamowitych tworów, na których widok szczęka opadała do murawy. Uczestnicy okazali się niezwykle kreatywni tnąc, malując, dekorując i modyfikując własne kreacje. Ale zwycięzca mógł być tylko jeden!
⠀⠀⠀⠀Wszyscy oczekiwaliście na werdykt. Muzyka powoli cichła, a dookoła rozległ się narastający odgłos werbli, który zwiastował wskazanie zwycięskiego uczestnika. Prowadzący przedłużał ten doniosły moment, milczał i kręcił się na scenie, by wreszcie... Tak, oto ona! Zwycięska Dynia! Pod niebo wystrzeliły kolorowe konfetti, zadymiarka wypuściła z siebie kaszlnięcie siwych oparów i oto na scenę wyciągnięto siłą Rintarou, by zaprezentował się jako kreatow zwycięskiej dyńki!
⠀⠀⠀⠀— Całe 1651 głosów, to ponad połowa wszystkich zebranych! — ogłosił prowadzący i klepnął Rintarou w plecy. Jako nagrodę zaoferowali mu dyniowy alkohol w ozdobnej butelce, wstęgę zwycięscy, którą przypięto do jego piersi oraz koronę dyniowego króla. Poza tym mógł odebrać Odznakę Halloween 2022 oraz zwolnienie z egzaminu na wybranych zajęciach!
Nie możesz odpowiadać w tematach