Na jej twarzy przez chwile było widać ulgę, myślała że udało się jej oszukać kobietę. W końcu wyraz twarzy jej prześladowczyni zmienił się. Złość na twarzy ciemnowłosej zniknęła ustępując miejsca rozpaczy. Teraz niech tylko puści ją i Sachiko będzie mogła uciec. Będzie musiała biec tak szybko jak tylko mogła by uniknąć morderczego słońca, a gdy to się jej uda to wzmocni się na tyle by dorwać cholerną zabójczynie. Przynajmniej tak myślała że się stanie. Jej przeciwniczka pozbawiła ją prędko nadziei na to, że puści ją wolno.
Pierwszy cios całkowicie ją zaskoczył, otworzyła szeroko usta chcąc coś powiedzieć ale nie dała rady. Zaraz to spadły na nią kolejny ciosy, nie mogła nawet krzyczeć z powodu natłoku uderzeń wymierzonych w jej głowę. Straciła kontakt z rzeczywistością, czuła tylko jak pieści kobiety masakrują jej głowę. Nie mogło ją to zabić, zdawała sobie z tego sprawę. Lecz minie sporo czasu nim się zregeneruje, czasu którego przecież nie miała.
—
Suna, dlaczego Ciebie tu nie ma...tak bardzo chciałabym byś mnie teraz uratował — Pomyślała szarowłosa oczyma wyobraźni widząc jak demon, którego uwielbiała pojawia się i ratuje ją z opresji. W tej chwili mogła jedynie pomodlić się do Stwórcy by ten uznał Sunę za swe ulubione dziecię i błogosławił mu by ten stał się prawą ręką władcy demonów. Miała nadzieje, że u jej mentora wszystko było w porządku. Zawdzięczała mu bowiem wszystko, to dzięki jego łasce mogła żyć jako demon. Miała też dług wobec Katsu, która to przecież wzięła ją pod swe skrzydła tej pamiętnej nocy i nauczyła ją wiele rzeczy. Dzięki niej zyskała pewność, że może zbliżać się do innych demonów. Równie wiele zawdzięczała Suiren, Pani Żuraw dała jej miejsce które mogła nazwać domem i jeszcze nauczyła ją czytać. Żałowała więc iż nie zdołała podziękować za to kobiecie. Podziękowała panu Imube za jego nauki i Kagaiowi za tą rzeź jaką wtedy urządzili.
Kobieta znów zmasakrowała toporem jej głowę i wlała jej coś do gardła, coś co zaczęło ją palić od środka uniemożliwiając regeneracje. Przeklęta zabójczyni napoiła ją cholerną wisterią, zabierając jej te ostatnie resztki nadziei, że mimo wszystko zregeneruje się ucieknie. Ponownie czuła się jakby miała zaraz umrzeć, znów miała to przeżywać. Pierwszy raz "umierała" na trybunach gdzie było to tylką karą, ale teraz odejdzie na zawsze. Jakiś czas po tym poczuła jak promienie słońca dotykają jej nóg spalając ją zupełnie. Przemieniała się pył, w tej chwili usłyszała w głowie czyś głos. Skądś go znała, ale nie mogła przypomnieć sobie skąd zaś przed oczyma ujrzała starszego mężczyznę siedzącego naprzeciw niej.
—
Chodź Sachiko, to już koniec — Przemówił mężczyzna gdy to szara wilczyca rozpoznała go, wyglądał jak jej pierwsza ofiara. Stary mężczyzna, którego pożarła w chatce w lesie, miała już zapytać go kim jest ale coraz więcej wspomnień do niej wracało, z czasów gdy nie była demonem, a jego córką. Słońce zaczęło palić już jej górną część ciała, oszczędzając na razie i tak zmasakrowaną głowę. Z jej oczu zaczęły płynąć łzy gdy zrozumiała co zrobiła podczas swoich dwóch żyć —
Chcia-chciałam tylko byś mnie pokochał otou-san, przepraszam, przepraszam za wszystko — Powiedziała do ducha Sachiko, wiedząc iż tylko on to usłyszał to co mówi. Duch podniósł wtedy dłoń w górę by ją uciszyć —
Nie mogłem Cię pokochać Sachiko by zbytnio mi ją przypominałaś, ale teraz będzie inaczej — Rzekł jej ojciec wstając i podchodząc do niej —
Idziemy do mamy? — Zapytała resztkami sił podnosząc głowę w górę, jej ojciec wtedy podniósł ją, a raczej jej ducha gdy to jej ciało rozpadło się już i przemieniło w pył —
Niestety nie Sachiko, twoja matka jest w lepszym miejscu. My musimy ponieść karę — To były ostatnie słowa jakie usłyszała, po tym w ciszy jej ojciec zaniósł ją w ogniste czeluści piekła. Bała się tam wejść dlatego wtuliła się w swego ojca, gdy ten wkroczył wprost w płomienie. W tym samym czasie wiatr rozwiał jej popioły, obwieszczając tym samym jej śmierć.
Z/T