Na pierwszy ogień, co w jej przypadku stanowiło już chyba pewien rytuał, wybrała doskonalenie sztuki Taijutsu, którą praktykowała jeszcze u boku Yamabushi, a której nie zarzuciła nawet pomimo upływu tych kilku lat, jakie minęły od rozłąki. Odłożyła niepotrzebny jej z początku oręż na pobliską skałę i zdjęła wierzchnią warstwę okrycia, by zyskać nieco większą swobodę, po czym kilkukrotnie przeszła przez wszystkie postawy kamae no kata, przykładając wagę do każdego, nawet najmniejszego ruchu. Zabójcy posługiwali się ostrzami nichirin, ale powinni też posiadać umiejętność walki i obrony, gdy zostaną ich pozbawieni. Z takiego założenia przynajmniej wychodziła sama Setsuka.
Po zakończonej serii przeciągnęła się i sięgnęła po Jōhyō, nie dając sobie czasu na odsapnięcie, którego zresztą na tym etapie wcale nie potrzebowała. Po krótkim namyśle wybrała jedno z pobliskich drzew i stanęła na przeciwko niego w odległości około trzech metrów, a następnie rozwinęła sznurek i przyjęła odpowiednią pozycję wyjściową. Dart w formie noża miał za zadanie rozłupywać demonom czaszki i przebijać istotne punkty witalne, gdyby z jakiegoś powodu musiała zachować znaczącą odległość. Szybkość i zręczność były tutaj kluczowym elementem, ponieważ siłę nadawała mu poprzez wyrzuty czy kopnięcia, co powinno nastąpić zanim przeciwnikowi uda się obmyślić skuteczny sposób na obronę.
Setsu wyobraziła sobie, że zamiast szerokiego pnia ma przed sobą jednego z tych zdziczałych potworów i przeprowadziła kilka potencjalnych scenariuszy, które mogłyby się rozegrać, gdyby przyszło jej na polu walki posłużyć się bronią dystansową. Wyskoki, przewroty i obroty wokół własnej osi do pary z precyzyjnymi wykopami czy wymachami pomagały jej utrzymać dobrą pracę stóp, kolan oraz nadgarstków i łokci, co w ogólnym rozrachunku wpływało pozytywnie na dokładnie te części jej ciała, na których najmocniej jej teraz zależało. Dziś planowała skupić się niemal wyłącznie na suchej technice i swoich mocnych stronach, doskonalenie postaw oddechu przekładając na następny dzień.
Przerwała dopiero, gdy pot zlał jej skórę, materiał krótkiego, treningowego kimona zaczął przyklejać się do pleców, a po korze w miejscu, gdzie śmiercionośny dart wbijał się w drewno pozostały tylko strzępy. Wtedy też pozwoliła sobie na chwilę odpoczynku. Zwinęła sznurek, a następnie odwiązała paski pociętego materiału, którymi zabezpieczyła wcześniej kolana, by uniknąć poważniejszych otarć i wreszcie przetarła czoło rękawem. Zakończywszy oficjalnie ten etap, przysiadła na skale, upiła kilka łyków wody z bukłaku, po czym wykorzystując przerwę - skupiła się na treningu oddechowym. Poświęciła temu jednak ledwie kilka minut, ponieważ zamierzała powtórzyć tą samą aktywność później, już w wodzie, do której najpierw musiała jednak dotrzeć.
Zebrała swoje rzeczy i opuściła polanę, kierując się w stronę znajomej już rzeki. Pięła się chwilę pod górę, poszukując w miarę płaskiego i odpowiednio długiego odcinka, którego poziom sięgałby jej przynajmniej do kolan, aż w końcu zmuszona była nieco się cofnąć. Mięśnie jej łydek i ud paliły przyjemnie od wysiłku, ale Hio ani myślała dać im odpocząć… Gdy odnalazła w końcu właściwe miejsce, zostawiła rzeczy przy brzegu i rozebrała się. Następnie wcześniejszych skrawków materiału użyła, aby obciążyć sobie kostki kamieniami i dopiero tak przygotowana zanurzyła nogi w chłodnym nurcie.
Dreptała przez chwilę z miejscu, badając stopami dno, ale wyłożone tam kamienie już dawno stały się płaskie, więc ryzyko, że zrobi sobie krzywdę było naprawdę niewielkie. Nie zwlekając dłużej, Setsu ustawiła się w kierunku przeciwnym do spływu rzeki i rozpoczęła bieg.
Ostatecznie prawdziwa siła prędkości tkwi właśnie w nogach, a woda stawia opór o wiele większy od powietrza, co przynosi o wiele lepsze efekty od standardowych przebieżek. Zabójczyni pokonała w ten sposób kilkanaście długości wybranego odcinka nim pozwoliła sobie na kolejną przerwę. Nie wyszła jednak na brzeg, a zamiast tego przechadzała się leniwie od jednej strony do drugiej, by mięśnie nie wystygły całkowicie pod wpływem temperatury. Ta jednak wspomagała budowanie odporności, a więc także wytrzymałości, co Setsuka uważała za równie korzystne. Identyczną serię ćwiczeń powtórzyła jeszcze dwa razy, póki słońce nie przechyliło się niebezpiecznie ku zachodowi, a przez gałęzie drzew zaczęły prześwitywać pomarańcze i czerwienie zamiast błękitów.
Wtedy też znalazła odpowiednio długi oraz w miarę prosty kij, zebrała swoją broń, a także ubrania i przewiązała je po obu stronach badyla niczym tobołki, które dodatkowo obciążyła kamieniami. Zamiast jednak pożegnać się z wodą, dziewczyna oparła drewno na barkach i wskoczyła do niej ponownie, obierając kurs powrotny w dół rzeki. Brnęła tak, a jej mięśnie drżały z wysiłku, jednak nie zatrzymała się, póki nie dotarła do celu, jakim było niewielkie, górskie jezioro. Swoje rzeczy raz jeszcze porzuciła na brzegu, by następnie całkowicie zanurzyć się w zbiorniku.
Przez chwilę po prostu unosiła się w niebycie, delektując się ciszą i spokojem, ale chcąc dokończyć trening przed zapadnięciem zmroku musiała się pośpieszyć. Z pleców obróciła się więc na brzuch i przepłynęła kilka długości po powierzchni, po czym kolejne kilka pokonała już pod taflą, co chwila wstrzymując powietrze. Powróciła w ten sposób do ćwiczeń oddechowych, chcąc poprawić pojemność płuc i kiedy w końcu wypełzła na trawę, miała ochotę zwinąć się w kłębek.
Nie osiągnęła co prawda swojego limitu, ale wiedziała, że przetrenowanie może być tak samo szkodliwe, jak kompletny brak aktywności, więc zaczekała aż trochę obeschnie, po czym ubrała się i przygotowała do drogi powrotnej. Do Yonezawy dotarła, gdy niebo przybrało już barwę atramentu, ale zmusiła się jeszcze do pochłonięcia zdrowego, choć skromnego posiłku, by nabrać sił na kolejny dzień. Kiedy pół godziny później zjawiła się we własnym pokoju, padła na futon obolała, ale całkiem zadowolona z siebie.
Twój trening został zaakceptowany i wyceniony na 50 PO. Pamiętaj, aby z tym postem zgłosić się do tematu Zamówienia, w celu odebrania punktów, które mogą być dowolnie wydane w Sklepiku Mistrza Gry.
Po dotarciu do wskazanej przez lokalnych mieszkańców, porzuconej chaty za wioską, Hiō zdecydowała, że od biedy nadaje się na tymczasowe schronienie. Rozpaliła ogień w starym palenisku w centrum izby i większość rzeczy zostawiła w środku, na uklepane podwórze zabierając ze sobą tylko niezbędną broń i bukłak z wodą. Dzięki ciepłemu blaskowi wydobywającemu się z budynku przez liczne zniszczenia i szeroko rozsunięte shōji, mogła bez przeszkód przystąpić do ćwiczeń, nie przejmując się zapadającym zmrokiem.
Zaczęła powoli, od licznych skłonów i rozciągnięć, aby porządnie rozgrzać mięśnie oraz stawy. Spacer spacerem, ale wolała dmuchać na zimne i nie ryzykować kontuzji przy gwałtowniejszych ruchach. Poświęciła temu solidne kilkanaście minut, od stóp aż do dłoni, nie omijając żadnych kluczowych miejsc. Wymachy, przysiady i skręty; wykonywała je w miejscu, a potem w ruchu, niespiesznie krążąc po podwórku w tą i z powrotem.
Po zakończonej rozgrzewce od razu wyswobodziła się z haori i złożywszy je, porzuciła materiał na niskim tarasie, by zamiast tego sięgnąć po tanto. Nie tracąc czasu przybrała pozycję wyjściową sztuki Taijutsu i kilkakrotnie przeszła przez postawy z wykorzystaniem krótkiej broni. Z doświadczenia wiedziała jak istotna przy walkach na małej przestrzeni okazywała się biegłość w posługiwaniu się tego typu ostrzami. Zabójca nie zawsze miał czas czy sposobność sięgnąć po katanę, nie ryzykując zranienia przypadkowych przechodniów, dlatego sama i do tego rodzaju oręża przykładała w trakcie treningów odpowiednią uwagę.
Zamiast odłożyć nóż po zakończonych sekwencjach, Setsu postanowiła od razu wykorzystać go do ćwiczeń z celnością, które uznała za idealne domknięcie etapu. Wybrała jedno z najbliższych drzew o solidnym pniu i poświęciła trochę czasu na rzuty, co rusz to wbijając, to wyrywając tanto z kory, póki powstała w niej wyrwa nie okazała się dlań satysfakcjonująca. Co chwilę zwiększała też odległość dzielącą ją od celu, aby poprawić zasięg ruchów i poszerzyć możliwości.
Pozwoliła sobie ledwie na pięć minut przerwy nim ostatecznie wymieniła broń na miecz i skupiła się na sztuce Kenjutsu. Tak jak poprzednio, przeszła przez szereg podstawowych ruchów, zwinnie tańcząc po podwórzu przy akompaniamencie wymachów, dźgnięć i cięć. Od nich przeszła do bardziej zaawansowanych technik samurajskiej szermierki, ostatecznie łącząc płynnie elementy tradycyjnych sztuk walki z postawami oddechu. Przerobiła każdą z form raz, a potem kolejny i następny, początkowo poprzestając na suchej technice, którą mogłaby śmiało wykonać nawet z zamkniętymi oczami.
Zamiast tego rozejrzała się po placu, aby upewnić się, że ma wystarczająco miejsca i w okolicy faktycznie nie czai się żaden nieproszony gość, który mógłby jej przeszkodzić. O zabudowania nie musiała się martwić, ale manifestacja oddechu niosła ze sobą pewne ryzyko dla zwykłych obywateli i musiała mieć to na uwadze.
— Ichi no kata — zaczerpnęła głęboki wdech. — Minamo Giri.
Woda chlusnęła, gdy Hiō wykonała zamach znad przeciwległego ramienia, postępując stanowczy krok do przodu. Łuk ciosu poniósł się w stronę lasu, nie napotykając żadnych przeszkód, ale nie poświęciła temu szczególnej uwagi. Wykorzystując impet ruchu, wychodzący prosto z biodra, puściła się nieregularnym slalomem przez podwórze.
Była strumieniem. W biegu ciskała krótkie, szybkie cięcia we wszystkich kierunkach. Była rzeką.
— Shi no kata: Uchishio — mruknęła, rozsiewając wodne wstęgi w miejscach, gdzie powinni znajdować się przeciwnicy. Charakterystyczny świst przecinał powietrze, ale ona już okrążała plac.
Zamiast wytracić uzyskaną prędkość, użyła jej, by odbić się od najbliższego drzewa i wykonać w powietrzu gwałtowny obrót w przód. Wyobraziła sobie, że ma przed sobą jednego z pokonanych jakiś czas temu demonów. Ni no kata: Mizu Guruma. Wodne koło przecięło wyimaginowany łeb bestii na pół nim Setsu wylądowała w kuckach na ziemi, po czym przeturlała się kawałek dalej i znów poderwała do pionu.
Pośpiesznie przesunęła wzrokiem po najbliższych obiektach i obrała za cel jeden z drewnianych pali, będący najprawdopodobniej pozostałością ogrodzenia. Doskoczyła do niego, unosząc ramiona przytrzymujące miecz nad głowę.
— Hachi no kata: Takitsubo! — zawołała i opuściła ostrze w dół. Wodna gilotyna roztrzaskała drewno, a zabójczyni odskoczyła, zwinnym saltem wracając na środek podwórka, gdzie od razu przeszła do kolejnej sekwencji ruchów.
Wymachom i cięciom Seisei Ruten nie było końca. Ciosy zlewały plac, gdy wodny smok wił się w przestrzeni, nie znajdując ujścia. Setsuka zatrzymała się, gdy ostatnie krople opadły na zabłoconą ziemię. Poświęciła chwilę na uspokojenie oddechu i skupienie. W odróżnieniu od prawdziwej walki, trening odbywał się w sprzyjających warunkach i zabójczyni mogła w pełni poświęcić się każdej postawie. Mimo wszystko, po całym dniu wysiłku nie zostało jej już zbyt wiele energii. Przetarła wilgotne czoło wierzchem dłoni i oceniła krytycznie dzielącą ją od chaty odległość. Wcześniej suche podwórze zamieniło się w grząską, błotnistą kałużę i chcąc wrócić do środka, musiałaby ją obejść.
Drobny uśmiech wykrzywił jej usta, gdy ustawiała się w pozycji wyjściowej do dziewiątej formy. Wykorzystując Suiryū Shibuki - Ran bez problemu przemknęła przez pobojowisko. Wskoczyła na taras i odetchnęła z ulgą, wsuwając ostrze miecza do pochwy. Zamiast niego sięgnęła po bukłak z napojem i pociągnęła kilka porządnych łyków, by ugasić pragnienie i upewnić się, że jej mięśnie pozostaną odpowiednio nawodnione. Zanim zebrała rzeczy i weszła z powrotem do izby, aby przygotować sobie skromny posiłek, poświęciła jeszcze kilka minut na ostatnie rozciągnięcia. Po kolacji zdecydowała się jeszcze na medytację, mającą na celu nie tylko uspokoić jej umysł oraz rozluźnić napięte ciało, ale również pomóc w doskonaleniu technik oddechowych.
Ostatecznie uznała trening za całkiem udany i mogła z czystym sumieniem skupić się na odpoczynku.
Ocena treningu
100 / 300
Nie możesz odpowiadać w tematach