⠀⠀⠀⠀Czarne chmury zbierały się ponad górskim szczytem, na którego najwyższej krawędzi usadowił się drobny, roześmiany demon. To, co dla zwykłego człowieka było całodniową wędrówką, nie lada wyzwaniem dla pokładów sił i sprawności mięśni, dla niego było wyłącznie rezultatem nagłego kaprysu. Myśli, która zaświtała w głowie, kiedy z oddali wypatrzył wśród drzew ostry, kamienisty szczyt, wyrastający nagle zza ciemnego lasu.
⠀⠀⠀⠀Dlaczego by nie? Pomyślał wtedy. Widok z góry musi być znacznie lepszy niż tu, w dolinie, gdzie ludzkie nogi wydeptały wiele ścieżek.
⠀⠀⠀⠀I rzeczywiście. Kiedy tylko przekroczył granicę traktu, włamując się do tajemniczej, zacienionej przestrzeni pod kopułą z gęstych, wiosenny liści poczuł, że znalazł się nagle w zupełnie innym świecie. W świecie, gdzie rzadko wkraczała ludzka istota, zbyt bojaźliwa drogi, którą należało sobie dopiero wyznaczyć.
⠀⠀⠀⠀Przebijał się przez gąszcz, początkowo dość biernie, pozwalając aby gałęzie obijały się o barki i nogi. Okolica była bardzo zarośnięta, ale drobne otarcia i skaleczenia nie były dla demona problemem. Z każdym krokiem wpisał się jednak co raz wolniej, zniechęcony nagle perspektywą marszu przez krzaki, które momentami sięgały nawet ponad jego głowę. Przecież musiało być jakieś lepsze rozwiązanie.
⠀⠀⠀⠀Tam, gdzie zielona roślinność musi być woda, a gdzie woda, tam również zwierzęta. Mieszkańcy tych stron, dzicy i dużo sprytniejsi od ludzi. Doskonale wiedzieli którędy przemierzać każdego dnia wzgórza, aby zaoszczędzić sił i czasu. Wystarczyło tylko je wytropić, pomyśleć jak jeleń, wilk albo niedźwiedź, dla którego gęstwina nie stanowi problemu.
⠀⠀⠀⠀Nie często zdarzało mu się jednak tropić.
⠀⠀⠀⠀Przystanął pod jednym z drzew, oparła się i nabrał w płuca dzikiego, górskiego powietrza.
⠀⠀⠀⠀Skupił się. Smakował na języku wszystkie znajome i nieznajome wonie, oddzielał je i przypisywał im w myślach konkretne nazwy. Słodki i ciężki należał do wysokich, iglastych drzew, po których spływała gęsta, złocista żywica. Gdyby nie nocna szarówka, widziałby pewnie jej herbacianą barwę. Wszędzie też znajdowały się suche igły, po których stąpał. Ale to nie słuch miał mu dzisiaj pomóc, a zmysł węchu i smak, który te same wonie pozostawiały na czułym języku i podniebieniu demona.
⠀⠀⠀⠀Dalej. Co jeszcze?
⠀⠀⠀⠀Wyczuwalny był również mętny, nieprzyjemny zapach mułu rzecznego. Może w okolicy płynął jakiś strumień, którego jeszcze nie usłyszał? Grunt był suchy, a w okolicy od dawna nie spadł deszcz. Jeżeli wyczuł muliste dno jakiejś kałuży, to musiała ona pojawiać się tutaj regularnie.
⠀⠀⠀⠀Lecz nie tego szukał. Następny był ostry zapach, od którego skręcał się noc. Na szczęście był odległy i w normalnych warunkach oznaczałby zagrożenie, ale teraz był zwietrzały - kilkudniowy. Ten rozpoznał szybko, choć wolałby raczej nie przyznawać się, że wie doskonale, jak pachnie odpad niedźwiedzia. Tyle, że miśki okropnie śmierdziały i nietrudno było natknąć się na nie w okolicy. Może znalazł się na terenie jednego z tych drapieżników?
⠀⠀⠀⠀Zbadał kierunek i uznał, że nie zamierza kierować się na zachód, skąd wiatr niósł ten fetor.
⠀⠀⠀⠀Jeszcze jeden wydech i ponownie wdech, powoli, aby dokładnie sprawdzić każdy możliwy trop.
⠀⠀⠀⠀Myszy, wiewiórki... czuł swąd ciała małych gryzoni, które musiały być całkiem niedaleko. Nie to, dalej. Dalej. Kwiecista łąka, odległa ale bardzo wyrazista. Wilgotna trawa, może siano gromadzone w dolinie, poniżej jego tymczasowego postoju. Pola ryżu... rzeczywiście je wyczuł, czy irytacja dochodziła do głosu i szukał w pamięci każdego możliwego zapachu?
⠀⠀⠀⠀Skupił się, uruchomił szare komórki, których nie ćwiczył zbyt często.
⠀⠀⠀⠀Był bardzo wątły, ale w końcu go pochwycił - trop zwierzyny kopytnej. Wierzył, że jeżeli jakieś ze stworzeń znało się na wytyczaniu szlaków w gęstwinie, to właśnie one - łanie i jelenie, gdzie przewodniczka z białym, uniesionym ogonkiem prowadziła całą gromadę najłatwiejszą ze wszystkich dróg.
⠀⠀⠀⠀Chwycił się tego śladu, jak końca liny, delikatnej i łatwej do zerwania, gdyby zanadto się śpieszył. Chociaż nauka dotyczyła rozpoznawania zapachów, przy okazji praktykował również skradanie się po lesie. Przy każdym kroku brał w płuca kolejną porcję świeżego, przesyconego wszystkim bardzo wyraźnie powietrza. Zbliżał się równie często, co oddalał, stąd pomysł, że zwierzęta nie przemieszczały się w prostej linii, ale kluczyły.
⠀⠀⠀⠀Czasami, kiedy wiatr zmieniał kierunek, musiał przystanąć na moment i kilka razy sprawdzić, czy porusza się we właściwym kierunku. Powoli, ale systematycznie wędrował więc w kierunku szczytu, walcząc nadal z uciążliwą roślinnością, ale pełen nadziei, że natrafi w końcu na zwierzęcy trakt. Pech nie mógł go prześladować w nieskończoność, choć w tym momencie mógł narzekać jedynie na swój brak umiejętności w porządnym tropieniu. Łatwo było iść śladami krwi, kiedy jej zapach działał na demona jak neonowy drogowskaz, wskazujący trasę z punktu A do punktu B. Wtedy nie widział problemów, poruszał się jak zahipnotyzowany zawsze trafiają do celu, ale jeśli chodzi o bardzo dokładne
⠀⠀⠀⠀Wszystko wskazywało jednak, że tym razem był bliski swojego celu - a tym samym osiągniecia pierwszego, większego sukcesu w dziedzinie tropienia w ciężkich warunkach. Przyśpieszył, gotowy wreszcie zacząć faktyczną wędrówkę i niemalże przegapił swój zjazd, kiedy przebiegł przez ledwie zauważalną, wąską ścieżynkę prowadzącą w górę i w dół wzniesienia.
⠀⠀⠀⠀Smród uderzył go jednak z wystarczająco siłą, aby zatrzymał się i cofnął ostrożnie do udeptanej w zieleni dzikiej drogi, z której korzystały tylko sprytniejsze i mądrzejsze od ludzi zwierzęta. Reszta drogi okazała się łatwizną. Teraz, gdy zdał się na wiekową mądrość stworzeń, o dużo większym doświadczeniu w poruszaniu się w zastanych warunkach.
⠀⠀⠀⠀Marsz nie przysporzył mu więcej problemów, nie zmęczył się nawet, kiedy wreszcie wyłonił się na skałach, ponad koronami liściastych i iglastych drzew porastających gęsto dolinę. Pozostało mu nawet wystarczająco nocnych godzin, aby wyłożyć się na górze i spędzić czas pod gołym niebem, skąd doskonale widział wszystkie mrugające punkciki - blade gwizdy na porysowanym przez chmury niebie.
⠀⠀⠀⠀Czuł, jak wonie wokół zmieniają się wraz z upływem czasu. Obiecał sobie, że kiedyś nauczy się je rozpoznawać.
⠀⠀⠀⠀
I'd rather sleep #615743
Instead of being sixteen and burning up a bible
Feeling super, super, super suicidal
Twój trening został zaakceptowany i wyceniony na 48 PO. Pamiętaj, aby z tym postem zgłosić się do tematu Zamówienia, w celu odebrania punktów, które mogą być dowolnie wydane w Sklepiku Mistrza Gry
Próby panowania nad BDA.
Instead of being sixteen and burning up a bible
Feeling super, super, super suicidal
Ocena treningu
98 / 500
Nie możesz odpowiadać w tematach